Skocz do zawartości

Glasisch

Użytkownicy
  • Zawartość

    278
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Glasisch

  1. Edward Śmigły-Rydz i ocena jego poczynań w II RP

    obiecał nie oddać nawet guzika i co z tego wyszło? a miało być tak pięknie. Myślę, że ta karykatura jest bardzo celna i starcza za wszelkie komentarze. Znalazł się tam, gdzie było jego miejsce, na śmietniku historii, gdzie dołączył do swoich koleżków.
  2. Wilhelm Gustloff

    nie mam., bo niby skąd. To jest z internetu, co podałem i pewnie jakaś zbitka. Zresztą "twórczością" tego p. nie interesowałem się i pewnie nie zainteresuję się, bo niby po co? Jak chcesz coś korygować, poprawiać to proszę bardzo, ale to jest walka z wiatrakami.
  3. Najlepszy ciężki krążownik II wś.

    Mojego faworyta nie ma na liście, ale według mnie "Admiral Hipper", co z pewnością bardzo zdziwi wszystkich, ale warto podeprzeć się autorytetem i zacytować w tym momencie wypowiedź późniejszego inspektora Bundesmarine, wiceadmirała Rugego, który w swoim dziele "Der Seekrieg 1939 - 1945", wersja w j. angielskim "Der Seekrieg; the German Navy's story, 1939-1945". (klasyka literatury wojenno-morskiej) tak skomentował służbę tego krążownika (tłumaczenie własne z j. niemieckiego): "jak na okręt tak "wrażliwy" i mający ciągłe problemy ze swoimi maszynami oraz dochodzące do tego jeszcze bardzo wysokie zużycie paliwa, to należy stwierdzić, że ów krążownik osiągnął podczas swoich trzech bojowych wypraw jednak doskonałe wyniki" a Twoja opinia o AH żywo mi przypomina słowa eksperta od Kriegsmarine, Brytyjczyka M.J. Whitleya, bo krytykę którą tutaj wypowiadasz jest ułożona nawet w jego kolejności argumentacji. To tak na marginesie.
  4. Ocena działań Hochseeflotte

    po 18.04. postaram się podać, choć to będzie trochę trwało, ponieważ muszę kopać w dwóch grubych źródłach. To na ogół jest przemilczane, że szukali tego starcia, ale "kuzyni" nie kwapili się, bo im status - quo odpowiadał bardziej. Konsekwencje tej "bezczynności" to samozatopienie w Scapa Flow, ale im wtedy numer wykręcili, a Szkoci, którzy odprowadzali potem marynarzy do obozu jenieckiego, nie mieli się z radości i z uznaniem przytakiwali, "co zatopiliście im przed ich własnym nosem swoje jednostki, to wspaniałe, bardzo dobrze!" Źródło: patrz niżej: jak wojsko nie ma co robić, to diabeł, w tym przypadku agitatorzy socjalistyczni, znaleźli im zajęcie. W c.k. bazie w Boce Kotorskiej było to samo, nie mówiąc o Flocie Bałtyckiej. W przypadku U-Bootów, należy jeszcze wymienić tych z torpedowców. Dziękuję za zainteresowanie.
  5. Euro w Polsce

    ten cały grajdoł tutaj stracił 01.05.2004 - a kto zyskał, popatrz na półanalfabetę, ale mędrca Europy i jego kolesiów, ci zyskali, zwykły człowiek nic, a jaka tania wymówka za każdym razem, "bo tak nam każe Bruksela", to się pytam, czy PL to jeszcze niezależne państwo, chyba nie, bo jak już mamy ten EUROKOŁCHOZ to chyba już nie, a państwo, które wyrzeka się swojej waluty też je traci. Popatrz na GB, mają swoje funty, Norwegia i Dania, również, czyli można było nie przystąpić i co mądrzejsze narody to uczyniły, a z Eire jak było, najpierw im pokazała serdeczny palec i zmusili do powtórzenia i dopiero za drugim razem, powiedzieli Yes, więc obserwatorzy Eurokołchozu podeszli do tego w myśl leninowskiej zasady, że nie jest ważne, kto na kogo i jak głosuje, tylko, kto liczy glosy i jak się okazuje Eire było 3 bankrutem po Islandii i Grecji, a za nią POR. Kiedyś nastąpi nowa Wiosna Ludów i zmiecie tych decydentów z wiosny roku 68, przecież to byli wszyscy czerwoni, przepojeni ideami Che i co, ci nam polepszą, chyba tylko sobie,cop widać po debilach z Europarlamentu z Łobuzkiem na czele. Co on tutaj z pięknym Maniem zrobił, jak jego marionetka. 4 reformy na raz i co z tego wyszło? Psinco! Albo "Schei... bei Neisse". Nie przetrwały pojedyncze państwa wielonarodowościowe, a ma się udać sztucznemu tworowi. Czemu w PL nie było referendum, bo się bali, że naród powie NIE, więc nasi uważający się za pomazańców bożych zagłosowało w sejmie zgodnie z instrukcjami mediów made in TVN, bo nie będzie granic i wspólna waluta i będziecie mogli jeździć, ale że na saksy znowu to nie. Ceny europejskie, a za ile w tym kraju ludzie pracują w złotówkach, czy jest to równowartość w €. Na pewno nie i niech tak zostanie do sadu ostatecznego, ale tego ziemskiego, kiedy być może znowu staną się aktualne hasła światowego polepszenia dobrobytu ludzi "Krieg den Palästen, Friede den Hütten!"
  6. Dobre strony ZSRR

