Tofik
Moderator-
Zawartość
7,830 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez Tofik
-
Tytuł: Warszawa 1656 Autor: Mirosław Nagielski Wydawnictwo: Bellona Rok wydania: 2009 Ilość stron: 304 ISBN: 978-83-11-11532-3 Bardzo ciekawa pozycja, ale niepozbawiona wad, przykładowo brak opisu wojskowości obydwu stron, choć armia RON wydaje się być oklepanym tematem, to armia Karola Gustawa, już taka nie jest, przynajmniej dla polskiego szarego czytelnika (np. mnie), który nie zna twórczości m.in. Larsa Tersmedena. Opis bitwy choć bardzo przystępny (a przyznam, że Nagielskiego nigdy nie czytało mi się zbyt dobrze...), nie może być definitywnie uznany za całkowicie prawdziwy. B. prawdopodobne, że w szarży Połubińskiego nie uczestniczyli Koroniarze, o czym pisał Stefan Koryciński. Jednocześnie autor uważa, że salwa muszkieterów z odległości nie większej niż 100 m mogła spowodować śmierć niemal wszystkich koni z pierwszego szeregu. Ciężko to stwierdzić, faktem jest, że skoro autor szacuje ogólne straty szarżujących na najwyżej 20%, a pierwszy szereg liczył ok. 300 koni (a prawdopodobnie mniej, bo Polacy nie brali udziału w szarży), to teoria Nagielskiego - oparta zapewne na Teodorczyku - nie jest całkowicie do zaakceptowania. Rzecz jasna straty w koniach, a straty w ludziach to nie to samo, niemniej to nie świadczy o prawdziwości hipotezy, tylko raczej o trudności w jej uzasadnieniu. Oczywiście można też powiedzieć, że pod Warszawą nie było celnej salwy Szwedów ze 100 m ale nie znam przypadku świadczącego o prawdziwości tej teorii. Obciążenie konia spowodowane wagą jeźdźca i jego wyposażenia nie musiało wcale przeszkadzać w nagłych i szybkich odskokach od nieprzyjaciela. Pamiętajmy, że husaria była znana ze swoich umiejętności jeździeckich, m.in. zawracania konia w miejscu. Jak podaje Sikora, największe obciążenie konia husarskiego mogło wynosić ok. 45 kg + waga jeźdźca, natomiast obciążenie konia kawalerzystów z I WŚ - 47-66 kg + waga jeźdźca. A jak wiadomo, jezdni XX-wieczni wcale nie byli ciężką, ani nawet średnią jazdą, bo nie takie były potrzeby ówczesnych pól bitew. Oceniając książkę Mirosława Nagielskiego trzeba pochwalić autora za to, że dokonał poprawek względem poprzedniego wydania, uwzględnił nowe pozycje itd. No i przy tym, nie można zapomnieć, że habek stanowi świetne przedstawienie działań polskich w I połowie 1656 r.
-
Co by było, gdyby nie było rozbiorów?
Tofik odpowiedział Markus → temat → Historia Polski alternatywna
Moim zdaniem Straż Praw i król nie byli zdrajcami, bo mieli na względzie wyłącznie dobro kraju. Trochę inna sprawa jest z Targowicą - ci faktycznie byli sługusami carycy, ale też chcieli dobra RON (tylko, że opanowanej złotą wolnością szlachecką), inna sprawa, że byli kompletnie naiwni wierząc Katarzynie II. Tylko Zieleńce zakończyły się znacznym (ale nie pełnym) sukcesem. Nie neguję tego, że wojsko zdobyło doświadczenie, szkoda tylko, że w większości w przypadku klęsk. Czysto teoretycznie - droga do amunicji byłaby krótsza, ale amunicja i tak by malało, na nową mieliśmy mało kasy, a na potrzebną produkcję własnej nie dość rozwinięty przemysł (którego w rok się nie da zbudować). A to już inna sprawa - czy król powinien zostać wodzem przy wojsku? Moim zdaniem jego rola jako dowódcy byłaby oczywiście zerowa, bo nie znał armii, mógł podnieść jej morale, ale czy nie był potrzebniejszy w Warszawie? -
Co by było, gdyby nie było rozbiorów?
Tofik odpowiedział Markus → temat → Historia Polski alternatywna
Od początku Sejmu Wielkiego stał za reformami, ale w oparciu o Rosję, dopiero od 1790/1791 r. przystał na koncepcję grupy Potockiego, Kołłątaja i innych. W lipcu 1792 r. zdecydowana część Straży Praw poparła zamiar kapitulacji, więc z tą zdradą to też tak nie do końca. Niemniej w 1920 r. mieliśmy za sobą wiele sukcesów, ostrzelanego żołnierza (po latach I WŚ), a co za tym idzie - doświadczoną kadrę. W 1792 r. od początku wojny tylko się cofaliśmy, nasz żołnierz zwykle nie mógł pochwalić się praktycznym doświadczeniem, a kadra zdobywała doświadczenie w wojsku austriackim (Pepi), rosyjskim i innym, nigdy w polskim, a nie każdego oficera było stać na taki wyjazd. Za to Rosja dopiero co zakończyła wojny ze Szwecją i Turcją... -
Co by było, gdyby nie było rozbiorów?
