Skocz do zawartości

jakober

Użytkownicy
  • Zawartość

    566
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez jakober

  1. Adamie, myślę, że tak. W dużej mierze istotne jest to, co z owego czytania się wynosi. Tu nie tylko liczy się zdobyta wiedza. To również swego rodzaju forma kształtowania postaw, szukania własnych wzorów do naśladowania. To również pobudzanie wyobraźni, kształtowanie jej i uczenie się korzystania z niej. Potrzebnej nie tylko do wymyślania bajek, ale przydatnej w naukach ścisłych czy do rozwijania w sobie konkretnych umiejętności, jak choćby empatii czy współczucia (w sensie umiejętności współodczuwania emocji drugiego człowieka). Tu przewaga książki jest olbrzymia szczególnie nad filmem czy grami komputerowymi. No i nie należy też zapominać o kształtowaniu własnych umiejętności w zakresie języka, mowy, kultury. Także Conan, jeśli dobrze przetłumaczony, przeczytany nie jest bynajmnije w moim odbiorze powodem do wstydu
  2. Brzytwy tak, tylko czy depilację? Przepraszam, na osobniku męskim dostrzegam ślady owłosienia, nie tylko na twarzy
  3. Ha, ha!! Gregski, no rzeczywiście, miło popatrzeć niezależnie od tego po której stronie muru cywilizacji się siedzi :thumbup: Żeby to jednak nieco urealnić, trzeba by bogate owłosienie na obu osobnikach dosztyftować
  4. Temat obszerny i chyba zachęcający do zanurzenia się trochę w świat fantazji, trochę w świat obserwacji. Mi osobiście niezmiernie podoba się wizerunek Galów w "Asteriksie i Obeliksie". Fakt, że w tym komisie historia jest jedynie tłem do rozprawienia się z "narodowymi" cechami współczesnych Francuzów, jednak uczynione jest to z genialnym poczuciem humoru Gdyby rozpatrywać ten komiks pod względem opowieści o barbarzyńcach, byłaby to chyba jedna z nielicznych pozycji, gdzie świat opowiadany jest z punktu widzenia barbarzyńców. Okazują się oni ani nie prymitywni, ani nie ponurzy, ani nie odczłowieczeni (to chyba najczęściej stosowane chwyty w popkulturze) - no, może poza kwestią magicznego napoju, który w Asteriksie pełni rolę swoistego motoru wszelkiej akcji. Rozbrajające są przy tym rzucane raz po raz łacińskie cytaty i nieodzowny tekst Obeliksa : "Ależ głupi ci Rzymianie". Warto też zauważyć, że komiks to graficzna forma przekazu fabuły. Pod tym względem rysunki Albreta Uderzo w dużym stopniu przemawiają też do wyobraźni. I to nie tylko tych najmłodszych czytelników. Studiując historię architektury mogę powiedzieć, że przedstawienia miast czy obozów rzymskich w dużej mierze przybliża przeciętnemu czytelnikowi to, co w historii w budownictwie zaistniało. Oczywiście, nie jest to poziom naukowy, ale moim zdaniem ciekawa podwalina pod budowanie ciekawości historii szczególnie w umysłach i wyobraźni najmłodszych. To niejako jeden biegun literatury z barbarzyńcą w roli głównej lub w tle. Choć gdy przyjrzeć się nieco głębiej, zdejmując warstwę humoru i odniesień do współczesności, wpisuje si on w jeden, moim zdaniem bardzo charakterystyczny dla zachodniej popkultury, nurt. Wspomniał o tym przed chiwlą adam historyk. Mianowicie - wypromowanie barbarzyńcy na superbohatera. Samo określenie "barbarzyńca" oznacza człowieka obcego, cudzoziemca, innej kulutry, nam nieznanej, dzikiej. Zauważcie, że to można powiedzieć o niemal każdym superbohaterze. Jest outsiderem, jest obcym naszej cywilizacji. Z drugiej strony jednak ów obcy, ów "barbarzyńca" obarczany jest przez popkulturę rolą obrońcy obcej mu cywilizacji. Oczywiście, by miał przed kim jej bronić, to musi pojawić się też zło, które cywilizacji zagraża. Co ciekawe, nierzadko złem tym jest jakiś wynaturzonu (lub nie) przdstawiciel tejże cywilizacji. Mam wrażenie, że popkultura sięgając po barbażyńcę, odnosi się do swojego wyobrażenia świata poza cywilizacją. Świata pełnego magii, świata bliższego naturze niż świat cywilizacji, świata "prawidziwego", w którym cywilizacja nie stępiła związku człowiek-wszechświat. W którym proste zasady pozostają prostymi i niezmiennymi zasadami, pozbawionymi cywilizacyjnych naleciałości. Zobaczcie, że wioską barbarzyńców jest w popkulturze i ta z mała, w której mieszkają nieustraszeni Galowie, ale i Sion, jedyne miasto ludzi w Matrix'ie podobnie jak i Piktowie w jednym z ostatnich filmów o królu Arturze. Barbarzyńcą będzie Conan, ale będzie nim też Thorgal czy nawet Frodo Baggins - ten ostatni jest przecież postacią spoza świata, w którym dzieją się wielkie rzeczy, spoza cywilizacji elfów, krasnoludów czy ludzi. Nawet Sauron, Sarumann czy orkowie są tak naprawdę częścią tego świata, wywodzą się z niego, nie są w nim "obcymi". Inna ciekawa sprawa, że kreując barbarzyńców popkulura sięga chętnie do etniki. Zapożycza stroje, wierzenia, obrzędy, przerabiając je i ubarwiając. Chyba współcześnie najwyraźniejszym tego przykładem jest "Gra o Tron". Nie jestem wielkim fanem tego serialu, obejrzałem go niemniej z ciekawości. W języku niemieckim, więc ciężko będzie mi odnieść się do nazw krain czy ludów, ale w ludach takich jak Dothraki czy Wildingowie (jeśli dobrze to piszę) widzimy wyraźnie elementy pewnych konkretnych kultur a w takich obiektach jak wielki mur nawiązanie do muru Hadriana. Za nim czai się tajemnicza moc i Biali Wędrowcy (jeśli mog sobie pozwolić na swobodne przetłumaczenie "weißen Wanderer"
  5. Alexander Wielki był Słowianinem

