Wschodni
Użytkownicy-
Zawartość
193 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
O Wschodni
-
Tytuł
Ranga: Wykładowca
Poprzednie pola
-
Specjalizacja
Inna
Informacje o profilu
-
Płeć
Nie powiem
-
A Berlin założyli Słowianie, ale czy to oznacza, że nie powinien należeć do Niemiec? Pisałem już kilka razy - odległość stolic nie ma nic do rzeczy. Władywostok leży w Rosji i niech tak zostanie. Nie ma znaczenia, że bliżej mu do Seulu niż do Moskwy.
-
1. Pani Prezydent pokazała, że nawet biorąc pod uwagę tylko Londyn i Buenos Aires, to bliżej jest do stolicy Argentyny. Nie ma sensu więc wspominać w tym kontekście o terytorium skoro jasne jest, że Argentyna ma o wiele bliżej. Po drugie już pisałem, że Urugwaj nie rości sobie pretensji do Malwinów. Po trzecie branie odległości stolic jest bez sensu. Stolicę można przenieść. 2. Kuba jest niepodległym państwem. Kaliningrad powinien należeć do Polski lub Litwy. Malwiny powinny należeć do Argentyny - ewentualnie stać się niepodległym państwem (w obu przypadkach znika kolonializm). 3. Gdyby uznać, że "wyścig" o Malwiny rozpoczął się w momencie, kiedy zaczęły istnieć jako dwa równorzędne państwa Argentyna i Wielka Brytania (czyli od kiedy faktycznie zaczęła istnieć Argentyna), to Argentyna była tam pierwsza. Wcześniej nie miała szans tam być, bo jej po prostu nie było. Gdzie byli Brytyjczycy przez ten czas kiedy Argentyny nie było? Obudzili się dopiero wtedy, gdy Argentyna pozostawiła swój garnizon na wyspach? To niech się teraz bujają. Trzeba było je wcześniej zająć i zasiedlić, a nie dopiero wtedy, gdy jakieś państwo leżące najbliżej pomyślało o ich wchłonięciu.
-
Wielka Brytania najpierw wypędziła Argentyńczyków z wysp, a potem zaczęła osiedlać Brytyjczykami. Tak samo Wielka Brytania robiła w innych koloniach. To postępowanie niczym się nie różni. Ciekawe skąd tam się wzięli ci zwykli Brytyjczycy? Kto im zapłacił za to, żeby tam zamieszkać? Nikt nigogo by nie wypędzał. Czy z Hongkongu wypędzono Brytyjczyków? Mieszkańcy jeszcze by skorzystali na utworzeniu specjalnej strefy ekonomicznej.
-
Dokładnie powinno być tak jak mówisz - ewentualnie jeśli te terytoria chciałyby być niepodległymi państwami to proszę bardzo. Prawo międzynarodowe powinno być konkretne i stanowcze.
-
secesjonista: Jak zatem rozumiem wedle użytkownika Wschodni istnieje w stosunkach międzynarodowych taka zasada, że jeśli chodzi o państwa to argument o bliskości danych wysp - nie działa, Ale już jeśli chodzi o zamorskie terytoria - to działa. A z czego wywiódł takie prawo użytkownik Wschodni? Nigdzie nie napisałem, że taki argument o bliskości wysp działa. Twierdzę tylko, że powinien w ten sposób działać, albo w jakiś sposób powinno być to uregulowane. Czasami może pojawić się skała w połowie drogi między państwami i będą się kłócić o tą skałę. Prawo międzynarodowe powinno to jakoś regulować. Nie byłoby np. konfliktu o wyspy Senkaku, które moim zdaniem powinny należeć do Japonii (160 km od tego państwa). Wyspy są bezludne. secesjonista: A co zadowoli Argentynę? Najpierw chęć przystąpienia do negocjacji a potem rzucony już przeze mnie pomysł. Malwiny stają się czymś na kształt Hongkongu. secesjonista: A co mądry użytkownik Wschodni proponuje? Czemu Brytyjczycy mieliby się zgadzać na zmiany, skoro wszystkie atu są w ich rękach? A temu, żeby zakończyć konflikt. Mówiłem już, że każde rozwiązanie dające władzę tylko jednemu z tch państw na tym archipelagu nie zakończy sporu. Tylko głupek myśli, że Argentyna ustąpi. secesjonista: Jak mniemam obecni Argentyńczycy nie rozważają jednak oddania ziem owym Indianom. A dlaczego? Ponieważ Argentyna jest w Argentynie, a Wielka Brytania w Wielkiej Brytanii a nie na Malwinach. Oddając szeroko pojętym Indianom Argentynę likwidujemy państwowość tego kraju. Oddając Malwiny likwidujemy kolonię brytyjską oddaloną od macierzy prawie 14 000 km. secesjonista: A to akurat strzał w stopę... do stolicy Argentyny z Falklandów jest jakieś - 1915 km, do stolicy Urugwaju - 1902 km. Wedle takiej logiki pani prezydent winna się wycofać ze swych roszczeń na rzecz Urugwaju. Po pierwsze nie chodzi o bliskość stolic tylko terytoriów (chociaż nawet patrząc tylko na stolice to Londyn jest o wiele dalej niż Buenos Aires). Argentyna leży bliżej wysp niż Urugwaj. Po drugie Urugwaj nie rości sobie pretensji do archipelagu. secesjonista: A teraz taka ciekawostka o alternatywnej rzeczywistości... Jak