Tofik
Moderator-
Zawartość
7,830 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez Tofik
-
Niesłusznie zapomniany wielki mistrz krzyżacki (1256-1273). Od 1254 r. krajowy mistrz w Inflantach, gdzie ujawnił swoje niepospolite umiejętności. W dużej mierze dzięki niemu zbudowano twierdzę kłajpedzką, w 1256 r. spacyfikował Żmudź. Został wybrany następcą Poppona von Osterna, który w 1256 r. zrezygnował z urzędy wielkiego mistrza. To prawda, że od 1260 r. państwo krzyżackie, na skutek pogańskich powstań, przeżywa duży kryzys, jednak IMHO była to wina całego systemu kraju, a nie wielkiego mistrza, który zresztą walnie przyczynił się do tego, że kraj zakonny w ogóle nie upadł. Państwo zakonu nie zostało zniszczone głównie z powodu szerokiej akcji dyplomatycznej i werbunkowej prowadzonej przez wlk. mistrza. Zmarł w 1273 r., gdy zakon zaczął odzyskiwać swą dawną przewagę nad poganami. Co o nim sądzicie?
-
Jedną z wad książki Podhorodeckiego jest to, że oparł się na wyd. pracy Wimmera z 1957 r. - oczywiście nie winię go za to, tylko mówię, że z dzisiejszej perspektywy habek powiela opinie i teorie, które w 1983 r. sam Wimmer zakwestionował.
-
Wybitny dyplomata, wstępując na urząd wielkiego mistrza ponoć nie mógł, jak sam twierdził, wystawić 10 rycerzy w pełnym uzbrojeniu. Przyjaciel Fryderyka II, jednego z największych dobroczyńców i pewnym sensie rzeczników interesów zakonu krzyżackiego. Salza był chyba pierwszym (przed nim było trzech wielkich mistrzów, o których skądinąd wiadomo niewiele) wielkim mistrzem krzyżackim, który myślał o poważnej poprawie sytuacji zakonu, sprawa Węgier była ogólnie dość nieudana, ale Prus już wręcz przeciwnie. Prawdopodobnie Prus nigdy nie odwiedził, gdyż tam potrzebowano przede wszystkim żołnierzy, a nim Salza raczej nie był. Sprawy pruskie powierzył tamtejszemu mistrzowi krajowemu Hermanowi von Balkowi, a sam zaangażował się w spór cesarza z papieżem. Co o nim sądzicie?
-
Spośród czytanych przeze mnie, Wiedeń jest słaby, Koniecpolski świetny, inne (Sławni hetmani, Opowieść o wielkim hetmanie, Chocim, Kulikowe, Wazowie) dobre lub b. dobre. Zasłużony chłopina, przede wszystkim na gruncie popularyzatorstwa, co robił dużo lepiej niż Jasienica - może nie na taką skalę i z taką popularnością, ale lepiej jakością.
-
Historyczne Bitwy Bellony - najlepsza książka
Tofik odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Katalog książek, komiksów i czasopism historycznych
Subiektywnie Grunwald, Kircholm, Cedynia i Blenheim - Hochstadt. -
Zgadzam się w 100%. Dla mnie styl Ciszewskiego wieje nudą. Ostatni mundial wyraźnie pokazał, że Szpakowski (przynajmniej w TVP) nie ma sobie równych - Iwański mistrz statystyk, Jońca w stylu niemiecko-czeskim (problemy z wymową, wysławianiem się, o relacjonowaniu wydarzeń boiskowych nie wspominając - no sorry, ale jedno słowo "Szansaaaa!!!!!" jako komentarz do akcji Robbena ze Słowacją albo jakiejkolwiek innej + półminutowe milczenie serwowane co 5 minut to IMHO za mało, obecnie zdecydowanie najgorszy komentator w Polsce, nawet pan od skoków w Eurosporcie jest ciekawszy), nijacy Jasina i Zawadzki. Ostatnio staram się oglądać mecze tylko z arabskim albo hiszpańskim komentarzem. Ci panowie nawet z mało znaczącej, choćby honorowej bramki potrafią zrobić ogromne widowisko i gol stulecia. A już szczytem marzeń jest trafienie na RAC1, oczywiście w przypadku meczów Barcelony:
