
Tofik
Moderator-
Zawartość
7,830 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez Tofik
-
Średniak, jakieś nagrody dostaje, ale w sumie nie wiem za co. Zdarzyło mi się przy nim usnąć.
-
Niespecjalnie, w porównaniu z poprzedniczką - w ogóle. Była raczej łagodną kobietą, skłonną do kompromisów i porozumień, np. miała swój udział w pogodzeniu konfederacji gołąbskiej i szczebrzeszyńskiej. A jakie parametry powinna mieć dobra królowa?
-
Tak, zadawaj.
-
Ludzie godni potępienia w II RP
Tofik odpowiedział Gnome → temat → II Rzeczpospolita (1918 r. - 1939 r.)
Gnome, nie obraź się, ale muszę coś dodać :roll: Jeżeli za rządów Tuska, jakiś morderca ubije 10 osób, to jest to wina Tuska, bo on odpowiada za wszystkie niegodziwości re... rządu ? -
Zabicie mistrza krzyżackiego przez chłopów jest wątpliwe, ale atak piechoty chłopskiej pod Grunwaldem powtórzył też Henryk Sienkiewicz, więc nie ma co winić pana Jana.
-
Kto został nagrodzony przez Bolesława Krzywoustego złotą ręką?
-
Z pewnością chodzi tutaj o Ryksę, córkę Władysława Wygnańca, ale co do kuzyna to już nie mam pewności. Czyżby chodziło o Fryderyka Barbarossę?
-
Ludzie godni potępienia w II RP
Tofik odpowiedział Gnome → temat → II Rzeczpospolita (1918 r. - 1939 r.)
A masz jakieś dane za tym? Kiedy, gdzie, jak? Pośrednio to można o to oskarżyć Mieszka I. To był europejski standard. Dużo mamy w społeczeństwie "idiotów". Czy Hitlera i Stalina też uznamy za idiotów? Uznamy ich za morderców, ale swoje w głowie mieli poukładane. -
Czy wg Was Bolesław miał szansę na koronę (jako jedyny z trzech Bolesławów do 1138 r. jej nie osiągnął)?
-
Początki państwa polskiego w legendzie
Tofik odpowiedział Andrzej → temat → Ziemie polskie od wędrówki ludów do panowania Mieszka I (IV w. - ok. 960 r.)
A słyszeliście o opinii Jana Czekanowskiego, iż Popiel był czymś w rodzaju namiestnika w Wielkopolsce należącej do Połabian? Owy Ziemowit miał obalić Popiela i władzę połabską. [ Dodano: 2008-08-22, 17:47 ] Dodam, że wg Besali było podobnie, tyle, że niekoniecznie Wielkopolska musiała być pod władzą Połabia. Wg tego historyka Popiela obalił urzędnik na wzór majordoma w państwie Franków - którym miał być Piast. Bunt spotkał się z poparciem, wygnano księcia, który uciekł nad Gopło, gdzie został oblegany i umarł z wycieńczenia/głodu/czegoś tam jeszcze. Wg mnie tej teorii nie można odrzucić, ale Piast raczej nie był wyższym urzędnikiem, wszak uważa się go za prostego kmiecia. -
Co do "Trzech kronikarzy" mam trochę odmienne odczucia od odczuć Achillesa, co nieco napisałem na ten temat tu http://www.historia.org.pl/forum/viewtopic.php?p=71381#71381
-
Średniowiecze to epoka zacofania czy nie?
