Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
Albinos

Jan Byczkowski "Cedro"

Rekomendowane odpowiedzi

Albinos   

Jan Andrzej Byczkowski "Cedro", urodzony 8 grudnia 1910 r. w Piotrkowie Trybunalskim. Syn Jana (spotkałem się też z wersją Marian) oraz Wandy Cedrowskiej (pseudonim od nazwiska rodowego matki). Jego rodzina był dość zamożna. Ojciec przez długi czas pracował jako prezes Towarzystwa Kredytowego Miejskiego w Piotrkowie Trybunalskim. Jan spędzał dość dużo czasu w Warszawie u swojej babki. Tyle wiem o jego losach przed 1 sierpnia '44. Do Powstania poszedł za namową Kazimierza Augustowskiego "Jagody". W Powstaniu dowodził plutonem (kompania "Motyla" a później "Rolicza"). Uczestnik walk na placu Bankowym w nocy z 30/31 sierpnia, kiedy to miał wyjść na plac jako pierwszy. Okoliczności jego śmierci na placu Bankowym do dzisiaj pozostają niejasne. Jest co najmniej kilka wersji tego, jak do tego doszło. Jedyne co łączy te relacje, to ostatnie słowa, jakie miał powiedzieć: Plutonowy "Leon" do mnie!

Odznaczony VM V kl. (nr krzyża: 13068) zgodnie z rozkazem nr 515 Dowódcy AK z dn. 21 sierpnia '44 (informacje powtórzone w rozkazie d-cy Grupy "Północ" nr 13 z dn. 23 sierpnia '44), zweryfikowany pośmiertnie na mocy tegoż rozkazu. Wspominany jako wręcz szaleńczo odważny, pomysłowy oficer (rzucanie żarówkami na atakujących Niemców, zamiast granatów). Miał ponoć syna.

Ciało por. Byczkowskiego nigdy nie zostało odnalezione. Po wojnie w rejonie ostatniej akcji "Cedry" szukała go jego matka, ale bez efektów. Symboliczny grób ze spaloną ziemia z Warszawy znajduje się na starym cmentarzu w Piotrkowie Trybunalskim.

Podobnie jak w przypadku por. "Małego" tak i tutaj jest parę pytań. Jaką szkołę skończył? Jakie były jego losy we wrześniu '39? Co robił w czasie okupacji? Nie wydaje mi się bowiem, aby ot tak "Jagoda" wziął go do formowanego właśnie baonu, gdzie "Cedro" z miejsca dostał oddział do dowodzenia.

Za wszelkie informacje będę wdzięczny.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

No to trzeba chyba sprawdzić u źródła, czyli w mieście rodzinnym.

Ja bym zwrócił się do jakiejś szkoły i poprosił o stworzenie akcji poszukiwania śladów... to często skutkuje, przynajmniej ja tak zdobywałem informacje.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   

W pewnym momencie na pewno będę szukał śladów także w Piotrkowie, na razie chcę złapać kontakt z pewną osobą, która swego czasu umieściła w internecie kilka informacji nt. "Cedry". Niemniej za radę dziękuję :D

Na razie najbardziej zastanawia mnie kwestia tego, na jakiej zasadzie por. Byczkowski dołączył do "Czaty". Jak już pisałem, do Powstania poszedł za namową por. Augustowskiego, kwatermistrza batalionu oraz jego przyjaciela. Nie jest tajemnicą, że "Jagoda" był związany z CZT. Czyżby więc i "Cedro" miał z tym jakieś bliższe związki? W końcu jego pluton, który dostał 1 sierpnia, powstał na bazie bodajże "Startu III". Tak czy inaczej, skądś "Jagoda" musiał znać "Cedrę" wcześniej (mowa o samej konspiracji), aby wiedzieć, że nadaje się do oddziału, którego podstawę stanowili doświadczeni i zaprawieni w walce oficerowie, podchorążowie i podoficerowie. Nie wierzę, aby wziął go ot tak.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   

Przedstawiałem już na forum relacje dt. śmierci kpt. Stolarskiego, a teraz czas na por. Byczkowskiego:

Cisza letniego wieczoru. Ciemne granatowe niebo rozedrgane krociami gwiazd. Na placu w lekkich mgłach i mrokach majaczą płachty namiotów, rysują się kształty fontanny, monumentalne kolumny i klasyczny fronton gmachu Ministerstwa Skarbu. Wszystko czyni wrażenie niezrównanej dekoracji scenicznej, na której lada chwila rozegra się tragedia klasyczna. Chłopcy suną jak cienie z pistoletami gotowymi do strzału. Z namiotu rozlega się głos:

- Hans, komm zu mir!

