Skocz do zawartości

jakober

Użytkownicy
  • Zawartość

    566
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez jakober

  1. Chrześcijaństwo na Bałkanach

    Nie wiem czy Tersacz podlegał również patriarchatowi w Akwilei, ale zapewne można szukać powiązań z mozaikową posadzką w bazylice w Akwilei. Jeśli chodzi o patriarchat Grado-Akwilea, to krótko opisuje go niemieckie wydanie Wikipedii: https://de.wikipedia.org/wiki/Patriarchat_von_Grado Polskiego odnośnika nie ma, więc może przetłumaczę: "W trakcie tzw sporu o trzy rozdziały w 567 roku biskupii Akwilei przyjęli tytuł patriarchy i oddzielili się od Rzymu. Gdy w 568 roku do Akwilei wkroczyli Longobardowie, patriarcha Paulinus I uciekł do Grado. W 606 roku rezydujący w Grado patriarcha Candidianus podjął próbę pojednania się z Rzymem. Jednakże rezydująca w Akwilei kapituła nie poparła jego prób i wybrała na patriarchę Jana I. Od tego czasu istnieli dwaj patriarchowie [Grado/Akwilea]: jeden w Grado (Aquleia Nova), który odpowiedzialny był za Lagunę a w 1445 roku przeniesiony został do Wenecji, oraz drugi patriarcha w Akwilei. Kościołem katedralnym patriarchy Grado był kościół Św. Eufemii. Po śmierci ostatniego patriarchy w 1451 roku patriarchat Grado został przez papieża Mikołaja V roziwązany i wraz z diecezjami Castello i Wenecji połączony w Patriarchat Wenecji." Myślę, że w przypadku wspomnianej symboliki w kościele Św. Łucji w Puli, w związku z jej podporządkowaniem patriarchatowi Grado-Akwilei, można szukać tropu we wspomnianym w cytacie sporze o trzy rozdziały. Spór dotyczył natury Chrystusa i toczył się między monofizytami a wyznawcami dualnej natury Chrystusa. Spór owocował między innymi w tym, że w ikonostyce wystrzegano się ukazywania Chrystusa w postaci człowieka z obawy przed głoszeniem w ten sposób monofizycyzmu, uznanego przez sobór w Chalcedonii (451 r.) za herezję. Obawa ta wynikała z uznania, iż nie sposób w takim ujęciu przedstawić podwójnej natury Chrystusa jako Boga i człowieka. Być może zatem symbol krzyża i dwóch ptaków odzwierciedla w jakiś sposób wyznanie wiary w podwójną, bosko-ludzką naturę Chrystusa? To jednak moje indywidualne przypuszczenie. Faktem jest też natomiast, że mówimy o czasie, który nastąpił całkiem niedługo po tym, jak "zalegalizowano" chrześcijaństwo. Oznaczało to w sztuce chrześcijańskiej gwałtowny napływ elementów symboliki pozachrześcijańskiej, mieszanie się jej, szukanie tożsamości przez Kościół, również w ramach doktryn i dogmatów (to mniej więcej wtedy pojawia się symbol krzyża, to wtedy powstaje dogmat o Trójcy Świętej). Do tego wskazane przez Furiusza tereny są areną wpływów zarówno Bizancjum jak i Rzymu, z Longobardami (Arianizm) w tle, by nie było nudno Także, całkiem ciekawy wątek