    :thumbup: No a jakżeby inaczej! "To ten cham - on" Egipcjanom-Słowianom kazał te piramidy stawiać! Ja się zastanawiam, jak Irek podejdzie do swojego imienia... Czy pochodzi ono z greki, która według Ireneusza nie istniała zanim nie wymyślili jej Słowianie, czy też może ma w sobie wydźwięk germański, który według Irka jest również dziką odroślą języka Słowian? Bo w moim odczuciu, idąc tokiem (wy)myślenia tych piramidalnych bzdur, bliżej niż do eirenaios jest Irkowi do irre...
  6. Co to za czapka

    O, widzisz MRAF, już się rozwiązało A cena - porónując z ceną w Euro, to zapłaciłeć ćwierć tego, co w euro
  7. Co to za czapka

    Chyba Минлегпром ...
  8. Co to za czapka

    Z ostatniego zlinkowanego zdjęcia da się chyba odczytać słowo "...ajegprom" - niestety pierwsze trzy litery dość niewyraźne w obu przypadkach. Coś jakby "Minajegprom", "Michajegprom", ale trzeba by poszukać czy coś takiego istnieje...
  9. Co to za czapka

    Znalazłem jeszcze takie zdjęcie innej czapki z tą samą "metką": http://www.google.de/imgres?imgurl=https%3A%2F%2Fwww.militaria-agent.com%2Fimages%2F7-4979-5.jpg&imgrefurl=https%3A%2F%2Fwww.militaria-agent.com%2Fcatalog%2FSOVIET_UNION_ARMY_VISOR_HAT_SHOWS_MINIMAL_USE_SIZE_55_1_2_e.html&h=664&w=686&tbnid=lxR9vHgDCn2Z1M%3A&zoom=1&docid=LdzL4r5JzrqXzM&ei=Ikx0Vcq1EcbwUrePgrAH&tbm=isch&iact=rc&uact=3&dur=408&page=3&start=92&ndsp=42&ved=0CAUQrQMwADhk Wygląda na to, że owe słowo na "k" to Kiejwskoje. Ale, jak widać, czapka już innej formacji. Więc MRAF - zdjęcie od czoła będzie raczej niezbędne...
  10. Co to za czapka

    Bez nerw, panowie Ochłonąć, uścisnąć sobie łapkę i dalej szukać. Furiuszu, mi wygląda trochę na "kijewskoje", ale niczego uciąć sobie za to nie dam... MRAF - przeglądając forum widziałem, że jest tu sporo speców od umundurowań, więc rozwiązanie przyjdzie. Może pomogłoby zdjęcie od czoła czapki, bo pytanie, czy gwiazda na czole wygląda dokładnie tak, jak na drugim zdjęciu "podobnej", czy może są jakieś różnice. Jaka jest barwa otoka, itd... Na niemieckim E-bayu znalazłem z podobną metką, tyle że z roku 1988. Kosztuje 30 Euro. http://www.ebay.de/itm/russische-schirmmuetze-russland-schirm-muetze-kappe-udssr-original-1988-militaria-/261681909163 Niestety, po przejrzeniu opisu mogę jedynie powiedzieć, że sprzedający nie posiada szerszych informacji na temat formacji, stopnia, itp...
  11. Poniemiecki obrazek.

