
Tofik
Moderator-
Zawartość
7,830 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez Tofik
-
No i dokończenie lektury Anusika mnie tylko utwierdziło w swym przekonaniu. Karol XII może i był bardzo dobrym wodzem, ale bez przesady. Władcą był za to marnym, najwyżej średnim. Fakt, że zwłaszcza w łonie polityki nie zdarzało mu się trafiać na dobrych współpracowników (ale były wyjątki, np. Goertz), ale dla mnie kontynuowanie walki w sytuacji, gdy sama Szwecja walczy przeciwko Anglii, Hanowerowi, Rosji, Saksonii i Danii to głupota.
-
Anusika skończyłem, wrażenia pod każdym względem jak najbardziej dobre. Aktualnie czytam Barbara Radziwiłłówna i Zygmunt August Jerzego Besali, Warszawa 2007.
-
Grabieże dokonywane przez Szwedów w czasie III wojny północnej, nie przeszkadzały RON być podzieloną. No cóż, nie wiem jak Tobie, ale dla mnie polityka targowiczan była co najmniej naiwna
-
No właśnie Dawno nie czytałem czegoś na ten temat, ale gdzieś majaczy mi jakaś nadzwyczajna pasywność dowódców polskich w atakowaniu wroga, niekoniecznie chodzi mi tu o Mir. Ok. Byłbym zapomniał: Targowiczanie patriotami? Może i tak. Ale po kolei. Patriotyzm łączyli z utrzymaniem swych praw i złotej wolności. Gwarantem złotej wolności był kto? Car (w tym przypadku caryca). Czy król RON przywróciłby im tą wolność? Nie. Więc kto im pozostawał? Car (-yca). Dlatego raczej nie mieli wyjścia, chyba, że chcieliby się wyzbyć swoich ideałów, ale jak wypadliby w oczach swych zwolenników w kraju (prawdziwych)? A agresywne zachowanie Rosjan... Targowica mogła tłumaczyć, że opór prowadzi do strat (i poniekąd miałaby rację).
-
I jeszcze jedno - nie korzystam z bibliotek, bo skoro zapamiętam ok. 30% całości, to co mi po tym? :roll: Lepiej kupić, mieć u siebie i zaglądnąć w każdej chwili.
-
To zależy. W miarę trwania wojny, morale wśród Polaków spadało, u Rosjan przeciwnie. Dość szybko posuwali się do przodu i na tę chwilę nie liczyło się czy Polacy ich zatrzymają czy nie, po prostu szli naprzód zgodnie z planem. Z drugiej strony ich liczebność zmalała przez obsadzanie tyłów, Polacy ponosili zwykle duże straty (choć nie zawsze, vide Dubienka), ale ciągle zwiększali liczebność swego wojska. Ale Polaków było stać tylko na wystawienie liczby podobnej do tej, ile liczyli Rosjanie przychodząc do RON. Rosjanie, fakt, że nie mogli swoich wszystkich rezerw wprowadzić, ale sądzę, że mogli odżałować 30 tys. żołnierza na obsadzenie terenów zdobytych. Tym samym stosunek liczebności wojsk by się wyrównał: 100 000 do 100 000. Taka walka z góry była skazana na porażkę. Partyzantką wojny się nie wygra, można było co najwyżej utrudnić życie wojsku rosyjskiemu (co robiono) i nic poza tym. Większość roboty i tak spływała na regularne wojsko, a jak wiadomo, to było zajęte obroną na zachodzie. Swoją drogą przykład Czapskiego doskonale ilustruje nastroje w wojsku polskim na najwyższych szczeblach Owszem, możliwości były, ale ja mówię właśnie o tym, czy by się udało, czy nie. Przecież z chęcią walki w kręgach rosyjskiej generalicji walczącej w Polsce, nie było problemów, a w naszym, co powtarzałem wielokrotnie, były. Nie mówię o samej walce, ale o zaatakowaniu przeciwnika, dobicia go w niesprzyjającej dla niego sytuacji. Z wykorzystywaniem takich sytuacji było u nas bardzo źle. Partyzantka na pewno by ułatwiła nam zadanie, ale Kaśka mogła to zrekompensować wysłaniem kolejnych oddziałów. Nic a nic. Nie wiem czy Turkom opłacało się wracać do wojny (po pokoju zawartym 9 stycznia 1792 r.), zwłaszcza, że nie było widać, że to Polacy wygrywają, bo to przecież od początku