  2. Jancecie i Furiuszu - przepraszam, jeśli to ja w jakiś sposób jestem przyczyną zaostrzenia dyskusji. Z coraz większym zainteresowaniem co prawda czytam argumenty Wasze widząc przy okazji, że je tu do poziomu wiedzy nie dorastam w żadnym stopniu, cytować ksiąg mądrych nie jestem w stanie a jedynie sięgać do swej pamięci i tego, co życie mi podsuwa. (Pisząc to co prawda obawiam się, że pojawi się pytanie typu: "A co jakober w takim razie...", więc od razu powiem, że jeśli wola taka będzie, bym się bardziej wyjaśnił, to z przyjemnością, tylko teraz wątku rozmywać nie chcę). Początek wątku był stosunkowo luźny, watek wyciągnął na światło dzienne Furiusz z propozycją m.in. zbroi lamelkowej jako czynnika mogącego odegrać ważną rolę. Ja dodałem, iż istniała równolegle zbroja łuskowa, która dla kojarzącej mi się z koczownikami lekkiej jazdy wydała się rozwiązaniem optymalnym, mogącym mieć tak samo spory wpływ na skuteczność bojową wojsk ludów koczowniczych. Furiusz poszerzył jednak przede mną obraz koczowniczych armii wskazując na istnienie w nich jazdy ciężkiej. To jakby z grubsza zarys pierwszej części dyskusji. Moje 6 punktów, które dodatkowo napisałem, odnosiło się do pojęcia koczowników ogólnie, bez odnoszenia się do podanych w którymś z postów ludów, przy czym bodajże dwa ostatnie punkty odnosiły się do czyichś wcześniejszych argumentów. Jak wspomniałem, moja wiedza, w porównaniu z Waszą, jest skromna. Nie porywam się więc na stawianie tez, jak piszesz: a jedynie czytam z olbrzymim zainteresowaniem i słucham. W tym konkretnym wypadku i wobec postawionego w tytule pytania, kierując się pamięcią przeczytanych czy zasłyszanych informacji, pozwoliłem sobie w swoich punktach wskazać parę możliwych obszarów, w których przyczyn skuteczności bojowej koczowników bym szukał. Natomiast już konkretniej, do paru komentarzy: Istnienie problemu - owszem. Ale koczowniczość daje pewne możliwości płynące ze struktury plemion, co Furiusz lepiej ujął w słowa niż ja to nieporadnie robię, które w przełożeniu na walkę eliminują przynajmniej konieczność rozstrzygania tego problemu w momencie, kiedy trzeba podjąć natychmiastowe decyzje. To jest pewna przewaga. O Arabach napisałeś: Ja tu nie do końca się zgodzę. Podałem link do etymologii słowa jako swego rodzaju ciekawostkę, ale z zamiarem wskazania na jedną rzecz: że określenie "Arab" jest niedokładne w tym sensie, że nie odnosi się do konkretnego ludu. W kontekście wojsk arabskich, to trochę tak, jaby mówić, że pod Grunwaldem walczyli Polacy z Niemcami. Pod pojęciem "Arab" może się kryć więc zarówno przedstawiciel ludu osiadłego jak i przedstawiciel ludu koczowniczego, przy czym jedno z tłumaczeń słowa "arab" jako "koczownik" wskazuje na pewną możliwość, choć w świetle innych etymologii słowa - jedną z wielu. Nie bardzo rozumiem, czy to jest warunek konieczny "koczowniczości"? Czy coś takiego miało miejsce w przypadku np. ludów mongolskich za panowania Temudżyna? Czy wojska imperiów kolonialnych i postępujący za nimi osadnicy to już koczownicy? Może, żeby dyskusja była budująca, powinniśmy najpierw określić kogo można nazwać koczownikami i jakie ludy w tym zakresie się mieszczą a potem analizować po kolei każdy z przypadków? Może to byłby jakiś klucz pozwalający uniknąć nieporozumień?
  3. Grecka artyleria