    Na moje oko, obrazek zdaje się być naklejony. Faktu, iż nie widać żadnego podpisu, żadnej daty, skłania do podejrzeń, że to kadr z czegoś większego... Do tego ów podkład, jego odwrotna część i boki, sprawia wrażenie nie rękodzieła, lecz produkcji fabrycznej, na szeroką skalę. Sama wartość malarska... hmm... typowy landszaft. Istotne wydaje mi się pytanie, czy to jest rzeczywicie namalowane, czy też jest to fotoreprodukcja naklejona na podkład z gipsu i przeciągnięta parokrotnie bezbawnym lakierem? Ku temu ostatniemu podejrzeniu skłania mnie wyraźne równomierne wybarwienie całości w kierunku mieszanki żółci i cyjanu - efekt kojarzy się ze starymi reprodukcjami świętych obrazków (takich, co to jeszcze w niejednej wsi u babć i dziadków na ścianach wiszą) lub z przetrwałymi fotografiami barwnymi sprzed kilkudziesięciu lat. Ale trudno powiedzieć oglądając rzecz przez monitor komputera i nie mogąc tego dotknąć... A w jakim regionie leży owo domostwo, w okolicy którego ów obrazek znaleziono?
  12. Jak ja pamięcią sięgam do mojego miasta, to gdy pogoda była taka, jak ją dziś za oknem mam, to z każdy eki, z każdygo fyrtla szczony i bździągwy nad jezioro albo staw jaki waliły. Każdy tachał ze sobą jaką deczkę, baniok z czym do picia i jaką kistę a w niej futer. Czy to sznytę z chabasem czy jajo, pomidor czy inną zieleninę. Co se kto tam miał kupił. A jak ktoś bejmy miał to se na miejscu sznekę z glancą a maludzie lody czy tytke klymków lajsnął. Ale na sam pierw o całym futrze mało kto myslał. Z lumpów ino wyskakiwał i w badejkach gnał się bachać. W jeziorach wiary było pełno, pływać często nie szło ino lyroć się i gibać. Do tego jeszcze wiara z kejtrami przychodziła, a te też chciały się pobachać. To się i z wody żybura po całym dniu robiła, ale mało komu to przeszkadzało. Owszem, czasem szcony dostawały amby, jaką gideję w wodę wećpnęli, to potem ktoś komuś głupio przyszedł czy hałas zrobił. To znowu jaki knajder jak taka glejza w jaką gymylę na brzegu wlazł, to potem ryfę rozdarł i fyrał ganc uflejtuszony na szagę przez plażę. Wiara się śmiała a rodzice ino porutę mieli. Fajny to był czas... Szkoda trochę, że czas płynie i nic z tego co dzisiaj nie jest tym co wczoraj. Chociaż i tu, gdzie teraz mieszkam, ponoć w rzece bachać się można. Woda pierońsko zimna, coś koło 16 stopni a na dworze ze 30. Ale może na chwilę wspomnienia odżyją? Tylko człowiek już nie jest tym samym knajdrem, który po poznańskich fyrtlach kilkadziesiąt lat temu fyrał...
  13. Rozszyfrowanie niemieckiego słowa

    To słowo to "Feldscheune" i znaczy tyle, co "stodoła".
  14. Identyfikacja ryciny. Ruiny zamku polskiego?

    Grafika przedstawia Amfiteatr w Puli. Z podpisu wynika, że autorem jest niejaki Andrej Baričević Mikulin. Dla porównania inne jego prace: https://www.aukcije.hr/prodaja/Umjetnine/Reprodukcije/Grafike/593/oglas/7-VELIKIH-GRAFIKA-ANDREJ-BARI%C4%8CEVI%C4%86-MIKULIN-ISTARSKO-PRIMORSKI-MOTIVI/2822914/
  15. Co to jest za herb?

    I oto doszedłem do rozwiązania zagadki w całości Pozwólcie, że podam na końcu a przedtem w miarę krótko opiszę, bo wciągnęła mnie ta zabawa Szukając dalej w rodzinie Fürstenberg doszedłem do pruskich grafów von Fürstenberg w dwóch liniach: Graf von Fürstenberg-Stammheim (graf Franz Egon von Fürstenberg-Stammheim od 1840) oraz Graf von Fürstenberg-Herdringen (graf Franz Egon Ludwig von Fürstenberg-Herdringen od 1843). Jedynym synem i spadkobiercą grafa Franza Egona Ludwiga von Fürstenberg-Herdringen był Engelbert Egon von Fürstenberg-Herdringen. Urodził się w 1850 roku w Herdingen gdzie też zmarł w 1918. Do niego właśnie należy prawy herb na tacy Skąd ten wniosek co do konkretnej osoby? Żoną Engelberta Egona była Maria Pia von Praschma zu Bilkau. Tytuł barona Prażma von Bilkov nadany został rodowi Prażma (wywodzącemu się z Belkow - Bilkau - na Morawach) w 1625 roku przez cesarza Ferdynanda II. Jako ciekawostka - ród Prażma władał od połowy XVII wieku Rybnikiem, w XVIII wieku osiadł na zamku w Niemodlinie. W 1869 roku Maria Pia urodziła się w Niemodlinie w domu Praschma zu Bilkau. Herb grafa Praschma barona von Bilkau to w błękitnym polu złote poroże jelenie A zatem nie Dęboróg, choć w szrafurze oba te herby mogą być do siebie łudząco podobne. Jednak fakt ślubu Engelberta Egona z Marią Pią zdaje się być w tej zagadce decydujący Herby na tacy przedstawiają herb rodu Fürstenberg z linii Fürstenberg-Herdingen oraz herb rodu Praschma zu Bilkau a taca, z dużą dozą prawdopodobieństwa graniczącą z pewnością, należała do małżeństwa Engelberta Egona i Marii Pii. Maria Pia zmarła w Herdingen w 1959 roku.
  16. Co to jest za herb?

