Tofik
Moderator-
Zawartość
7,830 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez Tofik
-
Dla mnie podstawowe kryterium to przynależność (potwierdzona, że tak powiem, prawnie - na papierze) danego osobnika do danej jednostki wojskowej - w przypadku RON, do chorągwi, ewentualnie pocztu danego towarzysza. W skład pocztu nigdy nie wliczano czeladzi, nie wspominając o takich "nieludzkich" rzeczach jak wozy czy konie. W skład pocztu wchodził towarzysz i pocztowy, a ciura, będąc w składzie pocztu, nie mógł być ciurą, bo był (najprawdopodobniej) pocztowym Trzeba odróżnić żołnierza od (chwilowo lub na dłużej) człowieka zmobilizowanego do walki zbrojnej. Przykładowo, czy babcia łapiąca bandytę, który ukradł jej torebkę, jest policjantem? Nie jest, ale weszła w jego obowiązki. Podobnie jest z czeladzią - czasem pomagała żołnierzom w walce. Bez przesady z wkładem w bitwy, wspomniałeś 4 przypadki (Chocim, Kircholm, Basia, Warszawa). Decydujące znaczenie czeladź miała na pewno pod Warszawą, może nad Basią, ale co do reszty to raczej średnio z jej znaczeniem. Pod Kircholmem czysto marginalne, powiedziałbym, że jej zachowanie, o którym piszesz, nie różniło się od innych jej zachowań, a pod Chocimiem była tylko jednym z wielu składników obrony. Co do motywacji, nigdzie nie pisałem, że jest wyznacznikiem żołnierza.
-
Biorę. Temat o tym: https://forum.historia.org.pl/index.php?showtopic=2590
-
Ja nie wliczam, bo nie takie było jej główne przeznaczenie. Co do Chocimia zgoda, o Basi nie dyskutuję, bo nie znam zagadnienia dogłębnie, ale Warszawa po części potwierdza, że czeladź wiele potrafiła zrobić dla zdobycia dóbr. Przecież to całe zdobywanie stolicy nie wynikało z jakichś wyższych pobudek, tylko z chęci głównie wzbogacenia się. Próbując włączyć ciury do ogólnej liczby armii możemy sztucznie powiększyć każdy oddział wojska.
-
Największe Polskie zwycięstwo w XVII wieku
Tofik odpowiedział Andrzej → temat → Bitwy, wojny i kampanie
Co do dwóch ostatnich zgoda. Choć szarżowanie na Moskali siodłających portki i na dodatek mającym już całkiem całkiem uszkodzony płot nie było takie trudne, to atakowanie zdyscyplinowanych, ukrytych za prawie, że nienaruszonym płotem, najemników wymagało posiadania prawdziwych jaj. Podobnież z następstwami - Żółkiewski, jak mało kto, potrafił wyzyskać to zwycięstwo, czasem aż do przesady próbował to zrobić, m.in. działając wbrew instrukcjom króla (które przybyły bodajże wraz z Andronowem ok. 20 sierpnia). Ale co do przewagi, wg Luno było 15 tys. żołnierzy moskiewskich. Chyba jako jedyne źródło podaje liczbę żołnierzy, a nie wszystkich Moskali, do których pewnie trzeba też doliczyć chłopstwo, które zmobilizowano już na czas walk w obozie. Wtedy można by powiększyć liczbę Moskali ok. 2 razy, więc wyszłoby - 30 tys. Rosjan. Do tego 5 tys. najemników. Ale nadal nie wiem skąd szacunek 1:12. Wliczając chłopów do ogólnego składu (czemu jestem przeciwny, bo... zwykle się tak nie robi. Inaczej liczebność kilkutysięcznych armii urosłaby do liczby kilkunastu albo nawet kilkudziesięciu tysięcy) wyszłoby chyba 1:7. No, ale matematyk ze mnie średni, więc może coś mi się pokiełbasiło. Podobnież z Kircholmem - czeladź nie była regularnym wojskiem, nie miała znaczącego wpływu na bitwę. -
Ciekawostka, w 1450 r. Kazimierz otrzymał Order Podwiązki, ale z powodu zajęcia króla innymi sprawami (od 1454 r. wojną trzynastoletnią) nie mógł odebrać go, ani osobiście, ani przez poselstwo.
