Tofik
Moderator-
Zawartość
7,830 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez Tofik
-
Jeśli sądzisz, że fani Rammsteina to sama młodzież to się mylisz. Jeśli sądzisz, że ta piosenka wywołała jakieś kontrowersje wśród fanów, to też się mylisz, "Keine..." jest takim przeciętnym utworem, ani dobrym, ani złym, ale pod względem tekstu dla mnie szczególnym (nie ze względu na słowa tam użyte, ale ich sens), R+ stworzyło co najmniej kilka innych utworów, do których można się naprawdę przyczepić i które mogą kogoś obrazić.
-
Tytuł: Jadwiga król Polski Autor: Jarosław Nikodem Wydawnictwo: Ossolineum Rok wydania: 2009 Ilość stron: 446 ISBN: 978-83-04-04978-9 Jak dla mnie - bomba. Największą wadą jest brak przypisów (grrr...), co rekompensuje ogromna (20 stron) bibliografia zawierająca różnojęzyczne prace. Autor odszedł od tradycyjnego w polskiej historiografii krytykowania Ludwika Węgierskiego za wiele rzeczy, potrafi dostrzec wiele jego (jak i jego panowania) zalet, próbuje go zrozumieć (przegina IMHO jeśli chodzi o Piastów, na s. 63 i 64 pisze, że Kazimierz Wielki w szczególny sposób Polski nie wzmocnił, a kraj w 1370 r. nie był silniejszy od tego z 1382 r. - w żadnym stopniu się z tą opinią nie zgadzam; Kazimierz wzmocnił kraj nie tylko dzięki polityce ruskiej i sojuszu z Węgrami [o czym sam autor wspomina], ale również dzięki zasługom dla prawa wewnątrz kraju [statuty], wzmacnianiu obronności państwa, wspieraniu rozwoju miast i mieszczan, a także nauki [Akademia Krakowska], o tym, że Polska w 1333 r. to zupełnie inny kraj niż w 1370 r., nie wspominam; co zaś do drugiej opinii autora, szkoda, że zapomniał, iż Polska nie miała w 1382 r. połowy terytorium, które miała w 1370 r. [chodzi oczywiście o Ruś Czerwoną]). Ciężko winić autora za to, że dzieje Jadwigi zajmują najwyżej połowę książki, po prostu za mało o niej wiadomo, choć tyle się o niej mówiło... Jest za to fajny opis dziejów Andegawenów od Karola I (tylko IMHO niezbyt potrzebny), a zwłaszcza panowania Ludwika Węgierskiego. Co najważniejsze, i co jest moim zdaniem największą zaletą tej pracy, autor stworzył wspaniały opis dziejów panowania Władysława Jagiełły w latach 1386-1399, wszystkie kierunki polskiej polityki zagranicznej (pomorski, krzyżacki, litewski, tatarski, mołdawski, wołoski, węgierski) zostały tam bardzo dokładnie opisane. Jak najbardziej polecam.
-
Dorabiaj, proszę bardzo, jeśli nie widzisz różnicy między wadami społeczeństwa a zwykłym wyuzdaniem. Bo w utworze nie chodzi akurat o zwykłą tematykę xxx, tu chodzi właśnie o to społeczeństwo lub poszczególnych ludzi.
-
Cóż, to już Twoja rzecz, ja tylko wspomnę, że tekst utworu dotyczy tego, że prawdopodobnie część ludzkości stanie się (lub już się stała) bezużyteczna, całkowicie leniwa i nieużyta, a wizja ta mnie przeraża, bo mogę do tej części należeć, a więc tekst do mnie przemawia.
