Tofik
Moderator-
Zawartość
7,830 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez Tofik
-
Zwłaszcza Bernadotte'a Jakby nie patrzeć na epoce napoleońskiej wyszedł na jednym z najlepszych miejsc, był uważany za marnego marszałka (Wagram), a skończył z tytułem króla Szwecji. Na dodatek całkiem nieźle rządził (ze szwedzkiej perspektywy). Choć największy na pewno nie był. Jak dla mnie Davout zdecydowanie, iście napoleoński talent i umiejętności
-
Kto był najlepszym władcą w okresie V - XI w.?
Tofik odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → V - XI wiek
Otton Wielki, Karol Wielki, Mieszko I, Henryk Ptasznik. Pierwszy za trwałe przywrócenie "urzędu" cesarza, wojny w Italii, dalsze tępienie Słowiańszczyzny (czyt. podbój i chrystianizacja) i oczywiście ukrócenie madziarskich najazdów. Drugi za wszelkie wyprawy podbojowe: Hiszpania, Sasi, Longobardowie itp. Także za wspieranie oświaty. Trzeci za wprowadzenie swojego kraju do krajów chrześcijańskich, czym zapewnił sobie niepodległość. Za udane wojny z Czechami, Pomorzami i Hodonem (czym zapewnił sobie trwałe poważanie wśród panów wschodnioniemieckich). Czwarty za pierwsze udane walki z Madziarami, zwiększenie ilości wojska dzięki sprytowi oraz zwycięstwa ze Słowianami. Gdyby nie jego sukcesy nie byłoby sukcesów Ottona I. -
Deathstars - Blitzkrieg Jestem mile zaskoczony. Staje się chyba na dobre fanem niemiecko - szwedzkiego industrial metalu
-
Nadal brak konkretów - kiedy i gdzie? Co do husarii z tego co pamiętam chorągiew Zamoyskiego nie chciała zaatakować Szwedów, ale poczekam o co Ci dokładnie chodzi. Zresztą, 29 września, gdy Gustaw II Adolf zaskoczył Polaków Zygmunt zdecydował się na atak. Nie wiem co znaczy "nieciekawa praca piechoty", dlaczego za jakość piechoty strzelającej arkebuzami ma odpowiadać dowódca? Inna sprawa, że Zygmunt wspierał piechurów jak mógł, patrz 29 września i wsparcie polskiej piechoty ogniem artylerii (bądź co bądź nielicznej).
-
Krucjaty, która miała największe znaczenie?
Tofik odpowiedział Prezes_barca → temat → Wyprawy Krzyżowe
IV krucjata była sukcesem papiestwa i Wenecji, nie idei krucjatowej. Choć zależy co jest ważniejsze w tym temacie Wenecja miała ułatwiony handel, a papiestwo zyskało niezły przyczółek do rozprzestrzeniania się katolicyzmu. -
Podhorodecki jest przede wszystkim popularny, a to nie znaczy, że zawsze ma racje, przeważnie jest wręcz przeciwnie. Oczywiście nie wszystkie hipotezy Podhorodeckiego są nieprawdziwe, z częścią się zgadzam, ale jak dotąd nie spotkałem autora, z którym zgadzałbym się praktycznie we wszystkim. Zawsze znajdzie się coś o co można się spierać.
-
Co kto lubi. Broden ma niezły głos, mnie się podoba. Ogólnie gra zespołu bez zarzutu.
-
Błaszczykowskiego uważam za jednego z najbardziej kluczowych i najlepszych polskich zawodników obecnie. Przez jego brak prawa strona dużo traci. Tak wielkie osłabienie pomocy nie jest nam na rękę przy wszystkich słabościach napastników (może Żurawski odblokuje się na dobre, ale zwykle tak to jest, że strzela bramki co jakiś czas i komentatorzy uroczyście ogłaszają jego odblokowanie, co ostatecznie się nie sprawdza). Wiary całkowicie nie straciłem, ale nie należę do optymistów. Cała nadzieja w tym, że Dudka znowu nie zawali sprawy :roll: Na szczęście już rzadko gra na pozycji lewego obrońcy, moim zdaniem Wawrzyniak dużo lepiej się spisywał w sparingach niż Dudka wcześniej (nie wspominając o jego fatalnym meczu na MŚ). O obronę raczej jestem spokojny.
-
Niesamowity pech. Czyli prawa strona polska znów nie dorówna prawej stronie niemieckiej. Przypominam, że nieszczęście w doliczonym czasie w 2006 r. przyszło za sprawą prawej strony (i całkowitego zawalenia sprawy przez Dudkę), a konkretnie Odonkora. Gdyby był Błaszyczkowski, Polacy mogliby dorównać Niemcom w szybkości grania skrzydłami, a tak to lipa totalna. Niestety, ciemno przedstawia się pierwsze nasze Euro.
