Skocz do zawartości

Tofik

Moderator
  • Zawartość

    7,830
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Tofik

  1. Władysław II Jagiełło - ocena

    Noo, od czasów Olgierda pokój zawarty w 1408 r. był chyba najdłużej trwającym pokojem w dziejach wojen litewsko - ruskich Pamiętajmy zresztą, że Litwie udawało wtedy trzymać w szachu Moskwę.
  2. Książka, którą właśnie czytam to...

    Do książki Kuczyńskiego mam mieszane uczucia. W zasadzie nie wiem już co to jest książka dobra i książka zła. Subiektywność bije z takiego dzielenia w takim stopniu, że ja wolę darować sobie takie opinie. Powiem tylko tyle, że biografia Jagiełły jest zapewne (nie wiem, nie czytałem) bardzo skróconą wersją Wielkiej Wojny... tego samego autora. Prof. S. M. Kuczyński z pewnością był wybitnym mediewistą, ale duża część jego twierdzeń została już kilkanaście lat obalona przez innych historyków na czele z (nieżyjącym już) prof. A. Nadolskim. Przynajmniej ja odniosłem takie wrażenie, ale dzisiaj mało kto kwestionuje wyższość opinii Nadolskiego nad opiniami Kuczyńskiego, jeśli czytał książki obydwu autorów. Można powiedzieć, że wspólna dla tych dwóch historyków jest chyba tylko opinia, że działania Jagiełły w latach 1409 - 1411 stały na bardzo wysokim poziomie, a on sam nie był starym dziadygą i wojskowym beztalenciem (pewnie zbytnio uogólniłem). Lista wychwyconych przeze mnie pomyłek, czegoś co mi się nie podoba czy obalonych hipotez (w większości na podstawie Nadolskiego), oczywiście nie wszystkich, mogłem co nieco pominąć: - Kuczyński umieszcza datę narodzin Jagiełły ok. roku 1350/1351, tymczasem od niedawna obecna jest teza, że Władysław urodził się 10 lat później, oczywiście nie jest to wina pana profesora, że nie przewidział tego co się stanie kilka lat po jego śmierci Po prostu zwracam uwagę na nieaktualność książki, - wyjątkowość tego BKD - eka polega na tym, że została w nim umieszczona bibliografia (w formie dodatkowego rozdziału, a nie w formie dodatku do rozdziału jak w pozostałych BKD - kach). Szkoda, że tak skromna (11 pozycji, z czego 6 to zwykłe syntezy w stylu dziejów WKL, genealogii Jagiellonów, czy historii kniaziów ruskich i litewskich, a 3 pozostałe to dziełka samego Kuczyńskiego). Autor tłumaczy, że szersza bibliografia została podana w Wielkiej Wojnie..., ale co jeśli nie zaglądnę tam? Kuczyński napisał to tak, jakby jego książki stanowiły pewną całość (jak np. Trylogia Sienkiewicza :mrgreen: ), a tego w książkach dotyczących historii się nie powinno robić, - Kuczyński napisał kilka opowiastek wzorowanych na historii i (niestety) włożył tego też trochę i do tego dziełka... Denerwujące, bo sam pisze, że opisanie wszystkich spraw panowania Władysława Jagiełły zapełniłoby kilka tomów, a marnuje miejsce na takie głupoty! :evil: Do tego robienie z Olgierda jasnowidza (Olgierd leży umierający i mówi do swego syna coś w stylu: "Ruś albo wykończyć albo żyć w pokoju, przyjąć chrzest, najlepiej od Polaków, pilnować Świdrygiełły, bo to chłopiec niespokojny") woła o pomstę do nieba! - zbytnio krytykuje Witolda. Mówi np. że był złym wodzem, bo: a) przegrał nad Worsklą, B) nawalił pod Grunwaldem, c) nie odnosił sukcesów na Rusi. Worskla może nie była pokazem genialnej sztuki wojennej, ale pod Grunwaldem Witold spełnił swe zadanie (jakiekolwiek by ono nie było), a także uzyskiwał kolejne nabytki w księstwach ruskich (i prof. Stefan sam napisał, że to właśnie za czasów Witolda WKL miało swój największy w dziejach zasięg terytorialny), - autor powtarza nieprawdziwą opinię o tym, że zakon krzyżacki chciał podbić Polskę (skoro chciał to dlaczego tego nie zrobił, gdy Polska była dużo słabsza - w początkach rządów Kazka Wielkiego?), - wojska Unii Jagiellońskiej nie były gorzej uzbrojone, były inaczej uzbrojone, a nie to samo. Z pewnością wojsko polskie dorównywało krzyżackim, Litwini i Tatarzy też nie byli chłopcami do bicia, - z liczbą artylerii Kuczyński chyba przesadził, to, że Krzyżacy użyli w bitwie artylerii nie znaczy, że mieli ją więcej (nasza artyleria została w obozie, nie uczestniczyła w walkach), - zbytnio zaniża morale w wojsku krzyżackim - na pewno odsetek pruski nie był zadowolony ze swojej fuchy, ale pan profesor sam napisał, że zakon miał dużo kasy na zaciągnięcie wielu zaciężnych! - Krzyżacy pod Grunwaldem pojawili się 15 (a nie 14, jak chce Kuczyński) lipca i nie mieli czasu na wykopanie "wilczych dołów" (które Kuczyński - na podstawie dość późnego dzieła Bychowca, pomijając inne źródła - przywołuje), - śmierć wielkiego mistrza von Jungingena z ręki chłopów to legenda - nie mógł on zginąć z ich ręki, bo ich tam nie było (no chyba, że czeladź wyrwała się z obozu, ale kto im kazał?), - historia Jagiełły nie jest opisana chronologicznie (dla mnie to spora niedogodność, ale jak kto woli). Obecnie czytam Legnicę 1241 Zdzisława Pietrasa.
  3. Najtragniczniejsza data w historii świata

