Skocz do zawartości

Tofik

Moderator
  • Zawartość

    7,830
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Tofik

  1. Nie chcę dyskutować nad sensem samej Konstytucji, bo to bardzo trudna sprawa, ale słowa "na pewno nie w XVIII w i to pod koniec," nie mogą się odnosić do wprowadzających i pracujących nad Konstytucją, tylko raczej do poprzedników na tronie (choć tu i tak mam duże wątpliwości - wskażcie mi króla elekcyjnego, który nie chciał poprawy sytuacji w RON... Poza Walezym, bo miał zbyt mało czasu na zajęcie się czymkolwiek)), krzesłach senatorskich czy miejscach w izbie poselskiej.
  2. Pomoc w wyborze książek.

    Inna sprawa, że Jasienica jest tak popularny, że większość ludzi mogących cokolwiek powiedzieć o historii Polski, opierają swoją wiedzę tylko na nim. Komentarze typu "gdyby on uczył historii, byłaby ciekawsza" (i błędna) można łatwo spotkać w necie. Ponoć L. Beynar był mistrzem pióra, ja tego nie wyczułem. Dodatkowo, pamiętajmy, że pisał swoje książki 50 lat temu - to tak jakby dziś wychodzić z założenia, że nie można używać na polu bitew, czegoś takiego jak helikopter, bo 50 lat temu tego nie robiono. Praktycznie cały jego cykl historyczny przez swoją starość jest bardzo ubogi (co niestety kiedyś spotka każdą książkę historyczną) - na temat pierwszych Piastów sam Labuda z Łowmiańskim i Strzelczykiem napisali całą masę prac, w swoich rozważaniach grunwaldzkich Jasienica nie mógł uwzględnić badań Nadolskiego, Herbsta, Majewskiego, czy Bełcha. Badania nad RON są tak daleko posunięte, że... Wystarczy, że powiem, że m.in. dzięki S. Grzybowskiemu historycy odeszli od bezkrytycznej pochwały J. Zamoyskiego, dzięki m.in. J. Besali od bezkrytycznej pochwały Stefana Batorego, dzięki m.in. H. Wisnerowi, W. Polakowi od wiecznego krytykowania Zygmunta III (choć o Zygmuncie w miarę ciepło umiano pisać i przed Jasienicą - tak było np. z W. Konopczyńskim). Badania nad wojskowością RON pogłębił m.in. J. Wimmer, a nad epoką Sobieskiego i Wiśniowieckiego np. A. Przyboś, Z. Wójcik, M. Komaszyński. Nie tylko Jasiński, także H. Samsonowicz, bardzo zaangażowany w organizację konkursu ku pamięci Pawła Jasienicy. Co do meritum - można zajrzeć do Wyrozumskiego albo "Monarchii Piastów" i "Monarchii Jagiellonów" (obie pod red. M. Derwicha).
  3. A kiedy była lepsza? Przypominam, że gdy obradował Sejm Wielki, Rosja prowadziła wojny ze Szwecją i Turcją, w Rzeszy spodziewano się wojny austriacko-pruskiej, a na dalekim zachodzie wyrosło rewolucyjne niebezpieczeństwo francuskie.
  4. Byłem rok temu, akurat do ubiegłorocznego konkursu podszedłem na luzie, raz, że miałem laureata w kieszeni dzięki kuratoryjnemu konkursowi, dwa, że II WŚ to absolutnie nie mój okres. Teraz był mój okres, a że uczyłem się głównie pod kątem znajomości działań i uzbrojenia, a nie dat, to inna sprawa...
  5. Bitwa pod Cecorą 1620 r.