-
Ani trochę - chętnie przeczytam, niemniej te tezy, które stawia Podhorodecki nie są dla mnie do przyjęcia.
-
No jak no? IMHO Podhorodecki to jeden z autorów, który ma najlepszy styl, a co za tym idzie fajnie się go czyta. Czytanie jego książek, jeśli się porządnie za nie weźmie, powinno pójść jak z płatka. Problem w tym, że ja za jego książki nie biorę się porządnie, a czytam kiedy nie mam nic do roboty (bo zwykle czytam coś innego ).
-
Wybaczcie, że się głupio pytam, ale co takiego zrobiono ze zdjęciami Milewicza?
-
Nie chodzi o sukces bez "", tylko z "", a mianowicie skąd takie lekceważenie "Faktu"?
-
No to akurat nie takie oczywiste. W przypadku pierwszego seniora juniorzy mieli całkiem istotne ziemie pod swoją władzą - Wielkopolska, Mazowsze, Kujawy, Sandomierszczyzna. Oczywiście senior miał władzę zwierzchnią, ale to niewiele znaczyło w przypadku wojny domowej. Pas ziem w centralnej Polsce, Pomorze, ziemia krakowska i Śląsk mogło nie wystarczyć. I właściwie nie wystarczyło. Zresztą, w Czechach z tego co wiem juniorzy mieli pod swoją władzą pojedyncze miasta, coś na wzór Wiślicy Kazimierza Sprawiedliwego od 1166 r.
-
I na to miał Napoleon tracić wojsko? Na cukier? Kolej losu, fakt, że to błąd. Jednak radzę się zastanowić - co było ważniejsze: Europa czy San Domingo?
-
Dobra muzyka. Może aż tak nie lubię power metalu, niemniej Sabaton należy do moich ulubionych grup. Głównie za wokalistę - J. Brodena - który umie "przyciągać głosem"
-
Luizjana - może by coś z niej było (na jakiej podstawie opierasz swoje przypuszczenia?), niemniej liczyła się Europa. Żeby mieć całkowitą swobodę i wolne ręce Napoleon musiał pozbyć się kolonii, ale oczywiście nie za darmo i nie mógł dać jej np. Anglii. Dał Luizjanę Stanom Zjednoczonym czym zyskał sobie ich wsparcie i przychylną postawę wobec jego wojen z Albionem. Zresztą, walki 1812 - 1815 pomiędzy USA a Brytyjczykami to też rezultat po części przyjaznych stosunków angielsko - amerykańskich (ale oczywiście nie tylko i nie przede wszystkim). Przy tym zyskał najważniejszą rzecz - kasę. Bunt na San Domingo, owszem, był tłumiony fatalnie - tylko czemu? Przez Napoleona? Przecież jego tam nie było. Tak, był wówczas głową państwa francuskiego, ale bez wątpienia ważniejsza była wówczas Europa, a nie jakaś wysepka na drugim końcu Atlantyku. Nie no, Jasny Celstynie bez jaj Jeśli idzie o Probusa to owszem był dobrym władcą, ale wg niektórych źródeł człowiekiem, który miał mu przywieźć z Rzymu koronę, był zdrajca. A jeśli chodzi o Wilhelma Orańskiego z czasów walk z Hiszpanią w Niderlandach to on dał pieniądze swemu mordercy na broń Oczywiście nie wiedział o tym, a morderca chciał się u niego zatrudnić. Ale błąd pozostaje błędem 8) Nie ma agresora - nie ma wojny. Teraz proszę samemu ocenić kto w większości przypadków był agresorem.