Tofik odpowiedział Markus → temat → Historia Polski alternatywna
Zwykle nie bronię Kościuszki, ale wrażenie zwycięstwa było chyba zbyt duże, by podejmować szybkie działania. Co nie zmienia tego, że w kwestii Maciejowic masz rację - a i to raczej niejedyny błąd Naczelnika. Ale król nie miał możliwości save/load Można stwierdzić, że poniekąd sprawdził to 20 lat po konfederacji barskiej - poparł przeciwników układów z Rosją, która po zawarciu pokojów (które trudno nazwać dla carycy ciężkimi), skierowała swój wysiłek przeciw RON. Czemu w 1772 r. (i kilka lat wcześniej) miałoby być inaczej? -
Co by było, gdyby nie było rozbiorów?
Tofik odpowiedział Markus → temat → Historia Polski alternatywna
Za wojskiem rosyjskim szli agenci targowiccy, którzy zajmowali się rozpowszechnianiem idei Targowicy na ziemiach opanowanych przez Rosjan. Wprawdzie zwykle z niewielkim skutkiem, ale hasła w pewnym stopniu przedostawały się pewnie też i na ziemie opanowane przez wojsko RON. O takich szczegółach nie będę gadał, bo się nie znam ale zadam jedno pytanie: czy Kościuszko mógł jednym, pewnym, bezpośrednim manewrem, ruchem itp. zadecydować o wyniku powstania czy musiał do bardzo odległego celu iść malutkimi krokami? Rosjanie umieli sobie poradzić z Turcją, Szwecją i niepewną sytuacją w RON naraz. Rosja miała absolutną przewagę nad każdym z tych krajów. Świadczą o tym: 1) nabytki terytorialne, niekiedy próby ingerencji w politykę Szwecji, 2) to samo w przypadku RON (tyle, że ingerencja była stała), 3) nabytki terytorialne, w przypadku Turcji, symbolicznym tego przykładem jest pokojowa aneksja Krymu. Król miałby spore problemy z nowymi zaciągami, a konfederaci z zaprezentowaniem spójnej, mocnej koncepcji walki. W końcu ich zryw to w zasadzie seria niewielkich potyczek i braku poważniejszych sukcesów... -
Dziełko Długosza to głównie rysunki chorągwi, wsparte krótkimi notkami, ale wśród tych notek kryje się wiele niespotkanych nigdzie indziej (co nie znaczy, że niewiarygodnych) informacji. Halecki O., Dzieje unii jagiellońskiej, t. 1, Kraków 1919
-
Co by było, gdyby nie było rozbiorów?
Tofik odpowiedział Markus → temat → Historia Polski alternatywna
Po pierwsze, co zmieniłyby umiejętności Kościuszki wobec dysproporcji sił w porównaniu do Prus i Rosji. Niewątpliwym faktem jest to, że było nas po prostu za mało. Po drugie, co zmieniłaby reakcja króla wobec przewagi Rosji, niechętnej postawy Prus, szerzenia się haseł targowickich. Po trzecie, co zmieniłaby reakcja króla wobec braku jakiejkolwiek szansy na realizację postulatów barskich i przewagi Rosji. Romku, mówisz o zwalczaniu objawów (czyt. realnych rozbiorach), a nie leczeniu przyczyn (czyt. zapobieganie stagnacji i doprowadzaniu państwa do upadku) -
Gołębiowskiego warto przeczytać (choć dla mnie to nie jest łatwa lektura), ale nawet i ten, który czasy Jagiełły zna z notek z Wikipedii, podręczników itp. poważnie zastanowi się nad niektórymi twierdzeniami autora. Z prostego powodu - postęp nauki w stosunku do poł. XIX w. jest naprawdę duży i nie należy za to winić XIX-wiecznych historyków. Stąd też, niekiedy najprostsze fakty podawane przez Gołębiowskiego muszą zostać uznane za całkowicie błędne np. ustalanie daty narodzin Władysława na rok 1348, jak mniemam, na podstawie Konrada Bitschina, oraz Jadwigi na rok 1371 (s. XVI). Na s. XVII pisze, że niejaki książę Zygmunt Korybut był bratem Witolda i strącił z tronu Świdrygiełłę. Korybutowicz