Skocz do zawartości

lucyna beata

Użytkownicy
  • Zawartość

    326
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez lucyna beata

  1. Zamieszki w stolicy na Święto Niepodległości 2011 i 2012

    Tylko małe ale. Nie ma wolności bez odpowiedzialności. Mają prawo demonstrować, mają prawo kontrdemonstrować ale nie w tym samym miejscu. Organizatorzy także? Nie winię uczestników ale szefów. To oni odpowiadają za przebieg zamieszek. Do przywódców należy przewidywanie konsekwencji określonych wydarzeń. Organizując kontrdemonstrację, wyzywając posiłki m.in. z Niemiec należało się spodziewać się zamieszek, jeżeli już doszło do bijatyk z policją i między uczestnikami to należy brać za to odpowiedzialność. I jeszcze jedno. Jak można żądać tolerancji dla swoich przekonań, w dużej mierze nieakceptowanych przez dużą część społeczeństwa jednocześnie dając przykład nietolerancji. Czymże innym niż brakiem tolerancji była ta lewicowa kontrdemonstrcja?
  2. Zamieszki w stolicy na Święto Niepodległości 2011 i 2012

    Straciłam resztki sympatii dla lewicowców po tym co wydarzyło się 11 listopada i później. Miałam nieprzyjemność słuchać wyjaśnień m.in. pani Szczuki i innych organizatorów z lewego skrzydła sceny politycznej. Jedno co przewija się w ich wypowiedziach: to nie my to oni. Znaleziono w kawiarni pałki, kastety i inne zabawki, no znaleziono ale nie znaleziono, to prowokacja, nie wiem kto je zostawił, nie znaleziono. Nie zaprosiliśmy Niemców, to nie my to oni. Myśmy byli tacy cacy, tylko oni i itd w podobnym tonie. Całkowity brak odpowiedzialności za swoje czyny i osób przez siebie zaproszonych, kłamstwa, wybielanie swoich i traktowanie wszystkich którzy są na prawo od nich jako faszystów, nazistów i różnego rodzaju brunatnych. Nie usprawiedliwiam zamieszek, wszyscy z lewa i z prawa, a przede wszystkim kibole, ci co naruszyli prawo powinni być ukarani ale chcę przede wszystkim jednego. Uszanowania święta narodowego, poszanowania dla prawa, w tym nieorganizowania kontrmanifestacji-ich celem jest tylko prowokowanie zamieszek, poszanowania dla munduru, który jest ważnym symbolem przede wszystkim krwi rozlanej przez żołnierzy na wszystkich frontach.
  3. Przewodniki turystyczne

    W Bieszczadach zachowało się niewiele zabytków. To nie wojna czy potem walki z UPA spowodowały ten brak lecz w dużej mierze była to celowa działalność władz PRL-u. Dwory i dworki uległy zagładzie także w czasie wojny i w okresie powojennym ale już niszczenie świątyń obrządku wschodniego i drewnianej zabudowy to wynik polityki ówczesnych władz. Świątynie, które pozostały i cmentarze wokół nich, cerkwiska to jedna z najciekawszych atrakcji kulturowych regionu. Na rynku znajduje się dużo książek, w tym przewodników poświęconych tym perełkom architektury drewnianej. Kilka z nich polecę. "Cerkwie w Bieszczadach" Stanisława Krycińskiego to podstawowa lektura wszystkich miłośników architektury cerkiewnej naszego regionu. Autor przedstawia wszystkie istniejące i nieistniejąca świątynie grekokatolickie znajdujące się na terenie Bieszczadów . Pracę swoja oparł na schematyzmach grekokatolickiej diecezji przemyskiej wydawanych w latach 1828-1938 i materiałach zaczerpniętych z rocznika "Bieszczad" - część poświęcona bieszczadzkim cerkwiom znajdującym się na Ukrainie. Prezentacja obiektów rozbita jest na dekanaty. Zachowany jest "alfabetyczny układ wsi parafialnych w każdym z dekanatów". Przy nazwie każdej miejscowości podano jej ukraiński odpowiednik. Przewodnik jest bogato ilustrowany, na szczególna uwagę zasługują archiwalne zdjęcia. Każdy rozdział rozpoczyna się od prezentacji mapy poglądowej dekanatu. Został wydany w dwóch wersjach, droższej i tańszej, tańsza ma miękką okładkę i jest klejona. Ja mam wydanie III poszerzone i poprawione, ukazało się w 2006 r. dzięki Oficynie Wydawniczej "Rewasz".
  4. Jakie periodyki czytasz?

    Czasopisma regionalne ale te specyficzne np. roczniki. Mój ulubiony to "Bieszczad" http://www.tonzbieszczadzki.pl/bieszczad_15_wstep.htm Na stronie można przeczytać kilka artykułów. Oprócz tego "Płaj" http://karpaccy.pl/plaj-31/, "Magury" http://www.skpb.waw.pl/o-nas/wydawnictwa-skpb.html , "Rocznik sanocki", "Kresy Południowo-Wschodnie" http://www.kultura.przemysl.pl/?url=19 i wszystko co mi wpadnie w ręce.
  5. Przewodniki turystyczne

    Stowarzyszenie na Rzecz Rozwoju i Promocji Podkarpacia "Pro Carpathia" w ramach Programu Współpracy Transgranicznej Rzeczpospolita Polska - Republika Słowacka 2007-2013 o którym pisałam kilkakrotnie (przewodnickie szkolenia, konferencje, publikacje) wydało trzy mapy tematyczne: "Przyroda pogranicza polsko-słowackiego", "Sztuka pogranicza polsko-słowackiego", "Etnografia pogranicza polsko-słowackiego". Są to mapy turystyczne w skali 1:130 000 opracowane i kreślone przez Karolinę Kiwior. Nigdy tych map nie użytkowałam w terenie, nie analizowałam ale mimo to postaram się o nich coś powiedzieć. Przede wszystkim są pięknie wydane, szczególnie ładnie prezentuje się mapa "Przyroda pogranicza polsko-słowackiego", autorem większości zdjęć jest naprawdę dobry fotograf przyrody Jacek Szarek,pozostałych Ryszard Hałgas i Grzegorz Sitko. Mapy są bogato ilustrowane, zdjęcia foliowane, dobry papier więc cieszą oko. Podkład - jak wspomniałam nie jestem w stanie go ocenić. Jedyna uwaga jaka mi się nasunęła to ta, że oznakowanie szlaków jest bardzo delikatne, mam ostatnio pewne kłopoty ze wzrokiem więc dla mnie pod światło prawie niewidoczne. Mam podobne uwagi do kilku innych oznakowań zlewających się z tłem. Niewątpliwym plusem jest naniesienie na mapę szlaków w tym kulturowych: Szlaku Dobrego Wojaka Szwejka, Szlaku Kajakowego Doliną Sanu, Szlaku Ikon, Szlaku Rowerowego Beskidzkie Muzea, Szlaku Nadsańskich Umocnień (Linia Mołotowa) i innych szlaków rowerowych. Część opisowa map jest różnego autorstwa. Jest wyraźna różnica pomiędzy przedstawieniem walorów polskiej części regionu i słowackiej. Szczególnie jet to widoczne na mapie "Etnografia pogranicza polsko-słowackiego". Autorka fajnie przedstawiła polskie grupy etnograficzne, ale niestety niewiele uwagi poświęciła słowackim. Dla mnie każda sprawdzona informacja dotycząca tej części Słowacji jet na wagę złota więc mam trochę niedosytu. Chciałabym zdecydowanie więcej dowiedzieć się o tamtejszej etnografii czy sztuce. Moim zdaniem opracowanie mapy przyrodniczej pod tym względem jest bardziej rozbudowane. Mapy są w języku polskim i słowackim. Dodatkowy plus albo minus jak kto woli to ten, że mapy są bezpłatne. Mapy i inne publikacje można zdobyć w Pro Carpathii w Rzeszowie http://www.procarpathia.pl/ Reasumując mapy pięknie wydane, ciekawe, gorąco polecam wszystkim miłośnikom regionu.
  6. Książka, którą właśnie czytam to...

