Tofik
Moderator-
Zawartość
7,830 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez Tofik
-
Najlepsza armia średniowiecza
Tofik odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
Czyli wyznacznikiem najlepszej armii nie jest to z kim, jak i jak często wygrywa, tylko to jakimi zasadami się kieruje? -
Mały refresh. W gruncie rzeczy jego winą pod Chojnicami było to, że nie zabezpieczył tyłów, co w dalszej perspektywie doprowadziło do ataku załogi chojnickiej i paniki pospolitaków. Jego polityka dynastyczna była dobrze pomyślana, a u podstaw afery z tronem węgierskim (pomiędzy Władysławem a Janem Olbrachtem) leżało to, że Władysław potajemnie zdobywał poparcie magnatów węgierskich (co się później na nim niejako zemściło). Gdy Kazimierz dał za wygraną i uznał Władysława królem węgierskim (mimo tego, że sam posłał na tron Jana Olbrachta), zaczął wichrzyć Jan co doprowadziło do małej wojny domowej. Trzeba jeszcze powiedzieć, że gdyby Jan zasiadł na tronie w Budzie wyszłoby to Jagiellonom na dobre - prawdopodobnie to Jan zginął pod Mohaczem, a Ludwik Jagiellończyk panowałby tylko w Czechach i dzięki temu zachowalibyśmy to ostatnie państwo. Nie był jakimś wielkim mecenasem kultury, być może dlatego, że cierpiał na prawdziwe pustki w skarbie.
-
No właśnie, ostatnio zaczynam się zastanawiać, czy nie lepiej wyszłoby dla Napoleona, gdyby nie zamienił miejscami Neya z Davoutem - gdyby Davout dowodził pod Quatre Bras być może sytuacja wyglądałaby lepiej i pewnie nie trwoniłby (tak jak Ney) mas jazdy pod Waterloo... Pozostawał jeszcze Soult jako szef sztabu, ale w tym fachu sobie nie radził, może jego trzeba było zostawić w Paryżu? Tylko kto wtedy zajmowałby się sztabem? Ney? Gdyby Napoleon pozostawił Neya w stolicy, być może ten drugi zacząłby wichrzyć przeciwko temu pierwszemu. Sytuacja nie do pozazdroszczenia.
-
Weygand sam wyrzekł się nienależnej sławy, Rozwadowski w listach do Piłsudskiego daje do zrozumienia, że to Naczelnik był autorem zwycięstwa.
-
Mhm. Z chęcią przeczytałbym jeszcze Brandysa, ale wartość naukowa tego dziełka jest ponoć mała (oparte na bodaj dwóch wspomnieniach).
-
Ze słów Kozietulskiego można wywnioskować, że rozkaz Napoleona potraktował jako rozkaz zdobycia jedynie pierwszej baterii (najprawdopodobniej dwa działa), która jako jedyna ostrzeliwała Francuzów. Po zdobyciu pierwszej baterii i cofnięciu się na tyły, Kozietulski powiedział Napoleonowi, że wykonał jego rozkazy, a podtrzymywanie szarży przez Dziewanowskiego przyjął raczej ze zdziwieniem. ... albo również miała na to wpływ wąskość drogi. Czemu wielką klapą? Co najwyżej stratą maksymalnie rzecz biorąc (czyli zakładając maksymalną liczbę Polaków uczestniczących w szarży) 400 Polaków - z tym, że co najmniej połowa pewnie by przeżyła. Zresztą, Kozietulski w opisie ataku na pierwszą baterię używa sformułowania "po pierwszej szarży", co sugeruje, że szarż było kilka. Ergo, nawet po niepowodzeniu, szwoleżerowie wracali do ataku. Ciekawe. Wątpię, by widzowie inscenizacji grunwaldzkiej byliby zachwyceni zaintonowaniem przez rycerzy krzyżackich Christ ist erstanden (co do tego ostatniego słowa nie mam pewności).