Tofik odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Nauka, kultura i sztuka
Jeśli jesteśmy już przy zdaniu historyków to warto zacytować Jasienicę (choć on to raczej nie historyk, ale cytuje Plezię): Nikt nie chce degradować epoki Odrodzenia. Słusznie zastrzega się przywilej dużej litery dla Renesansu Michała Anioła, Erazma z Rotterdamu i Mikołaja Kopernika. Ale to wielkie Odrodzenie wynikło nie z importu greckich manuskryptów ani z wynalezienia druku czy rozwoju grafiki. Raczej wykwitło z europejskiej gleby, uprawianej poprzednio w sposób o wiele bardziej gorliwy, niż skłonni bywamy mniemać. Istniał w swoim czasie "renesans karoliński", który przepadł w katastrofie imperium Franków. Nastał później "ciemny wiek", stulecie X. Ale już XI zaczęło się dźwigać. O czasach późniejszych pisze Marian Plezia, zastrzegając się oczywiście, że w sprawach kultury nie wolno niczego mierzyć "sztywno datami": Po pierwsze (czysto zewnętrznie rzecz biorąc) mnożyć się zaczynają w sposób dotychczas niespotykany ośrodki życia umysłowego, szkoły, biblioteki. [...] Ludzie XII wieku mieli jasną świadomość, że postępy ich wiedzy są w przeważnej mierze odkrywaniem na nowo zapomnianego dorobku kultury starożytnej; oni to przecież ukuli o sobie powiedzenie, że są jak karły siedzące na ramionach olbrzymów; jeśli wzrok ich sięga dalej to tylko dlatego, że tamci podnieśli ich tak wysoko. Wynikał stąd obowiązek, któremu na ogół gorliwie czyniono zadość, obowiązek pilnego studiowania wszystkiego, co tylko z literatury starożytnej było jeszcze dostępne. Znano ją wówczas w o wiele szerszym zakresie niż poprzednio i studiowano o wiele gruntowniej. -
U mnie najlepiej ściąga się na technice. Dyrektor daje sprawdzian, wychodzi, wszyscy piszą... i otwierają zeszyty :wink: Jeżeli ktoś nie ma zeszytu, to drze się na cały głos: "Eeee, a co to jest [np.] połączenie szeregowe?" A dyrektor siedzi w pokoju nauczycielskim :roll: Zresztą, przy zdawaniu karty motorowerowej podobno było tak samo :mrgreen:
-
Skończyłem czytać Jasienicę i mam kilka uwag: 1. Nietrafne opinie: - wg Jasienicy hołd z Czech nie przyniósłby zakończenia (choćby krótkiego) sporów z cesarzem Henrykiem. Nie docenia znaczenia tego, że po pierwsze musiał uporać się z buntami wewnątrz kraju, po drugie kontynuować podbój niechrześcijańskiej Słowiańszczyzny, po trzecie walczyć o koronę cesarską, po czwarte chciał mieć choć formalne zwierzchnictwo nad Czechami i to udałoby mu się, więc nie miałby powodów do ataku, - wg Jasienicy Bolesław był idealistą i walczył o porządek wg Ottona III. Jest to moim zdaniem kompletna bujda. Bolesław musiał sobie zdawać sprawę z tego, że to nie wyjdzie, że jest (w samych Niemczech) za dużo przeciwników tego porządku. Misje św. Wojciecha i Brunona z Kwerfurtu nie służyły budowie tej idei, ale zwyczajnemu wzmocnieniu państwa polskiego. Wyprawa kijowska była niczym więcej jak wyprawą łupieżczą (później zdobywczą), nie wyprawą w służbie tych pięknych celów. Gdyby Chrobry kontaktował się z Bazylim Bułgarobójcą w Bizancjum, to świadczyłoby to o jego szerokich horyzontach polityki zagranicznej, ale nie o chęci budowania państwa powszechnego, - przyjaźń Gall wobec Niemców - wg Jasienicy tak było, tymczasem np. Marian Plezia twierdzi, że Gall był niechętny Niemcom i trudno mu nie przyznać racji. Gall np. kpi sobie z Henryka V i jego działań. Argumentem za tą tezą ma być jeszcze to, że Gall nie pisał o zwycięstwach Chrobrego nad