    Pamiętniki "Podkarpackim szlakiem Września" Karola Skrzypka, miał 19 lat, gdy wybuchła II wojna św. Wierny opis walk 4 Pułku Strzelców Podhalańskich w Cieszynie, którzy walczyli m.in pod Nowym Sączem, w rejonie Wilczyska-Bobowa, Gorlic, Jasła,Krosna, Odrzykonia, Dynowa, pod Birczą, potem Przemyśl i Lwów. Dopełnieniem wspomnień jest posłowie Ryszarda Daleckiego.
  7. Książka, którą właśnie czytam to...

    Czytam, a raczej oglądam i czytam wyjątkowo interesując książkę-album "Zaginiony świat. Historia Żydów przemyskich" Jacka Błońskiego wydaną przez Muzeum Narodowe Ziemi Przemyskiej. Publikacja pasjonująca, otwiera przed nami nieznany, barwny świat, świat, który odszedł do przeszłości. Pierwsza wzmianka o tutejszych Izrealitach pochodzi spod pióra rabina Jehudy ben Meir ha Kohen (nie wiem czy odmienia się to imię) (1020-1070) i uchodzi za pierwszą wzmiankę dotyczącą Żydów na terenie dzisiejszej Polski, a ostatnia z 1968 r. Najwspanialszą częścią tej książki są archiwalne zdjęcia, przedstawiają tutejszą śmietankę towarzyską, wybitnych obywateli Przemyśla, scenki zatrzymane w kadrze, zdjęcia z getta, oraz współczesne fotografie judaiców. Na mnie wstrząsające wrażenie zrobiło zdjęcie z oładki http://www.kkn.pl/?s=karta&id=1279 tu możecie ją zobaczyć.
  8. "Tędy szli ...Operacja Karpacko-Dukielska - retrospekcja 60 lat później" Izabella Szubra "Wspomnienie" "1 września 1939 roku, gdy Niemcy wkroczyli do Polski, miałam 4 lata. Pamiętam doskonale ten dzień, ponieważ nad naszymi głowami przeleciały w kierunku Krosna niemieckie samoloty, bombardując Krosno, szczególnie lotnisko; czarne dymy snuły się nad miastem. Żołnierze niemieccy wkroczyli do Chorkówki, gdzie mieszkałam wraz z rodzicami i trojgiem starszego rodzeństwa. W tym dniu we wczesnych godzinach rannych mama wyjechała po ojca do Krosna, na stację PKP. Wystraszeni aktualną sytuacją wraz z rodzeństwem uciekliśmy do sąsiadów z własnego domu, skąd obserwowaliśmy wojsko niemieckie, które znajdowało się wokół naszego obejścia. Zaczęła się okupacja wraz ze wszystkimi rygorami na co dzień. W 1942 roku rozpoczęłam naukę w szkole podstawowej i już miałam pełną świadomość, że w okolicy działa partyzantka, szczególnie w sąsiedniej miejscowości Bóbrka. Istniało pełne zagrożenie wywózką do Niemiec na roboty przymusowe, a to już dotyczyło mojego starszego rodzeństwa. Na początku i w połowie 1944 roku Niemcy uciekali w popłochu, a w dniu 8 września 1944 roku do Chorkówki i okolic wkroczyły jednostki Armii Czerwonej. W naszym domu rodzinnym chwilowo zatrzymywali się żołnierze radzieccy, co kilka dni i na krótko, a następnie szli na zachód i południe. W jednym z jesiennych dni przyjechał na koniu żołnierz radziecki, który u nas zakwaterował. Okazało się, że ten młody i wesoły czerwonoarmista pełnił obowiązki doręczyciela poczty dla wojska. Codziennie rano wyjeżdżał, przywoził całą masę listów. Siadał wieczorem przy stole oświetlonym lampą naftową i rozpoczynał ich sortowanie. Ja siedziałam również przy tym stole i obserwowałam bacznie jego czynności. Listy dzielił na dwie grupy, układając je po prawej i po lewej stronie. Po lewej było ich więcej, tak że zaczynało brakować miejsca na stole, więc brał je i wrzucał do płonącego pieca. Ojciec mój, obserwując cały przebieg sortowania, zapytał żołnierza, dlaczego pali te listy. On odpowiedział, że adresaci już nie żyją. Następnie rozpoczynał czytanie pozostałych z prawej strony listów i to już przebiegało dłużej. I znowu niektóre z nich wędrowały na lewo, a następnie były wrzucane do pieca. Widząc zdziwione oczy mojego ojca, nie pytany wyjaśnił: "Bo tu są złe wiadomości od rodzin, a żołnierz nie może o tym wiedzieć". Kilkanaście dni żołnierz przebywał w naszym domu. Wciąż odbywało się sortowanie listów, które codziennie otrzymywał z ojczyzny, z czego zaledwie jedną trzecia doręczał żołnierzom, jadąc na linię frontu w kierunku Dukli. W kolejnym dniu, jak codziennie rano, wyjechał na linię frontu ze swoimi listami i nie wracał przez dwa dni, aż na trzeci dzień zjawił się, ale bez konia i czapki. Wrócił, ale już nie ten sam człowiek, smutny i przerażony. Konia stracił, bo trafił go pocisk. On sam przeżył, chociaż kula trafiła w czapkę. Powiedział ojcu, że w pobliżu Dukli jest straszne piekło, tysiące zabitych i rannych żołnierzy oraz ogromne ilości zniszczonego sprzętu wojskowego. Okazało się, że chodziło o bitwę na Przełęczy Dukielskiej. Rozmawiali do późnej nocy na ten temat, ponieważ ojciec znał język rosyjski, a następnego dnia pożegnał nas wszystkich ze łzami w oczach i odjechał na front. Wielotygodniowe krwawe walki na pobliskiej dukielszczyźnie odbiły się szerokim echem w naszej okolicy. Uciekinierzy z terenu walk przekazywali ich obraz, opowiadali o ofiarach wśród ludzi cywilnej oraz o zniszczeniach i tak już bardzo ubogich górskich wiosek. Dramat tamtejszej ludności trwał jeszcze wiele lat po wojnie. Pozostałe miny i niewybuchy zbierały krwawe żniwo." O książce piszę w "swoim" wątku na Bratnim Forum.
  9. Żydzi w Karpatach