    Nie zapominajmy o wzajemnych rzeziach w czasie I wojny światowej - zwłaszcza o Verdun i Sommie.
  4. Pohusarzenie

    Ach, no tak, co do pocztowych masz rację (myślałem, że chodzi jeszcze o towarzyszy). Choć z tego co pamiętam, Wimmer pisał, że w chorągwiach kozackich zdarzali się sporadycznie plebejscy towarzysze.
  5. Pohusarzenie

    Chyba troszkę przesadziłeś. W chorągwiach pancernych nie służyli może takie krezusy jak w husarii, ale był tam element szlachecki, choć oczywiście - nieco plebejuszy tam również było. Takie pohusarzenie powodowało, że stosunek szlachta : nieszlachta w husarii zmieniał się na niekorzyść szlachty.
  6. Uzbrojenie husarza w XVII w.

    Kolejna próba odświeżenia tematu Było trochę o skrzydłach, było trochę o koncerzach i pałaszach, może teraz jakaś polemika z poglądami poważnych historyków? Np. Husarz polski miał więc konia orientalnego, a jego główną bronią była lekka, drążona w środku kopia, dochodząca do 5,5 m długości (zwana "drzewkiem"). Po złamaniu kopii, husarz mógł używać koncerza, długiej białej broni kłującej, przebijającej tureckie zbroje kolczo - płytkowe. Uzbrojenie ochronne składało się natomiast z hełmu i napierśnika. Zakładano też, zapożyczone od Turków, osłony rąk - karwasze. Hammerstein 1627, Paweł Skworoda (opis dotyczący husarii w I ćwierci XVII wieku). W drugiej połowie XVI wieku [husarze] zaczęli się stroić, też pod wpływem Turków i Tatarów, w orle skrzydła i skóry drapieżników - rodzimych wilków i rysi, ale także lamparcie i tygrysie. Kopia husarska, sięgająca 5 m długości, kruszyła się przy uderzeniu. W bliskim zwarciu husarze posługiwali się szablą typu rodzimego, z kabłąkiem u rękojeści i pierścieniem na kciuk (paluchem). Pod kolanem husarze nosili zapasową broń: obosieczny pałasz lub koncerz o wielobocznej głowni przeznaczonej do kłucia. Używali też nadziaka, a w olstrach przy siodle mieli nabite pistolety (półhaki). Za czasów Władysława IV wykształciła się oryginalna polska zbroja husarska, z napierśnikiem mającym u dołu kilka folg, obojczykiem chroniącym szyję i kark, z naramiennikami i osłonami przedramion - karwaszami, niekiedy, wzorem zachodnim, z folgowymi nadbiodrkami. Po prawej stronie napierśnika widniał mosiężny krzyż kawalerski, symbol stanu szlacheckiego, a na sercu - medalion z wizerunkiem NMP Niepokalanego Poczęcia, ślad po pierwszym polskim orderze, odrzuconym przez sejm. Wszystkie ozdoby tej żelaznej zbroi, lamówki, guzy, rozety, były mosiężne, a ornamenty delikatne: perełki, kółeczka i kreseczki jakby ludowe. Stosowano do niej szyszak o dzwonie kulistym. Skrzydło husarskie, początkowo pojedyncze, z czarnych piór, zatykano w tylnym łęku siodła. Nie wystawało ponad głowę, bo przeszkadzałoby w robieniu szablą; służyło zresztą raczej w paradach. Rzeczpospolita szlachecka, praca zbiorowa (ten tekst autorstwa Zdzisława Żygulskiego jr. Husaria przez cały omawiany okres zachowywała charakter jazdy ciężkiej, którego nabrała już w drugiej połowie XVI wieku. Wpływało na to jej złożone uzbrojenie. Towarzysz husarski nosił uzbrojenie ochronne w postaci początkowo półzbroi folgowej, często kombinowanej z kolczugą, później za czasów Sobieskiego, zazwyczaj w półzbroi karacenowej (łuskowej). Zbroje te były bardzo rozmaite, nie można mówić o żadnych ujednoliceniu ich, gdyż nie każdego stać było na sprawienie sobie