Skocz do zawartości

jakober

Użytkownicy
  • Zawartość

    566
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez jakober

  1. Ubiory ludzi nowożytności

    Co do ubiorów mieszczaństwa czasów renesansu, to ciekawe jest co noszono, ale i do czego noszenia dane warstwy społeczeństwa zobligowane były. I tak, przytaczając za Benno Schmidt, Frankfurter Zunfturkunden bis zum Jahr 1612, według statutów cechów frakfurckich szewców z 1469 roku: „Jeśli czeladnik boso i bez spodni [ w niemieckim tekście jest Hose, co (biorąc pod uwagę, iż ówcześnie coś, co my dziś konkretnie pod pojęciem spodni w kontekście formy i sposobu noszenia rozumiemy, nie istniało) wypaczyć może tłumaczenie. Dlatego jeśli ktoś zna odpowiednik, proszę sprostować] na targi lub dokądkolwiek z polecenia konfraterii idzie, musi wosku dać*, chyba że ani spodni, ani nogawic nie posiada” W innym punkcie (76, str. 523): „Jeśli pachołek lub chłopiec chce nosić obcięte spodnie, musi nosić całą podszewkę [odzież spodnią, bieliznę? Tu znowu problem tłumaczeniowy słowa „futer” na język polski – odpowiednikiem dzisiejszych majtek były bowiem ówcześnie w języku niemieckim Bruoch lub Bruch, ze starofrancuskiego braie, ang. braies – więc jeśli ktoś wie, o co dokładnie z owym futer chodzi, może skorygować] do ponad kolan, w jednakowym kolorze, lub też spodnie w całości zostawić, pod karą połowy ćwierci wina.” Z kolei introligatorzy frankfurccy, pod koniec XVI-go wieku, nie powinni „bez kapelusza, beretu tudzież płaszcza, ale i z gołymi udami po ulicy chodzić, pod karą jednego grosza.” Podobnie i czeladnicy kuśnierscy zabronione mieli z gołymi udami lub bez kapelusza lub bez płaszcza po ulicach chodzić, z wyjątkiem uczniów, którzy w interesie majstra coś załatwić musieli. Ale żaden uczeń nie mógł nosić ani sztyletu, ani pióra. * Według Rudolfa Wissella, Des alten Handwerks Recht und Gewohnheit, wosk lub jego pieniężny ekwiwalent pojawiał się często jako opłata karna za przekroczenie przepisów cechowych i był prawdopodobnie wykorzystywany do uzupełniania świec kościelnych.
  2. Restauracje i dania II RP

    Mały off top, gdyż zaintrygował mnie ów majonez. Możliwe też, że są to dwie potrawy. W "365 obiadów..." Ćwierczakiewiczowej znajdziemy i „Szczupaka lub sandacza w majonezie w całości”, i „Szczupaka faszerowanego w galarecie”. I w tym drugim daniu ryba jest obciągana ze skór, głowa odcięta, mięso oczyszczone z kręgosłupa i ości, przemielone z jajkiem i bułką, a następnie skóra ponownie nafaszerowana jest masą i całość ugotowana, podawana na zimno, w glarecie i garniturze z warzyw. Tę formę potrawy ze szczupaka znam i zapewniam, że smakuje wyśmienicie. Natomiast tak się zastanawiam czym jest ów majonez u Ćwierczakiewiczowej? W przypadku szczupaka faszerowanego, to sos wedle przepisu „Głowę i kości od ryby gotować odzielnie z włoszczyzną w bardzo krótkim sosie, krótki sos nazywa się przedmiot gotowany nalany małą ilością wody. Po zupełnym rozgotowaniu głowy znać, że galareta będzie już dobra, przecedzić ją w fajansową salaterkę i zostawić do sklarowania.(...) Po wyjęciu z salaterki, ubranie będzie z wierzchu a majonez bez kości będzie wyborny.” Z kolei w przypadku ryby w majonezie: „ osobno zaś gotuje się rozmaita włoszczyzna z korzeniami i cebulą, a w otrzymanym stąd smaku gotuje się szczupak (…) Dwa łuty żelatyny, na 8 do 10 fyntowego szczupaka, poskubane drobno, nalać 3 kwaterkami smaku z ryby i wygotować do połowy mniejszej. Płyn ten czysto przecedzić, dodać szklankę oliwy, octu mocnego osłodzonego łyżkę trochę soli; to wszystko razem bić miotełką drucianą, aż się zamieni w pianę i stężeje dobrze.” Stąd (jak również porównując z jej przepisem na „Majonez z pulard i kapłonów”) nasuwa mi się wniosek, że autorka używa pojęcia majonezu dość zamiennie, podobnie jak i sposobu jego przyrządzenia. Dla porównania, według Heleny Mołochowiec, „Majonez to potrawa z mięsa lub ryby, w której skład wchodzi auszpik, z którego robi się galaretę i mus, to jest kleisty smak, ubity na gęstą białą pianę, którą pokrywa się rybę, drób lub mięso czy dziczyznę, ubierając przygotowanym auszpikiem”. A wracając do tematu restauracji II RP - w Poznaniu szczególnym miejscem był plac Wilhelmowski, z restauracją "Bawaria" (z kuchnią niemiecką, polską i rosyjską), winiarnią "Hungaria" czy słynną "grandką" czyli Grand Cafe-Restaurant (w której to serwowano kuchnię francuską, m.in. i ów majonez z ryb). Dla pragnących zgłębić temat: Waldemar Karolczak "Coś dla podnienienia, czyli specjalności kulinarne w lokalach poznańskich na przełomie XIX i XX wieku", "Do stołu podano, Kronika Miasta Poznania", 4/2003
  3. Rozrywki dworskie i szlacheckie

    Co do źródła przytoczonego fragmentu: Fugger-Zeitungen. Ungedruckte Briefe an das Haus Fugger aus dem Jahren 1568-1605. Hrsg. Victor Klarwill. Wien/München/Leipzig 1923, S. 167f
  4. Rozrywki dworskie i szlacheckie

    Podejrzewam, iż wspomniane tutaj karty polskie bazowały na wzorze niemieckim (Deutsches Blatt), w którym kolory reprezentowały: Żołądź (niem. Eichel), Wino (niem. Laub), Czerwień tudzież Serce (niem. Herz lub Rot), Dzwonek (niem. Schelle), a na cztery figury składali się: Niżnik (Unter), Wyżnik (Ober), Król (König) oraz Tuz (Daus). Fransuski wzór to z kolei znane nam dziś kolory: Serce (fr. cœur [serce]), Pik (fr. pique [pika]), Trefl (fr. trèfle [koniczyna]) i Karo (fr. carreau [kwadrat]) oraz figury: Walet, Dama, Król i As. Wzór niemiecki używany jest do dziś na południu Niemiec.
  5. Rozrywki dworskie i szlacheckie