Zamiast odpowiedzi Cedro posyła mu krótką serię. Niemiec zwala się na ziemię. Zewsząd rozlegają się głosy i krzyki. Huczą powstańcze peemy. Zrywa się niesamowicie bezładna strzelanina. Zaskoczenie Niemców jest całkowite.

Mroki nocy pryskają. Z różnych stron wystrzelają jasne rakiety i zalewają cały plac martwym, seledynowym światłem, stwarzając niebywałe efekty świetlne. Widno jest jak w dzień. Właz zostaje wykryty przez nieprzyjaciela i na nim teraz skupia się cała siła ognia. Wywiązuje się gwałtowna walka. Przewaga nieprzyjacielska jest ogromna. Zewsząd padają granaty. Na domiar zanieczyszczone w kanałach pistolety maszynowe powstańców odmawiają posłuszeństwa. Jeden z chłopców klnie obrzydliwie i próbuje usunąć zacięcie pistoletu, lecz to mu się nie udaje. Odbezpiecza granat i wali w namiot, podbiega do drgającego jeszcze trupa Niemca, wyrywa mu pistolet z rąk i strzela... serię za serią.

Ranny w rękę Kurier Marek wraca do włazu. Mając w zdrowej ręce Błyskawicę, nie może zejść po klamrach do kanału, kule świszczą mu nad głową, więc zeskakuje na stojących w kanale. Na domiar złego Błyskawica wypala w kanale. Na szczęście nikogo nie rani. Odgłos strzału wielokroć spotęgowany rozchodzi się po kanale. Tuż po nim wchodzi do włazu podchorąży Winnicki, ranny w głowę. Za chwilę do włazu wpada plutonowy Leon, który wystrzelał wszystką amunicję ze swojego Bergmana.

Kilku chłopców usadowiło się w szalenie miejskim na placu Bankowym i rzucają granaty. Podchorąży Makina klęczy przy samym włazie i rąbie ze Stena w ulicę Elektoralną.

Chłopcy widzą, że są otoczeni, więc wpadają do włazu, zeskakują na łeb na szyję, jedni na drugich. Tamują wszelki ruch w kanale, nikt już nie może wyjść na powierzchnię.

W pewnej chwili porucznik Cedro, strzelający pod fontanną, woła:

- Leon, do mnie!

To był już ostatni jego rozkaz...

Za: S. Podlewski, Przemarsz przez piekło, Warszawa 1957, s. 502-503.

A jeszcze wspomnę o tym, że na plac Bankowy pierwszy wyszedł porucznik "Cedro" ze swoją grupą. Niektórzy mówią, że to któryś z naszych żołnierz strzelił i go trafił. Nie, te strzały były między wychodzącymi z kanału a placówką niemiecką. Cedro strzelił do nadchodzącego Niemca, tamten odpowiedział i obaj zginęli.

Za: http://www.sppw1944.org/ [dostęp na: 23.11.2010 r.; spotkanie z Juliuszem Kuleszą w MPW, fragment wypowiedzi Jana Romańczyka "Łaty"]

Strzelanina trwa nadal między N-mcami, którzy nie odrazu zorientowali się w położeniu powstańców. Pozostał na placu por. Cedro /słyszano go ostatni raz gdy wołał: /plut./ Leon do mnie!/

Za: Gabinet Rękopisów BUW, Archiwum Roberta Bieleckiego, sygn. 2919, k. 134 [nieopublikowany artykuł R. Śreniawy-Szypiowskiego z 1959 r.]