    " Pomoc Polaków dla ludności żydowskiej na Rzeszowszczyźnie 1939-1945", Elżbieta Rączy, IPN "Kto w takich czasach Żydów przechowuje?...Polacy niosący pomoc ludności żydowskiej w okresie okupacji niemieckiej" red. Aleksandra Namysło IPN "The Risk of Survival. The Rescure of the Jews by the Poles and the Tragic Consequnces for the Ulma Family from Markowa" Mateusz Szpytma IPN "Z dziejów stosunków polsko-żydowskich w XX w" - 11 artykułów napisanych przez historyków, nie tylko polskich w tym poświęcone Podkarpaciu, redakcja Edyta Czop, Elżbieta Rączy IPN Oddział Rzeszów - Piotr Szopa "Stosunek żołnierzy konspiracji niepodległościowej do Żydów w świetle wspomnień i dokumentów organizacyjnych na terenie Rzeszowszczyzny" (okres okupacji), - Janusz Borowiec "Zbrodnie popełnione na Żydach przez oddział Gwardii Ludowej "Iskra" w świetle dokumentów sądowych", - Paweł Fornal "Żydzi w strukturach aparatu bezpieczeństwa na Rzeszowszczyźnie w latach 1944-1956", - Elżbieta Rączy "Zabójstwa dokonane na Żydach w województwie rzeszowskim w latach 1944-1947 w świetle akt organów bezpieczeństwa". Andrzej Potocki "Żydzi w Rymanowie", "Słownik biograficzny Żydów z Podkarpackiego", "Śladami chasydzkich cadyków w Podkarpackiem" "Żydzi w Podkarpackiem" "Podkarpackie judaica" "Bieszczadzkie losy Bojkowie i Żydzi" Elżbieta Rączy "Ludność żydowska w Krośnie do 1919 r" Biblioteka Krośnieńska zeszyt 10 "Ludność żydowska w Krośnie 1919-1939" Biblioteka Krośnieńska zeszyt 12 "Ludność żydowska w Krośnie 1939-1946" Biblioteka Krośnieńska zeszyt 15 Jacek Błoński "Historia Żydów przemyskich. Zaginiony świat", Muzeum Narodowe Ziemi Przemyskiej Wacław Wierzbieniec "Społeczność żydowska w Przemyślu w latach 1918-1939" " Z dziejów społeczności żydowskiej Dynowa" "Żydzi w województwie lwowskim w okresie międzywojennym. Zagadnienia demograficzne i społeczne" Franciszek Kotula "Losy Żydów rzeszowskich 1939-1944" Społeczny Komitet Wydania Dzieł Franciszka Kotuli,
  10. Waldemar Basak "Rzecz o majorze Antonim Żubrydzie Samodzielny Batalion Operacyjny Narodowych Sił Zbrojnych 1944-1947" Ruthenus wydanie I "Rzecz o majorze Antonim Żubrydzie" Waldemar Basak Ruthenus wydanie: II poprawione i poszerzone "Wołyniak, legenda prawdziwa" Dionizy Garbacz IPN Oddział Rzeszów Romuald Niedzielko "Kresowa księga sprawiedliwych 1939-1945 O Ukraińcach ratujących Polaków poddanych eksterminaci przez OUN i UPA" IPN Redakcja: Krzysztof Kaczmarski i Andrzej Romaniak "Powiat sanocki w latach 1944-1956" Muzeum Historyczne Sanok "Powiat Przemyski w latach 1944-1956" redakcja Krzysztof Kaczmarski, M. Krzysztofiński IPN Oddział Rzeszów Benedykt Gajewski "Walka z ukraińskim podziemiem na południowo-wschodnim obszarze Polski w latach 1944-1948" "Zbrodnie bez kary" Łukasz Kuśmicz "W kręgu "Łun w Bieszczadach". Szkice z najnowszej historii Bieszczad" Grzegorz Motyka Rytm " Tak było w Bieszczadach Walki polsko-ukraińskie" Grzegorz Motyka Wolumen "Od rzezi wołyńskiej do akcji "Wisła" Konflikt polsko-ukraiński 1943-1947" Grzegorz Motyka Wydawnictwo Literackie "Akcja "Wisła" Redakcja Jan Pisuliński IPN Warszawa "Antypolska akcja OUN-UPA 1943-1944 Fakty i interpretacje" IPN Warszwa "Akcja "Wisła" przyczyny, przebieg, konsekwencje" Archiwum Państwowe w Przemyślu "Był taki czas U źródeł akcji odwetowej w Pawłokomie" Zdzisław Konieczny Archiwum Państwowe w Przemyślu "Bieszczady w Polsce Ludowej w 1944-1989" Redakcja Krzysztof Kaczmarski IPN Oddział Rzeszów "Ośrodki odosobnienia w Polsce południowo-wschodniej (1981-1982)" Grzegorz Wołk IPN Oddział Rzeszów "Twarze bezpieki w Polsce południowo-wschodniej 1944-1990 Obsada stanowisk kierowniczych Urzędu Bezpieczeństwa i Służby Bezpieczeństwa Informator personalny" Opracował zespół IPN Oddział Rzeszów "Urząd Bezpieczeństwa w Brzozowie 1944-1956" Piotr Chmielowiec IPN Oddział Rzeszów "Niepodległościowe organizacje młodzieżowe na Rzeszowczyźnie w latach 1944-1956" Bogusław Wójcik IPN Oddział Rzeszów "Księga poległych, pomordowanych i zmarłych na polu chwały mieszkańców ziemi sanockiej w latach 1939-1944-1948" Marian Jarosz Zarząd Koła Kombatantów Rzeczypospolitej Polskiej i Byłych Więźniów Politycznych w Sanoku "Skazani na karę śmierci przez Wojskowy Sąd Rejonowy w Rzeszowie 1946-1954" została wydana przez IPN w cyklu "Studia i materiały" Redakcja: Tomasz Bereza, Piotr Chmielowiec IPN "Dzieje Podkarpacia tom VII Areszt śledczy w Krośnie i jego więźniowie (na tle działań antykomunistycznego podziemia w powiecie krośnieńskim w latach 1944-1956)" Redakcja: Jan Gancarski Podkarpackie Towarzystwo Historyczne "Krosno i Powiat Krośnieński w latach 1944-1956" Redakcja: Krzysztof Kaczmarski, Mariusz Krzysztofiński, Czesław Nowak IPN Oddział Rzeszów "Represje aparatu bezpieczeństwa w Jasielskiem" Zdzisław Świstak "Pogrom, którego nie było Rzeszów 11-12 czerwca 1845 r." Krzysztof Kaczmarski IPN Oddział Rzeszów "Elektrownia Wodna Solina im.Karola Pomianowskiego na Sanie" Autor: Zespół pod redakcją naukową prof. dr. hab.inż. Janusza Dziewanowskiego Polska Akademia Nauk Wydawnictwo Instytutu Gospodarki Surowcami Mineralnymi i Energią PAN "Zespół Elektrowni Wodnych Solina-Myczkowce" Zbigniew Kozicki
  11. Literatura - Wrzesień 1939 r.

    Wrzesień i Podkarpacie. Karol Skrzypek "Podkarpackim szlakiem Września Wspomnienia żołnierza armii Karpaty" Jerzy Majka "Garnizon Rzeszów 1918-1939" Andrzej Olejko "Działania bojowe 31. Eskadry Rozpoznawczej nad Słowacją podczas wojny obronnej 1939 r.""Kresy Południowo-Wschodnie" rok III zeszyt I
  12. Lista pogromów z udziałem Polaków

    Ja zaś wspomnę o pogromie w Rzeszowie, którego nie było, a o którym dość często można przeczytać np. w książce Grossa. Chodzi mi o antyżydowskie ekscesy po odkryciu straszliwie zmasakrowanych zwłok 9-letniej Broni Mendoń. Miały one miejsce 11 i 12 września, są przesłanki przemawiające za tym, że były sterowane przez przedstawicieli ówczesnej władzy. Polecam bardzo interesującą książkę Krzysztofa Kaczmarka "Pogrom którego nie było, Rzeszów 11-12 czerwca 1945 r. Fakty, hipotezy, dokumenty"wydaną przez IPN Oddział Rzeszów
  13. Literatura - Polacy na frontach II WŚ