    No i dlatego straszył Polskę, której Kozacy najeżdżali ziemię sułtańskie, a magnaci kierowali wyprawami na Mołdawię, czasem i Wołoszczyznę. Dla spokojnego egzekwowania sułtańskich "zarządzeń" - po prostu dla pewności, że ewentualne zmiany na tronie hospodarskim przebiegną spokojnie i bez większych zgrzytów. Upadek Grazzianiego ponoć był już pewny. Mam wątpliwości tylko co do tych 6 tys., przecież Iskender zdążył zebrać pod Cecorą zaledwie 2 tys. Turków, reszta to Tatarzy. Wystarczy, że przekazywał fałszywe informacje przestraszonemu Otwinowskiemu, który przekazywał ufającemu posłowi polskiemu Żółkiewskiemu.
  6. Tytuł: Zatoka Świeża 1463 Autor: Józef Wiesław Dyskant Wydawnictwo: Bellona Rok wydania: 2009 Ilość stron: 254 ISBN: 978-83-11-11571-2 Jak dla mnie świetna książka popularnonaukowa i idealna dla czytelnika nieobeznanego z tematem. Autor opisuje w zasadzie całą wojnę trzynastoletnią, łącznie z działaniami lądowymi, robi to w sposób ciekawy, a przedtem zapodaje fajny opis ówczesnych okrętów, sposobów morskiej podróży etc. Bitwa jest opisana raptem na kilku stronach, może to wynika z charakteru walk morskich, a może z braku szczegółowych źródeł (w bibliografii jest ich zaledwie dwa!). Całkiem spoko mapy i ikonografia. Polecam.
  7. Książka, którą właśnie czytam to...

    Styl jak to u Wisnera. Książka zaczyna się opisem stosunków polsko-litewskich od XIV do połowy XV w. Idzie przez lata poprzedzające unię lubelską. Opisuje sprawy funkcjonowania RON związane z unią. Na końcu autor pisze o relacjach między Polakami a Litwinami w czasach zaborów i międzywojnia oraz opisuje sprawę unii polsko-litewskiej w świetle literatury. Generalnie, książka fajna. Jest kilka pomyłek: Anna Aldona zmarła nie w 1349 r. (s. 12), a 10 lat wcześniej. Węgrzy mieli prawo wykupu Rusi Czerwonej nie wtedy, gdy Kazimierz miałby syna (s. 24), ale właśnie wtedy, gdyby go nie miał. Wątpię w uczestnictwo 5-tys. piechoty krzyżackiej w bitwie pod Grunwaldem (s. 61). No i do bitwy pod Chocimiem nie mogło dojść, co oczywiste, w roku 1670 (s. 279), tylko w 1621 albo 1673 r. Mapy i ilustracje bardzo dopasowane do poziomu innych książek tego wydawnictwa (Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza), krótko mówiąc, są słabej jakości. Ilustracje są czarno-białe, co oczywiście nie przesądza o ich słabości, ale czasem są po prostu zwyczajnie nieczytelne. Dodatkowo na jednej z map (s. 192) pomylono Przemyśl z (prawdopodobnie) Włodzimierze Wołyńskim (mniejsza o to, ważne, że na mapie Przemyśl znajduje się na północny wschód od Lwowa i na wschód od Bełzu). S. Kobierzycki, "Historia Władysława, królewicza polskiego i szwedzkiego"
  8. III etap to moja niechybna klęska, nie daję sobie zbyt wielkich szans, jeżeli przejdę, to sporym rzutem na taśmę. Niestety, jeszcze nigdy nie miałem tak dużego o przekonania o słabym wyniku. Zupełnie poległem na Orderze Odrodzenia Polski, architekturze obronnej, w symbolach dynastii byłem pewny tylko Wazów, zaskoczyły mnie pytania o daty dzienne Mozgawy, Wiśniowca, Klecka, Świecina i Zatoki Świeżej. Grunwald był, tylko od strony bardzo mi nie pasującej - kwestii pomnika ufundowanego przez I. Paderewskiego na 500. rocznicę.
  9. Panowie zupełnie nie doceniają rozwoju luterańskiej herezji. Dość wspomnieć, że sprawa była na tyle poważna, że już w 1521 r. miał zająć się nią sejm Rzeszy. 4 lata później, posiłkując się hasłami Lutra (chyba niezbyt dobrze zrozumianymi) wybuchła wojna chłopska. Nie znam dokładnych danych liczbowych, ale Prusy od Korony dzieli pewien jeden aspekt - o ile w Polsce Zygmunt Stary jednoznacznie sprzeciwiał się luteranizmowi, to Albrecht nakłaniał swoich poddanych do odrzucania katolicyzmu, do papieskich urzędników otwarcie pisał, że odrzucanie prawdy, czyli tez Lutra, jest niedobrą metodą walki z innowierstwem, stąd Marcin Luter mógł śmiało słać proreformacyjne listy do mnichów krzyżackich. I dlatego Prusy można nazwać krajem heretyckim, nie tylko dlatego, że po hołdzie naprawdę się nim stał, ale również dlatego, że nikt nie przeszkadzał w rozwoju protestantyzmu na tamtych terenach. Nawet biskupi katoliccy (np. sambijski Jerzy Polentz, pomezański Erhard von Queiss) popierali tezy Lutra. Herezja przychodziła do Prus różnymi drogami, jak pisze M. Bogucka, hasła reformacyjne rozpowszechniali studenci z Wittenbergi, marynarze i kupcy handlujący z portami pruskimi, czy nawet żołnierze zaciężni z Rzeszy. Za zgodą w. mistrza w Prusach pojawili się pierwsi kaznodzieje: Jan Briesmann, Jan Amandus (1523 r.), Paweł Speratus (1524 r.). W Królewcu uruchomiono protestancką drukarnię, w Sambii wprowadzono liturgię w j. niemieckim. Oczywiście na twierdzeniu, że Prusy można nazwać heretyckim regionem, bo herezję popierał ich władca, można by poprzestać, ale jest jeszcze jedna rzecz. Albrecht dokonał sekularyzacji nie samowolnie, ale za zgodą stanów. Tej nie uzyskano w lipcu 1524 r., w Królewcu, głównie z powodu dużej krytyki polityki Hohenzollerna wobec Polski. Uzyskano ją w listopadzie w Bartoszycach.
  10. Prusy. Hohenzollern otwarcie korespondował z Lutrem i przyzwalał na proluterańską agitację.
  11. Cała ta afera wokół hołdu pruskiego kręci się koło tego, że strona broniąca Zygmunta Starego nie umie zrozumieć, że nie chodzi tutaj o zdolności jasnowidzenia u króla. Chodzi o jego nadmierne skłonności do kompromisów czy zbyt dużych ustępstw. To pierwsze wystąpiło w przypadku roku 1525, gdy nikt, by nam nie przeszkodził w anektowaniu heretyckiej ziemi, może nawet papież by temu przyklasnął z uznaniem. To drugie wystąpiło, gdy w 1515 r. Jagiellonowie oddali Habsburgom zarówno tron węgierski jak i czeski. A czeski można było spokojnie zostawić, bo nie był zagrożony zewnętrznie, zaś Habsburgowie przyciskani wojnami włoskimi i przyszłymi tureckimi, nie robiliby afery wojennej. Oczywiście i tutaj można powiedzieć, że Stary zrobił błąd, bo nie wiedział co się stanie - ale jest druga strona medalu. W każdym kroku politycznym trzeba poszukiwać kilku możliwych wariantów, trzeba szukać maksymalnej ilości zabezpieczeń. Inaczej wszystko spali na panewce. Cała polityka Zygmunta i Władysława w Wiedniu kończyła się na tym, że oddali domowi rakuskiemu dokładnie to... czego Habsburgowie pragnęli, a nie czego wymagała sytuacja polityczna.
  12. Sport