    Wydaje mi się, iż namierzyłem drugi herb. Kierując się przesłanką o niemieckim pochodzeniu przedmiotu z herbem szukałem najpierw wśród rycerstwa i szlachty. Przeczytałem jednak parę informacji o herbach czterodzielnych i zasadach lub okolicznościach ich powstawania. Tak trafiłem na niemieckie herby biskupie i książęce. Przeanalizowałem niemieckie stopniowanie tytułów szlacheckich i sięgnąłem po tytuł następny po Ritter, Edler, Herr czyli do szuflady z Freiherr ("Wysokourodzony") i Baron. I bingo! Oto znaleziony przeze mnie herb, podobny do tego z tacy: http://www.google.de/imgres?imgurl=http%3A%2F%2Fupload.wikimedia.org%2Fwikipedia%2Fcommons%2Fthumb%2Fb%2Fbe%2FF%2525C3%2525BCrstenberg-Grafschaft.png%2F220px-F%2525C3%2525BCrstenberg-Grafschaft.png&imgrefurl=http%3A%2F%2Fde.wikipedia.org%2Fwiki%2FF%25C3%25BCrstenberg_%28westf%25C3%25A4lisches_Adelsgeschlecht%29&h=315&w=220&tbnid=5jRam-0DmnfK2M%3A&zoom=1&docid=Ne4pl7uEc-rVFM&ei=v-RuVYeqNsryUI6mgvgE&tbm=isch&iact=rc&uact=3&dur=3383&page=1&start=0&ndsp=54&ved=0CJ4BEK0DMCg Wygląda zatem, iż w przypadku drugiego herbu mamy do czynienia z herbem rodu von Fürstenberg po połączeniu ich rodu z rodem Herren von Grafschaft. Szrafura złota w obu przypadkach jak najbardziej się pokrywa ze sobą. Ta szrafura, którą uznałem, ze względu na słabą jakość zdjęcia, za odwzorowanie czerni, w rzeczywistości może być czerwienią. Hełmy jak i klejnoty w obu przypadkach również się pokrywają. Wysokie ustawienie rodu moim zdaniem jeszcze bardziej eliminuje możliwość dowolności w szrafowaniu. To znaczy, że w przypadku drugiego herbu mamy do czynienia z herbem Dęboróg, lub bardzo podobnym, również w kolorystyce, herbem innego rodu w Niemczech. By być pewnym, sprawdzę to jeszcze. Można też sprawdzić szukając okoliczności, w jakich oba herby mogły pojawić się razem na jednej tacy. Czy był taki ślub (jak podejrzewam powód) czy może jakaś inna okoliczność?
  17. Architektura sakralna wczesnochrześcijańska

    To prawda. Warto zwrócić uwagę na jedną jeszcze rzecz - edykt mediolański. Tak naprawdę o architekturze wczesnochrześcijańskiej na terenach cesarstwa rzymskiego możemy mówić od tego momentu. Wcześniej - naturą rzeczy - trudno mówić o niej, bo by mogła na jakimś terenie powstać jakaś budowla na cele jakiejś religii świadomie, a przede wszystkim oficjalnie odwołująca się do tej religii, owa religia musi mieć na tym terenie prawo bytu. Zatem, w architekturze, mamy swego rodzaju 300-letnie "opóźnienie" lub, może inaczej rzecz ujmując, mamy obraz myśli chrześcijańskiej z jej trzema wiekami doświadczenia na karku. Ta architektura próbuje się do owej nowej sytuacji - a więc możliwości zaistnienia - dostosować i jednocześnie sprzężyć z założeniami teologicznymi, które już się powoli wewnątrz chrześcijaństwa dzielą i rozchodzą na różne kierunki. To, co jest pierwotne dla architektury sakralnej, to podział na trzy strefy: sakrum (zarezerwowane dla kapłanów), nawę (zarezerwowaną dla wspólnoty wiernych) oraz przedsionki zarezerwowane dla tych, którzy jeszcze lub już nie są członkami wspólnoty. O ile orientujemy się jakoś w symbolice kościoła łacińskiego, o tyle może ciekawostką będzie spojrzenie na symbolikę kościoła wschodniego. Według niej sama budowla miała nawiązywać do arki Noego. Według przekazów, arka była formą zbliżona do sześcianu. Stąd centralna forma budowli. Stąd też w nazwie głównej najobszerniejszej części budowli przetrwało określenie "nawa" - od "navis" - łacińskiego słowa znaczącego "okręt". Według symboliki, do nawy powinny prowadzić trzy przedsionki (trzy Osoby Boskie), w tradycji wschodniej - z różnych stron świata, z wyjątkiem wschodniej. Ta zarezerwowana była dla sakrum. Stąd też pojęcie kościoła orientowanego (przy okazji - błędem jest mówienie o "kościele orientowanym na wschód" - samo bowiem słowo "orientowany" zawiera w sobie okeślenie kierunku świata i nie ma innego orientowania). Jeżeli spojrzymy na ten bardzo uproszczony opis podstawowych założeń co do symboliki zawartej w planie kościoła zauważymy, iż jest ona wspólna bez względu na to czy mowa o kościele wschodnim czy zachodnim. A zatem, w zapisie architektonicznym przetrwało jeszcze to co wspólne. Chcąc obserwować dalsze kierunki, które po tym, co wspólne, się wyklarowały, warto patrzeć zarówno na wschód, jak i zachód Europy. Ale nie tylko. Wiele ciekawego można też znaleźć poza Europą. Wszak do III wieku dynamicznie rozwijał się kościół koptyjski w Egipcie, ale też i w Etiopii. Tam też przetrwały ciekawe zabytki, ślady pierwszych kościołów (jak choćby Biały Klasztor).
  18. Architektura sakralna wczesnochrześcijańska

