Tofik
Moderator-
Zawartość
7,830 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez Tofik
-
Olimpiada historyczna 2011/2012
Tofik odpowiedział Rafał111 → temat → Olimpiady i konkursy przedmiotowe
Ktoś się orientuje, czy przypisy można dołączyć do pracy jako dodatkową stronę (czyli 6 str. tekstu podstawowego + przypisy na oddzielnych stronach + bibliografia na oddzielnej stronie)? -
Olimpiada historyczna 2011/2012
Tofik odpowiedział Rafał111 → temat → Olimpiady i konkursy przedmiotowe
Nie rozumiem skąd wziął się im temat o oświeceniu, skoro zdecydowana większość literatury nie odnosi się konkretnie do idei oświeceniowych. Ale to może tylko moja frustracja wynikła z tego, że tematy w ogóle mi nie podchodzą -
Do czasu wojny 13-letniej można powiedzieć, że Kazimierz nawet dyktował warunki panom koronnym, wystarczy sobie przypomnieć negocjacje ws. przyjęcia polskiej korony. Wydając przywilej cerekwicki raczej kontynuował proces zmieniania (kształtowania) ustroju państwa, z drugiej strony należy docenić jego determinację np. w sprawie wykorzystywania dóbr kościelnych na cele wojenne. Przyczyn przedłużania wojny było IMHO kilka: - Polska nie dała rady po niepowodzeniach wypraw 1454 i 1455 wystawić podobnej liczbowo armii skoncentrowanej w jednym miejscu, zamiast tego postawiła na lepsze jakościowo, ale mniejsze liczbowo, oddziały zaciężne. Do tego działanie wojsk lądowych było dosyć uzależnione od działania floty, a na tym polu Kazimierz był w dużej mierze uzależniony od miast pruskich - oczywiście brak pieniędzy (z paroma wyjątkami) - brak pomocy Litwy (choć ta nie miała żadnego interesu w uczestnictwie) - bardzo skuteczna akcja Krzyżaków w 1454 r., która praktycznie zniweczyła cały wysiłek Związku Pruskiego na rzecz opanowania Prus
-
To też, ale najważniejsze, by ostateczny rezultat był maksymalnie dla mnie, że tak powiem, przyjemny. Oglądanie meczów swojej drużyny a oglądanie meczów drużyn obojętnych to są dwie różne sprawy. W pierwszych liczę na rozjechanie rywala, w drugiej to czy będzie 8:0 czy 5:5 albo czy trawa się utrzyma jest mi obojętne, liczy się dobre widowisko.
-
Zdemolowanie nie przeczy czystej rywalizacji. Najwidoczniej co kto lubi, nie uważam stanu przedzawałowego za kryterium dobrego meczu. Raczej rozchodzi mi się o zwyczajną ekscytację, najlepiej pozytywną (o ile jest też negatywna ) tzn. gdy dobrze się dzieje dla teamu, któremu kibicuję. Doskonale pamiętam to, że po manicie i końcowym gwizdku łaziłem po domu jak głupi przez dwie godziny próbując zapamiętać każdy szczegół. O 6 specjalnie wstałem po to, żeby zobaczyć co tam media o tym mówią. Czy 3:3 (2006/2007), 2:0 (2008/2009) 1:0, 0:2 (2009/2010), czy superpucharowy dwumecz zapamiętam lepiej, bo to były zacięte mecze? Zdecydowanie nie. Dlaczego? No bo zwyczajnie wolę sytuację, gdy drużyna nie pozostawia wątpliwości na temat tego, kto jest lepszy. Bo 'haczyk' przeciwko wygrywającemu jedną bramką zawsze można znaleźć. No właśnie jest różnica między meczem Chelsea-Wigan 8:0 a meczami pomiędzy członkami Big Four (obecnie chyba trochę nieaktualne określenie?), Man City czy Tottenhamu.