    Barca mogła trafić gorzej, jedynie w postaci MU, choć... Ze stosunkowo słabymi (w porównaniu do siebie) zespołami Barca grywała w LM bardzo słabe mecze (vide Rubin), zaś z tymi silniejszymi umiała nie przegrać. Arsenal to oczywiście cień siebie sprzed lat, jeszcze, gdy grywał tam Henry, a klub zdobywał mistrzostwo Anglii bez porażki, ale na pewno nie można go lekceważyć. Pokazali kawał charakteru, gdy po fatalnym meczu z Porto, umieli się zmobilizować. Poza tym to mały rewanż za finał z 2006 r.
  13. Książka, którą właśnie czytam to...

    Książka Biernackiego jest świetna (choć nie mogę się pozbyć wrażenia, że pan Biernacki nie pisze w pełni naukowych książek - choć może to nie jest wada). Powiedzmy, najwyżej średnie mapy (za to jest ich całkiem sporo), opis wojskowości nowożytnej (+ ilustracje) - miodzio, do tego bardzo szerokie ujęcie lat 1618-1621. Bibliografia może nie robi potężnego wrażenia, choć nie znam objętości badań nad dziejami defenestracji praskiej. No i do tego kilka OdB. H. Wisner, "Unia. Sceny z przeszłości Polski i Litwy"
  14. Defenestracja praska 1618