Po pewnym czasie walki, gdy obejrzałem się w stronę wyjścia z kanału, nie zauważyłem wychodzących naszych chłopców. Posłałem wówczas st. strz. "Kubę" z poleceniem odszukania por. "Cedro" i przekazania mi dalszych rozkazów. Byłem przekonany, że "Czata" wyszła już na powierzchnię i trzeba będzie nacierać w stronę Śródmieścia. Po kilku minutach "Kuba" wrócił i zameldował mi, że por. "Cedro" nie żyje, że poległ w głębi ul. Senatorskiej /na wysokości kościoła Św. Antoniego/, gdzie udał się z "Mułkiem" i kilkoma żołnierzami w celu ubezpieczenia naszych pozycji od tamtej strony oraz w celu rozpoznania tamtego terenu. Trzeba tu zaznaczyć, że por. "Cedro" był jednym z najlepszych i najodważniejszych oficerów zgrupowania p.płk. "Radosława", a jako dowódca odznaczał się tym, że na żadną nierozpoznaną pozycję nie posłał swoich podkomendnych, zanim sam jej nie spenetrował. W tej sytuacji uczynił tak samo.

Za: T. Stachowiak, Relacja o przebiegu walki na Placu Bankowym Oddziału "Czata 49" /w nocy z 30 na 31 sierpnia 1944/ [w:] Żołnierze Komendy Głównej Armii Krajowej wspominają..., red. K. Wyczańska, Warszawa 1994, s. 260.

Podczas gdy my wykonywaliśmy jego rozkaz ["Cedro" miał rozkazać obrzucić Niemców granatami, po czym desant miał zacząć cofać się w stronę włazu kanałowego - A.], Cedro postanowił sam odsunąć z włazu ciężką przykrywę żeliwną, pozbawioną od zewnątrz odpowiednich uchwytów. Po znalezieniu się w zbiorniku fontanny, zajęliśmy pozycje umożliwiające ostrzał placu we wszystkich kierunkach i na razie nie dopuszczaliśmy Niemców, którzy nie znając rzeczywistego stanu i rozmieszczenia w tym czasie naszych sił oraz wobec panującego mroku, niezależnie od ostrzeliwania nas, razili się ogniem wzajemnie.

Gdy Cedro odsunął pokrywę - zamiast wykorzystać okazję ratowania siebie zdecydował dotrzeć do nas. Podczas zbliżania się do fontanny został trafiony pociskiem i zdołał tylko krzyknąć: plutonowy Leon do mnie! - Były to ostatnie słowa naszego dzielnego dowódcy.

Błyskawica, który za murkiem fontanny zajmował stanowisko na wprost włazu zauważył, że Cedro upadł. Przedostawszy się przez murek podczołgał się do leżącego, chcąc udzielić mu pomocy, ale Cedro już nie żył.

Za: Oddział batalionu "Czata 49" w akcji na plac Bankowy 30/31 sierpnia 1944: relacja Stanisława Ożoga ps. Filip, Warszawa 1972, s. 10.

Jak widać relacje różnią się w szczegółach. To co w nich się powtarza, to słowa, jakie miał "Cedro" wypowiedzieć tuż przed śmiercią (jedynie "Łata" pominął ten wątek"). Ale już miejsce i okoliczności trafienia por. Byczkowskiego są sporne. Wymienia się najbliższe okolice fontanny (między fontanną a włazem) oraz rejon przy kościele św. Antoniego Padewskiego. Tutaj widok z ortofotomapy: http://www.mapa.um.warszawa.pl/mapa/Mapa.a...;S=2000&O=0

Na samym placu Bankowym dobrze widać fontannę. Idąc na prawo od niej, w głąb Senatorskiej, na wysokości pałacu Mniszchów (ten u góry), oraz pałacu Błękitnego (u dołu, mamy ustawiona figurkę św. Jana Nepomucena, a przy niej właz. Teraz można porównać odległości od włazu do fontanny i od włazu do kościoła św. Antoniego Padewskiego. Pytanie teraz, czy faktycznie "Cedro" poszedł w głąb Senatorskiej. Jeśli tak było, można by dzięki temu spróbować ustalić mniej więcej etap desantu, na którym to został trafiony. Gdyby miało to miejsce przy fontannie, można by zakładać, że była to już faza końcowa, kiedy zarządzono odwrót. Natomiast jeśli istotnie do zdarzenia doszło przy kościele, to można pokusić się o stwierdzenie, iż miało to miejsce jednak trochę wcześniej, kiedy jeszcze sytuacja nie była tragiczna.

