Tofik
Moderator-
Zawartość
7,830 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez Tofik
-
Stalin.
-
Przyjaźń ideologiczna pomiędzy Chinami a ZSRR kończy się wraz z objęciem władzy przez Chruszczowa - odtąd Mao uważa, że Rosjanie zerwali z ideałami stalinowskimi, a Chiny z kolei powinny zerwać z ZSRR. Chiny na żadne układy by nie poszły, na dodatek, gdy proponujący jest kolosem na glinianych nogach. Poza tym - o jakich ziemiach mówisz?
-
No może tak, ale nikt nie chce mieć potężnego wroga na nie - pustyni. Przypominam, że jeszcze Mao Tse - Tung rozpoczął ocieplanie stosunków z USA (wizyta Nixona w 1971 r.). Od śmierci Mao to się jeszcze bardziej pogłębiło. Sądzę, że Chiny zachowałyby w tym konflikcie neutralność. To tak jakbym słyszał Mao: "Wielki kanał da się zbudować za pomocą łyżeczek - pod warunkiem, że ma się miliony ludzi do pracy". Nie ma nic do przebicia przy ogromnych siłach, ale trudniej uchować przy życiu później to czym się tą obronę przebiło.
-
1. Nawała radziecka może napotkać gdzieś świetną obronę, a wtedy te bezsensowne natarcia na nic się nie zdadzą. 2. Skoro USA należy do NATO to raczej wesprze Europę Zachodnią. 3. Zawsze istnieje ryzyko ataku Amerykanów na niebronioną Syberię i stamtąd wejście do Europy. 4. Ustalmy jedno - można używać broń atomową/wodorową czy nie?
-
Hm... Od razu z wojną USA z ZSRR przyszła mi na myśl wojna nuklearna... Cóż, nawet jeśli by i bomby atomowej nie użyto, sądzę że Zachód i tak by wygrał. Zachód już nie odczuwał skutków II wojny światowej (gospodarczych i przemysłowych rzecz jasna), ponadto ludność miejscowa nie umilałaby życia wojskom wschodnim.
-
NATO zdecydowanie. Dlaczego? Od prezydentury Kennedy'ego USA ma przewagę w rakietach jądrowych, a w 1989 r. w chwili wybuchu wojny w kraju bloku wschodniego zaczną zapewne wybuchać strajki, demonstracje itd.
-
W 100% zgadzam się z Albinosem. Dyplomatyczne załatwienie sporu amerykańsko - japońskiego (dotyczącego Pacyfiku) nie było możliwe, ale wojny nie musieli rozpoczynać Japończycy. Opinia publiczna Stanów Zjednoczonych nigdy nie pozwoliłaby Roosveltowi zaczynać wojnę bez antyamerykańskich działań Japonii. Gdzieś słyszałem jeszcze, że ze stoczni amerykańskich co 10 godz. wychodził okręt.
-
Całkowicie zgadzam się z ABC. Dodam tylko, że zrzucenie bomby na miejsce odludne nie podziałałoby na Japończyków - oni musieli to odczuć na własnej skórze.
-
Tyle, że nie w czasie najazdu (co zdecydowanie przeszkodziłoby w obronie Małopolski), a po najeździe. Za jego czasów mieszczaństwo zaczęło odgrywać znaczącą rolę polityczną. Mieszczanie odwdzięczyli mu się za to, np. gdy w 1285 r. podczas buntu możnowładców (zaraz po odparciu najazdu Litwinów) stanęli po jego stronie. Leszek nie potrafił się jednak porozumieć z możnymi.
-
Pewności na skuteczność fortyfikacji nigdy nie ma. Lepszy Leszek na Węgrzech i żywy niż Leszek półtora metra pod ziemią i nieżywy. Podczas oblężenia zawsze istniało niebezpieczeństwo śmierci wodza - mało to podczas bitwy zabłąkanych strzał?
-
Hm... A co miał robić? Tak samo postąpił Bolesław Wstydliwy. Dokładnie nie pamiętam, ale chyba masz rację.
