Skocz do zawartości

Tofik

Moderator
  • Zawartość

    7,830
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Tofik

  1. Czy bylibyśmy w stanie zaatakować Szwecję?

    "Pytanie tylko, po co mieliśmy ją wtedy atakować? Po to, żeby Zygmunt III odzyskał swój szwedzki tron? Gdybym wtedy żył i miał coś do powiedzenia, to zrobiłbym dokładnie to, co zrobiła szlachta - nie mój cyrk, nie moje małpy." Po pierwsze niezgodzenie się na wyprawę króla do Szwecji oznaczało prędzej czy później atak Szwecji na ziemie RON, tak jak to było w rzeczywistości. Szlachta rzecz jasna teoretycznie mogła mieć pretensje o wciąganie do kolejnych wojny (problem w tym, że w tym przypadku i tak nieuniknionej), mogłaby mieć jeszcze większa, gdyby Waza od razu ściągnął wroga na swoje terytorium. RON miała oczywisty interes w pomocy Zygmuntowi w sprawie odzyskania tronu, bo to oznaczało pokój od strony Szwecji, przynajmniej do czasu trwania unii personalnej. Zawsze Polacy mogli później zrezygnować z Estonii, a Szwedzi obrócić się przeciwko Danii lub Rosji, sąsiedztwo i unia nie byłyby wtedy takie trudne jak w rzeczywistości. Po drugie, pytanie, czy szlachta faktycznie zrobiła to co Ty. Podkreślono, że to prywatna sprawa monarchy, ale wspomożono go też kwotą 300 tys. zł, co nie znaczy definitywnego potępienia wyprawy do Sztokholmu. "Po co RP miała atakować spokojnie sobie siedzący kraj" ? Chyba nie masz na myśli kraju, który najpóźniej od czasów Karola IX przez wiek myślał o panowaniu nad całym Bałtykiem Jasne, można powiedzieć, że to zaczęło się dopiero po roku 1600, ale nie można powiedzieć, że takie cele jak Dominium Maris Baltic nie wyrastają od razu. Karol nie mógł przyjść i powiedzieć: "ej chodźcie, podbijemy Bałtyk". Takie coś musiało rosnąć w Szwedach, którzy byli państwem stosunkowo młodym i zapewne przekonanym o swojej "dzikości" w Europie. Wiedzieli, że muszą to zmienić. "po co miała płacić podatki na żołnierzy" Podobnie wyrażała się szlachta ruska o wojnie inflanckiej i szlachty Prus Królewskich o walkach z Tatarami. Wbrew obiegowym opiniom, wyprawa Zygmunta III była jak najbardziej w interesie Rzeczypospolitej. Byłaby nie w interesie, gdyby RON nie była zainteresowana utrzymaniem związku ze Szwecją. A była, skoro doszło do elekcji Zygmunta, ale także za cenę Estonii. "Czy dzisiaj zgodzilibyście się na rozpoczęcie wojny z dajmy na to Szwecją, tylko dlatego, że nasz ten, czy inny prezydent ma jakieś swoje interesy w Szwecji? Wątpię." Tak. Wolałbym walczyć w domu sąsiada niż w swoim. "Co do poruszanych tu kwestii finansowych - przecież, kiedy była potrzeba, my wystawialiśmy armię, która była bardzo liczna. Wspomniano tu o Chocimiu. W 1621 r. RP zmobilizowała ok. 200 000 uzbrojonych ludzi, tj. jakieś 2% populacji RP. Mało? Według mnie całkiem sporo." Przykład wojny obronnej, zwłaszcza takiej wagi, nie jest miarodajny. Podjęty wysiłek finansowy wynikał z ogromnego strachu. Różnica między Turcją a Szwecją polega na