-
Poczytało się trochę, czas reaktywować :razz: Chyba największe jego dokonania to były lata 30. mimo wszystko. Przede wszystkim zapewnił polskiemu Kościołowi zależność bezpośrednio od Rzymu. Mimo działań cesarza i episkopatu niemieckiego polska organizacja kościelna pozostała niezależna. Pomimo nieprzyjaznych koalicji złożonych z Rusi, Czech, a nawet Węgier (co do Rusi to na tym zaważyła też polityka zagraniczna Krzywoustego, który nie chciał Kijowa za sojusznika) utrzymał się nawet w dobrym stanie. Oczywiście to nie jedyne jego dokonania, to jeszcze: udana wojna z Henrykiem V, podbój Pomorza itd. Oj, powodowało. Gall jasno mówi o tym, że wyprawy odwetowe zdarzały się bardzo często. Do tego przed rokiem 1112 Pomorzanie należeli do sojuszników Zbigniewa, więc Bolesław musiał likwidować niebezpieczeństwo z ich strony - właśnie poprzez podbój. Cóż, Zbigniew sam traktował się jako władca niezależny od Bolesława. Kazał przecież nieść przed sobą miecz, jego pochód był niezwykle gwarny i głośny. Wszyscy się spodziewali cichego, spokojnego pochodu z pokornym Zbigniewem, a tu niespodzianka... Gall wskazuje tutaj na winę "ludzi nierozumnych". W kwestii zamordowania, ponoć Bolesław żałował do końca życia, jednak Zbigniew żył prawdopodobnie jeszcze jakiś czas zaraz po oślepieniu jako zakonnik. Wierzymy. Wiadomo, że była pielgrzymka do Gniezna i na Węgry. Choć na pewno jakieś dary na rzecz Kościoła, również polskiego, były. Z tym słabym wodzem to raczej przesada, mało kto potrafił zapanować nad żądnym krwi żołdactwem. Bolek lubił sobie powalczyć, to na pewno nie świadczy o jego dobrym wodzostwie, jednak świetnie ustalił plan (o ile taki był) wojny z Henrykiem V w 1109 r. Wykorzystał sieć grodów i warunki terenowe doskonale. Na pewno nie były to wzory czeskie, gdyż tam senior miał zdecydowaną i miażdżącą przewagę nad swymi braćmi. Bliżej testamentowi Bolesława III do wzorów ruskich - tam teoretycznie panowała mniej więcej równość pomiędzy seniorem a juniorami. Jak wiadomo, w Polsce senior na pewno nie miał miażdżącej przewagi nad swymi młodszymi braćmi.
-
Oczywiście. Jeśli jesteś znajomym plotkarskiej to jest mniejsze prawdopodobieństwo tego, że wszystko o Tobie wygada, bo Ty też możesz wszystko o niej wygadać.
-
No panowie - bez obrażania/wywyższania innych :mrgreen:
-
Wojsko prywatne króla przez niego utrzymywane, jednak podległe marszałkowi (najpierw wielkiemu koronnemu, dalej marszałkowi nadwornemu i litewskim marszałkom). W 1647 r. ustalono jednak, że pierwszeństwo mają marszałkowie z tego kraju, gdzie aktualnie przebywał dwór. O strukturze gwardii wiadomo malutko, raczej pewne jest, że prym tutaj wiódł władca. W 1626 r. gwardia łącznie z oficerami liczyła 769 ludzi, jednak była to sama piechota. Zwykli gwardziści (a byli też "niezwykli": dobosz, surmacz, trębacze, inżynier) dostawali żołd co miesiąc w wysokości 30 złotych. Dobosz 36 zł, surmacz 40, jeden trębacz (a tych w 1626 r. było pięciu) 86 zł, a inżynier... 425 zł! Gwardia pewnie uczestniczyła m.in. w bitwie pod Gniewem. O ustaleniu liczby gwardii, o której mówił już Pancerny, zadecydował sejm w 1646 r. w konstytucji O zaciągu nowego wojska i rozpuszczeniu jego w Koronie i w Wielkim Księstwie Litewskim. Jak wspomniano, gwardia nie mogła liczyć więcej niż 1200 ludzi (choć raczej nie liczyła w przeszłości więcej niż 1000 żołnierzy). P.S. Rzeczpospolita Wazów, Henryk Wisner, Warszawa 2004, str. 11 - 13.