uzbrojenia według panującej mody i często zaciągał się w pancerzu odziedziczonym po przodkach. Ogólną tendencją było jednak dążenie do zmniejszenia ciężaru uzbrojenia ochronnego i coraz częstsze były w użyciu w drugiej połowie XVII w. półzbroje bez napleczników - kirys lub karacenę przytrzymywały szerokie skórzane pasy krzyżujące się na plecach. Głowę husarza chronił szyszak, również rozmaitego typu. Uzbrojenie ochronne pocztowych było podobne i różniło się od uzbrojenia towarzyszy głównie ozdobnością. W skład uzbrojenia zaczepnego towarzysza wchodziła przede wszystkim kopia. Jej długie na 5 - 5,5 m drzewce było częściowo wydrążone w środku (aż do uchwytu), oblane smołą i oplecione surowym rzemieniem lub sznurkiem. Od grota zwisał z niej długi na około 1,5 m proporczyk w barwach danej jednostki. Husarz taką kopią z rozpędu z łatwością przebijał zbroję przeciwnika, łamał ją jednak zazwyczaj przy pierwszym starciu i sięgał później po inną broń. Stanowił ją koncerz, broń przeznaczona wyłącznie do kłucia, długości 1,20 - 1,55 m, przytroczony do siodła pod kolanem, szabla noszona u lewego boku i czekan lub nadziak - młotek służący również do rozbijania zbroi. Z broni palnej towarzysze mieli zazwyczaj w olstrach u siodła pistolety. Pocztowi nie posiadali kopii, a obok broni siecznej zwykle uzbrojeni byli w bandolet. Pod koniec XVII wieku wobec małej przydatności kopii w walkach z Tatarami hetmani często nakazują husarzom wyruszenie na kampanię bez broni drzewcowej, a za to każą się wszystkim zaopatrzyć w długą strzelbę obok pistoletów. Rotmistrze i porucznicy nigdy nie nosili kopii, a jako odznakę władzy mieli buzdygan służący jednocześnie za broń. To obfite uzbrojenie bogato zdobione u towarzyszy, skrzydła u zbroi, wspaniały ubiór, skóry lamparcie, a u pocztowych, wilcze na plecach i wysokiej wartości konie, kosztowało znaczne sumy. Sam koń husarski kosztował majątek: w pierwszej połowie XVII wieku najtańszy był wart podobno 200 dukatów [2400 zł - 3600 zł], niektórzy mieli konie znacznie droższe. [...] Samych koni wierzchowych towarzysz musiał mieć kilka, bo 1 - 2 dla siebie, po jednym dla pocztowych i co najmniej dwa przy wozie, jaki prowadził przy chorągwi. Na wozie tym wieziono zapasowe kopie proch i kule do broni palnej podkowy dla koni, namiot i odzież, a wreszcie pewien zapas żywności. Wojsko polskie w II połowie XVII wieku, Jan Wimmer (opis dotyczący husarii w II połowie XVII wieku) Co sądzicie o tych poglądach? Interesuje mnie zwłaszcza Wasze zdanie na temat ceny konia husarskiego, ja słyszałem chyba nieco niższe. A co do skrzydeł, IMHO ich nie było, co prawda Karol Ogier w 1635 r. opisywał chorągiew husarii i napisał, że miała ona skrzydła przymocowane do pleców (i kolejna wątpliwość - skrzydła przy siodle czy na plecach?), pisze również o ich wpływie na płoszenie koni nieprzyjacielskiej. Zawsze mnie jednak ciekawiło, dlaczego miałyby się nie płoszyć konie polskie (czyt. husarskie) - może jakaś tresura? Ale ponoć robiono testy (poprawcie mnie jeśli się mylę, ale czy nie przy "Ogniem i mieczem"?), w których stwierdzono, że skrzydła nie wydają żadnego dźwięku. Do tego Ogier opisuje tylko pewną chorągiew, a w listach przypowiednich nie kazano zabierać skrzydeł, co najwyżej jakieś pojedyncze chorągwie dla wyróżnienia się mogły to robić.
  7. Bitwa pod Połtawą- 8 lipca 1709 r.