    "Generał Stanisław Maczek" Jerzy Majka Libra Rzeszów 2005 Kiedyś na jednym z for ostro rozmawialiśmy o wyższości zachodu nad wschodem Polski. Urażono moją ambicję więc postanowiłam udowodnić ilu to wybitnych Polaków pochodzi w naszego regionu. Na pierwszy ogień poszli wojskowi związani z Podkarpaciem i Bieszczadami. Wbrew pozorom jest ich wielu począwszy od Czarneckiego, a skończywszy na Sikorskim. Wśród nich jest i gen. Maczek. Lokale wydawnictwo Libra poświęciło im cykl wydawniczy. Nie mi oceniać jakość tych biografii, kilku Kolegów zajmujących się historią zwróciło i uwagę, że są lepsze publikacje dotyczące naszych wybitnych. Aby przedstawić biografię gen. Maczka posłużę się fragmentem wstępu. "Stanisław Maczek był postacią wyjątkowego formatu. Studiował filozofię i polonistykę, a został zawodowym wojskowym i w mundurze spędził 33 lata swego życia. W wojnach o "niepodległość i granice" wykazał się wielką pomysłowością i walecznością - był pierwszym oficerem WP awansowanym na wyższy stopień przez Naczelnego Wodza na polu bitwy. Dowodził pierwszymi polskimi formacjami pancerno-motorowymi, na czele których walczył w trzech kampaniach na terenie kilku krajów, od pierwszego do ostatniego dnia II wojny światowej. " W nagrodę' pozbawiono go obywatelstwa polskiego i na emigracyjny chleb zarabiać musiał jako sprzedawca i barman. Doczekał się jednak zmian ustrojowych w Polsce i symbolicznego bodaj zadośćuczynienia za doznane krzywdy. Jako jeden z wybitniejszych generałów polskich XX wieku znalazł trwałe miejsce w dziejach polskiego oręża. Niniejsza praca jest zarysem biografii wojskowej generała. Jej celem jest zwięzłe przedstawienie najważniejszych etapów życia gen. Maczka, wzbogaconych o jego sądy i wypowiedzi. Tekst zasadniczy uzupełniono o oryginalne cytaty: fragmenty opinii służbowych dotyczących Stanisława Maczka, opinie jego podwładnych, a także fragmenty rozkazów i pism do niego kierowanych." Nie byłabym sobą, gdybym nie wrzuciła fragmenciku biografii gen. Maczka dotyczącą Bieszczadów "O niepodległość i granice Kampania krośnieńska ruszyła najpierw z Sanoka, gdzie połączyła się z ochotnikami z Sanoka i Borysławia (Grupa ppłk. Swobody). Pierwszym sukcesem grupy było opanowanie Ustrzyk Dolnych, a następnie (20 XI 1918 r.) Chyrowa - ważnego węzła kolejowego, w czym duży udział miała kompania por. Maczka. Dalsze ataki w kierunku Sambora zostały przez Ukraińców wstrzymane. W grudniu Chyrów chwilowo utracono, ale niebawem został ponownie odzyskany, wraz z linią kolejową do Przemyśla. Na początku 1919 r. front na dobre utknął pod Chyrowem. Kompania krośnieńska weszła w skład batalionu strzelców sanockich, który zakwaterowano w słynnym Zakładzie Naukowym oo. Jezuitów. Por. Maczkowi powierzono dowództwo kompanii ciężkich karabinów maszynowych. Był niekwestionowanym "specjalistą od wypadów". Górzysty teren i brak ciągłej linii frontu stwarzały energicznie działającej grupie spore możliwości. "Jedyną formą ofensywną - napisał S. Maczek - pozostawały wypady. Raczej płytkie, dorywcze, z garstką mych dobranych, uzbrojonych w ręczne granaty, gdyż miałem słabość do tej broni, hukiem i efektem łatwo stwarzającej zaskoczenie. Wypady, by wziąć jeńca, usunąć jakiś dokuczliwy karabin maszynowy, by niepokoić, by udawać siły, których nie było." Taki popisowy wypad przeprowadził por. Maczek w lutym 1919 r. na odprawie w dowództwie Grupy "Chyrów" gen. Mieczysława Lindego uzyskał zgodę na zorganizowanie wypadku na Smerczynę, gdzie znajdowała się jedna czy dwie haubice ukraińskie, ostrzeliwujące tor kolejowy oraz pociągi w rejonie miejscowości Terło. 18 lutego por. Maczek osobiście poprowadził stuosobową grupę wypadową, która nocą dokonała obejścia górami, niespodziewanie zaatakowała i zdobyła działo. Następnie, wykorzystując powstałe zamieszanie, powróciła główną drogą na stanowiska wyjściowe., prowadząc zdobyczną haubicę, choć planowano tylko jej zniszczenie (opis tej modelowej wręcz akcji został złożony przez S. Maczka w latach dwudziestych w Wojskowym Biurze Historycznym). "
  14. Nie znoszę wojennej tematyki, dosłownie nie cierpię ale mimo to mam kilka książek poświęconych II wojnie św. Oczywiście związanych z regionem. Polecam znakomite wspomnienia Józefa Pawłusiewicza "Na dnie jeziora" pozycja obowiązkowa dla wszystkich miłośników regionu. Maleńki fragment str. 306 "Znajomi Żydzi z okolicznych wiosek błagali nas o pomoc. Nasza grupa zebrała się na naradę poświęconą wyłącznie sprawie udzielania pomocy Żydom. Gdy mój brat, Tadeusz, zapoznał wszystkich z celem zebrania i omówił ewentualne sposoby oraz zakres pomocy, wszyscy pogrążyli się w ponurym milczeniu. Każdy współczuł ściganym i mordowanym niewinnym ludziom, ale nikt nie spieszył się do zabrania głosu. - Koledzy - ciągnął Tadeusz - te zbiorowe mogiły pomordowanych matek, dzieci i starców pozostaną pomnikiem hańby Niemców, znakiem barbarzyństwa nieznanego w historii dziejów ludzkości. Dla nas są świadectwem ludzkiej tragedii, ludzkich cierpień, na które ze względów humanitarnych nie możemy być ślepi, nieczuli, obojętni. - Dobrze - odezwał się pierwszy Michał Koncewicz - nikt panu racji nie odmawia. Niewątpliwie my wszyscy jednakowo myślimy i jednakowo jesteśmy wstrząśnięci nieszczęściem tych ludzi, ale zdaje pan sobie sprawę, że w razie wsypy za ukrywanie Żyda trzeba zapłacić własną głową- - dodał z naciskiem - głowami swoich najbliższych. Mówię to nie dlatego, by odstraszyć zebranych od zamierzonej akcji, lecz w tym celu, by zabezpieczyć się na sto procent przed ewentualna wsypą. Wprawdzie nasz Łęg jest zakątkiem mało odwiedzanym przez policję ukraińską, ale mamy tu szpicla, który bez zmrużenia oka wydałby nas wszystkich na śmierć. Jeżeli moglibyśmy przechować kogoś z Żydów, to jedynie w lesie, w specjalnie urządzonej dla nich kryjówce, w miejscu niedostępnym, gdzie prócz dzikiego zwierza nikt nie zachodzi." ------------------------------------------------------------------------------------------- Zupełnie nieznane są pamiętniki Michała Ducia "Wojenne losy chłopca znad Sanu", a szkoda str. 14 "Żyliśmy z nimi bardzo dobrze prawie trzy lata, aż do czterdziestego drugiego roku - kiedy zaczęły się tworzyć bandy. To znaczy, najpierw dookoła były posterunki policji ukraińskiej. To byli ci, którzy zgłosili się na ochotnika, żeby służyć Niemcom. Z początku mordowali Żydów... Często robili sobie z tego drwiny. Słyszałem jak ludzie między sobą opowiadali. Na przykład, przyszedł Ukrainiec i chwalił się, jak to zjawił się u niego Żyd i zaoferował mu zegarki oraz jakieś tam złoto, żeby go tylko przechował, aby go Niemcy nie znaleźli. Ukrainiec relacjonował, co on na to j...twoju mat, Żydowi powiedział. A powiedział mu tak Ja cię schowam tak, że cie nikt nie znajdzie. No i wziął broń, zastrzelił Żyda, zakopał i zapewnił Teraz już nikt cię nie znajdzie Takie miał makabryczne poczucie humoru. I w pewnym momencie ludzie zaczęli mówić tak: Teraz mordują Żydów, Żydzi skończą się, żeby za Polaków nie wzięli się... No i wkrótce słowa okazały się prorocze. Słyszało się, ze tam kogoś zamordowali, to znowu gdzie indziej. a później już nocą, pojawiały się łuny na niebie. Paliły się polskie domy, polskie wioski, kolonie, na których osiedlano Polaków... Doszła kiedyś taka wiadomość, że zjechali do jednej miejscowości, Pobiedno się nazywała i nie dość, że mordowali, palili, to jeszcze ludzi łapali i do ognia wrzucali. Takie wstrząsające wiadomości docierały do nas coraz częściej.Ci co grasowali w naszej okolicy, to nie nazywali się "banderowcy", tylko "bulbowcy". Bo szef tej całej ukraińskiej bandy, to był Taras Bulba. Nadal dobrze żyliśmy z okolicznymi Ukraińcami, nic złego nas z ich strony nie spotkało, ale zaczął narastać jakiś strach, było czuć takie napięcie. Zaczęło się od tego, ze jeśli ktoś, jakiś Polak, miał z Ukraińcem niesnaski, jakieś nieporozumienie kiedyś tam - to jechali i mordowali go, w nocy. W dzień, nie. No i później ostrzegali, że takie rodzinie, w którejś kogoś zamordowano, nie wolno pomagać, a nawet zbliżać się do niej." "Naprzeciw nas mieszkał niejaki Ramel. To był Poleszuk, czyli Polak od lat osiadły na tamtych terenach. Był to człowiek światły, zamożny, bardzo dobry gospodarz. Hodował piękne, wspaniałe konie. One chodziły swobodnie, a jeśli weszły komuś w szkodę, to przychodził do ludzi i płacił, żeby nikt nie miał krzywdy. Zresztą Ukraińcy, jeśli ich bydło zrobiło jakieś szkody, też przychodzili, żeby jakoś sprawę polubownie załatwić. Naprawiali szkody albo przynajmniej deklarowali taką chęć, gdyż myśmy tam specjalnie nie mieli pretensji. Bo jak ktoś uczciwie podchodził do sprawy, to i człowiek mu się tym samym odwdzięcza. Wracając do tego Ramla. Dookoła działo się już niedobrze: tu spalili, tam spalili. A my tu w środku, jeszcze spokojnie. Ale coś się do nas zbliżało. Naraz, jednej nocy, Ukraińcy wpadli do Ramlów. Było ich w domu czworo: Ramlowa, Ramel, ich syn i synowa. Bo Olek, syn Ramla, jedynak, dopiero co ożenił się. złapali Olka. Przywiązali go do słupa telegraficznego, co był przy drodze. I ten słup, razem z nim, piłą rżnęli. W takich mękach chłopak konał. Starego Ramla ukrzyżowali, przybijając do desek w stodole. Zrabowali co mogli - bo to była zamożna rodzina - i odjechali pod osłoną nocy, tak jak zjawili się. Następnego dnia przyszła do nas Ramlowa, prosić aby brat wziął kolegę i pomógł jej pogrzebać męża i syna oraz ukryć pozostałe rzeczy, których nie zdążyli zrabować. Oni tam poszli, a oni myśmy obserwowali z okna. Było dobrze widać, bo to równina.Mama zerkała co chwilę. Naraz od Stydnina jedzie kilka furmanek. Jadą bandziory ze śpiewem, z harmoszką. Zajeżdżają na podwórko Ramlów. No i teraz będzie tragedia - obawiamy się. Jak złapią mojego brata Władka i jego kolegę - Sochackiego- a wiedzą przecież, że to nie domownicy - zamordują. A jak ich, to przyjdą po nas... Mama uklękła, wzięła nas dzieci, kazał nam też kleknąci zaczęła odmawiać "Pod Twoją opiekę". Modlimy się żarliwie i patrzymy co dzieje się. A tu odsuwają się "kiczki" na dachu od stodoły - takie wiązki słomy, z których było zrobione poszycie - brat wychodzi spomiędzy nich. A za nim Sochacki. Skaczą i uciekają. Ubiegli kawałek, ale któryś z bandziorów się zorientował. Ruszyli w pościg. Strzelają. Nagle pada brat. Nie