-
Obecnie, jest to chyba jedyna tak szeroko dostępna pozycja na temat wojny 13-letniej. Na łatwe znalezienie w tym okresie książek Biskupa i innych, nie ma co liczyć. Nawet chyba Pogrom krzyżackiej armady E. Koczorowskiego nie jest tak łatwo kupić (ale znając twórczość Koczorowskiego i tak pewnie jest to książka li tylko o działaniach morskich). Dyskant podjął ze wspomnianym E. Koczorowskim niewielką polemikę na temat tłumaczenia nazwy "Frisches Haff" (które - zdaniem J. W. Dyskanta - można tłumaczyć: Zalew/Zatoka/Morze Świeże) i wytknął mu dwa błędy - przekręcenie nazwiska Bernarda Szumborskiego (na Szymborski) i przeniesienie terminu armady (mającego powstać pod koniec XVI w.) na czasy zbyt wczesne (tj. poł. XV w.).
-
Agnieszka Piastówna - córka Władysława Hermana i Judyty Marii, córki Ces.Henryka III
Tofik odpowiedział ojej94 → temat → Biografie
Żony z Niemiec mieli: Mieszko I, Bolesław Chrobry, Mieszko II, Władysław Herman, Bolesław Krzywousty, Przemysł II, Kazimierz Wielki. Nie wgłębiałem się w dalsze gałęzie dynastii, zwłaszcza w śląskie (tam wynik byłby zapewne najwyższy - Henryk Brodaty, Władysław Wygnaniec itd.), wymieniłem tylko tych bardziej znanych, którzy rządzili całym krajem/Krakowem. Mamy pewność, że córka Bolesława Krzywoustego miała na imię Agnieszka, możemy mieć podobną pewność co do córki Władysława Hermana (choć nie znam argumentacji tego autora, który nazywa ją Agnieszką). Jednak na kilkanaście niemieckich żon 7 mężów mamy tylko dwie Agnieszki - mizerny wynik. Stąd też moje twierdzenie, że posiadanie matki Niemki nie oznacza zaraz pewności co do otrzymania imienia Agnieszki Po pierwsze, nie wiem jak jest z ostatnią córką, ale co do pierwszej - nie można uważać, że na pewno zmarła w 1112 r. Najprostszą drogą do określenia tego może być udowodnienie kto był jej mężem. Tą drogą poszedł m.in. O. Balzer, którego ustalenia uznał zaakceptował np. M. Plezia. Gall pisze, że "wyszła za mąż na Ruś". Balzer przyjął tym księciem był niejaki Jarosław Wołyński, który był jednym z mediatorów (obok biskupa Baldwina) w sporze Bolesława ze Zbigniewem. Jeżeli uznać to za prawdę (a przecież nie musi się tak zrobić, bo to nadal nieprzekonujące udowadnianie...) to córka Hermana na pewno umarła PRZED lub W 1112 r., bo Nestor pisze, że "Lata 6620 [1112] Jarosław syn Świętopełka [...] pojął sobie za żonę córę Mścisławową [...] miesiąca maja dnia 12" (cyt. za Monumenta Poloniae Historica, t. 1). Po drugie nie znamy daty śmierci Zbigniewa. Na pewno była po 1109 r. i IMHO tyle pewnego można o tym powiedzieć. Nawet Kosmas pisze tylko o pozbawieniu starszego brata oczu. To ostatnie mogło mieć miejsce najpóźniej w 1113 r., ale Zbyszko mógł jeszcze trochę pożyć. Długosz zapisuje datę jego śmierci pod r. 1116, ale to oczywiście tylko jego wyobraźnia, skoro żadne wcześniejsze źródła o tym nie piszą. Nie twierdzę, że Zbigniew nie umarł gdzieś w przedziale lat 1111-1113, ale uważam, że w związku z jego śmiercią nie można powiedzieć nic pewnego. Czemu by nie założyć, że naturalnie? Data śmierci zazwyczaj podawana jest dzienna: 29 grudnia 1125 r. Pewnie wzięła się z jakiegoś niemieckiego rocznika. -
Obok Balzera - M. Biskup, K. Górski, "Kazimierz Jagiellończyk"
-
Ciężko oceniać Kronikę Konfliktu pod względem stylu, to ledwie 12 stron w pdf ale czytało się całkiem miło. Dotyczy wydarzeń 24 VI 1410-25 VII 1410, jest jednym z najważniejszych źródeł dotyczących Wielkiej Wojny, szkoda tylko, że jest znana jedynie w dużym skrócie... Artykuł J. M. Gruzli ciekawy, jeżeli kogoś interesują rejzy od tej strony to jest jak najbardziej godny polecenia (dostępny w "Rocznik Elbląski", t. 18, 2002). Autor stara się też wyjaśnić przyczyny popularności rejz i ich znaczenia dla kultury rycerskiej. Do "Genealogii" dorzucam J. W. Dyskanta, "Zatoka Świeża 1463"
