poldas

Łączność przewodowa była pod ścisłą kontrolą, a już łącza międzynarodowe w szczególności. Zatem pozostaje przesył radiowy na falach krótkich. Fale radiowe mają to do siebie, że nie respektują granic państwowych. Tą drogą wysyłane wiadomości były oczywiście kodowane. Wygląda na to, że przechwytywano je w Szwajcarii przez nasłuchowców Rosslera i tam je rozkodowywano, a potem po ponownym zakodowaniu, wysyłano je również drogą radiową do Moskwy. Tym samym wychodzi na to, że siatka Rosslera miała umiejętności odczytywania wiadomości przesyłanych Gecheimschreiberem. Brytyjczykom był potrzebny do tego komputer zwany Colossus. Innej możliwości nie widzę, skoro informacje o decyzjach podjętych w Kwaterze Głównej docierały szybciej do Moskwy, niż na biurka sztabowców poszczególnych Grup Armii Rzeszy Niemieckiej.

No tak - Zapomniałem o lampach gazowych. Elektrownię warszawską z prawdziwego zdarzenia zbudowano w 1910 roku.

To zapytanie jest niezrozumiałe. Jakie lampy miejskie? - Oliwne? - Naftowe? - Nipkowa? - Tesli?

No cóż; Każdy ma swoje nawyki nazewnicze. Ja zrozumiałem Twoje. Zajmujesz się ciekawym działem historii.

No bo wiesz; Jest jeszcze coś takiego jak "PNE" Przed Naszą Erą.

Ad. Smok; Dawaj to zdjęcie.

Furiuszu; Co to takiego jest "aC" ? Gwoli ścisłości - Douczyć bym się chciał.

Zastanawiam się czy ten Werter nie był jednak grupą osób. Coś w stylu gruppenfurhera Wolfa ze "Stawki Większej niż Życie". Skoro lewego sygnału radiowego w Kętrzynie nie znaleziono, to najbardziej logicznym jest iż ludzie Rosslera przechwytywali sygnały oficjalnie wysyłane, ale kodowane za pomocą gehaimschreibera, a nie Enigmy. To dwa różne urządzenia. Na pewno na szczeblu Kwatera Główna - Grupa Armii; Enigmy nie używano. Na razie spekuluję.

Ad Smok; Że co? Przecież to bełkot jakiś.

Pierwszy neon w Warszawie pojawił się w 1926 roku. Była to dachowa reklama browaru "Haberbusch i Schiele" umieszczona na willi Marconiego na skrzyżowaniu Marszałkowskiej i Aleji Jerozolimskich. Przez ówczesnych mieszkańców zwana była neonem "Philipsa". Była ona skomponowana z butelki oraz napisu "Porter".

Rozchodzi się o to, że niewyrobiony czytelnik dojdzie do wniosku że w przedwojennej Polsce postępowano nieracjonalnie, sprzedając tuż przed wojną nowe myśliwce za granicę. Tymczasem były one potrzebne Nam do obrony. Owszem - Popełniano błędy przed wojną, ale akurat nie taki jak to przedstawił RAZ. Jego generalna teza jest taka, że nie należało zadzierać z Rzeszą. Gdyby jednak dobrze się przyjrzeć zagadnieniu, to wychodzi na to, że Polska per saldo dobrze wyszła na tej wojnie. Straciła na niej Wielka Brytania i Francja. Gdybyśmy stanęli po stronie Niemców, to by Nas ta wojna więcej kosztowała. To "piękne samobójstwo" jest jedynie pozorne. Dobrą decyzję podjęto 8 stycznia 1939 roku. Końcowego rezultatu owej decyzji jeszcze nie znano, ale... Postąpiono słusznie.

Nie znam takich przypadków. W oswobodzonym przez Yankesów Dachau doszło do czegoś w tym stylu. Ale miejscowa ludność nie ucierpiała.

To była wymiana towarowa. Czyli - Barter. I nie było tak, że Niemcy nie płacili. Vide - Krążownik Deustchland. Ich (niemieckie)zadłużenie wynosiło ok pół miliarda RM. (ReichsMarck)

Poldas dużo poczytał na temat Konfederacji Barskiej i swoje zdanie ma.

No to będziesz zmuszony do głębszej refleksji. Etapu napoleońskiego nie uważam za kluczowy dla polskiej świadomości narodowej.

Niby akurat dlaczego od 1813r?

Niby jaka?

I po co taka głupkowata uwaga? Ja bym mógł Secesjonistę "czyścić" w taki sam sposób, ale po co mi to?

W Abwehrze wiedziano iż istnieje informator w Kwaterze Głównej. Myślano tak iż nadaje on z nieoficjalnego nadajnika. Tak jednak nie było. Nie znaleziono żadnych "lewych" źródeł sygnału radiowego pod Kętrzynem/Gierłożą/Rastenburgiem.

Ale jakie pożyczki, skoro Rzesza była na dzień 22 czerwca 1941 roku dłużnikiem wobec ZSRR. Gospodarka sowiecka bardziej się zmieniła dzięki LL, niż RM. LL - Lend Leace - Yankeska pomoc gospodarcza. RM - Porozumienie Ribbentropa z Mołotowem, na którym ochoczo złożył podpis Józef Wisarionowicz. Jeszcze jedno; Co takiego ciekawego nastąpiło 24 sierpnia? Bo dzień wcześniej Coś się zdarzyło.

Przeniesienie w czasie za pomocą rury kanalizacyjnej? Standardowo stosuje się fi 50 mm. Człowiek się w niej fizycznie nie zmieści. Obstaję przy tym, że należy daną osobę "rozebrać" do poziomu atomów i w wraz z kodem DNA posłać gdzieś tam. Jednak w miejscu docelowym winien ktoś być, co by taką osobę poskładać w całość.

Łaknąc wiedzę, bym poprosił Secesjonistę o wskazanie takich funkcjonariuszy SS i placówki, niekoniecznie dyplomatyczne, na których oni zostali oficjalnie zatrudnieni.

Teleportacja kanalizacyjna? To też już było. Wystarczy obejrzeć "63 dni chwały".

Ten most w Remagen jest klasycznym przypadkiem przerostu środków nad skutkami.

Gdybym napisał, że opieram się na własnym doświadczeniu to co wtedy?