wiemy czy trafiony, czy co? A jemu było źle uciekać, bo miał niewygodne buty i chciał szybko je zrzucić. Patrzymy się - zerwał i biegnie dalej. Pogonili ich jeszcze trochę, ale bezskutecznie, więc wracają. Widzimy jak Ukraińcy podchodzą do tego pastucha. Nie wiemy, o co pytają, ale możemy domyślać się. Jeśli ten Ukrainiec powiedział, że to był od nas Włodek - i Sochackiego mógł rozpoznać - to przyjdą nas zamordować, przepadło... I teraz: ani uciekać, bo jak ruch zrobi się, to zauważa i sprowokujemy ich "wizytę", ani nie ma gdzie schować się... Czekamy na rozwój wydarzeń. Ale oni odeszli od pastucha i poszli z powrotem do zabudowań Ramla. Przez dłuższy czas nic nie dzieje się. Naraz wychodzi dwóch z karabinem. Idą prosto do nas. Matko Boska! Idą nas zamordować! Zdrętwieliśmy." -------------------------------------------------------------------------------------------- Warto też zapoznać się ze zbiorem wspomnień Bolesława Baranieckiego "Opowieści leskie z pamięci i z fotografii" -------------------------------------------------------------------------------------------- Znakomite wspomnienia Franciszek Kotuli "Diariusz muzealny 1942-1948" 14 VIII 1943. Często się słyszy, że Niemcy na kierowniczych i odpowiedzialnych stanowiskach administracyjnych, a więc należący do śmietany partyjnej, w znacznej części są anormalni. To odnoszę również i do komisarza Pavlu. Po tym, co widziałem i czego doświadczyłem, mogę się pod tą opinią w pełni podpisać. W związku z trzecim remontem w muzeum Pavlu zdecydował się wpaść do obiektu. I rzeczywiście nie przyszedł, a wpadł. Nie powiedziałbym, żeby go coś interesowało. Przebiegł szybko sale muzealne, gdzieś od niechcenia rzucił jakąś uwagę, tak ni przypiął, ni przyłatał. Np. zapytał: A te meble po co tu stoją? - i wskazał na śliczny biedermajerowski salonik stojący w hallu. gdzie powinien stać. I czy można na to odpowiedzieć? Jego oczy gdzieś niespokojnie i błędnie biegały - pewnie za myślami, których były wyrazem. Nie przyglądał się obrazom czy strojom ludowym, ale wlazł do komórki i zauważył, że jest ciasno. Jakiś czas zatrzymał się przy archeologii. Jego uwagę zwróciły brązowe siekierki. Kiedy zapytałem, czy mogę mówić po polsku, to mnie najpierw skrzyczał, dlaczego nie umiem po niemiecku, ale ostatecznie mówiliśmy po słowiańsku, to znaczy ja po polsku a on po czesku. Do jakiego narodu należały te siekierki? - zapytał nagle. Nie wiem - szczerze odpowiedziałem. To on znowu do mnie mówi, co ze mnie za kustosz. Dopiero przyjął wytłumaczenie, że kustosz tylko zbiera, a fachowcy to oceniają i badają. Wtedy mi kazał jeździć po okolicy i zbierać te rzeczy, ale skąd wziąć na to środki, nie powiedział. Radzili mi, po niewczasie, żebym powiedział: Te siekierki są germańskie! Byłbym wziął i na posadzkę i na drzwi. Może szkoda? Pavlu powiedział jednak, że o odrzwiach i drzwiach myśli i szuka na to pieniędzy. Czy znajdzie? Będąc w kuchni zwróciłem mu uwagę, że konieczne są szafki na naczynia, których robotę wstrzymał swego czasu. Odpowiedział przy świadku inż. Brzuchowskim, że jeśli pracownia stolarska ma drewno, to niech robi. Zaraz napisałem pismo, dałem Goerowi do podpisu i poszło do pracowni stolarskiej. Żeby chociaż zrobili. Pavlu zostawił mnie nieco rozstrojonego. Taki dziwny człowiek, który wprowadza niepokój i roztrzęsienie. Odetchnąłem jak poszedł. 20 VIII 1943. Powiedziano mi, że Pavlu oświadczył kiedyś inż. Posadzkiemu, że muzeum leży mu na sercu, że szuka pieniędzy na wykończenie frontu. Żeby je wreszcie znalazł. Salki na dole wymyto, wstawiono drzwi. Bardzo się cieszę. Zacznę teraz urządzać. Ale wcale nie będę się spieszył. " ------------------------------------------------------- Wspomnienia Stanisława Rajchela "Kronika wydarzeń świadectwem czasów i ludzi" wydane własnym sumptem, nikt ze znajomych historyków o nim nie słyszał, publikacja chyba niedostępna na rynku, dostałam ją od anonimowego czytacza jakiegoś forum. ------------------------------------------------------------ Tomasz Mianowski "Schroniska górskie w Karpatach Polskich w latach 1939-1945" ciekawe opracowanie o charakterze monograficznym opowiada o dziejach naszych schronisk i ludzi z nimi związanych w czasie okupacji, o ludziach związanych z ruchem oporu, o trasach kurierskich. Jest oparta w dużej mierze na wspomnieniach, relacjach itd.
  15. Przypadł mi w udziale zaszczyt zaproszenia Was na bardzo ciekawe spotkanie - prelekcję pana Andrzeja Romaniaka, które odbędzie się 17 listopada o 17 w Sanoku w Domu Turysty w sali zwanej akwarium. Temat prelekcji: Antoni Żubryd Żołnierz Wyklęty fakty i mity. Pan Andrzej Romaniak historyk specjalizujący się w dziejach powojennych Ziemi Sanockiej pracujący w Muzeum Historycznym w Sanoku, kierownik Działu Historycznego jako pierwszy zajął się odkłamaniem jednego z perelowskich mitów, jako pierwszy rozpoczął kwerendę naukową i przedstawił w sposób naukowy, daleki od ideologii dzieje Żubryda i jego Oddziału. Spotkanie odbędzie się dzięki Kolegom z PTTK w Sanoku, którzy są organizatorami spotkania. Pan Andrzej zgodził się odpowiadać na pytania Forumowiczów, które Mu przedstawię na spotkaniu. Proszę na Forum o zadawania pytań, mówienie o tym co Was interesuje w biografii Żubryda. Publikacje: Andrzej Romaniak, Por. Mieczysław Kocyłowski Czarny. Byłem zastępcą Żubryda, Sanok 1999, ISBN 83-907352-8-8 Andrzej Romaniak, Pamiątki po 2 Pułku Strzelców Podhalańskich z Sanoka – katalog zbiorów, redakcja: Ewa Kasprzak, Wiesław Banach, Sanok 2003, ISBN 83-919305-0-5 Andrzej Romaniak, Kapłan wielkiej odwagi, redakcja: Andrzej Romaniak, Halina Więcek, Sanok 2004, ISBN 83-919305-6-4 Andrzej Romaniak, MEDALE, MEDALIONY, PLAKIETY – katalog zbiorów, redakcja: Ewa Kasprzak, Wiesław Banach, Sanok 2005, ISBN 83-919305-8-0 Andrzej Romaniak, ks. Zdzisław Peszkowski, Z grodu nad krętym Sanem w szeroki świat, opracowanie: Andrzej Romaniak, redakcja: Ewa Kasprzak, Wiesław Banach, Andrzej Romaniak, Sanok 2004, ISBN 83-919305-3-X Andrzej Romaniak, AGRESOR – Ks. prałat Adam Sudoł w dokumentach Służby Bezpieczeństwa i Urzędu do Spraw Wyznań w latach 1957–1989, opracowanie: Krzysztof Kaczmarski i Andrzej Romaniak, Sanok 2006, ISBN 83-60380-07-4 Andrzej Romaniak, Historia ziemi sanockiej. Praca zbiorowa. Gdzie wspólne źródła i korzenie. Dzieje współistnienia kultur polskiej i ukraińskiej na ziemi sanockiejod średniowiecza do współczesności. Redakcja: Ewa Kasprzak, Wiesław Banach, Sanok 2006, ISBN 83-60380-05-8 Powiat sanocki w latach 1944–1956; Andrzej Romaniak. Powstanie, działalność i likwidacja antykomunistycznego oddziału partyzanckiego NZS pod dowództwem Antoniego Żubryda (praca zbiorowa) IPN, Rzeszów 2007
  16. Z tego co orientuję się film pani Iwony Bartólewskiej "List do Syna" http://www.filmpolski.pl/fp/index.php/4213031 nie może ukazać się w środkach masowego przekazu z powodu wyroku sądowego. Morderca, który go napisał list uzyskał wyrok sądowy - zakaz jego emisji. Na pokazie zamkniętym w ub. roku w czasie trwania panelu historycznego poświęconego Żubrydowi obejrzałam go. Oglądał go z nami pan Janusz Niemiec - syn Żubrydów, rozmawialiśmy o realizacji tego pierwszego półkownika III Rzeczypospolitej. Moim zdaniem sam film jest w miarę interesujący, odebrałam go jako studium zwyrodnienia Vaulina. Zresztą listu nie wolno publikować nawet w publikacjach historycznych. W II wydaniu ciekawej książki dr Basaka (I wydanie to jego praca doktorska) Waldemar Basak "Rzecz o majorze Antonim Żubrydzie" str. 229 Janusz Niemiec mógł tylko zamieścić maleńki fragment tego pisma "Twarz w twarz z zabójcą" Janusz Niemiec [...] Prowadzone przez prokurator Hannę Solarewicz śledztwo jednoznacznie wykazuje, że Jerzy Vaulin jest zabójcą. Wobec faktów Vaulin przyznał się do morderstwa. Pewnego dnia około południa zapukał do drzwi mojego mieszkania i wręczył mojej żonie Izabeli list zatytułowany Do Syna. Jest to 5-cio stronicowy maszynopis bez podpisu z szokującym mnie wstępem, który pozwolę sobie zacytować Słowa te kreśli człowiek który przed pół wiekiem odebrał życie Pańskim rodzicom. W dniu 24 października 1997 r. w dniu dokładnej pięćdziesiątej rocznicy tego dramatu powstała możliwość, a nade wszystko konieczność, złożenia na pańskie ręce tego wyznania. W dalszej części tego listu Vaulin przedstawia swoją wersję wydarzeń opierając swoje relacje na konieczności obrony swego życia. List ten natychmiast przekazałem do prokuratury w Brzozowie, która przygotowywała w tym czasie akt oskarżenia. W dniu wręczenia listu mojej żonie byłem w pracy, dlatego nie doszło do naszego pierwszego spotkania. Przyznam szczerze, ze moja reakcja na to wydarzenie mogła być nieprzewidywalna. W tym czasie, reportaż Piotra Lipińskiego w "Gazecie Wyborczej" o śmierci małżeństwa Żubrydów wywołał zainteresowanie tym tematem Wytwórnię Filmów Dokumentalnych w Gdańsku, która postanowiła nakręcić krótki film. Realizatorzy tego filmu planowali doprowadzić do spotkania Jerzego Vaulina ze mną, ale do tego wydarzenia nie doszło. Film przedstawia Vaulina jako człowieka cynicznego, pełnego buty i pewności siebie. Na pytanie dlaczego zamordował Żubrydów odpowiada: że może z sadyzmu, a może lubię zabijać ludzi? [...] Ostatnie moje spotkanie z zabójca Rodziców miało miejsce dwa lata temu w Sanoku. Odbyło się z inicjatywy Telewizji TVN Kraków, która planowała nakręcenie 3 odcinkowego filmu o historii mjr Żubryda. Vaulin oczekiwał mnie na brzegu Sanu, wyciągnął rękę na powitanie której naturalnie nie przyjąłem. Po chwilowej ostrej dyskusji między nami spotkanie zakończyła cyniczna i szokująca wszystkich obecnych odzywka j. Vaulina o następującej treści: Czy w związku ze śmiercią Rodziców otrzymał pan od państwa odszkodowanie, bo jeśli tak to powinien Pan być mi wdzięczny i mi podziękować Spotkanie to zostało utrwalone przez kamerę TVN. Janusz Niemiec Mirocin, 25 VIII 2010 r" Ponoć wyroków sądu nie należy komentować ale dla mnie jest on dziwny. Prokurator prosił o o uznanie Vaulina dwukrotnie winnym zbrodni, sąd nie uwzględnił jego argumentacji i nie przyjął do wiadomości iż Jerzy Vaulin był tajnym agentem UB. Sąd umorzył sprawę przyjmując iż popełnione przez niego czyny wyczerpują dwukrotnie znamiona zbrodni ale nastąpiło przedawnienie.
  17. Książka, którą właśnie czytam to...