był jednak sprzymierzeńcem Świdrygiełły i nie był bratem Witolda. Bratem Witolda, który został następcą Świdrygiełły był Zygmunt Kiejstutowicz. Gołębiowski może nie jest pierwszym (a na pewno nie ostatnim), który myli tych dwu książąt. Gołębiowski chyba przesadnie szacuje straty jednej z wypraw krzyżackich na Litwę na 30 tys. ludzi (s. 41). Wbrew jego opinii, Ziemowit Mazowiecki nie złączył się osobiście z wojskiem Jagiełły pod Czerwieńskiem (s. 139). Ziemowit, odwrotnie niż Janusz, był niechętnie nastawiony do króla polskiego. Z opiniami o naczelnictwie Zyndrama z Maszkowic, z którymi zgadza się Gołębiowski (s. 142), rozprawił się już Kuczyński. Na s. 148 autor powtarza stare tezy o niższości wojsk litewskich w stosunku do koronnych. Nie rozumiem tylko, czemu pisze o 41 znakach litewskich, a nie o 40. Na s. 152 pisze, że dwa wystrzały armat krzyżackich zapowiedziały bój. Błąd - wystrzały padły, gdy bój się zaczynał. Wątpliwe jest, czy Witold po ucieczce litewskiego skrzydła, przybył do Polaków i po ich stronie walczył (s. 153). Na s. 157 przesadnie szacuje straty krzyżackie w bitwe pod Grunwaldem. Rozważania na temat szans zdobycia Malborka (s. 176) są pozbawione podstaw, skąd np. wiemy o tym, że gdyby Malbork był oblegany jeszcze miesiąc, to by padł? Reasumując, sporo przestarzałości, ale cóż, takie były czasy i nie można spisywać z tego powodu Gołębiowskiego jednoznacznie na straty, bo XXI w. kiedyś będzie stary. J. Długosz, "Banderia Prutenorum", opr. K. Górski
-
Hmm, jakoś szczególnie nie odczułem tej trudności egzaminu, bo obawiałem się zadań dotyczących figur i brył - tych jako takich nie było. Przedział 35-40 pkt mnie uszczęśliwi. A jeśli nie - cóż, ponoć laureatów wpuszczają gdziekolwiek...
-
Było wielu władców mających złe stosunki z Kościołem, mimo to, ich istnienie jest udowodnione. Tak mogło być z polskim Bezprymem, tak było z niemieckimi: Henrykiem IV, Henrykiem V, czy Fryderykiem Barbarossą. Tak raczej nie było z Bolesławem Zapomnianym, bo mógł być owocem tradycji, pewną metaforą lat 1034-1038. Nie wspomina o nim, z tego co pamiętam, nawet Długosz, który miał przecież dostęp do większej ilości źródeł niż my na temat Polski XI-wiecznej.
-
Jako niehistorykowi, wyjaśnij mi, jak historyk, dlaczego o Bolesławie Mieszkowicu mówi tylko jedno źródło.
-
No cóż, powróciłem do M&B, dobry Native też może ucieszyć Ale od Mount and Blade'a zrobiłem sobie przerwę na rzecz... Nie miałem wcześniej styczności z piłkarskimi menadżerami. Nie grałem nawet w popularną gierkę internetową Sokker.org, o pełnych produkcjach typu Fifa Manager nie wspominając... Ostatnio trafił w moje ręce Football Manager 2010. I choć, że do oceny tego, ponoć potrzeba dwu sezonów rozegranych na dodatek nie FCB, MU, RM, czy Chelsea, ale zespołem gorszym, to już mogę powiedzieć, że zabawa jest przednia. Wiele opcji, dróg rozwoju, a emocje duuuuuuuuuuuużo większe niż choćby w Fifie. Wczoraj na przykład, grając Barcą przeciwko Atletico Madryt przegrywałem od ok. 55 minuty 0:1 (na Camp Nou! Wiem, do Pepa mi daleko ), ale po golu Xaviego na 1:1 (77 min.) i D. Alvesa na 2:1 (87 min.) szalałem jakby Polska zdobyła mistrzostwo Europy. Coś niesamowitego. Są gorsze chwile (np. klęska na wyjeździe z Lyonem 1:3), ale to i tak lepsze od regularnego ogrywania wszystkich 7:0 czy 8:0 w Fifie na wyższych poziomach trudności. Tu w grę wchodzi przede wszystkim myślenie, a nie zręczne paluchy.