    Ma to do rzeczy jedynie tyle, że w architekturze wczesnochrześcijańskiej mamy m.in. odzwierciedlenie najpierw powstawania a potem ścierania się dwóch koncepcji chrześcijaństwa - wschodniej i zachodniej. Częścią tego odzwierciedlenia jest zjawisko adaptacji istniejących budowli, częścią - tworzenie świadomego, nowego stylu. Chcę jedynie zwrócić na to uwagę, skoro mowa o architekturze sakralnej, by rzucić nieco światła na to, dlaczego w chrześcijaństwie zachodnim przyjęła się świątynia na planie osiowym a we wschodnim - na planie centralnym. Zarówno rotunda jak i plan krzyża greckiego są planami centralnymi. To może zachęcić do dociekań, dlaczego zaadaptowano Panteon, dlaczego San Vitale w Ravennie ma plan centralny, dlaczego na plan cecntralny zdecydował się Karol Wielki przy wznoszeniu kaplicy w Akwizgranie. W budynkach zapisane są nie tylko style, lecz również myśl. Nie tylko konstrukcyjna.
  19. Architektura renesansu

    Jeżeli della Porta ukończył kopułę według projektu Michała Anioła, to nie był to barok pełną gębą. Sam fakt, iż della Porta jest współautorem projektu pierwszego barokowego kościoła w historii architektury (Il Gesu w Rzymie) na zlecenie jezuitów, nie czyni kopuły na bazylice Św. Piotra w Rzymie z automatu barokową. Patrząc z punktu widzenia czasu powstania planów, kopuła Michała Anioła to późny renesans. Jednak to też okres w twórczości Michała Anioła, w którym ten "skręcił" ku manieryzmowi. Dlatego przypisanie kopuły do konkretnego stylu stwarza problemy i dzieli historyków sztuki Jak na dyskusję o renesansie, zaprezentowane tu przykłady są aż nadto skrajne. Z jednej strony manierystyczna kopuła z czasu schyłku renesansu i narodzin baroku, z drugiej - katerda we Florencji, gotycka z kopułą Bruneleschiego uchodzącą (obok Ospedale degli Innocenti) za sam początek renesansu, na 100 lat przed rozkwitem tego stylu w Europie. Zadane pytanie na samym początku wątku - czy renesans to epoka wielkich indywidualności - jak najbardziej warte rozważenia, tylko nie rozumiem dopisku: "nawet w budownictwie"? Raczej usunąłbym owo "nawet" a budownictwo zamieniłbym na przystającą tematowi architekturę
  20. Architektura sakralna wczesnochrześcijańska

    Mowa bowiem o terenach znajdujących się pod wpływem sztuki oraz idei chrześcijaństwa charakterystycznych dla Cesarstwa wschodniorzymskiego.
  21. Co to jest za herb?

