
Tofik
Moderator-
Zawartość
7,830 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez Tofik
-
Niekoniecznie. Uciekając z Drezna, w związku z wojną siedmioletnią, August sprowadził za sobą artystów, architektów, malarzy, rzeźbiarzy i kogoś tam jeszcze.
-
Czy wrogowie uczyli się od Napoleona? Jakie błędy popełnili?
Tofik odpowiedział Estera → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
Jeszcze jedno słowo :razz: Cóż, chyba dobrze robił, że czekał i nie kombinował. Napoleon kombinował i przekombinował -
Czyli jednak nie wolno uogólniać Zgadzam się, że kupców w stosunku do najeźdźców nie było ogromnie wielu, ale bez przesady. Np.? Ale to już nie ma raczej związku z knorami
-
Szczerze mówiąc nie wiem, ale jak na człowieka tak zaznajomionego z Północnym Atlantykiem to musiał choć raz się przepłynąć. Do tego korzystał z pomocy doświadczonych żeglarzy. Po pierwsze to trzeba pamiętać, że wyprawy łupieżcze przecierały szlaki dla handlu a wyprawy handlowe były zwiadem dla napadów. W jakich źródłach? Sagach?
-
Hm? Z tego co wiem, jest doświadczonym żeglarzem, czy nie na serio się nie przepłynął takimi statkami? Widzisz, sam potwierdzasz, że byli ci od handlu i ci od wojny. To że kupcy byli "szpiegami" w Europie nie oznacza, że byli łupieżcami. To to, że od zawsze nazwę "Wiking" utożsamiano z Normanami
-
Ok. Po prostu: w jaki sposób Twoje badania obalają pogląd Mowata o knorach? Otóż. Wikingowie kojarzą się głównie z łupieżcami, wojownikami i rzeźnikami. Byli tacy co niekoniecznie tłukli się w Europie, a pośród siebie, np. Eryk Rudy wyleciał z wyspy, gdyż był zamieszany w sprawę związaną z zabójstwami, oczywiście bycie wojownikiem u siebie na lądzie, nie oznacza, że nie można być wojowniczym w stosunku do ludów zamorskich. Jednak byli tacy, jak choćby wspomniany Bjarni Herjolfson lub Thorfin Karlsefni, którzy nigdy nie uczestniczyli w żadnym napadzie, a zarabiali na życie wytężoną pracą (temu drugiemu zdarzył się incydent z tubylcami, ale było to bardziej związane z wojowniczą naturą normańską). Tak więc uogólnienia nie są właściwe. IMHO Normanowie i Wikingowie to zawsze ci sami ludzie...
-
Szwagierkolaska - Komu dzwonią.
-
Skomplikowane. Ja powiem, że Normanowie to z jednej strony łupieżcy, z drugiej strony kupcy i "ludzie pracy". Nie pytałem o książkę. Pytałem o wyniki tejże archeologii. Skoro się na nie powołujesz, musisz je znać. Ale nazwy można stosować zamiennie.
-
Spoko kot szczerze mówiąc Będą z niego z ludzie, jak to specjaliści mówią :razz: Co do pierwszego zdjęcia to chyba wie co go czeka na tym świecie
-
Dosłownie pół godzinę temu skończyłem Wyprawy Wikingów Mowata. Książka dobra, ale kilka zastrzeżeń by się znalazło: 1. Najważniejszy mankament - książka była pisana 43 lata temu. Tak więc niektóre informacje mogą być całkiem przedawnione, zwłaszcza w kwestii odkryć archeologicznych. Nie jest to wina samego autora, ale książki z dzisiejszej perspektywy 2. Opisy geograficzne mnie nudziły. To chyba najsłabsza strona książki z patrząc z perspektywy zwykłego czytelnika. Żeby w tym wszystkim się połapać należy albo mieć duże rozeznanie w rejonie Północnego Atlantyku albo czytać z rozłożoną dokładną mapą tamtych ziem i mórz. I nie wiem czy to wina p. Farleya czy raczej tłumacza. 3. Rozpoczynanie poszczególnych rozdziałów od cytowania przeróżnych sag. Sam plan był bardzo dobry, wykonanie nieco gorsze. Autor po prostu cytował całe fragmenty na początku rozdziału i dopiero potem je opisywał. IMHO mógł dzielić całe fragmenty na mniejsze fragmenty i je komentować, krytykować, zgadzać się itd. Na pewno lepiej by się czytało i przejrzyściej by to wyglądało. Może wyszłoby to jak jakiś komentarz do sag grenlandzkich i islandzkich, ale moim zdaniem nie ujmowałoby to wartości książki. Ogólnie mówiąc jestem jednak zadowolony. Prawie 2 tygodnie czytania i ponad 500 stron papieru nie poszło na marne Ale teraz smakowity kąsek - Paweł Rochala, Cedynia 972, Warszawa 2002. Zabierałem się za tą książkę już kilka razy, ale zwykle czas pochłaniały mi inne zajęcia. Teraz konsekwentnie będę czytał tą pozycję aż do końca :mrgreen:
-
Czy wrogowie uczyli się od Napoleona? Jakie błędy popełnili?