-
Agnieszka Piastówna - córka Władysława Hermana i Judyty Marii, córki Ces.Henryka III
Tofik odpowiedział ojej94 → temat → Biografie
Nie wiem skąd mniemanie, że druga z kolei córka Władysława Hermana, miała na imię Agnieszka. Może znajdziesz trochę informacji w Rodowodzie pierwszych Piastów K. Jasińskiego. Może od niego pochodzą hipotezy o narodzinach Agnieszki (?) ok. 1091 r. i śmierci w 1125 r. Wiadomo też, że była opatką klasztorów w Kwedlinburgu (1103-1110) i Gandersheim (od 1110 r.). Imię Agnieszka nie było zresztą popularne w dynastii piastowskiej. O. Balzer tworząc swoją Genealogię (nie uwzględniając linii śląskiej*) natknął się w tym rodzie na to imię tylko raz - w przypadku córki Bolesława Krzywoustego i Salomei z Bergu, urodzonej ok. 1137 r. To by sugerowało, że Krzywousty nadał to imię na cześć swojej siostry - ale przecież Bolek miał inne córki: Ryksa, Gertruda, Dobroniega-Ludgarda i Judyta. Agnieszka była tą najmłodszą. * Nie jestem jakimś specem od pochodzenia i popularności imion na danych ziemiach, ale wydaje mi się, że to imię było szczególnie popularne w Niemczech (np. żona Władysława Wygnańca), a, że Śląsk był dzielnicą najbardziej podatną na wpływy niemieckie to to imię mogło tam występować częściej (np. Agnieszka raciborska zm. 1362). Może takie imię u najmłodszej córki Bolka III jest właśnie wynikiem wpływu Salomei z Bergu - w końcu Niemki. -
Kontrowersyjna postać, wokalistka nieistniejącego już zespołu O.N.A. Co o niej sądzicie? Drze ryja czy ma jest jedną z najbardziej utalentowanych polskich wokalistek? Lubi robić wokół siebie szum czy mówi co myśli? Przyznam, że lubiłem sobie ją posłuchać (czy to w O.N.A. czy z płyty 2004), ale gdy słyszę tą jej dance'ową twórczość, to aż się samo nuci "Dlatego, sorry, ale teraz bardzo proszę cię..."
-
Typowe 'artystyczne pitolenie'. Przecież nie powie, że nowa płyta to jakaś komercyjna szmira
-
"Spór" po "Wielkiej Wojnie" jest najbardziej interesującą, najwięcej wnoszącą do zagadnienia Grunwaldu, książką Kuczyńskiego. W szczególności na uwagę zasługują polemiki S. M. Kuczyńskiego z Bronisławem Ceterą (w sprawie wpływu Wegecjusza na działania polskich i krzyżackich dowódców) i Zdzisławem Spieralskim (w kwestii genezy hetmaństwa i istnienia w Polsce urzędu starosty generalnego całego kraju). "Spór o Grunwald" stanowi ważną pozycję w badaniach nad 1410 r., autor nie tylko powtarza swoje dawne (nierzadko mylne) hipotezy, ale stara się je jeszcze bardziej uargumentować (np. sprawa umiejscowienia kaplicy na Polach Grunwaldzkich na miejscu śmierci Ulricha von Jungingena). Godne polecenia, ale... Spojrzenie profesora na bitwę jest już w niemałej ilości miejsc - zwyczajnie przestarzałe. J. M. Gruzla, "Udział książąt śląskich w rejzach krzyżackich na Litwę w XIV wieku"; O. Balzer, "Genealogia Piastów"; "Kronika konfliktu Władysława króla polskiego z Krzyżakami w roku pańskim 1410", przekł. J. Dankowa, A. Nadolski
-
"Szalona odwaga" (może kiedyś Polsat pomyśli o czymś takim jak konta Premium, dzięki którym będzie można oglądać stacje bez reklam?) - gdyby nie Washington to byłby przeciętniak, mało udane połączenie czegoś w rodzaju filmu wojennego i dramatu psychologicznego Zdecydowanie bardziej wolę niemieszanie gatunków, a Meg Ryan do roli babochłopa już mi całkowicie nie pasuje.