    Witaj Bruno. Odpowiadając na Twoje wątpliwości chciałbyn najpierw podkreślić to, co już wspomniałem wcześniej - pozwoliłem sobie na odrobinę rozrywki i amatorskich poszukiwań, więc moje zdanie jest po trosze wynikiem tego, co przeczytałem, po trosze własnych obserwacji i przemyśleń. Możliwe zatem, że się mylę, jednak pewne doświadczenie w dwóch przedmiotach, o które ociera się ta zagadka, pomaga mi wyciągnąć pewne wnioski Moje pierwsze spostrzeżenie co do samego przedmiotu tacy, wynikające z faktu wizerunku dwóch herbów jest takie, że podejrzewam, iż jest to zapis połączenia dwóch rodów szlacheckich (np. na prezencie ślubnym). Jeżeli porządek umieszczenia herbów oparty jest na zasadach blazowania, to tarcza, którą widzimy jako lewą (według zasad - strona prawa) skłonny byłbym uznać za herb rodu ze strony mężczyzny, natomiast tę, którą uważam za Dęboróg - jako herb rodu ze strony kobiety. Opieram to przypuszczenie wyłącznie na zasadzie, iż prawa część tarczy jest najważniejsza i przenosząc to kalką na pozycje obu herbów. Za analogię posługuję się tu też choćby herbem Austro-Węgier. Moje następne spostrzeżenie co do herbu po lewej stronie (czterodzielnego): gdyby jakość zdjęcia była lepsza (większe powiększenie detalu) można byłoby odczytać barwy pręgowań poszczególnych pól. Tak nie jest, i jedynie na podstawie wzrokowego porównania faktur założyłem kombinację barw złotej i czarnej. Ale co do tego pewności mieć nie mogę (ze względu na wspomnianą jakość). Jednak co mnie zastanawia w tym herbie, to występowanie dwóch hełmów z dwoma koronami szlacheckimi i odmiennymi klejnotami. I tu, znowu opierając się na intuicji, podejrzewam, że mamy do czynienia z herbem rodziny, w której już połączone są dwa rody. Jeżeli zasada blazowania przy herbie czterodzielnym mówi, że najważniejsze jest w nim pole 1, to możemy pokusić się o poszukanie w tym polu "ważniejszej" gałęzi. Jeżeli jest to kombinacja barw złotej i czarnej, to może rzeczywiście musimy szukać wśród rodów niemieckich? Nie wiem, czy w polskiej heraldyce szlacheckiej występowała kombinacja złota z czernią. Nadal trwam przy zdaniu, że dowolności w szrafurze nie dopuściłby ani arystokrata, ani poważny wytwórca (jubiler). Jeżeli przyjmiemy, że mamy do czynienia z arystokratą, to zleci on wykonanie tacy z herbami jedynie wykonawcy znającemu się na rzeczy, poważanemu i polecanemu wśród arystokratycznych klientów. A taki znałby wagę każdego detalu herbu. A zatem nie dopuściłby się samowoli w szrafurze. Jeżeli mamy do czynienia ze zleceniodawcą z jednego z zachodnich rodów, to tam zasady heraldyki były szczególnie przestrzegane. W polskiej heraldyce np. z klejnotami już pod koniec XV wieku było różnie. Ogólnie - traciły one na znaczeniu (taką opinię przeczytałem w jednym z internetowych blogów o heraldyce - jak wspomniałem: mogę oprzeć się jedynie na tego typu źródłach - to dla mnie nowość i rozrywka ostatnich paru dni. Niemniej w blogu owym przytoczona jest bardzo szeroka bibliografia). Z pewnej własnej analogii zawodowej wnioskuję też, iż zasada rządząca szrafurą jest zasadą swego rodzaju kodu, w której nie można niczego zmieniać, by nie zmienić istoty przekazu. Barwa w herbie była niezwykle ważna, zatem równie ważny jest jej przekaz graficzny tam, gdzie koloru zastosować nie można. W mojej dyscyplinie, architekturze, tylko jeden określony rodzaj szrafury będzie oznaczał zawsze żelbet, podczas gdy inny konkretny typ szrafury będzie zawsze oznaczał cegłę. To jest abecadło, reguły niezmienne, i w moim przekonaniu tak jest również ze szrafurą w heraldyce. Wyobraźmy sobie, że dowolności dopuszczono by się w przypadku owego herbu czterodzielnego z pręgowanymi polami - byłby niemożliwy do zidentyfikowania dla kogokolwiek kiedykolwiek. Dlatego, mimo iż podchodzę z pozycji amatora, z pełnym przekonaniem twierdzę, iż szrafura jest prawidłowa i że bez uznania tej reguły za wolną od dowolności nie możemy mówić o autentycznym herbie i autentycznej tacy. Nie bardzo też rozumiem dlaczego heł miałby wskazywać na rodzinę Schenck. Takiego znaczenia hełmu nigdzie nie znalazłem. Z tego natomiast co znalazłem, hełm występuje w heraldyce europejskiej powszechnie, przy czym heł dziobowy obecnie zarezerwowany jest dla herbów mieszczańskich, hełm prętowy - dla szlacheckich. W dobie narodzenia się heraldyki powszechny był hełm garnkowy, później pojawił się hełm kubłowy. W herbie na konkretny ród wskazywała przede wszystkim tarcza - figury i barwy na niej. Nie hełm. Herbu drugiego póki co nie mogę też na razie zidentyfikować. Brak 100% informacji co do barw utrudnia poszukiwania (na poziomie absolutnie amatorskim, oczywiście).
  22. Architektura romańska