    Parokrotnie przewinął mi się w poszukiwaniach w temacie taki tytuł pracy: "Development of siege artillery and its effect on military architecture" : Marsden 1969, 1971; Garlan 1974; Will 1975; Ober 1987 Może jeszcze jeden link, nie tak ściśle związany z samą atylerią, ale po szybkim przejrzeniu pomyślałem, że wartościowy w tematach związanych z militarną stroną świata antycznej Grecji: web.stanford.edu/group/dispersed_author/docs/ClassicalGreekTimes_Ober.pdf
  4. Grecka artyleria

    Tukidydes opisując bitwę pod Delion wspomniał o broni użytej przez Beotów, miotającej ogniem.
  5. Dziękuję Furiuszu za bardzo ciekawe komentarze. Swoje myśli oparłem na okresie średniowiecza - założyłem, że do tego okresu odnosi się pytanie w temacie wątku. Ale z olbrzymim zainteresowaniem przeczytałem informacje, którymi się podzieliłeś. Twoje wskazanie na Sarmatów i Awarów szczególnie mnie zainteresowało. Nie mam wiedzy o tych ludach. Czy u nich struktury społeczne były - jak opisałeś: horyzontalne, czy też od modelu typowego dla ludów koczowniczych odmienne? Ciekawi mnie to szczególnie w odniesieniu do wspomnianej przez ciebie ciężkiej jazdy. Jakiego typu były to ludy? Z ciekawością zajrzę pod wskazany przez Ciebie temat. Jancecie, mi się wydaje, że w pytaniu chodzi o skuteczność bardziej w sensie militarnym niż płynących z niego korzyści politycznych. Podzielam zdanie Furiusza: bycie skutecznym w starciu zbrojnym nie jest równoznaczne ze "skutecznością państwotwórczą" (przepraszam jeśli tworzę może słowa na potrzebę wyrażenia swoich myśli). Tu problem może też tkwić w owej specyficznej hierarchii. Myślę, że o ile brak konieczności centralnej koordynacji jest atutem w walce, o tyle w tworzeniu trwałego, jednolitego tworu o charakterze państwa - jest już konkretną przeszkodą. Nie do końca też jestem pewien, czy w odniesieniu do Arabów nie jest istotne to, co tak naprawdę oznacza słowo "arab", do kogo się odnosi i kogo opisuje. W polskiej wikipedii można przeczytać zasadniczo jedno, pierwotne znaczenie słowa: "koczownik". Ale i tak wskazany jest fakt, że pod pojęciem "Arabowie" kryje się więcej, niż jeden "naród" czy lud. Jednak bardzo ciekawym może być inny link w wikipedii, dotyczący etymologii słowa "arab": https://en.wikipedia.org/wiki/Arab_%28etymology%29. Podaję ten link, gdyż mnie bardzo takie zagadnienia z pogranicza kultury i języka ciekawią. Może też kogoś z Was to zianteresuje. Natomiast wracając do koczowników (poniekąd ), to z tego, co napisał jeszcze Furiusz wyłoniło mi się pewne pytanie odnośnie legionów rzymskich. Otóż, biorąc pod uwagę to, jak długi okres życia legioniści spędzali w służbie, nieustannie przemieszczając się lub też, po prostu, będąc zdala od rodzinnych stron - czy w jakimś stopniu nie można spojrzeć na nie z perspektywy, w której legiony nabiorą charakteru plemion koczowniczych? To może taka bardzo luźna myśl, ale czy możliwa do rozważenia?
  6. Flaga niemiecka?

    W sprawie skrętu głowy, to w odniesieniu do wskazanej przez Amona charakterystyki piór oraz Twojego przypuszczenia i uwag dotyczących wzoru M1/41. W tym wypadku, biorąc pod uwagę przeciwny skręt symbolu sfastyki można podejrzewać, że zdjęcie jest lustrzanym odbiciem. W programie obróbki foto to kwestia jednego przycisku. Ale to skłaniałoby do pytania po co autor wątku miałby wstawiać zdjęcie "lustrzane"? Z początku wątku nie wynika, czy autor znalazł proporzec (flagę) czy zdjęcie... Z dalszych wypowiedzi wynika jednak, że to pierwsze. Nie zakładam, że robił zdjęcie "analogowe". Wkładanie negatywu do powiększalnika więc raczej odpada. Więc albo titinka65 wstawił na forum odbite lustrzanie zdjęcie, albo znalazł flagę będącą lustrzanym odbiciem. Pierwsza możliwość - dziwna. Druga... No cóż, może ktoś wykonał flagę (by sobie w nocy z flagą po lesie motorem pojeździć ), ale na wszelki wypadek, gdyby ktoś (w nocy w lesie się napatoczył i) "się czepiał", wykonał lustrzane odbicie... Różne ludzie (i nadludzie) miewają pomysły... Ale to tak zupełnie obok tematu. Bez obejrzenia rzeczy i na podstawie wyłącznie jednej fotografii to nikt nic na 100% nie stwierdzi.
  7. Flaga niemiecka?