    zlikwidowanie analfabetyzmu (w PL dopiero za PRL-u), jedyne, w czym wygrali z USA. bo tam z tym problemem nadal sobie nie poradzili. Romansidło z M, Streep i De Niro...
  7. Wilhelm Gustloff

    to mu przeszło bezkarnie, a zbrodniarzem zawsze jest ten, który przegrał wojnę, natomiast dyskusji o tym człowieku - "poecie" nie zamierzam rozwijać.
  8. tak się nazywał dopiero po wstąpieniu do PMW. Przedtem Josef von Unruh.
  9. Niemcy w Polsce

    Ty, ale to prawda, bo "postępowi" tego świata wrzucają wszystkich narodowców do prawego kąta, czyli faszystów a on takim był, rusofil i germanożerca, Nie ma co się oburzać, be cool!
  10. Radziecka Marynarka Wojenna w czasie II w.ś.

    W następnym nr "Okrętów Wojennych" (107) pójdzie 3 część artykułu o radzieckich lodołamaczach, gdzie m.in, opisano, którym konwojom alianckim torowały szlak do i z Murmańska.
  11. Czy Stalin planował atak na Hitlera w '41 r. ?

    chyba nie myślisz, że mogliby twierdzić, coś innego. Plakat z roku 1941, ale nie znajdziesz dokładnej daty, jak na przykład ta pieśń, zaczęto ja śpiewać już 5 dni po agresji. Tutaj mała dygresja. Skoro Mozarta i tracącego słuch Beethovena określono mianem geniuszy, to dla kompozytora tej pieśni brak skali, ale w ZSRR mieli zawsze inną. Mozart tą swoją muzykę kameralną mógł pisać nawet na kolanie, ale już poważniejsze utwory potrzebowały czasu. Uważam, że w ciągu 5 dni, to taką pieśń można dopracować, a powstać musiała odpowiedni wcześniej, choć to (pieśń i plakat) z pewnością nie przeważy szali dyskusji, bo wspomnienia przyszłego profesora są już bardziej wiarygodne.
  12. Wilhelm Gustloff