-
Licząc rocznikowo, wyjściowa 11 MU była młodsza od wyjściowej 11 (fakt, że częściowo rezerwowej) Arsenalu. 23,4 vs. 24. Tego komentować nie trzeba. Choć... i tak to skomentuję. Wenger wpadł w pułapkę swojej koncepcji, wychowuje tych zdolnych młodych chłopaków, a potem wypuszcza ich zniecierpliwionych w świat, zanim cokolwiek wygrają w Arsenalu. Potem ściąga nowych młodych, wychowuje i cały proces się powtarza. Jego wina leży w tym, że za rzadko odchodzi od tego, że jedynym słusznym transferem jest transfer zawodnika w wieku 16-19 lat (czy nawet młodsi). Przykro to powiedzieć, ale ten naprawdę porządny trener - kompletnie zdziadział. Podejście dość... ciekawe. Twoja ulubiona drużyna miażdży jednego z głównych rywali w stosunku rzadko spotykanym, a Ty żałujesz, że to nie był mecz walki. Ja tam wolę 5:0 czy 2:6 niż 1:0, 2:0 czy 3:2 PL chyba rzadko widywała takie mecze Ale tabela faktycznie może się jeszcze odwrócić, bo tym meczem Arsenal stracił tylko 3 punkty.
-
Mecz całkiem całkiem, szkoda, że zepsuty przez kiepskie sędziowanie: małe błędy (brak kartki dla Keity), poważne błędy (brak przywileju korzyści dla Barcelony w sytuacji 2 vs 1), ogromne błędy (brak karnego dla Porto). Słabo Abidal, nierówno Valdes (kilka świetnych interwencji przy strzałach, ale co najmniej jedna mijanka i kilka niedokładności przy grze nogami), świetne wejście Seksa Fabregasa, całkiem fajnie Adriano, bezproduktywnie Villa. Co mnie najbardziej zdziwiło, to szybkie zmiany Guardioli.
-
Nie mówię, że wszyscy, ale część pewnie tak. Zadałem sobie trud i znalazłem: http://kwejk.pl/obrazek/114836,premier%20league%20vs%20primiera%20division Statystyki mecze/gole są dla napastników pewnie kluczowe, ale dla rozgrywających rozstrzyganie kto jest lepszy na podstawie goli i asyst jest ignorancją. Powiem tak. Nie pamiętam jak dokładnie było, ale być może, że Xavi na mundialu nie miał ani jednej asysty, zaś wchodzący z ławki Cesc miał co najmniej jedną (w finale). I na tej podstawie można powiedzieć, że Fabregas grał lepiej na turnieju? Cesc przeważnie gra na pozycji '10', Xavi zaś zawsze centralnie w środku. Gra z nim jest dużo bardziej stabilna, ale nie da się tego umieścić w statystykach, chyba, że w ilości i celności podań, co w tekście zostało zlekceważone. Na temat piłkarzy z Anglii i Sneijdera się nie wypowiadam, ale co do Iniesty - czy w statystykach umieszczono w jaki sposób i ile razy objechał kilku piłkarzy Kanonierów? Chyba nie. Dla mnie jest, co gorsza z tego, że Barca zdobywa tytuły, a Arsenal nie :|
-
Cóż, mój odbiór jest taki a nie inny, tyle, że ja nie dzielę lig ze względu na to, dla jakich piłkarzy jest przeznaczona. Pierwszy tekst: Barca fajnie gra, ale mnie to nudzi (okej, rozumiem), pada określenie 'futbolowa kastracja' (co dla mnie samo w sobie jest, jakby to powiedzieć, nieeleganckie), autor wyraża zadowolenie z każdej porażki FCB Drugi tekst: kpiny z faktów. To, że Fabregas w słabym sezonie ma dobre statystyki, to może powód do zastanowienia nad poziomem Arsenalu? Poza tym, statystyki liczą się tylko w przypadku napastników. Rozgrywający to zupełnie inna para kaloszy. Trzeci tekst: znowu kpina z faktów i na dodatek nieudana szydera. Bo faktem jest, że po 3 dniach od przybycia do Barcy Fabregas wygrał więcej niż przez ostatnie 6 lat w Arsenalu. I nie wliczam tutaj mało znaczącego Pucharu Gampera. Czwarty tekst: owszem, w samym tekście nie ma nic szczególnego, pozwoliłem sobie tylko wyróżnić komentarze niejakiego hatera1993 No akurat z doświadczenia wiem, że wśród większości głupich jest mniejszość rozsądnych, także w przypadku kibiców FCB.
-
Ciekawe, bo odniosłem inne wrażenie No na 'oficjalnym' tekście na fcbarca.com http://fcbarca.com/index2.php?goto=kom&news=37569 nie widzę szydery, ale może jest w komentarzach, w których - zgadzam się - jest pełno chamstwa i debilizmu itp. niezależnie od tego, kto jakiemu teamowi kibicuje.
