Tofik
Moderator-
Zawartość
7,830 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez Tofik
-
Spalletti? OK. Tylko czy Lato nie obwieścił czasem, że w grę wchodzą tylko Polacy, a Engel dorzucił coś w rodzaju 'liczy się tylko polska myśl szkoleniowa' (być może przekręciłem sens, ale coś tam o tej myśli było)?
-
Nie krytykuję tej formacji jako takiej, tylko formacji w polskim wydaniu. Chyba wyraźnie było widać, że sobie z takim czymś nie radzimy, nasza linia pomocy jest zbyt nieelastyczna, brakuje prostopadłych podań, a nasi napastnicy nie mogą sobie poradzić z dwoma stoperami w pojedynku 1 vs 2.
-
Faktycznie, ciężko było nie wyjść z tej grupy, zwłaszcza, że Czesi przechodzą przez trudny okres. Inna sprawa, że my też. Chyba wszyscy wiedzą, że wczorajszy mecz to rozwinięcie wszystkich błędów z poprzednich spotkań bez wyciągnięcia na wierzch swoich dobrych stron. Kwestia nastawienia też pozostawiała wiele do życzenia, Żewłakow po meczu z Irlandią zakończył swoją wypowiedź "no i nasze szanse są iluzoryczne", a nie "nasze szanse są iluzoryczne, ale ciągle istnieją". Oczywiście, że miał rację, ale w sprawie morale czasem trzeba okłamywać samego siebie, żeby mieć nadzieję. A jeśli następny trener z takim samym uporem będzie używał 4-5-1, czy robił jakieś dziwne przesunięcia z pomocy do obrony, to zwątpię w sens istnienia polskiej reprezentacji.
-
Wiadomo, że nie zaatakował RON i to nam powinno wystarczyć. Ani Sobieski, ani cesarz nie robili tego dla jedności chrześcijan.
-
Ruszaliśmy tam, by pomóc Austriakom pod Wiedniem, a nie, by np. zaatakować Turków na Podolu, co przyniosłoby nam dużo większe korzyści. Skoro pomogliśmy Austriakom, to zanim byśmy to zrobili, to powinniśmy żądać czegoś w zamian - nawet wbrew układowi z 1 IV 1683 r.
-
Pytanie, czy całą szlachtę obchodziło Podole. Odpowiedź jest prosta, nie całą, z co najmniej kilku powodów. Najważniejszy to ten, że nie wszyscy mieli tam swoje posiadłości. Inne to takie jak przynależenie do profrancuskiej partii, czy zwyczajny pacyfizm i niechęć do kolejnych obciążeń finansowych wynikłych z kosztów wojen. Sobieski musiał się trochę natrudzić, by politycznie (wewnętrznie) przygotować kraj do wojny. Czy ten trud był konieczny? IMHO nie. Rozpoczynanie wojen dla interesu części szlachty to bezsens. Zwłaszcza, że wcale nie było powiedziane (przed wojną), że RON cokolwiek z tej wojny uzyska, poza dość pustymi obietnicami odzyskania Podola*. * - pewnie niektórym przypomni to imprezę Z3W w Rosji i obiecywanie odzyskania ziem straconych przez Litwę w XVI w. Przypomnę tylko, że ta impreza była stokroć bardziej opłacalna i Waza zrobił to szybciej niż Sobieski odzyskał Podole (a właściwie, Jan nie zdążył tego zrobić przed swoją śmiercią).