    Przy skręcie swastyki w kierunku przeciwnym oraz przeciwnym profilu orła prawdopodobieństwo, iż zdjęcie jest obrazem lustrzanym, jest spore... Co sprawia, iż z oceną flagi na podstawie tych dwóch danych jako falsyfikatu nalezałoby się jeszcze powstrzymać. Do nowego zdjęcia
  8. Równolegle istniała zbroja łuskowa. Była elastycniejsza od zbroi lamelkowej. Wydaje mi się, że w przypadku lekkiej jazdy, dla celów jej szybkości i manewrowości, swobodnej jazdy konnej i obsługi choćby łuku, elastyczna zbroja jest korzystniejszą formą ochronną. Lekka jazda nie jest chyba jednostką, która nadaje się do stawania do walki w otwartym polu. Jej siła to prędkość, manewrowość i zaskoczenie. Przy zniwelowaniu dystansu do przeciwnika dalekosiężność czy ciężkość jego uzbrojenia traci na swej wartości i miast być przewagą staje się ciężarem i przyczynkiem do porażki. Ludy koczownicze miały przewagę płynącą z trybu ich życia. 1. Wojownicy od dziecka związani z jazdą konną. To czyniło ich mistrzami w tej dziedzinie, zarówno pod względem umiejętności jak i wytrwałości w jeździe. Z punktu widzenia militarnego - swoboda w wykonywaniu dalekich wypadów, szybkich rajdów, koordynacja oddziałów, umiejętność precyzyjnej obsługi broni przy pełnej prędkości jazdy, miejętności w zakresie dostosowania do zmieniających się warunków (dziś nazwalibyśmy to chyba survivalem ). 2. Wraz z pokonywaniem długich odległości musiał funkcjonwać sprawny system komunikacji (zarówno w warunkach wojennych jak i codziennych - wypas koni, itp) lub/i dowódcy poszczególnych oddziałów mieli większą swobodę w podejmowaniu decyzji adekwatnych do sytauacji, w jakiej oddział się znalazł. Tak zakładam. Tutaj zapewne mieliby do powiedzenia sporo ci koledzy, którzy orientują się w hierarchii i stosunkach społecznych i plemiennych ludów koczowniczych oraz specjaliści w zakresie specyfiki działań współczesnych jednostek specjalnych (co do założeń i taktyki istnieje tu chyba duże podobieństwo do oddziałów koczowniczych). Ze stosunków plemienno-rodzinnych płynął też zapewne czynnik dyscypliny i zaufania wobec dowódcy. 3. Tryb koczowniczy to w wielu przypadkach brak problemu z logistyką i zaopatrzeniem - tutaj zbliżonym przykładem z rodzimego podwórka mogłyby chyba być rejzy husyckie. Torównież swego rodzaju czynnik psychologiczny: można sobie wyobrazić oddziaływanie na postawę wojowników nie tylko chęci zdobycia łupu, ale jednocześnie ochrony własnego dobytku - coś jakby połączenie motywacji napastnika z motywacją obrońcy. 4. Koczowniczy tryb spowodował też rozwój broni do owego trybu życia adekwatnej. Chociaż pod tym względem myślę, że można też spokojnie założyć, że ludy zachodnie, czy może osiadłe, też w równym stopniu rozwijały swą broń do swych potrzeb i doskonale się nią posługiwały podobnie jak doskonaliły systemy obrony. Jednak sprzężenie trzech pierwszych punktów dawało ludom koczowniczym w zderzeniu z cywilizacją ludów osiadłych olbrzymią przewagę szybkości, zaskoczenia, precyzji. 5. Nie wiem, czy argument braków oporów moralnych jest tu właściwy. Na ile bowiem moralne były motywacje i środki podejmowane przez najeżdżanych? Bycie zaatakowanym nie czyni ofiary automatycznie dobrą ani nie blokuje jej oporami natury moralnej. W rozważanym przypadku mamy chyba bardziej do czynienia ze zderzeniem dwóch modeli kultur, w których motywy czynów i ich ocena moralna ma zupełnie różne podłoża, przy czym ta różnica nie czyni jednej kultury dobrą a drugiej złą. 6. Czy lepiej "rozpracowywali przeciwników"? To chyba też duże uogólnienie. Tę umiejętność można przypisać jednostkom, ale nie całym społecznościom. Możliwe, że umiejętność ta wystąpi częściej wśród tych społeczności, które się przemieszczają a tym samym, chcąc nie chcąc, stykają się z innymi kulturami i poznają świat. Ale do zdobycia tej umiejętności potrzebne są cechy indywidualne do tego predysponujące. Mówiąc kolokwialnie: jak ktoś jest tukiem to choćby nie wiadomo ile świata zjeździł - mądrzejszy nie będzie
  9. XIV czy XIIII?