-
Wydaje mi się, że podstawą do twierdzeń o nadzwyczaj prokrzyżackiej postawie Jagiełły była (oprócz Sienkiewicza) ta wzmianka z Długosza: Władysław król Polski, tknięty do żywego wypuszczeniem ziemi Dobrzyńskiej w zastaw mistrzowi i zakonowi Krzyżaków Pruskich przez Władysława książęcia Opolskiego, i przewidując, że przymierze zawarte z mistrzem i zakonem wkrótce będzie zerwanem, począł gorliwie myśleć o wojnie, i ku temu zamiarowi wszystkie siły ciała i umysłu wytężył. Lecz gdy rada starszyzny temu się sprzeciwiała (czekano bowiem sposobnej pory do wojny z Krzyżakami, raczej dla oswobodzenia i wydarcia z ich rąk Żmudzi, niżeli dla pomszczenia się za niesłuszne opanowanie ziemi Dobrzyńskiej) żeby nie zdawało się, że król i jego rada zagarnienie tej ziemi obojętnie puszczali w niepamięć, uchwalono w tej sprawie zjazd z mistrzem i zakonem, mający się odbyć w Inowrocławiu. Na ten zjazd wybrała się królowa Jadwiga, miasto samego króla Władysława, z obawy, aby ten oburzony wspomnieniem dawnych i świeżych najazdów Litwy nie uniósł się w zbyt zapalczywej mowie, i nie przyspieszył nią wojny, której troskliwie unikano. Gdy więc królowa w okazałym orszaku i z licznem gronem prałatów i panów przybyła do Inowrocławia, prowadzono przez dni kilka z Konradem v. Jungingen mistrzem i komturami Pruskimi narady i rokowania, ale daremne; mistrz bowiem i komturowie wszystkie żądania i warunki, acz na słuszności oparte, które Jadwiga królowa wraz z przytomnymi radcy Polskimi przedstawiała, odrzucali, i obyczajem swoim, to temi to owemi wybiegali się wykręty, w zamiarze, aby ziemię Dobrzyńską przez siebie zagarnioną jak najdłużej wytrzymując, podobnie jak ziemię Pomorską i inne powiaty królestwa Polskiego, prawem przedawnienia sobie przywłaszczyli. Skarciwszy zatem ostremi wyrzutami mistrza i komturów, że z taką chciwością i łakomstwem po cudze własności sięgali, święta una niewiasta Jadwiga, jakimsiś niebieskim duchem natchniona, dodała: "że wprawdzie za życia swego wstrzyma tę srogą wojnę, która im grozi tak za obecne jako i dawno krzywdy królestwu Polskiemu wyrządzono; ale po jej śmierci, niech wiedzą, że z sprawiedliwych wyroków Bożych straszno czekają ich klęski, za to, że panom swoim, dobrodziejom i twórcom swojego bytu, których chlebem, jałmużna., nadaniami żyją., tak przeciwnemi stali się wrogami, i za otrzymano dobrodziejstwa, za udzielone sobie ziemie i posiadłości, krzywdami im odpłacają.; że nie dość mając na zagarnieniu ziemi Pomorskiej, która od pierwszych początków królestwu do Polski należała, chciwe i niesyte łupieży wyciągnęli ręce po ziemię Dobrzyńska., acz i ta, podobnie jak ziemie Wieluńska i Ostrzoszowska, wrócić powinna i spoić się z całoscią królestwa Polskiego, czemu oni tylko chytrze i niesprawiedliwie stawają, na przeszkodzie. " A lubo Konrad v. Jungingen mistrz Pruski i jego komturowie na rzeczonym zjeździe Inowrocławskim wysłuchali z powolnością, zarzutów czynionych im przez królową Jadwigę, jako słusznych i na prawdzie opartych, i sami najuprzejmiej dziękowali królowej, że tyle okazała w sobie gorliwości o utrzymanie powszechnego pokoju, nie dali się wszelako nakłonić do zwrócenia ziemi Dobrzyńskiej, chyba pod warunkiem, z ich strony najniesłuszniejszym, zapłacenia im wprzódy czterdziestu tysięcy złotych. Zaczem radcy Polscy opuścili ten zjazd z większem jeszcze umysłów obostrzeniem. Myślę, że powierzenie rokowań Jadwidze miało inną przyczynę niż strach przed rozsierdzeniem Władysława (który przecież do okazania nerwów miał wiele okazji, a nie robił tego... Nawet wtedy, gdy w Toruniu w 1404 r. jakaś baba wylała mu pomyje na głowę! Zresztą, w świetle powyższych słów Długosza Jadzia nie wygląda na extra spokojną i opanowaną). Po pierwsze równy (formalnie) status Jadwigi i Władysława. Po drugie Jadwiga nie była neofitką, a dość cenioną niewiastą, choć niekoniecznie od razu kreowaną na świętą za życia. Po trzecie wywodziła się ze znanego, wielkiego rodu, który mimo swego kresu, nadal był ceniony. Po czwarte, powyższe trzy czynniki powodowało, że być może uda się przełamać stereotyp Polski jako obrończyni pogan i wszystkiego co złe (co na zachodzie było niedobrze widziane).