    Usiłuję czytać ze zrozumieniem artykuł naukowy dotyczący archeologii, sprawia mi to pewne trudności. Jan Garncarski, Jacek Poleski "Trzcinica, powiat Jasło najstarsze średniowieczne grodzisko w Karpatach polskich" "Wczesne średniowiecze w Karpatach Polskich" Materiały Konferencyjne Trochę o Trzcinicy jest tu malopolska24.pl/index.php/2011/06/karpacka-troja-czyli-o-dlugich-dziejach-grodu-w-trzcinicy/
  18. Hitler uwziął się nie tylko na Żydów. Zagłada dotyczyła także Cyganów=Romów. Jakie przesłanki przemawiają za tym, że mógłby w tym wypadku występować wątek religijny?
  19. Historia lokalna - literatura

    Kolejne bardzo ciekawe wydawnictwo do pobrania w pdf http://www.podkarpackie.travel/pdfy/Wedrowki/pl/index.html To informator i to bardzo dobry "Wędrówki podkarpacko-preszowskie Przewodnik turystyczny" polecam wszystkim miłośnikom pogranicza polsko-słowackie, nie tylko Podkarpacia. Są tu informacje o zabytkach, walorach turystycznych, szlakach i infrastrukturze turystycznej, bazie gastronomiczno-hotelarskiej, instytucjach kultury, a przede wszystkim aktualne dane teleadresowe. Moim zdaniem jest zdecydowanie lepszy niż wydawnictw komercyjne tego typu np. Pascala. O przewodniku będę pisać na bratnim forum w dziale turystyka historyczna w "swoim wątku" poświęconym bibliografii słowackiej.
  20. "Akcja Wisła" - ocena