-
Władysław Łokietek - z księcia dzielnicowego do króla Polski
Tofik odpowiedział {*_*} elta → temat → Biografie
Chyba nie ma tematu o Leszku Czarnym, można go utworzyć i tam pogadać. Leszek to lepszy władca od Władysława w każdym calu. Tak, zakon nie wykonał wyroku. Zostało tylko sięgnąć po oręż? Ciekawe, skoro nasza armia ilościowo jak i jakościowo odstawała od armii krzyżackiej - syn Łokietka jakoś obszedł się i bez Pomorza Wschodniego. Ponadto - zakon nie dążył do wojny, on był zainteresowany Bałtykiem. Łokietek sam wojnę rozpoczął, co doprowadziło nas na skraj przepaści. Nie sądzę, skoro za panowania Kazimierza Wielkiego biliśmy się o Ruś Halicko - Włodzimierską. Co do tego przymierza - wespół z pogańskimi Litwinami zaatakowaliśmy chrześcijańską Brandenburgię. Wyprawa zakończyła się co prawda militarnym zwycięstwem (Brandenburgia była spustoszona aż do Frankfurtu, ale skutków politycznych to nie miało), ale w Europie okrzyknięto nas przyjaciółmi pogan. -
Powstrzymam swój komentarz, jako że tego władcy bardzo nie lubię i zapraszam do tematu o nim. Kazimierz potrafił wykorzystać zaistniałą sytuację. Co do sojuszu z Rusią - słusznie potrafił się obejść bez Grodów Czerwieńskich, które były tylko przyczyną konfliktów polsko - ruskich. Wiedział, że z Rusią można dojść do porozumienia i wyciągnąć z tego korzyści. Co do zbliżenia z cesarzem - cesarz Henryk III (wzorem Konrada II) niechętnie patrzył na Polskę ze Śląskiem. Zwołał więc zjazd do Kwedlinburga gdzie ustalono "to co ustalono" (żeby się już nie powtarzać). Później Kazimierz zachowywał się bardzo słusznie - mógł podjąć kroki zmierzające do odzyskania Pomorza Zachodniego, ale nie podjął ich nie chcąc rozdrażniać Niemiec. [ Dodano: 2008-01-13, 22:18 ] A jak sądzicie - jakie szanse na koronę miał Kaziu? Bo wg mnie nie miał ich w ogóle. Był za słaby, by wziąć Śląsk całkowicie pod polskie skrzydła, a co dopiero żeby brać się za koronę. Henryk III w myśl zasady "lepiej mieć dwóch skłóconych ze sobą sąsiadów niż jednego silnego" nigdy by nie pozwolił na to, iż Polska w jakimś stopniu stanęłaby na arenie międzynarodowej wyżej od Czech. Musiała istnieć równowaga (stąd trybut ze Śląska).
-
Otóż to! Oni chcieli za te wszystkie cierpienia, np. Coventry (nawiasem mówiąc propaganda niemiecka używała wyrażenia "coventryzować" - oznaczało to atak na cel cywilny. Ale popatrzmy na to z wojskowego punktu widzenia - przecież Drezno było pozbawione znaczenia militarnego! Działa przeciwlotnicze przewieziono na front wschodni. Miasto było bezbronne. A co do zrzucenia atomówki - dla mnie lepiej jest jeśli ma zginąć ponad 100 000 ludzi w ciągu trzech dni niż 2 000 000 w mniej więcej tym samym czasie.
-
Gratulacje. Ja nie trzymałem kciuków, bo na forum piszemy :roll:
-
Kompromis był konieczny. Cesarz nie pozwoliłby nam na ot tak sobie posiadanie Śląska. Nie mogliśmy się stać zbyt silny, gdyż mogliśmy stać się niewygodni (lub nawet groźni) cesarzowi. Wg mnie na pewno tak - odbudowa kraju (zarówno zewnętrzna jak i częściowo wewnętrzna) to wielki sukces.
-
Tak tyle, że Austria już nie jako członek sojuszu, a część "Wielkich Niemiec". Tak tyle, że do sojuszu z ZSRR doszło dopiero po dwóch latach. Dodam tylko, że znów więcej członków posiadali alianci niż oś.
-
Życie dzieci w trakcie II wojny światowej
Tofik odpowiedział Sebastian21 → temat → II wojna światowa (1939 r. - 1945 r.)