-
Ikonografia XX w. na tle wcześniejszych wieków
Tofik odpowiedział Albinos → temat → Nauki pomocnicze historii
Nie wiem, na ile ważne było Verdun, w każdym bądź razie, idąc za stwierdzeniami redbarona, nawet zdobycie tego miejsca przez Niemców niewiele im przynosiło. A bez Kłuszyna wojna potoczyłaby się na pewno zupełnie inaczej. Nie do końca, fotograf też może trzaskać ile wlezie Każde źródło bywa zawodne, wobec niemal każdego trzeba zastosować krytykę, wszelki obraz to też jedno ze źródeł, więc dla mnie nic dziwnego, że niektóre służyły propagandzie - podobnie jak jakieś utwory, kroniki itp. Bez względu na to, i tak lepiej, że jest więcej zdjęć nawet jeśli zostały robione pod publiczkę, bo pozwalają poznać jak ta propaganda wyglądała. M.in. dlatego, że jest ich tylko połowa. Okej, czy dla Ciebie łatwiej by się pisało Cedynię (o której informuje dwóch ludzi, nic nie piszących o przebiegu bitwy) czy biografię Napoleona, o którym traktują dziesiątki (ba, setki, może tysiące) źródeł? Pomijamy osobiste sympatie i upodobania historyczne. Jeśli chodzi o mój wybór, jeżeli mam wybierać: albo siedzieć i głowić się nad paroma zdaniami i zastanawiać się: "kurde, o co mogło mu chodzić", albo siedzieć zakopany w źródłach, tak że przewalają się przez trzy pokoje, to zdecydowanie wybieram to drugie. O ogólnej wojskowości więcej niż monografie bitew mówią (teoretycznie) specjalistyczne książki na temat jakichś formacji, oddziałów, czy całych armii. Co do reszty zgoda - nie wszystkie fotografie to chleb powszedni... co nie znaczy, że historycy zajmujący się wcześniejszym okresem mają lepiej -
Ikonografia XX w. na tle wcześniejszych wieków
Tofik odpowiedział Albinos → temat → Nauki pomocnicze historii
Nie, co nie znaczy, że masz twierdzić, że inni nie mają gorzej. Nie mówiłem o wojskowości w szerokim ujęciu, tylko wojskowości w sensie uzbrojenia, organizacji itp. -
Ikonografia XX w. na tle wcześniejszych wieków
Tofik odpowiedział Albinos → temat → Nauki pomocnicze historii
Bitwa bitwie nie równa. Poza tym chyba sam zdajesz sobie sprawę, na ile ważny był Kłuszyn, a na ile Kaniów. Poza tym, w przypadku utrwalania danych wydarzeń na obrazach, jak w przypadku Wiednia i reszty XVII w., może dojść to, że autor sobie pofantazjował i wartość tej pracy jako źródła ikonograficznego może być mocno skrzywiona. Za to fotografia, kadr filmowy czy cały film, to są źródła na serio. To lepiej jest, kiedy na dany temat nic pewnego nie wiemy? Już mówiłem, lepszy nadmiar niż niedomiar, od przybytku głowa nie boli. Ależ ja wcale nie twierdzę, że jest proste, jakakolwiek próba stworzenia własnej pisaniny jest trudna, tylko nie uważam, że XX-wieczni powinni narzekać na brak materiału ikonograficznego. A dlaczego, by poznać wojskowość trzeba od razu poznawać zdjęcia przedstawiające walkę? -
Ikonografia XX w. na tle wcześniejszych wieków
Tofik odpowiedział Albinos → temat → Nauki pomocnicze historii
Powątpiewam w dostępność obydwu autorów - w mojej okolicy ich nie ma, zresztą to, że nie można znaleźć ich tutaj -> http://fbc.pionier.net.pl/owoc/main dobitnie świadczy o tym, że aż tak różowo z tą dostępnością nie jest. Poza tym nie chodzi (mi przynajmniej) o to, że żyli autorzy, którzy zajmowali się żmudnym składaniem ikonografii dotyczącej danych wydarzeń. Chodzi o ilość i szerokość jej rozpowszechnienia tej ikonografii - Gembarzewski miał wpływ tylko na to drugie. A dla mnie jest oczywiste, że łatwiej jest coś opisać, gdy info o tej rzeczy jest więcej niż mniej. -
Toteż Ciebie nie krytykuję w tej kwestii (chyba, że w kwestii zapominalstwa ) Rozdział o wojskowości zajmuje 24 strony (z czego trzeba uciąć część o przygotowaniach). Dużo to czy mało? Dla I-wojennych pewnie mało, w końcu I-wojenna wojskowość to nie taki temat jak XVII-wieczna wojskowość RON. Ja akurat do nich nie należę, IMHO było odpowiednio. Gdzieniegdzie opisy wojskowości zajmują ok. 10 stron (tak jest bodajże w Kłuszynie), co nie znaczy, że są słabe.