    Jeśli do rozrywek dworskich zaliczyć można wesela, to ciekawą notatkę o weselu na polskim dworze królewskim znaleźć można w Fuggerzeitungen z przełomu XVI i XVII wieku. Rzecz dotyczy wesela Zygmunta III Wazy z Anną Habsburżanką w 1592 roku. Zetknąłem się z niemieckim tekstem, który przetłumaczony brzmi mniej więcej tak: „List o królewskim weselu w Krakowie, które dnia 26-go maja 1592 roku ma się odbyć. Z Wrocławia. Dziś przybył do nas kupiec, który czternaście dni w Krakowie przebywał. Donosi, iż przyszły król polski zażywa jeszcze odpoczynku w Pszczynie, jednak w nadchodzący wtorek, 26-go maja, zjawi się w Krakowie. Królowa w tańcach włoskich pilnie sposobiona, jak również i król z wielkim zacięciem przez jednego z panów, który wiele czasu w Italii i Francji spędził, przyuczany będzie. Jego wysokość zarządził też maskaradę, która ponad sześdziesiąt tysięcy dukatów ma kosztować. Wyznaczonych zostało do niej pięćdziesiąt osób. Swoje twarze mają dać sobie tak przygotować, że każdy nie swoją własną, lecz czyjąś obcą twarz mieć będzie, by żadnej z tych osób nie sposób rozpoznać było. Królowa osobiście włoskie tańce poprowadzi, a cała maskarada wyłącznie w złotych szatach odprawiona będzie. Cała rada miejska [w oryginale "Bürgerschaft", które zarówno ogół obywateli jak i radę miejską oznacza - w tym kontekście chyba jednak chodzi o radę miejską] i kupcy dali się w niemieckie wielobarwne stroje przyodziać. Spódniczki przyozdobione będą srebrnymi i białymi wstęgami i guzami, co wielce radośnie [zabawnie] wyglądać będzie. Wszyscy oni na spotkanie królewskiej panny młodej wyjdą, a szlachta o siodle dołączy. Dotychczas ani szlachcic, ani kupiec, tak przyodzianym widzieć się nie dał. Sześć czarnych i sześć białych niedźwiedzi ma powóz panny młodej ciągnąć. Inny wóz ma w sześć jeleni być zaprzągnięty. Białe niedźwiedzie będą tańczyć, tak więc wszyscy wystarczająco swej uciechy z dzikimi zwierzętami zażyją.”
  6. Hotele w II RP

    Myślę, że na liście nie powinno zabraknąć poznańskiego Hotelu Bazar.
  7. Co wiemy o szczypiorniaku i hazenie (tudzież jordanówce)? Czy były sportami uprawianymi wyłącznie w Polsce międzywojennej? Jaka była ich popularność? Czy istniały rozgrywki międzynarodowe? Co stało się z tymi sportami po drugiej wojnie światowej?
  8. Związki frazeologiczne a historia

    Okay, rozumiem. Współcześnie język rozwija się tak dynamicznie, że co jakiś czas, językowo coś mnie zaskakuje. Stąd pomyślałem, że może i takie "grać w kulki" przerodziło się w "grać w szczypiorniaka", i znowu mnie coś zaskoczy . Chociaż możliwe, że nic straconego... Może za jakiś niedługi czas...
  9. Nie wiem jak u historyków, ale myślę że w każdym zawodzie, w którym ktoś chce zgłębić zakres wiedzy w stopniu szerszym, niż umożliwia mu to znajomość wyłącznie ojczystego języka, siłą rzeczy poznanie innych języków ma kluczowe znaczenie. Determinacja w zgłębianiu wiedzy jest tu cechą wyłącznie indywidualną. Swoją drogą osiem lat to całkiem sporo, biorąc pod uwagę, że znajomość języka pasywną (czyli umiejętność rozumienia) można rozwinąć chyba jednak nieco szybciej niż aktywną (czyli umiejętność wyrażania się).
  10. Związki frazeologiczne a historia

    Nie przypuszczałem, że to związek frazeologiczny. Jako dzieciak wychowałem się w województwie ówczesnym kaliskim i dla nas w szkole piłka ręczna jednoznaczna była ze szczypiorniakiem, w którego się grało, a zawodnik zawsze był szczypiornistą. Podobnie i gra w palanta nie budziła jakichś szczególnych emocji związanych z potocznym znaczeniem słowa "palant", a była jednoznaczna z grą w grę podobną do bejsbola, która to gra nazywała się palantem. Ale nie wiem, czy grać w szczypiorniaka, grać w palanta, grać w dwa ognie, itp. kwalifikuje się na związek frazeologiczny? Czy w dzisiejszej polszczyźnie "grać w szczypiorniaka" ma jakieś znaczenie przenośne? Pytam, gdyż mnie to zaciekawiło.
  11. Świat Kolumba