EDIT:

Tekst na portalu: https://historia.org.pl/index.php?option=co...&Itemid=622

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
matheus   

Witam. Jestem z Piotrkowa Trybunalskiego i kilka lat temu zajmowałem się okresem piotrkowskim w życiu Jana Byczkowskiego. To co mogę dodać dla przyszłych poszukiwaczy. Ojciec Marian Byczkowski na 100%! Są dokumenty, kenkarty w archiwum państwowym w Piotrkowie (nic o Janku). Janek chodził do I LO Chrobrego tam też znajduje się jego zdjęcie grupowe. Istnieje jeszcze jedno znane mi zdjęcie w zbiorach prywatnych jak był mały, niestety nie otrzymałem zgody na wykorzystanie.

Pochodził z bardzo znaczącej rodziny miał jeszcze siostrę. Ich dom przed wojną znajdował się na obecnej ulicy Sienkiewicza. W czasie okupacji przesiedleni do mieszkania na obecnej ulicy Żeromskiego. Po wyzwoleniu nie odzyskali starego domu, jedynie mieli pozwolenie na korzystanie z ogrodu. Dom zajął urząd bezpieczeństwa. Jest relacja jakoby w tym ogrodzie zostały zakopane ofiary UB później ekshumowane i przeniesione ale "2 mieli się nie doliczyć" tak przynajmniej stara Byczkowska opowiadała. Wracając do Janka jeszcze przed wojną ze względu na swój status popełnił mezalians i wraz z swoją wybranką przeniósł się do Warszawy. Tam trop niestety się urywa. Wiadomym jest że po wojnie zgłosiła się ta kobieta twierdząc że ma syna z Jankiem. Rodzina dla spokoju uznała tego chłopca. Matka długie lata szukała informacji co się z Jankiem stało. Przeniosła się do córki do Warszawy. Tam też dowiedziała się mniej więcej o losie syna. Na starym cmentarzu w Piotrkowie postawiła mu symboliczny grób (z błędną datą śmierci).

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   

Czyli nie wiadomo nic konkretnego na temat jego wojennych losów? Tak czy inaczej dzięki serdeczne za ten wpis, tutaj każda informacja jest na wagę złota :)

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
matheus   

Dotarłem do informacji od syna Jana Byczkowskiego. Nic nowego nie wniósł do sprawy. Pojawił się za to nowy ślad potwierdzony przez niego. Jan Byczkowski brał udział w kampanni 1939r. Został jeńcem Oflagu II-B Arnswalde, nr jeniecki 537 (Polski Czerwony Krzyż). Według relacji syna uciekł z tego obozu.

Informacja o babce w Warszawie okazała się całkowicie błędna.

W Warszawie najprawdopodobniej osiedlił się wraz z swoją ukochaną i synem. Podobno nie angażował się w żadną działalność konspiracyjną, aż do wybuchu powstania.

Ciekawe czy po numerze jenieckim da się ustalić jaki był jego udział w wojnie obronnej.

Edytowane przez matheus

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   

A już się bałem, że temat por. Byczkowskiego kompletnie "padł". Informacja o Oflagu może być dobrym tropem, ale mnie cały czas zastanawia ta okupacja i "Jagoda". Skąd mogli się znać? Nie wiadomo czegoś na temat ewentualnego miejsca zatrudnienia "Cedry" przed Powstaniem?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Witam. Jestem nowym uczestnikiem Forum i dla podania poniższych danych tutaj się znalazłem. Ale może zostanę na dłużej :)

Informacje które tu podaję pochodzą z teczki studenckiej Jana Byczkowskiego (Archiwum Uniwersytetu Warszawskiego).

Jan Andrzej Byczkowski, ur. jw., syn Mariana (podany jako rejent) i Wandy Cedrowskiej, mieszkał w Piotrkowie Tryb. przy ul. Sienkiewicza 10. Od roku 1920 r. uczeń Państw. Gimnazjum im. B. Chrobrego w Piotrkowie. W roku 1930, a więc w maturalnej klasie, przeniósł się do Gimnazjum Towarzystwa Szkoły Średniej w Piotrkowie (nie podał powodów w życiorysie), gdzie w tym samym roku zdał maturę! Jesienią 1930 r. immatrykulowany na Wydz. Prawa UW, studiował do 1933 r., kiedy to we wrześniu tego roku wystąpił z uczelni (zabrał dokumenty). Przez okres 1930-1933 studiował cały czas na I r. studiów, nie zaliczając go na egzaminie. Od 13 września 1932 r. odbywał służbę wojskową w Dywizyjnym Kursie Podchorążych Rezerwy w 28 Pułku Strzelców Kaniowskich w Łodzi (zaświadczenia z marca i maja 1933 r.).