-
Hołd Pruski największy błąd Jagiellonów
Tofik odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Czemu "nawet 1525"? Przede wszystkim 1525! To największa okazja - zero wojen, zero przeciwników tego kroku (poza niewiele znaczącym wówczas Hohenzollernem i jego stronnikami), idealna sytuacja. Moim zdaniem Jagiełło miał niewielkie szanse na anektowanie Prus, ale argumentację proszę przedstawić choćby tutaj: https://forum.historia.org.pl/index.php?sho...c=1280&st=0 W 1466 r. Kazimierz Jagiellończyk miał dylemat - resztki Pomorza Gdańskiego czy Prusy (później zwane Książęcymi)? Ostatecznie wybrał tą pierwszą opcję, co zaowocowało zdobyciem m.in. Chojnic, to czy zrobił słusznie, nie mnie oceniać. Przede wszystkim, Kazek ma tę przewagę nad swoim synem Zygmuntem, że konsekwencji i uporu mu nie brakowało. Powtórzę jeszcze raz - Zygmunt I mógł anektować, nie zrobił tego. Zygmunt III nie mógł tego zrobić, nie zrobił. Opieka nad pruską linią Hohenzollernów została nadana bezpośrednio przed rozpoczęciem działań przeciwko Rosji. Stany zaś pomoc finansową i poparcie dla objęcia opieki przez króla proponowały już w 1577 r., powtarzało się też to po 1582 r., pisze o tym Besala. Nie wiem, czemu tego nie zrobił. Może swoje zrobiła perswazja Hohenzollerna, może brak zainteresowania dla tych spraw, może rady Zamoyskiego. -
Która z kampanii wojennych jest najbardziej zapomniana
Tofik odpowiedział Andrzej → temat → Bitwy, wojny i kampanie
Za Skorupą: O wyprawie 1612 jest mowa w listach Żółkiewskiego, u Piaseckiego i w kilku listach dotąd niewydanych np. Żółkiewskiego do Zygmunta III, Żółkiew 16 kwietnia 1612 (Stokholm, Riksarkivet, Extranea IX, Polen). Oczywiście o wyprawie pisali też różni historycy jak Korzon czy Czamańska, ale trudno tu mówić o monografiach. Pomyliłem się co do daty wyprawy Koreckiego, zaczęła się w roku 1615. Chyba nie ma jakichś poważniejszych źródeł poza kilkoma listami i "Wejście do Wołoch Polaków z książęciem Koreckim A.D. 1616" (AGAD, AR II, ks. 12). O tych wypadkach pisali tacy historycy jak np. Suwara, Spieralski. -
Hołd Pruski największy błąd Jagiellonów
Tofik odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Po pierwsze nie w 1613 r., tylko dwa, czy nawet osiem, lat wcześniej. Po drugie nie sam Zygmunt, a także sejm, który w 1611 r., uznał Jana Zygmunta i jego braci (Jan Jerzy, Ernest, Chrystian Wilhelm) za posiadających prawa do rządzenia w lennie pruskim. Zresztą, w drugiej dekadzie XVII w. jakiekolwiek inne działanie wobec Hohenzollernów było mocno utrudnione z tego powodu, że Waza potrzebował sprzymierzeńca przeciwko Szwecji, a także dlatego, że wówczas prowadzono już wojnę z Rosją i niepewna była sytuacja w stosunkach z Turcją. To Batorego, a nie Zygmunta, stany błagały o samodzielne przejęcie władzy w Prusach. Co nie zmienia faktu, że Zygmunt I zmarnował szansę, jakiej nikt inny po nim nie miał. -
Artykuł Kujota przyzwoity, przede wszystkim dlatego, że przedstawia poglądy kilku historyków niemieckich (przede wszystkich recenzowanych: M. Oehlera i A. Werminghoffa) na niektóre kwestie kampanii grunwaldzkiej. Praca Górskiego jest świetna! Wiele informacji na temat oblężenia Smoleńska, przede wszystkim wyliczenia dotyczące strat finansowych poniesionych w wyniku prowadzenia oblężenia. W temacie Smoleńska 1609-1611 praca (mimo swego formatu i objętości) absolutnie fundamentalna. Swoim zwyczajem przyczepię się do kilku (mniej lub bardziej ważnych) szczegółów: - s. 2 (nr 1 "Przewodnika"): "Zygmunt atoli uwierzył zapewnieniom, dawniej jeszcze oświadczonym przez posła moskiewskiego Bezobrazowa, że ludzie moskiewscy życzyli sobie widzieć na tronie królewicza Władysława" -> czy Zygmunt uwierzył posłowi Dymitra I nie wiadomo, to, że król ruszył na Rosję dopiero w 1609 r. (a Bezobrazow był w Polsce w 1606 r.) i mocno ociągał się z rozstrzyganiem tronu dla Władysława, przeczy opinii Górskiego; - s. 99 (nr 2): "Dla powiększenia zaś liczby wojska, wyprawiono poselstwo do Tuszyńskiego obozu pod Moskwą, w nadziei przyciągnięcia Polaków, znajdujących się przy Samozwańcu, na stronę króla. Wywołało to najzgubniejsze skutki dla sprawy Zygmunta; rozprzęgło bowiem obóz Tuszyński, który był niebezpieczniejszym dla Moskwy, aniżeli wojsko Zygmunta dla Smoleńska" -> obóz Dymitra był rozprzężony odkąd pojawiły się problemy