Henrykiem II, ale po pierwsze Henryk też wygrywał, po drugie nie pisał też o zwycięstwach cesarza, po trzecie nie musiał o tym wiedzieć całkiem dokładnie (a pokazał kilkakrotnie, że nie jest zbytnio rozeznany w tym temacie np. pisząc o jakichś dwu wyprawach na Ruś, czy o Mieszku - młokosie w wieku 28 lat), - wg Jasienicy Bolesława Śmiałego zabili Polacy nasłani przez Władysława Herman czy nawet Sieciecha. Zapomniał, że wg Galla Bolesław swoją próżnością narobił sobie wrogów wśród Węgrów. Oczywiście nie odrzucam hipotezy z Polakami, ale nie uznaje też jej za pewnik, - wg Jasienicy sojusz Pomorzan ze Zbigniewem był błędem. I tu się całkowicie myli. Po pierwsze Bolesław atakował Pomorzan, więc wróg mojego wroga... Po drugie musiał się jakoś uchronić przed najazdami Pomorzan nie chcąc zbytnio dzielić swoich sił, - wg Jasienicy Bolesław III nie otrzymał w 1109 r. pomocy od Węgrów i Rusinów. Gall napisał jedynie o posłaniu po pomoc, nie napisał jednak z jakim skutkiem. A gdyby pomoc nie przybyła to z pewnością, by przypomniał ten fakt, - dziwne wydaje się też zdanie Jasienicy w kwestii tego, gdzie Gall był naocznym świadkiem. Pewne jest, że był świadkiem pokuty księcia Krzywoustego i trudno to podważyć. Ale autor twierdzi, że Gall widział również pogrzeb Mieszka Bolesławowica (mało prawdopodobne) oraz... tzw. "cud z Pomorzanami" i bitwę nad Trutiną :shock: Bez komentarza. 2. Strona graficzna książki - tutaj autor raczej miał mało do powiedzenia, ale warto skomentować. Sama mapka przedstawiająca wczesnopiastowską Polskę jest straszliwie nieczytelna, a do tego niektóre informacje są tam całkowicie błędne np. jakieś wyprawy Bolesława Krzywoustego do Czech w 1072 r. i tego samego Krzywoustego na Ruś i Węgry w 1077 r... Warto wspomnieć, że to raczej Śmiały atakował w tamtych latach, gdyż Krzywoustego zwyczajnie wtedy na świecie nie było. 3. Sprawa komentarza dla kronik: - Jasienica postawił sobie za cel komentowanie tychże dzieł, we wstępie autorstwa Samsonowicza jest nawet napisane, że czasami polemizuje z autorami tych kronik, ale zdarzyło mu się nie wspomnieć np. o wyolbrzymieniu strat polskich u Thietmara, np. przy forsowaniu Odry pod Krosnem w 1015 r., gdzie kronikarz mówi o stratach polskich w wysokości 600 ludzi i stratach niemieckich w wysokości kilku rycerzy. Przeprawy nad Odrą były na tyle silnie strzeżone, że tak wielkie straty u obrońców, a tym bardziej tak małe u napastników, nie były możliwe, - często zdarza się tak, że Jasienica cytuje po kilka stron z kronik, a komentarz do tego zajmuje jedną stronę czy nawet mniej. Z tego co pamiętam "rekord" wynosi 19 stron zacytowanych i 1 strona komentarza... :? To po części oszukiwanie czytelnika - jakbym chciał poczytać kroniki średniowieczne to bym jakieś kupił czy pobrał. Czytając "dzieło" Jasienicy można odnieść wrażenie, że to jakieś poskładane fragmenty prac Thietmara, Anonima i Kadłubka. I chyba rzeczywiście lepiej wydrzeć skądś te trzy kroniki, - Jasienica zwykle komentuje tylko te fragmenty, które dotyczą spraw, których naocznymi świadkami byli owi kronikarze, tak więc, nie dowiemy się co autor myśli np. o liczbach wojska Chrobrego wg Galla czy liczbach wojska Miecława w 1047 r. 4. Błędy merytoryczne: - Niektórzy tylko historycy zowią tajemniczego kronikarza [chodzi tutaj o Galla Anonima] Anoninem, zawsze pisząc ten rzeczownik dużą literą. Jest to zdanie o tyle dziwne, że część historyków nazywa Galla tylko Anoninem, a nie Gallem Anoninem, bo uważają, że owy kronikarz wcale nie pochodził z Francji, - W roku 1054 Kazimierz odebrał Śląsk siłą[...]