wojny, inicjatywę w swym ręku mieli Rosjanie. Turcy na pewno byli nam przychylni, ale raczej nie ryzykowaliby kolejnej wojny i pewnie (być może po początkowych sukcesach) utraty kolejnych terenów (ewentualnie status quo, czy lekkich ustępstwach ze strony rosyjskiej, a'la Piotr Wielki bodajże w 1711 r., gdy jego wojska zostały otoczone przez wojska sułtana). Dla rozwinięcia kwestii politycznej wojny 1792 r., dodam, że Prusacy jeszcze przed wojną, a po zawarciu sojuszu z Polską (29 marca 1790 r.), zawarli sojusz z Austrią (27 lipca 1790 r.), sojuszniczką Rosji. Z jednej strony oznaczało to pogorszenie sytuacji Francji, z drugiej pogorszenie sytuacji RON. Prusy, lekceważąc alians z Polską, powoli zbliżali się do porozumienia z Rosją, co skończyło się rozbiorem. Jednocześnie polepszała się militarna sytuacja Rosji - 14 sierpnia zakończyła się wojna szwedzko - rosyjska, co pozwoliło odpocząć i zregenerować się niektórym siłom w Rosji. Do tego, pojawiły się jawne (!) pruskie żądania odnośnie cesji Gdańska i Torunia. Sejm posunął się do zdecydowanie nieprzyjaznego kroku wobec Prus, czyli odmówił i wydał uchwałę o niepodzielności państwa polskiego. Takie poważne rysy na pomniku polsko - pruskiego sojuszu skwapliwie wykorzystywało stronnictwo hetmanów, przyszłych targowiczan, co jeszcze bardziej dzieliło naród i pogarszało ogólną sytuację państwa. Wyjaśnij mi jedno - dlaczego mówisz o zdradzie? Co do królewskiej postawy. Wola walki w prostym ludzie pewnie by się wzmogła, bo skoro król uznał, że walczymy, to pewnie nie jest jeszcze najgorzej i da się uratować kraj. Ale najwyżej postawieni wiedzieli swoje. Ludzie pokroju Czapskiego, być może podstawieni agenci targowicy, czy światli ludzie - patrioci ze Straży Praw naciskaliby na króla.
-
Vissegerdzie, o to mi chodziło Żeby pokazać, to, że mimo przewagi liczebnej nic nie było przesądzone. O sytuacji w roku 1794 r. nie mówię, bo to po pierwsze zdecydowanie gorsza armia od tej w 1792 r., po drugie z gorszą kadrą oficerską (bez Poniatowskiego). Mir potwierdza naszą złą sytuację, podobnie jak np. Dubienka: mogliśmy się bronić przeciwko kilkakrotnie silniejszemu wrogu, ale i tak i tak musieliśmy się cofnąć. Skoro w umiejętnościach dowódców jest względny remis, to należy zająć się takimi kwestiami jak jakość żołnierza, a tutaj IMHO przewagę mieli Rosjanie. Cóż, odwaga i dzielność żołnierzy to rzecz względna, można powiedzieć, że w tej sprawie to Polacy mieli przewagę i dlatego zaskakiwali Rosjan. Targowica działała przede wszystkim na ziemiach zajmowanych przez Rosjan, ale tamtejsza szlachta nie mogła zrobić nic innego jak ją poprzeć. Wątpliwe, by do końca roku można było wyprzeć Rosjan z zajętych terenów, przecież to był kawał kraju. W czasie "potopu" mieliśmy prawdziwych sojuszników - Habsburgowie, Tatarzy no i wkrótce Rosjanie. W 1792 r. nie mieliśmy żadnego prawdziwego sojusznika, bo nikt nie widział sensu w to, by RON istniała (w 1655 r. było inaczej), może poza Turcją, ale ta nie mogła nam pomóc, gdyż dopiero co toczyła wojnę z Rosją. Rosjanie byli zmęczeni wojną, ale mieli wolę walki na najwyższych szczeblach politycznych i wojskowych, czego nie można powiedzieć o Polakach, nawet na początku wojny. Mam na myśli tutaj głównie pasywność co niektórych dowódców, co doskonale pokazuje Mir. Do tego wojna wcale nie musiała dużo kosztować skarb rosyjski, wystarczyło, że Rosjanie zdecydują się zaopatrywać swoje wojska na wzór szwedzki, czyt. łupić każdą wieś. I z tą zdradą już nie przesadzajmy, nadal zapomina się o poparciu tej decyzji przez większość członków Straży Praw.