    Jednak wieczorem czasu i sił już nie wystarczyło. Nic to. Spróbuję po krótce dziś odnieść się do pytań. Jeśli chodzi o rotundę, to owo wyróżnianie się rozumiem w pytaniu jako częstotliwość, powszechność występowania? To fakt - forma rotundy (a więc budynku o rzucie na planie okręgu, w którym wszelkie "przystające" formy przestrzenne (wieże, przedsionki, kapliczki, zakrystie, apsydy) nie zmieniały w sposób istotny czytelności rzutu) w żadnym innym stylu europejskim ani przed, ani po romanizmie, w takiej ilości nie wystpowała. Fomę rotundy nadawano chętnie kościołom cmentarnym, kościołom obronnym, kaplicom chrzcielnym, kościołom poświęconym kultowi jakichś konkretnych świętych, a przy okazji również i wieżom i wiatrakom, i studniom . Jednak skupiając się na architekturze sakralnej warto po pierwsze zauważyć, iż rotunda jest jedną z form budowli na planie centralnym. Budowle na planie centralnym w postaci koła nie są wynalazkiem romańskim. W starożytności występowały już jako tolosy, pełniąc rolę grobowców (m.in. tzw. grób Agamemnona) lub świątyń (najczęściej w postaci okrągłego naosu otoczonego pierścieniem kolumn). Zarówno grobowiec jak i świątynia są budowlami związanymi z obrządkiem, z kultem a więc, siłą rzeczy, możnaby się spodziewać, iż przez wczesnych chrześcijan zostanie forma centralna przejęta jako jeden z możliwych wzorców dla ich świątyń. I poniekąd tak się też stało, jednak można się zastanawiać, dlaczego w sakralnej architekturze europejskiej rotunda nie stała się formą dominującą, skoro w romanizmie była dość popularna. Tutaj można zauważyć pewną prawidłowość, a mianowicie odzwierciedlenie w architekturze podziału między Rzymem a Bizancjum, a później też Wielkiej schizmy wschodniej. Ogólnie rzecz ujmując można stwierdzić, iż forma centralna świątyni to forma dominująca w kościele wschodnim, podczas gdy bazylika i jej pochodne zdominowały kościół łaciński. Powodu tego można doszukiwać się m.in. w różnicach w liturgii oraz w symbolice. W kościele wschodnim istotna jest wspólnota - poszczególne jednostki do niej należą a nie ją tworzą. W kościele zachodnim środek ciężkości przełożony jest na jednostkę, która jest centralnym punktem a wspólnota - zbiorem jednostek. Zachodni układ zbioru jednostek sprzyja rozwojowi hierachizacji (ważności względem siebie nawzajem) owych jednostek, podczas gdy wschodni model wspólnoty jest lepszym środowiskiem dla przydziału ról we wspólnocie w miejsce hierarchii. W kościele zachodnim jednostka zmierza ku Bogu po swoistym łańcuchu hierarchii, można to sobie zobrazować jako ruch w płaszczyźnie horyzontalnej, po pewnej osi; w kościele wschodnim ruch ten odbywa się z rzeczywistości wspólnoty jako monolitu bezpośrednio ku Bogu, co można zobrazować sobie jako ruch w płaszczyźnie wertyklanej. I plany świątyń są temu podporządkowane. W świątyni na planie centralnym niezwykle ciężko jest wprowadzić hierarchię, niezwykle ciężko przyporządkować miejsce jednostce będącej w zbiorowości i nadać kierunek hierarchii tych miejsc, dlatego w stylach nastpujących po wczesnochrześcijańskim i romańskim (kiedy to owe różnice między Zachodem i Wschodem się klarują aż do ostatecznego rozejścia się ich dróg) kościoły centralne w architekturze kościoła zachodniego są przykładem niezwykle rzadkim. Można powiedzieć, że w pewnym momencie, wraz z rozwojem wypraw krzyżowych, powróciły do Europy Zachodniej przyniesione przez rycerstwo (np. popularność kościołów centralnych wśród Templariuszy), jednak i tak najczęściej ewoluowały one w kierunku form mieszanych, zyskując konkretną oś główną. Do myśli zachodniej bowiem osiowość, tak czytelna w planie bazyliki, doskonale się nadaje, a dalsze przemiany osiowej bazyliki są w dużym stopniu odzwierciedleniem rozwoju i przemian w obrębie owej myśli. Biorąc powyższe pod uwagę i wracając teraz ponownie do rotundy w stylu romańskim archiektury kościoła zachodniego możemy zbudować pewne spostrzeżenie, iż w architekturze romańskiej rotunda pojawia się w momencie, gdy trwa klarowanie się doktryny chrześcijańskiej. Pojawia się tam, gdzie stykają się lub przenikają wpływy zachodnie i wschodnie. Występuje tam, gdzie plan centralny służył podkreśleniu znaczenia konkretnej jednostki w konkretnym zdarzeniu. Zauważmy: kaplica chrzcielna (baptysterium) i kościół cmentarny: w centrum uwagi jest jednostka w konkretnym momencie - przejścia do świata wiernych lub przejścia do świata zmarłych. Podobnie można rozpatrywać miejsce kultu świętego. Wreszcie stosowana była tam, gdzie istotna była funkcjonalność jej formy i dostępność określonego materiału budowlanego. Kościół obronny to jeden z przykładów przewagi znaczenia funkcjonalności monolitycznej, zwartej formy (podobnie jak wieża). Z kolei gdy idzie o dostępność materiału budowlanego, to, najprościej: tam gdzie jako budulec służy kamień polny a sztuka budowlana, w tym obróbka kamienia, jest na wczesnym etapie rozwoju - o wiele łatwiej jest wznieść budowlę na planie koła. Co do rozety. Tu nie do końca jestem pewien, czy można rozróżniać mówiąc o rozecie romańskiej i gotyckiej. Możliwe, że tak, jednak w moim odczuciu to bardziej kwestia ewolucji formy okrągłego otworu w murze (okulus). Jeśli mówić o istotnych różnicach między wczesną formą rozety a formą rozwiniętą, to przyjąłbym, że wczesna forma rozety jest dość prosta, w budowie przypomina koło ze szprychami, gdzie z centrum okna rozchodzą się promieniście laskowania, pola okna mają formę trójkątów gdzie najkrótszy bok, na stycznej z okręgiem, ma formę łuku opartego najczęsciej na planiepółkola. Natomiast rozeta gotycka to o wiele bardziej skomplikowany wzór podziału okna, wykorzystanie w nim formy heksafolium oraz, co może najważniejsze, wprowadzenie maswerków. Co do kościoła w Gieczu, to spoglądając na jego odtowrzony plan mogę jedynie powiedzieć, że to konstrukcja jednonawowa, zakończona apsydą w części prezbiterium oraz zarysem westwerku w części zachodniej (wpływy cesarskie?).
  23. Architektura sakralna wczesnochrześcijańska