-
Częstokroć książki pojawiające się na allegro nie pojawiają się w księgarniach i antykwariatach. Miałem tak w dwu przypadkach, jeśli jednak znajdę jakąś książkę w antykwariacie/księgarni to odstawiam aukcje na bok, bo w sklepie można jeszcze coś innego dokupić, a na allegro to zależy od kogo kupujemy.
-
Książka Borasa ma czasem momenty słabości. Np. opis najazdu tatarskiego 1241 jest dość ogólnikowy, niebezbłędny (np. autor pisze, że pod Legnicą wśród wojsk Mongołów znajdował się Batu-chan) podobnie jak w przypadku opisu elekcji w 1587 r. (pisanie o jakimś antyzygmuntowskim sprzysiężeniu w Krakowie - jeśli mowa o stronnikach Maksymiliana, to dość pokrętne myślenie). Ale się czepiam. Faktem pozostaje to, że generalnie Zygmunt Boras napisał dobrą książkę (choć bardziej podoba mi się "Gustaw Eryksson Waza"), którą warto mieć choćby dla świetnych biogramów Piastów raczej nieznanych szerszym kręgom czytelników jak np. Jan II opolski, Mikołaj II opolski, Kazimierz II cieszyński, Jerzy II brzeski, Henryk XI. Duża bibliografia (choć to same opracowania). Naprawdę warte polecenia. S. M. Kuczyński, "Spór o Grunwald"
-
Co sądzicie o opiniach przemawiających za skłonnością Bolesława w przypadku używania trucizny wobec przeciwników politycznych? Jego ofiarami mieli się stać m.in. trzej jego bracia.
-
Początki Diecezji w Państwie Zakonu Krzyżackiego
Tofik odpowiedział Filip Ammundi → temat → Katalog bibliografii i poszukiwanych materiałów
Pewne ogólne informacje zawiera: M. Biskup, G. Labuda, Dzieje zakonu krzyżackiego w Prusach, Gdańsk 1986 -
Urodził się prawdopodobnie ok. lat 1161 - 1167. Panowanie na Śląsku rozpoczął w roku 1201 r. po śmierci ojca, Bolesława Wysokiego. Dbał o rozwój swej dzielnicy m.in. sprowadził niemieckich górników, którzy wydobywali złoto na Śląsku, a także sprowadził tkaczy walońskich, by rozwinąć rzemiosło. W sporze Henryka Kietlicza i Władysława Laskonogiego, początkowo stanął po stronie arcybiskupa, ale później stanął po stronie Laskonogiego. Żył w konflikcie z biskupem wrocławskim. W wyniku porozumienia z Władysławem, Henryk zawarł z nim układ - oddawał mu Lubusz, za to otrzymywał Kalisz. Musiał jednak wielokrotnie bronić ziemi lubuskiej, gdyż jego sojusznik nie był w stanie obronić tej ziemi. Do tego sojuszu w 1217 r. dołączył książę małopolski, Leszek Biały. Leszek wraz z Henrykiem w latach 1222 - 1223 zorganizowali wyprawy do Prus, lecz nie odniosły one skutku. Sojusz na krótko przerwał atak Brodatego na Kraków w 1225 r. Biały - wspierany przez swego brata, Konrada - obronił stolicę i powtórnie wrócono do małopolsko - śląskiego przymierza. W 1227 r. podczas zjazdu w Gąsawie Henryk został ciężko raniony przez napastników, obronił go (zasłaniając własnym ciałem) rycerz Peregyn z Wezenborga. Nowym księciem krakowskim został Laskonogi, ale ten - zajęty walkami z bratankiem w Wielkopolsce - powierzył tam władzę Henrykowi. Póki co, Brodatemu przysporzyło to samych kłopotów: o Kraków upomniał się brat tragicznie zmarłego Leszka Konrad Mazowiecki, który twierdził, że będąc bratem księcia krakowskiego ma do ów tronu największe prawa ze wszystkich. Atak Konrada został odparty, ale ten postanowił tak szybko nie rezygnować i spotkał się z Henrykiem oraz uwięził go. Mazowieckiego do uwolnienia Henryka Brodatego przekonała św. Jadwiga (żona księcia śląskiego). W 1231 r. po śmierci Władysława Laskonogiego, władzę w Krakowie bez problemów przejął Henryk (do walki o Małopolskę nikt nie stanął - nawet Mazowiecki), który pozostawił możnowładcom dużo swobody w kwestiach polityki wewnętrznej. W 1234 r. wykorzystał bunt przeciw Władysławowi Odonicowi w Wielkopolsce i zajął większą jej część. Brodaty sprawował też zwierzchnictwo nad księstwem opolskim i sandomierskim. Zjednoczył całą południową Polskę oraz Wielkopolskę. Poza jego władzą pozostało jedynie: Mazowsze z Kujawami i całe Pomorze. Możliwe, że podejmował starania o koronę królewską. W 1236 r. popadł w konflikt z kolejnym biskupem wrocławskim, który rzucił na księcia klątwę. I pod tą klątwą zmarł w 1238 r. Jak oceniacie tego - moim zdaniem - bardzo dobrego władcę?