z żołdem i z tego powodu wor musiał ograniczyć swoje działania. To prawda, że przez poselstwa krążące między Tuszynem a Smoleńskiem Dymitr musiał uciec do Kaługi, ale Moskwa obawiała się go przez cały okres jego życia, nie tylko wtedy, gdy przejął inicjatywę strategiczną; - s. 198, 200 (nr 3): "Siły, jakie obecnie [Dymitr] miał w rękach, mianowicie 8 000 cudzoziemców, i [...] około 40 000 Moskali", "Ile było wojska z Żółkiewskim, nietrudno wyliczyć. Jeżeli do przytoczonej wyżej cyfry 3 727 głów, dodamy pułk Zborowskiego 3 061 ludzi i potrącimy pozostałych pod Carowem 700 głów, to otrzymamy 6 083, a razem z Kozakami 6 483 głów" -> liczba 40 000 jest do uzyskania jeżeli do typowych żołnierzy doliczymy służbę, czeladź, chłopów i innych. Liczba cudzoziemców, na dodatek tak wysoka, jest niepewna. Budziło, Marchocki, Żółkiewski (w liście z 5 lipca) i "Diariusz drogi" podają liczby mniejsze od 8 tys.; wg R. Sikory oddział Zborowskiego liczył 2,8 tys. ludzi, do tego "Diariusz drogi" wymienia straty tylko 25 chorągwi, co nie musi znaczyć, że któreś pominął, bo występują tam też chorągwie, które strat nie poniosły. Gołębiowski Ł., Panowanie Władysława Jagiełły, Warszawa 1846
-
Najlepszy Hetman Rzeczpospolitej Obojga Narodów
Tofik odpowiedział Andrzej → temat → Bitwy, wojny i kampanie
Kontynuując offtopic kozacko-smoleński - znalazłem jeszcze trochę informacji u Górskiego. Oddziały Kozaków dotarły pod Smoleńsk 7 października 1609 r. pod dowództwem atamana Olewczenki. "Postawiono ich z ludźmi Ludwika Weyhera z drugiej strony zamku, t. j. od wschodu z górnej strony Dniepru, koło monasteru św. Ducha, przeciw bramie Abrahamowskiej". Niestety, Górski nie pisze nic dokładniej o działaniach oddziału Olewczenki. Do Kozaków wraca w lipcu roku 1610, gdy "strzelanie atoli odłożono do przybycia Kozaków zaporoskich z siewierskiej ziemi, gdzie zdobywali miasta i zamki, jeden za drugim". Ci mołojcy przybyli 28 lipca, w liczbie (zdaniem Górskiego) 15 000. Od razu wznowiono ostrzał Smoleńska. 1000 Kozaków miało uczestniczyć w szturmie 29 lipca, ale w wyniku przeprowadzonego zwiadu, plan szturmu odrzucono. 31 lipca Kozacy także mieli brać udział w szturmie, ale idąca z przodu piechota niemiecka i węgierska nie sprostała ostrzałowi obrońców i atak zakończył się niepowodzeniem. Kolejny szturm zaplanowano na 4 sierpnia - tym razem jego przeprowadzenie uniemożliwił deszcz. Widać dowódcy polscy uznali pierwszeństwo piechoty niemieckiej i węgierskiej w szturmowaniu za jakiś zły znak, bo 21 sierpnia puścili przodem Zaporożców (pod wodzą niejakiego atamana Kaliny), a za nimi Niemców, Węgrów i husarzy. Oddziały RON przebrnęły przez wyłom w murze, ale nie potrafiły sforsować rowu za murem. "Straty od tych nieudanych szturmów [chyba od daty przybycia Kozaków] były znaczne. Postrzelono dwóch rotmistrzów i jednego chorążego, zabitych towarzyszy 3, pacholików 18, rannych towarzyszy 42, pacholików 81; z Kozaków zaporoskich zabitych 131, postrzelonych 634; z piechoty postrzelonych rotmistrzów 4, szeregowych zaś zabitych 11 i postrzelonych 42. Cała strata w zabitych i rannych wynosiła około 970 ludzi". No i nie zapominajmy o udziale mołojców w operacji kłuszyńskiej (blokada Carowego Zajmiszcza). Ale to już jest zupełnie niezwiązane z tematem hetmanów. -
Najlepszy Hetman Rzeczpospolitej Obojga Narodów
Tofik odpowiedział Andrzej → temat → Bitwy, wojny i kampanie
Skoro nikt nie potrafi wskazać lepszego zamiast Żółkiewskiego, to najlepiej było pozostawić starego hetmana na stanowisku. Kwarciani mieli chronić RP przed Tatarami, a nie Kozakami. No chyba, że ci drudzy okazaliby się agresorami. Ciekawa koncepcja, niemniej chyba nie wszyscy Kozacy znaleźli się w Borowicy? -
Nikt nie mówi, że pobił, mówi, że pokonał, co nie jest równoznaczne z całkowitym zwycięstwem. Marchocki ładnie opisuje też to, że zanim żołnierze wora odeszli spod miasta, zadali sporo strat oddziałom rosyjsko-szwedzkim, ale nie mogli pobić piechoty: "Legło w tej bitwie trupa niemieckiego kilkanaście set, naszych bardzo mało zginęło. Działa nasi pobrali. Piechota jednak niemiecka opleciona spisami, nienaruszona na placu została, bo już nie miał się z nią kto potkać, kopie wszyscy połamawszy o jazdę. Nocy doczekawszy, zeszła ta piechota do swego obozu, który byli o milę od tego miejsca zostawili".