tym, że tą drugą przez jakieś 20 lat od rozpoczęcia wojen lekceważono. Lepiej spojrzeć na to, ilu żołnierzy Rzeczpospolita wystawiała w trakcie wojny z Gustawem. Z tego co pamiętam, chyba tylko raz przekroczono liczbę 50 tys. ludzi. "A ile potrafiliśmy użyć w wojnie agresywnej? Ok. 100 000 uzbrojonych mężczyzn walczyło w wojnie z Rosją. To 1% populacji RP. I to wszystko przy minimlnych nakładach skarbu państwa." Chyba w całym toku wojny. Z królem w 1609 r. poszło najwyżej 20-25 tys. żołnierzy, działały wydzielone oddziałki, pozostawała jeszcze kwestia tuszyńczyków, niebędących na żołdzie RON, ale później się go domagających, których nie można wliczyć w skład ogółu wojska RON. Wkrótce przybyli też Kozacy, ale poważnie wątpię, czy w czasie "heroicznej doby" byliby w stanie przybyć w liczbie (podawanej przez Maskiewicza i Żółkiewskiego) 30 albo 40 tys. Również w wyprawie Władysława IV nie osiągnęliśmy zakładanego przez Ciebie stanu 100 tys. Pamiętajmy też o kwestiach geograficznych. Zebranie ludzi do wojny na wschodzie i południu było łatwiejsze niż na południu, bo w tym pierwszym przypadku można było wykorzystać liczne oddziały prywatne. Na północy już nie było takich warunków. Poza tym, czym mieliśmy przetransportować te 100 tys. ludzi? W jednej masie, przez Estonię, do Finlandii chyba poszli, zresztą pewnie nie pozostawiliby kamienia na kamieniu i w swoim kraju. A zebranie potrzebnej liczbie okrętów to zadanie niemalże nie do wykonania. ... a w trakcie marszu na północ, ci chętni do nobilitacji nie pofolgowaliby sobie w RON. Potem skargi do króla i krytyka. Taka perspektywa pojawiała się w każdej wojnie, zwłaszcza w kontekście cudzych terytoriów. Mimo to, nie każda wojna była natychmiastowo poparta. Tyle, że 1) stronnicy szwedzcy Zygmunta nie byliby zadowoleni z takich układów, 2) Waza sam pewnie nie chciałby oddawać trochę swojego kraju w ręce Moskali. Co do Danii, jw. Co do cesarstwa, problem w tym, że skombinowanie posiłków Rudolfa II "na miejscu" było trudne. Wsparcia finansowego też nam wtedy nie obiecywali. Co nie znaczy, że było nie warto próbować. Nawet, gdyby takim sposobem udało się opanować tron szwedzki, to pozostała jeszcze kwestia utrzymania go. Potrzeba było stłumić jeszcze kilka buntów, a to wymagało utrzymywania wojska na tamtych terenach, a w tym byliśmy dużo gorsi niż w wystawianiu go.
  2. Szansa niekoniecznie, nie wiadomo czy istniały do tego chęci ( https://forum.historia.org.pl/index.php?sho...mp;#entry139614 ), jeśli istniały, to pozostaje zapytać, czemu mielibyśmy dokładać sobie kolejny problem? Nie wiem skąd porównanie z "okręgiem" (?) smoleńskim, ziemia smoleńska była zdobyta w trakcie wojny i włączona w skład Rzeczypospolitej, Kurlandia była tylko jej lennikiem.
  3. Z czytanych przeze mnie, połowa twórczości p. Derdeja: Westerplatte i Koronowo. O pierwszej napisał Krzysztof, druga to skromny komentarz do słów Kuczyńskiego, Jasienicy i Długosza.
  4. Czego teraz słuchasz?