-
Ja pisałem o tym, że Barca i Real są lepsze niż PL, reszta ligi nie ma nic do tego. Nie piszę, że jest zła, bo brutalna, piszę, że taki styl mi nie pasuje, podobnie jest z "mind-games". Nie stosuję retoryki typu "liga hiszpańska - liga dla prawdziwych piłkarzy, a nie drwali". Może i narzekają, nie wiem, bo jeśli szukam antybarcelońskich (żeby nie użyć słowa, które dla Ciebie jest nieeleganckie) tekstów, to wchodzę na strony Arsenalu i MU i mam: http://redlog.pl/2011/05/28/przepraszam-ale-barcelona-nudzi-mnie-na-smierc/ http://kanonierzy.com/shownews_id-21509_Male-porownanie-wielkich-rozgrywajacych.shtml http://kanonierzy.com/shownews_id-22119_Fabregas-strzela-i-zdobywa-prestizowy-puchar-.shtml http://www.devilpage.pl/bar/blog/komentarze/26897/zale_po_finale_/ (hater1993) To nie jest wina Barcy i Realu, że zyski są dzielone mało sprawiedliwie, tylko federacji. A to, że zarządy FCB i RM nie chcą zmiany systemu to inna sprawa - nikt dobrowolnie nie zrzeknie się przewagi finansowej nad resztą ligi. Skoro nie ma sensu rozmowy o Mourinho to dodam tylko, że może odzywa się kompleks tłumacza? Co do dzisiejszego meczu Wisły to zastanawiam się nad jednym - jak to jest z bramkarzami Ekstraklasy na tle Europy. Pareiko, uważany za czołowego w lidze, dziś gra po prostu słabo. Utarło się, że jedyną 'formacją' z jaką Polacy przeważnie nie mają problemów jest bramka. To jak to z tym jest? Liga się tak bardzo stoczyła, czy po prostu Estończyk miał kiepski dzień?
-
A od kiedy to Barca i Real odpowiadają za całość ligi? Pisałem, że są lepsi od drużyn angielskich i to jest niewątpliwie prawda. Chciał, bo pojawiła się oferta (jak sam pisze, jeszcze przed dwumeczem w LM), ale na pewno wpływ miało to, że w United nie grał. Real ma przewagę w (zbyt) ostrych interwencjach, poddawaniu arbitrów presji na konferencjach prasowych i - IMHO - przeinaczaniu rzeczywistości (co niektóre media oskarżały Vilanovę o sprowokowanie zajścia z Mou). Barca, a właściwie Xavi, bryluje w wywiadach - my gramy ładnie super pięknie, a oni nie chcą z nami grać, a nawet jeśli chcą, to za ostro, co jest godne potępienia na wieki. A myślisz, że gra Pepe nie jest piętnowana? Chyba tylko przez środowisko Realu. Niczego takiego nie napisałem. Nie trzeba być specjalnym widzem PL, by mieć o niej ogólne pojęcie. Mnie raczej zastanawia na jakiej podstawie kibice ligi angielskiej budują swoje teorie, skoro oglądają same GD. A czy ja to potępiam? Nie. Raczej nie toleruję za to potępiania ligi hiszpańskiej przez kibiców Diabłów i Kanonierów (głównie). No to odpowiem pytaniem. Dlaczego GD z sezonu 2009/2010 były w miarę normalne (czyli bez świńskich ryjów i szczególnych napinek), a te z roku 2011 już nie? Podpowiem, że ma to związek ze zmianami w sztabie jednego z klubów.