-
Dzisiejszy mecz towarzyski zapowiada się na b. interesujący. Z chęcią zobaczę w akcji Samka Eto'o, zwłaszcza, że Serie A w zasadzie nie oglądam. Po raz kolejny gramy z drużyną dużo poważniejszą niż Wyspy Owcze czy Irlandia Północna, wprawdzie Kamerun w porównaniu do np. 10 lat wstecz mocno obniżył poziom (bo i piłkarze już nie ci - ze starej paczki pozostał już chyba tylko - wtedy b. obiecujący - Eto'o; podobnie jest chociażby z Brazylią, w której nikt poza Pato nie ma potencjału, by dorównać Ronaldo czy Romario), ale i tak to team mocniejszy od nas, choćby z tego względu, że zakwalifikował się na mundial. Ciekawy skład Smudy - jako stoperzy: młody, obiecujący (choć na zachodzie obiecujący są zawodnicy z przedziału 16-19 lat, a nie 22) i starszy, doświadczony Żewłakow. Franz dalej miesza z bokami obrony - wprawdzie na prawej stronie dobrze, że jest Wojtkowiak, ale czemu ignoruje się Gancarczyka i wstawia na jego miejsce Sadloka, który otwarcie mówi, że lewym obrońcą nie jest? No i skończył eksperymentować z pozycją Dudki, którego miejsce jest zdecydowanie na środku pomocy.
-
Urodził się w 1016 r. i był synem Mieszka II Lamberta i Rychezy (siostrzenicy cesarza Ottona III). Kazimierz został ofiarowany do klasztoru (stąd wnioski, że miał zostać mnichem, a władzę w Polsce miał objąć Bolesław - syn Mieszka z nieprawego łoża). W chwili upadku ojca, Kazimierz wraz z matką uciekł do Niemiec, gdzie opieką otoczyła ich rodzina Rychezy m.in. wuj Kazimierza, Herman. Kazimierz był nawet w węgierskim więzieniu, z którego wypuszczono go po śmierci św. Stefana. Wydarzenia w Polsce z 1038 r. (najazd czeski i zabór Śląska) zaniepokoiły cesarza Henryka III, który twierdził, że lepiej mieć dwóch słabych i skłóconych ze sobą sąsiadów niż jednego silnego sąsiada. W tym celu dał Kazimierzowi 500 rycerzy, których Kazimierz miał wykorzystać do odzyskania władzy w Polsce. Kazimierz osiągnął cel i zabrał się za odbudowę Polski (np. rozpoczął odbudowywanie polskiej organizacji kościelnej). Chcąc mieć wsparcie w walce z Pomorzanami i Miecławem (władcą Mazowsza), Kazimierz w 1040 r. ożenił się z Rusinką, Dobronegą - Marią i tym samym zawarł sojusz z Jarosławem Mądrym, księciem kijowskim. Ze wsparciem ruskim Kazimierz I Odnowiciel w 1047 r. pokonał Miecława (który zginął w bitwie) oraz zajął Mazowsze i Pomorze Wschodnie. W 1050 r. zajął niemal cały Śląsk. Tym razem jednak nie poparł go w pełni Henryk III (sądził, że w przyszłości silna Polska stanie się niewygodna dla Niemiec). W tym celu w 1054 r. cesarz zwołał władców Czech i Polski do Kwedlinburga. Henryk ustalił tam, że Śląsk będzie należał do Polski, ale polski władca zobowiązany będzie do płacenia corocznego trybutu z tejże ziemi. Kazimierz zmarł w 1058 r. Miał 4 synów: Bolesława (później zwanego Śmiałym lub Szczodrym), Władysława Hermana (drugie jego imię zostało mu nadane na cześć wuja Kazimierza), Mieszka (który zmarł w 1065 r. po dwudziestu latach życia) i Ottona (który zmarł po roku życia). Miał też córkę Świętosławę - Swatawę (przyszłą żonę króla czeskiego, Wratysława II). Co sądzicie o księciu Kazimierzu I Odnowicielu?
