Andreas

Jeszcze raz powtórzę: żaden inteligentny człowiek nie szedł do niewoli z odznaczeniami, bo za nie można było oberwać kulkę w kark. Zwłaszcza posiadaczy odznaki partii. Większość z nich wyrzucała odznaczenia przed oddaniem się do niewoli. A wszystko, co cenne, to Sowieci im często odbierali - pasy, buty, nawet płaszcze i czapki. I wyglądali jak obdartusy. Zrozum to wreszcie! Zanim bierzesz się do tak poważnej rzeczy weź sobie poczytaj o umundurowaniu, wyposażeniu, oglądaj zdjęcia i czytaj wspomnienia z niewoli.

Secesjonisto, nie zrozumieliśmy się. Ja miałem na myśli okres po dostaniu się do niewoli. To, że oficerowie bądź podoficerowie zrywali swoje dystynkcje lub odznaczenia wojskowe/partyjne, to była norma. Sowieci bardzo lubili pakować kulkę w kark odznaczonym Żelaznym Krzyżem.

Żaden oficer przy zdrowych zmysłach nie nosiłby czegoś takiego w warunkach bojowych. Wielu zrywało oznaczenia stopni, nie mówiąc już o odznaczeniach, bo za np. odznaki NSDAP groziła kulka w kark(przypadki cywilnych członków).

Wątpię w mundur WH, raczej SS. Ale po co chcecie kombinować, po prostu weźcie najzwyklejszy mundur oficera WH i koniec. Ryzyko błędu jest znacznie mniejsze.

Proszę o przesunięcie tematu do działu pomocowego.

Mea culpa, błagam o wybaczenie!

A kto tak uważa?

I przesunąć to proszę od Działu Pomocowego.

Nie miałbym nic przeciwko temu projektowi, gdyby ONR paradowała ze swastykami, w mundurach SS. A tak jestem bardzo przeciw, jeśli wychodzą jacyś 'artyści', geje, anarchiści i komuniści w pasiakach, uśmiechnięci od ucha do ucha, że idą ''gromić faszystów''. Takich powinno się pałami leczyć - za upolitycznianie i używanie do obrzydliwych(moim zdaniem), własnych celów symbolu męczeństwa milionów ludzi. Może powinni się od razu otoczyć drutem kolczastym pod napięciem i za sobą ustawić dymiący piecyk z kominem? Albo lepiej, demonstrować wchodzenie do komór gazowych? Szydzę z tego, ponieważ uważam, że demonstracja powinna zostać przeprowadzona w sposób pokojowy, spokojny. Nie wiem, czy ONR nawiązywał w czymkolwiek do wyższości rasy aryjskiej, ale kontrmanifestacja już tak. Równie dobrze na paradzie równości mogę stanąć w pasiaku z różowym trójkącikiem. Albo na pochodzie pierwszomajowym odgrywać scenkę z łagrów. Przekroczy granice? Jak to napisali na blogu tego osobnika, do którego link przesłał Tomasz: Tak, ten happening był zaiste ''fajny''. Niżej wspomniano o tym, jak antifowcy zrywali płyty chodnikowe i je rozbijali, oraz rzucali je w ''faszystów''. Warto poczytać komentarze, kto przesadził.

Nie, nie miała. Jedyne takie twory są w armiach komunistycznych. Niemcy nie potrzebowali kogoś takiego. Zaglądałeś na forum, do którego link Ci przesłałem? http://panzerlehr.mojeforum.net/temat-vt140.html?start=0 Pierwszy post. Jeśli nosisz okulary - kup sobie do epoki, albo załóż szkła kontaktowe. I to jeszcze: http://www.dererstezug.com/images/Haircut/Haircut.pdf

I dlatego jestem zniesmaczony, podobnie jak Ty, Tomaszu. Pasiak to symbol pamięci, wykorzystywanie go w celach politycznych jest dla mnie rzeczą przekraczającą granice. To nie wolno paradować w mundurach SS, ale obrzydliwie wykorzystywać symbol męczeństwa już wolno? Co do odczucia - owszem, przyszło mi takie coś na myśl. Utrwalanie stereotypu, jestem niemal pewien, że pojawiłyby się teksty o antysemityzmie w Polsce i odradzającym się faszyzmie w polskich obozach koncentracyjnych. Może już takie się pojawiają... zdjęcia narodowców z jednej i więźniów z uśmiechami na twarzach z drugiej strony.

