Skocz do zawartości

jakober

Użytkownicy
  • Zawartość

    566
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez jakober

  1. Dzieła Lenina

    Jeśli mogę się na chwilę wtrącić: Sam fakt ogłoszenia nie dowodzi autorstwa. Czy możliwym jest, by w tym przypadku nikt niczego nie "rąbnął"? Czy w Stanach przypadkiem nie angażowania się w rewolucję bolszewicką jeszcze przed jej wybuchem?
  2. Poszukiwania ersatzu w III Rzeszy

    W latach 1943-1949 funcjonowała pod nazwą Wildshausener Leberwurst, lub po prostu Holzwurst. Według obiegowej opinii produkowana była z mączki drzewnej, octu, "chemii" i aromatu wątrobianki. W każdym bądź razie nic nie pochodziło ze zwierzęcia. 100% Vegan. W rzeczywistości kluczową dla produkcji oraz klasyfikacji tego produktu jako spożywczy była pleśń: grzyb Oidium lactis pasożytujący na roślinach. Tu m.in. można nieco na ten temat znaleźć.
  3. Leonardo da Vinci

    Capricornusie, doskonale zdaję sobie sprawę czym jest znak zapytania i myślę, że wyjaśnić to powinno już pierwsze zdanie mojego poprzedniego postu: Jak widzisz, wobec braku odpowiedzi na moje pytanie o to, co rozumiesz przez rzemieślnik, użyłem również w następnym zdaniu słowa „jeśli”. Natomiast dalsza treść postu odnosiła się do tego, co w XV wieku łączył w sobie zawód malarza oraz do zmian w jego charakterze, jakie, m.in. dzięki takim postaciom jak da Vinci, w kolejnym wieku zaszły. Byłem przekonany, że rzuci to światła na to, czym zajmował się Leonardo da Vinci. Mam nadzieję, że nadal jest to możliwe, gdy przeczyta się mój post ze spokojem, skupiając się na treści, a nie na mojej znajomości interpunkcji. I pytania dotyczące treści – zawsze mile widziane. Ja jestem absolutnie daleki od twierdzenia, że dorobek Leonarda to wyłącznie dorobek malarski, oraz od tego, że był jedynie malarzem, czy "artystą". Był twórcą. Dla którego, jak już napisałem Natomiast akurat ten argument nie wyklucza tej jego pracy zarobkowej z kręgu rzemiosła malarskiego. Jak bowiem wyglądała scena teatralna w XV wieku i jacy rzemieślnicy zajmowali się jej tworzeniem / dekoracją? Istnieli już wówczas scenografowie? Istniały teatry i sceny w takiej formie, jaką dziś znamy? Jak tworzono przestrzeń sceny? Najprościej: do połowy XVI wieku jako dekoracja teatralna dominowało niezmienne tło sceny. W uproszczeniu: ramy drewniane dużej wielkości z naciągniętym płótnem; czasem całe fasady placu, dziedzińca tudzież ulicy zasłonięte płótnem (np. Rzym, Mantua, Ferrara); przed którym to tłem stawiano prowizoryczne podium / podia. A tło owo było olbrzymich rozmiarów obrazem, dekoracją, dziełem malarza właśnie. Odkrycie perspektywy dało m.in. możliwość realistycznego oddawania przestrzeni na rozciągniętym płótnie w połączeniu z elementami architektonicznymi (iluzjonizm i malarstwo perspektywiczne). Przykłady projektów można znaleźć np. u Sebastiana Serlio, a ówczesnymi twórcami dekoracji teatralnych byli choćby Girolamo Genga, Giovanni da Udine czy Raffael. Jeśli Leonardo miałby być natomiast artystą, to chyba jedynie artystą-inżynierem. Nie będącym przy tym jedynym w swoich czasach (by wspomnieć chociażby Brunelleschiego, Taccolę czy Francesco di Giorgio). W czasach, w których definiowano nowe pojęcia, i w których drogi sztuki i rzemiosła się rozeszły. Chyba najtrafniejszy będzie cytat z prof. Tatarkiewicza: „Do oddzielenia sztuk pięknych od rzemiosł przyczyniła się sytuacja społeczna: dążenia plastyków do podwyższenia swej pozycji. Piękno w czasach renesansowych zaczęło być cenione wyżej i odgrywać w życiu rolę, jakiej nie miało od czasów starożytnych; wyżej też byli cenieni jego producenci, malarze, rzeźbiarze, architekci; sami zresztą uważali się za coś lepszego od rzemieślników, chcieli zerwać wspólnotę z rzemieślnikami. Pomogła im jeszcze, niespodziewanie, zła sytuacja ekonomiczna; handel i przemysł, które kwitły w późnym średniowieczu, teraz podupadały, wszystkie dotychczasowe lokaty kapitałów okazały się niepewne - i zaczęto dzieła sztuki traktować jako lokatę nie gorszą, a nawet lepszą od innych. To poprawiło stan majątkowy i pozycję społeczną artystów i z kolei podniosło ich ambicje; chcieli być wyróżniani, oddzieleni od rzemieślników, potraktowani jako przedstawiciele sztuk wyzwolonych. I osiągnęli to, acz tylko stopniowo; malarze wcześniej od rzeźbiarzy. Trudniej było o oddzielenie sztuk pięknych od nauk; temu właśnie przeszkadzały ambicje malarzy i rzeźbiarzy. Mieli do wyboru: być traktowani jako rzemieślnicy lub jako uczeni - wybrali to drugie. Bo pozycja społeczna uczonych była nieporównanie wyższa. A przy tym skłaniała w tym kierunku tradycyjna koncepcja sztuki, opierająca ją na poznaniu praw i reguł. Ideałem znakomitych artystów Odrodzenia było zgłębić prawa kierujące ich pracą, obliczyć swe dzieła z matematyczną ścisłością. Dotyczy to w szczególności Piera della Francesca, ale także Leonarda. Było typową tendencją ostatnich dziesięcioleci XV wieku: Luca Pacioli spisał swe obliczenia doskonałej proporcji w "De divina proportione" w 1497, Piero swą "De perspectiva pingendi" nieco wcześniej. Dopiero w późniejszych latach Odrodzenia pojawił się sprzeciw wobec tej ścisłej, naukowej, matematycznej koncepcji: sztuka może robi nawet więcej niż nauka, ale nie może robić tego samego. Zapowiedź tego sprzeciwu jest już u Michała Anioła, z całą dobitnością został on wypowiedziany przez Galileusza. Oddzielenie sztuk pięknych od rzemiosł i nauk było jednak rzeczą łatwiejszą niż uzyskanie świadomości, że one same stanowią jednolitą klasę. Długo brakło pojęć i wyrazów, które by je łącznie obejmowały: trzeba było dopiero te pojęcia i wyrazy wytworzyć.” (z „Dzieje sześciu pojęć”) Mam nadzieję, że przedstawione tło daje nieco szerszą perspektywę na postać Leonarda i rzeczywistość jego czasów.
  4. Poszukiwania ersatzu w III Rzeszy

    Myślę że na liście nie powinno zabraknąć benzyny syntetycznej. A ze "spożywki" takiego rarytasu, jak wątrobianka z zakładów chemicznych Wilshausen koło Oeventrop.
  5. Leonardo da Vinci