-
Nie chodziło mi o to. Miałem na myśli, że Barca i Real w kwestii poziomu zostawili ligę angielską, czyt. - są od niej lepsi. Mam wątpliwości, jedynie co do tego, czy Man Utd jest gorsze od Realu, ale co do reszty drużyn angielskich - każde dostałoby mocno po tyłku zarówno od Barcy jak i od Realu. Przynajmniej na tę chwilę. Co do Pique. Z tego co pisał w swojej autobiografii Ferguson obraził się na niego bodajże po błędzie w jakimś meczu ligowym, oczywiście z perspektywy trenera mogło to wyglądać inaczej, faktem jest to, że Szkot wypuścił prawdziwy diament za marne pieniądze. Po przyjściu do Barcy wyszło, że jest świetny technicznie, bardzo dobry w wyprowadzaniu piłki, trudny do przepchnięcia, nieźle grający głową, nie wspominając już o jego mentalnych atutach. Bo to co często robi Real, Barcelona robi rzadko i odwrotnie. W którymś radiu ponoć w kwietniu/maju jakiś prowadzący przywitał słuchaczy zdaniem: "Dziś piękny dzień, w którym Barca nie gra z Realem". Na często odwiedzanym i dosyć opiniotwórczym, że tak powiem, portalu typu Kwejk spotkałem zdjęcia paru piłkarzy z PL (m.in. Fabregasa) z podpisem "liga angielska - liga prawdziwych mężczyzn" (czy coś w ten deseń, w każdym razie chodziło o to, że łamie się tam nogi, a oni i tak to wytrzymują), co jak dla mnie w oczywisty sposób nawiązywało do "panienek" z Hiszpanii. Nie wspominam o stronach kibiców angielskich drużyn, wśród których brylują chyba Kanonierzy. Co do mediów, odnośnie ostatniego dwumeczu słyszałem tylko o wyniku i końcowej awanturze, niestety nigdzie się nie dowiedziałem, że obydwa mecze - pod względem czysto sportowym - były świetne. Sprowadzanie tego wyłącznie do bijatyki nie jest właściwe, choć oczywiście to, że spięcia były - jest prawdą. A co to, w PL nie ma symulanctwa i brutalnej gry? Oczywiście tym drugim kibice angielskiej ligi chwalą się dookoła, to pierwsze jest spychane na margines, tyle, że istnieje. Nie ma ligi bez nurków. Ja też nie tego oczekuję, ale Cristiano Ronaldo nie jest gorszym piłkarzem przez to, że czasem symuluje. I ja nikomu prawa do własnej opinii nie zabieram, ale jeśli autor daje do zrozumienia: "w tej angielskiej lidze to jest gra, nie to co w tej kiepskiej Hiszpanii", a na końcu stwierdza "no dobra, przejaskrawiam" to ciężko nie powiedzieć o tym: bzdety. W takim razie nie widzę powodu, żeby PL nazywać ligą prawdziwych mężczyzn, a PD ligą panienek bojących się kontaktu. Gdy sam gram, to wolę grać z tymi, dla których piłka nie polega na taktyce "kosa, wybicie i jedziemy", raczej wolę właśnie poklepać. Piłka nożna nie powstała po to, by prześcigać się w agresji i zapasach na stojąco, ale dla zabawy. Porównanie GD do meczu Man Utd - Tottenham jest śmieszne samo w sobie, bo piłkarze z PD w niczym nie ustępują piłkarzom z Anglii pod względem piłkarskim, a co do chamstwa i symulanctwa - zupełnie inny poziom rywalizacji mentalnej. Frustru frustru to najlepsze określenie tego typu tekstów. Mój zespół jest gorszy, to dowalę im na temat tego, jak grają. Niestety, to nie tędy droga. Kwitowanie całego wysiłku piłkarzy Realu i Barcelony zdaniem, że nie są zdeterminowani jest zwyczajnie niepoważne. To właśnie w GD są zdeterminowani jak nigdy.
-
Typowe frustru frustru z przewielkiej Premierszip, co poniekąd przyznał sam autor: Wracając do tematu, oczywiście przejaskrawiam. Jak przejaskrawiony tekst może zostać wzięty na poważnie? A Pol tym jednym zdaniem przeszedł całe swoje dokonania. Skoro piłkarze Barcelony i Realu nie wkładają serca i determinacji, to tym większy szacunek dla nich, że PL zostawili za sobą. Zawodnicy w Premier League są skupieni na piłce, nie szukają notorycznie pociechy u sędziego po niemal każdym starciu, grają ostro, ale z naciskiem na twardo, zamiast umyślnie. I nikt nie odstawia cyrków po meczu - z wkładaniem palca do ucha czy oka włącznie. - "zamiast umyślnie" jest kluczowe. Kolejny tekst frustrata, który wrzuca dwa najsilniejsze kluby PD do jednego wora... Zapanowała jakaś moda na deprecjonowanie znaczenia GD. Jak ktoś chce, to niech lubi i derby Kambodży, ale niech łaskawie nie odmawia piłkarzom Realu i Barcelony zaangażowania i niech łaskawie spojrzy na problem troszkę szerzej.
