Skocz do zawartości

Tofik

Moderator
  • Zawartość

    7,830
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Tofik

  1. Najpotężniejsze państwo średniowiecza

    No tak, jedna chorągiew czeska i jakaś (nie pamiętam kto szacował siły tatarskie pod Grunwaldem na 2 tys.) liczba Tatarów. Tylko, że ich udział w zwycięstwie nie może się równać do litewskiego udziału Czesi chcieli nawet zwiać, ale sytuację uratował Mikołaj Trąba. Przez blisko 90 lat XIV wieku (lata 10. - 1400 r.) do Prus stale przybywały zastępy ochotników, Polska aż do czasów układu w Lubowli była szachowana przez Węgry lub Czechy. Krzyżacy umiejętnie (nierzadko nieskutecznie) rozpowszechniali propagandowy obraz Jagiełły - fałszywego poganina. Fakt faktem, na początku XV wieku zakon zaczął ponosić straty na wszelkich frontach (polityczny, wojskowy, propagandowy, gospodarczy itd.), ale nie przesadzałbym z ich nieudolnością wcześniej. Zależy co dla kogo znaczy potężne, najpotężniejsze. Jeśli znaczy tyle co dominujące w regionie to nie można tego zastosować na pewno do państwa Mieszka I i zapewne do państwa Bolesława Chrobrego. Mieszko I dominował nad Czechami, panował nad Pomorzem, ale do końca życia płacił trybut cesarzowi, obojętnie jaki by nie był. I nie jest to wcale wina Mieszka, taka była po prostu sytuacja, ale to nie uprawnia nikogo, by mówił o kraju Polan w latach 960 - 992 jako o dominującym w regionie. W czasach Chrobrego, Cesarstwo również dominowało, owszem Henryk II niejednokrotnie z nami sobie nie radził, ale radzę spojrzeć na nasz stan posiadania w roku 1003 a w roku 1018. Zmiany zaszły w 99% dzięki Henrykowi. Za czasów Wacławów (właściwie tylko Wacława II) - tak. Ale nie za czasów panowania Brzetysława I. Role tym razem się odwróciły - tak jak Czesi byli pokonani przez Polskę w roku 990, tak my dostaliśmy w tyłki od Czechów w roku 1038/9. Tyle, że my ok. 990 r. zdobyliśmy Śląsk i ziemię krakowską, Czesi w 1038/9 r. zdołali odzyskać tylko Śląsk (i to na ok. 10 lat). I tak i tak o wszystkim decydował cesarz (patrz zjazd w Kwedlinburgu w 1054 r.).
  2. Najpotężniejsze państwo średniowiecza

    ... i? Najprawdopodobniej była słabsza liczebnie, mimo teoretycznej równości między liczbą ludności w Koronie a liczbą ludności Wielkiego Księstwa (było to spowodowane bardzo małą gęstością zaludnienia na Litwie), do tego Witold musiał pozostawić jeszcze trochę oddziałów do obsadzenia granicy wschodniej po wojnie 1406 - 1408 i pilnowania spraw nowogródzko - pskowskich. Nie wiem tylko na jakiej podstawie twierdzisz, że armia litewska była słabsza od polskiej (o ile tak twierdzisz): lżej uzbrojona nie znaczy gorsza (patrz przykład tatarski). Oprócz dużej ilości najazdów w XIV wieku (a może i wcześniej) - częstokroć udanych - Polska prowadziła przeciwko Litwie kampanie o Ruś Halicko - Włodzimierską. Ze zmiennym szczęściem. Ostatecznie osiągnięto konsensus, Litwa dostała część włodzimierską, a Korona halicką. Sensu ostatnich pięciu słów nie do końca rozumiem, ale co do tego kto zaważył najbardziej na zwycięstwie Jagiełły i Witolda zapraszam choćby tutaj: https://forum.historia.org.pl/index.php?sho...c=2440&st=0 Moim zdaniem najsprawiedliwszy "podział zwycięstwa" wyglądałby jak 50:50, gdyż Polacy i Litwini pobili wroga na swoich skrzydłach, tylko zrobili to innymi sposobami.
  3. Najpotężniejsze państwo średniowiecza