-
Szef zwołuje zebranie w pracy i mówi do pracowników: - Sytuacja stała się kryzysowa. Muszę kogoś zwolnić. - Nie możesz mnie zwolnić. Jeśli to zrobisz, pozwę cię o dyskryminację rasową - odezwał się Murzyn. - Ja jestem kobietą, pozwę cię o seksistowskie traktowanie w pracy - powiedziała kobieta. - A ja jestem stary, nigdzie nie znajdę pracy i dlatego cię pozwę - rzekł staruszek. Wobec tego, oczy wszystkich zostały skierowane na młodego, białoskórego mężczyznę, który mówi: - Ostatnio wydaje mi się, że jestem gejem...
-
Jeśli mowa o powstaniu kościuszkowskim to polecam "Maciejowice 1794" Wojciecha Mikuły traktujące o końcowym etapie powstania kościuszkowskiego, znalazła się tam też krótka historia Adama Ponińskiego po powstaniu.
-
Gdyby tak było, to wojna wybuchłaby zaraz po jej śmierci. Jagiełło był zbyt sprytny, zbyt pragmatyczny, by od razu wziąć się do realizowania podstawowego zadania unii (zniszczenie zakonu krzyżackiego), po prostu czekał na sprzyjającą sytuację, a, że taka się pojawiła dopiero 10 lat po śmierci króla Jadwigi to inna sprawa.
-
Zastanawiające jest, że z czasem, a nawet bardzo szybko, Jadwiga, praktycznie wbrew prawu, zaczęła tracić swą dominującą pozycję na rzecz męża. Znamiennym tego przykładem jest nadanie Jadwidze wiana na Rusi Czerwonej i Kujawach przez Jagiełłę 25 stycznia 1396 r., co nie było żadnym szokiem w polskim środowisku.
-
Historia wojskowości, historia wojen...
Tofik odpowiedział Albinos → temat → Historia sztuki wojennej i broni
Jedyną kobietą piszącą o działaniach wojennych w II WŚ jaką sobie przypominam jest Jadwiga Nadzieja Nieco mnie zdziwiło przewertowanie kilku spisów treści książek o tematyce XVII - wiecznej wojskowości, z początku zauważyłem tam nazwiska Urszuli Augustyniak i Anny Czekaj, tyle, że ich artykuły dotyczyły moralności i znaczenia wojska w życiu publicznym, a nie działań zbrojnych Oj, ciężko znaleźć wojenną kobietę, ciężko... -
Spore kontrowersje wzbudziło następujące zdanie w unii krewskiej: Nareszcie tenże wielki książę Jagiełło obiecuje ziemie swoje litewskie i ruskie na wieczne czasy do korony królestwa polskiego przyłączyć. Wg panów polskich oznaczało to włączenie Litwy do Korony. Wg elity litewskiej oznaczało to połączenie Litwy i Korony osobą jednego władcy. Czyja interpretacja wg Was była słuszna? Ciekawa jest postawa samego Jagiełły - król walczył z Witoldem (stronnikiem odrębności WKL), więc można powiedzieć, że stanął po przeciwnej stronie frontu, a więc stał za inkorporacją Litwy do Korony. W końcu jednak władca doprowadził do kompromisu. Zapraszam do dyskusji.