. Jest to albo niewiedza albo błąd z rozpędu. Powszechnie przyjętym faktem jest, iż Kazimierz zdobył Śląsk w 1050 r., a od 1054 r. miał płacić trybut z tejże ziemi, - Konrad III nie był cesarzem, - wg autora Bolesław Kędzierzawy w 1138 r. miał trzynaście lat, czyli urodził się w 1125 r., tymczasem przyjęte jest, że urodził się ok. 1122, a ok. 1125 urodzić to się mógł Mieszko. Na koniec dwa cytaty, najpierw Jasienicy: W eseju tego typu autor nie ma obowiązku ani możności omawiania całej "literatury przedmiotu" ani przeprowadzania dyskusji ze wszystkimi poglądami, których nie podziela. Wziąłem po prostu książki trzech średniowiecznych kronikarzy i z urywków ich oraz z własnych komentarzy skomponowałem literacki tryptyk. Wychodziłem z założenia, że wolno mi swobodnie wypowiedzieć swe nieobowiązujące zdanie o twórczości trzech starszych kolegów. I jeden z noty wydawniczej: Przy opracowywaniu tekstu poprawiono bez zaznaczenia nieliczne ewidentne pomyłki w datach bądź pisowni nazwisk oraz nazw geograficznych, zachowując charakterystyczne dla pisarstwa Jasienicy formy językowe. Nieliczne, nieliczne... Liczy się fakt, że były, zresztą, jak starałem się wykazać, raczej nie usunięto wszystkich. Obecnie czytam Polacy na Kremlu i inne historyje Janusza Tazbira, Warszawa 2005, zapowiada się ciekawa lektura, ale jestem nieco zawiedziony tak krótkim potraktowaniem kwestii dymitriad.
-
Zdaje się, że z tym było różnie, np. wg Kuczyńskiego Długosz fragment o głupocie Jagiełły pisał... w chwili zdenerwowania, o czym mają świadczyć koślawe literki (widocznie profesor trzymał w swoich rękach oryginał). No i właśnie jakieś oryginały byłyby pomocne.
-
Od siebie powiem tylko, że był straszliwie zazdrosny o Janusza Radziwiłła, możliwe, że jego niechęć do niego zaczęła się gdzieś ok. 1646 r. czyli ślubu Ludwiki Marii z Władysławem. Radziwiłł dostał wtedy zadanie sprowadzenia przyszłej żony na dwór, a później zadziwił wszystkich swoich ubiorem, obyczajami i umiejętnościami. Królewiczowi było to wyraźnie nie w smak.
-
Co niektórzy pewnie już wiedzą: http://www.lastfm.pl/event/673186
-
Czy w Waszych szkołach uczy się jeszcze j. rosyjskiego?
-
Na samym początku pewne pytanie, oceniamy to, w jaki sposób wódz przegrał, czy to, jaki wpływ na dalszy przebieg wydarzeń miała dana bitwa? No cóż, musiało to wyglądać nieco komicznie, gdy taka masa wojska uchodziła przed Kozakami i Tatarami... Chmielnicki pewnie też by prędzej by w UFO uwierzył niż w to, że Pierzyna, Łacina i Dziecina uchodzą, a w ślad za nimi armia. Na tą bitwę stawiam, wyginęło 8000 żołnierzy, będących jednocześnie jednymi z najlepszych. To było do przewidzenia, skoro Moskale wystawili 70 tys. ludzi i na dodatek wspierało ich 20 tys. Kozaków, a Radziwiłł dysponował paroma tysiącami (chyba 6 lu 5). Chwała księciu za to, że wybił kilka tysięcy Rosjan pod Szkłowem, ale jak widać, tyle się dało zrobić. Klęska może i bolesna, ale i tak nic nie przyniosła, a Jan Kazimierz też nie dowodził jak beztalencie. No cóż, 7 października ginie 500 ludzi z armii Sobieskiego, 9 października ginie 9000 Turków, a jeszcze 1500 zostaje wziętych do niewoli...
-
Gusta i guściki, jest jeszcze trzecia grupa - są ci, którzy ich lubią, ja się do nich zaliczam.
-
No właśnie, do tego - ile by zrozumiał i zapamiętał? 60, 70, 80, może nawet 90% za pierwszym czytaniem?