    zgadza się, był Nemmersdorf a to wystarczyło Goebbelsowi, aby rozpętać odpowiednią kampanię. Był też niejaki Ilija Erenburg, który w swoim zacietrzewieniu i nienawiści (patrz poniżej) przekroczył pewne granice do tego stopnia, że musiał go hamować nawet Stalin. Ten artykuł o "Gustloffie" wstawiłem, jako przeciwwagę do wcześniej wypowiedzianych tutaj opinii, bo były różne, a dowodzie, że Marinesko nie był żadnym zbrodniarzem, "Gustloff" jako jednostka pomocnicza KM był celem jak najbardziej kwalifikującym go do storpedowania. Eskorta była symboliczna. Na mostku było 4 kapitanów, którzy przede wszystkim myśleli o sobie. KL Hering, dowódca torpedowca T 36, jak się u niego stawili na mostku to popatrzył na nich, jak na jakiś cudaków, bo nie byli przemoczeni, czego nie był w stanie zrozumieć, podczas, gdy jego okręt ciągle wyciągał z wody rozbitków. Gdyby udało się sformować "prawdziwy" konwój, to straty mogłyby by większe, bo przewidywana była również "Hansa", która z uwagi na awarię maszyn napędowych została, co ją uratowało. Amerykanie od początku prowadzili na Pacyfiku nieograniczoną wojnę podwodną, co uratowało Dönitza od stryczka, bo wypowiadający się w tej materii jako świadek pewien amerykański admirał odciążył go od zarzutu, a rozkaz po zatopieniu "Laconii" nie był jego wymysłem, tylko podjęty został w wyniku nieszczęśliwego splotu wypadków, w ktoreych alianci odegrali główną rolę. To na tę chwilę tyle. A poniżej glejt bezkarności czerwonoarmistą wydał im w formie ulotek niżej wymieniony człowiek, ale nie twierdzę, ze wszyscy tacy byli. Ilia Erenburg (Ehrenburg) z zamiłowania poeta i literat, ten sam który bezczelnie kłamał, że Polaków w Katyniu zamordowali Niemcy. Słynne cytaty: „Dzień, w którym nie zabiłeś przynajmniej jednego Niemca jest dniem straconym”. „Jeżeli zabiłeś jednego Niemca, zabij drugiego. Nie licz kilometrów. Licz tylko zabitych przez ciebie Niemców! Nie strać żadnej okazji! Nie oglądaj się na nic! Zabijaj!" W innej ulotce nawoływał: "Zabijajcie! Zabijajcie! Zabijajcie! Mężni czerwonoarmiści, zabijajcie! Nie oszczędzajcie dziecka w łonie matki Ani starców! Winni są oni wszyscy! Złamcie siłą rasową dumę Niemek! Weźcie je sobie jako pełnoprawny łup! Zabijajcie! Zabijajcie! Zabijajcie! Mężni czerwonoarmiści, zabijajcie!" „ Rosyjski miecz spoczął w niemieckiej pochwie” (autorstwo Erenburga niepodważalne).
  13. Czy Stalin planował atak na Hitlera w '41 r. ?

    to jest oficjalna wersja i niech wierzy w to, kto chce, a co z plakatem?
  14. Dlaczego nazizm?

    FSO - on był Prusakiem z krwi i kości z Ostródy (Osterode) i był oficerem "zbrodniczego" Wehrmachtu, co jak widać nie przeszkadzało w PRL wydać jego wszystkich pozycji, a opinie jego są czasami dosyć ostre o robotnikach sezonowych z Polski. Gdyby nie był Prusakiem ze Wschodnich terenów, to nie napisałby książki pt. "Moje Prusy Wschodnie, tylko Pomorze, to tak na marginesie. tę granicę na obecnej ul. Strzelców Bytomskich to chyba nie lokalizujesz dokładnie, nie koło BP, bo tam były chyba już Niemcy, ale dom, gdzie teraz mieszkam, zbudowany w roku 1907 (Victor - Kolonie - a tubylcy mówią "Vitor"), za nasypem kolejowym nie funkcjonującej już kolejki wąskotorowej, był jeszcze w Polsce, a jak słyszałem granica do września 1939 r. była trochę dalej w kierunku kopalni "Bytom", na "trawersie" gdzie jest teraz przedszkole i pozostałość placu, gdzie stał niemiecki urząd celny, stąd też mówiłem, że ludzie szli do pracy i od szlabanu, to już mieli blisko, tylko skręcić w prawo, bo idziemy w stronę Bytomia. A "druga" granica była na ul. obecnej Łagiewnickiej, tak jak idą tory tramwajowe linii nr 7, w poprzek ulicy i tam też był szlaban do Polski, a była "Huta Zygmunt" (do 1922 r. "Hubertus") - kurde, co z niej zostało, toż to istna ruina, był już w PL.
  15. Wilhelm Gustloff