    Capricornusie, zapytałem, ponieważ nim odpowiem, chciałem wiedzieć, co rozumiesz przez „rzemieślnik”. Jeśli opierasz określenie rzemieślnik na dzisiejszej definicji rzemiosła, wykluczającej artystów plastyków, to odpowiem: Nie, nie uważał się za rzemieślnika w dzisiejszym tego słowa rozumieniu. Żeby zobrazować różnicę sięgnę po słowa Michała Anioła, który pod koniec życia protestował, że nie był „nigdy malarzem ani rzeźbiarzem jak ci, którzy prowadzili sklepy”. We Florencji, w czasach, gdy Leonardo zaczynał swoje „życie zawodowe”, które obrał (lub które obrał dla niego jego ojciec), droga do niego prowadziła przez bottegę – warsztat i sklep a zarazem szkołę dla młodych malarzy, rzeźbiarzy, złotników. Trafiwszy do bottegi Andrei del Verrocchia, z której wyszło wielu znamienitych artystów włoskiego Quattrocenta, Leaonardo zdobył zawodowe wykształcenie, które pozwoliło mu wstapić do jednej z możliwych branży cechowych: złotników (posiadających własną gildię) , rzeźbiarzy w kamieniu i drewnie (posiadających własną gildię), rzeźbiarzy w bronzie (zrzeszonych w gildii wytwórców jedwabiu Arte della Seta) lub malarzy. Tu muszę tylko sprostować mój wcześniejszy post, gdyż nie była to jeszcze niezależna gildia Św. Łukasza. W owym czasie malarze florenccy zrzeszeni byli w już niezależnej branży, ale jednak ciągle jeszcze w ramach gildii lekarzy i farmaceutów: Arte dei Medici e Speziali. Istniało natomiast już wówczas we Florecji bractwo Św. Łukasza zrzeszające malarzy. Niemniej, Leonardo wybrał malarzy, a stając się członkiem gildii, czyli cechu, mógł zacząć przyjmować samodzielnie zlecenia. Słowem: by móc wykonywać zawód malarza i z niego żyć, musiał należeć do cechu, czyli parać się konkretnym rzemiosłem. A co wchodziło w zakres rzemiosła malarza? Oczywiście, malowanie. Ale to była tylko część jego rzemiosła. Nie bez powodu malarze poźnego średniowiecza i wczesnego renesansu należeli do gildii farmaceutów. Nie jest przypadkiem, że np. Jan van Eyck wynalazł farbę olejną. Ponieważ tak, jak farmaceuci produkowali leki i mikstury, tak malarze samodzielnie produkowali swoje media i narzędzia pracy: farby, kredy, węgiel, tusze, sangwinę, czy wreszcie grunty do płótna, drewna, ściany, papieru. O powodzeniu malarza na rynku decydował tak kunszt artystyczny, jak i trwałość tego, co tworzył. Zamawiający mógł dokładnie okreslić co chce mieć na obrazie, podobnie jak i zażyczyć sobie użycia takich czy innych kolorów, a rolą malarza było odpowiednie pigmenty zdobyć i dzieło według zamówienia stworzyć. To od malarza zależało, jak długo przetrwa namalowany obraz czy fresk, nasycenie barw, trwałość pigmentu, w równym stopniu jak realizm odwzorowania czy niepowtarzalność tworzonych złudzeń światła, cienia, przestrzeni, życia. Ponadto malarze nie przyjmowali wyłącznie zleceń na obrazy czy freski, ale również na prace nad projektem, a często i wykonaniem proporców, flag, łuków triumfalnych, dekoracji tak teatralnych, jak i dla wszelkiego rodzaju uroczystości, tak kościelnych jak i prywatnych (z tego słynął m.in. Leonardo w Mediolanie), malowanie tarcz tuniejowych, itd. itp. . Biorąc do tego pod uwagę w jakim warsztacie zdobył swoje szlify Leonardo, nie powinna dziwić jego biegłość w rzeźbie, w projektowaniu kostiumów, masek czy zbroi. Jego z kolei bardzo indywidualnej fascynacji obserwacją i naśladowaniem natury przypisać można źródło pomysłów dla wszelkich jego studiów i projektów. Dla Leonarda bowiem sztuka i nauka były jednym. Wyraz temu dał dobitnie m.in. w swoim "Traktacie o malarstwie" i w swoich postulatach, by malarstwo zostało przeniesione ze sztuk praktycznych Artes mechanicae i włączone w zakres sztuk wyzwolonych Artes liberales, w których doszło już do zmian pod wpływem renesansowego humanizmu. Do tego Leonardo stawiał malarstwo wyżej niż poezję czy muzykę, argumentując, iż te zależą od zmysłu słuchu, podczas gdy on za najważniejszy uznawał zmysł wzroku. Twierdził, że lepiej być głuchym niż ślepym; że muzyka, gdy ucichnie, musi być od nowa grana, podczas gdy obraz trwa niezmiennie, niezależny od upływu czasu. W swoim traktacie pisał: „Gdy malarz chce ujrzeć piękno, które go zachwyci, w jego mocy leży je stworzyć, a gdy zapragnie ujrzeć szkaradności przerażające, śmieszne lub prawdziwie żałosne, jest ich panem i bogiem; (…) to, co we wszechświecie jest esensją, obecnością lub wyobraźnią, on ma to wszystko pierwsze w głowie a potem w rękach i tak doskonale, że tworzą w jednej chwili pełną harmonię, jako i w naturze.” (tłumaczenie własne). O tym, kim był Leonardo dla jemu współczesnych świadczyć może z kolei zlecenie na dekorację ścian Salone dei Cinquecento w Palazzo Vecchio we Florencji, które władze miasta powierzyły odpowiednio w 1503 i w 1504 roku dwóm artystom: Leonardowi da Vinci i Michałowi Aniołowi. Wzajemna niechęć obojga wielkich artystów była powszechnie znana i obaj zgodzili się przyjąć zlecenie pod warunkiem, że zapewniona im będzie możliwość pracy bez konieczności wzajemnego się spotkania w trakcie prac. Chyba jeden z największych zaaranżowanych pojedynków artystycznych, jakie zna historia sztuki. Leonardo dostał za temat namalowanie bitwy pod Anghiari, Michał Anioł – bitwy pod Casciną. Jak łatwo zauważyć, tematem zlecenia były dzieła malarskie. Tak Leonardo jak i Michał Anioł, choć dzieliło ich wiele, z datą urodzenia włącznie, żyli w czasach, w których zmieniał się status artysty. Przestawał on być rzemieślnikiem, a stawał się niezależnym, mającym prawo do indwidualizmu i budującym swój status kreatywnością twórcą. Oni obaj sami byli jednymi z największych trybów w mechanizmie tych zmian. O Leonardzie wystarczy powiedzieć, iż mimo że nauki u del Verrocchia pobierał z rówieśnikami, których historia sztuki uznaje za wielkich twórców włoskiego Quattrocenta, on sam jest uznawany za jednego z największych przedstawicieli włoskiego Cinquecenta. Swoim malarstwem wyprzedził sobie współczesnych o stulecie. Dlatego również opinia pokroju tej kolegi Nautilosa po prostu mnie śmieszy.
  6. Leonardo da Vinci