-
Jeżeli na codzień Legia będzie imponować skutecznością i stwarzaniem okazji, to chyba zacznę oglądać Ekstraklasę. Na razie jednak stopień ciekawości meczu Lech-Widzew skutecznie mnie odstraszył. Pozostanę na razie przy Primera, zwłaszcza że za tydzień pierwszy mecz o Superpuchar Hiszpanii, o który Guardiola będzie grać być może bez najbardziej kluczowych zawodników, bo organizacja sparingów reprezentacji kompletnie rozbiła misterowi plan przygotowań. Hiszpanów z mundialu na treningu to on chyba jeszcze nie widział. Jeżeli sytuacja kadrowa dalej będzie tak zła, to remis w Sewilli mnie całkowicie zadowoli. Zresztą, Barca ma w zwyczaju wyjazdowe remisy w pucharach (Arsenal, Stuttgart, w sezonie 08/09: Bayern, Chelsea, Lyon).
-
Zygmunt III - czemu taki zatwardziały katolik
Tofik odpowiedział ojej94 → temat → Wazowie na tronie polskim
To mówimy o społeczeństwie czy poważnych kręgach naukowych? Niezależnie od tego, jakie poglądy prezentuje Podhorodecki i czy powtarza słowo w słowo za Jasienicą czy nie, to każdy przeciętny historyk z zawodu zajmujący się tym okresem wyrobił sobie zdanie niezależnie od Jasienicy, przynajmniej uzyskanie magisterki wymaga znajomości większej ilości prac niż kilka książek jednego autora. A przeciętny Polak do czynienia z historią miał przy okazji chyba tylko wyłącznie Jasienicy, więc odróżnijmy Podhorodeckiego od społeczeństwa. To zależy. Wiele tych "treści" to zwykłe opinie. Tak jest w przypadku Piaseckiego piszącego o wielkim wpływie jezuitów na monarchę. Tak jest w przypadku Jerzego Ossolińskiego twierdzącego, że Zygmunt wyznaje i krzewi swoją wiarę bez krzywdzenia innowierców. To są opinie, które nie wspominają o "faktycznych faktach". Faktem jest jednak np. to, że na Zygmuntowskim Wawelu odprawiano protestanckie msze. Faktem jest, że z ramienia króla, a więc za jego wiedzą i zgodą, w sprawie Kęstortowej wyznaczono protestanckich mediatorów. Faktem jest, że w otoczeniu króla, a więc za jego zgodą, przebywali protestanci. Faktem jest, ze do urzędów dochodzili protestanci, a tego wymagała zgoda (nominacja) monarsza. Teraz pytanie: 1. Jakie fakty przemawiają za opinią, że król usunął niemalże wszystkie postanowienia konfederacji warszawskiej? 2. Co świadczy o tym, że król miał wpływ na wybór posłów na sejm? 3. I w końcu - jaki związek z rzeczywistością ma zdanie, że Zygmunt był zatwardziały religijnie? -
Skoro było podnoszone, to znaczy, że dawało powód do podnoszenia i dlatego mogło osłabić pozycję Polski w oczach zachodniej Europy. Okej, nie wiem, czy to wprawiało w zakłopotanie dyplomatów Korony - może mieli na to jakieś wyjście. W każdym razie, udział Tatarów nie ułatwiał obrony polskiego dobrego imienia wobec papieża i Zachodu, wręcz przeciwnie, a ton słów Długosza pozwala na przypuszczenie, że Polacy starali się fakt udziału Tatarów zatajać jak najbardziej i jak najczęściej. Bo taki atak był niesamowicie zajadły i niesamowicie niewiarygodny, nawet Krzyżacy nigdy nie żądali pod groźbą utracenia widoków na wieczny żywot, wytępienia wszystkich Polaków mających bożka-Jagiełłę. Dlatego satyra Falkenberga w ogóle nie nadawała się do poważnej dyskusji (choć Włodkowic ją podjął). Taki paszkwil w ogóle nie świadczył źle o powadze i chrześcijaństwie w polskim narodzie. Masz