    Ja Bo - Różowy Mistrzostwo.
  5. Inflanty 1617

    Ależ Wisner wcale nie optuje za tym, że Zygmunt miał w tych działaniach jakiś ukryty plan. On tylko uważa, że stosunki pomiędzy Wolmarem a Zygmuntem są mocno podejrzane, co nie znaczy, że trzeba się w nich dopatrywać teorii spiskowej. Tak, tylko, że działanie zmierzające do zmiany statusu Kurlandii a oddawanie Szwedom północnych Inflant to bardzo okrężna droga. Najprostszą drogą do tego było zmniejszenie samodzielności księstwa na sejmie 1616, ale większe niż w rzeczywistości. Nie wiem z jakim wynikiem zakończyłyby się te starania, w każdym razie, polityka Zygmunta wobec lenna pruskiego była krytykowana w zasadzie tylko dlatego, że początkowo nie konsultował się w tej sprawie z sejmem. Może z Kurlandią byłoby podobnie, ale to inna para kaloszy. Słynne picie z Chodkiewiczem pokazuje, że lubił i potrafił to wykorzystać w polityce, ale nie należał do tych, którzy są za to w stanie wiele oddać. Co może znaczyć, że rokowania Szwedów z Farensbachem były już na bardzo zaawansowanym etapie. Tzn. sądzisz, że Zygmunt oddał fragment terytorium Rzeczypospolitej w zamian za coś? Za co? Poza tym, nie znam składu komisarzy polskich zawierających rozejm, ale nie każdy z nich był regalistą, nie każdy z nich mógł być zadowolony z takiego stanu rzeczy, a mimo to, żaden z nich nie przekazywał informacji na ten temat, co trzeba uznać za potwierdzenie, że akt rozejmu 1617 był całkiem "normalny". Zresztą, nie trzeba być regalistą, żeby uznać pomysł cesji ziemi za zły pomysł.
  6. Inflanty 1617

    Oprócz zdania samego Farensbacha, nie ma dowodów na to, że Zygmunt miał w tym jakiś plan. I zwróć uwagę jeszcze na to, że Wolmar początkowo twierdził, że walczył dla księcia Wilhelma Kettlera (co nie wystawia jego prawdomówności najlepszej opinii) - czym mamy się sugerować wersją nr 2 oskarżonego? W późniejszych czasach król osłaniał go może ze względu na zasługi ojca albo na to, że Wolmarowi było bliżej do regalistów. Toteż nie wiem skąd Twoja hipoteza Najpierw udowodnij prawdziwość swojej teorii. Fakty wskazują na to, że to Szwedzi (a nie Zygmunt III) nie byli zainteresowani utrzymaniem układu. Być może Szwedzi dowiedzieli się o istnieniu zagrożenia dla Rzeczypospolitej na południu czy przygotowaniach do wyprawy Władysława. Nie rozumiem, przecież zawarł rozejm.
  7. Grrr, dopiero teraz zauważyłem odpowiedź. Pewnie, że cokolwiek łatwo napisać, tylko chodzi o to, by pisać jak najbliżej prawdy. Łatwiej być bliżej prawdy, gdy ma się źródła.
  8. Jesteś pewien? Podam taki przykład: Derdej przed napisaniem Westerplatte napisał 3 książki, której żadnej nie można nazwać choćby dobrą albo nawet niezłą, może poza Zieleńcami. Mimo to ludzie kupują jego ostatniego HB. Czemu? Różne powody: habeków jest dużo, można je kolekcjonować; ktoś zbiera wszystko co tyczy się II WŚ; ktoś jest ciekaw czy Derdej w końcu napisze książkę na poziomie "w porządku" itp. Bellona jest chyba zbyt mocnym wydawnictwem, żeby zadręczać się poziomem swoich książeczek. My jesteśmy tylko grupką czytelników narzekających na jakichś tam forach, a Bellona patrzy przede wszystkim na komentarze na jej oficjalnej stronie, które - bądź co bądź - do najbardziej negatywnych nie należy. Poza tym wydawanie książek autorów takich jak Derdej, Nowaczyk czy Wojtczak jest zwyczajnie korzystne komercyjnie - ci nie mają szczególnych problemów ze stylem, więc ich HB w miarę łatwo schodzą z półek. Jeszcze dużo wody w Wiśle upłynie, zanim HB przestaną być wydawane. Prędzej zabraknie autorów, którzy będą je pisać/opisywać, lub tematów niż czytelników, choćby takich jak my, którzy będą je krytykować. Poza tym ostatnie przypadki pokazują, że są jeszcze fachowcy, którzy potrafią napisać habeka utrzymanego na dobrym poziomie np. Centek, ponoć Wyszczelski i - miejmy nadzieję - Szyndler.
  9. Bardzo bym chciał, żeby ktoś w końcu napisał monografię oblężenia Smoleńska 1609-1611 i działań na ziemiach: smoleńskiej, czernihowskiej i siewierskiej w tamtym czasie. Wprawdzie wielu twierdzi, że taka pisanina nie ma szans na wydanie z powodu braku źródeł, ale chyba nie jest aż tak źle - istnieją liczne anonimowe relacje, informacje w poszczególnych listach, zwłaszcza Jakuba Zadzika, trochę informacji podaje w swoich pismach Żółkiewski, nie wspominając o moskiewskich źródłach. Dlatego potencjalny autor (byłbym zupełnie szczęśliwy, gdyby okazał się nim Tomasz Bohun, wzór do naśladowania w kwestii wykorzystania źródeł i obcojęzycznej literatury; zresztą, gdyby to był Dariusz Kupisz, to też byłoby dobrze) musiałby mieć sporo cierpliwości i chęci poszukiwania tych źródeł ale wierzę, że się taki znajdzie. Jako takich opracowań na ten temat nie ma, co tylko powinno zmobilizować do pisania. Niestety, od strony militarnej szerzej opracowane są tylko (jeśli chodzi o wojnę 1609-1618): operacja kłuszyńska, oblężenie Moskwy, od biedy wyprawa Władysława. To pierwsze przez co najmniej kilku autorów, to drugie tylko przez jednego T. Bohuna, to trzecie (ale raczej niezbyt wyczerpująco) przez A. A. Majewskiego, trochę pisał o tym też m.in. L. Podhorodecki.
  10. Książka, którą właśnie czytam to...