-
BKD - owski "Kazimierz Wielki" Karola Olejnika - krótko (jak na BKD przystało), na temat, żadna wybitność, ale trudno autorowi coś zarzucić. Choć jeśli przeczytałeś Wyrozumskiego to raczej nie ma sensu brać się za Olejnika... Ale nie przy bólu głowy rozdzierającym czaszkę Pół godziny temu skończyłem czytać pracę Bieleckiego. Książka absolutnie wspaniała, choć trochę pogubiłem się w opisie tła przedbitewnego, w pewnym momencie nie wiedziałem kiedy wg autora doszło do ataku polskich szwoleżerów? Autor nadrabia jednak stylem, ogromną pasją i wielką erudycją. Bardzo spodobała mi się krytyka wspomnień Niegolewskiego, wszystkie aneksy, redukcja liczby sił polskich i hiszpańskich oraz niezaczynanie narracji najpóźniej od 1797 r. (Bielecki zaczyna od 1807 r.). Obok M. Boguckiej, zacznę czytać Waterloo 1815 T. Malarskiego (trochę epoki napoleońskiej liznąć trzeba).
-
Wczoraj trochę mało czytałem (dziś zamierzam to nadrobić), ale zdołałem skończyć Nieuważnego. Autorowi trudno coś zarzucić, ale to nagromadzenie obrazków na każdej stronie jest wkurzające z lekka... Kazimierz Jagiellończyk i jego czasy M. Bogucka.
-
A jak to było z tuszą króla? Od kiedy nie mógł włożyć zbroi?
-
Wiedeń 1683 to IMHO praca zdecydowanie gorsza od Kulikowego Pola 1380, gorsza od Stanisława Koniecpolskiego, nieco gorsza od Chocimia 1621 i lepsza od Jana Zamoyskiego. Ogólnie rzecz ujmując, niezła książka, choć to chyba jak dotąd najgorsza książka Podhorodeckiego jaką czytałem (ale przeczytałem tylko kilka z kilkunastu), pomijając BKD - owską biografię Jana Zamoyskiego. Przede wszystkim, autor wiele razy opiera się na Wimmerze, tyle, że nie miał on możliwości skorzystania z prac Wimmera z roku 1983, pozostawała mu tylko opcja 1957 (bo zarówno habek, jak i monografia Wimmera [przynajmniej ta z Interpressu, którą posiadam] zostały wydane w tym samym roku, Wimmer najprawdopodobniej później, bo pracę Podhorodeckiego znał i dość krytycznie ją ocenił), przez co w rezultacie zapisał niektóre informacje, które prawie 30 lat później sam Wimmer poddał w wątpliwość. W rezultacie, Podhorodecki pisze, że polskie siły pod Wiedniem liczyły ok. 26 tys. (a nie 21 tys. jak pisze Wimmer), czy też, że na radzie wojennej przed bitwą zwyciężył plan Sobieskiego (a nie połączony plan Sobieskiego i księcia Karola). Jest też kilka pomyłek i niedomówień: - na s. 90 pisze, że mieszczanie masowo uciekali z Wiednia - no dobrze, ale do Wiednia uciekali za to mieszkańcy okolicznych wsi, więc stan jako tako się musiał utrzymywać... - pisze, że Waldeck stał na skrzydle lewym, a Karol w centrum, w rzeczywistości było odwrotnie (co ciekawe, na mapie zaznaczona jest poprawna wersja), - no i rozpisuje się o tym jakie to Wiedeń miał wielkie znaczenie... moim zdaniem nie do końca słusznie. Dość ciekawie przedstawia też sprawę liczebności wojska Mustafy, mianowicie, wojsko chrześcijańskie miało liczyć 70 tys. ludzi, a tureckie... 55 - 60 tys. Jestem poniekąd przeciwnikiem teorii o 100 - tysięcznej armii tureckiej pod Wiedniem, ale przewaga liczebna Turków nad chrześcijanami wydaje mi się oczywista. Zacznę Somosierrę 1808 R. Bieleckiego, męczę jeszcze My z Napoleonem (ta seria, pod względem układu tekstu i obrazków i wszelkich spraw z tym związanych jest do bani).