rację, że miał do tego, ale wobec tego - po co Dania miałaby napadać (bo chyba nie napadła) na Prusy, skoro chodziło jej o Estonię? Prędzej doszłoby (doszło) do wojny z inflancką gałęzią Zakonu, która i tak w Wielką Wojnę zaangażowała się w jej późnym okresie i to chyba wykorzystując zaledwie część swojego potencjału, przynajmniej w Prusach i na Pomorzu (nie wiem jak wyglądała sytuacja na granicy inflancko-litewskiej). A jakieś szczegóły? Kiedy Dania walczyła w XV w. z miastami niderlandzkimi, które wówczas nie były niezależne? Poza tym. Niderlandy nie były zaangażowane w sprawę polsko-krzyżacką na soborze w Konstancji i nie mieli powodów by się w to angażować, oczywiście zakładam, że wówczas prowadziły samodzielną politykę zagraniczną i do wojen z Danią wówczas dochodziło. A po co unii kalmarskiej zgoda Zakonu, któremu w Prusach i na Pomorzu z co najmniej kilkudziesięciu twierdz pozostało kilka czy kilkanaście? Zakon oddając Gotlandię oddał inicjatywę i pokazał, że względem unii potrafi wykazać się daleko idącą ustępliwością (zdobycie wyspy przecież sporo kosztowało, a oddano ją praktycznie za darmo). Tak, nic mi nie wiadomo o walkach o Szlezwik czy Holsztyn w XV wieku, dlatego się ubezpieczam W stosunkach duńsko-krzyżackich interesuje mnie tylko Gotlandia. Nie nadążam za Twoim tokiem rozumowania, o jaką decyzję chodzi?
-
Estonia dotyczyła stosunków z Inflantami, więc na sytuację w Prusach miałaby raczej pośredni wpływ. Co do Szlezwiku, nie należał do państwa zakonnego, więc Duńczycy nie zaatakowaliby z takiej przyczyny Zakonu. Prędzej zbrojnie zadziałaliby na terenie samego Holsztynu. Sund miał wówczas znaczenie z grubsza tylko dla Hanzy i państwa zakonnego, które panowało nad ujściem Wisły. Dla papieża czy nawet Zygmunta Luksemburczyka cieśnina nie była poważniejszym elementem. Pismo Falkenberga było tak zajadłe, że aż niewiarygodne i kompromitujące nie tylko autora, ale również i inspiratorów powstania tej pracy. Ale nie rozumiem, czemu należałoby łączyć Falkenberga z teorią o niskim znaczeniu sprawy tatarskiej w wojnie propagandowej. Tym bardziej z tym kto uciszył publicystę na krzyżackich usługach. Nie piszę wcale o tym, że udział Tatarów w kampanii 1410 r. całkowicie pokrzyżował szyki i zmusił do zmiany polityki zagranicznej Królestwa Polskiego. Sądzę, że udział Tatarów był jednym z głównych argumentów, jakie mogła wysunąć strona krzyżacka w starciach dyplomatycznych, stąd też widoczna chęć umniejszenia (i tak chyba niezbyt wielkiego) znaczenia ordyńców w tej wyprawie.
-
Zygmunt III - czemu taki zatwardziały katolik
Tofik odpowiedział ojej94 → temat → Wazowie na tronie polskim
Jasienica napisał najpopularniejsze książki historyczne, które mimo 40 lat wciąż cieszą się sporą poczytnością, więc sądzę, że tak. Może nie w całej części społeczeństwa, ale w znacznym procencie. -
Jestem ciekaw Waszego zdania na temat tego, czy Olivares ponosi winę za "czarny rok 1640" (uniezależnienie się Portugalii, ogłoszenie niepodległości przez Katalonię, załamanie się handlu z Ameryką, bunty w całym kraju, kolejne sukcesy armii francuskiej w starciu z Hiszpanami, czego finałem będzie Rocroi 1643, gdzie tercios rozbito w puch)? Jak wygląda na tle swego wielkiego, francuskiego rywala - Richelieu?
