
Tofik
Moderator-
Zawartość
7,830 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez Tofik
-
Ja tak nigdzie nie napisałem. Napisałem, że ci żołnierze w Rumunii też mieli walczyć, ich droga nie była jeszcze skończona. Zaprzepaszczona w dużej mierze przez rząd, ale tonący brzytwy się chwyta, dokądś trzeba było uciekać.
-
Podczas kampanii letniej w 1457 r. król wykupił z rąk zaciężnego rycerstwa w służbie krzyżackiej, za 190 tysięcy florenów, zamek malborski. Wojciech Fałkowski W latach 1309-1457 Malbork był siedzibą wielkiego mistrza zakonu krzyżackiego i stolicą państwa zakonnego. http://pl.wikipedia.org/wiki/Malbork#Historia Itp, itd. pierwszy raz słyszę, że Malbork zdobyto w 1460 r.
-
To zależy. Ogólnie, to skąd Krzyżacy brali swoje siły jest złożone, wiadomo, że samych braci walczących pod Grunwaldem było coś koło 250 z czego bodajże ok. 210 poległo. Ale na pewno, do słabeuszów w kwestii militarnej nie należeli. Chyba w 1457 r. Eee? Dobra, przeanalizujmy całą sytuację. Jeżeli Jagiełło i Witold przegrali to wygrał zakon - czy to jest prawda? Oczywiście, że nie - straty krzyżackie były duże, procentowo nawet większe niż nasze, do tego ogromny okup skutecznie utrudnił im wypłacanie żołdu swym załogom. Terytorialnie zyskano mało, ale wynikało to raczej z tego, że w zdobywaniu zamków nie byliśmy zbyt dobrzy, a pieniędzy na przekupowanie wszystkich nie było.
-
A po czym oceniasz inteligencję? Testy iq? Gdyby byli mniej mądrzy zapewne wcale by się nie pojawili w Prusach. Von Salza był na tyle przebiegły, że zakon miał swoje posiadłości również bodajże w Niemczech i Palestynie, do tego szukał stałej i większej siedziby i udało mu się to. Wykorzystał potrzebę Konrada Mazowieckiego, wszystko rozegrał chytrze i przebiegle i całkowicie mu się udało. Zakonowi też się udało. W niszczeniu państwa polskiego nie mieli najmniejszego interesu, ani najprawdopodobniej siły. Oni byli zainteresowani tylko wybrzeżami bałtyckimi. Gdyby Polska nie miała dostępu do Bałtyku to zapewne nie byłoby żadnych wojen polsko - krzyżackich. Wojny po 1309 r. do czasów Kazimierza Jagiellończyka to tylko wynik polskich i litewskich agresywnych działań. To nie tak. Z tego co wiem, na wzgórzu stał tylko król w otoczeniu swych najbliższych oddziałów.
-
Nie będę się rozwodził nad wojskowymi umiejętnościami marszałka, bo ani nie mam ku temu wiedzy, ani chęci :mrgreen: Do tego, trochę na ten temat już napisano. Zajmę się tylko opuszczeniem terenu RP przez NW. Zachwiałem się pod ciężarem tej wiadomości. Reagując na nią dojmującą mieszaniną niezmiernego zdumienia, głębokiego żalu i trwogi - Pobóg - Malinowski. Zalterowany stanąłem w drzwiach przedziału, który zajmowaliśmy wspólnie. I wtedy dopiero sięgnąłem dna naszej nędzy. W głębi korytarza ujrzałem przechodzącego marszałka Śmigłego - Rydza. Więc nawet Naczelny Wódz był wśród nas, z dala od walczących wojsk! Wydało mi się po raz drugi, że wali się wokoło nas wszystko, w co kładliśmy naszą wiarę, naszą miłość, naszą dumę. Że utraciliśmy nawet więcej, niż niepodległość i ziemię, więcej niż dorobek dwudziestolecia - Kajetan Morawski. To tylko niektóre ze zdań ówczesnych o ucieczce Rydza. Zwróciłbym szczególną uwagę na relację Morawskiego, a przede wszystkim na zdanie o byciu "z dala od walczących wojsk". Otóż, czy ci w Rumunii mieli już nie walczyć? Z pewnością kraj pozostawiony sam sobie nie mógł zbyt długo się bronić, ale to było wiadome już o poranku 17 września. Łojek, piszący o tym, że można było się bronić jeszcze kilka dni, chyba na siłę chce znaleźć jak najwięcej zarzutów przeciwko marszałkowi. Bez wątpienia nie