-
W roku 1617 kanclerzem jest Feliks Kryski, absolutny zwolennik króla (gorący członek jego stronnictwa w czasie rokoszu Zebrzydowskiego), poza tym raczej głupim politykiem nie był. Przezdolny też raczej nie był, ale przede wszystkim jego nazwisko nie jest dziś zbyt popularne. W roku 1621 r. kanclerzem był Andrzej Lipski, niewybitny, ale zaufany człowiek króla. Większość kanclerzy miała zaufanie króla, bo wywodzili się z jego stronnictwa. 'Niezaufanego' kanclerza przypominam sobie jednego - Jana Zamoyskiego, ale ten swój urząd dostał jeszcze od Batorego.
-
Hm, a jakieś przykłady? Słyszałem o nietolerancji wobec Żydów, ale nie wobec homoseksualistów. Bez przesady, pisano o wojnach polsko - rosyjskich, to dlaczego o homoseksualizmie nie można by było napisać? Hm, czyżbyś sugerował, że pewien członek rodu Radziwiłłów w XVIII w. miał męski harem?
-
Oczywiście, że miała, bo potwierdziła dawne przywileje ruskie (ale to mógł zrobić Jagiełło, choć oczywiście nie był on przedstawicielem Andegawenów i wydźwięk pewnie byłby inny), ale nie należy zapominać o sytuacji wewnętrznej Węgier, postawie Bebeki i naszych racjach prawnych (i racjach siłowych, bo Halicz przeciwko nam i Litwie nie miał szans).
-
To po co zgodził się przyjąć urząd? Trochę to nieściśle napisałem, nie twierdzę, że od razu kazałby spalić Sulejówek, tylko, że na prawdziwe urzędowanie miał za mało czasu. Napisałem, iż poniekąd Viss ma rację, a więc ma rację w pewnych aspektach, strzelanie do protestujących nie jest oznaką demokracji i pokojowego nastawienia do co niektórych kwestii.
-
Nie wątpię w odbycie się szarży, tylko chodzi mi o to, czy wśród szarżujących był Kowalski Bym prosił, jeśli łaska...
-
Co do Witosa, jego trzeci rząd nie był krwawy, bo nie dano mu czasu. Pierwszy rząd jest szeroko uznawany za bohaterski, drugi za krwawy (strzelanie do robotników) i nieudolny (brak skutecznego przeciwdziałania hiperinflacji), więc poniekąd Viss ma rację pisząc o "krwawym reżimie" (przynajmniej Polakom w maju 1926 r. taki mógł się wydawać). Zresztą, premier sam powiedział (co prawda ponoć w chwili zdenerwowania), że gdyby miał tą siłę co Piłsudski, to by ją należycie wykorzystał...
-
Od prawie roku - tak. Kiedyś sobie odpuszczałem i dziś uważam, że to był gruby błąd. W dni powszednie - 50. W dni wolne (niedziele, soboty, święta albo jakieś ferie) - 100. Ale bywa tak, że np. gdy przeczytam 100 stron, 20 stron pozostaje do końca książki, więc tych 20 nie odkładam na następny dzień tylko doczytuję do końca. Tyle, że gdzieś od początku tego roku czytam po dwie książki naraz, więc wyjdzie odpowiednio: 100 stron i 200 stron. Nie, nie uczę się, bo to powoduje złe wspomnienia ze szkoły Gdy mnie coś ciekawi, wracam do niego. Gdy przeczytałem nieuważnie (np. się zamyśliłem), wracam do niego, ale zazwyczaj w trakcie czytania, nie już po. Przypominanie - a od tego jest już forum To zależy... Gdy trzeba, to zaczynam czytać książki, które muszę, ale zwykle idę w takiej kolejności w jakiej stoją na półce (od najmniejszej do największej, ale mam kilka półek i szafkę w biurku na szczęście ). Na pierwszym miejscu stoją zawsze książki wypożyczone z biblioteki, bo po miesiącu od wypożyczenia, muszę je oddać, a gdy przeczytam te, które wypożyczyłem (5 na miesiąc), to czytam po dwie z własnych półek, obojętnie co się nawinie (prócz podręczników i jakichś encyklopedii).