    Dwieście lat przed wyprawą Kolumba przez Indie i Chiny podróżował Marco Polo... Vasco da Gama dotarł do Indii w 1498 roku mimo istnienia kontynentów obu Ameryk... Czy stało się z Indiami to samo, co z państwami Azteków i Inków? Alternatywną historią dla mnie byłoby nie wykluczanie istnienia Ameryk, a hipotetyczne założenie, że w XIII wieku Kubilaj-chan stwarza flotę zdolną do podbicia Japonii. W kolejnych dekadach flota rozwija się technologicznie do tego stopnia, że okręty zdolne są do podróży przez ocean i Mongołowie kolonizują zachodnie wybrzeże Ameryki Północnej. Gdy w 1519 roku Hernan Cortes ląduje w Meksyku, Aztekowie dysponują sporą częścią dobrodziejstw cywilizacyjnych osiągnięć Mongolii, Chin, Japonii..
  12. Nie. Według Encyklopedii PWN: „(...) Zajęcie 1453 przez Turków osmańskich Konstantynopola, a w 1517 Syrii i Egiptu nie zakłóciło trwale handlu lewantyńskiego, przeciwnie — dominacja turecka w XVI w. zwiększyła bezpieczeństwo podróży; odkrycie Ameryki (1492) i morskiej drogi wokół Afryki (1497) dopiero po ok. 120 latach zmniejszyło znaczenie handlu lewantyńskiego. Istotną zmianę przyniosło wyparcie z Lewantu Włochów w XVII–XVIII w. przez merkantylistyczne potęgi Północy, Anglię i Holandię. (...)” Biorąc pod uwagę, że pytanie w temacie wątku brzmi: „Dlaczego renesans rozpoczął się we Włoszech”, to żaden z tych punktów nie wyjaśnia „dlaczego”. Jeśli powiążemy początki renesansu z początkami humanizmu renesansowego, to dotrzemy do Petrarki, który przywrócił do życia cycerowe wezwanie do kultywowania humanitas, w dobie renesansu rozumianych jako gramatyka, retoryka, poezja, historia i etyka (przy okazji: Petrarka odnalazł i własnoręcznie skopiował manuskrypt mowy obronnej Cycera, Pro Archia, w 1333 roku w niderlandzkim Liege – mieście, którego muzycy wnieśli ogromny wkład w rozwój ars nova – stylu, którego znaczenie w dziejach rozwoju muzyki europejskiej według teoretyków muzyki porónywalne jest z odkryciem perspektywy w malarstwie oraz mieście, którego społeczność kilka lat później, po udanym buncie przeciw biskupowi Engelbertowi III z Mark, stworzy unikatowy i najbardziej demokratyczny system władzy, jakie kiedykolwiek Niderlany znały – za Henry Pirenne, Belgian Democracy: Its Early History). Ad. 1. W tym czasie ani ogólnie „Włochy”, ani w szczególności Florencja (bo podejrzewam, że punkty te odnoszą się szczególnie do Florencji) nie były wiodące w produkcji i eksporcie rodzimego sukna, wręcz produkowały sukno o niższej wartości i tanie (według studiów rynku tkanin i odzieży w prowansalskim Grasse w latach 1308-1309 sukna florentyńskie osiągały maksymalnie 1/3 wartości sukien z Ypres), a znaczącą pozycję w eksporcie włoskich tekstylii zajmował jedynie barchan; Ad. 2. W tym też czasie, gdy Petrarka i Boccaccio kładli podwaliny pod renesansowy humanizm, Averardo de' Medici – dziadek Cosima de' Medici (Kosmy Medyceusza - pierwszego humanisty i mecenasa renesansu w rodzie Medyceuszy, który był z kolei dziadkiem Lorenza de' Medici - Wawrzyńca Medyceusza zwanego Wspaniałym) miał około lat dziesięciu... Ad. 3. Owszem, znaczące dla architektury renesansu, przy czym bez mała sto lat później i nie tyle odkrywanie, co studiowanie. Tego, co dla masy ówczesnych było stałym elementem krajobrazu. Na początku XV wieku zainteresowały się tym jednostki jak Brunelleschi czy Donatello, później Alberti. Przy czym z tą świadomością „antyczności” też różnie bywało. Np. w świadomości ówczesnych Florentczyków romańskie Baptysterium florenckiej katedry było dziełem antyku (dlatego też, według Fredericka Hartta, kolumnada w Ospedale degli Innocenti zaprojektowana przez Brunelleschiego jako klasyczna i wzorowana na antyku nawiązuje w rzeczywistości do motywu romańskiej fasady Baptysterium). I w związku z tym o jednym też nie można zapominać: o fakcie istnienia architektury romańskiej oraz znikomym występowaniu stylu gotyckiego w architekturze miast włoskich, a jeśli już, to w formie dalekiej od form zachodnioeuropejskich (patrz np. katedra we Florencji lub w innym wątku, bodajże poświęconemu architekturze romańskiej, podsunięte przeze mnie zdjęcia z przykładami architektury Włoch). Ad. 4. Nie rozumiem zupełnie wpisu o kamieniołomach, chyba że w odniesieniu do Florencji po wielkim pożarze; co nie zmienia faktu, że w dobie renesansu rozkwitło „we Włoszech” zdecydowanie ceglarstwo, przetrwałe jeszcze od czasów rzymskich. Kamień w zdecydowanej większości przypadków wykorzystywany był jedynie do wykonania tylko niektórych konstrukcyjnych części budowli, czasem ścian frontowych, częściej dekoracji i okładzin ścian frontowych oraz do posadzek; natomiast w tym czasie, o którym mowa w kontekście początku renesansu, na terenie obecnej Francji, Niemiec, Wielkiej Brytanii wznoszono jeszcze gotyckie katedry, kościoły i klasztory wykonane w całości z kamienia, w ilościach zdecydowanie przekraczających zastosowanie w renesansowych Włoszech. Zatem ciekaw jestem jak występowanie kamieniołomów wpłynęło na narodziny renesansu we Włoszech.
  13. Zagadnienie jest na tyle szerokie, że nie sposób ogarnąć je paroma hasłami. A forma pytania jest bardzo otwarta, nie wyznacza ram. Po pierwsze, bowiem, pytanie czy mówiąc o renesansie mówimy o epoce w dziejach sztuki czy o okres historycznym w dziejach rozwoju cywilizacji europejskiej? Jeśli w odniesieniu do dziejów sztuki, to myślę, że można wyodrębnić ramy czasowe, szukać początku, przy czym dla każdej z dziedzin sztuki będzie on inny, podobnie jak jego charakter i miejsce. Natomiast o wiele trudniej, w moim odzczuciu, rozpatrywać renesans jako odrębny okres historyczny. W tym drugim przypadku renesans jest dla mnie bardziej kontynuacją niż przełomem i pod tym względem przemawia do mnie m.in. pogląd Charlsa Homera Haskinsa na temat znaczenia XII wieku w dziejach Europy i jej cywilizacji. Po drugie: „we Włoszech”, to znaczy gdzie? Czy renesans znalazł swój początek na obszarze całego Półwyspu Apenińskiego? Nie sądzę. Nie uważam nawet, że wyłącznie we Włoszech. Po trzecie: „rozpoczął”: co przez to rozumiemy? Początek jako początek, czy początek jako gwałtowny rozkwit. Z wcześniejszych postów bowiem odnoszę wrażenie, że odnoszą się one częściej do rozkwitu renesansu włoskiego, a nie do jego początków. Ja pozwolę sobie skoncentrować się na renesansie w sztuce, z odniesieniem do okoliczności. Jeśli chodzi o początek, to myślę, że warto mieć świadomość specyfiki sztuki oraz tworzenia, gdzie idea często wyprzedza moment, w którym znajdzie ona realizację w formie dzieła, a sama realizacja może też być rozciągnięta w czasie. Szczególnie, jeżeli weźmiemy pod uwagę, że w przeciwieństwie do czasów nam współczesnych, w renesansie żaden artysta nie wykonywał dzieła, gdy nie miał na nie zlecenia (czyli nie było malowania czy rzeźbienia „do szuflady” lub by wystawić rzecz w galerii i czekać na kupca, co współcześnie jest normalną praktyką). A zatem pieniądz, w znaczeniu popytu, miał pierwszorzędne znaczenie dla samego faktu stworzenia dzieła, natomiast znikomy wpływ na rozwój idei, w tym wypadku inspiracji, dociekliwości i talentu twórcy, które są cechą indywidualną jednostki. Bez tego drugiego aspektu nie byłoby renesansu. Więc pytanie poniekąd sprowadza się też do poszukiwań w obrębie warunków, w jakich większa ilość jednostek mogła swą świadomość zbudować i swój twórczy potencjał wykorzystać. Moja propozycja dla owych początków w poszczególnych dziedzinach sztuki: A. literatura: rok 1314, miejsce: Padwa; Pierwszym dziełem dramatu uznanym za renesansowy jest „Ecerinide” Albertino Mussato stworzone w 1314 roku; za pierwsze dzieło poezji renesansowej uznawane są „Sonety” Petrarki powstałe w okresie między 1327 i 1368 rokiem. Mussato jako pierwszy w historii literatury nowożytnej uhonorowany został przez Senat Uniwersytetu w Padwie tytułem poet laureate w 1315 roku. Drugim, który otrzymał ten tytuł, w Rzymie, był Petrarka, w 1342 roku. B. malarstwo: rok 1305, miejsce: Padwa; Za prekursora renesansu w malarstwie uchodzi Giotto, a za największe jego dzieło: cykle fresków Żywotu Maryi Dziewicy oraz Żywotu Chrystusa w kaplicy Scrovengich w Padwie, namalowane w latach 1305-1307; za Frederickiem Harttem w „History of Italian Renaissance Art: Painting, Sculpture, Architecture”: „Nowy kierunek [rozpoczęty przez] Giotta pozostawał dominujący w dobie Quattrocenta, gdy renesansowi artyści i pisarze twierdzili, iż Giotto był ich prawdziwym artystycznym prekursorem.”. Freski Giotta były pierwszym przełomem w malarstwie średniowiecznym mającym olbrzymi wpływ na malarstwo renesansowe XV wieku do tego stopnia, że trudno przypisać je jednoznacznie do któregoś z tych stylów. Kolejny przełom w malarstwie włoskim, w dużym stopniu rozwinięcie tego, co w międzyczasie zaszło w architekturze i rzeźbie i co w dyskusji w tym wątku być może m.in. rozumiane jest jako początek, nastąpił w połowie XV wieku. Ale... W tym samym czasie, w którym malarstwo włoskie dojrzewa do przełomu, następuje też przełom w malarstwie na północy Europy – w Niderlandach, szczególnie we Flandrii i w Brabancji, w sztuce tzw. Prymitywów flamandzkich, która miała również wpływ i uznanie we Włoszech, z malarstwem Jana van Eycka na czele, o którym Bartolommeo Fazio w XV wieku pisał, iż „uważany jest za pierwszego malarza naszych czasów”, któremu Vasari przypisywał wynalezienie techniki olejnej, i który wprowadził w malarstwie perspektywę powietrzną, podziwianą u mistrzów włoskich jak da Vinci. C. rzeźba: rok 1401, miejsce: Florencja; Do konkursu na wykonanie drzwi Baptysterium florenckiej katedry ogłoszonego w 1401 roku stanęło siedmiu rzeźbiarzy, między innymi: Jacoppo della Quercia, Filippo Brunelleschi, Lorenzo Ghiberti. Tematem konkursu było przedstawienie ofiarowania Izaaka przez Abrahama w formie płaskorzeźby. Konkurs i zlecenie wygrał Ghiberti. Jego pracę w historii sztuki uznaje się za pierwsze dzieło renesansowe w rzeźbie. W 1403 roku, po przegranym konkusie na drzwi Baptysterium, Brunelleschi zarzucił rzeźbę i postanowił poświęcić się architekturze. Według Vasariego Brunelleschi wybrał się do Rzymu, by studiować zachowane pozostałości architektury starożytnego Rzymu. Według Antonio Manettiego (biografa Brunelleschiego) oraz Vasariego to właśnie w Rzymie