    A chodzi konkretnie o zapis XIIII czy też ogólnie o wszelkie formy IIII lub CCCC? Bo jeśli ogólnie, to znajdziemy taki zapis i w książkach (przykłady: http://vd18.de/de-slub-vd18/periodical/titleinfo/53816311 http://digitale.bibliothek.uni-halle.de/vd18/content/pageview/3557288 http://reader.digitale-sammlungen.de/de/fs1/object/display/bsb10352273_00009.html czy nawet taki ciekawy przykład zapisu liczby 18: XIIX : http://digitale.bibliothek.uni-halle.de/vd16/content/pageview/3015741) i w architekturze (przykłady: http://www.chieracostui.com/costui/docs/search/schedaoltre.asp?ID=18633 , statua sprawiedliwości na Old Supreme Court Building w Hong Kongu stoi na postumencie z inskrypcją :"Erected AD MCCCCX" ).
  10. Poszukuję zakochanych w postaciach historycznych

    Fakt, szukałem przy użyciu innych, zapewne staromodnych fraz... Używałem zwrotów typu "fall in love with.." i w podobny deseń
  11. Poszukuję zakochanych w postaciach historycznych

    Wybacz, ale ja nie bardzo rozumiem. Masz pomysł na książkę, konkretny obszar zainteresowania, wiesz, że zjawisko istnieje na oględnie pojętym Zachodzie, ale nie znasz żadnych opracowań, a materiału do badań i - jak rozumiem przez słowo "książka" - publikacji, szukasz w internecie? To fajne. Ale nie masz wrażenia, że trochę jakby niepoukładane? Z czystej ciekawości popularności zjawiska na Zachodzie wpisałem w internecie parę haseł, tak wokół tematu. W języku francuskim, niemieckim czy hiszpańskim nie natknąłem się w ogóle na takie informacje, rozmowy, publikacje. Jedynie w angielskim znalazłem forum, gdzie ktoś próbował poruszyć ten wątek. Wątek został jednak zamknięty przez moda jako wkręt. Co ciekawe, pytająca osoba była z Polski. To jakby nie do końca odpowiada temu, co piszesz o powszechności zjawiska na Zachodzie czy też otwartości tegoż na owe zjawiska. W żadnym z tych języków nie ma na to definicji ani nazwy. Oczywiście, cztery wymienione języki to nie wszystkie zachodnie. Niemniej, to dziwne.
  12. Prośba o identyfikację szabli

    Ciekawa jeszcze rzecz. Może. Owo W&C z Twojej szabli wygląda podobnie do tego "W&C" http://www.silvercollection.it/1597INGLESEBIS.jpg Znalazłem je tutaj: http://www.silvercollection.it/englishsilvermarksXW2.html
  13. Prośba o identyfikację szabli