    Ot i samo sedno. Habsburgowie austriaccy nie byli zdani sami na siebie. Natomiast Czesi - tak. Nie chciała im pomóc ani Rzesza, ani Anglia. To od Czechów wymagano pieniędzy (Bethlen) i od utrzymywania sojuszniczych wojsk zależało jakiekolwiek wsparcie dla stanów, które nawet z własnymi oddziałami miały problemy. Morawy, a zwłaszcza Śląsk, postępowały ze swoimi pieniędzmi mocno partykularnie. Co by nie powiedzieć o Bucquoyu to IMHO wykonywał swoje zadania o wiele lepiej niż Czesi. Przede wszystkim, w chwilach kryzysu 1619 r. nie dawał się rozbić, więc mimo oblężenia Wiednia, protestanci w zasadzie nie uzyskali wszystkiego tego co chcieli, a wojska cesarskie nadal zachowały swoją wartość bojową. Faktem jest to, że być może, gdyby nie ryzykanckie Tilly'ego (i za ostrożne księcia Anhaltu...) może do rozbicia Czechów pod Białą Górą by nie doszło, bo Bucquoy dopiero po przekroczeniu przez Bawarczyków Sarka zaczął wierzyć w taktykę dowódcy armii Ligi Katolickiej. Aczkolwiek pamiętajmy, że ten (nieskłonny do szybkiego kończenia wojny) wódz wychodził ze - słusznego skądinąd - założenia, że jego powolne działania zaprowadziły cesarskich dalej niż Czechów. A że pod Białą Górą się to nie sprawdziło, to już inna sprawa. Fakt faktem, że IMHO kadrę to lepszą miał Ferdynand.
  15. Bitwa pod Cecorą 1620 r.

    Żeby była jasność - pisząc "zupełnie niezrozumiała..." nie miałem na myśli maxgalla, tylko pewien ogólny kierunek części historiografii na czele np. z W. Sobieskim, która wszędzie doszukuje się papiesko-habsburskiego dna. To było chyba jak najbardziej w tureckim interesie, by zbyt nie nadwyrężać swojego wojska. Może Osman II, jako wojowniczy młodzieniec, miał inne zdanie, ale pamiętajmy, że mimo zapewnień Zygmunta III (1619 r.) że Turcy zajmą Kraków, sułtan nawet po Cecorze sporo rozmyślał na temat sensu podejmowania wyprawy 1621.
  16. Defenestracja praska 1618

    Stany miały sporo szczęścia, że nim doszły do Czech zachodnie zaciągi cesarskie i wojska Ligi Katolickiej (a tymczasem, Unia Protestancka odcięła się od działań Czechów...), mogły trochę narozrabiać, a i tak w sytuacji stałego braku pieniędzy, przy lekceważącej postawie zagranicy, no i z niezbyt dobrą kadrą (pomawiany o zdradę Hohenlohe, pyszałkowaty, niezdyscyplinowany Mansfeld, czasem nazbyt ostrożny von Thurn, choć on i tak na tle dwóch pozostałych wybijał się in plus), nie dało się zdziałać na tyle, by zmusić Ferdynanda do poważniejszych negocjacji. Zmienił to na chwilę Bethlen, ale i on zaczął mieć problemy z kasą, utracił impet i zawarł korzystny dla siebie rozejm - który był chyba przełomem na niekorzyść stanów czeskich. Odtąd było już tylko gorzej. Tak czy inaczej, z Bethlenem czy bez same Czechy nie dałyby rady. Musiały wzniecić burzę w Rzeszy, co się nie udało. A jeśli się udało, to "pośmiertnie".
  17. Bitwa pod Cecorą 1620 r.

    Z tego co pamiętam z lektury Majewskiego, poseł austriacki walnie przyczynił się do utrzymywania Otwinowskiego w przekonaniu, że Turcy lada moment rozpoczną wojnę z RON. A jak było, wiemy - w 1620 r. przeciwko oddziałom Żółkiewskiego, stanęły tylko siły Iskendera z naprędce organizowanymi ordami tatarskimi... Nie zgadzam się z nazywaniem wyprawy cecorskiej małą odsieczą wiedeńską, jest to dla mnie zupełnie niezrozumiała próba podporządkowywania polityki polskiej polityce austriackiej. Ani Żółkiewski, ani Zygmunt III nie dawali się wodzić za nos w tych sprawach i tylko to, że Otwinowski dawał się wodzić (oraz dzięki obietnicom Grazzianiego) do wyprawy doszło. Perspektywa wojny austriacko-tureckiej była bardzo odległa, więc ciężko tu mówić o jakimś ratowaniu austriackiego domu.
  18. Bitwa pod Cecorą 1620 r.