Brunelleschi stworzył pierwsze schematy perspektywy linearnej oraz metodę jej kontrolowanego odwzorowania. Wynik jego pracy miał rewolucyjne znaczenie tak dla rozwoju architektury, jak i dla rozwoju malarstwa oraz płaskorzeźby. D. architektura: rok 1420, miejsce: Florencja; Za cytowanym już Harttem: „Vasari wrote that in 1407 Brunelleschi advised the agency in charge of the cathedral - the Opera del Duomo - to "lift the weight off the shoulders of the semidomes," urging them to insert a drum between the central dome and the surrounding semidomes. In 1410, the Opera authorized such a drum and a surviving wooden model seems to represent this stage. In 1417, the Opera hired Brunelleschi as an adviser, and three years later his masonry model of the dome was accepted.” („History of Italian Renaissance Art: Painting, Sculpture, Architecture” Frederick Hartt, David G.Wilkins , 7th edition, 2011). W tym samym czasie, w 1419 roku, Brunelleschi otrzymuje pierwsze architektoniczne zlecenie: projekt Ospedale degli Innocenti (1420). W efekcie fasada Ospedale jest pierwszą zaprojektowaną w stylu renesansowym. E. muzyka: Początek renesansu w muzyce wiąże się ze szkołą burgundzką i flamandzką i z wiekiem XV (umownie od 1400 roku). Nie potrafię jednak, niestety, szerzej o muzyce tematu rozwinąć. Niemniej renesans w muzyce włoskiej zawitał nieco później i napłynął właśnie z wymienionych szkół. Patrząc zatem na początki renesansu jako epoki w dziejach sztuki trudno wskazywać, iż wpływ na owe początki mógłby mieć choćby upadek Konstantynopola (1453), jak to m.in. padło w dyskusji. (Nie wiem też, przy okazji, jakie propozycje ram czasowych zostały przedstawione na początku tego wątku – link nie działa). Ponadto trudno jednoznacznie wykazać, iż swe źródła i początki ma renesans tylko „we Włoszech” jak i że ogólnie „we Włoszech”. Nie bez znaczenia są bowiem w niektórych dziedzinach sztuki Niderlandy pod panowaniem Burgundów. A i na samym Półwyspie Apenińskim renesans w sztuce nie rodzi się w całych „Włoszech”, lecz na pierwsze miejsce (w sztuce) wysuwają się szczególnie dwa centra: Padwa i Florencja. Przy czym w różnym czasie i w różnych dziedzinach sztuki. Twierdzenie, że renesans rozwinął się we Włoszech na skutek bogactwa miast włoskich uważam też za nie do końca trafione. Wszak w XII wieku rodzi się Związek Hanzeatycki, którego miasta osiągnęły olbrzymie wpływy handlowe i polityczne, i w ramach którego prowadziły one także i handel tak z północnymi miastami włoskimi, jak również z Orientem. A jednak bogactwo i rozwój handlu w miastach Hanzy nie przełożyło się w owym czasie na narodziny renesansu. Moim zdaniem istotnymi jest w tym wypadku parę różnic między Europą na północ od Alp a miastami i republikami na Półwyspie Apenińskim: 1. Społeczno-polityczne: szczególna sytuacja miast północnowłoskich i ich społeczeństw wynikająca z jednej strony ze stosunków między Świętym Cesarstwem Rzymskim a Państwem Kościelnym, skutków Interregnum, konfliktu między gibelinami i gwelfami oraz (lub w efekcie trzech wcześniej wymienionych) w mniejszym stopniu niż na północ od Alp rozwiniętego systemu feudalnego; Z drugiej strony sytuacja społeczeństwa wynikająca z poziomu umiejętności pisania, czytania, liczenia. Tutaj ciekawych informacji dostarczyć może m.in. artykuł pod tym linkiem 2. Język – tu zaryzykuję stwierdzenie, iż dużą rolę dla szerokiego i gwałtownego rozwoju renesansu w miastach i republikach włoskich odegrać mógł fakt, iż średniowieczna łacina funkcjonowała w literaturze włoskiej równolegle z dialektami, takimi jak dialetto toscano czy dialetto fiorentino (w którym pisali swe dzieła Dante Alighieri, Petrarka, Boccaccio czy Machiavelli) i, jak stwierdza Paul Oskar Kristeller: „In Italy, where the heritage of ancient Rome was always considered as a national glory, Latin could not easily be discarded as a 'foreign' language” („The Origin and Development of the Language of Italian Prose”, WORD, Volume 2, 1946) 3. Położenie geograficzne – zarówno w kontekście politycznym (Alpy ograniczające militarny wpływ Cesartwa w powiązaniu z czynnikami wymienionymi w punkcie 1. dały w sumie pewną przewagę miastom-państwo włoskim szczególnie po roku 1356, w którym ogłoszona została Złota Bulla Karola IV z jej 15 rozdziałem wyjmującym spod prawa wszelkie conjurationes, confederationes i conspirationes, co oznaczało m.in. również ligii miast) jak i kulturowym: po pierwsze: nieograniczony dostęp do pozostałości architektury i osiągnięć inżynieryjnych starożytnego Rzymu na Półwyspie Apenińskim; po drugie: położenie w obrębie basenu Morza Śródziemnego na styku z kulturą antyku przetrwałą jeszcze w Bizancjum, oraz z kulturą islamu, która spuściznę antyku w dużym stopniu zaadoptowała, przetworzyła i której nauka osiągnęła swój złoty wiek w przededniu renesansu włoskiego. To położenie przyniosło już od XII wieku, wraz z wzrostem potęgi włoskich republik morskich, podwaliny pod rozwój tak nauki jak i handlu, stało się źródłem tłumaczeń dzieł antycznych ale też i niezwykle istotnych innowacji. Tak na przykład dla rozwoju włoskiej bankowości i księgowości olbrzymie znaczenie miało przejęcie i popularyzacja arabskiego systemu numerycznego przez Leonardo Fibonacciego rozwinięte w Liber Abaci w roku 1202. 4. Duża rola dwóch uniwersytetów: w Bolonii i w Padwie, a w szczególności ich pozycja wobec wpływu cesarstwa i papiestwa, rozwój nauczania prawa rzymskiego (Digesta Justyniana), retoryki, a w szczególności (dla literatury renesansu) rozwijanej od średniowiecza ars dictaminis i ars dictandi. I gdy przyjrzymy się liście absolwentów obu uniwersytetów, dostrzeżemy dość szybko, jak wiele kluczowych dla początku i dla rozkwitu renesansu postaci tak sztuki, jak i nauki, fiozofii, polityki – i to nie tylko włoskiego lecz na przestrzeni całej Europy – było absolwentami owych dwóch uniwersytetów. Edukacja, dostęp do spuścizny antycznej oraz szczególna sytuacja polityczno-gospodarcza miast północnowłoskich wpynęły na rozwój protohumanizmu (z którym związany był Albertino Mussato) a w dalszej kolejności humanizmu renesansowego (gdzie kluczową postacią jest Petrarka). Oprócz powyższych różnic warto, moim zdaniem, wziąć pod uwagę jeszcze dwa czynniki: 1. Zmiany klimatyczne - koniec średniowiecznego optimum klimatycznego wraz z końcem XIII w. i nastanie małej epoki lodowcowej – wpłynęły na ubożenie zbiorów i klęski głodu w północno-zachodniej Europie (według J.M. Bennett, C.W. Hollister w „Medieval Europe: A Short History” Wielki Głód w latach 1315-1317 mógł zmniejszyć populację północno-zachodniej Europy o ponad 10%) 2. Epiemie: - niezidentyfikowanego patogenu, czasem identyfikowanego jako wąglik, wśród bydła i owiec, która to epidemia rozprzestrzeniła się na Europę z Azji, począwszy od 1315 roku, w okresie między 1319-1320 w samej tyko Anglii i Walii powodując 62% straty w pogłowiu bydła; - Czarna Śmierć rozprzestrzeniająca się przez Europę, począwszy od portów włoskich (Sycylia, Genua, Wenecja, Piza) na przełomie 1347 i 1348 roku a skończywszy na Rosji w 1351 roku, przynosząc śmierć szacunkowo 30-60% ludności Europy. Wobec powyższych dwóch czynników feudalna Europa musiała stanąć w obliczu nieprzeciętnego kryzysu. Straty w plonach, straty w pogłowiu, wreszcie straty w ludności (sile roboczej) musiały dotkliwie odbić się na systemie ekonomicznym opartym o gospodarkę dominalną. Podniesienie się gospodarcze takiego ustroju po owej serii epidemii było o wiele trudniejsze niż w przypadku ustrojów miast północnych Włoch (według Paolo Cammarosano pan feudalny, jako instytucja regulująca pracę rolną chłopa uległa na obszarze północnych Włoch w XI i XII wieku stopniowemu zanikowi i od XIV wieku praktycznie już nie istniała), które opierały się już bardziej na gospodarce rynkowej, z rozwiniętą bakowością zabezpieczającą w dużym stopniu kapitał, i większą niezależnością i mobilnością siły roboczej, w którym to ustroju karieria społeczna i ekonomiczny sukces jednostki był o wiele bardziej możliwy. Z powyższych różnic i w obliczu klęsk nawiedzających Europę w XIV wieku może wynikać m.in. fakt, dla którego renesans nie rozwinął się choćby w bogatych miastach niderlandzkich. Wszak nastąpiły tam wraz z początkiem Hanzy przemiany społeczne, w wyniku których na znaczeniu przybrał bogacący się na handlu patrycjat miejski i w sztuce pojawiło się zapotrzebowanie na nowy rodzaj malarstwa – malarstwo, m.in. portretowe, dla prywatnych klientów (jeden z czynników mający wpływ na rozkwit malarstwa włoskiego renesansu – przy czym pamiętajmy: malarstwo należało do arte mechanicae, jego uprawianie wymagało przynależności do gildii [w średniowiecznej i renesansowej Florencji malarstwo przypisane było najczęściej do jednej z siedmiu gildii głównych: Arte dei Medici e Speziali – gildii doktorów i farmaceutów] i dzieła malarskie wykonywane były tylko na podstawie zlecenia). A jednak zabrakło czegoś („rodzimej” spuścizny antycznej, pełenej niezależności od ustroju Świętego Cesarstwa Rzymskiego...) co spowodowało, iż nie tam narodził się renesans. Podobnie i w bogatych miastach francuskich czy niemieckich, choć już w XIII wieku budowle projektowali i wznosili wybitni, nie tylko na owe czasy, mistrzowie budowlani jak Pierre de Montereau czy Gerhard von Rile i choć istniały tam nawet pozostałości architektury antycznego Rzymu, to jednak nie były one „rodzime”, a silny system feudalny oraz wpływ Kościoła jako głównego zleceniodawcy sprawiły, iż w architekturze nastąpiło przejście ze sztuki romańskiej w gotyk – spektakularny i kosztowny – ale jednak daleki od renesansu. Paradoksalnie, z innej znowuż strony, postulowany w dyskusji w tym wątku wpływ Bizancjum na rozwój renesansu w miastach włoskich nie przekłada się wielce w formie na architekturę, ani na malarstwo. W malarstwie włoskiego średniowiecza wpływ malarstwa bizantyjskiego był wręcz na długie lata blokującym rozkwit renesansu w tej dziedzinie sztuki. Jako pierwszy przełamał ten wpływ Giotto, ale trzeba było po nim jeszcze stulecia, by renesans na dobre zawitał w malarstwie włoskim. Podobnie w architekturze: w Republice Wenecji – czerpiącej najwięcej z kultury Bizancjum – trudno szukać jakichkolwiek początków architektury renesansu.
  14. Dania - jak to możliwe?