wiadomo Argentyńskie władze wypowiedziały się, że referendum nie uznają, jak i jego wyniku - z racji tego, że wypowiadać się będą mieszkańcy wedle nich będący obcymi i narzuconymi. Stanowisko zrozumiałe, al rodzi to konsekwencje. Mieszkańcy wysp w referendum stwierdzają, że są za zmianą swego obecnego statusu. W kolejnym - głosują za przyłączeniem do Argentyny. Władze brytyjskie akceptują taki głos mieszkańców. Co robią władze Argentyny? I tu zagwozdka, by być konsekwentnym - nie akceptują obu wyników. Jeśli je akceptują - wystawiają się na śmieszność. Jak mieszkańcy wysp - wypowiadają się wbrew opinii władz argentyńskich to są obcy i ich głosu nie należy uwzględniać. Jak wypowiadają się zgodnie... przestają być obcymi i narzuconymi mieszkańcami. I tu widać, że Ty w ogóle nie rozumiesz o co tu chodzi. Takie referendum, gdzie jedno państwo robi je tylko, żeby pokazać drugiemu kto ma rację, to można sobie wsadzić w d... Skoro to dotyczy obu państw, to oba państwa siadają do stołu i wspólnie, zanim zostanie przeprowadzone referendum, umawiają się, że będą respektować jego wynik. Nikt Argentyny nie pytał o zgodę, bo po co? Przecież to nie ich terytorium. Ale z drugiej strony właśnie po to robi się to referendum, żeby Argentyna się odczepiła. Więc po co robić to referendum? Gdzie tu sens? Gdzie tu logika? Skoro Wielka Brytania upiera się przy swoim bez rozmów to po co robić referendum? Poza tym i tak było wiadomo, jaki będzie wynik. To tak się prowadzi politykę? Przecież można zrobić z Malwinów specjalną strefę ekonomiczną, podobną do tej w Hongkongu. Wystarczy tylko porozmawiać, dogadać się. Ale nie. Najlepiej wywołać konflikt i pobawić się w wojnę.
-
Czy czasem pierwsi Europejczycy w Ameryce Północnej to nie Normanowie? Choć niektórzy badacze[kto?] uważają, że Ameryka mogła być odkryta już w starożytności przez Fenicjan, chociaż wielokrotnie udowodniono, że pokonanie oceanu jest możliwe, nawet przy wykorzystaniu prymitywnych środków (np. wyprawa Kon-Tiki), to brakuje przekonujących źródeł historycznych potwierdzających ten fakt. Podobnie jest z mnichem Brendanem, który w VI wieku miał jakoby odbyć podróż za Ocean Atlantycki[1]. Istnieją natomiast niepodważalne dowody, iż kontynent amerykański został odkryty około roku 1000 przez wikingów, którzy już wcześniej skolonizowali wybrzeża Grenlandii. Pierwszym, który oglądał, w 985 roku, amerykańskie brzegi, był Bjarni Herjólfsson, który zbłądziwszy w swej podróży na Grenlandię dotarł do wybrzeży amerykańskich. Nie próbował jednak lądować w nieznanych okolicach. W 1000 roku Leif Eriksson, wraz z 35-osobową załogą wybrał się w podróż, w poszukiwaniu nieznanego lądu. Wyprawa wylądowała w kamienistej okolicy, którą podróżnicy nazwali Hallunland - Kamienisty Kraj. Prawdopodobnie były to wybrzeża Labradoru. Opuściwszy niegościnne okolice żeglowali na południe docierając do Marklenland Lesistego Kraju, przypuszczalnie Nowej Fundlandii i dalej docierając do bardziej przyjaznej okolicy, w której nawet rosło dzikie wino. Nazwano ją Winlandia "Kraj Wina". Był to prawdopodobnie rejonu dzisiejszego stanu Massachusetts. Po przezimowaniu, wyprawa wróciła na Grenlandię. Około roku 1010 inny normandzki żeglarz, Thorfinn Karlsefni, zorganizował wyprawę do Ameryki z myślą o kolonizacji, która jednak się nie powiodła. Choć nie ma na to dowodów, należy przyjąć, że Normanowie kontynuowali swe odkrywcze wyprawy przez następne wieki. Znaleziska archeologiczne w północnej Kanadzie sugerują, że wikingowie mogli dotrzeć do Zatoki Hudsona. Najbardziej tajemniczym znaleziskiem związanym z normańskimi wyprawami jest tzw. Kamień z Kensington. Został on odnaleziony w 1898 w Kensington w stanie Minnesota. Runiczny napis na kamieniu mówi, że do tego miejsca w 1362 roku dotarła wyprawa złożona z 8 Szwedów i 22 Norwegów. Autentyczność znaleziska jest podważana przez część uczonych. Jakkolwiek daleko Normanowie docierali i jakkolwiek rozległa ich wiedza na temat kontynentu była, została ona całkowicie zapomniana. Na przełomie wieków XV i XVI, istnienia olbrzymiego kontynentu na zachodzie nawet się nie domyślano. Wśród innych, domniemanych odkrywców Ameryki wymienia się João Vaz Corte-Real, Diderick Pinning, Hans Pothorst i Johannes Scolvus. http://pl.wikipedia.org/wiki/Odkrycia_i_badania_Ameryki
-
Czy z tego wynika iż możliwe jest, że po uzyskaniu niepodległości Szkocja będzie miała swoje terytorium zamorskie?