-
Wątek Tatarów już bardziej przystaje do głównego tematu Chyba masz rację, jeżeli chodzi Ci o to, że udział Tatarów wprowadzał polską dyplomację w zakłopotanie. Echo tego widać w tym, że podczas gdy bodajże franciszkanin z Lubeki podaje liczbę 1,5 mln Tatarów, Długosz zaprzecza zaznaczając, że było ich "tylko trzystu". W kontekście Grunwaldu znacznie ciekawsza jest sprawa przydatności militarnej Tatarów. Zdaniem S. M. Kuczyńskiego w trakcie walk na prawym skrzydle ordyńcy próbowali wykonać manewr pozorowanej ucieczki, czym spowodowali zamieszanie i w rezultacie ucieczkę większości tamtejszych chorągwi. Źródła pruskie i zachodnie oczywiście lubiły podkreślać rolę Saracenów w pościgu. I to chyba na tyle w kwestii poszczególnych epizodów, w których uczestniczyli Tatarzy, choć np. co najmniej część z nich wróciła wraz z resztą chorągwią litewskich na pole bitwy.
-
Po pierwsze należałoby w ogóle określić jakie byłyby to siły, z kogo złożone i z jaką prędkością poruszające się, bo to wszystko ma niebagatelne znaczenie dla tej sprawy. Polska jazda wówczas jeszcze nie znała i nie stosowała na poważnie komunika, więc była za wolna, litewska mogła mieć problemy z zatrzymaniem (zapewne w otwartym polu) oddziałów von Plauena. Owszem, ale na dobrą sprawę, poza Koroną, Litwą i Rzeszą mało kogo interesowały moralne aspekty istnienia państwa zakonnego w Prusach. Duńczycy nie mieli po co się pchać do wojny z Zakonem, bo głównym powodem konfliktu krzyżacko-duńskiego na przełomie XIV i XV w. była Gotlandia, oddana unii kalmarskiej w 1408 r. Tu by już trzeba było prześledzić epizody, w których Tatarzy brali udział i o których wspominają źródła. Notabene, źródła niepolskie, na czele z kontynuatorem Possilge, lubili uwypuklić rolę Tatarów w działania wojska Jagiełły i Witolda, choć polskie źródła najczęściej wspominają je w wypadku grabieży i rozbojów w Prusach i na ziemi zawkrzańskiej. Nie ma za co Choć dyskusja miała dotyczyć Grunwaldu, a nie jego skutków
-
120 km to 15 km na dobę - co wcale nie jest prędkością małą w wypadku armii polskiej. Średnia prędkość armii polskiej przed Grunwaldem również wynosiła 15-20 km na dobę, a do tego dodajmy, że po 15 lipca Polacy musieli 1) przyjmować hołdy od miast, biskupów etc., 2) obsadzać zajmowane miasta i twierdze, 3) mieć na uwadze los rannych i chorych po bitwie, 4) liczny ok. 5-tysięczny tabor (choć ten był problemem już i przed bitwą). Ciężko więc tu mówić o opieszałości. Oczywiście, Polacy i Litwini byli zdolni przemaszerować jednego dnia np. ponad 40 km (11 lipca spod Kurzętnika do Wysokiej), ale to były jednorazowe przypadki, na dodatek po tym, armia dość długo (jeżeli chodzi o wspomniany marsz 11 lipca, wojsko odpoczywało całego 12 lipca i prawdopodobnie część 13 lipca) odpoczywała. Przemaszerowanie 120 km w trzy dni (40 km/dzień), by wyprzedzić bądź rozbić von Plauena w drodze, było poza możliwościami Jagiełły. Czy można było przyszłemu w. mistrzowi skrócić czas na przygotowania obrony? Wątpliwe z przyczyn wyżej wymienionych. Zamek gdański nigdy nie poddał się Jagielle, więc byłby problem. Wprawdzie można było pozostać przy obsadzaniu miasta, ale czy nie korzystniej byłoby bardziej zabiegać o panowanie na terenie lepiej umocnionym, tj. zamku? Myślę, że przeceniasz