    Nie jestem specjalistą, ale może ten link pomoże: http://relicman.com/weapons/W0979.htm Tropem może być inskrypcja "W&C". Tu jeszcze jedna mozliwość znalezienia czegoś: http://www.angelfire.com/wa/swordcollector/marks/page1.html
  14. Mało znane i ciekawe fakty z historii Polski

    Czy chodzi o pewną przypadłość Philip K. Dick'a, o której wzmiankę można znaleźć też w wikipedii: "W pewnym czasie [Philip K. Dick] wierzył, że Stanisław Lem był prowokacją komunistów, za którą kryła się grupa pisarzy działających na zlecenie partii komunistycznej, by przejąć kontrolę nad opinią publiczną. Dowodem tego miała być mnogość stylów pisarskich Lema i szeroka tematyka jego dzieł, a także nietypowe, niesłowiańskie nazwisko mogące być skrótem jakiejś tajnej komórki. P.K. Dick pisał nawet w tej kwestii do Federal Bureau of Investigation (FBI)." ?
  15. Najlepszy włoski myśliwiec II Wojny Światowej

    Cóż. Wśród zachodnich entuzjastów za najlepszy uchodzi rozwinięcie Macchi MC202 Folgore - Macchi C205V Veltro http://weltkrieg2.de/Waffen/Flugzeuge/Jaeger/italienische/Macchi/C205/Veltro.htm http://ww2-weapons.com/Aircrafts/Fighters/Italian/Macchi/Veltro/C205V.htm
  16. Chłopaki. Ja wiem, że jesteście moderatorami i ogólnie to od Was zależy co i jak funkcjonuje, ale chciałbym tylko zwrócić uwagę, że całkiem ciekawa dyskusja rozwija się pod całkiem idiotycznym początkiem owego wątku. Może rozsądniej byłoby przenieść ją gdzieś indziej, a wątek, mimo wszystko, zamknąć? Wchodząc z zewnątrz, chcąc nie chcąc, brnie się najpierw przez bzdury z palca wyssane nim dobrnie się do czegoś rozsądniejszego... Sensowna propozycja, zatem dyskusję proszę kontynuować w tym miejscu a ten wątek zamykam - Furiusz
  17. Zgadzam się w zupełności.
  18. Czy średniowieczne było niepotrzebne?

    Pytanie tytułowe wątku jest dla mnie absolutną zagadką. Nie rozumiem jak można rozważać potrzebność-niepotrzebność epoki?
  19. U źródeł czarnej sztuki (początki fotografii)

    Nie wiem, niestety. Pani Jackiewicz jest specjalistką, więc zaufam jej słowom Przy okazji: natknąłem się na bardzo ciekwy blog o fotografii i historii wokół niej, a w nim, między innymi, ciekawą recenzję książki Danuty Jackiewicz o Karolu Beyerze. Tu link: http://miejscefotografii.blogspot.de/2012/05/beyer-przywrocony.html
  20. U źródeł czarnej sztuki (początki fotografii)

    Nie bardzo rozumiem problem... "(...) - Autorem pierwszych fotografii Warszawy był Andrzej Radwański w 1839 r. Przedstawiały kościół Wizytek i Pałac Kazimierzowski. Wiemy o nich z prasy, ale nikt ich nie widział. Nie wiadomo, co się z nimi stało - mówi Danuta Jackiewicz.(...)" - cytat z: http://m.warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,106541,11276229,Zobacz_najstarsze_zdjecia_Warszawy__sprzed_150_lat.html Ponadto ciekawe informacje można znaleźć tu: http://www.fotomuzeum.pl/index.php/aparaty/aparaty-przedwojenne/item/117-dagerotyp lub tu: http://biblioteka.teatrnn.pl/dlibra/Content/9620/Lowcy_obrazow.pdf
  21. U źródeł czarnej sztuki (początki fotografii)