    W sumie masz rację. Ale chodziło mi o to, że Karol nie zdobył Połtawy, nie dlatego, że nie mógł, ale dlatego, że nie chciał Może wyraziłem się precyzyjniej.
  8. O to, że od jakiegoś czasu (kilka miesięcy) Bellona zapodaje czytelnikom wznowienia w formie kserokopii (sic!). I nie chodzi tutaj o to, że to jest jeden czy najwyżej kilka wadliwych egzemplarzy - takie coś jest wydawane za wiedzą i zgodą wydawnictwa. Popytaj osoby, które ostatnio kupowały wznowienia np. Kulikowego Pola (tą książkę posiadam i przyznam, że niektóre obrazki wyglądają tam nieco paskudnie, przynajmniej dla mnie), Legnicy, Obertynu itd. Czasami zdarza się nawet, że w książce są widoczne ślady po uwagach redakcji (czyli ktoś nie dopatrzył i uwagę również skserował...)!
  9. Bitwa pod Połtawą- 8 lipca 1709 r.

    Karol przede wszystkim chciał najpierw pobić armię rosyjską, a potem zdobyć Połtawę. Przez przedłużanie oblężenia Połtawy chciał pokazać swoją "słabość" i przyspieszyć konfrontację z armią rosyjską, co miało rozstrzygnąć wojnę.
  10. Bitwa pod Połtawą- 8 lipca 1709 r.

    Czasami szwedzkie wyprawy "środkowego etapu" III wojny północnej przypominają mi fantazje zaczerpnięte z EU II. Sytuacja armii szwedzkiej będącej pod osobistym dowództwem Karola XII była zła (słaby stan zaopatrzenia, niemożność dostarczenia posiłków przez zablokowanie Leszczyńskiego w RON, przewaga liczebna wroga), w RON znów zaczęli dochodzić do głosu stronnicy Augusta Mocnego, więc nie należało dalej przedłużać wojny, skoro kilka lat później Turcy mogli coś uzyskać od Rosjan, to może teraz by się też dało? Zresztą, status quo też by był korzystny dla Szwecji, w końcu prowadzili wojnę obronną (na terytorium wroga ). Tylko weź to wytłumacz Karolowi XII.
  11. Walka o Ruś Halicką z udziałem Polski toczyła się ok. 25 lat. Owa Ruś była obiektem zainteresowania co najmniej czterech państw: Korony, Litwy, Węgier i Tatarszczyzny. Oczywiście swoim losem byli zainteresowani również sami Rusini. Wg testamentu Bolesława Jerzego Trojdenowicza, zmarłego w 1340 r. księcia halickiego, całe to księstwo ruskie miało przypaść Kazimierzowi Wielkiemu. Jednakże w związku z zainteresowaniem innych państw, doszło do wojny, a sprawa się przeciągała. Czy Polska słusznie walczyła o Ruś? Czy powinna to robić, mając sprawy częściowo (zakon krzyżacki) lub nie do końca (Luksemburgowie) nierozwiązane? Jak oceniacie politykę króla Kazimierza wobec spraw ruskich? Jak oceniacie nasze wojsko i jakość dowodzenia? Czy zagarnięcie (zaledwie lub aż) większości tego księstwa było dla nas sukcesem czy porażką? Zapraszam do dyskusji.
  12. Wojny o Ruś Halicką