    M. Plewczyński, "Obertyn 1531"
  11. Westerplatte-Oksywie-Hel 1939 - Piotr Derdej

    No i przeczytałem (ze względów czasowych dopiero teraz). Gdybym nie miał dostępu do neta, to uznałbym ten habek za co najmniej poprawny - i w tym tkwi haczyk całej twórczości P. D. Jego książki są dobre dla niezorientowanego, szukającego jakiejś lekkiej lektury czytelnika, który nie jest zainteresowany ocenianiem tego HB przez pryzmat merytoryczny itp. Liczy się tylko lekkość pióra autora. Tę książkę akurat czytało mi się całkiem przyjemnie, ale trudno przyznać, że Derdej jest jednym z lepszych autorów pod względem stylu. Jego najlepszej książki (Zieleńce) nie czyta się łatwo. Nie podoba mi się w tej książce podział na: - Niemców-amatorów, - niemieckich oficerów, którzy wściekają się po każdej nieudanej akcji i po jej zakończeniu rozpoczynają następne, a także robiących wszystko, by przypodobać się fuhrerowi, - Hitlera, który cały czas powtarza, że Wehrmacht go zawiódł i woli WP, - WP i polskich ochotników, którzy są bohaterscy i przegrywają tylko przez cudze przewagi, - polskich oficerów-bohaterów (Dąbrowski, Dąbek, Unrug), - polskich oficerów-tchórzy (Sucharski). Itp. Niektóre fragmenty książki Derdeja są całkiem zabawne np. przez pierwsze kilka stron narzeka na nieumiejętność i opóźnienie co do umocnienia Wybrzeża, by w przyp. 6 napisać, że przygotowania następowały zbyt pośpiesznie. Poza tym nie wiem na jakiej podstawie wysuwa twierdzenie (s. 29-30), że gdyby RP przemocą zajęła Wolne Miasto Gdańsk (w okresie międzywojennym) to świat nie wystąpiłby w obronie Niemiec. Sam z siebie pewnie nie, ale czy "zmotywowany" przez Niemców? Denerwuje niepodawanie źródeł przy informacjach typu "Hitler powiedział...", "Hitler twierdził..." itd. No i czy argumentacja, że GB mogła nam w 1939 r. ruszyć nam pomoc, skoro zrobiła to w roku następnym z Norwegią, nie jest jakby niedorzeczna?
  12. Czy kiedykolwiek Lwów do Nas wróci?