    Jak sądzicie, jaki wpływ miała wyprawa cecorska na przebieg zdarzeń w Czechach w lecie i jesieni 1620 r.? Oczywiście nie chodzi o wpływ bezpośredni. Turcy ponoć obiecywali Fryderykowi V sporą (w realiach teatru wojennego czesko-austriackiego) pomoc wojskową i zapewne przed zgrzytem z RON latem 1620 r. bacznie obserwowali bardzo trudną sytuację Ferdynanda Habsburga, do której w znacznej mierze przyczynił się turecki lennik - Bethlen. Czy może Turcy zmierzaliby do przytemperowania rosnącego w siłę Siedmiogrodu, mającego pod swoją władzą sporą część Węgier i Austrii?
  19. Jak dla mnie walka z Wenecją, RON, Rosją, Habsburgami (czasami naraz) wymagała sporego potencjału, którego co najmniej do początku XVIII w. udawało się w miarę dobrze wykorzystywać. Oczywiście zależnie od tego, co znaczy "dobrze". Poważniejsza klęska to dopiero Karłowice i to po 16 latach walk z 4 przeciwnikami. RON taki układ po 7 latach (1648-1655) mocno się znudził i wielu zaczęło naprędce szukać zgody Jeszcze na początku XVIII w. Piotr Wielki dostawał cięgi od sułtana, może gdyby nie pokojowa frakcja w Stambule, udałoby się wyciągnąć coś z tego więcej. Konkretny spadek znaczenia Turcji to chyba dopiero II poł. XVIII w., za Katarzyny II, gdy Turcy regularnie przegrywali wojny, mimo, że w walce udawało im się uzyskiwać pewne sukcesy. Pokojowa aneksja Krymu dokonana przez carycę była tylko potwierdzeniem przewagi Moskwy nad Stambułem.
  20. Przereklamowane bitwy

    Zastanawiam się, czy przypadkiem oblężenie Krakowa nie miało większego wpływu na całą działalność Maksymiliana i nie było większym zwycięstwem Zamoyskiego niż Byczyna. Wprawdzie ta ostatnia mocno dopomogła w niewybuchu wojny polsko-austriackiej, ale trzeba zaznaczyć, że to załatwiły tak naprawdę układy bytomsko-będzińskie. Te zawarto, gdy mieliśmy Maksa w niewoli, ale przecież reszta domu rakuskiego niezbyt się przejmowała jego postawą, skoro 1) Ernest (a nie Maksymilian) pertraktował (za zgodą cesarza) z Zygmuntem III w sprawach cesji korony, 2) Maksymilian aż do 1598 r. tytułował się królem polskim, ale Habsburgowie absolutnie nie sugerowali się tym w swojej polityce. Natomiast odparcie Maksa spod Krakowa całkowicie załamało jego plany, przyniosło mu klęskę no i do tego dochodzi efekt psychologiczny, nie tylko wywołany klęską, ale także postawą niektórych Polaków (np. Krzysztofa Zborowskiego, który na widok atakujących oddziałów Saryusza, miał pierwszy zbiec). Cały opis bitwy nie był tak różowy jak Ci się wydaje. Na początku oddziały Habsburga rozbiły kozaków, słynącego z ciętego języka, Hołubka, który zresztą poległ. W centrum trochę oddziałów się zmieszało, na szczęście z pomocą przyszły oddziały prowadzone przez Batorego i Żółkiewskiego. Temu ostatniemu zresztą S. Grzybowski (z którego książki "Jan Zamoyski" wziąłem liczbę, a nie cyfrę, 1800 - i tu biję się w piersi, nie chodzi o poległych prozygmuntowców, ale o poległych Polaków, którzy walczyli także po stronie habsburskiej; oprócz tego padło 1200 Niemców) przypisuje nie tylko plan, ale także i wykonanie go. Byczyna to na pewno nie jest ciemna karta w historii Jana Z., a już na pewno nie tak ciemna jak wyprawa 1601-1602, ale stawianie tej bitwy na równi z Kłuszynem, Kircholmem, Chocimami, Wiedniem, kampanią 1660, Beresteczkiem, czy Trzcianą nie jest fair. Głównie dlatego, że w wymienionych bitwach Polacy walczyli w mniejszości liczbowej, czasem ze zdolnymi wodzami (Chmielnicki, Gustaw Adolf), czasem z bardzo silnym wojskiem (Szwedzi), niekiedy w bardzo trudnych warunkach (Kłuszyn), z małą możliwością rozwinięcia sił w polu (Chocimie) etc.
  21. Sport