Właśnie, z moimi przodkami tak samo. Ale tak zwykłych ludzi traktowali tylko bodajże żołnierze Wehrmachtu - SS to inna bajka. -
Idąc taki tokiem rozumowania to I WŚ nie rozpoczęła wojna Austro - Węgier z Serbią. Ale to jest pojedyncza agresja, potem po tym włoskim ataku w Europie się dość długo nic nie działo (czyt. kilka miesięcy) jeśli chodzi o działania zbrojne. Też to słyszałem, atak ten odbył się o 4.34. O ataku na Wieluń dowiedziałem się ze słyszenia - on był naprawdę? Słyszałem, że pancernik szkolny zaatakował o 4.48, bo... źle się ustawił i te 3 minuty zajęły mu stawanie na nowej pozycji itd. Ciekawy - było coś takiego czy to tylko jakiś mit? "Schleswig - Holstein" zaatakował o 4.45? Dla mnie początek wojny to godz. 4.34 1 września - atak Luftwaffe na most na Wiśle pod Tczewem.
-
Ukazywała to zwłaszcza propaganda niemiecka.
-
Najlepsze jest to, że fuhrer wtedy został uznany za istotę nadprzyrodzoną.
-
Przede wszystkim obowiązywał pakt o nieagresji, który w 1945 r. złamało ZSRR. Hm... Jeśli mówimy o równoczesnej wojnie z USA i ZSRR to się zgadzam. Jednak bezludna Syberia byłaby dobrym miejscem do "przeniesienia" tam części - ciągle rozrastającego się - społeczeństwa japońskiego. Co do błędów: - Dunkierka - zamiast 400 tys. żołnierzy alianckich wpadło 40 tys. Francuzów w porcie, - Bitwa o Wielką Brytanię - po pewnym czasie z bombardowań budynków wojskowych i lotnisk przerzucono się na ataki na budynki cywilne, - fatalne zaopatrzenie dla Afrika Korps oraz niezdobycie Malty - dzięki przewadze materiałowej Montgomery wygrał El - Alamein. Dzięki posiadaniu Malty alianci mogli atakować niemieckie konwoje zaopatrzenia. Zastanawia mnie jeszcze rozpoczęcie wojny z ZSRR w czerwcu... Hitler agresję przesunął na czerwiec w związku z wojną na Bałkanach. Czy do listopada (gdy w Rosji zaczynał już spadać śnieg) wystarczyłoby czasu na podbój Rosji? Może lepiej by było przesunąć atak na następny rok? Choć wtedy zapewne zaatakowałby Stalin, przygotowane do ataku wojska niemieckie nie byłyby tak skuteczne w obronie, Niemców nie wspierałaby pogoda, więc może widzielibyśmy w 1942 r. w Berlinie Sowietów... To raczej błąd Hitlera nie był.
-
Co do usunięcia Hitlera - była ku temu okazja już w 1923 r. Podczas marszu, podczas puczu monachijskiego policja zaczęła w końcu strzelać do puczystów - w tym do Hitlera. Hitlera przed kulami - zasłaniając go własnym ciałem - uchronił ochroniarz, Ulrich Garf. Garf dostał kilka kulek i padł na ziemię. Hitler też upadł, ale nie został nawet draśnięty.
-
Jak dla mnie lepiej wjechać czołgami na wrogą piechotę niż bronić się piechotą przed wrogą piechotą :roll:
-
Czy ja wiem... Hitlera ciągnęło do ZSRR - uważał to państwo za miejsce, gdzie jest wszystko (no prawie, bo sam podkreślał, że po podboju Niemcy nie będą mieli bodajże kawy...). Sam Adolf zaskoczony był przystąpieniem Zachodu do wojny - walczył z nimi, aby oczyścić sobie drogę do ZSRR. Co tematu - Hitler oczywiście mógł wygrać wojnę. Fatalna w skutkach okazała się jednak decyzja o atakowaniu budynków cywilnych w czasie Bitwy o Wielką Brytanię. Morale ludności łatwiej by się złamało, gdyby ta ludność nie miałaby czym walczyć :roll: czyli bombardowania lotnisk (i utrata samolotów RAF) oraz obiektów wojskowych i przemysłowych. Dalej - rozpoczynanie wojny z ZSRR, gdy wojna z Wielką Brytanią nie jest jeszcze skończona (choć zawsze pozostawało niebezpieczeństwo, że to Stalin zaatakuje) - Hitler powinien skończyć wojnę na Zachodzie najszybciej jak to możliwe (a - pozostaje też sprawa Dunkierki). W końcu, niedocenianie znaczenia Afryki Północnej i najważniejszej drogi morskiej świata - Kanału Sueskiego. I oczywiście nie słuchanie mądrzejszych od siebie jak np. gdy nie dał pozwolenia von Rundstedtowi na użycie czołgów do odparcia ataku aliantów w Normandii.