-
Tytułem uzupełnienia: Henryk utrzymywał się w stolicy przez 8 dni, po czym opuścił ją. Może Henryk zaatakował Leszka z namów Gryfitów. Henryk był wielkim fundatorem budynków kościelnych, ale od interesów Kościoła bardziej cenił sobie swój książęcy majestat i interes świeckich poddanych, którym często nie w smak było płacenie dziesięcin duchownych (przynajmniej w początkowym okresie zamieszkania na kolonizowanych obszarach). Było to jedną z przyczyn klątwy rzuconej przez Tomasza I, przed którą książę się jednak nie ugiął i większych strat politycznych na skutek tego nie odniósł. Za to jego żona, dewotka zafascynowana ascezą i umartwianiem, św. Jadwiga nie odważyła się odwiedzić go nawet w chwili jego śmierci, bo bała się kary za spotkanie z wyklętym.
-
Stosunek Kościoła katolickiego do państwa
Tofik odpowiedział {*_*} elta → temat → Polska Piastów (966 r. - 1370 r.)
Faktem jest to, że za stosunkowy przełom w stosunku Kościoła do państwa może zostać uznany zjazd łęczycki 1180 lub nawet początek rozbicia dzielnicowego. Jak wspomniano, w Łęczycy rola duchownych została znacznie uwydatniona, ale być może był to wynik bardzo postępującego wpływu najwyższych dygnitarzy kościelnych na walkę pomiędzy Piastami o tron krakowski (np. arcybiskup gnieźnieński Jakub ze Żnina). Duchowni zaczęli być bardzo liczącymi się elementami grup możnowładczych. Wpływ władcy na poczynania Kościoła były często odzwierciedleniem jego wpływu na wybór biskupów. Tak długo, jak władca miał decydujące znaczenie dla obsady biskupstw i arcybiskupstwa, tak długo mógł być pewien, że duchowieństwo będzie mu w miarę posłuszne (wyjątkiem jest tu sprawa św. Stanisława ze Szczepanowa), bo często było tak, że biskupstwo wiązało się ze sporymi dochodami i niewielu chciało się z tym pożegnać w imię kościelnych ideałów. Taka postawa nie bije po oczach nawet z wypowiedzi Thietmara, to jeszcze takie postawy były raczej odosobnione. Z prostego powodu. Główny ciężar chrystianizacji, zwłaszcza od poł. XI w., wzięli na siebie prości księża (czasem nieznający nawet 10 przykazań), który w swojskiej, słowiańskiej, czasem fantazyjnej, formie przedstawiali prostemu ludowi główne zasady wiary chrześcijańskiej. Dla Thietmara sprawę chrystianizacji Polaków zakończyła działalność Jordana, ale jak wiemy po wydarzeniach z lat 30. XI w., jeszcze trzeba się było sporo napracować. -
Pamiętam jak jakieś 5-6 lat temu niechętnie podchodziłem do Dowiata. Chyba byłem zbyt młody na takie lektury, odrzuciło mnie po 30 stronach, jakoś nigdy nie przepadałem za tematem słowiańskich wierzeń. Dziś moja opinia jest zgoła inna: jeżeli ktoś szuka dobrej popularnonaukowej książki opisującej: 1) wierzenia słowiańskie, 2) polskie dążenia do chrztu na podstawie świadectw i przykładów z innych krajów, 3) sposoby chrystianizowania pogan, 4) stosunki między Kościołem a władzą w Polsce, to niewątpliwie dobrze trafi. Książka mimo prawie 45 lat, całkiem nieźle się trzyma. Nie jest to praca bezbłędna/bezdyskusyjna: - na s. 85 autor uważa, że Dagome iudex nie ma nic wspólnego z