-
Która z kampanii wojennych jest najbardziej zapomniana
Tofik odpowiedział Andrzej → temat → Bitwy, wojny i kampanie
Dymitriady de facto nie były kampanią RON, bo nie były prowadzone przez wojsko na służbie Polski. Choć podobnie można zdyskredytować np. wyprawy mołdawskie po 1600 r., zwłaszcza tą z 1616 r., która była inicjatywą wyłącznie grupki magnatów m.in. Koreckiego. I jeśli by uznać, że to także są kampanie RON to należą do kręgu najbardziej zapomnianych. Żadna z wypraw do Mołdawii między r. 1600 a 1620 nie ma swojej monografii, z tego co pamiętam (Bukowo ma monografię D. Skorupy, liczne wzmianki w biografiach Zamoyskiego i Żółkiewskiego; Cecora ma monografię R. Majewskiego, Suwary, niemocną poziomem książeczkę Śledzińskiego, liczne wzmianki w biografiach Żółkiewskiego). Najbardziej domaga się jej wyprawa Stefana Potockiego 1612, wokół której jest b. dużo niewiadomych (np. sprawa poparcia króla i hetmana dla inicjatywy podjęcia wyprawy). Dymitriady są przewałkowane przede wszystkim w Rosji i to kilka razy obszerniej niż u nas. Ale i my możemy nie narzekać. Oprócz tego co wymienił secesjonista, o dymitriadach niekrótko wspominają (ze źródeł): Kobierzycki S., Historia Władysława królewicza polskiego i szwedzkiego, opr. J. Byliński, W. Kaczorowski, Wrocław 2005 Marchocki M., Historia wojny moskiewskiej, Poznań 1841 Polska a Moskwa w pierwszej połowie wieku XVII. Zbiór materyałów do historyi stosunków polsko rosyjsskich za Zygmunta III, opr. A. Hirschberg, Lwów 1901 Pamiętnik Stanisława Niemojewskiego (1606-1608), wyd. A. Hirschberg, Lwów 1899 i niewydany pamiętnik Borszy Pominąłem wydawnictwa listowe typu korespondencja Chodkiewicza. Z opracowań: Andrusiewicz A., Dymitr Samozwaniec i Maryna Mniszchówna, Warszawa 2009 (wprawdzie nowe) Bazylow L., Historia Rosji, Wrocław 1985 Czerska D., Borys Godunow, Wrocław 1988 Czerska D., Dymitr Samozwaniec, Wrocław 2004 Hirschberg A., Dlaczego Polacy popierali drugiego Dymitra Samozwańca?, Sankt Petersburg 1904 Hirschberg A., Dymitr Samozwaniec, Lwów 1898 Hirschberg A., Maryna Mniszchówna, Lwów 1927 Łoziński W., Dyaryuszek moskiewski Lwowianina z r. 1606, ?Kwartalnik Historyczny?, R. 8: 1894 Maciszewski J., Polska a Moskwa 1603-1618, Warszawa 1968 Przepiórka A. G., Bitwa pod Bołchowem (10-11 V 1608), ?Materiały do Historii Wojskowości? nr 3, cz. 1, 2004 Sobieski W., Zabiegi Dymitra Samozwańca o koronę polską, Kraków 1908 Talka J., Maryna Mniszchówna w Jarosławiu nad Wołgą, ?Kwartalnik Historyczny?, R. 4: 1890 Florek P., Żołnierze pułku starosty uświackiego Jana Piotra Sapiehy wobec ludności cywilnej Państwa Moskiewskiego, 1608-1612, [w:] Studia Historyczno-Wojskowe, t. 3, red. T. Ciesielski, Zabrze 2009 -
Najlepszy Hetman Rzeczpospolitej Obojga Narodów
Tofik odpowiedział Andrzej → temat → Bitwy, wojny i kampanie
A dokładniej to co mieli zrobić? Zlikwidować Kozaków fizycznie? Za pomocą czego? Bo raczej nie kwarcianych, nie wystarczyliby na kilkadziesiąt tysięcy Zaporożców. A szlachta uznawała, że do utrzymania Kozaków w ryzach wystarczą właśnie kwarciani plus ostre uchwały sejmowe. Mea culpa, o Twerze zapomniałem, zawsze mam w pamięci słowa Marchockiego piszącego o zwycięskich skrzydłach i przegranym centrum, co zwiastuje raczej nierozstrzygnięcie bitwy Aczkolwiek nawet Marchocki (obok Budziły) uważał tę bitwę za wygraną. Jednak mówimy tutaj o tym, że Żółkiewski nie nadawał się do walk z ordą - czy Zborowski nadawał się do tego bardziej, w ogóle z nią nie walcząc? Znowu mea culpa, wyraziłem się mocno nieprecyzyjnie. Nie tyle poważniejsze działania pod samym Smoleńskiem, co rozciągnięcie swojej inicjatywy poza obręb Smoleńska (lekko uogólniając). Też nie wiadomo mi wiele na temat skali zaangażowania mołojców pod Smoleńskiem, może Górski coś pisze. W każdym razie tenże historyk podaje, że na początku oblężenia piechota liczyła 4213 ludzi, w czerwcu 1410 r. 2513, w lipcu 1698, w październiku 2433, a potem 1184. Król i doradcy zapewne musieli wziąć nieco Kozaków, skoro piechota nie liczyła więcej żołnierzy niż załoga smoleńska (ok. 5,4 tys. ludzi + ludność), a jazda pod twierdzą była chyba środkiem ostateczności. Nie wiem, czemu mielibyśmy umniejszyć wagę działań kozackich tylko dlatego, że ich metody były mało humanitarne. Przesądzili o wyniku kampanii 1618 i tyle. Zmiękczyli postawę rosyjskich negocjatorów nie tylko w czasie swojego marszu na początku, ale także i po nieudanym szturmie na Moskwę. W ówczesnej sytuacji więcej nie dało się zrobić. -