    Ta pomoc od czasu chrztu Litwy stopniowo się zmniejszała. Wojna z Witoldem (już po zawarciu unii polsko - litewskiej) była tak naprawdę ostatnim konfliktem, w którym zakon mógł doświadczyć w miarę tłumnej pomocy Zachodu. W XV wieku tak szacowne persony (i inni pomniejsi rycerze) jak np. Henryk IV (który np. brał udział w oblężeniu Wilna) nie będą już wspomagać Krzyżaków z prostego powodu - wieści Krzyżaków o wielkich siedliskach pogan na wschodzie były zdecydowanie przesadzone, a o to tym wojownikom chodziło, by walczyć z poganami (poniekąd nieźle wyjaśnił to Sienkiewicz ). Pod Grunwaldem raczej niewielki ułamek sił zachodnich przybył tam z własnej, nieprzymuszonej woli, większość to krzyżackie zaciągi oczywiście z krajów niemieckich i Czech (swoją drogą i Polacy mieli w swoich szeregach czeską zaciężną chorągiew, wg niektórych pod wodzą Żiżki [wg innych był on tylko jednym z wielu żołnierzy]), ale nie z takich krajów jak Anglia czy Francja, bo po pierwsze Krzyżakom chodziło o szybkie przyjście zaciągniętych oddziałów, po drugie o takich sprawkach nie wspominają źródła.
  4. Najpotężniejsze państwo średniowiecza

    Polska była za słaba, by samotnie poważnie osłabić zakon. Samych Polaków pod Grunwaldem było zapewne więcej niż wojsk krzyżackich, niemniej o niczym to nie świadczy - nasza sytuacja finansowa była gorsza niż sytuacja krzyżacka, o czym świadczy np. duża ilość wojsk zaciężnych w armii krzyżackiej (z samych Prus by nie wyżyli). Dlatego należy zaznaczyć, że bez pomocy Wielkiego Księstwa Korona nie dałaby rady (i podobnie Wielkie Księstwo nie poradziłoby sobie z Krzyżakami bez Korony).
  5. Nakłady dawniej i dziś

    Po przejrzeniu stopek kilku książek naszła mnie pewna refleksja... Mianowicie I wydanie (1978) Najjaśniejszej Rzeczypospolitej Wisnera miało nakład wysokości 5000, II wydanie (2001) -1000. Waterloo 1815 (1984) Tomasza Malarskiego, natomiast najczęściej habeki wydawane po 1989 r. (lub później, nie wiem dokładnie jak to jest), z tego co słyszałem, osiągały nakład najwyżej 1000 (trudne do zweryfikowania, bo wydawcy coraz częściej nie zamieszczają takich informacji) i do tego zbioru kwalifikuje się również II wydanie Waterloo (2003). Takie przykłady można mnożyć i mnożyć. Dlaczego w czasach Polski Ludowej nakład książek historycznych był większy (a co za tym idzie, czego nietrudno się domyślić, książki były dla czytelnika teoretycznie łatwiej dostępne)? Czy to była jakaś specjalna polityka, czy może zwyczajny skutek dużego zainteresowania historią?
  6. Nakłady dawniej i dziś

    Kilka książek wydanych w latach 80., które akurat mi się nawinęły: L. Podhorodecki, "Wiedeń 1683" (1983) - 50 000 B. Brodecki, "Szypka i Plewna 1877" (1986) - 30 000 wspomniane "Waterloo" Malarskiego (1984) - 50 000 R. Bielecki, "Somosierra 1808" (1989) - 29 700 J. Wimmer, "Odsiecz wiedeńska 1683 roku" - 60 000 Dzisiaj nakład książki historycznej wynoszący 10 tys. (z małymi wyjątkami) to ogromny luksus, ok. 25 lat wcześniej były to absolutnie zaniżone minimum. Ciekawi mnie tylko jaki interes miała III RP w obniżaniu nakładów Wstępny projekt taniego państwa?
  7. Urzędy w 1670 r

    No nie do końca, chyba Besala w Stanisławie Żółkiewskim pisał, że Zamoyski zabronił wybierania na radnych nie-katolików. Choć niekoniecznie musiało to obowiązywać do 1670 r.
  8. Jeśli konflikt z Danią to tylko Szwecji - po pierwsze my nie mieliśmy z Duńczykami żadnych punktów zapalnych, po drugie wszelkie wysyłanie posiłków Szwedom byłoby niemile widziane przez szlachtę (w końcu byłoby to wykorzystywanie polskiego wojska do obcych celów), nawet wtedy, gdyby Zygmunt ograniczył się jedynie do prowadzenia zaciągów na terenie RON. IMHO musiałyby być spełnione dwa warunki, o których już wspomniałem. Co było bardzo trudne do osiągnięcia. 1. Tumulty były wszędzie od dawna. Unia ze Szwecją nie miałaby żadnego wpływu na sytuację tumultów, choć oczywiście sytuacja religijna w obydwu krajach mogłaby się, że tak powiem, urozmaicić. 2. Zależy z jakiego powodu. Sama unia niczego nie przesądza. 3. Oczywiście, że dochodziłoby do powstań kozackich, gdyż unia nie miała na to żadnego wpływu. Wpływ na to miał stosunek panów braci do Kozaczyzny, a tego nie potrafił zmienić nawet "potop". 4. Raczej zwykłych tumultów, bo katolicy byli tam w mniejszości, chyba, że pod pojęciem "antykatolickie" rozumiesz "antykrólewskie".
  9. Podział zamiast Unii...