ma racji. Śmierć czy nawet dostanie się do niewoli Rydza - Śmigłego w walce z Niemcami lub Sowietami byłaby na pewno widowiskowa i sławna w świecie, ale nie przyniosłaby żadnych korzyści. Pozostając w kraju Rydz zamykał sobie wszelkie drogi działania. Całkowity upadek RP był wiadomy od momentu, gdy ACz weszła na wschodnie tereny Polski. Na pewno pozostawienie ludzi bez jaśniejszych i szczególniejszych instrukcji nie było zbyt dobre, jednak Śmigły pozostawił, w rozkazie z 20 września, ogólne instrukcje w miarę dostosowane do ówczesnych realiów. Mówił przede wszystkim o zaciśnięciu zębów i wytrzymaniu tego horroru - nie o głupim wykrwawianiu się, ginięciu i marnotrawieniu krwi. Błędem była decyzja rządu RP z dnia 17 września ok. godz. 12:00 mówiąca o zwolnieniu Rumunów z zobowiązań sojuszniczych, "skoro ich na pewno nie wypełnią". Otóż, decyzja była zbyt pośpieszna, rozważając opuszczenie terenów II Rzeczypospolitej polscy politycy musieli brać pod uwagę przede wszystkim Rumuni, zwalniając ją z obowiązków sojusznika czyniono ją krajem neutralnym. Tym samym dawano jej podstawę do internowania władz polskich, co zresztą nastąpiło. Ale to decyzja rządu, a nie jestem przekonany by NW do tego rządu należał
-
No i skończyłem czytać tą Agresję.... Czytało się średnio, raz ciekawiło, raz nudziło. Autor skorzystał jednak z, jak na własne możliwości, z dość dużej ilości źródeł. Na pewno swoją wiedzę powiększyłem, choć z kilkoma opiniami Łojka się całkowicie nie zgadzam (np. służalczość Stalina wobec Hitlera, ucieczka Rydza - Śmigłego jako zła decyzja, czy sojusz polsko - niemiecki z korzyściami dla nas). Gdzieś około wieczora, zacznę czytać Dzieje Greków i Rzymian Zygmunta Kubiaka, Warszawa 2003. Czytałem straszliwie dawno, chyba nawet w 2003 r. :roll: Czas sobie to wszystko odświeżyć.
-
Kolego, to poszukaj kilka zdjęć i zrób jakieś opisy do owych zdjęć, prościej się nie da
-
Czy Stalin planował atak na Hitlera w '41 r. ?
Tofik odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Front Wschodni
To teraz pomyśl czy większą nienawiść pałano do Niemców czy do ZSRR. Jak dla mnie sam fakt tego, że Stalin nam "pomógł" byłby decydujący. A jaki mieli wybór? -
Czy Stalin planował atak na Hitlera w '41 r. ?
Tofik odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Front Wschodni
Czy ok. 15 tys. polskich oficerów w Katyniu stanowiło poważną wartość wojskową? Jeśli tak, to czy Stalin mógł ich wykorzystać w trakcie ewentualnego ataku na Rzeszę? Jeśli tak, to czemu tego nie zrobił? Ma to związek ze sprawą ataku ZSRR na III Rzeszę, więc tutaj o to pytam. W końcu taka ilość oficerów pozwalała na sprawne dowodzenie niemałą armią, do tego Polacy swoi doświadczenie mieli. Z drugiej strony samo to, że ZSRR w negocjacjach z Rzeszą w 1940 r. jasno mówiła, że chce zdobyczy w Europie... EDIT pozwoliłem sobie usunąć kilka moich zdań o Churchillu i napisać to w temacie o tym polityku, jako, że bardziej się to tam nadaje. -
Jakich? Tak, ale mieli tylko dopełnić klęski Karola. Z Francuzami mieli rozprawić się ciężkozbrojni rycerze niemieccy (nie jest niemożliwe to, że np. Galvan Lancia ociągał się z przeprawą przez rzekę, bo był pewny zwycięstwa Niemców), w razie zagrożenia, trzecia linia włoskich wojsk (Toskańczycy, Lombardczycy, Saraceni). Zresztą linia, w otoczeniu, której stał Manfred, nie przeszła na stronę wroga w bitwie, tylko uciekła bez walki. ? Na pewno dużo osiągnął. Szkoda, że to zaprzepaścił. Dla zabawy. Oczywiście, oprawa zwykła dla tych czasów, być musiała. Nie jest mi znany przypadek, w którym Manfred ogłaszałby łowy głównie z powodów politycznych.