-
Ikonografia XX w. na tle wcześniejszych wieków
Tofik odpowiedział Albinos → temat → Nauki pomocnicze historii
A nie łatwiej? -
Ikonografia XX w. na tle wcześniejszych wieków
Tofik odpowiedział Albinos → temat → Nauki pomocnicze historii
Nie od czapy, tylko uwzględniające większe możliwości technologiczne. A kwestia praw autorskich to już zupełnie co innego, mowa o tym, na ile duża jest ikonografia dotycząca XX-wiecznej wojskowości. -
Tfu, żeby pomylić Westerplatte z Warszawą
-
Ikonografia XX w. na tle wcześniejszych wieków
Tofik odpowiedział Albinos → temat → Nauki pomocnicze historii
Wydaje mi się, że ikonografia dt. XX w. w porównaniu do wcześniejszych epok jest większa, a co za tym idzie, łatwiej dostępna, choćby dzięki zwiększeniu możliwości utrwalaniu obrazu (film, fotografie). Nie mówię tu o wszystkich zdjęciach, ale np. łatwiej jest znaleźć 10 zdjęć o Verdun niż 10 obrazów o Kłuszynie... -
Z serii 'Nowe HB, których PR leży i kwiczy' : Warszawa-Oksywie-Hel Derdeja.
-
Niedziela to naprawdę świetna rzecz, jedyny dzień, w którym mam czas trochę poczytać... Co do tematu. W końcu przeczytałem. Jak wrażenia? Dobre. Nie wiedziałem, że Verdun jest tak słabo opracowane w polskiej historiografii (tym większe uznanie za bibliografię), habek dobrze wypełnia tę dziurę. Tło, wojskowość, opis Verdun, zarysowane na odpowiedniej ilości stron. Opis walk faktycznie za suchy, z książki nie dowiemy się niczego na temat tego, jak żołnierze reagowali na ostrzał artyleryjski, ataki za pomocą broni chemicznej, brud i smród w okopach, czy trudne warunki pogodowe. Nie zgodzę się za to z zarzutem, że książka zawiera mało ciekawostek - dla mnie ciekawostki są, w przyzwoitej ilości (np. w związku ze zdobywaniem fortu Vaux przez Niemców). Świetną rzeczą w tym przypadku są załączniki, dla niezorientowanego, gubiącego się w gąszczu numerków, czytelnika (jak ja) to bezcenne kilka stron. Dobry dobór ilustracji, może to jakaś banalna rzecz, bo fotografie XX-wieczne to żaden rarytas, ale dobrze, że autor nie poszedł drogą przedstawienia elementów uzbrojenia albo głównych dowódców. No i ostatnia sprawa, mapy (podpisane! coś o czym niektórzy autorzy ostatnio zapominają), IMHO średnie, szkoda, że nie są kolorowe, ale można się rozeznać w sytuacji na polu bitwy.
-
Bo się nie wyróżniał - jeden celny strzał to chyba za mało, by dać mu jakąś szczególnie wyższą notę od reszty piłkarzy.
-
W tym przypadku norma dla zespołu nie była zbyt korzystna. Może miał, może nie, terminy "dobry", "dokładny" są subiektywne, dla mnie jest oczywiste, że swoje umiejętności znacznie lepiej prezentował w ubiegłym roku (może dlatego, że na tle polskiej drużyny wyróżniał się znacznie in plus, ale to inna sprawa), ten sezon to już chyba nie to.
-
Roger najlepszy? Owszem, kilka zwodów mu się udało, strzał niczego sobie, ale brakowało (podobnie jak całej linii pomocy) dobrych, dokładnych podań, poza tym czasem chyba zbyt delikatnie obchodził się z Irlandczykami (gdzieś w I połowie stracił świetną okazję na odzyskanie piłki jakieś 25 m od bramki rywala - gdy Irlandia wyszła z kontrą zaraz mocno nas przestraszyli...).