    Co konkretnie przez to rozumiesz?
  7. Czy zetknęliście się kiedyś z nazwą "Wünsdorf"? A może z jej rosyjskim odpowiednikiem "Wjunsdorf"? Zapewniam Was, jeśli interesujecie się historią XX wieku, że warto. Odwiedziny w tej niepozornej, zaszytej w podberlińskich lasach mijescowości, mogą dać wam zapewne nieznany dotąd obraz niemieckiej historii minionego wieku. Być może pomogą tym, którzy szukają odpowiedzi w zakresie historii obu wojen światowych, historii DDR, sowieckich jednostek stacjonujących w państwach Układu Warszawskiego lub też historii nimalże całkiem od wojny oderwanej, lokalnej, a równie ciekawej. Odwiedzałem to miejsce parę razy. Przez parę lat poznawałem tamtejszy las, historie okolicznych miejscowości, budynków, ludzi. Zderzenie z historią skumulowaną na tak małej powierzchni jest naprawdę niepowtarzalnym przeżyciem. Nie mam tym wpisem zamiaru promować owej miejscowości, nie mam w tym żadnego interesu. Długo zastanawiałem się w ogóle, czy wspominać o niej. Ale z czasem, przeglądając forum, coraz bardziej dostrzegałem, jak zainteresowania ogniskują się najczęściej wokół zagadnień II wojny światowej, wokół Niemiec, wokół ideologii, techniki, dyplomacji, też kultury. Dlatego pomyślałem dziś, że wspomnę o Wünsdorf - być może ktoś z Was znajdzie chwilę by to miejsce odwiedzić i odkryć coś wartościowego dla swej wiedzy. W olbrzymim skrócie, właściwie hasłami, wymienię to, co można w historii owej okolicy znaleźć: - od końca XIX wieku po pierwszą dekadę XX wieku okolice miejscowości przekształcały się w olbrzymie tereny ćwiczebne dla cesarskich wojsk piechoty i artylerii. Wraz z tymi przekształceniami rozwijała się wojskowa infrastruktura, jak specjalne połączenia kolejowe, pierwsze centrale telegraficzne, szkoły wojskowe. Równocześnie rozrastały się poligony, znikały miejscowości (jak np. Zehrensdorf); - w 1914 roku powstał "Kaiserliche Turnanstalt" - cesarski wojskowy obóz sportowy, w 1934 roku prezkształcony w wojskową szkołę sportową; - w czasie I wojny światowej założony został obóz jeniecki; przetrzymywano w nim m.in. muzułmanów, Hindusów, Francuzów; - dla muzułmańskich jeńców wybudowano w 1914 roku pierwszy na terenie Niemiec meczet; - po I wojnie światowej obóz stał się obozem dla przesiedleńców z Alzacji-Lotaryngii i z Polski; - w latach 1919/1920 stacjonował tutaj Freikorps Lützow, który odegrał istotną rolę w rewolucji listopadowej; - w 20-leciu międzywojennym, aż do nastania III Rzeszy, Wünsdorf stało się kwaterą główną Reichswehry; - po podpisaniu układu w Rapallo teren stał się miejscem wojskowej współpracy Reichswehry i Armii Czerwonej. Dla bliżej zainteresowanych - w tamtejszym muzeum można zgłębić nieco wiedzę o tej współpracy, poczytać o przewożeniu ciężkiego sprzętu bojowego (np. czołgów) do ZSRR i wspólnie przeprowadzanych tam manewrach. Również o spotkaniu się w Brześciu w 1939 roku dawnych znajomych ze wspólnych kursów i ćwiczeń w szeragach wojsk pancernych armii niemieckiej i sowieckiej; - w 1931 roku właśnie w Wünsdorf założona została pierwsza zmotoryzowana jednostka Reichswehry. W 1933 roku, po objęciu władzy przez nazistów, przekształcona została w pierwszą jednostkę pancerną, a w 1935 roku uformowana została tu 3 Dywizja Pancerna; - w tym samym, 1935 roku, przeniesiono do Wünsdorf kwaterę główną Naczelnego Dowództwa Armii (OKH - Oberkommando des Heers), a po nim, w 1938, Naczelne Dowództwo Wehrmachtu (OKW - Oberkommando der Wehrmacht); - w tym czasie powstało w Wünsdorf miasteczko wojskowe; - w 1936 roku teren wojskowej szkoły sportowej służył za miasteczko olimpijskie niemieckich sportowców Olimpiady w Berlinie; - w 1937 roku w pobliżu miasteczka wojskowego wybudowano olbrzymi kompleks bunkrów Maybach I, Maybach II oraz cenralę nadawczo-nasłuchową Zeppelin. Tuż przed najazdem na Polskę Maybach I stał się kwaterą główną OKH a Maybach II - OKW. Zeppelin (Kryptonim "Amt500") stał się główną centralą kontaktu ze wszystkimi frontami armii III Rzeszy. - w 1945 roku cały kompleks przejęła Armia Czerwona. Stał się kwaterą główną Żukowa w bitwie o Berlin; - od tego czasu Wünsdorf staje się częścią historii stacjonowania wojsk sowieckich w Niemczech. Dworzec w miasteczku staje się radzieckim, jednym z czterech specjalnych dworców alianckich, na terenie i w otoczeniu Berlina. Aż do 1994 roku kursował stamtąd codziennie jeden pociąg specjalny do Moskwy. - miasteczko rozbudowano. W szczytowym momencie mieszkało i stacjonowało w nim do 75 tysięcy Rosjan: wojskowych wraz z rodzinami. Dla obywateli DDR miasto stało się "miastem zakazanym" - otoczonym murem i ze strzeżonymi posterunkami na drogach dojazdowych. Stąd, za dowódctwa marszałka Koniewa, wyjeżdżały pancerne jednostki wspierające budowę muru w Berlinie; - z czasem rozwinęła się współpraca wojskowa Sowietów i DDR. Na terenie miasta miały swe jednostki wojska DDR. W jego cieniu - lokowały swoje obozy szkoleniowe jednostki Stasi. Z rozmów z mieszkańcami okolicznych wiosek wynika, iż były tam również specjalne obozy do szkoleń jednostek wywrotowych innych krajów - czego jednak ja potwierdzić nie potrafię - nie jestem historykiem Niewątpliwie jednak w pobliżu Wünsdorf znajduje się specjalny tor, który służył do szkolenia Stasi w zakresie opnowywania ulicznych demonstracji. Dziś z części korzysta niemiecka policja w celu szkolenia swych jednostek, m.in. w prowadzeniu pojazdów w ekstremalnych warunkach. Niepodal Wünsdorf znajduje się również wysypisko śmieci, które w czasach muru służyło za jedno z (lub jedyne - nie zgłębiałem) wysypisko śmieci dla Berlina Zachodniego - otoczone ścisłą kontrolą Stasi i służb wywiadowczych; Dziś w Wünsdorf można podziwiać zachowane miasteczko wojskowe, w którego budynkach znajdują się muzea oraz liczne księgarnie oferujące nie tylko książki (w bardzo przystępnych cenach, często za przysłowiowe Euro), lecz również pamiątki wojskowe. Można zwiedzać z przewodnikiem częściowo zdetonowane bunkry Maybach, zejść do łączących ich podziemi. Na terenie miasteczka odbywają się zloty militarne. Posowieckie koszary są częsciowo zamieszkane, jednak pobliskie Zossen jest miasteczkiem, które nie może zaoferować wielkiego rynku pracy a pozostały po Sowietach materiał mieszkaniowy stworzony był na niemal 100 tys. mieszkańców. Najprawdopodobniej, przy obecnej sytuacji z azylantami, Berlin sięgnie po tą, niemal gotową, tkankę mieszkaniową. Niesamowicie wyglądają domy w lesie, między którymi stoją wysokie bunkry przeciwlotnicze typu Winkel. Dawny kompleks budynków wojskowej szkoły gimnastycznej niszczeje. Podobnie stadion używany przez olimpijczyków do ćwiczeń. Jak i przystanki autobusowe z rosyjskimi logotypami, wojskowe kasyno czy, zaszyty pośród krzaków, pomnik Lenina... A w lesie, ok. półtora kilometra przed Wünsdorf, na terenie zlikwidowanej prze stu laty wioski Zehrendorf - można znaleźć odrestaurowany cmentarz żołnierzy indyjskich, z nagrobkami opisanymi w ich językach: Górków, Sikhów... Mały, skromny, trwajacy cicho w głębi lasu, przez który przez sto lat przetaczała się maszyneria wojenna... Acha, jeszcze jedna inforamcja: do mojego krótkiego przekroju historycznego w dużej mierze wykorzystałem wikipedię. W ten sposób było mi łatwiej trzymać się chronologii, przypomnieć niektóre ciekawostki i podać je w miarę rzetelnie. Gdybym pisał tylko z pamięci, pewnie byłoby sporo błędów.
  8. Czyli mit swetrów z Wysp Aran obalony... I, zasadniczo, swetra jako "identyfikatora" też.. Poza może przypadkami, gdzie matka czy żona rybaka, jako autorka swetra, swoje dzieło mogła rozpoznać.. No ale to nie rola przypisana swetrowi. Mam nadzieję, że chociaż herby na przywołanej przeze mnie stronie są prawdziwe Ale tak wertując strony, ciekawą jawi się rzeczywiście historia swetrów "guernsey".
  9. Leonardo da Vinci

    To dopiero ciekawa teoria... Szkoda, że użytkownika Nautilos nie można już pewnie o jej podstawy zapytać, bo aż mnie zaintrygowała. Chętnie poznałbym wytyczne "prawdziwie artystycznego" posługiwania się "pędzlem i ołówkiem" w dziejach sztuki europejskiej przed Leonardem i w jego czasach, oraz definicję artysty w ówczesnej rzeczywistości. Przyznam, że bardzo mnie to rozbawiło.
  10. Leonardo da Vinci

    Co do listu Leonarda do Lodovica Sforzy, myślę, że za źródło informacji o tym, za kogo się uważał, trudno przyjąć przytoczony przez ciebie Capricornusie cytat: Był to bowiem list napisany w konkretnym celu – zaprezentowania się z jak najatrakcyjniejszej strony ewentualnemu przyszłemu zleceniodawcy, z położeniem największego nacisku na to, co według Leonarda zwiększy szanse zdobycia mecenatu władcy mediolańskiego, a tym samym - źródła utrzymania. Leonardo najwyraźniej uznał, że nie będzie to malarstwo i postawił na to, co może zainteresować władcę nastawionego bardziej na wojaczkę niż sztukę. Niemniej zaczął w Mediolanie jako malarz. Tu wykonał część swych znanych dzieł (najbardziej znane - fresk Ostatnia wieczerza). Gro jego czasu (przy tym sporo pieniędzy i cierpliwości Il Moro) zajął projekt pomnika konnego ojca Lodovica Sforzy – Francesco. A kim był Leonardo z zawodu? W innym wątku, poświęconym sztuce renesansu, pisałem o tym, że artyści w owych czasach nie tworzyli niczego do szuflady, lecz byli rzemieślnikami i wykonywali dzieła tylko wtedy, gdy mieli na nie konkretne zlecenie. By wykonywać z kolei swoją pracę rzemieślniczą, musieli należeć do gildii. W ramach gildii mogli wykonywać zawód, z którego się utrzymywali. Leonardo da Vinci w 1472 roku został członkiem gildii Świętego Łukasza. Jako malarz.
  11. Dokładne daty nie padają, ale bazując na raz po raz przywoływanych wspomnieniach bohaterów, akcja toczy się kilka lat po wojnie krymskiej. Co do golfów: rzeczywiście, szukając pobieżnie w necie, nie natknąłem się na kołnierze. Ale, ziarno prawdy zdaje się tkwić na pewno we wzorach swetrów. Doszukałem się strony poświęconej swetrom z irlandzkich Wysp Aran. Z opisu historii swetrów na stronie wynika, że rzeczywiście – wzory swetrów były zastrzeżone dla poszczególnych klanów i służyły kolejnym pokoleniom rybaków, a ich funkcją była m.in. identyfikacja. Również ciał wyrzuconych przez morze na brzeg. Znalazłem nawet zakładkę z tabelą przyporządkowującą poszczególne wzory poszczególnym klanom i ich herbom. Heraldycznie też niewątpliwie ciekawa sprawa. Tabela klanów i wzorów.
  12. Żydzi w Wehrmachcie