-
8) Owszem. - trzy ostatnie widiowego, - muszkieterowie, - Romek, - no i niech będzie ten Tofik
-
Podkanclerzy, pierwszy prymas Polski, uczestnik bitwy pod Grunwaldem (bierny, pomijając ostrą reprymendę udzieloną najemnym Czechom ), reprezentował Polskę na soborze w Konstancji. Co o nim sądzicie? [ Dodano: 2008-09-30, 06:44 ] Cóż, IMHO postać na pewno ważna. W kwestii kościelnej uznałbym go za podobnego do Oleśnickiego (np. stosunek do husytów). Był jeszcze niezwykle ważną personą w czasie Wielkiej Wojny, np. uczestniczył w naradzie w Brześciu. Odnośnie kwestii wrócenia Czechów do boju, owa zaciężna chorągiew padła ofiarą przełamania skrzydła litewskiego i przerażona, uciekła w okolice obozu. Trąba skierował się w ich kierunku i w mocnych słowach dał im do zrozumienia, że nie tak zachowują się żołnierze
-
Czas na małą reaktywację tematu :roll: Może znowu nie taką małą. Zdaje się, że nie. O "wilczych dołach" wspomina dopiero XVI - wieczna Kronika Bychowca. Niech forumowicze sami ocenią jej wiarygodność w porównaniu z Kroniką konfliktu czy nawet Długoszem, którzy o "dołkach" nie wspominają Dobra opinia zakonu pośród swych poddanych była mocno zachwiana. Tylko skąd mogli wiedzieć, że tam akurat do niej dojdzie? Wg Nadolskiego doszło do ustąpienia pola, ale pod tym względem, że harcowników wycofano z harców, nie cofnięto całej armii. Tutaj wyraziłem się niedokładnie, choć nie mijałem się z prawdą :arrow: W grudniu 1409 r. został opracowany (m.in. przez króla Władysława Jagiełłę, wielkiego księcia litewskiego Witolda i podkanclerzego Mikołaja Trąbę) plan przyszłej kampanii, który zakładał m.in. szukanie rozstrzygnięcia w walnej bitwie. I to starano się realizować. Miałem jednak na myśli sytuację z dnia 10 lipca, gdy wojska Jagiełły na przeprawie nieopodal Kurzętnika nad Drwęcą zastał armię krzyżacką. Wiedział, że nie będzie mógł wykorzystać swej przewagi liczebnej i będzie walczył w dużo gorszej pozycji niż Ulryk von Jungingen. Dlatego Jagiełło odskoczył (11 lipca) z powrotem do Lidzbarka (z którego wyruszył 10 lipca), skierował się w kierunku Wysokiej i Działdowa, stamtąd na północ do Dąbrówna, które zdobył. Kilka chorągwi wysłał nad J. Łubień. I tyle w tym temacie. Należy dodać, że na pewno nie wszyscy, ani większość Krzyżaków była zakuta w ciężkie zbroje - bo większości na takowe nie było stać. Wg Nowińskiego do wykopania "wilczych dołów" doszło, jednak jak wspomniałem, wg mnie nie było to możliwe. Problem jest również z uczestnictwem piechoty w bitwie. Wg Nowińskiego pierwszą linię stanowili wszelkiej maści strzelcy, Zygner nawet szacuje ilość piechoty krzyżackiej na 5000, a piechoty litewskiej na 1000 (liczebność piechoty armii koronnej nieznana)! Jednak jak twierdzi Nadolski, nie ma przesłanek do takich twierdzeń z racji braku jakichś danych na ten temat z najbardziej wiarygodnych i najstarszych źródeł. Jedynie Kontynuacja Possilgego wspomina o mobilizacji ludzi na koniach i pieszo. Ale wg prof. Nadolskiego: Wzmianka ta niczego jednak nie przesądza, bo mobilizacja objęła także niewątpliwie zbrojnych przeznaczonych do wzmocnienia załóg zamkowych, a do tego piechota nadawała się jak najbardziej. Trzeba przyznać, że pan Nadolski ma tutaj 100% racji, jak można bronić zamków konnicą? Wg mnie piechota pod Grunwaldem się pojawiła, ale w charakterze straży taboru i czeladzi :arrow: , której zresztą użyto w końcowej fazie bitwy, przy obronie obozu (Zygnerowi na pewno nie chodziło o piechotę w sensie tejże czeladzi, bo zaraz podaje liczbę właśnie czeladzi [4000 - 5000]). Do tego, nie wiem czy czegoś nie pokręciłem, ale letnia wyprawa 1410 miała charakter wyprawy powszechnej, a to oznaczało, że przeciętny rycerz powinien wyekwipować, oprócz siebie, jeszcze dwóch strzelców (lecz liczebność i skład owej kopii bywały różne), ale na koniach! Pewny jest udział dział po obydwu stronach. Ale polskiej artylerii chyba nawet nie użyto, a artyleria krzyżacka nie wyrządziła atakującym Litwinom szkód (trzeba pamiętać, że jakość dział ciągle była bardzo mała, ale był to początek używania we wszelkich bataliach artylerii). Teraz znów słowa Leszka Zygnera: Niemal dwukrotną przewagę liczebną [wg tego historyka liczebność armii Jagiełły wynosiła coś ponad 33 tys. ludzi bez czeladzi, jeśli doliczyć czeladź wyjdzie liczba 41 tys., a armia krzyżacka 21 tys. bez czeladzi, z czeladzią najwyżej 26 tys.; wg Nadolskiego armia polsko - litewska wynosiła 30 tys. żołnierzy, a armia krzyżacka 15 tys.; wg Nowińskiego Jagiełło zebrał 30 tys. żołnierzy, von Jungingen aż - w porównaniu do armii Władysława - 25 tys.] wojsk sprzymierzonych w pewnej mierze równoważyło nieco lepsze uzbrojenie i wyszkolenie oddziałów krzyżackich. Jest to wyrażenie nieco niedokładne. Jak już wspomniałem, na ciężką zbroję mogli sobie pozwolić tylko najbogatsi, ewentualnie rycerze - mnisi, a tych jak wiadomo było (w skali całych wojsk) zaledwie 250. Większość wojska wolała lżejszą kolczugę, czasami do kolczugi dołączano elementy zapożyczone ze zbroi płytowej, ale tylko do ochrony poszczególnych części ciała, nie całej postury. Do tego Krzyżacy często używali lekkich włóczni zwanych sulicami, którą upodobali sobie też Litwini, albowiem sulica była wytworem ludów bałtyjskich. I zakon i Polacy używali mieczy, kusz, kolczug, nieliczni zbroi płytowych, podobnych tarcz itp., więc nie ma powodów, by twierdzić, że Krzyżacy byli lepiej uzbrojeni. Litwini byli troszkę podobnie do Krzyżaków uzbrojeni jeśli chodzi o broń i uzbrojenie ochronne (w sensie tarcze etc.). Niemniej Litwini używali m.in. szabli, ale to nie znaczy, że byli gorzej uzbrojeni. Jazda litewska zamiast kolczug (choć i te tam występowały) używali zwykle pancerzy łuskowych. Tak więc Krzyżacy w tej kwestii wcale nie byli lepsi. Wyszkolenie to już sprawa względna. Na pewno Litwini i Polacy oraz ich towarzysze do dzieciaków w dziedzinie fechtunku nie należeli :arrow: Można sobie pozwolić na określenie położenia niektórych chorągwi przed bitwą. Brak informacji o tym, które chorągwie stanowiły centrum i prawe skrzydło armii Witolda. Lewe skrzydło litewskie obsadzały trzy chorągwie smoleńskie, sąsiadujące (z lewej strony) z prawym polskim skrzydłem, które obsadzały: "gończa" chorągiew koronna i chorągiew św. Jerzego złożona z Czechów i Morawian (zaciężni). Centrum wojsk koronnych stanowiły chorągwie: chorągiew krakowska (najważniejsza chorągiew w wojsku polskim), sandomierska, halicka i wieluńska. Obok nich lub za nimi znajdowała się chorągiew Dobiesława z Oleśnicy i chorągiew nadworna. Brak informacji o składzie lewego skrzydła armii polskiej. Andrzej Nadolski pisze: O składzie lewego, zewnętrznego skrzydła wojsk koronnych brak pewniejszych