-
http://www.youtube.com/watch?v=Nfv71neI7ac
-
Twoja orientacja polityczna
Tofik odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Liberalizm, bo jestem za jak najniższymi podatkami, brakiem przymusu gdzie się da (ale oczywiście musi być w pewnych sprawach, np. w płaceniu podatków) i tym, żeby państwo nie sterowało moimi poczynaniami - z tego powodu w sprawach gospodarczych jestem minarchistą, bo gospodarka osiąga najlepsze efekty, gdy państwo się do niej nie wtrąca. -
Reprezentacja Polski podniecała mnie ostatni raz w czasie Euro 2008, do teraz oglądam ją li tylko z ciekawości i dochodzę do wniosku, że gdyby Smuda był księgowym, to skończyłby w kryminale za stopniowe doprowadzanie firmy do katastrofy. Ktoś wie co się dzieje z Grosickim? Z tego co mi wiadomo nie jest kontuzjowany, a już drugi raz z rzędu nie dostał powołania. Chyba nikomu nie trzeba udowadniać, że to jest zawodnik co najmniej na ławkę kadry. Oczywiście Franz już orzekł, że na Małeckiego nie ma co liczyć, bo nie wraca. Pewnie Franek ma rację, ale zgrabnie omija fakt, że Wisła gra nieco inaczej niż kadra wg jego "ofensywnej i widowiskowej" myśli. Szkoda. Małecki nie prezentuje się jakoś wspaniale, w środę to był akurat pojedynczy przebłysk na tle dość przeciętnego meczu, ale wobec tego, czemu powołanie zawsze dostaje Pawłowski (i teraz też pewnie dostanie, chyba, że go wyeliminuje kontuzja), który jest gwiazdą przeciętnego Zagłębia? I tak dochodzimy do głównego punktu programu - ja nie wiem, o co chodzi z tym Glikiem, w FM-ie 2010 był całkiem porządnym talentem, ale w realu w kadrze chyba udowodnił, że prochu nie wymyśli, przynajmniej teraz. A reprezentacja to miejsce dla najlepszych, a nie najmłodszych, czy najbardziej obiecujących. Druga sprawa, przecież Torino to jest druga liga włoska, a to poziom ciut gorszy niż chociażby druga liga angielska (gdzie pogrywają Majewski i Cywka), a do tego nie wiadomo, jaki będzie status Glika w Torino, bo dopiero tam przyszedł. Po trzecie, jest chociażby Augustyn w Catanii, który w tamtym sezonie sporo pograł, czy nie można by go sprawdzić? Jeszcze tylko brakowało, żeby Smuda odkurzył Klicha z rezerw Wolfsburga.
-
No więc zależy co się przyjmie za główne kryterium. Dziennikarze uznali, że liczą się trofea i u nich wygrał Sneijder, ale kapitanowie i selekcjonerzy wybrali Messiego ze względu na umiejętności i oni przeważyli. Co kto lubi. Dla mnie Xavi, Sneijder i Messi. Forlan to bohater jednego turnieju, a Iniesta miał nieregularny sezon.
-
Każdy mecz Realu, który następuje bezpośrednio po meczu Barcelony oglądam, w innych wypadkach bywa różnie - zwykle nie przepuszczam tych sobotnich. Nie oglądam meczów z dołów tabeli, bo z oglądania takiej Almerii czy Deportivo z zeszłego sezonu żadna przyjemność, lubię sobie pooglądać Villarreal, Sevillę i Valencię, a zwłaszcza Bilbao, choć nie bierze się to z sympatii dla Basków, tego ostatniego może by się uzbierało z 15 meczów, jeśli chodzi o tamten sezon. Sam to przeoczyłem, chyba chciałem napisać, a nie napisałem W każdym razie - zakładanie koszulki Barcy na siłę było wieśniackie, podchody zarządu Laporty były nie fair, ale nie widzę sensu oburzać się na każdy Tweeterowy wpis, tak jak mieli to w zwyczaju Kanonierzy. Nie wiem, co za teoria Cię zmusza do takiego twierdzenia, w każdym razie nie jest prawdziwa, bo Złota Piłka ma trafić do tego, który najlepiej wypadł w danym roku, to czy ilustrują to osiągnięcia czy indywidualne umiejętności nie jest jasno sprecyzowane. Od Messiego w roku 2010 więcej wygrał chociażby Diego Milito czy Pandev, ale przecież nikt nie postawiłby ich przed Argentyńczykiem. A czy nie było tak, że korona trafiła do Mullera, który miał największą liczbę asyst spośród zdobywców 5 goli?