    Nie czytałem książki Rigg'a, więc nie mogę odnieść się do konkretnych jej treści. Z tutejszych paru opisów w dyskusji oraz z publikowanych wywiadów wyłania się jednak parę kwestii, które mogą być dobrym gruntem do dyskusji na forum i do tychże chciałbym właśnie się odnieść. A. Tytuł książki. Skoro, jak pisze amon: to jak wytłumaczyć tytuły: „Żydowscy żołnierze Hitlera” czy „Losy żydowskich żołnierzy Hitlera”? Jak rozumiem, czytając artykuły i recenzje z różnych krajów, Rigg twierdzi, że w Wehrmachcie służyło ok. 150 tysięcy Mischlingów i około 5 – 10 tysięcy Żydów ukrywajacych swe pochodzenie., a książkę poświęca przede wszystkim Mischlingom? W ustawach norumberskich, które są nazistowską prawną ramą tego, co urzeczywistniło się w Holocauście, zostało stworzone i dokładanie zdefiniowane zarówno pojęcie Mischlinga 1-go i 2-go stopnia: jak i, jako odrębna kategoria, nazistowskie pojęcie "Żyda": osoba posiadająca co najmniej troje dziadków Żydów, a także osoba posiadająca dwoje dziadków Żydów, która w dniu ogłoszenia ustawy była wyznania żydowskiego, zaślubiona z Żydem lub której rodzic był Żydem. Mischling był kimś pomiędzy przedstawicielem rasy aryjskiej i żydowskiej. Mischling 1-go stopnia różnił się też zdecydowanie w prawodawstwie nazistowskim od Mischlinga 2-go stopnia. Mischling 1-go stopnia, choć poddawany z czasem rosnącym represjom, nie był jednak z nazistowskiego punktu widzenia czystym Żydem, a przez czas trwania wojny nie groził mu obóz zagłady (poza jednostkowymi przypadkami). Dla nazistów istotne było w tym rozróżnieniu, oprócz więzów krwi, praktykowanie żydowskiej tradycji i wiary. W ustawach norymberskich wyraźnie położyli na to nacisk: „Mischling 1-go stopnia praktykujący judaizm będzie uznany za Żyda.”. A zatem, wyjściowo - nie jest Żydem. A z innej perspektywy? Czy człowiek zdefiniowany przez nazistów jako Mischling był Żydem z punktu widzenia Żydów? Według Halachy, Żydem jest każdy, kto urodził się z matki Żydówki, niezależnie od tego, w jakim stopniu praktykuje wiarę. Gdy z dwojga rodziców ojciec jest Żydem, dziecko musi przejść konwersję na judaizm. To znaczy, w konsekwecji, musi żyć zgodnie z Halachą. A tymczasem przez nazistowskie prawo stworzony „Mischling” był Mischlingiem tylko wtedy, gdy nie praktykował judaizmu, ze wszystkimi jego tradycjami. Ponadto Mischlinigem 1-go stopnia było dziecko tak jednego z rodziców Żydów, jak i dwojga Mischlingów 1-go stopnia. Mischlingiem 2-go stopnia było dziecko, którego tylko jeden rodzic był Mischlingiem, a drugi rasy „aryjskiej”. Więcej - do kategorii Mischlinga 2-go stopnia mógł też zostać „zdegradowany” czystej krwi „aryjczyk”. Co z tego wszystkiego wynika? To, że Mischling nie musiał mieć w ogóle rodziców Żydów, by być Mischlingiem. Praktycznie takim był tylko ten, który był owocem „privilegierte Mischehe”. I tu kolejna ciekawostka. Według szcunków, spośród „privilegierte Mischehe” - a więc spośród małżeństw, których owocem byli Mischlingowie – 75% stanowiły małżeństwa, w których to mąż był Żydem. Czyli, tylko 25% małżeństw „privilegierte Mischehe” mogło przynieść na świat dziecko, które według Halachy było Żydem. Pod jednym jeszcze halachicznym warunkiem – że w dniu poczęcia dziecka matka była Żydówką w rozumieniu prawa Halachy. Co z powyższego wynika? Że naziści stworzyli rasowe kategorie, w myśl których „Żyd”, „Mischling” i „Aryjczyk” stanowili trzy odrębne. Uwzględniając powyższe trzeba zwrócic uwagę, że w myśl ustawy Wehrgesetz z 26 lipca 1936 roku, stanowiącej podstawę rekrutacji do powołanego ustawą w marcu 1935 roku Wehrmachtu, w siłach zbrojnych mogli służyć Mischlingowie, ale nie Żydzi. Oczywiście, można rozpatrywać pojedyncze przypadki odstępstw od reguły; można przywoływać przypadki obchodzenia prawa, zatajania czy też błogiej nieświadomości swojego rasowego statusu w świete nazistowskiej rasistowskiej paranoi, ale uzasadnione jest przypuszczenie, że zdecydowana większość Mischlingów odbiegać będzie od definicji „Żyda”. Od nazistowskiej – bez wątpienia; ale też i z halachicznego punktu widzenia. Pozostaje jedynie rozpatrywanie indywidualnego poczucia swej tożsamości poszczególnych jednostek. Ale tego nie da się zweryfikować i nie da się policzyć. A z wywiadów z Rigg'em wynika, że on to zdecydowanie czyni. I to jest druga polemiczna uwaga: B. Liczby. Rigg mówi ze stanowczą pewnością o 150 tysiącach Mischlingów w szeregach Wehrmachtu. W jaki sposób doszedł do tej liczby? Jak pisałem – nie czytałem książek, więc nie wiem czy i jak przedstawił swoją metodę liczenia. Wszelkie wywiady oraz recenzje jego książek mówią jednak o 150 tysiącach lub o "co najmniej 150 tysiącach." Na ile ta liczba jest realna? 17 maja 1939 roku przeprowadzony został spis ludności III Rzeszy. Wstępnie zaplanowany na rok 1938, został przesunięty ze względu na przyłączenie Austrii. A zatem, w maju 1939 roku, spis obejmował nie tylko obszar III Rzeszy, ale również obszar zaanketowanego Kraju Sudetów oraz Austrii. Jakie były wyniki spisu? Sięgnę po te, które mogą być istotne. Ogólna liczba ludności: 7.9375.281 – czyli przjmijmy 79,4 miliona w tym wojsko oraz Służba Pracy Rzeszy (razem): 1.330.023 – czyli przyjmijmy 1,3 miliona Powyższe liczby nie obejmują Okręgu Kłajpedy. „Żydzi”: a) „Juden” (Volljuden + Geltungsjuden, czyli Żydzi wg ustaw norymberskich): 338.388 – czyli przyjmijmy 338 tysiący. W tym 296 tysięcy tzw. Glaubensjuden, czyli Żydów w kategorii praktykowanego wyznania. b) Mischling 1-go stopnia: 54.085, czyli przyjmijmy 54 tysiące, z tego 17 tysięcy w Austrii c) Mischling 2-go stopnia: 34.206, czyli przyjmijmy 34 tysiące, z tego prawie 7,5 tysiąca w Austrii Powyższe liczby ne obejmują Okręgu Kłajpedy oraz Kraju Sudetów. Te liczby można znaleźć w zestawieniu w Wikipedii pod hasłem spisu ówczesnego spisu powszechnego. Podchodzę do nich jednak z lekką ostrożnością, ponieważ poszczególni historycy podają nieco inne liczby, dla przykładu Beate Mayer w „Rassenpolitik und verfogungserfahrung 1933-1945” Hamburg, 2002, wydanie drugie, podaje dla obszaru Rzeszy w 1939 roku obejmującego Austrię oraz Kraj Sudetów: b.1) 72.738 pół-Żydów, z czego ok. 90 % stanowili Mischlingowie 1-go stopnia (około 8 tys. pół-Żydów wierzących, a zatem nie spełniajacych kryterium Mischling 1-go stopnia), czyli przyjmijmy 65 tysięcy. c.1) 42.881 Mischlingów 2-go stopnia, czyli przyjmijmy 43 tysiące Oczywistym jest, że z tych liczb nie wszyscy policzeni (spis obejmuje wszakże osoby w wieku od 1 do 101 lat) nadawali się wiekowo oraz zdrowotnie do służby w wojsku. Przytaczany już przeze mine w wątku „Deutschblütigkeitserklärung ...“ Steiner/Jobst Freiherr von Cornberg w opracowaniu „Willkür in Willkür...“ zakładają, iż wymogom służby wojskowej mogło odpowiadać około 50 tys. z Mischlingów obu kategorii. Skąd zatem Rigg przyjmuje 150 tysięcy? Steiner/Jobst Freiherr von Cornberg wspominają w swoim opracowaniu o szacunkach ministerstwa spraw wewnętrznych Rzeszy z 1935 roku, na liczbę 150 tysięcy Mischlingów obu stopni nadających się potencjalnie do służby w armii. Ale też, jak podkreśla, liczba ta była szacunkowa i była zawyżona. Dla porównania, Yehuda Bauer i Lutz Eugen Reuter, w oparciu o dokumenty Joint (Amerykańsko-Żydowskiego Połączonego Komitetu Rozdzielczego) podają, iż w roku 1933 w III Rzeszy było: 499,7 tysiąca Żydów, 2 tysiące 3/4-Żydów, 210 tysięcy pół-Żydów 80 tysięcy ćwierć-Żydów. A zatem suma na rok 1933 to 290 tysięcy Mischlingów (210 tysięcy + 80 tysięcy). W tym kontekście 150 tysięcy potencjalnych poborowych do Wehrmachtu zdaje się być realne. Tyle, że od 1933 roku aż do 1942 roku (ustawa zabraniająca opuszczania terenu III Rzeszy) trwał eksodus, który przybierał formę fali w roku 1933, 1935, 1938, aż do konferencji w Evian. Co tłumaczy w dużej mierze różnice między danymi na rok 1933 i rok 1939, gdzie liczba Żydów, ale i też Mischlingów dobitnie spada (mimo ankesji Kraju Sudetów i Austrii). Tych ostatnich o dobre 180 tysięcy. Oczywiście, można jak najbardziej wyjść z założenia, że w obliczu prześladowań mogły wystąpić przypadki przemilczania swego pochodzenia. Tyle, że pierwsza połowa 1939 roku, a więc roku spisu powszechnego, to nie były jeszcze czasy prześladowań Mischlingów 1-go stopnia, które dorównywałyby choć w części prześladowaniom Żydów. Czy w takiej sytuacji ponad sto tysięc Mischlingów podjęłoby ryzyko narażenia się na niezwykle surowe kary przewidziane za fałszywą odpowiedź dotyczacą pochodzenia? Czy może raczej sensownym jest przyjąć możliwość, że wielu w międzyczasie wyemigrowało z kraju wraz z żydowskimi krewnymi? Szczególnie, że następstwa ustaw norymberskich wielu z nich pozbawiły dostępu do pracy w sektorze państwowym (Deutsche Beamtengesetz z 1937 roku). Od 1937 roku nie mogli też studiować medycyny i farmacji. W 1938 r. pozbawieni zostali możliwości dopuszczenia do wykonywania zawodu lekarza i farmaceuty, z końcem 1938 roku musieli uzyskać specjalne zezwolenie na pracę w sektorze kultury. Przed spisem w 1939 roku wielu z nich stało się po prostu bezrobotnymi i pozbawionymi perspektywy wykonywania swego zawodu. Emigracja była praktycznie jedyną rozsądną alternatywą. W tym świetle ciężko tez chyba załozyć, że Mischling zwolniony z pracy ze względu na pochodzenie fałszuje swoje pochodzenie i wstępuje do Wehrmachtu. Owszem, mogą się zdarzyć takie przypadki jednostkowe. Ale, by liczby Rigg'a zgadzały się z danymi wynikającymi ze spisu powszechnego, musiałoby ten krok podjąć 100 tysięcy (!) mężczyzn Mischlingów i dołączyć w Wehrmachcie do szacowanych przez Steiner/Jobst Freiherr von Cornberg 50 tysięcy, które zeznało prawdziwie w spisie powszechnym. I jak wyglądałby stan tej armii? Wedłu przywołanego spisu powszechnego z maja 1939 roku w siłach zbrojnych oraz w Służbie Pracy Rzeszy zaewidencjonowanych było razem (!) 