-
I, że tak siebie poprawię, nie chciał doprowadzić do utraty tronu wielkoksiążęcego. Zgadzam się ze szpekiem (po ponad roku ), że wyrażenie "przyłączenie, złączenie" było ogólnikowym określeniem statusu związku polsko - litewskiego. O odrębności Litwy świadczą takie fakty jak: - toczenie wojny z zakonem przez same WKL na przełomie lat 80. i 90. XIV wieku, - istnienie rady wielkoksiążęcej, - oddzielanie przywilejów dla bojarów litewskich od przywilejów dla szlachty polskiej, - zachowanie bardzo wysokiej pozycji Skirgiełły na Litwie, - wyrażenie obiecuje wielki książę Jagiełło złożyć i wydać wszystkie swoje skarby dla odzyskania utrat, które poniosły tak Polska jak Litwa co sugeruje równorzędność obydwu krajów. Zastanawia również brak aktu inkorporacyjnego (mało prawdopodobne, by akt krewski mógł nim być).
-
Bellona vs Inforteditions
Tofik odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Katalog książek, komiksów i czasopism historycznych
Niektóre HB nie są warte nawet 10 zł Ale chyba w innym nakładzie? Inny papier mają Pola Bitew, inny Bitwy/Taktyka. Z Bitwy/Taktyka wydaje mi się najgorszy, za to najfajniej pachnie HB mają taki standardowy materiał, natomiast uwielbiam gładziutki papierek z Pól Bitew Z ilością bywa różnie, za to mapy wydają mi się znacznie lepsze, tylko po co je dawać w "3D"? Jest kilka HB, o których zwykły śmiertelnik zapewne nie słyszał (tzn. nie słyszał o tej bitwie): Blenheim-Hochstadt 1704, Magenta-Solferino 1798, Lissa 1866, Szack-Wytyczno 1939, czy nawet Falklandy 1982. Inna sprawa, że to pojedyncze przypadki, a w Inforcie pojedynczym przypadkiem jest książka o wydarzeniu powszechnie i szeroko znanym. I dlatego można ich odnaleźć chociażby na nk -
Od Staroduba do Moskwy. - Andrzej Przepiórka
Tofik odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Czasy nowożytne
Bardzo dobra - trochę polityczno-militarna ze względu na dywagacje dotyczące pochodzenia Samozwańca czy składu jego wojska (rokoszanie vs regaliści), ale to nie umniejsza rangi pracy. Dobre opisy batalii pod Bołchowem i Chodynką, podobna monografia przydałaby się w przypadku Dymitra I (bitwy pod: Nowogrodem Siewierskim i Dobryniczami), bo, ani Andrusiewicz, ani Czerska ("Borys Godunow"; nie czytałem "Dymitra Samozwańca"), ani tym bardziej Hirschberg nie wyczerpują tego tematu. -
Już niedawno pisałem, ale powtórzę - dla mnie dobra praca na słabo poznany temat (choć autor RONowcem nie jest), proporcje (wstęp - uzbrojenie, taktyka - przebieg kampanii - zakończenie) też wydają mi się właściwe, przydatne aneksy, choć sławna pomyłka z mapą nieco razi
-
Hmm, dość średnios. Zwięzłość (jak w każdej książce Olejnika), w miarę dobry język, spis grodów śląskich, merytorycznie prawie, że bez zarzutu, szeroki opis wojskowości polskiej, z drugiej strony "centropolskie" ujęcie tematu bez uwzględnienia sytuacji w Niemczech, brak opisu wojskowości niemieckiej, tylko "prawie" bez błędów i bez kontrowersyjnych (dla mnie) opinii (oszczep wg autora był przeznaczony tylko do walki wręcz; arcybiskup Marcin był stronnikiem Bolesława; twierdzenie o wsparciu cesarza Ottona III przez Bolesława I w liczbie 3000 wojów, średnie mapy, żadnego określenia stanowiska w sprawie liczebności obydwu armii. Spodziewałem się dużo więcej.
-
Bitwę tak, kampanię nie - to, że ordyńcy musieli szybko wracać nic nie znaczy, faktem jest, że wykiwali Polaków i dokonali grabieży, to zawsze będzie ich zwycięstwem.