informacji. Możemy się tylko domyślać, że przeważały tam chorągwie wielkopolskie, a w późniejszej fazie bitwy pojawiały się chorągwie zaciężne [...], pierwotnie stojące zapewne w dalszych rzutach w głębi całego ugrupowania. Tak więc na 91 chorągwi (51 polskich, 40 litewskich) wojska Jagiełły, możemy określić położenie... trzynastu (nie licząc Wielkopolan na lewym skrzydle wojska koronnego, bo ich status jest bardzo niepewny). Z wojskiem krzyżackim jest jeszcze większy problem. Z całą pewnością można określić położenie tylko "większej" i "mniejszej" ("gończa") chorągwi wielkiego mistrza, które mu towarzyszyły, jak nietrudno się domyślić. Do dziś spory wywołuje atak prawego skrzydła złożonego z Litwy, Tatarów, pewnie Rusinów (choć ci występowali też w wojsku polskim, jako pochodzący z Rusi Czerwonej). Jedni zakładają, że zadziałała tutaj porywczość Witolda i rwanie się do walki żołnierzy, drudzy, że to po prostu zamierzone działanie. Zapomina się jednak o kilku rzeczach: 1. Litwę wsparły niektóre polskie chorągwie, właśnie te stanowiące polskie prawe skrzydło. Czy Witold nimi dowodził? Oczywiście, że nie, te podlegały Jagielle i tylko on mógł wydać im odpowiednie rozkazy. Zbytnia gorączkowość mogła zostać szybko "spacyfikowana". 2. Zwykle bitwę rozpoczynało się właśnie od ataku prawego skrzydła. Dla mnie dokładna nieznana jest sprawa ataku wojska koronnego. Zarówno wg Zygnera jak i Nowińskiego, Polacy ruszyli dopiero wtedy, gdy Litwini przegrali starcie z lewym skrzydłem Krzyżaków. Jednak wg Nadolskiego armia koronna zwyczajnie się spóźniła z natarciem na prawe skrzydło krzyżackie (i prawe i lewe skrzydło wroga miało być zaatakowane równocześnie), ale gdy Litwa zaczęła uciekać, lewe skrzydło aarmii jagiellońskiej było już w boju. Jak powszechnie wiadomo, wojsko Witolda zaczęło uciekać, panika udzieliła się również Polakom wspierającym Witolda. Ciekawostką jest fakt, iż zaciężni Czesi również zaczęli uciekać, ale ostro skarcił ich za to Mikołaj Trąba i pragnąc odkupić swe winy, powtórnie ruszyli do boju. Lewe skrzydło wojsk Ulryka poczuło się pewne i ruszyło za uciekinierami, ale np. Smoleńszczanie (dowodzeni przez Lingwena, syna Olgierda) dotrzymali pola i skutecznie zakryli prawe skrzydło koronne, ponosząc jednak duże straty. "Gończa" chorągiew królewska pewnie też nie uciekła. Jagiełło skierował do walki centrum swych wojsk (m.in. krakowską chorągiew) i inne oddziały. Porywczy Witold zdołał zapanować nad częścią swych oddziałów (choć niektórzy ponoć doszli aż na Litwę głosząc zwycięstwo zakonu) i pobił pościg krzyżacki. Nie wiadomo czy ta ucieczka była planowana. Na pewno przyczyniła się do znacznego osłabienia lewego skrzydła krzyżackiego (choć należy się też zastanowić jak to zadziałało na straty w wojsku litewskim? A może dowódcy w armii jagiellońskiej mieli na względzie to, że dzięki swej przewadze liczebnej, armia Jagiełły może ponieść takie straty?). Witold zdołał opanować popłoch i ponownie zaatakować. Można to przypisywać albo jego charyzmie albo tym, że Litwa teraz postanowiła wykonać założony wcześniej plan. Wg mnie ani jedno ani drugie nie jest niemożliwe. Można nawet połączyć obydwa te czynniki. Ci, którzy uciekali, bo taki był plan, szybko dali się przywrócić, ci którzy uciekali, bo spadło im morale, dali się przekonać (jakkolwiek by to przebiegało) swemu