    Mam podobne uczucia. Była okazja do powiększenia swych ziem (oczywiście nie jest to zasada obowiązująca do każdej sytuacji), na dodatek bogatej przez którą przepływały szlaki handlowe, to należało z niej skorzystać. Zwłaszcza, że sprawy luksembursko - krzyżackie w niedługim czasie zostały załatwione. Jeśli Polska nie zajęłaby większości tego księstwa ruskiego, to zrobiłby to ktoś inny, co ważne - bez interesu dla Polski. Tu mam z kolei wątpliwości, Jan chyba nie był tak niegroźny skoro doszedł pod Kraków, a wojna o Śląsk 1345 - 1348 nie należała do naszych sukcesów. To prawda, do tego Kazimierz umiał sobie zjednać bojarstwo. Np. już na przełomie marca i kwietnia (zaraz po śmierci księcia Bolesława) 1340 r. przybyli posłowie od szlachty halickiej, która zachęcała króla polskiego do zajęcia Rusi. Potem sprawy potoczyły się już szybko, 16 kwietnia rozpoczęto oblężenie Lwowa, na początku maja król był już w kraju. Lwów był zdobyty, ale nieznany był statut Węgier - oddziały Ludwika Węgierskiego co prawda przybyły nam pod Lwów z pomocą, ale mogło to być ni mniej ni więcej, a demonstracja siły. Wcześniej, namiestnikiem zdobytych ziem Kazimierz uczynił Dymitra Detkę. 24 czerwca rozpoczęła się kolejna wyprawa (wg Traski wojsk pod dowództwem Kazimierza miało być 20 tys. [!], razem z posiłkami mazowiecko - węgierskimi), która jednak nie przyniosła spodziewanych rezultatów: Rusini z pomocą tatarską udanie się bronili, a później utrudniali odwrót sił Kazimierza. Nie jest pewne, czy udało się utrzymać nabytki poprzedniej wyprawy. Dotąd Litwini trzymali się z dawna od tych spraw, ale od 1349 r. następuje zwrot ich polityki. Stają się wyraźnie zainteresowani Rusią Halicką i zamierzają utrudnić Kazimierzowi III jej opanowanie. Wówczas władca zdecydował się ograniczyć liczbę zwykłych pospolitaków na rzecz zaciężnych. Przed wyprawą Polacy rozgłaszali, że ruszą na Brandenburgię, jednak było to tylko sianie dezinformacji. Wyprawa 1349 (bez wsparcia Mazowsza i Węgier) w pełni się udała, zdobyto ziemię włodzimierską (zajęto główne grody: Bełz, Włodzimierz, Brześć i Chełm), a ziemię łucką (możliwe, że sam Łuck zdobył wydzielony oddział armii polskiej) oddano jako lenno litewskiemu księciu Lubartowi (w trakcie wyprawy został pokonany). Jednak Litwini atakowali polskie posiadłości ruskie już w 1349 r., a w 1350 r. Kiejstut poważnie spustoszył ziemię łęczycką i małopolską. Polskie zwycięstwo pod Żukowem nie zdołało odmienić losów najazdu. Drugi najazd spadł już na samą księstwo bełsko - włodzimierskie - Litwinom udało się odzyskać tą ziemię, ale nie zdołali odzyskać Lwowa. To skłoniło Polaków do szukania pomocy u Węgrów. Po układach (o których niżej), Ludwik zgodził się pomóc. Czasu było mało, bo w następnym roku Litwini znów oblegali Lwów. Król Kazimierz zachorował, a Ludwik nie miał zamiaru bić pogan, a poszedł z nimi na układy - wg nich Kiejstut miał się ochrzcić. Wszystko jednak spełzło na niczym. W 1352 r. Kazimierz z wsparciem Mazowsza i Węgier uderzył na Bełz, ale nie potrafił go zdobyć. Do tego na Lubelszczyznę uderzyli Tatarzy, co skłoniło Polaków do odwrotu. Później wyruszył on jeszcze raz, ale pod Szczebrzeszynem został zawarty dwuletni rozejm (na mocy którego Ruś Włodzimierską miało zachować WKL), zakłócany przez wypady księcia Lubarta pod Lwów, Halicz, czy Zawichost. W 1355 r. wojnę wznowiono. Kazimierzowi udało się przekonać do siebie Tatarów, którzy wspierali go podczas tej wyprawy obok Węgrów i Mazowszan. Polskie wojsko składało się z pospolitego ruszenia i oddziałów zaciężnych. Udało się zdobyć Ruś Włodzimierską, choć już w następnym roku jej część utracono. W 1366 r. wojsko polskie zdobyło m.in. Łuck i Włodzimierz, co przyniosło nam panowanie nad Rusią Włodzimierską, choć niecałkowite. Lubart uzyskał księstwo łuckie, inny książę, Jerzy bełskie i chełmskie (jako lenno), a Aleksander (też jako lenno) Włodzimierz. No właśnie, a co do układów 1350 r., było to tak, że Ludwik zgodził się pomóc, ale za cenę Rusi Czerwonej jeżeli Kazimierz miałby potomka, który objąłby po nim władzę. Tak więc, Ruś Czerwona miała pozostać przy Koronie tylko wtedy, jeśli Kazimierz umarłby bez syna. Jak oceniacie takie układy? Czyżby Kazek był jasnowidzem? :shock:
  13. Bitwa pod Połtawą- 8 lipca 1709 r.