-
Nie ma niczego złego w posiadaniu lidera wokół, którego kręci się gra. Tyle, że kontrola gry praktycznie nie jest możliwa bez Xaviego, obrona bez Puyola dużo traci na ustępliwości (a w obecnej sytuacji, wobec kontuzji Kapitana, koniecznie musi w niej być Pique, który zagrał z Realem naprawdę niezłe zawody) i charakterze, VV w bramce jest nie do zastąpienia. W grze Barcelony jest zbyt wiele elementów, by stwierdzić, że zależy ona li tylko jedynie od błysku geniuszu Messiego. Messi często przeważa, ale sam niczego nie zdziała.
-
Niekoniecznie wyższość, ale to, że leży o jedną instancję wyżej, jeśli można tak powiedzieć. Nie zamierzam śledzić ligi, gdzie finezji jest często jak na lekarstwo, średnio mnie ciekawi, a do tego uskutecznia się tam pozameczowe praktyki, które są mi obce. Wolę nudną ligę hiszpańską, gdzie walka toczy się między dwoma drużynami, która jest pełna aktorów i brakuje w niej prawdziwych mężczyzn, która polega na nudnym klepaniu, gdzie kibice przychodzą na piknik, a nie na mecz, gdzie sędziowie odgwizdują każde lekkie popchnięcie, która w ogóle nie ma szans w starciu z PL. Więc lepiej nie bierz ze mnie przykładu, bo sprowadzę Cię na złą drogę O Fabregasie już pisałem. Co do zraszaczy - nic chwalebnego, tyle, że zraszacze w stosunku do sezonu 2010/2011 to przeszłość. Zraszaczami Mourinho pracującego w Realu nikt nie witał/żegnał. W czasie meczu - ok, zdarza się. Tylko, że arbiter nie jest poddany prowokującym sugestiom trenera Barcelony. 1 przypadek na raz, dwa, trzy... nie chce mi się liczyć. Bądźmy poważni. Nie zrobił tego celowo, kopanie po kibicach się zdarza, ba, sam CR bodajże w meczu z Getafe trafił własnego kibica łamiąc mu nos. Przeprosił, dał koszulkę, ale trochę krwi się wylało Przekomicznie w sytuacji Messiego wyglądał Pepe, który pierwszy skoczył do pouczenia Argentyńczyka, a cztery dni potem pokazywał gest Kozakiewicza w kierunku barcelonistów. Nie twierdzę, że jest całkowicie w porządku. Jeśli jednak kilku uznanych trenerów mówi, że Mourinho zachowuje się w porządku, Morientes mówi, że jako kibicowi Realu jest mu wstyd, a di Stefano twierdzi, że Barca jest wzorem do naśladowania, to chyba wina nie rozkłada się po połowie? Barca czasów Gasparta, Barca trenerki Rijkaarda i Barca Guardioli to... trzy różne Barcy. Rivaldo może i był często zmuszony grać sam (ale bez przesady - miał takich partnerów jak Kluivert), ale odróżnij tych, którzy musieli sami wygrywać mecze od tych, którzy robią różnice (Messi, Ronaldinho). Messi sam niczego nie wygra, czego przykładem jest reprezentacja Argentyny. Sam byłem początkowo tego zdania, ale jeśli bierzemy pod uwagę to, co kto umie - Xavi dla Messiego jest niedościgniony "tylko" w kwestii tempa gry. Za to Messi dla Xaviego jest niedościgniony w wielu innych sprawach. Śląsk dziś zaprezentował się dla mnie zaskakująco słabo, pewnie się pożegna, a szkoda, bo przeciwnika miał stosunkowo łatwego, biorąc pod uwagę to, kogo mógł wylosować.