W teczce znajduje się indeks ze zdjęciem z ok. 1930 r.

Co do znajomości z Kazimierzem Augustowskim to kontakty pomiędzy nimi zostały nawiązane w okresie ich studiów i przynależności do korporacji akademickich. Byczkowski należał do warszawskiej Korporacji "Jagiellonia", a Augustowski (choć młodszy wiekiem i mogli się minąć) do warszawskiej korporacji "Welecja". Obie korporacje należały do tzw. "starych" korporacji i były (w tym członkowie) bardzo zaprzyjaźnione. Według historii Korporacji "Jagiellonia" Byczkowski miał być z niej skreślony, może to być związane z utratą statusu studenta (data i sam fakt skreślenia jest bliżej nieznany).

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   

O proszę, piękny zastrzyk informacji :) Wiadomo może coś więcej na temat okresu września 1939 r. i okupacji?

PS Witam i zachęcam do w miarę częstego i regularnego korzystania z forum :)

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
matheus   

Wiadomość z teczki studenckiej BEZCENNE! Wiele wyjaśniają!

Kolejne strzępy informacji do których dotarłem. Zachowała się książeczka ubezpieczeniowa na fałszywe nazwisko Cedrowski. Według relacji syna miał ucieć z oflagu i ukrywać się wraz z swoją małżonką (Domiciela z domu Pendowska która również ukrywała się pod zmienionym nazwiskiem Maria Daniela), początkowo w Radomiu na Reichsstraße 66 (data pieczątki 13.X.41). Następnie przeniósł się do Lublina Czechów Doliny 26 (lub 2b) i podjął pracę od 20. XII.41. w Lubelskiej fabryce wódek i likierów. Ostatni stempel 15.I.43. W Lublinie urodził się mu syn Tomasz. Następnie przenieśli się do Warszawy gdzie mieli przebywać aż do wybuchu powstania.

Co do jego przedwojennych losów z listu do jego matki wynika, że rozpoczął pracę w 1937 r. w firmie swojego stryja Lucjana w Gdyni. Firma nazywała sie "Wartrans". Miał pracować w biurze i porcie. Podejrzewam, że został tam aż do wojny.

post-8602-0-18296700-1378638365_thumb.jpg

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   
Zachowała się książeczka ubezpieczeniowa na fałszywe nazwisko Cedrowski.

Czyli już wiadomo, skąd w niektórych opracowaniach występuje właśnie pod tym nazwiskiem...

A tak ogólnie, to gratuluję znaleziska - mam jednocześnie nadzieję, że to nie koniec odkrywania kolejnych kart z życia "Cedry".

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
matheus   

Cedrowscy to nazwisko jego dziadków. Bronisław Cedrowski (Rejent) zm. 6 czerwca 1925r. oraz Elonora z Bodurkiewiczów zm. 15 lutego 1933r. Groby zachowane w Piotrkowie na starym cmentarzu. Grób babki jest również symbolicznym grobem Cedry.

post-8602-0-40151100-1378650193_thumb.jpg

post-8602-0-24664500-1378650202_thumb.jpg

Edytowane przez matheus

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Cześć, zarejestrowałam się tu specjalnie dla Was, żeby coś napisać ;) Po pierwsze to gratuluję zaangażowania, piękna praca! Podziwiam Waszą wytrwałość w poszukiwaniach :)

Chciałam dodać tylko jedno...
W ogóle do tej pory nie braliście pod uwagę brata Kazimierza czyli Zygmunta Augustowskiego.