    W październiku 1839 roku, w siedzibie Towarzystwa Dobroczynności przy ulicy Warszawskie Przedmieście w Warszawie, niejaki Andrzej Radwański, absolwent fizyki Królewskiego Uniwersytetu Warszawskiego, wystawił pierwszą kolekcję dagerotypów swego autorstwa przedstawiających ówczesną Warszawę. Dagerotyp był ówczas absolutną nowością, która ujrzała światło dzienne dzięki ponad dziesięciu latom poszukiwań dwóch Francuzów: Joseph'a Nicephore Niepce oraz Louis'a Daguerre. Niepce był autorem pierwszej trwałej fotografii wykonanej jesienią 1826 roku, przedstawiającej widok z okna w Le Gras, wykonanej metodą nazwaną heliografią. Nazwa "dagerotyp" pochodzi od nazwiska Daugerre, z którym Niepce wszedł w spółkę przy badaniach nad opracowaniem komercyjnej technologii utrwalania obrazu uzyskanego za pomocą światła. Heliographia, przy pomocy której tworzył Niepce, wymagała 8 godzin naświetlania. Odkrycie dokonane przez Daguerra w trakcie prac prowadzonych po śmierci Niepce pozwoliło drastycznie czas ten skrócić. W 1838 roku Daugerre opatentował swój wynalazek. A wspomniany na początku Andrzej Radwański zasłynął jeszcze z czegoś oprócz pierwszych dagerotypów w Polsce. Z czegoś tyle ciekawego, co na swój sposób zabawnego...
  22. Mniejszości narodowe

    Z tego, jak rozumiem definicję autarkii w jej wydaniu tutaj pod nią podciągniętym, jest ona ściśle powiązana z polityką i nie mieszać jednego z drugim się nie da. Sięgając po opis z wikipedii: " Tendencje autarkiczne znajdują uzasadnienie polityczne i militarne. Dla rozwoju autonomicznego nie ma bowiem żadnego rozsądnego wytłumaczenia o charakterze ekonomicznym (...) Współczesny świat, na który wpływ ma wiele czynników (w tym głównie ekonomicznych, politycznych i militarnych) odchodzi od autarkii. Jedną z cech charakterystycznych dla współczesnej gospodarki jest pogłębienie się regionalnej integracji gospodarczo-ekonomicznej. Procesy owe stanowią zaprzeczenie dążeniom autarkicznym.". Być może zdrowym nie jest nazywanie jej wprost nacjonalizmem, ale o wiele szkodliwszym jest wciąganie jej zasad na listę postulatów koniecznych do zrealizowania by uczynić kraj oazą szczęśliwości.
  23. Mniejszości narodowe