strategiczne możliwości i chęci armii polsko-litewskiej, bo pewna liczba żołnierzy mogących zostać skierowana do Malborka, znalazła się w składzie załóg pomorskich, pruskich etc. Chyba nie są znane liczby wojska jagiellońskiego pod samym Malborkiem, ale pamiętajmy o tym, że w działaniach oblężniczych w zasadzie tylko Polacy i zaciężni byli przydatni, bo chyba nie można mówić o poważniejszym zaangażowaniu lżej uzbrojonych Litwinów, Rusinów, Tatarów, czy Wołochów (czy tam Mołdawian)! I to prawdopodobnie Polacy i zaciężni w większości pilnowali miast i twierdz. Oczywiście miasta prawdopodobnie samodzielnie wystawiały oddziały strzegące położenia miejscowości, ale sądzę, że chorągwie polskie pod Malborkiem były uboższe o pewną część swoich sił. Witold prawdopodobnie nie chciał także angażować swoich żołnierzy w pilnowaniu pruskich i pomorskich fortec z tego powodu, że gdy powoli Inflanty szykowały się do wojny, wolał mieć całość chorągwi w jednej kupie. Ordyńcy zapewne mieli swoje na sumieniu, ale zdaniem Długosza, podobne występki na koncie mieli również Litwini (być może też Rusini...), a nie wiadomo czy i Polacy czasem nie lubili poszaleć, bo kronikarz zwykle podkreśla znaczenie jednego aspektu sprawy dla zamazania znaczenia drugiego. Choć fakt faktem, grupka Tatarów, zapewne licząca nie więcej niż 1000 ludzi, nie miała chyba większego wpływu na przebieg kampanii grunwaldzkiej (chyba, że łączyć ich z ucieczką prawego skrzydła w czasie bitwy). Było niemożliwe i kropka, przynajmniej w sytuacji jaką zastali Witold z Jagiełłą (albo odwrotnie). Mieliśmy za słabą (i może zbyt małą liczbowo) artylerię, żołnierzy nieprzystosowanych do zdobywania takich fortec, których niezadowolenie wciąż wzrastało. Ciągle pijesz do tych Skandynawów Jaki interes mieli Duńczycy w propagandowej wojnie z Zakonem? Przecież Krzyżacy nie oskarżali ich o pomaganie poganom. Jaką siłę przebicia mieli Duńczycy w sprawach duchownych na zachodzie Europy? Raczej żadną. Jakie były stosunki polsko-duńskie w 1410 r.? Jeżeli jakieś kontakty utrzymywano, to raczej nie na poziomie bliskich. Najbardziej znana i chyba najbardziej błędna to ta Jasienicy, choć sam byłem niegdyś jej zwolennikiem
-
Zygmunt III - czemu taki zatwardziały katolik
Tofik odpowiedział ojej94 → temat → Wazowie na tronie polskim
Jakie postanowienia usunął? Podczas jakich szykan grał w piłkę? Doprawdy, bez konkretów, ciężko się ustosunkować. Tym bardziej, że stwierdzenia Jasienicy to absolutne głupoty bez potwierdzenia w źródłach. Zygmunt lubił grać w piłkę, co uznawano w kręgach opozycyjnych za rzecz nieprzystojną królowi, który jednak swoich obowiązków nie zaniedbywał. Wszyscy czepiają się stosunku monarchy do konfederacji, a przecież w 1587 r. ją zaprzysiągł i nigdy nie zmierzał do jej zniesienia. Król nie miał wpływu na stosunek wyznaniowy w sejmie, bo to nie on, a poszczególne województwa wybierały posłów. Większość jego nominacji w latach 1587-1592, z tego co pamiętam ze słów Maciszewskiego, dotyczyła innowierców, zaś niewielka ilość luteranów, kalwinistów, prawosławnych itp. to raczej skutek szerokiej kontrreformacji i odwrotu innowierców, co miało początek jeszcze na długo przed Zygmuntem (najpóźniej w czasach Batorego). Batory, na przekór sprzeciwom mieszkańców, domagał się wybudowania w Połocku kolegium jezuickiego, ponoć zdarzyło mu się powiedzieć, że protestantyzm to religia buntowników, wspierał jezuitów (zwłaszcza P. Skargę) jak mało kto, więc nie przesadzałbym z tym, że Zygmunt zatwardziałością wyróżniał się na tle innych monarchów polskich. -