    Obawiam się, że i to by niczego nie zmieniło i zgadzam się - myślę, że zbrojenie się na potęgę byłoby bez sensu, bo jakaż to adekwatna do siły przeciwnika musiałaby być potęga?... Miesiąc później Niemcy uderzyły przecież na Belgię, Holandię i Francję. Holandię alianci sobie szybko odpuścili, a Belgia - mimo 600 tys. belgijskiego chłopa (przy 22-milionowej populacji), 400-tysięcznego Brytyjskiego Korpusu Ekspedycyjnego, 4 francuskich armii i o wiele większego niż w przypadku Danii interesu Francji, by Belgia nie padła - padła. I padła też Francja, po której stronie w całej tej kampanii stało 3 miliony wojska, ze stosunkiem liczebnym i w uzbrojeniu względem Niemców - z grubsza 1:1. Danię zajął Hitler takimi siłami, jakie uznał za wystarczające (przy czym pierwotna wersja zakładała, by "załatwić to" drogą dyplomatyczną). Przez Belgię przeszedł takimi siłami, jakie były wystarczające; Francję zajął takimi siłami, jakie do tego były potrzebne... Wydaje mi się, że alternatywami opartymi na statystykach tutaj niczego zmienić się nie da, jeśli historia miesiąc później sama podsuwa przykład scenariusza "B", z Belgią w roli głównej (a i Francją tuż potem) z wszelkimi sojuszami, wsparciem i własną 600-tysięczną armią i pokazuje, że i to nie wypaliło. Wojna Zimowa w Finlandii w tym kontekście, to inna bajka z wielu względów, jak pisał Bruno i w pełni się z nim zgadzam. Dania uniknęła olbrzymich strat i zniszczeń w 1940 roku - to chyba w jakimś stopniu też należy do części odpowiedzialności rządzących za powierzonych im obywateli.
  15. Stolica RFN