-
Ocena 6/10 na Histmagu wydaje mi się bardzo wysoka, może nawet za wysoka. No, ale to chyba kropla w morzu. Bezkrytyczność też nie zawsze występuje. Na historykach podałeś przykład Gettysburga, twórcy "Mówią Wieki" mają również wątpliwości co do Dublina -> http://www.mowiawieki.pl/artykul.html?id_artykul=1703 Żeby było na temat Koronowa, zapomniałem o sprawie map, które występują w ilości jednej. Szkoda - nie każdy wie, gdzie leży Tuchola, a zwłaszcza Koronowo. Brak strzałek na jedynej mapie to już duże zaniedbanie, bo nie każdy może się zorientować, w którym kierunku szli Krzyżacy, a w którym Polacy (zwłaszcza, że mapa mi się nie podoba).
-
Czytałem ze dwa lata temu (mój pierwszy habek ), gdy moja wiedza o ZIIIW była dużo mniejsza i już wtedy ciężko było mi przyznać rację Skworodzie w kwestii cenzury w armii polskiej czy przynależeniu Władysława i Koniecpolskiego do opozycji antykrólewskiej. Teraz pewnie bym gorzej oceniał tę książkę niż teraz, ale mam do niej sentyment, dlatego, że jest pierwsza, a poza tym fajnie ukazuje etap 1626-1627 wojny pruskiej, z tym, że tytuł byłoby trzeba zmienić na "Gniew 1626 - Hammerstein 1627".
-
Akurat w dobieraniu cytatów inwalidztwo w niczym nie przeszkadza - co udowodnił sam Derdej w Kamieńcu i Zieleńcach (to drugie akurat pobieżnie przeglądałem). Oczywiście, nikogo nie krytykuję za niewiedzę, krytykuję tylko jego pracę, a to co innego. Oceniając prace magisterskie, doktoraty, czy nawet szkolne kartkówki ocenia się samo dziełko, nie autora. Toteż skoro książka ma braki albo się z nią nie zgadzam, to ją krytykuję. Jasne, że może to przejść od razu w krytykę autora, ale jeśli już, to autora jako historyka, a nie człowieka. Bo nie mam zamiaru wyśmiewać Derdeja z powodu tego, że mimo inwalidztwa pisze książki i się "błaźni" - wręcz przeciwnie, podziwiam go za to, że mimo kalectwa realizuje swoją pasję. I nie sili się przynajmniej na sensacyjność (pomijając jego gdybanie) tak jak W. Mikołajczak. Koronowo jest o ok. 40 stron większe od Grunwaldu, nikt tego drugiego nie nazywa broszurą. Wręcz przeciwnie, dla wielu to czołówka HB. Nawet jeśli Derdej zamieniłby cytaty na własne słowa (co ja cenię dużo bardziej, bo cytowane przez autora pozycje czytałem/czytam) to objętość książki nie spadnie poniżej 140 stron. Ja osobiście do źródeł nic nie mam, sam większej ilości bym nie wykorzystał, choć ja wolę korzystać z "oryginalnego" Długosza niż jego "wycinków" (pod tym względem Derdej nie różni się od Mikołajczaka). Ja nie mam, co nie znaczy, że wszyscy nie mają, bo chyba jakaś krytyka w tym względzie na historykach była rzucana... Krytykował, ale poznał Koronowo i uznał, że to zupełnie różne ligi - wprawdzie w Kamieńcu czasem cytuje dość obszernie, ale robi to raptem kilka razy, a na dodatek cytuje źródło. Może niedługo uda się przeczytać Zieleńce. Pewnie się nie doczekamy, bo nawet jeśli będę historykiem, to raczej nie wojskowości i tematy typowo wojenne mi nie podejdą. A czy umiem lepiej pisać od Derdeja o Wielkiej Wojnie to zobaczymy w sierpniu, śmiem twierdzić, że porównanie skromnego artykułu z 180 - stronicową książką będzie niepoważne
-
J. Nikodem, Jadwiga król Polski.
-
To monografia bitwy, jeśli nie ma pisanego opisu wojskowości, należałoby zadbać przynajmniej o poziom ilustracji przedstawiających używaną wówczas broń. Oczywiście, nie mam nic przeciwko cytowaniu w paru zdaniach poszczególnych źródeł i opracowań. Podkreślam - w paru zdaniach, nie na jednej stronie lub nawet kilku.