    Ciemność działała w obydwie strony, co w zasadzie potwierdziła sama bitwa.
  14. Wszystkie ziemie RON pod berłem cara

    Ja tylko powiem, że IMHO nie było to wcale niemożliwe. Przede wszystkim należy pamiętać, że rozbiory wynikały z naszych dążeń do pełnej suwerenności (konfederacja barska, wojna w obronie Konstytucji, powstanie kościuszkowskie). Gdyby tychże zrywów nie było (co było możliwe) to nie byłoby również rozbiorów, a RON nadal by istniała tyle, że pod butem rosyjskim. Może doszłoby do jakiegoś wymieszania kultur albo większej ekspansji kultury polskiej? Do tego, faktem jest, że Królestwo Polskie było najlepiej rozwiniętą częścią Rosji, co było zasługą głównie takich ludzi jak Czartoryski, czy Drucki - Lubecki, można z pewnym prawdopodobieństwem założyć, że uzyskaliby jakiś tam wpływ na władzę.
  15. Trzy najważniejsze daty w historii Polski

    1587, czyli początek rządów Zygmunta III! ----------------------------------------------------------------------------------------------------------- No dobra, może jednak nie. W zasadzie trudno wyróżnić tylko trzy. Zważywszy na to, że dla mnie "najważniejsze daty" w tym przypadku znaczą datę powstania (966 r., 11 listopada 1918 r., 1945 r.) lub datę upadku (1795 r., 1939 r.) to takich dat należałoby wyróżnić co najmniej pięć, a przecież są jeszcze daty pomiędzy.
  16. Najtragniczniejsza data w historii Polski

    Dorzuciłbym rok 1648, początek powstania Chmielnickiego, które było kumulacją wszystkich słabości i niedociągnięć RON i rozpoczęło tejże RON upadek i kres potęgi.
  17. Mapy myśli

    Ponoć większość się zapamiętuje już przy pisaniu (u mnie z tym tak średnio).
  18. Mapy myśli

    Nie głupio, nie głupio, sam nie wiedziałem co to jest, no, ale mogłem być głupi Mapa myśli - upraszczając - to "rysunkowa" notatka. Tzn. na środku kartki A4 piszesz w kółku temat zagadnienia (nie więcej niż trzy słowa). Stamtąd dorysowujesz kolejne strzałki (podtematy), a stamtąd kolejne (tematy kolejnych zagadnień), ewentualnie przechodzisz już do właściwych informacji (ale znów nie więcej niż trzy słowa). No i tak się uczysz. Oczywiście, tam gdzie możesz, rysujesz coś zamiast piszesz (ja osobiście staram się to omijać). Taką metodę poznałem przy okazji kursu szybkiego czytania (pewnie to ta jedna z technik pamięciowych). Zamierzam spróbować to wypróbować ( :roll: ) na przykładzie chemii i biologii, a jak nie wyjdzie to będzie ze mną źle (na razie mam samą biologię).
  19. Jak Polacy pamiętają o 17 września?