    Dodatkowo mała ciekawostka z informacji na oficjalnej stronie Bundestagu: Bonn był oficjalnie siedzibą rządu. Sytuacja zmieniła się po budowie Muru Berlińskiego. Jako stolica RFN został on oficjalnie ogłoszony przez kanclerza Williego Brandta w jego expose 18 stycznia 1973 roku.
  16. Dania - jak to możliwe?

    Czytam z zaciekawieniem wątek i chciałbym tylko jedną rzecz podsunąć do toczącej się dyskusji. Wydaje mi się, Jancecie, że nie można mieć pretensji do Danii, iż w dwudziestoleciu międzywojennym "wystarczająco" nie rozbudowała swojej armii i się nie dozbrajała. Jak rozumiem bowiem, poruszasz m.in. ten aspekt. Myślę, że przy jego rozpatrywaniu nie można zapomnieć od doświadczeniu Danii z pierwszej wojny światowej, kiedy prowadzona konsekwentnie przez ówczesnego ministra spraw zagranicznych Erika Scaveniusa polityka zachowania neutralności przyniosła w ostatecznym rozliczeniu wymierne korzyści Danii (terytorialne, społeczne). Czy można oczekiwać, że Dania po owym doświadczeniu zmieni w ciągu 20 lat drastycznie swoją politykę zagraniczną i obronną? Czy byłoby to w ogóle ekonomicznie i politycznie możliwe? Czy gdyby porównać z podejściem Belgii i Holandii, byłaby bardzo różna od nich? Co do aliantów: czy doświadczenie Belgii i Holandii ze zdarzeń mających miejsce miesiąc później (maj 1940) dają podstawy do wiary w skuteczność ich pomocy?
  17. Hmm.. Obawiam się, że wkrada się tu jakiś błąd. Po pierwsze, twierdza Pietropawłowska została wzniesiona na Wyspie Zajęczej, około 6 – 7 km w dół biegu rzeki od twierdzy Nyenschanz, czyli bliżej delty rzeki a zatem, jak i rozumiem, bliżej morza, niż twierdza Nyenshanz. Po drugie, z opracowań (jak między innymi to) wynika, iż miasto Nyen i Nyenskans (ze szwedzkiego „skans” to fort) to nazwa geograficznie tego samego miejsca: „Miasto Nyen czy też Nyenskans zostało oficjalnie lokowane 10 września 1642 roku na mocy królewskiego przywileju lokacyjnego, potwierdzonego przez królową Krystynę Szwedzką 15 września 1647 roku. Osada była jednak starszej daty, jako że stały rynek istniał już w pobliżu fortu najpóźniej od lat 20-tych XVII wieku. W latach 30-tych XVII wieku była miejscowość licznymi rezolucjami i wsparciem Korony faworyzowana. W garnizonie (twierdza czy też fort leżał po drugiej stronie rzeki i połączony był z miastem mostem) stacjonowało 300 żołnierzy, lecz w czasie wojny a szczególnie na początku XVIII wieku liczebność załogi fortu została powiększona (...)” Wracając zatem do przywołanych przeze mnie w poprzednim poście map, można znaleźć zarówno zlokalizowany na półwyspie u ujścia Ochty do Newy fort, jak i leżące po przeciwnej stronie rzeki Ochty miasto połączone mostem z fortem. Jak bardzo zatem miałoby położenie Nyen od Nyenskans się różnić?
  18. Co do powodów, dla których konkretnie Rygi przy rozważaniu alternatywy dla budowy Sankt Petersburga raczej w rachubę brać nie można - ów incydent i ogólne wrażenie cara co do miasta w trakcie wielkiego poselstwa odgrywa niewątpliwie rolę. Moim zdaniem jednak, ważna jest też analiza chronologii, a ta wskazuje, iż zamysł budowy miasta pojawił się wcześniej, niż zdobyta została Ryga. Budowę Twierdzy Pietropawłowskiej w delcie Newy, pierwszej „podwaliny” pod przyszły port i miasto, rozpoczęto w 1703 roku. Według historyka architektury, Dmitrija Chwidkowskijego ("Saint Pétersbourg - l architecture des tsars", 1995), w sierpniu 1703 roku „Jego Wysokość Car (…) nakazał na wybrzeżu miasto i twierdzę zbudować, by mieć tu port dla wszelkiech dóbr, które Bałtykiem do kraju napływają. Tu też towary z Persji i Indii przeładowywane będą.” [tłumaczenie własne]. W listopadzie 1704 roku rozpoczęto budowę carskiej stoczni – Admiralicji - w bezpośrednim sąsiedztwie twierdzy. Co prawda fakt założenia twierdzy i stoczni nie jest jednoznaczny z zamysłem budowy miasta, i np. według artykułu o Sankt Petersburgu w niemieckojęzycznej Wikipedii nie ma źródeł niezbicie dowodzących, iż w zamyśle Piotra Wielkiego, od samego początku, twierdza miałaby by stanowić zarodek osiedla czy stolicy. Z drugiej jednak strony, jak pisze Derek Wilson w „Peter the Great” (strona 82): „Choć minąć miało kolejnych dziewięć lat, nim Sankt Petersburg został oficjalnie wyznaczony na nową stolicę Rosji, car wspominał o nim już jako o takowej w 1704 roku i niedługo potem zagłębił się w tworzenie planów miasta, które miało być pierwszym w dziejach świata wzniesionym od zera.” [tłumaczenie własne] I, rzeczywiście, toczone w kolejnych latach dalsze prace budowlane w Delcie Newy i bezpośrednim sąsiedztwie Twierdzy dają podstawy do założenia, iż w zamyśle cara Sankt Petersburg nie miał być jedynie obiektem militarnym. Chociażby, według Wladimira Velminskiego, „Już w 1704 roku zlecił Piotr I Wielki Ogród Letni na lewym brzegu Newy założyć” [tłumaczenie własne] (cytat z eseju: „Das St. Petersburger Theatrum Naturae et Artis” w „Sankt Petersburg: Schauplätze einer Stadtgeschichte”, Karl Schlögel, Frithjof Benjamin Schenk, Markus Ackert (Hrsg.)) z panoramą na Newę i Twierdzę Pietropawłowską. „Jako idealne miejsce dla założenia Ogrodu Letniego uznał Piotr Wielki posiadłość szwedzkiego koniuszego. (…) Panorama rozciągajaca się na Newę stała się też powodem tego, iż w 1710 roku na skierowanej ku brzegowi rzeki części działki rozpoczęto prace budowlane nad Pałacem Letnim” (tamże). O zakrojonym na szeroką skalę planie budowy miasta świadczyć miałyby też mające miejsce od 1706 roku przymusowe sprowadzanie siły roboczej z całej Rosji do prac budowlanych u ujścia Newy. Według Wikipedii 30 tys. ludzi w 1706 roku, od 1707 roku 40 tys. W 1712 roku Sankt Petersburg był już oficjalnie stolicą Carstwa Rosji. Wobec powyższego fakt zdobycia Rygi przez hrabię Borysa Piotrowicza Szeremietiewa w 1710 roku wyklucza, moim zdaniem, zasadność rozważania: „Ja na Miejscu Piotra Wielkiego zamiast tego rozbudował bym Rygę i tam przeniósł swoją Stolicę.” Po prostu machina zwana Sankt Petersburgiem ruszyła znacznie wcześniej, niż można byłoby wziąć pod rozwagę Rygę będąc na miejscu cara. Poza tym zgadzam się w pełni ze zdaniem Secesjonisty. Względy ekonomiczne nie miały znaczenia. Znaczenie miała wola cara i prestiż tak władcy jak i zmodernizowanego państwa. Cytując ponownie za Derekiem Wilsonem: „Nowe miasto miało posiadać port zdolny przyjąć olbrzymią liczbę okrętów, magazyny do składowania towarów handlowych oraz wojskowych i marynarskich zapasów, stocznię do budowy i napraw statków kwitnącej carskiej floty, domy dla dostojników, handlowców i rzemieślników oraz infrastrukturę będącą w stanie obsłużyć wielką populację ludności. Więcje niż to. Owo miasto powinno mieć status. Sankt Petersburg miał być pierwszym wrażeniem Piotrowego imperium, jakiego goście przybywający z najodleglejszych krajów mieli doznać. Nie chciał, by widzieli tylko niepozorny, funkcjonalny port, lecz miasto, które przewyższa jakiekolwiek inne w Europie; miasto szerokich ulic wytyczonych świetnymi domami wzniesionymi w najnowszym stylu, po których kroczą eleganccy mężczyźni i kobiety, jednakowoż kulturalni i wytworni, jak ci w Wiedniu, Londynie czy Amsterdamie. Piotr był pod wrażeniem pałaców, bulwarów i placów stworzonych przez Wilhelma III, Leopolda I i Fryderyka I Pruskiego. Ale to Amsterdam, z jego kanałami, mostami, brukowanymi ulicami, handlowymi składami wypełnionymi dobrem z każdego zakątka świata był dla niego główną inspiracją. Jeśli Holendrzy byli w stanie rzucić wyzwanie naturze i stworzyć morską stolicę na rozmokłym, zalewowym terenie, to był w stanie uczynić to również on.” [tłumaczenie własne]. I tu powstaje mały problem. Porównując np. tę mapę przedstawiającą położenie twierdzy Nyenshanz i miasta Nyen w roku 1698, , szwedzką mapę z 1644 roku z planem rozbudowy Nyenschanz autorstwa Georga Schwengeln, czy też tę mapę i tekst ze strony poświęconej Ochcie z mapami rekonstrukcji rozwoju Sankt Petersburga bądź z projektem Sankt Petersburga autorstwa Jean-Baptiste Alexandre le Bond widać, iż Sankt Petersburga w ogóle nie oparto urbanistycznie o Nyenshanz / Nyen. Zdanie w polskim artykule w Wikipedii poświęcone Nyen i oparte na cytacie z „The History of Peter the Great, Emperor of Russia:...” autorstwa generała Alexandra Gordona of Auchintoul z 1755 roku (strona 170) jest dla mnie sporą zagadką. Zważywszy, że szkocki generał służył pod Piotrem Wielkim w latach 1696-1711. Czy możliwe, że nie będąc uczestnikiem wydarzeń w oklicach Nyenshanz i delty Newy powiązał on nazwy: osady/twierdzy i rzeki w jedno (Nyen to też nazwa Newy)? Jako pułkownik piechoty dostał się w szwedzką niewolę po bitwie pod Narwą w 1700 roku, z której to niewoli wyszedł dopiero w 1708 roku, zatem nie mógł być naocznym świadkiem oblężenia Nyenshanz ani też budowy Twierdzy Pietropawłowskiej, a tym samym mieć większego rozeznania w ich rzeczywistym położeniu względem siebie.
  19. Wojna Krymska trwa dłużej