Odróżnij zaciężnych od gości-rycerzy. Poza tym wspomniałem już o Francuzach powyżej. To nie była spora grupa, zapewne licząca ok. 30 rycerzy, zapewne razem z kilkoma sługami ("pocztowymi" i czeladzią) na głowę. Którzy historycy? W której sprawie? W jaki sposób? Więcej konkretów! O dacie przybycia i piechocie pisałem tutaj - https://historia.org.pl/index.php?option=co...&Itemid=598 Co do Oleśnickiego, był on głównym źródłem Długosza, więc nie dziwota, że cały czas na siłę starał się powiększać swoje znaczenie i pozycję, posuwając się nawet do twierdzenia, że doprowadzał króla do płaczu. Kronika Konfliktu inaczej przedstawia epizod Dypolda von Kokeritza, mówiąc, że król samodzielnie obalił Niemca z konia, a jako, że jest to źródło wcześniejsze i bardziej niezależne, to mu wierzę. Jeżeli chodzi o kwestię łączenia miejsca śmierci w. mistrza z kaplicą, to myślę, że jest to materiał na sporą książkę, ale to wątek czasem pomijany. Zwolennikiem tezy o kaplicy-miejscu śmierci był Stanisław Herbst, który uważał, że tak było, bo "taka była praktyka średniowieczna", co prawdą nie jest, bo zwycięzcy zwykle naprędce chcieli "uprzątnąć" pobojowisko bez zawracania sobie głowy wyszukiwaniem znaczniejszych person. Tak było np. pod Płowcami, Visby, Morat. Twierdzenie Herbsta jest tym bardziej mało możliwe, że niepotwierdzone przez jakiekolwiek źródła. Jeżeli chodzi o pogromcę-chłopa, to również żadne źródło (Stryjkowski to sprawozdawca tradycji ludowej) nie informuje o czymś takim, wręcz przeciwnie Długosz w tej kwestii wspomina tylko rycerza i jego giermka. Jeżeli chodzi o wykorzystanie Grunwaldu - nadal czekam na jakieś uzasadnienie, co do tego, jak można by go było lepiej wykorzystać.
-
Zdaniem Długosza giermek Mszczuja, Jurga, przyniósł wiadomość o śmierci wielkiego mistrza. Jasno nie mówi kto zabił von Jungingena, ale jak na razie, Mszczuj jest najprawdopodobniejszą opcją. To zależy co oznacza "wiadomo". Wiadomo, że szacunki np. Korzona są zawyżone, a np. Kujota, Łowmiańskiego i raczej Herbsta - zaniżone. Źródła nie piszą jasno, a przede wszystkim wiarygodnie, o liczebności obydwu stron. Ja obstaję za liczebnością: 15 tys. Krzyżaków, 20 tys. Polaków, 10 tys. Litwinów, choć mogło ich być o kilka tys. więcej (tak sądzi T. Wasilewski, ale to dyskusyjna teoria).
-
Zdobycze były takie na ile pozwoliły możliwości armii jagiellońskiej. Fakt, że miasta pruskie w wojnie 13-letniej łożyły znaczną część pieniędzy i wystawiały znaczną część wojsk, a w 1410 r. poddawały się zaraz po wyjściu Jagiełły (niepokonanego!) z Prus, jest co najmniej dziwny i zastanawiający. Anglicy i Szkoci mieli wówczas inne bliższe pole działania - wojnę 100-letnią. Pierwsze słyszę o zaciężnych Duńczykach. Zaciągi prowadzono głównie w krajach Rzeszy czy objętych jej wpływami (Czechy, Pomorze Zachodnie), a o zaciągach Skandynawii o ile wiem, nikt nie informuje. Owszem, ale obecnie mało kto w to wierzy i bardziej myśli się o rozsądnym szacowaniu sił obydwu stron.