    Czytam właśnie artykuł Zbigniewa Palskiego "Czy konieczna była operacja "Wisła", wczoraj przebrnęłam przez "Akcja "Wisła" w świetle prawa" Ryszarda Szawłowskiego zamieszczone w "Kresach Południowo-Wschodnich" rok II i przez artykuł Andrzeja Zapałowskiego "Zarys działań jednostek Ludowego Wojska Polskiego na terenie Powiatu Przemyskiego w latach 1944-1948" w roku III( o tym roczniku piszę na Bratnim Forum w swoim wątku czytelniczym) Za tym, że była to czystka przemawia jeszcze jeden fakt. Przygotowania do akcji "Wisła" były rozpoczęte tuż po decyzji strony sowieckiej o nieprzyjmowaniu dalszych przesiedleńców z Polski. Wcześniej problem UPA nie interesował polskich władz. Oczywiście, że posłowie PSL, wojskowi prosili o rozwiązanie problemu, przecież tu ludzie żyli w piekle. Pierwsi protestowali posłowie PSL interpelacja do Krajowej Rady Narodowej m.in. posła Głowacza "Po dzień 27 grudnia 1945 r. bandy ukraińskie spaliły 70 gromad oraz 6 przysiółków i zostało zamordowanych 300 Polaków. Ludność ze spalonych gromad, ratując się ucieczką, schroniła się do m. Przemyśla, nie mając odpowiedniego mieszkania, ani środków żywności dla siebie i dla inwentarza żywego. Ludność polska w pozostałej części w pozostałej części powiatu przemyskiego żyje w ciągłym postrchu przed bandami ukraińskimi woła o pomoc i zabezpieczenie". Oczywiście, brak reakcji. Pod koniec września 1946 r. poseł Burda z PSL złożyli wniosek "Krajowa Rada Narodowa powołuje komisję poselską w składzie 12 posłów - po dwóch z każdego klubu poselskiego - dla natychmiastowego zbadana stosunków , dotyczących bezpieczeństwa na terenach województwa rzeszowskiego i lubelskiego, zaproponowania środków dla zwalczania grasujących band, i zapewnienia bezpieczeństwa osobistego, majątku i opieki miejscowej ludności oraz przełożenia planu zagospodarowania opuszczonych lub zniszczonych terenów." Bez reakcji. Reagował też kościół - ks. biskup przemyski Franciszek Barda do marszałka itd.
  21. "Akcja Wisła" - ocena

    Nie. To była rozmowa prywatna więc nie chcę podawać personaliów.
  22. "Akcja Wisła" - ocena

    Jestem przewodnikiem, non stop spotykam się z ludźmi, którzy twierdzą, że byli świadkami jakichś wydarzeń. Sądzę, że w pewnym stopniu jestem w stanie odróżnić prawdę do fałszu. W tym przypadku miałam do czynienia z oficerem z tytułem prof. przed nazwiskiem. @ Carantuhill proszę poczekajmy, może uda się potwierdzić lub ostatecznie odrzucić tę przesłankę. Trochę grzebię w temacie, zaglądam do przeróżnych publikacji. Coraz bardziej trafia mi do przekonania jedno. To była czystka etniczna, a pretekstem były działania UPA. Tak o tym pisze Motyka trochę inaczej kładąc akcent na rangę wydarzeń: "Za usunięciem Ukraińców i Łemków przemawiał jeszcze jeden argument. W 1944 roku Stalin zadecydował, iż Polska Ludowa ma być państwem etnicznie jednorodnym."
  23. Przegląd prasy