    Jakie podstawy do takiego założenia? Jak miałby ten opór wyglądać? 1. Walki na Bałtyku toczyły się już od wiosny 1854 roku. Ten front już istniał. 2. To Szwecja wraz z Danią i Prusami swoją neutralnością w 1855 roku - czyli wtedy, gdy mogły bez przeszkód wraz z koalicjantami zachodnimi Rosję ostatecznie pogrąży - zajęły de facto życzliwe stanowisko wobec Rosji. Wniosek: politycznie nie były zainteresowane całkowitą klęską i upadkiem Rosji a tym samym wzmocnieniem pozycji Francji i Wielkiej Brytanii. 3. Cokolwiek by nie gdybać - pominięcie Prus w tych gdybaniach moim zdanie jest błędne. szczerze powiedziawszy, nie bardzo rozumiem logikę przedstawionego założenia "alternatywnego rozwoju wydarzeń".
  20. Może ekonomia miała mniejsze znaczenie niż fakt, że Ryga definitywnie przypadła Rosji na mocy pokoju nysztadzkiego dopiero w 1721 roku? A może car po prostu nie lubił Rygi? Być może Erik Dahlberg mógłby to wytłumaczyć?
  21. Rzymskie poselstwo do Chin

    Znalazłem na stronie Internet East Asian History Sourcebook cytat fragmentu z F. Hirth "China and the Roman Orient: Researches into their Ancient and Mediaeval Relations as Represented in Old Chinese Records" (Shanghai & Hong Kong, 1885), pp. 35-96. W akapicie poświęconym źródłu Hou Hanshu czyli Księdze Późniejszych Hanów z V w.n.e. zamieszczony jest cytat opisu okresu od 25 do 220 r.n.e.: The country of Ta-ts'in is also called Li-kan and, as being situated on the western part of the sea, Hai-hsi-kuo [i.e., "country of the western part of the sea"]. Its territory amounts to several thousand li; it contains over four hundred cities, and of dependent states there are several times ten. The defences of cities are made of stone. The postal stations and mile-stones on the roads are covered with plaster. There are pine and cypress trees and all kinds of other trees and plants. The people are much bent on agriculture, and practice the planting of trees and the rearing of silk-worms. They cut the hair of their heads, wear embroidered clothing, and drive in small carriages covered with white canopies; when going in or out they beat drums, and hoist flags, banners, and pennants. The precincts of the walled city in which they live measure over a hundred li in circumference. In the city there are five palaces, ten li distant from each other. In the palace buildings they use crystal [glass?] to make pillars; vessels used in taking meals are also so made. The king goes to one palace a day to hear cases. After five days he has completed his round. As a rule, they let a man with a bag follow the king's carriage. Those who have some matter to submit, throw a petition into the bag. When the king arrives at the palace, he examines into the rights and wrongs of the matter. The official documents are under the control of thirty-six chiang [generals?] who conjointly discuss government affairs. Their kings are not permanent rulers, but they appoint men of merit. When a severe calamity visits the country, or untimely rain-storms, the king is deposed and replaced by another. The one relieved from his duties submits to his degradation without a murmur. The inhabitants of that country are tall and well-proportioned, somewhat like the Han [Chinese], whence they are called Ta-ts'in. The country contains much gold, silver, and rare precious stones, especially the "jewel that shines at night," "the moonshine pearl," the hsieh-chi-hsi, corals, amber, glass, lang-kan [a kind of coral], chu-tan [cinnabar ?], green jadestone [ching-pi], gold-embroidered rugs and thin silk-cloth of various colors. They make gold-colored cloth and asbestos cloth. They further have "fine cloth," also called Shui-yang-ts'ui [i.e., down of the water-sheep]; it is made from the cocoons of wild silk-worms. They collect all kinds of fragrant substances, the juice of which they boil into su-ho [storax]. All the rare gems of other foreign countries come from there. They make coins of gold and silver. Ten units of silver are worth one of gold. They traffic by sea with Ar-hsi and T'ien-chu [India], the profit of which trade is ten-fold. They are honest in their transactions, and there are no double prices. Cereals are always cheap. The budget is based on a well-filled treasury. When the embassies of neighboring countries come to their frontier, they are driven by post to the capital, and, on arrival, are presented with golden money. Their kings always desired to send embassies to Zhongguo [China], but the Ar-hsi wished to carry on trade with them in Han silks, and it is for this reason that they were cut off from communication. This lasted till the ninth year of the Yen-hsi period during the emperor Huan-ti's reign [166 C.E.] when the king of Ta-ts'in, An-tun [Marcus Aurelius Antoninus], sent an embassy who, from the frontier of Jih-nan [Annam] offered ivory, rhinoceros horns, and tortoise shell. From that time dates the direct intercourse with this country. The list of their tribute contained no jewels whatever, which fact throws doubt on the tradition. It is said by some that in the west of this country there is the Jo-shui ["weak water"--probably the Dead Sea] and the Liu-sha ["flying sands, desert"] near the residence of the Hsi-wang-mu ["mother of the western king"], where the sun sets. The Ch'ien-han-shu says: "From T'iao-chih [Babylonia] west, going over 200 days, one is near the place where the sun sets"; this does not agree with the present book. Former embassies from Zhongguo all returned from Wu-i; there were none who came as far as T'iao-chih. It is further said that, coming from the land-road of Ar-hsi, you make a round at sea and, taking a northern turn, come out from the western part of the sea, whence you proceed to Ta-ts'in. The country is densely populated; every ten li [of a road] are marked by a t'ing; thirty li by a chih [resting-place]. One is not alarmed by robbers, but the road becomes unsafe by fierce tigers and lions who will attack passengers, and unless these be travelling in caravans of a hundred men or more, or be protected by military equipment, they may be devoured by those beasts. They also say there is a flying bridge [the bridge over the Euphrates at Zeugma] of several hundred li, by which one may cross to the countries north of the sea. The articles made of rare precious stones produced in this country are sham curiosities and mostly not genuine, whence they are not here mentioned. Jakkolwiek, na ile udało mi się zorientować w artykule Sino-Roman relations oraz jego niemieckojęzycznym odpowiedniku, nie jest pewne, czy w przypadku An-Tun chodzi o Marka Aureliusza czy też o Antoninusa Piusa. Podejrzewam, że ciekawym w tym kontekście jest m.in. artykuł prof. Edwina G. Pulleyblanka : The Roman Empire as known to Han China (1999), (jednak nie udało mi się do jego treści dotrzeć) jak i przedmowa Johna E. Hilla do The Western Regions according to the Hou Hanshu. Swoją drogą - czytając powyzszy fragment Księgi Późnych Hanów bardzo fajne uczucie, przyjrzeć się wiedzy o starożytnym Rzymie oczyma chińskich kronikarzy.
  22. Wielka gra przeciwko Syrii