    Oglądaliście "Wydarzenia"? Słyszeliście opinię gościa, który twierdził, że 17 września wprowadzono stan wojenny (nie wiem co jest gorsze: niewiedza czy jej niedokładność)?
  20. Król chłopów

    Trzeba przyznać, że ustawodawstwo Kazimierza brało w obronę chłopów, stworzyło im dogodne warunki bogacenia się. Nie darmo zyskał monarcha przydomek "król chłopów", nadany mu przez ówczesną szlachtę*. Polityka społeczna Kazimierza zmierzała do ulżenia doli chłopa, traktowania go nie tylko jako siły wytwarzającej dobra, ale i przeciwwagi wobec roszczeń możnych. Biografia Kazka autorstwa K. Olejnika. Hm, król z całkiem silną władzą w republice/demokracji to raczej niemożliwość. *to tak odnośnie wątpliwości kto nadał królowi ten przydomek i kiedy
  21. Książka, którą właśnie czytam to...

    Skończyłem czytać książkę Olejnika i wrażenia mam dobre. Jedyną dziwną rzeczą jest to, że autor ani słowem nie wspomina o sprawie Klary Zach, ale przynajmniej nie ma innych niedomówień czy błędów oraz denerwujących "wstawek" przygodowych. Obecnie będę czytał Władysława Jagiełłę 1350 - 1434 Stefana Kuczyńskiego (data narodzin Jagiełły wydaje się być nieaktualna). [ Dodano: 2008-09-18, 19:06 ] Skończyłem czytać książkę Wimmera i uważam, że jest ona genialna. Masa danych (na + tabele i zestawienia, mnie się to lepiej czyta niż zwykły tekst ciągły), stany wojska podane na chyba każdy rok od 1648 do 1699, omówiony rozwój jazdy, piechoty, artylerii, czy struktury polskiego dowództwa (są porównania do zagranicy)... Czego chcieć więcej? Ja osobiście na wojskowości się zbyt dobrze nie znam, ale znalazłem kilka spraw, które budzą moje wątpliwości: - twierdzenie, że lennicy polscy nie byli zbyt chętni do pomocy nam - nie mogę się zgodzić, przynajmniej jeśli chodzi o I połowę XVII wieku, wówczas lennicy dostarczali zwykle więcej wojska niż było ustalone, - husaria - wbrew opinii Wimmera - skrzydeł najprawdopodobniej nie posiadała, a już na pewno nie większość, - autor nazywa Czarnieckiego, Lubomirskiego i Sobieskiego wodzami wybitnymi, ja się z tym nie zgadzam (chyba, że chodziło mu o skalę okresu), do miana wybitnego można zaliczyć Sobieskiego, ale tu też mam wątpliwości, bo walczył jedynie z jednym przeciwnikiem (taki Koniecpolski na przykład - dla mnie wzór wybitnego wodza - umiał wygrywać z trzema). Niemniej Wimmer stworzył świetne dzieło. Oprócz Kuczyńskiego, czytam jeszcze Rolę dziejową Stanisława Leszczyńskiego oraz wybór jego pism Jadwigi Lechickiej.
  22. Stosunek piechoty do jazdy

    Ależ oczywiście, chciałem tylko porównać trochę skrajny przykład ze skrajnym przypadkiem Oczywiście zgadzam się z Tobą, dodam, że niska ilość piechoty wynikała po części również z nastawienia szlachty (służba w piechocie to domena plebejuszy :roll: ). Inna sprawa, że niejednokrotnie brakowało nam piechoty przy oblężeniach.
  23. A kiedy się ono skończyło? Żołnierza nie trzeba było uczyć nienawiści do tych, którzy tą nienawiść powodowali.
  24. Bolesław Zapomniany

    Kronika Wielkopolska to źródło późne, bo mówi 300 lat po wydarzeniach, więc mogła zaistnieć pomyłka pomiędzy rzekomym Bolesławem a np. Bezprymem. Gall napisał o Kazimierzu, że był mnichem, to nie musi oznaczać, że był przeznaczony do stanu duchownego, a po prostu to, że odebrał wychowanie w klasztorze. Więc skąd swą wiedzę czerpał (jeszcze późniejszy) autor Kroniki Wielkopolskiej?
  25. Tak. Prosimy o medyczne lub inżynieryjne pytanie
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.