-
Można to odwrócić - papieżowi odwaliło i zaczął mówić o piwie z rozpaczy...
-
Dżinsy - obowiązkowo. To co wyżej, już bez znaczenia. Najważniejsze są gacie, reszta jest milczeniem :roll:
-
Ta, a potem były słowa ludzi z otoczenia papieża: "O św. Warko, módl się za nami" czy jakoś tak.
-
Byli ze względu na ciągłe zagrożenie granicy południowo - wschodniej. Jeszcze lepiej by było, gdyby nie tylko kwarciani byli stali, zapewniłoby bezpieczeństwo na wszystkich granicach. Ze sprawnym dowódcą (np. Stanisław Koniecpolski) potrafili niejednokrotnie pogonić Tatarów i stanowili skuteczną zaporę przed najazdami tatarskimi. Z tego co pamiętam to udali się bronić ujścia Wisły wraz ze swym wodzem w wojnie ze Szwecją, czyli znaleźli się tam, gdzie dokładnie nie powinni się znaleźć teoretycznie. Problem w tym, że musieli, bo nie było skąd wojska brać (teoretycznie było aż nadto).
-
Filmy fabularne o RON-ie
Tofik odpowiedział Pancerny → temat → Rzeczpospolita Obojga Narodów (1572 r. - 1795 r.)
I okazało się, że książka to dno totalne. -
Ale u kogo? U nas? Moim zdaniem konfederaci powinni byli zachować pełną ostrożność. Rosjanie działali skutecznie i osłabiali ją, już samo to powinno być sygnałem do zaprzestania swych potajemnych działań. Konfederaci liczyli na wojskową pomoc Turcji oraz finansową Austrii i (nie wiem na jakiej podstawie) Państwa Kościelnego i Francji. Ale już nie ta sama fantazja była największym problemem. Problemem konfederacji (nie Polski) już przed wybuchem było to, że ona nie miała możliwości zdobycia przewagi nad wrogiem w ogóle - np. sami żołnierze Potockiego szybko stłumili opór na Podolu. Ona nie miała w tym interesu. Najkorzystniejszy był dla niej protektorat, aneksja całej RON obudziłaby Prusy i Austrię, a to byłoby co najmniej niewygodne (a najwyżej niebezpieczne) dla Rosji.
-
Wodzem był na pewno wybitnym (Gniew, Lutzen i nie tylko), ale wyczerpał kraj. Szwecja nie była zdolna do regularnego wypłacania żołdu armii, stąd musiała regularnie łupić tereny, na których przebywała. Do tego, objawiło się to w czasach pokojowych - wtedy Szwedzi szukali miejsca, gdzie mogliby wysadzić armię i dać okazję się wyżywić (i taka sytuacja nastąpiła w 1655 r.). Nie mam teraz przy sobie danych o liczebności wojska szwedzkiego, ale pamiętam, że w 1611 r. wynosiła ona 11 tys. ludzi, a w czasach Gustawa ponad dwukrotnie więcej. Na pewno wzmocnił Szwecję zewnętrznie, zostawił dobrą kadrę oficerską, ale dość ospale działającą bez niego. Generalnie jednak uważam go za najwybitniejszego wodza XVII - wiecznego szwedzkiego i jednego z lepszych władców Szwecji w historii.
-
Biografia autorstwa Bluche. Przeczytam za +/- jakieś dwa miesiące Co o nim sądzę? Nie wiem jak można być takim geniuszem. Richelieu wszystko potrafił obrócić na swoją korzyść. Czy był patriotą? Nie wiem, w każdym razie nawet, gdyby był egoistą to i tak Francja wyszłaby na tym lepiej niż na samodzielnych rządach Ludwika XIII (który, co tu dużo mówić, do wybitnych nie należał). Przystąpienie katolickiej Francji rządzonej przez katolickiego kardynała do wojny trzydziestoletniej po stronie protestantów była bardzo dobrą decyzją. Co ważniejsze, Richelieu stawiał interes krajowy ponad religię co zaowocowało pokonaniem Habsburgów i wzmocnieniem Francji. Nie trzeba już wspomnieć, że utorował drogę do zbudowania absolutyzmu we Francji. Jego spuściznę tak pięknie zaprzepaścił rozpuszczony, pozbawiony honoru i głupkowaty Ludwik XIV (już sam brak honoru to znowu nie taka wada, gorzej jeśli był głupkiem bez honoru ). Ale o nim temat jest.