    Tu się nie mówi o oddawaniu tego co mamy, tu chodzi o to, że chcemy uzyskać to czego nie mamy.
  13. Inflanty 1617

    Mógł wykorzystać atak szwedzki do odparcia go i wyjścia z ofensywą na Szwecję, by odzyskać tron. Problem w tym, że sam sobie zdawał sprawę, że dołożyłby kolejne niebezpieczeństwo obok tureckiego i przygotowań do wyprawy na Moskwę.
  14. Witam rodowitego głogowianina Bardzo mi miło, że bliscy opisywanego tematu dają tekstowi wysoką notę Co do umiejscowienia grodu faktycznie poszedłem głównie za Olejnikiem, nie miałem zamiaru się tutaj z nim nie zgadzać, ani wysuwać nowych twierdzeń, bo ani nie było to moim celem, ani nie mam do stawiania takich hipotez odpowiedniej wiedzy. Nie mogę się jednak zgodzić z Twoimi argumentami. To zależy. Nie wiem jak to wygląda teraz, ale 900 lat temu teren wyglądał być może inaczej. A jak wygląda sprawa usytuowaniu grodu na przeciwległym brzegu w źródłach? Sorry, że za Wikipedią: "Dziadoszyce – plemię słowiańskie lokalizowane na obszarze środkowego Bobru, w okolicach Szprotawy oraz Głogowa gdzie rzekomo miałby znajdować się ich gród centralny". Budowanie miejscowości na prawym brzegu można by nazwać wg dzisiejszych pojęć, przejawem dziadoszańskiego imperializmu a prościej - zwyczajnej chęci poszerzania swoich obszarów. Nie ma podstaw do przyjmowania, że przeprawy dokonała wyłącznie jazda. Gall pisze, że cesarz przeszedł Odrę "w zwartych szykach, z orężem w ręku", co jest niejaką sugestią, że zrobił to w otoczeniu całego wojska. Nie do końca rozumiem w czym to przeczy tezie o znajdowaniu się grodu na prawym brzegu. Przeprawy można bronić będąc na prawym brzegu. Poza tym, czy łatwiej się bronić mając rzekę za sobą (czyli faktycznie na lewym brzegu) czy przed (czyli na prawym brzegu)? To oczywiście zależy od kierunku ataku, ale Dziadoszanie i późniejsi Polacy niespecjalnie musieli się obawiać uderzenia ze wschodu, więc raczej bronili się przed Zachodem. Dla mnie to oczywiste, że obrona z rzeką przed sobą jest łatwiejsza. Obrona z rzeką za sobą może pomóc tylko w kwestii morale, tj. utwierdzić żołnierzy w tym, że nie ma drogi odwrotu. Czy głogowianie byli o tym przekonani? Sprawa zakładników pokazuje, że tak, ale to było po sporym ochrzanie od księcia, który raczej nie był pewny całkowitej determinacji załogi. Niekoniecznie, mogło się to wiązać ze zmianą planów Henryka, chęcią dopadnięcia "Bolesława, który nie śpi" w jego własnym gnieździe, tj. pod Krakowem i na Śląsku na południe od Głogowa. Może liczył na to, że na Bolesława bardziej podziała łupienie jego "starych" dzielnic niż nabytków po Zbigniewie. Sorry za takie laickie pytanie, ale, jak mniemam, znasz HB Olejnika o Głogowie. Czy teren miasta i wokół niego jakoś znacząco zmienił się w porównaniu z obszarami przedstawionymi na mapie w habeku (tym, gdzie przedstawiono okolice grodu)? Tak sobie pytam Równie dobrze można założyć, że teza o lewym brzegu to propagandowy sprzeciw wobec tezy o prawym No offence względem Ciebie oczywiście, ale wiele spraw można wyjaśnić propagandą, inna kwestia czy słusznie.
  15. Najgorszy z Piastów

    Nihil novi w tamtych czasach. Normalne zachowanie ówczesnych najemników. To nie jest całkowicie jego winą, bo żeby doszło do podziału potrzebne są co najmniej dwie osoby. Innymi słowy podział dokonał się nie tylko za jego przyzwoleniem.
  16. Sport