-
Co o nim sądzicie? Nie czytałem żadnej jego książki, ale wydaje mi się interesującym autorem. Zapraszam do dyskusji.
-
Niekoniecznie, Ludwik złamał prawo (przywilej koszycki) pozwalając zarządzać Rusią Czerwoną starostom węgierskim, a więc Polacy mogli argumentować, że Ruś przynależy do Węgier bezprawnie (i słusznie by argumentowali). Oczywiście, rola Jadwigi nie była mała, ale potwierdzenie przywilejów ruskich mogłaby nadawać i bez wyjazdu tamże
-
Janusz Radziwiłł, zdrajca czy narodowy bohater Litwy
Tofik odpowiedział Andrzej → temat → Wazowie na tronie polskim
Nabuchodonozor, ciekawa sprawa, gdyby odnaleźć jakąś korespondencję między Radziwiłłem a Sicińskim (o ile istniała), byłoby dużo łatwiej. Jeszcze kilka słów o stosunku Bogusław - Janusz. Bogusław w swej autobiografii zapisał pod datą 1644, że Z książęciem J.M. panem hetmanem, bratem moim, powadziliśmy się byli i przyszło do szabel, ale potem wszystko amicabiliter compositum [załatwiono po przyjacielsku]. Wasilewski podejrzewa, że do jakiejś zwady mogło dojść w 1645 r., w czasie uroczystości weselnych Janusza. Skoro zaś Bogusław pogodził się z kuzynem, wyjeżdżając, zapisał mu na wypadek swej śmierci swoje dobra. Ale nie utrzymywał stałej korespondencji z Januszem, na co ten drugi uskarżał się w liście z 10 grudnia 1645 r., pisząc żeś mię przez ten czas wszytek absencji swej najmniejszą literką o powodzeniu swym nie uwiadomił. W późniejszych latach, przed "potopem", król podobno proponował mu województwo wileńskie, co mogło poróżnić obydwu Radziwiłłów, jednak Bogusław miał odrzucić propozycję. Gdy Bogusław w 1655 r. ruszał na Podlasie (niezadowolony z małych nadań szwedzkich) chciał najprawdopodobniej zebrać wokół siebie jak najwięcej szlachty, by później wytargować u króla szwedzkiego bądź polskiego jak najlepsze warunki. Wg Wasilewskiego Janusz nic nie wiedział (czego przykładem może być list z 26 sierpnia) o planach Bogusława (warto wspomnieć, że to przechwycone listy Janusza do Bogusława, posłużyły przeciwnikom Radziwiłłów jako dowód na współpracę Bogusława ze Szwedami). W sierpniu i wrześniu Bogusław wysłał do Jana Kazimierza trzy listy. Pierwszy jest nieistotny, Bogusław zapewniał w nim króla tylko o swoim poparciu i żalu, że nie może do niego przybyć. Trzeci jest ważniejszy (17 września), Radziwiłł znów zapewniał króla o swej wierności, ale również uskarżał się na Krzysztofa Paca, który obwiniał go o błędy Janusza. Drugi jest najciekawszy, bo w nim Bogusław prosił króla (za wstawiennictwem kanclerza Korycińskiego) o nadanie beneficjów po Januszu i "regimentarstwo mniejsze". Moim zdaniem, na podstawie powyższych przykładów można stwierdzić, że cele i polityka Bogusława i Janusza były rozbieżne. Jeszcze słówko o wychwalanym tutaj Sapiesze i mylnym twierdzeniu o tym, że Rosjanie zaprzestali działania wraz z rozpoczęciem wojny przez Szwecję (i ja tak twierdziłem, więc zwracam sobie honor ): Urusow i Borjatyński na początku listopada 1655 r. na Brześć i pobili Litwinów pod Białymi Piaskami. Sapieha miał się ponoć mocno wahać, czy nie przystać do Szwedów i tym samym zyskać cenną pomoc - udało mu się zatrzymać pochód Moskali pod Brześciem 23 listopada (Bogusław chciał mu pomóc, ale nie zdążył). A więc do grona wahających się, obok Gosiewskiego można by dodać Sapiehę. Jeszcze ws. Sicińskiego, bo coś mi się przypomniało. Hipoteza z ekonomią jest niegłupia, bo popatrzmy np. na Zebrzydowskiego 45 lat wcześniej - zdecydował się wystąpić przeciwko królowi przede wszystkim dlatego, że ten chciał go wykurzyć z kamienicy. -
Niekoniecznie, bo Emeryk Bebeka nakłonił do tego zarządzających zamkami. Do tego dołożyły się wewnętrzne kłopoty Węgier. Nawet, gdy Jadwiga przybyła pod Halicz, miasto nie otworzyło jej przed sobą bram.