-
Tematów o Grunwaldzie jest kilka, w tym przede wszystkim https://forum.historia.org.pl/index.php?showtopic=2440 W jaki sposób by mogła być? Ściślej mówiąc, w bitwie walczył ok. 250 mnichów krzyżackich, bo termin 'Krzyżacy' może być trochę mylący. Bardzo prawdopodobny jest udział Francuzów, nie ma dowodów na udział Anglików (jednym z ostatnich Anglików na ziemi pruskiej był chyba książę Henryk biorący udział w rejzie na Litwę na początku lat 90., potem napływ ochotników do wypraw na pogan znacznie spadł), dyskusyjny (co nie znaczy, że niemożliwy) jest udział Szwajcarów, nie wiem czemu Duńczycy mieliby wspomagać Krzyżaków (przed Wielką Wojną stosunki między unią kalmarską a Zakonem były dość napięte z powodu wyspy Gotlandii, oddanej przez von Jungingena w 1408 r.), pewny jest udział Czechów (po obydwu stronach), może też Litwinów (choć chyba bardziej Żmudzinów?) jak i Polaków (choć nie trzeba szukać w tym przykładów książąt: szczecińskiego i śląskiego, pewna liczba zbrojnych zmobilizowanych w Prusach zapewne "uważało się" za Polaków [ale tożsamość narodowa to dopiero wiek XIX], poza tym możliwe, że niektórzy wyjeżdżali na czas wojny z Korony, by wstąpić w szeregi krzyżackie - tak było ponoć z niejakim Nawirem, który wg Długosza, udawał Powałę z Taczewa i przez to Krzyżacy zajęli Tucholę ). Nie tyle mitami, co główną kwestią sporną. Oczywiście mity i stereotypy powstały głównie dzięki Matejce i Sienkiewiczowi, ale i ci wszystkiego nie stworzyli. Matejko może nie wyróżniał się jakąś wielką znajomością tamtejszych czasów, ale Sienkiewicz znał Długosza i przynajmniej część ówczesnej literatury grunwaldzkiej i starał się jej śladem podążać, choć zdarzało mu się tu robić wyjątki (np. umniejszył znaczenie Witolda w całej kampanii i batalii). Niektóre "legendy" powstały na długo przed pozytywizmem, np. Maciej Stryjkowski pisał: "Mistrza Ulryka, prosty drab oszczepem przeszył". IMHO główne mity, jeśli chodzi o samą bitwę, to: - przybycie Zakonu na pole bitwy już 14 lipca i dzięki temu - wykopanie wilczych dołów, - udział piechoty po obydwu stronach, - śmierć wielkiego mistrza w okolicach późniejszej kaplicy, poniesiona z ręki chłopa, - przekonanie o niewykorzystaniu Grunwaldu w sensie politycznym i militarnym, - sprawa "uratowania" króla przez Oleśnickiego, przekręcona w wersji Długosza, - powiększanie znaczenia Zyndrama z Maszkowic i - za Sienkiewiczem - przyznawanie mu jakiejś znacznej roli u boku króla. To chyba na tyle, z tego co pamiętam.
-
Nie wiem jak to się stało, że nie ma o nim tematu, no chyba, że źle szukałem Oczywiście postać powszechnie znana, nie trzeba go specjalnie szeroko przedstawiać. Interesuje mnie głównie jego zdolność samodzielnego dowodzenia. Prądzyński tak pisał o jego dowodzeniu w 1812 r.: "Jen. Dąbrowski ściągnął tylko na siebie klęskę pod Borysowem, na którą zasłużył przez zaniechanie fundamentalnej zasady w prowadzeniu wojny: koncentrowania sił swoich [...] błędne rozporządzenia spowodowały niespodziankę napadu połowicznego pod Borysowem i zupełną stratę naszych pięknych pułków [...] od samego zawiązania bitwy nie mogło być żadnej szansy powodzenia, a przez którą, co najgorsza, wszystkie mosty na Berezynie dla cofającej się Wielkiej Armii utracone zostały". Czy można powiedzieć, że był im starszy tym gorszy (w końcu wyprawa do Wielkopolski w 1794 r. była jego jednym z największych sukcesów)? Czy może raczej on pozostawał niezmienny, a zmieniały się stopień trudności i okoliczności?
-
Oj secesjonisto, doceń to, że to nie jest kolejny marsz upamiętniający ludobójstwa czy klęski, to jest marsz z okazji zwycięstwa (ewenement)!
-
Zygmunt III - czemu taki zatwardziały katolik
Tofik odpowiedział ojej94 → temat → Wazowie na tronie polskim
Ten wątek był poruszany na forum kilkakrotnie np. tu https://forum.historia.org.pl/index.php?showtopic=5672 i tu https://forum.historia.org.pl/index.php?showtopic=473 Ale bardzo mnie korci, żeby zapytać, skąd zdanie o zatwardziałości Zygmunta, bo przecież np. rozumiał uczucia religijne swojej siostry i pozwalał jej na nie...