-
Hitzfeld w tamtym sezonie skrytykował Mourinho http://www.fcb24.com/news/hitzfeld--mourinho-jest-wstydem-i-hanba-dla-realu/ Poza tym widzę pewną niekonsekwencję w poglądach Albinosa. Jak Anglicy urządzają sobie wojenki klubowe to to jest fajne i generalnie "part of the job", trzeba z tym żyć i to zaakceptować. Ale jeśli dzieje się to w Hiszpanii to to jest niesmaczne i zniechęca do oglądania. W całym tym sporze "kto zaczął" tę aferę, nie jest ważne to, czy Mourinho zachowuje się, tak jak zachowują się trenerzy w Anglii. Ważniejsze jest to, czy podobnie zachowują się ci z Barcelony. A Barcelona: 1) nie wywierała presji na arbitrach, nie zwalała na nich winy za porażkę, 2) nie zwalała na terminarz, 3) przez cały sezon nie sugerowała, że inne zespoły mają lepiej i są lepiej traktowane, 4) nie dąży do połamania rywalom nóg, no i 5) nikomu nie wsadza palca do ucha (aż dziwne, że coś takiego faktycznie się stało, bo brzmi to kuriozalnie). Oczywiście Barca nie jest kryształowa, sprawa nie zamyka się tylko w ich symulkach, ale było kilka wypowiedzi, głównie Xaviego, że "Real nie chciał grać w piłkę", co brzmi absolutnie głupio i bezpodstawnie. Każdy gra jak potrafi, a że w kwietniu Real wyzwalał w sobie futbol w stylu drwali szkockich to już inna sprawa. Niemniej IMHO znaku równości między tym co robi Real, a tym co robi Barcelona, nie da się postawić.
-
A co ma skala zainteresowania mediów do tego, która federacja rozsądza sprawę? Zupełnie nic, nie ma to żadnego znaczenia dla sprawy. UEFA stoi wyżej niż FA to i sprawa jest wyższej rangi niż utarczki w lidze angielskiej. Widzę, że mamy zupełnie odmienne pojmowanie futbolu. Dla Ciebie to chyba jakiś środek do wzniecenia burzy medialnej i istnej wojny pomiędzy dwoma drużynami. Dla mnie to tępa zabawa dla mas, mająca służyć tylko rozrywce. Wolę jednak sytuację, gdy wszyscy się lubią zamiast sytuacji, gdy wszyscy się kopią. Nie powiedziałbym, że Premier League jest najbardziej spektakularną ligą na świecie, ale na pewno jest najlepiej zorganizowana. Wielkie znaczenie ma tu gra fair play i szacunek dla przeciwnika - tak wg The Sun mówił w styczniu. Więc po czym wnioskujesz, że się nudzi w Hiszpanii? Poza tym nuda to bardzo ciekawe określenie na stan, gdy nikt nikogo nie łapie za ucho. Cóż, jeżeli Barcelona wyzwala jego kompleksy to już nie wina Barcelony, tylko raczej samego zakompleksionego.
-
Mają. To, że trener obrazi drugiego w lidze macedońskiej interesuje tylko Macedończyków. To, że trener zespołu macedońskiego grającego w europejskich rozgrywkach obrazi innego trenera jest sprawą nie tylko Macedonii. Można, ale żyje się gorzej. Widocznie takie zachowanie kibicom ligi angielskiej się podoba, czy nawet imponuje, ale ja nie lubię ludzi zachowujących się jak chamy i nigdy czegoś podobnego nie zaakceptuję, tym bardziej, że w lidze hiszpańskiej naprawdę rzadko dochodzi do spięć między trenerami, nie przypominam sobie, by Guardiola miał z kimś na pieńku w tamtym sezonie, poza Mourinho, który zdążył zrazić do siebie np. Preciado ze Sportingu Gijon. Jakaś sugestia, że Hiszpania to siedlisko chamstwa i prowokacji? "Adriano Sanchez" było najlepsze. Do tego standardowe, wytarte formułki: "Mascherano pokazał jestem", "Guardiola podniósł się z ławki".
-
Pisałeś o tym, że FA, czyli krajowa federacja wezwała trenerów na dywanik, podczas, gdy dwa kluby pozwały się wzajemnie do europejskiej federacji, właśnie po pierwszym meczu w LM. Po dzisiejszym meczu mógłbym jeszcze spytać, czy w powszechnym zachowaniu trenerów angielskich (chociaż nie wiem, czemu są oni punktem odniesienia) jest łapanie asystenta trenera rywali za ucho. Kto chce niech tak uważa. Faktem natomiast pozostaje to, że Guardiola - w odróżnieniu od Mourinho - nigdy nie wypomniał komuś wygrania LM z pomocą sędziów. BTW każdy kto wierzy w teorię Pepa-magazyniera powinien po dzisiejszym meczu stuknąć się w czoło. Nie wiem co podkusiło Pepa do wystawienia Adriano na prawym skrzydle, ale to ewidentnie wypaliło, choć Adriano (może poza sparingami) w Barcelonie na prawym skrzydle nigdy nie grał. Tego się nigdy nie dowiemy, pamiętajmy też o dyskusyjnym półfinale Porto z Deportivo.