-
Tylko co innego, współuczestnictwo w zbrodni, co innego bycie świadkiem przygotowań
-
W skali "szybkoczytaczy" może i nie, ale ja np. (jako "nie - szybkoczytacz"), ale ja przeczytam w godzinę najwyżej 40 stron, ale to tylko w porywach. Dołóżmy do tego to, że nikt nie może nic do mnie mówić, wszyscy i wszystko muszą być cicho, do tego książka musi być interesująca, język autora żywy etc. Różnice widać Szybkość podobna do mojej (ja chyba 270 słów na minutę), ale w rozumieniu to raczej nie wybijam się ponad normę - 40% to dla mnie często za dużo. No szacunek, dla mnie przeczytać książkę w dwa dni to jest osiągnięcie :roll: Wczoraj pewien nauczyciel tego czegoś pokazał mi fajny trick pamięciowy. Miałem zapamiętać ułożenie 10 par wyrazów. Miałem dwie minuty. Po dwóch minutach pamiętałem tylko 3 pierwsze pary. Po następnych dwóch minutach pamiętałem wszystkie (na wyrywki), bo gościu mi to wyjaśnił na podawaniu pewnych historyjek, a nie wkuwaniu.
-
Zamykaj, zamykaj Waść, jakowej potyczce i tak nie ujdziesz Którzy z tych wrogów (w historii RON) odważyli się podnieść rękę na króla? Na tę chwilę przypomniałem sobie tylko próbę porwania Stanisława Leszczyńskiego, ale to działanie Augusta Mocnego (Sas podobnie postąpił z dwoma Sobieskimi), który uważał się za prawowitego władcę, może i miał na to lepsze kwity niż Leszczyński?
-
Ależ o tym doskonale wiadomo, tylko dodałem tak sobie. Owszem, ale królobójstwo (o ile można to tak nazwać) było. Chyba, że mylę pojęcia. Zbigniew z racji starszeństwa miał większe prawa do tronu niż Bolesław. [ Dodano: 2008-07-24, 12:36 ] Jeszcze odnośnie śmierci Mieszka II. Wg Kętrzyńskiego w zamordowaniu Bezpryma i śmierci Ottona miał maczać palce sam Mieszko. Nie jest to niemożliwe (choć dokładniej nie wiadomo jak Otton zmarł). Ciekawsze jest to, że wg Kętrzyńskiego w zamachu zginął również sam Mieszko, o czym informuje Gotfryd z Viterbo, ale z http://www.poczet.com/mieszkoii.htm można się dowiedzieć, że z ręki giermka zginął raczej Otton. [ Dodano: 2008-07-31, 19:13 ] Ewentualnie giermek zabił Bezpryma.