    Secesjonisto, odpowiedziałby zapewne, co do pierwszego, że to pieniądze Czartoryskiego czy Poniatowskiego i to ich sprawa jak je wydają, a ponadto Polak nie może czuć kompleksów, więc jezeli świat bogaczy tak funkcjonuje to jak najbardziej, w interesie Polski i Polaków jest, aby jeden z drugim szastali pieniędzmi w kasynie ku chwale ojczyzny. Co do drugiego, to odpowiedział już ustami Fraszki: " teraz liczy się kapitał, nie narodowość". To co obcy kapitał do tej pory zddziałał może i złe nie jest, ale wystarczy już wyzysku Polaka - w interesie Polski jest by rząd ten kapitał przejął. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Wybacz, że tak zakładam, że wiem co by powiedział, ale też nadyskutowałem się i z nacjonalistami polskimi, i niemieckimi, i jakoś argumenty bez względu na narodowość tychże są do siebie bliźniaczo podobne. A najbardziej wspólną cechą jest relatywizm dyktowany własną interpretacją dobra narodu. Rozwiązania są proste i logiczne, wychodzące z jednego prostego założenie: nie-naszym trzeba wziąć co nasze a następnie wysłać ich na drzewo i wreszcie będzie po naszemu. Wiem, że teoretycznie zbaczam z tematu, ale uważam też, że czasem by pojąć coś w historii trzeba patrzeć na to, co dzieje się wokół nas. Ludzie wyjątkowo odporni są na naukę płynącą z historii więc i problemy się powtarzają, i mentalność nie zmienia, mimo postępu cywilizacji czy technologii obraz tego, co pradziadom siedziało w głowach kiedyś, mamy i dziś jak na dłoni. Narodowość jest zbyt skomplikowanym zagadnieniem by stosować do niej logikę Kalego, choć ma ona w sobie wiele z pociągajacej obietnicy życia w dostatku i z czystym sumieniem. Kawałek swojego życia spędziłem wśród społeczności, którą sam dla swego pojęcia tego co mnie otacza, nazwałem narodem wyrwanym z korzeni. Zagmatwane dzieje rodzinne każdej z jednostek składały się na świadomość całej społeczności, ale za nic w świecie nie odważyłbym się ułożyć jednej definicji dla całej osady. A takich osad wokół były dziesiątki. Zetknąłem się tam jednocześnie z otwarotścią na swiat jak i skrajnym niemal nacjonalizmem. A mimo to, a może własnie dlatego, daleki jestem od wydawania osądów w kwestiach narodowościowych, jednak od tamtego czasu też wszelka ideologia nacjonalistyczna mnie przeraża - jej populistyczna logika zbyt łatwo trafia do ludzi, zbyt łatwo usprawiedliwia najzwyklejszą ludzką żądzę. Dlatego Fraszko, jeśli pytasz, "czy Polacy ówcześni powinni byli patrzeć na tę sytuację w ten sposób - skoro nie ma pracy dla wszystkich,pozbądźmy się nie-Polaków (?)" odpowiem pytaniem: kogo lub co ma usprawiedliwić ewentualna odpowiedź "tak" ? Ówczesnych Polaków? Należą już do przeszłości. Tę można analizować, nie usprawiedliwiać.
  24. Mniejszości narodowe

    Fraszko, przepraszam, że zejdę na chwilę w Twoim wątku z okresu dwudziestolecia, ale w kontekście Twojego wpisu: zastanawiam się jak w takim razie Twój rozmówca może w dzisiejszych czasach wychodzić z założeniem, o którym pisałaś: "Polska dla Polaków, tylko Polak będzie na Polskę pracował". Wygląda mi bowiem z przytoczonych przez Ciebie statystyk, że Polska dziś to niemal sami Polacy, więc jak wygląda z tą pracą na nią i skąd nośność tego typu haseł? To w moim odczuciu jest jedynie obrazem tego, że nacjonalistyczne poglądy będą się rozwijać bez względu na "narodowościowy" podział procentowy społeczeństwa. Czy zatem statystyczne dane dotyczące ilości kapitału w "polskich" rękach w dwudziestoleciu będą czegoś usprawiedliwieniem albo rzucą na coś światło? Polska w dwudziestoleciu była krajem, który odrodził się na jakimś geograficznym obszarze, który w tym momencie zamieszkany był przez różne narodowości. Próbując wczuć się w sytuację ówczesną: na ile można było po ponad wieku zaborów określić odgórnie, czy ktoś Polak czy nie Polak? Na ile było to możliwe w społeczeństwie, które przed zaborami zamieszkiwało kraj "Obojga Narodów", gdzie na "obojga" w rzeczywistości składało się więcej niż dwa? Co miałoby być wyznacznikiem polskości? Czym wobec tego faktu jest "tubylczość"? Czy każdy "tubylca" to Polak? Przecież po dwustu latach z okładem "rdzennym" był tak samo biedny Żyd czy Ukrainiec, jak i olęderski osadnik, zamieszkujący jedną i tę samą ziemię od dziada-pradziada, jeszcze przed zaborami, bez względu na to, jakim językiem mówił czy jaką religię wyznawał.
  25. I nitki, i dratwy... Słyszałem, że ostatnio dużą furrorę wśród pań robi zabieg zwany nitkowaniem Ponoć lepsze niż wszystko inne. Do tego barbarzyńsko proste Ale miało być o barbarzyńcach, a my tu o zadku Marynii
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.