    Wszystko rozbija się o nowy system, który na dużych skoczniach (bo na mamutach bywało już różnie) sprawdza się naprawdę dobrze. Trzeba dopracować takie szczegóły jak różnice punktowe między poszczególnymi belkami, kierunkami i siłą wiatru etc. Małysz został pokrzywdzony w tej ostatniej kwestii - nie dość, że znowu Meznar dał do zrozumienia, że Polak mu zwisa, bo zaczekał z zielonym światłem aż zaczęło porządnie kręcić, to jeszcze komputerowe pomiary minusowych punktów zupełnie nie uwzględniły tego, że Polakiem kołysało w powietrzu, co nawet laikowi pozwala wywnioskować, że wiało nie z jednego kierunku. W starym systemie Małysz być może by wygrał, ale oprócz splendoru wynikłego z 39. zwycięstwa nic by mu z tego nie przyszło - Kofler musiałby być w drugiej albo trzeciej dziesiątce, żeby dać się zepchnąć z 4. pozycji. A na koniec można dodać, jak na nieprzewidziane wypadki (kontuzja w lecie, skradzione wiązania, niewłaściwe kroje kombinezonów), ba - nawet i bez nich, był to naprawdę dobry sezon Orła. Dość wspomnieć, że w niewygranych sezonach sezon 2009/2010 był najlepszy (wprawdzie w sezonie 2004/2005 Małysz był 4. w klasyfikacji, ale nie szło mu na MŚ, 11. miejsce w TS, pozytyw to 4. miejsce w TCS, ale przy dwóch medalach ZIO i 2. miejscu w TS w 2010 r. to jednak lata 2004-2005 bledną).
  22. Sport

    Beckham sam mówił, że transfer do Hiszpanii źle mu zrobił. Tylko w przypadku ostatniego sezonu mógł mówić o jakimś szczególnym powodzeniu, ale w przekroju nadziei, jakie w nim pokładano, to trochę mało. Może masz i rację, Anglikom nie wiodło się w Primera, nie tylko Owen stracił przez to kilka lat, ale też np. McManaman przez transfer do Realu przypieczętował koniec swoich czasów.
  23. Sport

    Wg hiszpańskich mediów Real w swoim zwyczaju zamiast usprawniać kolektyw, ucieka w transfery i zamierza ściągnąć do siebie Rooneya. Póki co, to baaaaaardzo odległa perspektywa. Ale kto wie. CR wbrew przewidywaniom niektórych, sobie w lidze hiszpańskiej radzi całkiem całkiem, czemu Rooneyowi miałoby się nie udać. A tymczasem, w naszej Ekstraklasie, że tak powiem absolutna susza i jakieś uczucie ogromnej słabości - efektywność gry Wisły i Legii sięgnęła chyba dna. Zobaczymy, co zrobi Lech.
  24. Największe zwycięstwo husarii

    Nie husaria, bo to sugeruje, że wszystkie chorągwie husarskie i nie 7 razy. Maskiewicz napisał, że "drugim rotom" przytrafiło się "przyjść do sprawy" 8 czy nawet 10 razy.
  25. Książka, którą właśnie czytam to...

    "Podboje" to dla mnie - laika całkiem fajna książka. Koncepcja pracy, czyli ułożenie treści niechronologicznie, a tematycznie (oblężenia, bitwy, działania specjalne) bardzo interesująca, bardziej przystająca do opisania organizacji armii Aleksandra Wielkiego, ale chyba w kwestiach organizacyjnych zabrakło uwzględnienia takich kwestii jak zdolności marszowe, szczegóły oporządzenia jeździeckiego, itp. Przyjemnie się czyta. Sporo map, w większości dobrych, bardzo ciekawe aneksy (organizacje oddziałów macedońskich, list Aleksa do mieszkańców Chios). Byłoby super, gdyby nie dwie sprawy: 1) Częste przyjmowanie postawy: "Aleks zrobił źle, ale na usprawiedliwienie można powiedzieć...", 2) Podawanie danych dotyczących sił perskich w poszczególnych bitwach za źródłami starożytnymi bez słowa komentarza - mimo, że czasem szacunki starożytnych idą w liczby większe niż pół miliona. W. Biernacki, "Biała Góra 1620"
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.