-
Oto jak swój stosunek (bo o udziale w batalii nie ma ani słowa) do przeciwnika w tej bitwie opisuje Bogusław Radziwiłł: Mnie król szwedzki siebie w tej bitwie pilnować rozkazał; nie wiem, z jakiego respektu potrzebował też, abym lewe skrzydło wojska jego wtenczas komenderował, ale nie chciałem, śmiele to powiedziawszy, że tam, gdzie Król mój jest, broni przeciwko niemu podnosić nie będę. Ciekawe, czy ktoś w to 10 lat później uwierzył? No i czy wiadomo kto zabił Kowalskiego/Kowalewskiego/czy jak mu tam i czy w ogóle husarz szarżujący na Karola Gustawa szarżował naprawdę?
-
Dzięki, ale bez przesady. Poza tym IMHO mądrość nie równa się wiedzy Skończyłem obydwie lektury (jedną z j. polskiego, drugą z historii). Syzyfowe prace mnie nie zachwyciły, poszczególne sytuacje działy się w pojedynczych rozdziałach, by urwać się w następnych, to mi zdecydowanie nie pasowało... Momentami (zwłaszcza, gdy brakowało dialogów) książka stawała się nudna. Dużo lepiej czytało mi się Autobiografię Bogusława Radziwiłła w opracowaniu Tadeusza Wasilewskiego. Zarys biografii Bogusława (bardzo szczegółowy), zamieszczenie kilku listów pisanych przez niego (lub niego dotyczących), zapodanie fragmentów kilku wczesnych redakcji Autobiografii, "dziennik drogi" Bogusława (czyli odkąd gdzie przebywał), do tego masa informacji w samej Autobiografii (m.in. wykaz co niektórych podkomendnych Radziwiłła spisanych jego ręką)... Szkoda tylko, że Bogusław stosował rzadko makaronizmy, dla mnie nie powinno ich tam być w ogóle, ale cóż - duch epoki. I jeszcze taka ciekawostka - oto pierwsze zdanie początkowej redakcji Autobiografii: Urodziłem się anno 1621 [...] Na szczęście, data nie przeniknęła do ostatecznej wersji No i teraz (na szczęście) lektury stricte historyczne (nie powieści historyczne): My z Napoleonem, A. Nieuważny (znowu jakieś wyrwane strony...) i Wiedeń 1683, L. Podhorodecki.
-
Przy tym warto wspomnieć, że rola Jadwigi polegała tylko na tym, że była obecna podczas wyprawy i potwierdziła dawne przywileje Rusi Czerwonej. Wszystkie zamki (prócz Halicza) - prawdopodobnie za namową niechętnemu Zygmuntowi Luksemburskiemu Emeryka Bebeka - poddały się pod polską władzę bez walki. Halicz trzeba było zdobywać już siłą, ale przy tym Jadwiga nie była obecna (Polaków wsparli Litwini).
-
Żony Władców
Tofik odpowiedział Badlik → temat → Polska Andegawenów i Jagiellonów (1386 r. - 1572 r.)
Formalnie tak, faktycznie nie (przynajmniej od 1386 r.), gdyż mężczyzna (Jagiełło) był zawsze na pozycji uprzywilejowanej i to on był królem, nie było przypadku by był on królową.