-
Pod Racławicami pierzchał, bo wróg miał ok. trzykrotną przewagę liczebną, do tego wygrał dopiero wtedy, gdy zaatakowali kosynierzy (jazda polska nie dawała sobie rady z Rosjanami). Mówisz o Rosjanach jako o pozbawionych talentu - a co powiesz o Polakach? Rosjanie byli na obcym terenie, ale byli wspierani przez Targowiczan, a ci wprowadzali swoje "ideały" na zdobytych terenach. Sytuacja w Polsce mogła skłonić króla pruskiego do szybszego działania. Prosty rachunek - ok. 70 tys. Rosjan (coś musieli zostawić na tyłach) + paręnaście (załóżmy 15) tys. Prusaków = 85 tys. żołnierzy wrogich Polsce, na dodatek lepiej wyszkolonych i dużo bardziej doświadczonych od Polaków. Nawet, gdyby w porę wprowadzono do walki resztę żołnierzy, dochodząc do 100 tys. to dla mnie wysoce wątpliwe jest, że armia RON wytrzymałaby uderzenie z dwóch stron. Spadłaby chęć walki, Prusacy na pewno nie wygraliby całej wojny (bo musieli jakoś rozdzielić swoje siły), ale mogli nam skutecznie uniemożliwiać działania na zapleczu. Wysoce wątpliwe, by nieprzyjazny krok wobec sojusznika zrobił coś poważnego Prusakom. Byli w przyjaznych stosunkach z Rosją i Austrią (fakt, że dzięki wspólnym wrogom), do tego Anglicy mając do wyboru poparcie Francji lub Prus, wybraliby to drugie. Ani kraje skandynawskie, ani iberyjskie (nie mówiąc o włoskich, czy niemieckich; zresztą, dlaczego Niemcy mieliby się przejmować losem RON? Prusacy mogliby to uzasadniać np. tym, że szukali niemieckiej przestrzeni życiowej na wschodzie :tongue: ) nie mogły zagrozić Prusom. Sułtan mógł się ograniczyć tylko do nieuznania rozbiorów. A i jeszcze jedno - niektórzy dowódcy zachowywali się dość pasywnie, z wolą walki na szczytach polityki też było różnie, co najlepiej potwierdzają opinie w łonie Straży Praw.
-
Mnie już fascynacja zespołem przeszła, ale posłuchać lubię (choć rock ustąpił metalowi...). A ze wszystkich członków U2 najbardziej lubię Claytona, osobnik zdecydowanie wyróżniający się na tle normalnych, pobożnych i działających zgodnie z moralnością innych członków grupy
-
Polacy jako ksenofobi i antysemici czy na pewno?
Tofik odpowiedział elfo → temat → Historia Polski ogólnie
Urządzali za to rzezie Kozakom, ale to działało w obydwie strony -
Gdzieś przeczytałem jakąś opinię na temat powstania wielkopolskiego (tego z 1918 r.). Sedno tyczyło się tego, że owe powstanie jest niedoceniane, z tego względu, że było tam "zadziwiająco mało heroizmu", beznadziejnej walki i wojny ze zdecydowanie przeważającym wrogiem. Dodam, że autor skomentował taką postawę mniej więcej takimi słowami: "Dziś lekceważy się Wielkopolan AD 1918, bo kopali leżącego... ale kogo mieli kopać?! Mieli czekać, aż wróg wstanie i im wpier....?!".
-
Wszystko leży w odpowiednim zsynchronizowaniu klawisza lewej strzałki i backspace'a
-
Grunt w tym, żeby wygrywał i istotnie, żołnierz rosyjski wygrywał (przegrał tylko raz), więc większych problemów z morale nie było. Owy żołnierz wojował kilka lat, ale nie wyrażał głośno swych sprzeciwów. Do tego był ostrzelany, nie to co większość Polaków. Nie liczą się formalności, liczy się stan faktyczny. W praktyce Prusacy nie mieli już powodów do utrzymywania z nami sojuszu. Skoro byliśmy w sojuszu, to dlaczego przystąpili do rozbioru? Racja stanu. Ochotnicy przybywali, ale ile wojska Rosjanie mieli na tyłach? [ Dodano: 2008-07-09, 16:53 ] O ile dotrwalibyśmy do tych 9 miesięcy.