dowódcy. Inna sprawa - a dlaczego uciekali również Polacy? Czy oni też wykonywali plan postawiony Litwie? Mógł to być wynik klęski, ale równie dobrze Jagiełło mógł kazać uciekać Polakom, by utwierdzić lewe skrzydło zakonne w przekonaniu, że bitwa jest wygrana. Jednocześnie w szeregach polskich gdzieś zniknęła chorągiew Królestwa i ziemi krakowskiej (najważniejsza w wojsku koronnym) powierzona Marcinowi z Wrocimowic. Nie wiadomo czy Krzyżacy ją zdobyli, ale ta zniknęła, a to mogło wywołać ogromnie złe skutki. Jednak chorągiew podniesiono, nad bałaganem zapanowano. W końcu inicjatywa zaczęła przechodzić w ręce wojsk jagiellońskich. Von Jungingen zdołał jeszcze zebrać ok. 15 - 16 chorągwi (zapewne nie całkiem świeżych i nieużytych w walkach). Mistrz chciał uderzyć na prawą flankę Polaków i tym samym znalazł się w niebezpieczeństwie sam Władysław Jagiełło. By wzmocnić obronę sekretarz Zbigniew Oleśnicki jak najszybciej podjechał do nadwornej chorągwi, ale ta oświadczyła, że nie będzie stawać w bezpośrednim pobliżu władcy, bo spowodowałaby jeszcze większe zamieszania i ściągnęłaby tam uwagę Krzyżaków, co tylko zwiększyłoby niebezpieczeństwo. Nie można odmówić tymże rycerzom racji. Niedługo potem, łużycki rycerz Dypold von Kockritz ruszył na króla, choć nie mógł wiedzieć, że atakuje władcę, bowiem proporzec z białym orłem noszony przy królu zwinięto. Von Kockritza po prostu nęciła bogata zbroja i koń. Jak się zdaje, Władysław ruszył przeciwko niemu i zranił go w twarz. Niemca dobił nadjeżdżający Oleśnicki. Ulryk nie zaskoczył Polaków. Cały atak nie przyniósł skutku, na dodatek wrócili Litwini. Wojsko zakonne rzuciło się do ucieczki i rozpoczęła się walka o obóz, który ostatecznie udało się zdobyć. Wkrótce nadjechał król i zachował się po chamsku, ponieważ kazał rozbić wszystkie beczki wina (że on pije tylko wodę, to znaczy, że wszyscy tak mają robić) :evil: :mrgreen: . Niektórzy uciekali tak szybko, że już 16 lipca pojawili się w Malborku, czyli przebyli ok. 100 km. Padło wielu członków starszyzny krzyżackiej m.in.: - wielki mistrz Ulryk von Jungingen, - wielki komtur Kuno von Liechtenstein, - wielki marszałek Fryderyk von Wallenrode. Z najwyższych dostojników przeżył tylko wielki szpitalnik Werner von Tettingen. Do niewoli dostali się m.in. książę szczeciński Kazimierz, książę oleśnicki Konrad, człowiek Zygmunta Luksemburczyka Krzysztof von Gersdorf, komtur Pokarmina Markward von Salzbach (ścięty później przez Witolda, który był dla niego niewygodny, bowiem kiedyś był odpowiedzialny za krzyżacko - witoldowe układy). Na 250 mnichów, padło 209, ogólne straty (razem z jeńcami) wojska zakonnego może dochodziły nawet do 12000! Nie wiem czy dobrze pamiętam, ale wojsko jagiellońskie zdobyło chyba 46 (?) krzyżackich chorągwi, wszystkie działa i obóz Krzyżaków. Trudniej określić straty w wojsku Władysława Jagiełły. Długosz pisze, że zginęło tylko 12 ważniejszych (ale nie najwyższych w hierarchii) rycerzy, oczywiście nie licząc pomniejszych. Nie wiadomo czy Witold utracił aż 50% wojska w czasie tej bitwy, raczej utracił je w całej wojnie, a nie w samej bitwie.
-
Kto w historii Polski zasłużył na Nobla, ale go nie dostał?
Tofik odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Historia Polski ogólnie
Może i tak, ja się na literaturze nie znam, założyłem czysto teoretycznie.