    Okay, czyli Florek nie jest ekspertem w dziedzinie matematyki. Te "kieszenie" to rozumiem od słowa "pocket" z terminologii wojskowej języka angielskiego? Z ust eksperta oczekiwałbym adekwatnego tłumaczenia słowa "pocket" na język polski w polskiej terminologii wojskowej... I, co do dalszych wyjaśnień - jaka jest anglojęzyczna wojskowa definicja "pocket" i jak to się ma do owych wyjaśnień z wojskowego punktu widzenia?
  23. Wielka gra przeciwko Syrii

    To w takim razie w tym ciągu eksperckich informacji kuleje matematyka. Nie wiem jak ze znajomością języków, ale niezależnie od tego, w tekście informacji widnieje jak wół "5000 funtów (9,7 dolara)". Według obecnych przeliczników 5000 funtów syryjskich to 35,62 PLN,. Nie wiem po jakiego grzyba liczyć z uwzględnieniem kursu dolara, ale nawet jakby, to z 9,7 dolara za nic nie chce wyjść 20 PLN. Skąd do tego twierdzenie o "cenie umownej" - terminie według definicji występującym w gospodarce socjalistycznej - jeśli informacja o cenie pochodzi z relacji jednego człowieka, "takiego starego dziadka", który przy okazji ani słowem nie mówi o możliwości negocjowania ceny. Nie wiem jak ze zdolnością przetrwania kolegi eksperta na polu walki, ale z prezentowanym praktycznym zastosowaniem wiedzy z matematyki w szkole nie przetrwa.
  24. Jak upamiętniają inni? Pomniki, baseny i ....

    Kulturową ciekawostką może być nie tylko jak, ale i co upamiętniane bywa... W Rotterdamie natknąłem się w samym centrum miasta na "Guard" - pomnik... Transformersa albo Gundama - interpretacja zależy pewnie od miłośników amerykańskiej lub japońskiej S-F... Jak doszperałem (bo na cokole pomnika ani w jego pobliżu żadnej informacji), autorstwa Hansa van Bentem. O co w samym fakcie postawienia pomnika chodzi - nie doszukałem się. http://www.waymarking.com/waymarks/WMCTJV_Transformer__Rotterdam_Netherlands W Hadze, dla odmiany, przy placu Grote Markt stoi od niedawna pomnik Haagse Harry (po naszemu byłoby coś na kształt Haski Hary - jeżeli istnieje polski przekład i imię postaci ma swój polskojęzyczny odpowiednik - przepraszam ) - kolorowy posąg postaci komiksowej, ufundowany pośmiertnie przez rodzinę Marnix'a Rueb - autora komiksu i twórcy postaci. Sam fakt upamiętnienia autora mogę zrozumieć - w końcu kraje BeNeLuxu słyną ze swej bogatej kultury komiksu (choć przoduje tu zdecydowanie Belgia). To, co mnie nieco w fakcie zadziwia to to, że pomnik, z prywatnej inicjatywy, zdołano postawić w sercu starego miasta. W belgijskiej Antwerpii z kolei, jakieś kilka lat temu odkryto z zadziwieniem, że niejaki Nello i jego pies Patrache - bohaterowie mało w Antwerpii znanego, a rozgrywającego się w Antwerpii opowiadania "A Dog of Flandres" z 1872 roku pióra brytyjskiej autorki Marii Louise Rame - są kultowymi postaciami literackimi w Japonii i Korei. Na skutek nieustannych pytań turystów z tych krajów o miejsca wydarzeń z opowiadania, w dzielnicy Hoboken postawiono niewielki pomnik bohaterów opowiadania. Ten jednak turystom nie przypadł do gustu. Na skutek inicjatywy pewnego miejskiego przewodnika i gromady jego przyjaciół oraz z finansową pomocą chińskiego handlarza diamentami powstał w Antwerpii pod koniec zeszłego roku, u stóp katedry, niecodzienny marmurowy pomnik śpiącego chłopca i psa, przykrytych "kołdrą" granitowej posadzki placu... Parę szczegółów można doczytać w tym artykule: http://www.flanderstoday.eu/arts/boy-and-his-dog-new-public-sculpture-honours-literary-heroes
  25. Berlin '36 czyli Olimpiada Letnia

    Która wioska olimpijska słynie z owego lasku? Ta dla sportowców zagranicznych, czy dla niemieckich? Ciekawe, czy kobiety owe domagały się numeru identyfikatora od tych pierwszych, czy też również od tych drugich? Zwiedzając kiedyś miasteczko Wünsdorf (mój post o tej miejscowości umieściłeś secesjonisto swego czasu w dziale "Turystyka Historyczna"), zetknąłem się między innymi z informacją, iż wioska olimpijska w Elstal przeznaczona była dla sportowców obcych krajów, natomiast niemieccy sportowcy przygotowywali się w Heeressportschule Wünsdorf, ok. 70 km na południowy-wschód od Elstal. Kompleks imponujący, choć dziś, jak duża część obiektów w tym "zakazanym mieście" czasów DDR, opuszczony, częsciowo rozgrabiony, całkowicie zamknięty i wygrodzony (ogrodzenie jest jednakże przystępnie wysokie, choć to droga zwiedzania nieoficjalna i w żadnym z przewodników nie rekomendowana). Czy miłośnikom historii wiadomo coś więcej o losach tej szkoły i jej przeznaczeniu w czasie przygotowań do i w trakcie Igrzysk Olimpijskich 1936? Z początkami szkoły związany był niejaki Hans Suren, postać-nazwijmy to-ciekawostka.
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.