1,3 mln. ludzi. Mężczyzn, i po części też zapewne kobiet. Jaka w tej sumie była liczebność Wehrmachtu? Do roku 1939 na rozkaz Hitlera w skład Wehrmachtu wchodziło 12 korpusów armii z 38 dywizjami, w sile 580 tysięc żołnierzy. 150 tysięcy sposród nich miałoby być Mischlingami? To, moim zdaniem, jest więcej niż nierealne. Jeżeli jednak ktoś uprze się, że 100 tysięcy mężczyzn Mischlingów przemilczało swoje pochodzenie, to pod znakiem zapytania stawia to kolejną „tezę” dość często uwypuklaną w wywiadach i w artykułach bazujacych na książkach Rigga. Mianowicie: C. "Służba w Wehrmachcie jako szansa polepszenia losu rodziny". Po pierwsze – Rigg mówi (w wywiadach) o kilku tysiącach Żydów zatajających swe pochodzenie. Recenzje i wywiady bezrefleksyjnie, zdaje się, przekładają to na całość. Np. w wywiadzie dla "Do Rzeczy" Rigg zdaje się tłumaczyć, iż mowa jest przede wszystkim o pół-Żydach i wygląda, że prowadzący wywiad to rozumie. Po czym czytamy pytanie: „Wróćmy do żydowskich żołnierzy Wehrmachtu. Wygląda na to, że nie różnili się zbytnio od żołnierzy wszystkich innych armii na świecie.” i następuje po nim treść odpowiedzi Rigga, w której przytaczany jest przykład Paula Ashera i Ernsta Blocha – obu, Mischlingów, ale nie Żydów.... Po drugie – w przypadku Mischlingów 1-go stopnia - nie natknąłem się na żaden zapis prawny z okresu od 1935 r. do 1939 r., który taką możliwość (wpłynięcia poprzez służbę w armii na los rodziny) gwarantował. Mischling 2-go stopnia nie musiał z kolei aż tak bardzo obawiać się o los rodziny ponieważ, w świetle definicji, mężczyzna Mischling 2-go stopnia posiadał żonę Niemkę / aryjkę. Jedynym przypadkiem Mischlinga 2-go stopnia, dla którego taka alternatywa byłaby bardzo ważna, to Niemiec, czystej krwi „aryjczyk”, który stał się Mischlingiem poprzez poślubienie pół-Żydówki i chce swoją żonę i dzieci poprzez swoją służbę ochronić przed przśladowaniami. Tyle, że jest to privilegierte Mischehe. A „aryjczyk”, choć Mischling ze względu na małzeństwo, to zdecydowanie nie Żyd. Po trzecie – jaka logika kryłaby się za służbą w Wehrmachcie z utajonym pochodzeniem i jednocześnie założeniem, że ma to pomóc rodzinie, do której się nie przyznaję? W przypadku rodziców, dziadków, rodzeństwa? Zero. Jedynie w przypadku żony i dzieci można założyć taki scenariusz, przy jednoczesnym założeniu, że wszyscy krewni pogodzą się z tym, że mężczyzna się od nich odciął i nie „sypną” w trakcie prześladowań (tak oni, jak i sąsiedzi, koledzy z dzieciństwa, itd.) jego istnienia i jego tożsamości. To ma jednak jedynie sens, gdy mężczyzna ma za żonę Niemkę, czyli jest w związku mieszanym. Tylko wtedy mogą ona i ich dzieci funcjonować w cywilnym życiu na równi z innymi Niemcami, bo tata/mąż w armii teoretycznie jest Niemcem. Ale mogą to osiągnąć też przez rozwód unikając wszelkiego lęku zwiazanego z ewentualnym „sypnięciem” przez krewnych lub „życzliwych”. Wniosek jest zatem taki, że jeżeli pozostają w związku, a on ukrywa swoją tożsamość, to nie on chroni ją, lecz ona jego... Natomiast gdy ukrywa swoją tożsamość, a jest w związku z pół-Żydówką, to w żaden sposób jej nie chroni. Bo niby jak? Oczywiście – może w momencie otrzymania informacji o zagrażającym żonie i dzieciom niebezpieczeństwie wystąpić do życzliwego przełożonego zdając się na więzy łączące towarzyszy broni oraz wpływ munduru w konfrontacji z prześladujacym urzędnikiem. Ale, skoro zataił swoją tożsamość, to podając się za Niemca, jest i tak Niemcem poślubionym z pół-Żydówką, do czego musi się w takiej sytuacji przed przełożonym przyznać. Od kwietnia 1940 roku nakazowi wydalenia z Wehrmachtu podlegali tak Mischlingowie 1-go stopnia, jak i "Aryjczycy" ożenieni z pół-Żydówką. W 1940 roku wydalonych zostało z Wehrmachtu na tej podstawie 25 tysięcy żołnierzy. Ogólnie. Bez rozróżniania na "Mischling" czy "Aryjczyk". Oczywiście, ten ostatni punkt C., a więc motyw, będzie najbardziej kontrowersyjnym, gdyż, nie mając podstaw prawnych, bazyje wyłącznie na wspomnieniach, punktach widzenia i zdaniach tych, którzy o tym opowiedzieć mogli. Z całym bagarzem subiektywizmu, pamięci oraz radzenia sobie przez całe dziesiatki lat życia z wspomnieniem tamtego czasu. Nie można tu niczego podwazyć i potwierdzić. Mozna zadać jedynie pytanie: dlaczego? Więc, reasumując: Szacunkowo, w oparciu o wyniki spisu powszechnego, służbę wojskową mogło podjąć według spisu w 1939 roku ok. 50 tysięcy Mischlingów 1-go stopnia (w tym również z terenów przyłączonej Austrii oraz anektowanych Czech). Rozgorzała swego czasu dyskusja wokół książek Rigg'a tak prasowa, jak i na forum, toczy się jednak wokół 150 tysięcy Żydów w służących w Wehrmachcie. Czy uzasadnienie 150 tysięcy i czy uzasadnienie Żydów?
  13. Przepraszam, przeglądając wątek wstecz widzę, że informacja dotycząca Milcha była niepotrzebna - secesjonista przedstawił ten przypadek już na początku dyskusji, co mi z czasem zupełnie umknęło.
  14. Czytając pewien kryminał, którego historia toczy się w londyńskich Dokach w połowie XIX wieku, natknąłem się na informację, że sweter/golf noszony przez marynarzy (przy czym nie do końca z opisu wynika, czy chodzi o wszystkich marynarzy, czy tylko o bosmanów) miał konkretne znaczenie i funkcję (poza tym, że odziewał i chronił przed pogodą). Istotny miał być mianowicie wzór kołnierza, który miał świadczyć o przynależności do tego czy innego klanu. Jego praktczną funkcją miałoby być to, że w przypadku topielca, gdy ciała nie można już było rozpoznać, po kołnierzu golfa właśnie można było jeszcze zidentyfikować człowieka lub przynajmniej jego przynalezność rodzinną / klanową. Czy ktoś z was się z taką informacją zetknął i może więcej opowiedzieć?
  15. Wyczytując różne publikacje i artykuły, wyłaniający się obraz jest taki, że czynników było kilka: od tego, czy było to privilegierte Mischehe, czy też nichtpriviligierte Mischehe; od tego, czy w owym privilegierte Mischehe mąż był pochodzenia żydowskiego, czy też mąż był pochodzenia "aryjskiego"; od eskalacji prześladowań wraz z upływem wojny i sytuacją na frontach; wreszcie od okręgu (Gau) NSDAP, w ramach którego małżeństwo musiało funkcjonować. Np. w którejś publikacji czytałem, że w takim Hamburgu nie zmniejszono w 1944 roku racji żywnosciowych dla małżeństw mieszanych, jak w przypadku innych okręgów, ale też w odróżnieniu od innych okręgów jako pierwsi wysłali aryjskich mężów do obozów przymusowej pracy. Można chyba wysunąć też hipotezę, że przyczyną ciagłych zmian w przepisach, a w wyniku tego i różnic w zakresie szykan czy osłony mogły być tarcia między ministerstwem spraw wewnętrznych i NSDAP tak na górze, jaki i na szczeblach lokalnych. Takie przynajmniej odnoszę wrażenie.