-
1. W liście otwartym, opublikowanym w londyńskim dzienniku "The Guardian", pani prezydent powołuje się na rezolucję ONZ z 1965 roku, która wzywa obie strony do rokowań w sprawie przyszłości archipelagu. W czwartek przypada 180 rocznica wciągnięcia brytyjskiej flagi na Falklandach. Prezydent Cristina Kirchner twierdzi, że Brytyjczycy deportowali argentyńskich mieszkańców archipelagu i sprowadzili kolonistów. Wielka Brytania utrzymuje, że jedynie potwierdziła swoje wcześniejsze prawa w obliczu sporów międzynarodowych o prawa połowowe. W swoim liście do "Guardiana" prezydent Kirchner zapewnia, że Argentyna nie zamierza wywołać nowej wojny o archipelag, ale powołuje się na historyczne prawa swego kraju do wysp. Podkreśla też, że leżą one niespełna 2 tysiące kilometrów od Buenos Aires, ale aż 14 tysięcy kilometrów od Londynu. Wielka Brytania odmawia dialogu ponad głowami mieszkańców wysp. Rzecznik brytyjskiego MSZ powiedział, że nie da się ich wykreślić z historii i wezwał Argentynę, aby uszanowała wynik referendum, które odbędzie się na Wyspach Falklandzkich w marcu. http://www.polskieradio.pl/5/3/Artykul/754940,Prezydent-Argentyny-oddajcie-nam-Falklandy 5. Falklandy od 1833 r. należały do imperium brytyjskiego http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,13545753,Cameron_wzywa_Argentyne__by_uszanowala_wynik_referendum.html 6. Mowa o garnizonie, który został zaatakowany i pokonany w 1833 roku. 8. Przed przybyciem Europejczyków w 1516 r. terenami obecnej Argentyny władali Indianie. W 1536 Hiszpan Mendoza założył Buenos Aires. Do 1776 r. ziemie te leżały w obrębie wicekrólestwa Peru, a następnie weszły w skład wydzielonego wicekrólestwa La Platy ze stolicą w Buenos Aires. W 1806 r. Buenos Aires zostało zaatakowane przez flotę brytyjską. Najeźdźcy zdobyli miasto, jednakże wkrótce zostali pokonani przez armię obywatelską. W 1810 r. antyhiszpańskie powstanie Kreolów obaliło wicekróla. Odtąd 25 maja obchodzone jest święto narodowe – na cześć rewolucji z 1810 r. W walkach, w których w latach 1814-1815 siłami argentyńskimi dowodził generał José de San Martín, wojska hiszpańskie zostały wyparte z kraju. 9 lipca 1816 r. kongres przedstawicieli prowincji proklamował w San Miguel de Tucuman niepodległość Zjednoczonych Prowincji La Plata. Rocznice tego dnia są obchodzone jako święto niepodległości. http://pl.wikipedia.org/wiki/Argentyna
-
1. Nie wiem. Ale skoro o tym piszą to ufam autorowi. 2. Nie wiem. 3. Nie wiem. 4. Są w dużej mierze potomkami kolonizatorów hiszpańskich, utworzyli własne państwo, w którym każdy jest Argentyńczykiem - nie tylko potomkowie z Europy, ale również autochtoni. 5. Wszystkie terytoria zamorskie państw europejskich są efektem kolonializmu, bo jak nie to jak to inaczej można nazwać? 6. Tego nikt nie wie, ale najprawdopodobniej Brytyjczycy. Przypłynęli i odpłynęli. Zapomnieli o nim. Dopiero gdy na Malwinach pojawił się garnizon argentyński to raptem Brytyjczykom przypomniało się, że tu kiedyś byli. Wypędzili Argentyńczyków a sami zaczęli zasiedlać archipelag. 7. Nie mam pojęcia czy w ogóle była jakakolwiek autochtoniczna ludność na Malwinach. 8. Myślę, że od momentu kiedy sami zaczęli uznawać się za naród. Ja myślę, że od powstania państwa argentyńskiego, choć za naród na pewno zaczęli się uznawać wcześniej.