    Witajcie po przerwie. Furiuszu, przejrzałem szybko kierunek rozwoju pytania w wątku i chcę zwrócić jedynie uwagę na pewien aspekt. Z punktu widzenia historii architektury istotne jest to, jak rozwinęła się "myśl twórcza", jak z antyku rozwinął się styl romański. W tym kontekście istotna jest adaptacja założeń przestrzennych i ich rozwinięcie lub wykorzystanie w nowym stylu. Przejęcie konkretnej budowli na takie czy inne cele jest postrzegane raczej jako nurt poboczny zwłaszcza, gdy nie ma konkretnego wpływu na nowy styl. Dlatego pisząc o bazylice, odnoszę się przede wszystkim do przyjęcia pewnych zasad przestrzennych i do ich dalszego rozwinięcia oraz istotnego, i niezmiernie ciekawego, połączenia z myślą teologiczną. Arcywaznym jest bowiem, moim zdaniem, ów swoisty, wyklarowujący się w myśli wczesnych chrześcijan, duet: przestrzeń i symbolika. Niesamowite jest to, że tkwiąca w nim siła sprawiła, iż (mocno upraszczając jedynie po to, by pokazać kształt tego fenomenu) hala targowa zmieniła się w świątynię. Nie poprzez zmianę dekoracji, ale poprzez przejęcie i rozwinięcie koncepcji budowli. Do tego stopnia, iż wpływa ona na kształt architektury sakralnej chrześcijan po dziś dzień. I mimo, iż równolegle powstają też przecież na przestrzeni wieków w architekturze publicznej hale targowe o założeniu czysto bazylikowym, nie są one jednak kościołami. W przpadku bazyliki nastąpiło przejęcie idei, nie budowli, i sprzężenie jej z symboliką tak mocne, że następujące po nim tysiąc lat historii architektury wraz ze zmieniającymi się stylami jest w dużej mierze historią owego sprzężenia, niezwykle dynamicznego, w miarę przemian myśli teologicznej. To tak króciutko słowem wyjaśnienia znaczenia tego, co nastąpiło wraz z przejęciem formy bazyliki. Natomiast adaptacja poszczególnych, konkretnych budowli na cele sakralne, jak przytoczony Panteon, to nieco inna bajka, niezmiernie ciekawa z punktu widzenia konkretnych okoliczności historycznych. Ja w przypadku Panteonu widziałbym czysty przypadek adaptacji budowli, która, po powstaniu świątyń centralnych, odpowiadała ich założeniom w stopniu pozwalającym na nadanie nowej funkcji obiektowi. Zapewne ważny byłby tu kontekst historyczny oraz kulturowy, jaki wpłynął na przekazanie budowli papieżowi przez cesarza bizantyjskiego oraz na przyjęcie tego daru przez papieża. Niewątpliwą korzyścią kulturową dla nas jest fakt ocalenia owej budowli przed zniszczeniem na skutek owego zdarzenia. Czy budowla ta nie mogła zostać zniszczona jak każda inna? Nie wiem. Czy nie intrygującym jest jednak fakt, iż przetrwał Panteon a jednocześnie bazylika Maksencjusza została zniszczona mimo, iż była bazyliką, a więc formą "pożądaną"?
  24. Co to jest za herb?

    Witaj Bruno, pryepraszam, nie miałem przez dłuższy czas dostępu do internetu. Wieczorem, gdy będę miał odrobinę więcej czasu, odpowiem Ci swoje spostrzeżenia, które każą mi akurat w przypadku tego herbu uważać jednak, iż jest to Dęboróg. Przy okazji - udało Ci się znaleźć odpowiedź na temat drugiego herbu?
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.