-
No cóż, arian, luteran, kalwinistów, prawosławnych było dużo... Ja osobiście nic nie wiem o żadnych podejrzeniach, byłbym wdzięczny, gdyby mnie ktoś oświecił.
-
Raczej nie, bo to przecież nie zamordował go Polak. Kto wie, może się znalazł jakiś patriota, który nie mógł znieść tego, że pieniądze są topione w wielu ucztach króla
-
Nazaa, czekamy...
-
Niektórzy do dziś mają wątpliwości co do śmierci Mieszka II. Niektórzy przyjmują, że klęski, krzywdy jemu zadane, były zbyt silne, by Mieszko nadal wierzył w sens swojego życia i zwyczajnie popełnił samobójstwo. Są też tacy, którzy mówią o jakiś zabójcach, ale moim zdaniem to absurd. On sam umarł, gdy miał 44 lata, jego syn umarł, gdy miał 42 lata, matka Mieszka też umarła gdzieś w tych granicach. Sporna jest sprawa śmierci Bolesława Śmiałego, hipoteza o jego otruciu nie jest do odrzucenia, ale dokonali tego albo Węgrzy (takiego gościa, na którego nieprzychylnie spoglądali Polacy i Niemcy, trudno by było u siebie przetrzymywać) albo wysłannicy księcia Władysława Hermana (albo - Sieciecha). Śmierć Zbigniewa też raczej nie była naturalna. Można mieć wątpliwości co do śmierci Kazimierza Sprawiedliwego. Zmarł, gdy miał ok. 56 lat. Na jego śmierci mógł skorzystać m.in. Mieszko Stary, część Rusi. Ale czy nie był na ówczesne standardy "stary" (przepraszam, jeśli ktoś się obraził, jestem młody i cwaniakuje :oops: )? Jego ojciec żył niewiele krócej, jego przyrodni brat żył, również ok. 55 lat, Bolesław Kędzierzawy też, Mieszko Stary to wyjątek od normy, Henryk Sandomierski nie zmarł naturalnie. Może się Kazimierzowi zwyczajnie przejadły te jego uczty (podobnie jak Korybutowi w przyszłości)? Z wielkich uczt był znany jeszcze wtedy, gdy rządził tylko w Wiślicy. Śmierć Leszka Białego powszechnie znana. Wątpliwości pozostawia kwestia śmierci Władysława Laskonogiego. Istnieje wersja, że mógł zginąć z ręki dziewczyny, którą chciał zgwałcić. Śmierć Henryka Pobożnego powszechnie znana. O kwestii zgonu Henryka Probusa pisałem tutaj. Gwoli wyjaśnienia - nie uważam, że wszystko mogło się potoczyć tak jak przedstawił to kronikarz, ale nie wykluczam otrucia. Zgon Przemysła II powszechnie znany. Pomijam oczywiście innych, pomniejszych książątek. W czasach jagiellońskich i Polski elekcyjnej raczej nie uświadczy się królobójców. Dla zainteresowanych tym zagadnieniem - http://pl.shvoong.com/books/486212-polscy-...B3lob%C3%B3jcy/ P.S. Może Vissegerd, który tak bardzo lubi kupować książki wspomniane przeze mnie, skusi się i wydrze skądś to dziełko? :mrgreen:
-
Zamachu dokonano 15 listopada 1620 r. ok. godziny 9, gdy król wchodził do kolegiaty św. Jana. Zygmunt został zraniony czekanem, ale jak wspomniano, dalsze ruchy zamachowca, uniemożliwił królewicz Władysław (jeszcze pełni sił, nie to co pod Chocimiem). Piekarskiego stracono 26 listopada. Odnośnie atmosfery w mieście w dniu zamachu - co niektórzy usłyszeli co nieco jakimś nieszczęściu i zinterpretowali to jako wieść o nadciąganiu Tatarów. Król