Tofik odpowiedział Estera → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
Nie przesadzajmy w obydwie strony. Wellington był na tyle uparty i odważny, że nie postanowił zarządzić odwrotu, jego zaangażowanie i postawa z pewnością przyczyniła się do utrzymania angielskich linii. Z drugiej strony, sam Wellington zapytany o największego wodza w historii, bez namysłu wysunął Napoleona. Wiedział, że samo pokonanie Napoleona niewiele znaczy. Zresztą, on "tylko" utrzymał linie, choć Blucher miałby bardzo trudne zadanie bez tego. -
To że kupcy w Europie byli też Wikingami. Czyli? Przyznaję, książka Mowata nie jest najnowszym pozycją dot. badań okrętami normańskimi, stąd interesują mnie kwestie archeologiczne. Czyli?
-
IMHO nazwy "Normanowie" i "Wikingowie" można stosować zamiennie. A jakieś przykłady? Kto powiedział, że np. Bjarni Herjólfsson uczestniczył w jakimś napadzie? Ich [tj. knorów] krzepkość wynikała z prężności, a nie z masywności i sztywności konstrukcji. Ponieważ klepki poszycia były jedynie przywiązane do szkieletu i zarówno one, jak wręgi były wykonane z ciężkiego i giętkiego drewna, knor mógł "pracować", jak mówią żeglarze, to znaczy wyginać się i skręcać pod naporem wód jak żywa istota, usuwając się spod ciosów i uginając się pod przytłaczającym ciężarem. Był to statek elastyczny i niezwykle mocny. Ponieważ miał płytkie zanurzenie i był lekki jak na swoją wielkość i szerokość, ślizgał się po powierzchni oceanu niby ogromny morski ptak zamiast przeorywać jego wody jak nowoczesne statki o dużym zanurzeniu. Farley Mowat, Wyprawy Wikingów, Katowice 2008.
-
Dzień Flagi Państwowej Rzeczypospolitej Polskiej
Tofik odpowiedział Pancerny → temat → Historia Polski ogólnie
Nie wywieszam, bo nie mam. Uważam jednak, że milczące poszanowanie symboli ojczyzny jest lepsze od głośnego nieposzanowania. Nic pewnego. -
We wtorek Barcelona nie grała z Chelsea. Może nie jest najmniej istotną postacią w Chelsea, ale jego wczorajsze zachowanie nie daje dobrego świadectwa o nim. Nie jest z pewnością wybitnym trenerem, II połowę meczu zawalił całkowicie, gdyż uznał, że jego zespół zwycięstwo ma w kieszeni.
-
Bo wszystko jest w nogach piłkarzy.
-
Proste pytanie: wolicie turówki czy strategie czasu rzeczywistego? Jeśli o mnie chodzi to wolę rts, nie lubię limitów w postaci jakiś ruchów czy coś (ale Heroesy czy Medieval to całkiem niezłe gry są, powiedziałbym nawet, że więcej niż "niezłe").
-
"Pręgi". Nawet niezłe kino, dobre role Żebrowskiego i Frycza. Film dość wciągający, z niezłą fabułą, interesująca jest głównie młodość Wojtka i czasu, gdy mieszkał razem z ojcem. Przedstawienie życia chłopaka, który u nikogo (może raz z wyjątkiem znajomego) nie może znaleźć pomocy wyszło świetnie. Dalsze części filmu to już dorosłe życie Wojtka, w którym dominuje wątek miłosny, który wyszedł tak średnio, może z tego powodu, że tego nie lubię. Ogólnie film dobry, ale tego typu filmów nie lubię.
-
Problem leży bardziej w budowie. Długi statek przy spotkaniu z groźnymi falami mógł zwyczajnie złamać grzbiet. Knor raczej nie.
-
No cóż, równie dobrze jezuici mogli być zwykłymi misjonarzami nawracających słowem na katolicyzm. Nie ma w tym dla mnie nic zdrożnego.
-
No ba, z Krosna i okolic pochodzą najwybitniejsze polskie osobistości na przykład ten, no... yy, Gomułka!
-
Czy czasem nie przesadzasz? Ja od angielskiej ligi wolę co najmniej trzy inne, ale akurat wczorajszy mecz był niczego sobie. Grant wczoraj się zachowywał jakby go to nie obchodziło, nasz "największy specjalista w sprawie piłki nożnej" Jacek Gmoch (który nie potrafi wypowiedzieć wyrazu "epizodyczny" :razz: ) powiedział nawet, że spał na tej ławce. Istotnie, Grant był postacią trochę kontrastową w stosunku do Beniteza, który krzyczał, przez większość meczu stał i żył meczem. Jestem przekonany, że Chelsea nie wygra w Moskwie. Oby taki przypadek jak w sobotę się nie powtórzył. Z pewnością kibicem ManU nie jestem, ale Chelsea Londyn z angielskich drużyn nie trawię najbardziej.
-
Cały szkopuł polega na tym, że jest pewność, iż nie był królem A ja nie odpowiem, na razie robię sobie wolne od wszelkich quizów, przecież quizy nie samym Tofikiem żyją :tongue: (i nie powinny i nie żyją).
-
Czteroliterowe ;P Do tego nie ma go w Niemczech (może dlatego, że ma polskie znaki;)).
-
A może jakieś źródło? Mam rozumieć, że nie opłacało im się łupić europejskich portów? Byli tacy co handlowali, byli tacy co łupili. Pewnie nie przeżyłeś sztormu. Szerszy knor ma większe szanse na wyjście cało ze sztormu niż wąski i długi drakkar. Tyle że tu chodzi o bezpieczeństwo. Stabilny, mocny i "elastyczny" knor na pełnym morzu lepszy od długiego i wąskiego longshipa. No ok, ale wyporność niczego sobie