Przeczytałem Anusika - recenzja https://historia.org.pl/index.php?option=co...&Itemid=386 Przeczytałem trzy niewielkie książeczki popularnonaukowe: 1) "Album Grunwaldzki" A. Kleina, A. Nadolskiego i A. Nowakowskiego - jej największą zaletą są piękne rysunki ilustrujące poszczególne epizody 2) "Wojownicy pod Grunwaldem" A. Nowakowskiego - też ładne rysunki, do tego dobre podsumowanie poglądów tego wybitnego historyka na temat Grunwaldu (np. akceptowanie udziału krzyżackiej piechoty) 3) "Jana Długosza chorągwie krzyżackie", opr. S. K. Kuczyńskiego - nie widziałem nigdy takiego formatu książki, ale kieszonkowa wersje "Banderia Prutenorum" Długosza może być przydatna Obecnie: Kujot S., Opis bitwy grunwaldzkiej w roczniku XVII, wobec dwu najnowszych publikacji niemieckich, „Zapiski Towarzystwa Naukowego w Toruniu”, t. 1, nr 12, 1910 Górski K., Oblężenie Smoleńska w latach 1609-1611 i bitwa pod Kłuszynem, „Przewodnik Naukowy i Literacki”, R. 23, Lwów 1895
-
Najlepszy Hetman Rzeczpospolitej Obojga Narodów
Tofik odpowiedział Andrzej → temat → Bitwy, wojny i kampanie
Zgadza się - dlatego już wcześniej napisałem, że Gosiewski był Litwinem, a Zborowski dowodził najwyżej pułkiem i nie miał wprawy w walce z ordą No fakt, kwestia protekcji za Zygmunta III wiele znaczyła (Zamoyski wykreował Żółkiewskiego, Żółkiewski Koniecpolskiego, Koniecpolski Potockiego; jedynie o Potockim można powiedzieć, że utorował sobie drogę do buławy znacznym zwycięstwem), tylko Krzysztof II Radziwiłł i Jan Karol Chodkiewicz w chwilach nominacji (odpowiednio: 1589 r. - wielka, 1605 r. - wielka) mieli już sporą ilość sukcesów. Co do meritum. Oczywiste jest to, że Koniecpolski jako dowódca większej ilości wojska, praktycznie do Martynowa, nie istniał. Aczkolwiek trzeba pamiętać, że brał udział w kampaniach wojskowych już od bodajże 1609 r., a od 1613 r. uczestniczył w każdej akcji przeciw Tatarom (o ile się nie mylę), co w przypadku buławy polnej miało kolosalne znaczenie. Można by podać przykłady wielu podobnych karierą wojskowych, którzy buławy nie otrzymali, ale decydujący wpływ miała protekcja bądź osobiste zasługi (w przypadku Zamoyskiego). Pamiętajmy, że wymienieni wyżej hetmani nie protegowali swoich podopiecznych z przyczyn politycznych (jak robił to np. niewojskowy Jerzy Ossoliński), oni zdążali już urabiać ich politycznie (choć Żółkiewski nie do końca pojął nauki Saryusza ), ale przede wszystkim widzieli w nich autentyczne talenty wojskowe, zdolne do osiągania największych sukcesów. Spora ilość Kozaków w 1609 r. (choć chyba, ani 30 tys., jak podaje Żółkiewski, ani 40 tys., jak podaje Maskiewicz, bo Kozacy nie mieliby z kogo urządzać wypraw na południe) przyczyniła się do rozpoczęcia poważniejszych działań pod Smoleńskiem, w latach 1613-1615 stanowili część wojska Chodkiewicza. Za to bardzo wątpię, czy bez nich udałoby się uzyskać pomyślny wynik wyprawy królewicza na Moskwę. Pomijając już ich dużą liczbę, to swoim marszem na spotkanie Władysława i Chodkiewicza spowodowali falę paniki w Rosji i umożliwili wyjście oddziałów z RON z bezczynności. Zwykle tymże hetmanom zarzuca się właśnie zbyt ostrą politykę wobec Zaporożców, a nie łagodność. Koniecpolski był autorem warunków kurukowskich, Potocki tych z 1638 r., żadne z nich Kozacy nie uważali za akt łaski. -
Najlepszy Hetman Rzeczpospolitej Obojga Narodów
Tofik odpowiedział Andrzej → temat → Bitwy, wojny i kampanie