-
Czy ktoś wie jakie są różnice w wydaniu "Początku i progresu" w opr. Maciszewskiego w porównaniu do wydania w opr. Sobieskiego? Posiadam to drugie (z 2003 r., wzorowane na wyd. z okresu międzywojennego), ale wielce zastanawia mnie fakt, że niezależnie od tego, do jakiej książki bym nie zajrzał, i tak zawiera ona "Początek" w wersji Maciszewskiego. Wstępy obydwu wydań się oczywiście różnią, ale w jakim stopniu? Czy Maciszewski polemizuje z Sobieskim, chociażby w kwestii historii samego utworu? Czy występują jakieś różnice w tekście utworu?
-
Miało już nie być prostego gubienia punktów. A jest. 1:1 i jak twierdzi sam Żewłakow, nasze szanse iluzoryczne. Szkoda będzie oglądać mundial bez Polski, ale oglądnąłem tak Euro 2004, to może i MŚ 2010 przeżyję. Boruc może i na dobrym poziomie, ale obrona mocno niepewna, nie wiem jaki jest sens stawiania Krzynówka na lewej obronie, skoro to lewy pomocnik, oczywiście, Beenhakker robił to wielokrotnie, ale przecież na ławce ma świetnego Gancarczyka. Niestety bez błysku Błaszczykowski i Roger. Mariusz Lewandowski chyba znowu najwięcej strzelał, szkoda, że nic z tego nie wyszło, dzisiaj był chyba najpożyteczniejszy. Nie wiem jaki był sens zmiany Obraniaka, skoro w I połowie wyróżniał się in plus na tle swoich kolegów. Smolarek i Lewandowski, na swoim poziomie, czyli zupełnie bez polotu i jakiegoś głębszego pomysłu, gorzej niż Brożek. Choć należałem do zwolenników Leo, to czasem się zastanawiam czy on nie traktuje swojej pracy w Polsce jako drugiego etatu po robocie w Feyenoordzie. Ani nie stara się dyrygować polskim zespołem w czasie meczu, ani nie przekonuje mnie w kwestii składania składu (vide dzisiejszy skład bramkarzy), myślę, że don Leo znacznie stracił w oczach wielu przez ten rok i 3 miesiące.
-
Chyba marioxb zna szwedzki, więc gdyby tu zaglądnął...
-
Faktycznie, taką sytuację pominąłem. <- 1:34, wyraźnie widać, jak Witsel kieruje nogę w stronę ziemi tak jakby chciał trafić w nogę Wasyla. Oczywiście można założyć, że Witsel chciał zablokować piłkę, ale on sam chyba niczego takiego nie powiedział (albo tego nie znalazłem), jedynie na stronie "Faktu" podano, że starał się chronić swoje nogi. Pewne jest, co często się cytuje, że powiedział, że nie chciał faulować umyślnie, co jest dość, jakby to powiedzieć... nieprawdziwe. Gdyby każdy tak zgrabnie nieumyślnie faulował, złamań nóg na boiskach pewnie byłoby 5x więcej. Nie zdziwiłbym się zresztą, gdyby Witsel zechciałby tak zrobić przez agresywny (ale niełamiący nóg) styl gry polskiego obrońcy.
-
I nadzwyczajna pomysłowość (chyba, że to podpiąć pod kombinatorstwo). Znam jedną, specyficzną drogę, oddaloną ode mnie o jakieś 15 km. Przez kilka lat była "uosobieniem" zasady pt. dziura na dziurze Potem zaczęto ją "naprawiać". Jak naprawiać? Otóż, naprawę rozpoczęto gdzieś w sierpniu - do zimy nie zdążono zrobić całej drogi, dlatego naprawiono jej fragmenty (tak jest do dzisiaj, choć o naprawę całego odcinka postulowano chyba od 2000 r.). Z reguły, gdy coś się robi to się to robi po kolei - najpierw A, potem B, następnie C itd. Z tą drogą postąpiono tak, że zaczęto od F, następnie przeszło się do S, zakończono na D. Droga wygląda tak: dobry asfalt - zły asfalt - dobry asfalt - dobry asfalt - zły asfalt. Każdy taki odcineczek ma ok. 20 m. Samochód nie zapoznanego z tą trasą kierowcy, pewnie będzie wielce zadowolony z wykorzystania skrzyni biegów, gdy kierowca zacznie rozpędzać się na naprawionym odcinku, potem zacznie zwalniać na zepsutym i tak w kółko, aż wyjedzie w końcu z tej lekko denerwującej drogi...