Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
Albinos

Menu czasów okupacji...

Rekomendowane odpowiedzi

Albinos   

Jeszcze nie, dopiero co sprawiłem sobie. Jednak znając teksty autorki z "Ciekawostek historycznych" (w tym właśnie te o jedzeniu w czasie okupacji), wiem jedno - rzecz jest sprawnie napisana i powinno czytać się bardzo lekko. Co do zawartości merytorycznej, to zależy czego kto oczekuje. Jeśli zwyczajnego opisu tematu - nie powinien się zawieść. Jeśli analizy zjawiska, wnoszącej dużo nowego do obrazu okupacyjnej rzeczywistości... cóż. Najlepiej będzie zajrzeć na "Ciekawostki..." i przejrzeć odpowiednie teksty autorki. Ja w każdym razie wiem, że zakupu żałować nie będę. No ale z uwagi na to, że zbieram wszystko co się da w zakresie okupacji/konspiracji, to mogę nie być najlepszym doradcą.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Książkę pani A Zaprutko-Janickiej przeczytałem, pada w niej nieco kontrowersyjna konstatacja. Autorka uważa, iż w związku z tym, że okupant pozostawił przedwojenne przepisy co do jakości żywności, działał Państwowy Zakład Higieny, to jego pracownikom w zasadzie udawało się chronić Polaków przed zalewem kiepskiego erzacu, rodem z Rzeszy. Wręcz mieliśmy mieć dostęp do lepszej żywności niźli Niemcy w swym starym kraju.

"Profesor Stanisław Krauze, prowadzący wówczas zakład badania żywności i przedmiotów użytkowych, chronił ludność przed zalewem podłej jakości erzaców płynących z Rzeszy. Niemcy w swojej ojczyźnie dostawali znacznie więcej chleba, paradoksalnie był on jednak… gorszej jakości! Według ich norm wojennych w razie niedoboru mąki w bochenku mogły się znaleźć różne mało pożywne wypełniacze. Doszło do sytuacji zakrawającej na absurd. Berlińczycy jedli chleb posypywany trocinami, a warszawiacy czy krakowianie „dźwiękowiec”. Wprawdzie paskudny, ale uzupełniony bogatymi w błonnik i składniki odżywcze otrębami".

 

Nieco te wywody "sypią" się już dwa zdania dalej, kiedy autorka omawia marmoladę. Określa ją następująco: "marmolada... z czegoś", "coś zupełnie obce polskiemu przedwojennemu smakowi", "pseudomarmolada", "dziwny specyfik", "podła marmolada". Autorka nie objaśnia, czemu akurat w przypadku tego "żelaznego punktu kartkowej listy zakupów", polska kontrola jakości nie zadziałała.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Dnia 10.01.2014 o 16:34, atrix napisał:

Kawa to już był specyfik - suszona cykoria, buraki i prażony jęczmień

 

Wypada dodać, iż pominąwszy egzotyczny dodatek w postaci buraka, to sama kawa z jęczmienia i cykorii nie była "córką" czasów okupacji. Przed wojną oferowała ją firma Henryka Francka "Fa. Henryka Francka Synowie Fabryka środków kawowych Spółka Akcyjna" (wcześniej: "Fabryka Surogatów Kawowych Henryk Franck i Synowie").

"„Kawa” - w okresie okupacji była tylko z nazwy. Naturalna, czarna właściwie była niedostępna. Również kawa zbożowa była dość często pozbawiona wszystkich dodatków, między innymi cykorii jako jednego z podstawowych składników. Burak cukrowy często zamieniano burakiem pastewnym a zamiast cykorii dodawano inne składniki. Np. drobno zmielone skorupki żołędzi. Niemcy mówili, że jest to lepsze od cykorii bo ma właściwości poprawiające ukrwienie i wzmacniające (kawę z żołędzi daje się rekonwalescentom, słabym bladym). Z czasem kawa zbożowa coraz bardziej stawała się właściwie kawą w 100 procentach z żołędzi. Jedynie kolor miał coś wspólnego z kawą. Nawet dodatek cukru i mleka nie poprawiał jej walorów smakowych. Generalnie miała mdławy, mydlany smak z pływającymi na wierchu „oczkami” tłuszczu, który pozostawał po paleniu łupin żołędzi najczęściej w rzepakowym lub lnianym słabo ratyfikowanym oleju".

/W. Winek "Krótki rys działalności konspiracyjnych związków zawodowych w warszawskich tramwajach i autobusach w latach 1939 – 1944", Warszawa 2014, s. 7, przyp. 24/

 

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

W książce "Moje powstanie", będącej zbiorem wspomnień, pod red. Jolanty Tomczak, jedna z relacji nosi tytuł: "Cukrowe banany. Wspomnienie siostrzenicy". O tego typu wyrobie wspominał też Janusz Rolicki:

"Przysmakiem były banany cukrowe - miały kształt banana, robione je chyba z cukru i skrobi. Mama mi je czasem kupowała".

/"Wańka - wstańka", z J. Rolickim rozmawia K. Pilawski, Warszawa 2013, s. 13/ 

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.