    To zależy. Wg Litwinów aneksja nie równała się przyłączeniu...
  10. Podział zamiast Unii...

    Akt (niekoniecznie unia, wg Ochmańskiego lepszym określeniem byłaby nawet unia lubelska) krewski. I wcale nie twierdzę, że Litwa została anektowana do Korony, tylko przyłączona, bo tak określono jej status w 1385 r.
  11. Krzysztof II Radziwiłł

    Dla mnie to trochę taki litewski Koniecpolski, ale nie pod względem militarnym (bo z Litwy do Koniecpolskiego najbliżej Chodkiewiczowi IMHO), ale pod politycznym - miał ogromne zasługi dla kraju, ale szlachecka mentalność pozostała...
  12. Zygmunt III Waza-reformator czy fanatyk?

    Ws. obrazów Besala podaje, że Zygmunt jest autorem portretu św. Katarzyny z Sieny, a także (podaje za S. Obirkiem) obrazu przedstawiającego scenę, gdzie Dzieciątko Jezus błogosławi św. Franciszkowi Ksaweremu i św. Ignacemu.
  13. Podział zamiast Unii...

    Jagiełło po prostu zgodził się zostać mężem króla polskiego, więc nie ma mowy o żadnej elekcji, bo takowej nie było. Doszło tylko do włączenia Litwy do Korony i małżeństwa Jagiełły z Jadwigą. Do elekcji Jagiellonów dochodziło, ale wybór w obrębie dynastii był czasami tylko formalny, bo wiadome było kogo się wybierze - tak było w przypadku Władysława Warneńczyka i Kazimierza Jagiellończyka. W przypadku synów Jagiellończyka można mówić o jakiejś faktycznej elekcji, do elekcji Zygmunta doszło już w 1529 r. Tak samo, sama zgoda Batorego na małżeństwo z Jagiellonką nie była elekcją, bo ta odbyła się i bez tej zgody. Małżeństwo z Jagiellonką było tylko gwarancją, że utrzyma się na tronie (do tego doszły niezdecydowane działania domu rakuskiego), ale to już inna historia.
  14. Podział zamiast Unii...

    1. a) Na pewno nie były to tereny gęsto zasiedlone. To, że terytorium wymagało używania mobilnych oddziałów nie oznacza, że wymaga używania licznych oddziałów, powiedziałbym raczej, że na słabo zasiedlonych obszarach wyżywienie licznej armii jest dużo trudniejsze. b) Francja mogła powoływać kogo chciała, problemem były pieniądze, ale udało się zaciągać liczne armie. Na Litwie problemem (w XVI w.) też były pieniądze, ale armie były już mniej liczne, za to poszczególne starcia pokazywały, że na wschodzie ilość nie jest najwyższą siłą. Iwan Groźny oczywiście też powoływał kogo chciał, nie miał problemów z pieniędzmi, ale nawet on rozumiał, że nie w tym leży siła, musiał modernizować armię na wzór zachodni. c) Nie rozumiem. d) Nie wiem w czym przyznałem Ci rację, ani gdzie. Moskale też przystosowywali się do oblężeń, to była naturalna konieczność, jeśli chciało się uczestniczyć w podboju Inflant. I jaki XVI - wieczny Rosjanin stwierdził, że podstawowym warunkiem do osiągnięcia zwycięstwa jest liczba? Czyli każdy mariaż jest elekcją Okej, co do cara się nie spieram, chodzi mi tylko o to, że sytuacja militarna Litwy wcale w XVI wieku nie była taka zła. Partia procarska była na Litwie silna, ale antyunijne fobie z kimkolwiek chyba jeszcze silniejsze... Co do magnatów, nie jestem przekonany, przecież koronny Zamoyski miał poważne szanse na tron, ale zaprzepaścił je swymi nieumiejętnymi poczynaniami. Od 1571 r. Sanguszko już nie żył, Wiśniowieccy jeszcze się nie liczyli, widzę tylko Radziwiłła na tronie, wprawdzie zdolny politycznie Czarny już nie żył, ale Rudy chyba nie był całkowicie ciemny w kwestiach politycznych, poza tym po bitwie nad Ułą (pod Czaśnikami) zdobył co nieco popularności i bronił litewskiej odrębności. Na pewno zdobył tym sobie popularność, po 1572 r. nie za wiele o nim słychać, ale może w alternatywnej rzeczywistości powtórnie wypłynąłby na powierzchnię działań politycznych.
  15. Książka, którą właśnie czytam to...