-
https://forum.historia.org.pl/index.php?showtopic=9569 <- tutaj napisałem, że Koronowo wygląda na lepsze od Kamieńca, niestety, tylko wygląda. No, ale po kolei. Dobrze, że Derdej nie zaczyna narracji od pierwszych wojen z Krzyżakami, a do momentu zwycięstwa grunwaldzkiego. Dziwi mnie tylko, że rozważając możliwości zdobycia Malborka przez Jagiełłę, Derdej uważa, że było to możliwe. Jasne, ma prawo do własnego zdania, tyle, że posiłkuje się przykładami Bydgoszczy i Dąbrówna (s. 45), które to, były fortecami nieporównywalnie mniejszymi, a już na pewno mniej znaczącymi (zwłaszcza Dąbrówno, bo Bydgoszcz swoje znaczenie miała). Dalej, autor oceniając polskie szanse na zdobycie Malborka, bierze pod uwagę jedynie umocnienia twierdzy, nie bierze stanu polskiej armii i stanu przygotowań Krzyżaków do odsieczy. Na s. 83 pisze, że celem Jagiełły było zdobycie Malborka itp., tak, ale to był plan najbardziej optymistyczny, w realiach Brześcia uznawany chyba nawet za nierealny, przed bitwą Jagiełło żądał przecież od posłów krzyżackich tylko ziemi dobrzyńskiej i Żmudzi. Raz pisze, że Jagiełło pod Malborkiem miał dość sił, by zaraz napisać, że król musiał bronić się szczupłymi siłami przed atakiem zakonu na Polskę (s. 116). Na s. 134 pisze, że wg Z. Spieralskiego tajemniczymi łucznikami spod Koronowa byli "pocztowi" polskich rycerzy - nie wiem czy to określenie Spieralskiego czy Derdeja, ale nie wydaje mi się zbyt właściwe. Tak jak towarzyszem nie nazywa się polskiego kopijnika, tak samo strzelców nie nazywa się pocztowymi. Zarówno towarzysz jak i pocztowy to terminy stosowane w późniejszych czasach. Na s. 152 Derdej uważa, że zakon unikał walnych bitew, a jako wyjątek podaje Chojnice - a Wiłkomierz 1435, Świecino 1462? Sens jego fantastycznej gdybologii (s. 175-177) kończy się na... tak właściwie, w ogóle się nie zaczyna. Anektując Prusy Polska i Litwa ściągała na siebie ogromny gniew zachodniego chrześcijaństwa. Autor zamieszcza też ilustrację broni chłopskiej, gdzie znalazły się m.in. morgenszterny (ilustracja pochodzi z Kuczyńskiego), które były częściej stosowane na zachodzie i nie przez piechotę, a przez jazdę. Zamiast korzystać z dostępnego w necie wydania XIX - wiecznego (bo z XX - wiecznym jest różnie), korzysta tylko z "Polski Jana Długosza", co jest raczej zbiorem cytatów z dzieła dziejopisa. Oprócz tego książka posiada takie wady jak brak opisów wojskowości obydwu stron, a także (co najważniejsze) jest zbiorem cytatów z Długosza, Jasienicy i Kuczyńskiego, sam Derdej zwykle zapodaje do tych cytatów skromne komentarze. Bez cytatów habek byłby pewnie o połowę mniejszy. Chyba najgorszy HB jaki czytałem :/
-
Hm, wprawdzie nieposiadająca opisów wojskowości, czasem zbyt zwięzła, ale i tak pozostaje jedną z głównych prac na temat wojny 1600-1611, dodajmy, że bardzo wartościową. Zawarte są tam opisy batalii pod Kiesią, Kokenhausen, Białym Kamieniem, Kircholmem i innymi. Poza tym jest tam sporo informacji o stosunkach ze Szwecją.
-
Krótko mówiąc: świetna. Pomijam już doskonały opis działań pod Smoleńskiem, zwróciłbym uwagę na resztę - świetnie zarysowane tło (m.in. zachodnioeuropejskie zabiegi militarne Moskwy), wojskowość obydwu stron, a także opis umocnień Smoleńska... Jak najbardziej polecam, język też dość przystępny.