Nie mam nic przeciwko homoseksualistom, dopóki nie zaczynają swoich marszów - owszem, można mieć inną orientację, a jakże! Przecież tak powinno być. Ale ostentacyjne demonstrowanie swojej orientacji seksualnej przekracza granice dobrego smaku. Co do samego marszu ONR i innych nacjonalistycznych ugrupowań - jestem przeciwny, ale tak samo, jak jestem przeciwny paradowaniu w pasiakach po ulicach. Bo ludzie demonstrujący, po obydwu stronach barykady, nie wiedzieli konkretnie po co demonstrują. Z jednej strony rozwrzeszczani faszyści, wykrzykujący ideę narodowej Polski, z drugiej strony uśmiechnięci homoseksualiści, artyści(pożal się Boże) i anarchiści, paradujący w pasiakach(jakby nie do końca zdający sobie sprawę, co mają na sobie). Doprawdy, zabrakło tylko plutonu SS, żeby do końca wypaczyć idee.

Na filmwebie tyle jest - swoją drogą, to przecież bardzo głośne produkcje były, jak np. 'Listy z Iwo Jimy', 'Sztandar Chwały', 'U-571', 'Kompania Braci', 'Pacyfik', 'Pianista', 'Wróg u Bram' czy 'Upadek'. Oczywiście, nie o samej II Wojnie Światowej, lecz także o Wietnamie, Afganistanie, Iraku. Jeśli zaś chodzi o ich ilość - jest wprost gigantyczna(od 1940r.). Od lat oglądam filmy wojenne, tylko o II WŚ, a jednak nie wszystkie obejrzałem. Co do umundurowania tegoż oficera, zalecam: - bluza M43 z odpowiednimi oznaczeniami stopnia, takie same spodnie i czapka(może być Crusher, może być garnizonowa, albo i polowa M43 - zależy, w jakiej sytuacji ma być ten oficer), - pas główny z odpowiednią klamrą plus kabura z pistoletem i ewentualnie mapnik/raportówka, dobrze byłoby, gdyby znalazła się tam również latarka - oficerki. Jeśli to jest podróż do Rzeszy - to tyle starczy, natomiast, jeśli transport na front, to dojdzie znacznie więcej wyposażenia i ekwipunku, plus broń, rzecz jasna. Bardzo przyda Ci się ta strona: http://panzerlehr.mojeforum.net/

Prosiłbym nie używać tego rodzaju nazewnictwa. Można napisać: 'Sowieci', Rosjanie', ale za 'ruskich' grozi ostrzeżenie. Jakoś nie bardzo to widzę, patrząc, że od 2000 roku nakręcono ponad 1600 filmów wojennych. To wybieracie scenariusz nie mając pojęcia o jego tematyce? Nigdy o takich praktykach nie słyszałem. Raczej kulka w łeb. Co do odznaczeń snajpera - żadnego z nich nikt nigdy nie nosił. Jeśli chodzi o odznaki - proszę: Owalna naszywka na lewym ramieniu, liście dębu z lewej strony na czapce polowej M43. Ale naszywki te stosowano wyłącznie na mundurach garnizonowych, a nie polowych. Koszt na Allegro u jednego z lepszych sprzedawców, jakim jest Janiszewski - 35 zł + koszty przesyłki.

Dość rzadko oficerowie Wehrmachtu byli snajperami. Najczęściej byli to podoficerowie bądź szeregowcy. A jeśli ma być koniecznie snajperem, to musicie zainwestować w odznaki strzelca wyborowego na czapce oraz na ramieniu. Nigdy nie słyszałem o przypadku wzięcia do niewoli snajpera-oficera, z reguły takich rozstrzeliwuje się na miejscu. O ile mają szczęście. Dodam, że Sowieci rzadko kiedy zajmowali się rannymi Niemcami. Raczej pozwalali im umrzeć z gangreną. To nie w stylu Rosjan. Oni wysyłali klucz Szturmowików na pociąg i - Hitler kaputt. Tak czy inaczej, brzmi ciekawie.