-
Czyli nie wszystko było podporządkowane NW. Tak, w stanie faktycznym na pewno tak. Tylko formalnie dużo do gadania miał również prezydent Mościcki. Problem w tym, że on nie interesował się lub nie umiał się zainteresować sprawami kraju w 1939 r. O wszystkim decydowali właśnie Beck z Rydzem. Wg Łojka Rydz - Śmigły zbyt trzymał się miejsca pobytu rządu RP, co jednoznacznie znaczy, że chciał mieć przy sobie jak najwięcej władzy. Łojek pisze też, że z zaskoczeniem przyjęto przybycie Naczelnego Wodza o 2:00 w nocy po rumuńskiej stronie granicy. Wszyscy byli przekonani, że marszałek zostanie w kraju jeszcze choćby kilka dni. Łojek oczywiście nie szczędzi Rydzowi krytyki (i tu się z nim nie zgadzam, ale to już inny temat).
-
Nie ulega wątpliwości, że jako jedyny prawo do tego miał właśnie Ignacy Mościcki. Nie wszystko było podporządkowane armii. Naczelny Wódz był odpowiedzialny za działania wojenne. Jeśli działania wojenne wkraczały w zakres polityczny musiał swoje plany konsultować z właściwymi organami (np. prezydent, szef MSZ, szef MSW). Wojna nie odbiera prezydentowi władzy, ani nie poszerza władzy Naczelnego Wodza. Bez względu na wojnę Beck mógł prowadzić politykę zagraniczną próbując ją dostosowywać do ówczesnych realiów. Nie róbmy z Rydza - Śmigłego dyktatora
-
A takie rzeczy jak np.: - miejsce pobytu rządu RP, - polityka zagraniczna też?
-
Tyle że czy kompetencje Naczelnego Wodza się zwiększały? Zwiększało się jego znaczenie, raczej nie kompetencje. A wg Łojka prezydent nie miał, ani nie chciał mieć wpływu na nic, nawet sprawy o znaczeniu politycznym.
-
Cóż, zależy co dla kogo znaczy lenistwo. Moim zdaniem akurat Manfred nie należał do najpracowitszych władców, zdarzyło mu się lekceważyć obowiązki oddając się polowaniom w Apulii. Czasami był nie tyle leniwy, co zwyczajnie nie wykorzystywał niezłych szans na pokonanie wroga i mowa tutaj głównie o walkach z Karolem I. Po zdobyciu Rzymu i teoretycznym przywróceniu dawnego stanu w środkowych Włoszech, Karol borykał się z dość poważnym problemem żołdu. Manfred wtedy zamiast zaatakować Spoleto i dalej kontynuować wojnę, zaszył się w Apulii na polowaniach. Mógł zlikwidować wroga, na nowo osłabić papiestwo, a także przywrócić lojalność swych sług w Italii oraz zlikwidować niewiernych. Tzn. jakich współpracowników? Oczywiście po wejściu Karola do Italii niektórzy zdradzili, niektórzy się wahali, ale nie było aż tak źle, by pokonanie Andegawena stało się niemożliwe. Zdrada nie była już tak istotna, bo już wtedy zdecydowaną przewagę miał Karol. Była spowodowana w gruncie rzeczy przede wszystkim - jeśli nie jedynie - porażką w głównym starciu, dla niektórych (np. dla Galvana Lancii) nie do pomyślenia była klęska zakutych w ciężkie zbroje Niemców, którzy walczyli właśnie w głównym starciu. Niechęć papieża nie jest najważniejszym wyznacznikiem tego, kto może się utrzymać na tronie :tongue: To raczej papieże mieli szczęście, że się trzymali jakoś na swoim miejscu. Warto wspomnieć, że Manfred dążył do ugody, a nawet sojuszu z biskupem rzymskim, bo chciał się stać przywódcą na wschód w celu przywrócenia tam przewagi łacinników.
-
U J. Łojka można przeczytać, że we wrześniu 1939 Mościcki nawet nie próbował rządzić i pozostawił wszystko Rydzowi i Beckowi. Łojek pisze również, że Mościcki czekał tylko na emeryturę i miał pecha, że "rządził" krajem w czasie wojny. Czy zgadzacie się z tą opinią?
-
Czy istotnie był jednym z najwybitniejszych papieży w średniowieczu i w historii? Czy zostawił swym następcom problem w postaci młodego, ale ambitnego Fryderyka II? Zapraszam do dyskusji o tym biskupie rzymskim.