  16. Żeby na to pytanie znaleźć odpowiedź, trzeba jeszcze raz wrócić do podstawowych określeń. Spróbuję to przedstawić w skrócie tak, jak to rozumiem. A zatem: 1. Do służby w armii niemieckiej dopuszczeni byli Mischlingowie 1-go stopnia (pół-Żydzi) z Ausnahmegenehmigung (przyjmijmy wersję uproszczoną, bez wnikania w zmiany w tym zakresie) i Mischlingowie 2-go stopnia (ćwierć-Żydzi). Żydzi nie mieli wstępu do armii, więc rozważanie ich nie dotyczy. Mischling 1-go stopnia / Pół-Żyd – mężczyzna (dla uproszczenia, skoro mowa o wojsku), w myśl ustaw norymberskich, to facet z dwojgiem dziadków Żydów, nie praktykujący judaizmu i nie ożeniony z Żydówką. Mischling 2-go stopnia / Ćwierć-Żyd - mężczyzna, to facet z tylko jednym spośród czworga dziadków Żydem, nie praktykujący judaizmu i nie ożeniony z Żydówką; ale także pod względem ograniczenia przysługujących praw oraz stosowania represji to Niemiec (aryjczyk) ożeniony z pół-Żydówką w ramach Mischehe, nie praktykujący judaizmu. 2. Wraz z wejściem w życie ustaw norymberskich zawieranie nowych małżeństw było pod względem rasy drobiazgowo zdefiniowane: a) Pół-Żyd mógł poślubić tylko pół-Żydówkę. Dzieci z tego małżeństwa były w kategoriach rasowych praw norymberskich pół-Żydami. b) Na poślubienie ćwierć-Żydówki oraz na poślubienie Niemki / aryjki potrzebował zezwolenie. Te, w praktyce, nie były nigdy wydawane. Problem rasy dzieci więc nie istniał. c) Jeżeli poślubił Żydówkę, stawał się w świetle prawa Żydem. Dzieci były Żydami. d) Ćwierć-Żyd mógł poślubić tylko Niemkę / aryjkę. Dziecko z małżeństwa było Niemcem / aryjczykiem. e) Poślubienie ćwierć-Żydówki lub Żydówki było zabronione. f) Na poślubienie pół-Żydówki potrzebował zezwolenie. Praktycznie w historii obowiązywania ustaw norymberskich nie wydawane (patrz pół-Żyd). A zatem w rozważania odnośnie żon i dzieci poległych żołnierzy z domieszką krwi żydowskiej wchodzą przypadki a) i d). Przypadku c) nie można brać pod uwagę, ponieważ pół-Żyd poślubiając Żydówkę stawał się Żydem, więc z automatu wylatywał z armii. W przypadku a) dziecko było pół-Żydem i żona pół-Żydówką. Wraz z biegiem lat wojny naziści ewidentnie dążyli do likwidacji pół-Żydów na wzór Żydów, więc trudno zakładać jakąś pomoc dla rodziny. Ani w przypadku żołnierza z Ausnahmegenehmigung, ani w przypadku jego bohaterskiej śmierci. W przypadku c) żona była Niemką / aryjką, dziecko Niemcem / aryjczykiem. Po śmierci ojca jako pełnoprawni Niemcy otrzymywali adekwatne wsparcie państwa. Dodatkową kategorią były Mischehe – małżeństwa mieszane Żyda i Niemki oraz pół-Żyda i Niemki (piszę cały czas w odniesieniu do pytania o żołnierza i jego żonę i dziecko), zawarte przed wejściem ustaw norymberskich. Dzieci z takich małżeństw, to odpowiednio pół-Żyd i ćwierć-Żyd. Niewątpliwie małżeństwa mieszane poddawane były szykanom, niemieckie żony traktowane jak te, które splamiły niemiecką krew. Gdy małżeństwo Żyd/pół-Żyd i Niemka było bezdzietne, oboje traktowani byli jak Żydzi. Gdy małżeństwo posiadało dzieci, było to opisane już wyżej pivilegierte Mischehe, traktowane zdecydowanie lepiej, niż małżeństwo żydowskie, ale też gorzej, niż małżeństwa czysto aryjskie/niemieckie. Jeżeli Niemka rozwiodła się z mężem żydowskiego pochodzenia, wracała do łask. Podobnie, gdy mąż umarł / zginął. Po prostu musiał być zerwany związek, nie ważne w jaki sposób. Ale zdaje się oczywistym wniosek, że bohaterska śmierć męża pół-Żyda nie miała w takim przypadku żadnego znaczenia. (OT: w tym kontekście mamy wyjaśnienie zaskakujacego przypadku Generallferldmarschall der Luftwaffe Erharda Milcha, którego ojciec był Żydem. Herman Göring po prostu dał jego matce do podpisania oświadczenie, że syn pochodzi z pozamałżeńskiego związku z aryjczykiem, i nadał mu status Ehrenarier w myśl swego słynnego motta: "Kto jest w moim otoczeniu Żydem, decyduję ja").
  17. Po dalszym zagłębianiu się w temat muszę sprostować przedstawiony przeze mnie w ostatnim poście tok myślenia: W przytoczonym tekście stoi bowiem: "bleiben bestehen" - w sensie: "pozostają zachowane", co sugeruje, że owa "korzyść" bohaterskiej śmieci syna dotyczy tylko tych rodziców, których małżeństwo za życia syna już posiadało kategorię "privilegierte Mischehe". Ten przypadek, z kolei, dotyczył tylko części pół-Żydów służących w armii. Bohaterska śmierć syna miałaby zatem uchronić rodziców przed spadkiem do niższej "kategorii rasowej" ich małżeństwa, który nastąpiłby w pewnych przypadkach, gdyby ich syn zginął w sposób nie zasługujący na wyróżnienie. Inaczej mówiąc, w przypadku bohaterskiej śmierci syna "rasowy" status małżeństwa rodziców miałby pozostać niezmienionym, tak, jakby ich syn nadal żył. Ale byłby takim również, gdyby ich syn nie służył w armii i tak długo, jak długo by żył. Armia dawała jedynie możliwość "śmierci bohaterskiej", co pod warunkiem spełnienia jeszcze kilku innych narzuconych przepisami wymogów dawało rodzicom części spośród żołnierzy pół-Żydów powyżej opisaną "korzyść". Natomiast nie znalazłem dotąd nigdzie śladu gwarancji ze strony państwa, że dopuszczona poprzez Ausnahmegenehmigung służba Mischlinga w armii mogła uchronić rodzinę żołnierza. Deutschblütigkeitserklärung żołnierza pół-Żyda lub ćwierć-Żyda też, logicznie rzecz biorąc w oparciu o nazistowskie przepisy, niczego w kwestii bezpieczeństwa jego rodziny nie zmieniało.
  18. W myśl inicjatywy ministerstwa spraw wewnętrznych Rzeszy i Prus? Takie: Jakie przełożenie miała wspomniana inicjatywa wspomnianego ministerstwa na wspomnianą sytuację we wspomnianym przypadku w omawianej rzeczywistości? Jeżeli syn był co najwyżej pół-Żydem i jedynakiem; służąc w armii zgłosił swoje pochodzenie i wystąpił o zezwolenie samego Führera na dalszą służbę i owo zezwolenie otrzymał; następnie postanowił zginąć śmiercią bohatera by polepszyć sytuację rodziców i tę śmierć bohaterską poniósł; i zyskała ona oficjalny status śmierci bohaterskiej; a w tym czasie jego rodzice jeszcze żyli i żadne z nich nie było w żadnym obozie i nie było przeciw żadnemu prowadzone żadne postępowanie; wtedy mogli liczyć na korzyści przysługujące "privilegierte Mischehe". Jeżeli już w kategorii "privilegierte Mischehe" się nie znajdowali. Co to oznaczało w myśl dalszych przepisów? To, co m. in. z zawartych pod poniższym linkiem informacji wynika: Mischehe Jak to się miało w rzeczywistości do interesującej jak rozumiem kwestii dalszego bezpieczeństwa rodziców? M. in. tak: Czy cynizm inicjatywy ministerstwa (o ktorej nie można powiedzieć, że jej nie było) jak i ironia w moich słowach (o której mogę powiedzieć, że cały czas była) są teraz czytelne?
  19. Tylko jaki odniosło to skutek? Jak twierdził Rigg w wywiadzie opublikowanym w 2017 r. w "Do Rzeczy": "Problem tylko w tym, że rozkaz ten był niewykonalny. (...) Skoro w armii służyło 17 mln żołnierzy, urzędnicy, aby wyśledzić te 150 tys. ludzi, musieliby sprawdzić pochodzenie ponad 150 mln ludzi! Rodziców, dziadków i pradziadków. Byłby to prawdziwy biurokratyczny horror (...) Na ogół zwoływano jednostki na apel i mówiono: „Baczność, pół-Żydzi wystąp!”. Wielu ludzi pozostało więc w Wehrmachcie do końca wojny tylko dlatego, że wtedy, w 1940 r., stali w miejscu. Tyle wystarczyło. Zresztą oficerowie nawet jeżeli wiedzieli o tym, że mają w oddziale żołnierzy pochodzenia żydowskiego, na ogół o tym nie meldowali. Po prostu ignorowali rozkaz." Pomijając pytanie o podstawy dla przedstawianych liczb (nie czytałem książki Rigga, więc odnoszę się do uproszczonej informacji w cytowanym wywiadzie), udokumentowane ówczesne rozporządzenia dają też podstawy do wysunięcia wniosku o panującym co najmniej chaosie. 8 kwietnia 1940 (czyli kilka dni po zacytowanym przez Saturna zdarzeniu), OKW wydało nakaz zwolnienia ze służby wszystkich Mischlingów 1-go stopnia oraz wszystkich z takowymi poślubionych. OKW miało przedłożyć führerowi wnioski, ktore on z kolei miał rozpatrzyć osobiście. Według Steiner/Jobst Freiherr von Cornberg zwolnienie ze służby objęło około 25 tyś. osób. Proces zatwierdzania i odrzucania trwał, a tymczasem 16 lipca 1941 roku postępowania w toku rozporządzenia zostały złagodzone. Jak piszą Steiner/Jobst Freiherr von Cornberg: "Każdy żołnierz był teraz potrzebny, nawet Mischling 1-go stopnia". Równolegle, i już wcześniej, toczyły się ruchy wokół kadry oficerskiej. Zarządzeniem z 9 września 1939 roku (Heeresmitteilung 1939, Nr 663), Mischlingów pozbawiono prawa do służby wojskowej na szczeblu oficerskim. Pięć miesięcy później, zarządzeniem z 16 stycznia 1940 roku (Heeresmitteilung 1940, Nr 267), możliwość częściowo przywrócono. Trzy miesiące później, 20 kwietnia 1940 roku, kolejnym zarządzeniem, cofnięto zarządzenie styczniowe. Tym czasem swój nakaz z 8 kwietnia 1940 OKW we wrześniu tego samego roku musiało powtórzyć. I powracało do niego i w 1941, i w 1942 roku... Więc patrząc na daty, porównując z przebiegiem i planami kolejnych kampanii, nie sposób nie postawić pytania o logikę chowającą się za tymi posunięciami. Z punktu widzenia wojskowego planowania, dowodzenia i zarządzania zasobami ludzkimi? Oraz pytania, o czym ten wyłaniający się obraz zamieszania może świadczyć? W moim odbiorze jest to obraz ścierania się ideologii ze zdrowym rozsądkiem w grze, której przebieg dyktowała konieczność. I tak długo, jak długo go dyktowała.
  20. Przydomki władców