jednak był na tyle nieszkodliwie ranny, że zdołał napisać i polecił rozesłać listy, informujące o jego ocaleniu. Żeby było śmieszniej, najbardziej przestraszyli się chyba członkowie sejmu. Uchwalili oni bowiem konstytucję Zabronienie czekanów, odtąd czekanów można było używać tylko w walce z nieprzyjacielem. Hiacynt Przetocki napisał o tym w takich słowach: Czekan głowę królewską tylko trochę zranił, Zarazy wyrok sejmowy wszystkim tę broń zganił. Umysł cię, poście, wiedzie do pokutowania, Tak wielce straszny nos daj dziadom do schowania. Bo jak oko wykolesz plebanowi twemu, Zakażą z nosem chodzić ludowi polskiemu. [ Dodano: 2008-07-09, 10:15 ] A jakieś dowody za tym? Przypominam, że to nie Francja, gdzie w wiekach XVI - XVIII śmierć na skutek zamachu ponieśli tacy ludzie jak: Henryk Walezy, Henryk Gwizjusz, Henryk IV, na kardynała Richelieu (fakt, że nie osoba królewska, ale przez samego króla był nazywany kuzynem) ciągle spiskowano (pod koniec życia Eminencji, spisek przygotowywał faworyt Ludwika XIII, w tej chwili nie pomnę nazwiska), a Ludwik XV w styczniu 1757 r. (na skutek zamachu Damiensa) prawie żegnał się z życiem. W Polsce królobójstwo uchodziło za zbrodnię ogromną i obrzydliwą, nawet rokoszanie o czymś takim nie pomyśleli.
-
Po pierwsze brzydko i niestarannie (ale uważam, że nie ma brzydkiego pisania, jest tylko własny styl ). Po drugie w miarę szybko. Po trzecie poprawnie. Po czwarte strasznie mnie denerwuje fakt, że pisząc coś, mógłbym to zrobić kilka razy szybciej na klawiaturze niż ręcznie.
-
Granat pewnie lepszy będzie miał wynik. Troszkę czasu straciłem na poprawianie błędów. Zrobiłem drugi raz i dostałem łatwiejszy i krótszy tekst (o piractwie komputerowym) i wyszło mi: Hehe, ani maszynistką, ani maszynistą Do dziś pamiętam ja kazano mi pisać dwoma rękami, bo pisałem (a właściwie - szukałem liter; dziś to już mam opanowane, choć jakieś dwa lata temu robiłem podobne testy i były poważne problemy z rytmicznością pisania i z poprawnością, problem z rytmicznością pozostał do dziś, choć wyrobiłem swój własny rytm ) jednym palcem
-
Fakt, w tym czasie mogło się co nieco zmienić. Ale zdecydowanej większości naszego wojska brakowało doświadczenia (ci żołnierze rosyjscy, którzy szli do Polski, mieli już doświadczenie na wojnie, bo niedawno walczyli z Turkami), nie wspominając o jakości kadry oficerskiej. Wyróżniał się u nas Poniatowski, reszta to przeciętniaki. Ciężar walki z rewolucją i tak przejęła Austria, która była na tyle tym zajęta, że w ogóle głębiej nie zajmowała się sprawami polskimi. Wojna w Polsce nie mogła stanowić dla Prus żadnego zagrożenia. Wielkim sukcesem RON byłoby utrzymanie stanu posiadania, ale poszerzenie tego stanu nie było możliwe. Król pruski nic nie ryzykował, może poza stratą iluś tam żołnierzy pruskich i tak dużo lepszych od żołnierzy polskich. Nadmienię jeszcze, że Prusy wolały mieć Polskę podzieloną między siebie i resztę sąsiadów niż Polskę będącą jedynie pod protekcją rosyjską.