oddaniem Polski pod protekcję papieża, bo Rzym był wtedy bardzo słaby (jednak z pewnością Mieszko I miał wiele podstaw do takiego kroku, np. rozbudowa polskiej organizacji kościelnej). Choć trzeba też zaznaczyć, że Dowiat tak sądzi w kontekście politycznym, a nie prawnym czy kościelnym. Jeśli chodzi o ten pierwszy to faktycznie, papież nie miał władzy nad państwem gnieźnieńskim, jeśli o ten drugi, to jak najbardziej J. Dowiat ma rację, - na tej samej stronie Dowiat przypuszcza, że Dagome (Dagoma, Dzigoma) to słowiańskie, "przedchrzestne" imię pierwszego historycznego księcia polskiego. Szkoda, że nie drążył tematu dalej, przecież wszystkie bliższe Mieszkowi źródła piszą o nim jako o Mieszku (lub w przybliżonej formie). Do tego, jeśli Dagome jest równy Dagobertowi, to to imię raczej nie było słowiańskie, skoro na zachodzie całkiem rozwijał się kult św. Dagoberta, -na s. 86 autor pisze, że Hodon był następcą Gerona, co znaczy, że niemiecki dowódca spod Cedyni rządził całą Marchią Wschodnią. Nie jest to ścisłe, bo po śmierci Gerona, Marchia została podzielona na cztery części należące do: Teodoryka, Thietmara, Guntera i Hodona, -na s. 95 Dowiat sądzi, że wojny polsko-niemieckie za Chrobrego trwały w latach 1004-1018. Może to błąd w druku, ale początek wojny de facto datuje się na rok 1003. Tak czy inaczej, spoko książka. Z. Boras, "Książęta piastowscy Śląska"
-
Unger czy Radzim Gaudenty?
Tofik odpowiedział Achilles → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
W 1004 r., gdy Unger wyruszył do Rzymu i został uwięziony w Niemczech, doszło do uznania przez Ungera nad sobą zwierzchności arcybiskupa magdeburskiego, a także protestu przeciwko utworzeniu arcybiskupstwa gnieźnieńskiego. Wszystko jednak wskazuje na to, że to wszystko było wymuszone, bowiem, gdyby następca Jordana faktycznie sprzeciwiał się nowej organizacji kościelnej, wyraziłby to już przed zjazdem gnieźnieńskim. -
Po przeczytaniu "Mieszka I" sądzę, że ta książka należy (podobnie jak np. "Mieszko II król Polski" tego samego autora) do gatunku pozycji, które same się czytają. Gerard Labuda, przynajmniej w części swoich książek, osiągnął IMHO złoty środek pomiędzy zdecydowanie naukowym podejściem do omawianej sprawy a zwyczajną przystępnością dla czytelnika. Można oczywiście nie zgadzać się z wieloma ustaleniami Labudy, zwłaszcza w kontekście początku i samej końcówki rządów Mieszka I (kwestia stosunków z Geronem, chrzest i jego miejsce, interpretacja "Dagome iudex"), ale nie można umniejszać jego wpływu i zasług w rozwoju badań nad Polską wczesnopiastowską. J. Dowiat, "Chrzest Polski"
-
Dla mnie coś absolutnie niesamowitego, byłem przekonany, że to będzie trwało jakąś 1 rundę. A tu seria kopnięć, potem wprost bombardowanie Najmana na podłodze... Z początku Pudzian sprawiał wrażenie wyraźnie ociężałego i wolnego, ale wystarczyło parę ruchów Najmana, by go "zmotywować". Absolutnie coś, że tak powiem, pięknego. P.S. I nie ukrywam, że bardzo mnie cieszy, że pan Marcin zdrowo oberwał po ryju za te swoje gadki o workach ziemniaków itd.