    • Władca ten się już tu w poście euklidesa przewinął, ale bez przydomka. Universelle Aragne. Chociaż to nie jedyny przydomek Ludwika XI, to i intrygujący, i władcy jak najbardziej współczesny. • Inny przydomek, piękny językowo w swej wielowątkowości, to przydomek Ludwika Sforzy: il Moro. • Ponoć przydomek "Czerwonobrody" Fryderyka I Barbarossy pochodzi z XIII wieku. Zetknął się ktoś z taką informacją? Czy władca ten miał przydomek za swego panowania?
  21. Bywała inna. To jest niezaprzeczalne. Tło prawne jest chyba jednak potrzebne po to, by rzeczywistość móc na jego bazie analizować i wyciągać wnioski o dodatkowych czynnikach i ich wpływie? Wyjściowo podstawy prawne były. Choćby rozporządzenie z 25 lipca 1935 roku stanowiące, że "niearyjczyk", który ma nie więcej jak dwoje w pełni niearyjskich przodków drugiego stopnia może, na wniosek, zostać dopuszczony do służby wojskowej. Oraz trwająca w następstwie przez następne lata niejasna sytuacja Mischlingów w Wehrmachcie, szczególnie wśród oficerów, zmieniająca się w trakcie wojny w zależności od okoliczności, podczas gdy sytuacja Volljude i Geltungsjude była tu od początku jasna. Nie bez znaczenia pozostawały również inne czynniki, jak wzorowa służba i zasługi w trakcie I wojny światowej i związana z tym ochrona w postaci Frontkämpferschutz, czy też wynikające z okoliczności poszczególnych kampanii wojennych zapotrzebowanie na żołnierza doświadczonego. Gdy dodać do tego fakt, że rozporządzenia dotyczące służby Mischlingów w Wehrmachcie zmieniały się często, czasem też szybko i diametralnie, a ilość instancji i kroków postępowania w rozpatrywaniu wniosku spowalniać mogła cały proces, to i niechęć części dowódców do ścisłego poddawania im swoich jednostek może być zrozumiała. Za "Staatssekretär Wilhelm Stuckart und die Judenpolitik: Der Mythos von der sauberen Verwaltung", Hans-Christian Jasch można wyciągnąć wniosek, że jedno drugiego nie wykluczało: "Auf Anregung des RPrMdI blieben auch die Vorteile einer sogenannten "privelegierten Mischehe" beim "Heldentod" des einzigen Sohnes bestehen." (Przypis 622, Str. 246). Tu nie ma mowy o zwolnieniu z obozu. Tu jest mowa o: po pierwsze, warunku śmierci bohaterskiej; po drugie, jedynym synu. W odniesieniu do pół- lub ćwierćkrwi Żyda w Wehrmachcie: o ilu przypadkach dla takich założeń wyjściowych w ogóle można mówić? Da się sprawdzić ich liczbę? Gdyby tego było mało, jest mowa o "korzyściach" mieszanego małżeństwa o statusie "privelegierte Mischehe". Co to oznaczało w udokumentowanej rzeczywistości? Wracając do "Willkür...": - Odnotowane przypadki wywiezienia żydowskich małżonków (Hamburg, luty 1943 rok) do obozu zagłady; - Aryjscy partnerzy nie byli wolni od groźby wywiezienia do obozu pracy. Ot, takie to były "korzyści "... Jeśli do tego wszystkiego dodać prawdopodobieństwo, że w zbiurokratyzowanym państwie przepisy mogą się nawzajem wykluczać i obchodzić a, delikatnie mówiąc, "ogólny nastrój" jest niekorzystny, zmienny i nieprzewidywalny, trudno sie dziwić, jeśli wspomniany przypadek wystąpił rzadko. Jeśli w ogóle. A kiedy i jakie istniały podstawy prawne, które mogłyby gwarantować w trakcie całej wojny sensowność takiej strategii? I jak określić liczbę tych, którzy kontynuowali swą służbę wojskową w Wehrmachcie z tego właśnie powodu?
  22. Nie wiem, czy na to pytanie można odpowiedzieć konkretną liczbą. Ale można spróbować przybliżyć zagadnienie. Niestety, trzeba będzie zanurzyć się przy tym w makabrę rasistowskich ustaw nazistowskiego systemu. Według przytoczonego opracowania, paragraf 7 dawał teoretycznie trzy możliwości: 1. przyznanie Żydowi (tu istniały trzy kategorie: Volljude, 3/4-Jude lub Geltungsjude) statusu Mischlinga (tu istniały dwie kategorie: Mischling 1-go stopnia (50% krwi żydowskiej) oraz 2-go stopnia (25% krwi żydowskiej) 2. Polepszenie statusu Mischlinga (z 1-go stopnia na 2-gi stopień) 3. Nadanie statusu Deutschblütig. Jaki los przypisany był poszczególnym kategoriom? Znowu odwołam się do informacji z opracowania. Volljude i 3/4-Jude: Od początku 1942 roku zakaz emigracji, od października 1941 roku deportacja do obozu zagłady. W ramach tej kategorii praktycznie Hitler nie wydał żadnego ułaskawienia. Geltungsjude: Deportacja do Terezina (Theresienstadt) od 1943 roku, stamtąd przypadki deportacji do obozów zagłady. W tej grupie nieliczne przypadki wykorzystania paragrafu 7. Mischling 1-go stopnia: Zasadniczo nie deportowany do obozu zagłady (z wyjątkiem tych, którzy znajdowali się w obozie koncentracyjnym i z początkiem 1942 roku padli ofiarą oczyszczania obozów koncentracyjnych z Żydów). Od 1944 roku wysyłani do obozów pracy OT lub innych przymusowych zadań. Dotyczyło też spowinowaconych z Żydami oraz Niemców "czystej krwi" posiadających żydowskie żony. Status tej kategorii nie był bynajmniej pewny wobec nacisków NSDAP i SS na zrównanie tej kategorii z Volljude. Mischling 2-go stopnia: Żadnych deportacji czy przymusowej pracy, ale dyskryminacja, szykany i ograniczenia. Poza tymi kategoriami istniała jeszcze grupa mieszanych związków małżeńskich (Mischehen) z własnymi kategoriami, jednak o niej można doczytać - na końcu postu podam link do opracowania. A zatem, szukając odpowiedzi na pytanie należy zadać sobie inne pytanie: w jakiej kategorii znaleźli się po ułaskawieniu i w jakim czasie miało ono miejsce. Ale nie mniej ważne jest też to, o jakiej w ogóle skali zjawiska mówimy, gdy chodzi o zastosowanie wobec Niemców pochodzenia żydowskiego paragrafu 7. W akt podręcznych Bernharda Lösenera z września 1942 roku wynikają następujące informacje: 1. Przyznania statusu Deutschblütig - łącznie 394 przypadki (w tym wojskowi oraz ich małżonki, partia, cywile), 2. Zezwolenie na służbę Mischlinga w armii i w roli przełożonego: 258 3. Podniesienie Geltungsjude do kategorii Mischlinga 1-go stopnia (również w armii): 339. Dla okresu między połową 1942 roku i wrześniem 1943 roku wynika ze statystyk Wehrmachtu dalsze 10 przypadków dla punktu 1 oraz dalsze 144 przypadki dla punktu 2. Łącznie, do września 1943 roku: 1145 przypadków. Szacuje się, że do końca wojny łączna liczba pozytywnych rozpatrzeń wniosków tak wojskowych, jak cywilnych, nie przekroczyła 1300. Natomiast na skalę, czyli stosunek złożonych podań do pozytywnie rozpatrzonych rzucają nieco światła rownież akta podręczne Lösenera z maja 1941 roku, z których wynika, iż na okres od 1935 roku do 27 maja 1941 roku, na złożonych 9636 podań o ułaskawienie, Hitler rozpatrzył pozytywnie 260, czyli 2,7 %. Na tle tych liczb, ilu Mischlingów było wśród ludności III Rzeszy? Oficjalnie, według spisu ludności z 17 maja 1938 roku: 64 tyś. 1-go stopnia, 43 tyś. 2-go stopnia. Według szacunków w przytaczanym tu opracowaniu, z tej liczby 50 tyś. zdolnych było do czynnej służby wojskowej. Całe opracowanie, z ktorego tu czerpię, można znaleźć pod tym linkiem do John M. Steiner/Jobst Freiherr von Cornberg "Willkür in der Willkür. Befreiungen von den antisemitischen Nürnberger Gesetzen." w "Vierteljahrshefte für Zeitgeschichte" VfZ 46 (1998), Oldenburg 1998.
  23. Nowy kalendarz