    Dziękuję Bogu za to, że mogłem oglądać taki skład w akcji. O ile w sam polski zespół wierzyłem i uważałem, że stać nas było co najmniej na ćwierćfinał, to nie do końca wierzyłem w umiejętności Castellaniego. Jakieś majstrowanie przy składzie z niepewnymi młodymi (Możdżonek, Ruciak, Kurek, Bartman) na początku, potem stawianie ich obok Zagumnego, Gruszki, czy nawet Bąkiewicza, dodatkowo kontuzje Wlazłego, Winiarskiego i Świderskiego... Coś mi zupełnie nie grało, no i... byłem głupi. Teraz uważam, że w kwestii trenera nie mogliśmy trafić lepiej. Mieliśmy wiele zakopanych gdzieś tam talentów, on pomógł im wypłynąć na wierzch.
  17. Sport

    Barca z Getafe 2:0, bramka Zlatana, podobno dobre jego zawody, ale zobaczymy jak zagra przeciwko dawnym kolegom z Interu.
  18. Petyhorcy

    Zastanawia mnie bardzo duży, wręcz ogromny udział petyhorców w działaniach Dymitra II Samozwańca. Wg Józefa Budziły, Dymitr wychodząc pod Moskwę miał do dyspozycji 7800 petyhorców. Dla porównania husarzy i kozaków było razem tylko 2600.
  19. Sport

    A tak nawiasem, znasz w Polsacie kogoś lepszego niż Borek? Bo jak dla mnie, w porównaniu do reszty komentatorów, p. Borek to "international level"
  20. Sport

    Napisałeś, że mając obecny skład Barcy ciężko nie być na topie. Uważasz, że Ferguson i Mourinho prowadzą łamagi? Ja nie, uważam, że to czołówka europejskich drużyn, podobnie jak Barca. Uważano, tylko na innej płaszczyźnie. Jak wcześniej napisałem, wszyscy wlepiali oczy w Ronaldinho (słusznie zresztą), czekając aż po raz n-ty kiwnie trzech obrońców naraz, dokładnie poda z 40 m, strzeli z 20 m i trafi w to miejsce, w które chciał, czy popisze się jakimś cudownym trickiem... Tacy jak Messi, Eto, Puyol, Xavi, gdy Barcelona zdobywała w swojej historii po raz drugi Puchar LM, byli zdecydowanie w cieniu Brazylijczyka. Barca przechodziła kryzys pod koniec lat FR, Guardiola wyciągnął ją z tego lepiej niż ktokolwiek inny.
  21. Sport

    To zależy. Myślę, że każdy z nich mógłby pozazdrości Sepowi początku kariery trenerskiej. Dobrze, a co złego w posiadaniu dobrego składu? Poza tym zwróć uwagę na to ilu piłkarzy jest wychowankami Barcelony (mówię tylko o karierze seniorskiej): Valdes, Puyol, Xavi, Iniesta, Messi, Krkić, Busquets, Pedro. 5 pierwszych śmiało można uznać za podstawowych. Pewnie, ale FR miał podobny skład i przez tyle sezonów nie osiągnął tego poziomu co Sep w jeden. Za FR uważano Barcelonę za bardzo mocną, w dużej mierze dzięki Ronaldinho. Za Guardioli Barcelonę uważa się za jedną z najsilniejszych w Europie, bo cały zespół gra świetnie. Sztuką jest nie doprowadzić do kryzysu
  22. Sport

    Jasne, tylko, że żaden nie uzyskał w rok tego co Guardiola. Ibrahimovic powiedział, że na miejscu Sepa zakończyłby karierę trenerską po roku, bo i tak wszystko zdobył. Tutaj nie chodzi o to, żeby zwyciężać mając skład z ligi okręgowej. Ciężko nie uznać mi dawnego składu Realu z Roberto Carlosem, Zidane'em, Raulem, Figo itp. z 2001 r. za jeden z najlepszych w ostatnich latach, co nie znaczy, że mam zamiar zmniejszać wagę ich sukcesów tylko dlatego, że byli najlepsi. Guardiola dużą część składu odziedziczył po FR, który w ostatnich latach swojego trenerowania wyraźnie sobie nie radził, to też o czymś świadczy.
  23. Sport