-
Do dziś istnieją spory na temat pochodzenia owego kronikarza. Umownie nazywa się go Gallem Anonimem, jednak niektórzy mają wątpliwości co do prawdziwości takiego nazewnictwa. Nie był Polakiem, a przynajmniej za Polaka się nie uważa (z drugiej strony czy można mówić wtedy o jakichś narodowościach? Tutaj chodzi raczej o miejsce pochodzenia): Pragnę przede wszystkim, byście to wiedzieli, bracia najmilsi, iż nie dlatego podjąłem się tak wielkiego dzieła, aby w ten sposób puszyć się swoją skromną osobą albo by chlubić się ojczyzną mą lub rodzicami, kiedy jestem wśród was obcym pielgrzymem. O tym jakiego "zawodu" był Gall Anonim pisze Marian Plezia: Miejsce złożenia ślubów ("locus professionis") jest terminem technicznym w zakonie benedyktynów, gdzie oznacza klasztor, w którym zakonnik po złożeniu ślubów znajduje nowy dom rodzinny i do którego po czasowej nieobecności powinien zawsze powrócić. Ze słów tych można więc bez obawy pomyłki wysnuć wniosek, że kronikarz był cudzoziemcem oraz zakonnikiem benedyktyńskim, którego macierzysty klasztor leżał poza granicami Polski. Pewne jest to, że nie był: - Czechem (pisze o zdradzieckim pochwyceniu Mieszka II przez Czechów, nazywa ten naród najzawziętszymi nieprzyjaciółmi Polaków), - Niemcem (niechęć do Niemców, np. pisanie o wiarołomstwie cesarza pod Głogowem), - Rusinem (pisał po łacinie, gdyby pochodził ze wschodu nie pisałby w tym języku), - Litwinem, - Prusem, - Słowianinem z Połabia - Pomorzaninem. Cztery ostatnie opcje wyklucza to, że nie dotarło na te ziemie jeszcze chrześcijaństwo i raczej na próżno byłoby tam szukać zakonnika i pielgrzyma. Możliwe, że pochodził z Węgier. Można to wywnioskować na podstawie tego, że znał Trację, Epir, Dalmację, Chorwację, Istrię (także Wenecję i Akwileję), Karyntię i Bawaria - niektóre te ziemie tylko z imienia. Wspomina Starą Budę, a także - co ważne - klasztor benedyktyński pod wezwaniem św. Idziego w Somogyvar, a także miejsce spoczynku króla węgierskiego, św. Stefana (Szekesfehervar). Bolesław III jest nazywany przez Anonima "księciem północy" kilkakrotnie (m.in. Na to [na list cesarza Henryka V dot. pokoju w zamian za okup] książę północny), świadczyłoby więc to o tym, że kronikarz pochodził z Węgier. Co ciekawe największą wiedzę jeśli chodzi o historię (z wyjątkiem Polski rzecz jasna) ma o Węgrzech. Nie uważa też Węgrów za naród zdradziecki czy zły, św. Władysław cieszy się nawet jego wielką przychylnością (że tak to nazwę). Przeciwko tej hipotezie przemawia to, że kultura łacińska nie zakorzeniła się na Węgrzech. Całkiem możliwe, że był mnichem francuskim osiadłym na Węgrzech (a stamtąd pojechał do Polski). Pojawiły się hipotezy o włoskim pochodzeniu Galla, jednak Plezia pisze o tym: Prozę rytmiczną tego typu jak używana przezeń krytykowali (co prawda znacznie później, bo na początku XIII wieku) włoscy teoretycy stylistyki jako manierę francuską. Zapraszam do dyskusji.
-
Litterator [Gall Anonim] w przedstawianiu wydarzeń przestrzegał zasad chronologii, lecz zupełnie nie troszczył się o daty roczne, a ponadto żaden fakt nie interesował go sam przez się, tylko ze względu na jego wymowę. W "kronice" nie znajdziemy więc beznamiętnej, rzeczowej relacji, mimo że autor często zapewnia o swojej bezstronności. Są tam natomiast hymny pochwalne na cześć panującego i opisy jego zwycięstw militarnych poprzedzielane frazesami, denerwującymi nieraz skrótami lub wręcz przemilczeniami, są wreszcie ślady wielkich zmagać piszącego z prawdą dziejową, dobrze znaną adresatom dzieła, lecz zdaniem jego twórcy wymagają odpowiedniej interpretacji, zatuszowania bądź uwypuklenia. Słowem, nazwa kłóci się z charakterem i treścią utworu określanego w historiografii mianem bądź panegiryku, bądź pierwszej w naszych dziejach powieści rycerskiej. Ciekawa dość opinia Zdzisława Pietrasa. Jeszcze ciekawsze są wywody tego autora na temat zakończenia lub urwania kroniki. Miało to mieć związek z buntem Skarbimira Awdańca, a jak wiadomo, ród Awdańców należał do głównych patronów kronikarza. Jestem ciekawy, co sądzicie na temat zakończenia kroniki Anonima?
-
Zbrodnie i mordy w starożytności
Tofik odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Starożytność (ok. 3500 r. p.n.e. - 476 r. n.e.)
Warto przyjrzeć się bliżej Mitrydatesowi VI Eupatorowi. Po objęciu władzy nad Pontem, co nieco powojował, co nieco popodbijał, aż ruszył na Paflagonię i Kapadocję. Tam natknął się na opór Rzymian. Na dodatek doszło do zatargów z Bitynią. Mitrydates obalił tamtejszego władcę, Nikomedesa IV Filopatora i osadził tam Sokratesa - brata Nikomedesa. Akcja ta jednak spotkała się z oporem Rzymu, który przywrócił tron Nikomedesowi, a także zachęcił go do odwetu na Poncie. Król Eupator w 88 r. p.n.e. ruszył na rzymską Azję, co skończyło się rzezią bodaj 80 tys. Rzymian i Italików. Ciekawe, co sądzić o takich liczbach? -
Właśnie, czy ktoś mógłby zapodać obrazek prawdziwego (z krwi i kości) dresa?