    Niestety, trzeba się przekopywać przez różne języki... Znalazłem to opracowanie w j. niemieckim w formacie pdf ze strony programu mathematikalpha.de. Ponadto sporo można znaleźć na Wikipedii włoskiej (hasła: Anno Domini lub Primo giorno dell'anno) lub rosyjskiej (hasła: Мартовский стиль lub Древнеславянский календарь). Dobrą pozycją naukową powinna być "Handbook of Dates: for Students of British History" C R. Cheney, M. Jones, Cambridge University Press, 2000. W j. polskim obiecująco wygląda pozycja "Chronologia średniowieczna" H. Wąsowicz, KUL, 2013.
  24. Dla językowej przejrzystości warto może jednak użyć słowa Ausnahmegenehmigung lub, jak pojawia się w Wiki: "persönliche Genehmigung des Führers", jako że słowo Genehmigung znaczy tyle co "zezwolenie" i nie odnosi się samo w sobie wyłącznie do omawianego tu zakresu. By mówić bardziej konkretnie, należy odwołać się do Ustaw norymberskich, w tym do Ustawy o obywatelstwie Rzeszy (Reichsbürgergesetz) i do jej paragrafu 7 (1. Verordnung vom 14. November 1935): "Der Führer und Reichskanzler kann Befreiungen von den Vorschriften der Ausführungsverordungen erteilten." To była prawna podstawa owych zezwoleń wyjątkowych m. in. dla służących w Wehrmachcie. Jak to komentowali ówcześni: "Wenn viele Gestze Ausnahmebestimmungen enthalten, so ist das in erster Linie auf die menschlich gerechte Gesinnung des Nationalsozialismus und seine Achtung vor dem Frontkämpfer zurückzuführen. Es sollen Härten nach Möglichkeit vermieden werden, besonders bei solchen Fremdrassigen, die freiwillig oder unfreiwillig ein Opfer für Deutschland gebracht haben. Das bedeutet aber keineswegs, dass an den Grundsätzen auch nur das geringste geändert wird." (Karin Magnussen, "Rassen- und bevölkerungspolitisches Rüstzeug" München/Berlin, 1939. Istniał jeden wyjątek: gdy jedyny syn, który otrzymał Ausnahmegenehmigung, zginął śmiercią bohaterską, wtedy jego przywileje przechodziły na rodziców. W pozostałych przypadkach wiele zależało od okoliczności oraz od desperacji wyróżnionego nadzwyczajnym zezwoleniem żołnierza (przykłady Jürgena Krackowa czy Wernera Goldberga). Więcej o historii i rzeczywistości Ausnahmegenehmigung przeczytać można u: John M. Steiner/Jobst Freiherr von Cornberg "Willkür in der Willkür. Befreiungen von den antisemitischen Nürnberger Gesetzen." w "Vierteljahrshefte für Zeitgeschichte" VfZ 46 (1998), Oldenburg 1998.
  25. Przede wszystkim czapka z głów Panowie, za kawał niesamowitej roboty i trudu, który widać również w zaangażowaniu i rzeczowości w tym wątku. Tylko jako obserwator i słuchacz z boku chciałbym zapytać o jedną kwestię z ostatniego postu Ciekawego: Czy to możliwe już 8 września? W sensie: założenie o partyzantach? Nie zamierzam mącić ani tym bardziej tworzyć jakiegoś OT. Szczerze. Po prostu zastanowiło mnie to. Czy takie przypadki częściej we wrześniu 1939 roku lub w innych kampaniach II wś odnotowywano (pozbawiania jeńców mundurów)?
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.