Zygmunt Augustowski, (1 stycznia 1913 w Wilnie - 20 marca 2008 w Warszawie) - s. Witolda, ostatni Gospodarz i Skarbnik K! w Wilnie. Por. WP, żołnierz września, ranny trafił do niemieckiego szpitala, uciekł, złapany przez sowietów uciekł. Przy próbie przedostania się na Zachód, zatrzymany na Bałtyku przez Niemców, internowany na Pomorzu Zach. Zwolniony w czerwcu 1940 r.. Od września 1940 zaprzysiężony w ZWZ (W-wa). W 1942 przydział do „Wachlarza” (odc. V - Dyneburg). W pocz. 1943 d- ca ośrodka dywersji „Turmonty” - Komendy Okr. Wil. AK. 11 XI 1943 nominacja do st. rtm. W styczniu 1944 - d-ca „Kedywu” m. Wilna. Uczestnik walk o Wilno (operacja „Ostra Brama”). Przeniesiony do org. „NIE” (p-ko bolszewikom), jako d-ca oddz. specjalnego (dywersja - sabotaż), w marcu 1945 otrzymał rozkaz przeniesienia się do Polski „Lubelskiej”, wraz z swym oddziałem przez Białystok, na Wybrzeże. W kwietniu 1945 r. aresztowany w Sopocie, po trzech miesiącach odbity (przez brata Kazimierza - Weletę). Z polecenia KG WiN zorganizował grupę wywiadowczą. Aresztowany w sierpniu 1948 r., skazany na 10 lat więzienia (trzymany w W-wie na Rakowieckiej).W 1956 r. zwolniony. Później radca prawny diecezji poznańskiej. Ogromnie aktywny w życiu K! - jeden z najbardziej zasłużonych. Odzn. Virtuti Militari i Krzyżem Walecznych (trzykrotnie) [1470]

Bardziej zbliżony wiekiem do Jana (choć inne źródła podają też rok urodzenia - 1915) więc być może jest większe prawdopodobieństwo, że się spotkali na studiach... A konkretniej to w korporacjach...
 

Jan Byczkowski, student UW, c. 1931/32, skreślony
http://www.archiwumkorporacyjne.pl/index.php/muzeum-korporacyjne/warszawa/k-jagiellonia/

Kazimierz Augustowski
http://www.archiwumkorporacyjne.pl/index.php/muzeum-korporacyjne/ryga/k-welecja/


BRAT Kazimierza:
Zygmunt Augustowski,
http://www.archiwumkorporacyjne.pl/index.php/muzeum-korporacyjne/wilno/konwent-polonia/
 

"Konwent Polonia zawarł kartele z Arkonią (1909), Welecją (1923) i Jagiellonią (14 października 1928)
W 1939 roku wszyscy członkowie korporacji otrzymali prawa filisterskie i otrzymali nakaz włączenia się w pracę konspiracyjną. Wielu poległo na wojnie, z bronią w ręku, w Katyniu, w komunistycznych i hitlerowskich więzieniach."

Mogli się znać z kampanii wrześniowej, mogli się znać z Lublina (Konwenty Polonii się tam odbywały, a Jan tam mieszkał i pracował http://smolwy.blog.onet.pl/2009/10/15/zygmunt-augustowski-oficer-wachlarza-d-ca-od-turmont/),  mogli się znać z Pomorza (skoro Jan również i tam mieszkał oraz pracował).
^^ To skrót myślowy, ale reasumując myślę, że tu jest więcej spójnych.
Z obozu się nie mogli znać, przeanalizowałam - byli w innych.


No a tak poza tym... wracając do Kazimierza....
„Słuchaj, Kazik, jesteś spalony. Masz do wyboru – albo las, oddział partyzancki, albo – potrzebujemy kogoś w Warszawie. Ty tam mieszkałeś parę lat, masz na pewno kolegów, kontakty, trzeba zorganizować bazę okręgu przy komendzie głównej w oddziale piątym. Masz do wyboru – albo jedno, albo drugie.”
...
Zostałem przerzucony transportem samochodowym do Warszawy. Zameldowałem się w punkcie kontaktowym komendy głównej oddziału piątego i zacząłem działać. Spotkałem się z kolegami..."
http://www.1944.pl/archiwum-historii-mowionej/kazimierz-augustowski,169.html

^^ Miał kolegów w Warszawie...
(to jego wspomnienia, lepszego źródła nie ma...)

"Między innymi zginął mój przyjaciel podporucznik „Cedro” Bykowski, którego właśnie wyprowadziłem na Powstanie. Okazało się, że było tam pełno SS, jeden właz był zastawiony samochodem, jak tylko „Cedr” wysunął się z tego kanału jako pierwszy żołnierz, dostał się pod silny ogień Niemców."
^^ To z tego samego wywiadu w AHM. Zwróćcie uwagę, że tu jest napisane BYKOWSKI - pytanie czy ktoś z Muzeum źle przepisał czy i pod tym kątem też warto poszukać... No i pseudonim również raz "Cedro", raz "CEDR". Niby niuanse natury lingwistycznej, ale przy poszukiwaniach czasem kluczowe - dające nowe wyniki ;)

Pozdrawiam :)

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.