    Wg Wimmera był to jednak Jerzy Dowodzona przez Jerzego Karola Chodkiewicza armia, wsparta przez Kozaków odparła pod Chocimiem ataki przeważających sił przeciwnika (s. 14). Pisane oczywiście w kontekście lat 1620 - 1621. Poszedłem na skróty, wyciągnąłem II tom RW i znalazłem tam fragmenty dwóch listów: z 1600 i 1601 r. Pierwszy mówi o: zbroi z zarękawiem, szyszaku, kopii, szabli, koncerzu, rusznicy kozackiej i "inszych potrzebach". Drugi o: zbroi, szyszaku, zarękawie, koncerzu lub pałaszu, kopii, szabli, krótkiej rusznicy, prochownicy, ładunkach, siodle z rzędem, ostrogami, wozie z żywnością, rydlu, motyce, siekierze, łańcuchu, pawęże i "insze rzeczy potrzebne". Jeszcze jedno, nie twierdzę, że jakieś listy (z XVII w.) wspominają o skrzydłach. Tym bardziej nie twierdzę, że husaria nie używała skrzydeł w ogóle, bo to przeczyłoby źródłom (np. relacji Karola Ogiera z 1635 r., który swoją drogą wyśmiewał pomysł stosowania skrzydeł). Myślę tylko, że skrzydła nie były w powszechnym użyciu, a nawet jeśli były to nie z "zalecenia przełożonego", że tak powiem. To tak tytułem offtopu. Skończyłem czytać zarówno pamiętnik Ossolińskiego jak i przewodnik MPW. Co do pierwszego: - nierówny poziom literacki, czyli czy dobrze się czyta (przynajmniej IMHO). Lata do pobytu przy Władysławie dobrze opisane, lata pobytu przy Władysławie raczej słabo, posłowanie do Anglii - średnio. Im więcej makaronizmów tym gorzej, - dobre źródło do poznania: a) dziejów Ossolińskiego oczywiście, b) niektórych tajników polskiej dyplomacji, c) ówczesnego języka i politykierstwa. - brawo dla wydających za tłumaczenie łacińskich fragmentów. Co do przewodnika, cóż, oczywiście powstrzymano się od krytyki dowództwa, ale to już nie mnie oceniać, bo ani to książka naukowa, ani się na tym nie znam. Pewnie od jutra zacznę Małżeństwa królewskie. Władcy elekcyjni J. Besali i wybrane nr (i wybrane artykuły) Mówią Wieki.
  16. Nie da się, a przynajmniej ja nie dam rady. Jeśli to nie była dymisja, to nie była to również dezercja, bo jeśli by to tak nazwać, to każdy jego wyjazd na sejm jest dezercją. Ja również opieram się na jego działalności i nic nie wskazuje na to, że chciał pod bokiem Szwedów budować jakieś swoje własne (trwałe) państwo, bo musiał wiedzieć, że coś takiego nie przejdzie, inaczej niczego by nie osiągnął bez znajomości np. mentalności szlacheckiej. Jeśli było inaczej, to większość szlachty przystającej do Szwecji można by uznać za taką, która chciała pod bokiem Karola budować coś swojego, trwałego, mocnego, coś co by utrwaliły jej plany. A to było niemożliwe. Szwedzi nie mogli wygrać tej wojny (choć zależy w jakim sensie), bo chcieli za dużo wziąć, wiadome było, że stopniowo będą wypierani na północ, aż sprzymierzeni dojdą do księstwa radziwiłłowskiego i nie pozwolą mu istnieć. Po co Radziwiłłowi konflikt z koalicją kilku krajów?
  17. Jan Weyher a Zygmunt III Waza