A, i jeszcze prosiłbym o zaprezentowanie filmiku na tym Forum. Cieszą i fascynują mnie wszelkie takie projekty, z przyjemnością obejrzałbym. Jeśli trzeba będzie wnieść jakieś poprawki - to wtedy posłużę pomocą, jaką mogę. Co do munduru - czy to jakiś przerabiany mundur NRD, szwajcarski albo szwedzki? W tym wypadku odradzam, bo widać to paskudnie i materiał traci na wartości. A szkoda by było.

To już lepiej zainwestuj w kopię Soldbucha. Są dostępne, a wystarczy o to zapytać na forach grup rekonstrukcyjnych, odtwarzających jednostki niemieckie. Na Allegro, o ile pamiętam, to kopie Soldbuchów kosztują po 30-40 zł. Sprawdź tam.

I praca, wymęczona i wydumana, poszła. Jestem ciekaw, czy przejdzie.

Choćby dowiedzenie się, gdzie ma nastąpić ofensywa w 1943r., nazwana później 'Bitwą na Łuku Kurskim'. Choćby odkrycie tajemnicy bomby atomowej. Choćby działania w Mongolii w 1939r. Choćby działania Sorge'a. Choćby zamach ostateczny na Trockiego. Tyle wystarczy? A mogę wiedzieć, jakie są tak wielkie sukcesy rządu emigracyjnego, że przyćmiewają wywiady niemiecki i sowiecki?

Nie zaprzeczam, sam obejrzę, serial mnie niezmiernie ciekawi, czekam na niego od jakiegoś czasu.

Sam tytuł mnie odrzuca. Już widzę: para kochanków, a tle strzały i wybuchy... Co ja takiego zrobiłem, że ktoś mnie musi karać takimi serialami? Chyba, że mi się spodoba, to zmieniam zdanie. I jeszcze przeproszę.

Flota spod Biało-Czerwonej J. Piwowoński, Wyd. Nasza Księgarnia, Warszawa 1989r. Tam znajdziesz, to co powinno Cię interesować.

Zgodzę się. Jednak mimo wszystko, z dwojga złego był to lepszy wybór, niż wysłanie tej gromady włóczęgów na front i pozwolenie Niemcom wybicia ich co do nogi. A znając życie, gdyby dostali się do niewoli, nie mieliby pewnie lepszego losu od czerwonoarmistów. Zaś w powojennej Polsce Andersa uznawano by za zdrajcę, przez którego ''nikczemne i kontrrewolucyjne działania, sprzeczne z realnymi interesami narodu polskiego, doprowadziły do zniszczenia Armii Polskiej w ZSRR''. A co miałoby jakikolwiek wpływ na losy Polski po zerwaniu stosunków przez ZSRR z rządem w Londynie, a potem po konferencji teherańskiej? Chyba tylko wystawienie przez Polskę czwartej armii Koalicji(czyli - jak mówisz - cud Domu Brandenburskiego). Armia Polska zostając w ZSRR nie mogłaby zmienić losów Polski.

Primo: a czy na bliskim Wschodzie to oni poszli z karabinami przeciw czołgom niemieckim? Jakoś mi to umknęło. Bo taki los, zdaje się, czekałby ich przy pozostaniu w ZSRR. Secundo: nie mówię, że każdy z nich przeżył. Ale akurat Monte Cassino, Ancona i Bolonia były lepszym wyborem niż zmiecenie wszystkich pod Charkowem. Tertio, FSO: kogo pogonić? Stalina? Czym?

Czyli powinniśmy zostać tam i pozwolić Sowietom wysyłać osobno dywizje niewyekwipowane, słabo uzbrojone, złożone z wycieńczonych włóczęgów na południowy odcinek Frontu Wschodniego, żeby zostały zmiecione? Nie przekonuje mnie to. Dobrze się stało, że zostały wyprowadzone, bo przynajmniej ich żołnierze mogli przeżyć.