    "Kresy Południowo-Wschodnie Rocznik Regionalnego Ośrodka Kultury, Edukacji i Nauki w Przemyślu" Do pobrania rok VII poświęcony symbolom narodowym. Fragment wstępu "Każda społeczność mniejsza czy większa, jeżeli tylko może się poszczyciæ swoją¹ historią, to także wiążącą się z nią, a przy tym konstytuującą ją, np. jako naród–plemię, symboliką. Symbole łączą zatem społeczności i narody. Potrafią też dzielić. Przywodzić do czynów wzniosłych, stając się desygnatami idei wokół których gromadzą się zwolennicy zmian, nadając im swoistą, np. patriotyczną, markę. Ale, bywa też, że stając się wykorzenionym z historii i tradycji substytutem aktualnej rzeczywistości, jako narzędzie politycznych hochsztaplerów czy szaleńców ujawnić mogą swą potężną moc destrukcyjną. Hitleryzm z jego potęgą symbolu nie był bynajmniej jedynym tego przykładem. Terminu symbol nie sposób przy tym ograniczyæ do znaków plastycznych. Myślenie symboliczne odwoływać się bowiem może do całej gamy projekcji myślowych. Składa się na nie zarówno mitologia ludów i narodów, stereotypy, tradycja wynikająca z literatury i zwyczajów, pieśni i to nie tylko te, które stają¹ się hymnami. Symbole rozpatrywać można więc w wielu warstwach i aspektach. Kilku takich różnych możliwości postrzegania symboli dotyczą teksty zamieszczone w niniejszym tomie „Kresów Południowo-Wschodnich”. www.kultura.przemysl.pl/pliki/ksiazka_kresy_poludniowo_wschodnie.pdf
  24. Moim zdaniem było odgórne przyzwolenie. MBP było ponad prawem. Na VIII Plenum KC PZPR w październiku 1956 r. przedstawiono wyniki prac komisji pod przewodnictwem Romana Nowaka, która badała działalność służb. Bicie, maltretowanie było częste w śledztwach w okresie 1944-1949,później zastąpiono je innymi formami torturowania zatrzymanych. Chyba po 1949 r. nie stosowano publicznego wymierzania kary. Wcześniej na terenie województwa rzeszowskiego publicznie wieszano Żubrydowców czy ciężko bito, a czasem masakrowano młodych ludzi vide Józef Mróz, który 16 maja 1947 r. wyskoczył w czasie przesłuchania z II piętra aresztu PUBP w Krośnie. Sprawę umorzono. "Szefowie WUBP, PUBP nie interesowali się przebiegiem śledztwa, nie ingerowali w prace oficerów śledczych. Wszelkie nadużycia były akceptowane, a interesował ich ostateczny wynik. Raport potwierdza, że było przyzwolenie przełożonych na stosowanie wymuszenia zeznań od podejrzanych przez bicie i torturowanie. Tym bardziej, że sami przełożeni stosowli te same metody. Szef PUBP w Krośnie kpt. Stanisław Surupiuk (30 stycznia 1946 16 stycznia 1947 roku) został oskarżony o bicie zatrzymanego w celu wymuszenia zeznań. Za powyższe "wykroczenie" został tylko ukarany dyscyplinarnie. Bezkarność oficerów śledczych UB powodowała, że nie obawiano się podczas przesłuchań stosować niedozwolone metody śledcze" "Areszt śledczy Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Krośnie" Janusz Borowiec 2. Ukaranie sprawcy pobić było sporadyczne. Znam z województwa rzeszowskiego tylko jeden taki przypadek. Bardziej tu chodziło o pozbycie się funkcjonariusza, który zagrażał innym ubekom niż o ukaranie go. Nawet funkcjonariusze UB, którzy dopuścili się zabójstwa byli bezkarni. W UB panowały często specyficzne stosunki, oni byli ponad prawem. W czasie kontroli funkcjonariusze nie wpuszczali kontrolujących do aresztu, nie pozwalali się kontaktować z podejrzanymi, fałszowali dokumenty. W czasie kontroli przeprowadzonej w maju 1947 r. w areszcie PUB w Przemyślu kpt. Pełeńskij stwierdził, że w areszcie brakuje dwóch kobiet. Funkcjonariusze przesłuchujący je chcieli udaremnić szczegółową kontrolę aresztu wyjaśniając, że działają z polecenia władz wyższych (akcja "Wisła" kobiety były Ukrainkami)). Zastępca komendanta Wydziału Śledczego próbował także zapobiec inspekcji, mówiąc i pokazując sfałszowane dokumenty, kobiety miały być przekazane do dyspozycji WUBP w Krakowie. Szef PUBP ppor. Jan Żugaja wyraził zgodę na wejście. Janusz Borowiec: "Wojskowy Sąd Grupy Operacyjnej "Wisła""Bieszczady w Polsce Ludowej" str. 101-102 '[...]Przy pomocy szefa PUBP w Przemyślu ppor. Jana Żugaja kontrolującemu udało się odnaleźć dwie kobiety zamknięte w pomieszczeniu na pierwszym piętrze budynku PUBP. Lekarz więzienny, stwierdziwszy "ciężki stan ich pobicia (zagrażający życiu zatrzymanej Kality)", uznał, że Ewa Klita i Maria Zajączkowska były torturowane w czasie przesłuchań. Naczelna Prokuratura Wojskowa po uzyskaniu zawiadomienia od WPR w Rzeszowie o popełnieniu przestępstwa wszczęła postępowanie karne przeciwko mjr. Stanisławowi Wróblewskiemu (art. 141 KKWP), gdyż Ewa Kalita na skutek stosowania u niej tortur zmarła w więzieniu w Przemyślu". Henryk Tadla, pełniący funkcję oficera śledczego PUBP w Przemyślu od 9 grudnia 1946 do 1 października 1947 r. po latach wspominał, że śledztwo przeciwko funkcjonariuszowi MBP "końcowej fazie pozostało bez biegu".Skargę na stosowanie niedozwolonych metod podczas śledztwa złożyli również: Paraskiewia Babiak, Maria Matyczak, Włodzimierz Bak, Piotr Bulicz i Roman Dynowiec. Kontrola wykazała ponadto, że na 160 podejrzanych o przynależność do UPA tylko w stosunku do 20 osób funkcjonariusze UB uzyskali wymaganą zgodę na zatrzymanie od prokuratora. Kontrolującemu nie udało się udało się ustalić, kto ich zatrzymał i o jakie czyny przestępcze są podejrzani, stwierdzając, że brak materiałów dowodowych przyczynił się do stosowania niedozwolonych metod podczas śledztwa. [....[" str. 104-105 141 z którego oskarżono funkcjonariusza brzmiał: $ 1.Żołnierz, który dopuszcza się przekroczenia władzy, to jest popełnia czyn jawie przekraczający granice jego uprawnień i pełnomocnictw, ze względu na korzyść osobistą, albo z innych pobudek , choćby ono nie wywołało, ale przestępca był świadom, że mogło wywołać szkodliwe następstwa , podlega karze więzienia". Roman Pełenskij za to, że stanął w obronie kobiet najpierw został przeniesiony do Łodzi, a w 1951 r. zwolniony.
  25. Książka, którą właśnie czytam to...

    Rocznik "Kresy Południowo-Wschodnie Historia i Tradycja" rok I zeszyt I 2003 artykuł Andrzeja Zapałowskiego "W matni pragnień i złudzeń. Próby współpracy wojskowej polsko-ukraińskiej w okresie drugiej wojny światowej". Szukam informacji o mordach na polskich żołnierzach dokonanych we wrześniu 1939 r. przez ludność miejscową na terenie Bojkowszczyny.
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.