To tylko świadczy o Batorym, a nie o ogólnej tendencji nominacyjnej. Inna sprawa, że Zamoyski za co by się nie wziął, to i tak by się tego nauczył. Nie wiem, czy miał jakikolwiek talent wojskowy, za to był świetnym uczniem i umiał wprowadzać teorię do praktyki. Choć pod koniec życia i on miał problemy z dowodzeniem (bezczynność pod Bukowem przerwana przez Żółkiewskiego i Sobieskiego, fiasko wyprawy 1601-1602). Orynin to pikuś przy samej koncepcji i błędach popełnionych w wyprawie cecorskiej. Orynin to z pewnoscią nie był powód do chwały. Bezczynny, zahukany przez młodszych hetman, nie pokazał absolutnie niczego, aczkolwiek trzeba mieć na uwadze, że 1) wspomniane młodziki życia mu nie ułatwiały, 2) najazd tatarski "miał prawo" się udać. Tzn. nie ma sensu dopatrywać się w najeździe 1618 szczególnych skutków politycznych - ot, większy najazd (co innego, jeśli idzie o wpływ na ukształtowanie poglądu opinii publicznej na poczynania hetmana na kresach), który się udał. Koniecpolski w tym względzie też się skrewił, chyba rok czy dwa po Martynowie. Żółkiewski to taki człowiek należący chyba do kręgu "paradoksu Kaczyńskiego". W ostatnich latach poważany przez niewielu, z ogromną liczbą przeciwników, niewyobrażalną krytykę wszelkich czynionych rzeczy. Krytyka słuszna, ale za bardzo posunięta do przodu. Tymczasem po śmierci wysławiany za oddanie ojczyźnie i bohaterską śmierć. Tymczasem Cecora to największy klęska wojskowa Żółkiewskiego (i w przypadku śmierci proszę nie dopatrywać się związku z katastrofą smoleńską), która naprawdę zasługuje na krytykę w o wiele lepszym stopniu niż wypadki z 1617 i 1618 r.! Korecki miał niemałe pojęcie o sprawach wojskowych, to on był chyba autorem szyku taboru wychodzącego z Cecory. Tyle, że swoje umiejętności jako wódz w pełni objawił, dostając się do niewoli tureckiej bodajże 4 lata przed Cecorą. Zamoyski, Zbarascy nie byli wojskowymi, specjalizowali się w dostarczaniu pocztów i czasem - w robieniu problemów. Tak było np. pod Oryninem. Stanisław Lubomirski renomę zdobędzie dopiero pod Chocimiem, a u Potockich nie miał kto przejąć pałeczki - Stefan był w niewoli, a gdy z niej wrócił, był bezwartościowy zarówno dla króla jak i dla opozycji. Nie żył, ani Jan, ani Jakub znani z antyżółkiewskich spisków w okresie oblężenia Smoleńska. Do zaprzepaszczenia sukcesów beresteckich przyczyniła się też postawa pospolitego ruszenia, tłumnie ruszającego do domu. Polecam artykuł D. Milewskiego w "Studiach Historyczno-Wojskowych", t. 2. Polacy i Litwini spod Chocimia mieli inne zdanie A i owszem, w 1638 r. walki się odnowiły. Co nie zmienia tego, że Kumejki to być może największy sukces odniesiony w walce z Zaporożcami, bo związany z rozerwaniem taboru, czego nie powstydziłby się sam Koniecpolski. -
Gdyby Chrobry dostał koronę wcześniej...
Tofik odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Historia Polski alternatywna
Czego dał wyraz przypuszczalnie dopiero po zjeździe. Albowiem nie mógł przypuszczać, że pielgrzymka cesarska do grobu św. Wojciecha będzie miała aż takie skutki polityczne. Koronacja, zwłaszcza średniowieczna na dodatek pierwsza, jest aktem, w którym nie mogą uczestniczyć elementy wypożyczone czy robione naprędce. Król musi mieć własną koronę, własnego duchownego, własną ceremonię. Co miał Bolesław? Chwilowo cesarski diadem, cesarza zamiast duchownego, okolicznościową uroczystość z powodu cesarskich odwiedzin zamiast ceremonii koronacyjnej. Poza tym, być może wzmianka u Galla to nie rzetelne przedstawienie prawdziwego przebiegu zdarzeń, a pewne metaforyczne ich ujęcie. Thietmar wszak tylko ze złością napisał, że Bolesław stał się z trybutariusza panem. Pomijając jego nienawiść do Bolesława Chrobrego, być może nie przemilczałby takiego kroku Ottona, zwłaszcza, że kronikarz niemiecki nie przemilczał sukcesów polskich w Kijowie - a jaki miał interes o tym pisać, skoro za cel postawił sobie krzewienie chwały germańskiej?