    Absolutnie tego nie widać po jednych ze słynniejszych trenerów na świecie, że wspomnę Fergusona, Lippiego czy Hiddinka. Jeśli PZPN się bardzo obawia o zdrowie swoich trenerów, niech zacznie robić badanie zdrowotne, błagać NFZ o dofinansowanie do leczenia trenerów i w ogóle. Porządną to i może, zwłaszcza w porównaniu do polskiej, ale wcale niewybitną, czy zasługującą na więcej uwagi. Ćwierćfinał na Euro to chyba zbyt mało, a co do angielskiej ligi, to poczekajmy dokąd pójdzie. A poza tym nie chodziło mi o sukcesy, a raczej doświadczenie - Bilic prowadził jedynie drużynę chorwacką. Jedynym młodym trenerem, którego sobie cenię na równi z wymienionymi przeze mnie starszymi jest chyba tylko Guardiola - jak nie cenić kogoś, kto w zdobywaniu kolejnych tytułów i pucharów ma skuteczność 100%?
  24. Sport

    Bo z wyjątkiem Mali prowadził drużyny, które można śmiało uznać za jedne z lepszych w Afryce. Zresztą, Mali to jeszcze czasy, gdy wyraźnie był w formie. Polska dla Europy to średniak, żeby nie powiedzieć - patrząc na ostatnie spotkania - delikatny słabiak. Poza tym jego zatrudnienie chyba nie zostałoby mile przyjęte - pomijam kolejne pomyje wylane na głowy PZPN, ale i jemu samemu by się dostało, w końcu spadek do I ligi to nie jest powód do chluby. Czemu piszesz "problem z wiekiem"? Dla mnie wiek to nie problem. To jest akurat jeden z atutów Kasperczaka. Leo jest starszy od każdego z kandydatów, nikt z wieku nie tworzył problemu. Jak dla mnie lepszy stareńki Aragones niż młody Bilic, tak samo jak Lippi w porównaniu do Donadoniego.
  25. Sport

    Noo, zakładając, że w Irlandii Płn., Słowacji i Słowenii UEFA odkryje jakieś gigantyczne afery korupcyjne i zdyskwalifikuje te drużyny, to baraże mamy pewne. Co do trenera, musimy przebierać wyłącznie w klubowych, bo ci, którzy już zajmowali się reprezentacją, nie chcą się już w tym babrać, a do tego mamy wybór tylko wśród rodzimych, bo tylko na takich nas stać. Czemu Smuda miałby sobie dać radę? Nie wiem, Franz na pewno jest inny niż Leo jeśli chodzi o postawę na boisku - to nie jest typ człowieka, który cały mecz przesiedzi/postoi kilka minut z tym samym wyrazem twarzy, czasem coś pomruczy, czasem coś pokaże. Smuda przez 90 minut jest całkowicie wyłączony, skupiony tylko na meczu, przez cały czas krzyczy, momentami drze ryja, ale nie można odmówić mu tego, że na meczowe widowisko jest całkowicie obojętny, co dla zawodników też ma swoje znaczenie. Leo starał się nam wpoić zasadę, my mamy piłkę = nie ma jej przeciwnik = nie tracimy bramkę (chyba, że sami ją sobie strzelimy), w ostatnim czasie bardzo to szwankowało, drużyny Franza lubiły pograć żywo i ofensywnie, sam Beenhakker powiedział, że Lech (bodajże w sezonie 2007/2008) to najładniej grająca polska drużyna. Tyle, że zawodnik najwięcej styczności z grą ma w klubie, chyba, że grzeję ławę albo - co gorsza - nie ma klubu. To oczywiście sprawy nie przesądza, pytanie czy mamy kogoś lepszego? Wątpię, by Lato zrobił nam jakąś niespodziankę i wytypował kogoś spoza czwórki: Smuda, Kasperczak, Skorża, Majewski. Na tymczasową posadę największe szanse ma ponoć Majewski, ale nie znam go na tyle, by go oceniać. Kasperczak ma najlepsze lata chyba za sobą. Skorża współpracował z Janasem, zdolny, młody może on? Aczkolwiek i tak żaden mnie w pełni nie przekonuje.
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.