    Oczywiście, ale dlaczego akurat z Wejherem? Jeśli Wejher korespondowałby np. z Gustawem Adolfem (choć pewnie ta korespondencja przypominałaby wymianę listów między Zamoyskim a Karolem IX ) to bym się nie zdziwił, ale dlaczego Jakub I akurat do Wejhera miałby pisać? Kwestia geograficzna (czyli, że Wejher przebywał blisko morza)? Nie wiem czy Jan był aż tak poinformowany o sprawach tureckich, by do niego pisać. Nie żebym zaprzeczał własnym przypuszczeniom, czy słowom króla angielskiego, myślę, że Jakub wiedział co pisze W każdym razie, trochę dziwnego adresata Jakub sobie wybrał...
  18. To, że nie zgodził się na oddanie władzy wojskowej w ręce Korffa. A to już nie jest wina hetmana wielkiego, swoją drogą, jakąś niekonsekwencję polityczną Gosiewskiego tu widzę. A co do reszty, Radziwiłł ustąpił ze stanowiska głównodowodzącego, czyli hetmana wielkiego w tym przypadku, nie formalnie, ale faktycznie, wiec mieści się to w definicji dymisji (ale raczej jakby takiej "tymczasowej"). Mógł uzyskać wiele np. zdobywać kolejne dobra, czy starostwa. Nie marzył o własnym państwie (wystarczyła mu pozycja postaci dominującej na Litwie - jednej z co najmniej kilku), nawet jeśli to robił, to dążył do tego tylko w latach "potopu", gdy takie rozwiązanie było lepsze dla RON niż panowanie szwedzkie. Pomysł ten musiał być tymczasowy i Radziwiłł z pewnością o tym wiedział, bo Szwedzi nie dopuszczali istnienia np. swobód szlacheckich czy sprzeciwiania się im, a więc licząca co najmniej pół miliona ludzi szlachta nie wytrzymałaby takiego porządku. Do tego doszłaby międzynarodowa sytuacja Szwecji, powrót króla i upadek Karola Gustawa w Polsce był gwarantowany. Nigdy nie dopuszczono by do istnienia suwerennego księstwa radziwiłłowskiego i Janusz z pewnością o tym wiedział - znał szlacheckie nastroje i nieźle orientował się w sytuacji międzynarodowej.
  19. Jan Weyher a Zygmunt III Waza

    Ciekawa informacja z listu Jakuba I do Zygmunta III (Whitehall, 19 maja 1620 r.): Otrzymawszy bowiem wiadomość o potężnych przygotowaniach [Turcji] przeciw Polsce, zleciliśmy oświadczyć przez posła, że nie będziemy się jedynie przyglądać niebezpieczeństwu W.K.Mci, i inne tego rodzaju zapewnienia poleciliśmy złożyć, o czym pisaliśmy do wielmożnego i miłego nam wojewody Weyhera [...]. Nie wiem, czy dobrze wnioskuję, ale czy Wejher miał aż takie układy, by korespondować z królem angielskim?
  20. Chyba tak, bo w instrukcji poselskiej dla Ossolińskiego jest napisane: Zgodnie też ze swą łaskawą propozycją niech sprawi W.K.Mość [Jakub I], by Szkoci walczyli za Polskę, jak za swoją drugą ojczyznę, skoro ta ich podobnie jak swych ziomków otacza macierzyńską opieką i popiera. I dalej: Niech więc Anglia dostarczy ludzi doświadczonych w sztuce wojennej, Szkocja walecznych, Irlandia odważnych. No i jeszcze opinia samego Ossolińskiego: Mym zdaniem, że Irlandczycy najlepsi, bo i trwali, i katolicy dobrzy; Sz[k]oci trwali, ale heretykowie wielcy. Między Angielczykami katolików siła, ale pieszczone.
  21. Książka, którą właśnie czytam to...

    Czy dowodził on pod Chocimiem? Listy przypowiednie wskazują, że nie, w każdym razie na początku XVII wieku, ale nie wiem czy się coś mogło zmienić w II połowie XVII wieku.
  22. Zygmunt III Waza-reformator czy fanatyk?