-
Jeśli był tam garnizon argentyński to oznacza, że nikogo tam w tej chwili nie było. Dopiero kilka tygodni później pojawili się tam Anglicy i pobili Argentyńczyków. Po co oni tam się pojawili skoro nie było tam ani jednego Anglika? Nie wiem. Kuba jest niepodległym państwem. Likwidując Kubę likwidujemy państwowość tego kraju. Moglibyśmy tak rozmawiać gdyby Malwiny były niepodległym państwem. W tym wszystkich chodzi tylko o to, że Brytyjczycy nie chcą nawet rozmawiać. Tak się po prostu nie robi. Argentyńczycy chcą usiąść do stołu negocjacyjnego nie po to, aby powiedzieć tylko, że zajmują Malwiny. Chcą nowych rozwiązań dzięki którym obie strony byłyby zadowolone. Jeżeli ktoś myśli, że wyłączna zwierzchość Argentyny lub Wielkiej Brytanii nad tym terytorium zakończy długoletni konflikt to jest albo głupi, albo nie rozumie polityki. Rozwiązywanie konfliktów polega na ustępstwach z obu stron.
-
Wszystko zależy od tego co dla kogo jest priorytetem. Dla mnie to referendum było tylko niepotrzebną prowokacją. Przecież to było jasne, że większość mieszkańców opowie się za pozostaniem pod zwierzchnictwem Wielkiej Brytanii. Przeprowadzenie tego referendum miało na celu tylko rozwcieczenie Argentyny. Najpierw Brytyjczycy wypędzili Argentyńczyków z archipelagu, a potem przeprowadzili referendum. Takie referendum nie ma osobiście dla mnie żadnego znaczenia. Dla mnie taka okupacja Malwinów nie różni się niczym od okupacji Zachodniego Brzegu Jordanu przez Izraelczyków, ba - nie różni się niczym od okupacji Irlandii Północnej przez Anglików. Malwinom jest najbliżej do Argentyny - to po pierwsze. Po drugie Wielka Brytania nie przestrzega relolucji ONZ z 1965 roku by "renegocjować postanowienia" w sprawie Malwinów. Wyspy zostały przejęte w wyniku dziewiętnastowiecznego kolonializmu. A po trzecie to najprawdopodobniej Wielka Brytania jako państwo przestanie niedługo istnieć. Referendum niepodlegóściowe w Szkocji w 2014 roku, coraz bardziej widoczne tendencje niepodległościowe Walijczyków oraz coraz bardziej prawdopodobne zjednoczenie całej Irlandii spowoduje, że Anglia zostanie sama. Oczywiście w tym konflikcie trzymam stronę Argentyny, ale nie jestem jakimś fanatykiem twierdzącym, że Malwiny powinny stanowić integralną część terytorium tego kraju. Najlepszym rozwiązaniem tego konfliktu byłoby zrobienie z Malwinów drugiego Hongkongu. Na takiej samej zasadzie jak Wielka Brytania dogadała się z Chinami, tak samo powinna dogadać się z Argentyną.
-
Gwara - zapomniane znaczenia, szczególne perełki językowe
Wschodni odpowiedział secesjonista → temat → Nauki pomocnicze historii
Czerpak to na lubelszczyźnie nabierak do zupy. Gdy powiedziałem to słowo koleżance ze Śląska to nie miała pojęcia o czym mówię. Dopiero jak pokazałem jej jak to wygląda to od razu zrozumiała, że chodzi o chochlę (o takim wyrazie z kolei ja wcześniej nie słyszałem). -
Nowe nazwy na Ziemiach Odzyskanych
Wschodni odpowiedział Bruno Wątpliwy → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Jak uważacie? Jak powinna wyglądać Polska (terytorium), żeby nikt nie rościł pretensji? Czy to będzie coś na kształt Księstwa Warszawskiego? -
Nie wypada tak pisać o czyjejś śmierci. Każdego to czeka. Gdzie odbywa się referendum? Na Malwinach?
-
Wam podoba się tylko to z socjala, co sami prezentujecie na tym forum Widać to gołym okiem Forum jest socjalistyczne