    Jeszcze w sprawie jego działania na rzecz katolicyzmu: najlepiej oddają to chyba słowa Ossolińskiego wygłoszone w 1631 r., iż król działa bez ciężkiej wolnym inkwizycjej, bez rozlania krwi domowej.
  23. Kanclerz Wielki Koronny Jerzy Ossoliński

    Przebywał u jego boku od 1617 r., stał się jedną z najbliższych mu osób, a zarazem człowiekiem niezbyt przychylnie nastawionym do kolejnego przyjaciela królewicza - Marcina Kazanowskiego, a opowieści o jego hulankach Ossoliński lubił szeroko rozpowiadać. Oczywiście, że był. Po pierwsze, za Zygmunta III był tylko posłem do Anglii (1621 r.) i marszałkiem sejmu 1631 (z nieformalnych funkcji - wspomniane jego stosunki z Władysławem). Za Władysława osiągnął wiele, np. urząd kanclerski. Kanclerza teoretycznie uznawano za drugą po królu osobę w państwie. Po trzecie, to nie interrex, a właśnie Ossoliński w czasie bezkrólewia po śmierci Władysława, trzymał stery władzy. Umiał zdobywać urzędy, jednak w polityce mu się nie wiodło. Jedną z pierwszych jego prób było podsunięcie królowi pomysłu utworzenia Orderu Niepokalanego Poczęcia. Należy zaznaczyć, że to nie znaczy, że kanclerz był zwolennikiem absolutyzmu (czyli nie chciał być kardynałem Richelieu w polskim wydaniu), np. krytykował rozwiązanie sprawy Zborowskiego przez Batorego i Zamoyskiego (co więcej, krytykuje Zygmunta III za Guzów - co ciekawe, ojciec Jerzego, Zbigniew, dostał za popieranie króla, Nowe Miasto), a jedynie rządów opartych bardziej ma magnaterii, senacie. I utworzenie Orderu miało takiemu modelowi służyć. Pomysł spotkał się z opozycją (m.in. kalwińskiego Krzysztofa Radziwiłła, bo przecież Ossoliński był dość mocnym w wierze katolikiem) i ostatecznie król go porzucił. Chciał nowych ceł w Gdańsku i innych portach, ale nie liczył się z tym, że szlachta i same miasta (którym Władysław wcześniej przyrzekł, że nie będzie nakładał nowych ceł) były temu przeciwne, a sam pomysł na pewno był dobry. W końcu, zbyt ugodowa polityka wobec Chmielnickiego, a i tak do ugody zborowskiej bardziej przyczyniły się nieugięte poczynania Wiśniowieckiego i zbrojne zamierzenia Rzeczypospolitej. Wg mnie polityk raczej z niego średni, z dobrymi i złymi pomysłami (dochodzi do tego jeszcze sprawa rakowska), ale w większości (może nawet w całości) niezrealizowanymi. Do tego autor pamiętnika, ale niepełnego, bo obejmującego lata od narodzin do posłowania w Anglii (posłowanie w Anglii akurat najbardziej mnie w jego życiu interesuje i nie ukończył tego rozdziału). Szeroko opisał pobyt przy Władysławie.
  24. Książka, którą właśnie czytam to...

    Wimmer i Besala przeczytani. Co do pierwszego - profesjonalizm autora aż bije po oczach, że tak powiem. Chyba nie ma w Polsce większego specjalisty w sprawie Wiednia 1683 nad prof. Wimmera. Profesor często próbuje zachować umiar między opiniami niemieckimi i austriackimi a polskimi i stara się znaleźć jakąś dobrą odpowiedź na dane pytanie i zazwyczaj mu się to udaje, ale to tylko takie laickie odczucia Oczywiście, zdarzają się pomyłki (np. przypisywanie Chodkiewiczowi imienia Jerzy) czy opinie, z którymi można się nie zgodzić (np. używanie skrzydeł przez husarię), ale zwykle nie ma to znaczenia dla głównego wątku książki. Z p. Besalą jest już gorzej, wydaje mi się, że jest to autor dość nierówny. Bardzo dobra biografia Batorego, słaba (u mnie ciężko na taką opinię zasłużyć ) książeczka na temat tajemnic polskiej historii i w ostateczności całkiem całkiem biografia Żółkiewskiego. Autor w wielu sprawach karci króla Zygmunta (moim zdaniem w większości przypadków niesłusznie, ale gdzie ja się tam znam ), ale potrafi również mocno skrytykować Żółkiewskiego, zwłaszcza w kontekście jego działań w latach 1617 - 1620. Do tego autor czasami zbyt rzadko datuje poszczególne wydarzenia tak, że trudno się połapać co kiedy się wydarzyło. Obecnie - pamiętnik Jerzego Ossolińskiego (opr. W. Czapliński) i z musu przewodnik MPW.
  25. Gdzie, co, za ile?

    Dzisiaj, będąc w antykwariacie, znowu nie mogłem się oprzeć i zakupiłem: Z. Boras, Książęta piastowscy Śląska (6 zł) J. Dowiat, Chrzest Polski (8 zł)
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.