    Co do statków szpitalnych, to służę, nie powinno być żadnych wątpliwości: „Steuben” nie był statkiem szpitalnym w prawdziwym tego słowa znaczeniu, ale transportowcem rannych (Verwundetentransportschiff = VTS). Statki szpitalne korzystają z przysługującego im prawa różnych podpisanych w Genewie i Hadze międzynarodowych umów i wszystkie układające się państwa przyrzekają do ich respektowania. Należy przy tym przestrzegać bardzo wielu szczegółów, począwszy od pomalowanego na biało kadłuba z czerwonymi krzyżami, poprzez podkreślenie swojej widoczności w nocy (zapalone światła), kończąc na imiennej liście znajdującego się na nim personelu cywilnego. Wszystkie te uzgodnienia pochodziły z roku 1907 i są związane z bardzo zawiłym postępowaniem natury meldunkowej i licznymi potwierdzeniami kierowanymi do państw gwarantujące im ochronę, co trwa kilka ładnych miesięcy. Szybko zmieniająca się sytuacja i straty wymusiły na współczesnych dowództwach wojskowych do zrezygnowania z owych żmudnych formalności i poszukania jakiegoś wyjścia awaryjnego a owocem ich przemyśleń były kursujące teraz tzw. transportowce rannych (Verwundetentransporter), lecz pozbawione były wspomnianej wyżej międzynarodowej ochrony, aby się w tym miejscu jasno wyrazić. Rosjanie określili to jeszcze dobitniej. Niezależnie od faktu, że rząd radziecki nie wypowiedział się ani słowem o statkach szpitalnych, co w przypadku ich stosunkowo małej linii brzegowej w porównaniu z bezkresnymi frontami lądowymi byłoby też zbyteczne, ale od pierwszego dnia działań wojennych w czerwcu 1941 r. oświadcza a priori, że nie uznaje i nie toleruje żadnych niemieckich statków szpitalnych. W wydanym w dniu 17.07.1941 r. oświadczeniu rząd radziecki zarzuca niemieckiemu wręcz „systematyczne i zdradzieckie naruszenie międzynarodowych układów i konwencji”. Z tego też powodu w ciągu ostatnich 115 dni działań wojennych jeszcze kilka prawdziwych niemieckich statków szpitalnych padnie ofiarą wrogich ataków. O wojnie powietrznej próżno czegokolwiek szukać w starych, bo datujących na 18.10.1907 r. postanowieniach konwencji haskiej, co niemieckiemu Wehrmachtowi mogło być też zupełnie obojętne, jak zaszereguje swoje transportowce rannych, ponieważ na Bałtyku były i tak atakowane. Statki szpitalne muszą natomiast być traktowane prawie bez żadnych wyjątków i wyłącznie byłe statki handlowe mogły wystąpić w nowej roli. Kriegsmarine dysponowała na początku exodusu ludności z terenów Europy Wschodniej ośmioma małymi statkami szpitalnymi, a były to: „Glückauf”, „Marburg”, „Meteor”, "Oberhausen”, „Pitea”, „Posen”, "Würzburg” i „Rügen”, mające między 1.000 a 3.000 tonami wyporności, lecz mogły również zawijać do mniejszych portów, stanowiąc zarazem bardzo mały cel ataków. Na początku walk o Prusy Wschodnie i na wodach Zatoki Gdańskiej zaczęły one na krótkich odcinakach i dzięki swojej dużej prędkości, przyjmować z przyfrontowych portów, jak Piława na przykład, transportować przejętych rannych do Gdańska i Gdyni, czy na redę Helu. Tam z kolei duże statki szpitalne przejmowały ów "fracht" i wioząc go go następnie na bezpieczny zachód. Do takich statków, o wyporności do 15.000 BRT, tzw. „dużych pływających szpitali zaliczano”: „Berlina”, „Generala San Martina”, „Monte Olivię”, „Monte Rosę” i „Pretorię”. Zostały one jednak użyte w tej roli dopiero od 15.01.1945 r., odpowiednio wyposażone z pełnowartościowym personelem medycznym, który wszedł na pokłady z lądu. Kiedy w połowie roku 1944, w wyniku ewakuowania Państw Bałtyckich, liczba wymagających tego specyficznego rodzaju transportu gwałtownie wzrosła, marynarka sięgnęła do tzw. „ transportowców rannych” (VTS). Te także wyposażone były jak statki szpitalne, mając na pokładzie personel sanitarny, lecz świadomie zrezygnowano w ich przypadku z jakiekolwiek zewnętrznych znaków identyfikacyjnych, gdyż krzyże wprost przyciągały radzieckich lotników, umożliwiając im łatwiejsze celowanie., a na pokładach ustawiono działka małokalibrowych baterii plot., najczęściej kal. 20 mm. Na temat ich działalności Skl (Seekriegsleitung = Kierownictwo Wojny Morskiej) wypowiada się 26.09.1944 r. następująco: „Transportowce rannych, czyli tzw. VTS (Verwundetentransporter) służą wyłącznie do masowego transportu rannych morzem. Na pokładach obowiązują regulaminy wewnętrzne taki same jak zarządzono w „Dienstanweisung für den Dienst auf Lazarettschiffen” (instrukcje dot. służby na statkach szpitalnych.” Do transportowców rannych należą: „Adler”, „Antonio Delfino”, „Der Deutsche”, "Deutschland”, „General San Martin” i „Monte Rosa” (do momentu, kiedy dwa ostatnie z wymienionych przekształcone zostaną w prawdziwe statki szpitalne) oraz „Steuben”, „Regina”, „Ubena”, „Urundi”, „Renate”, „Walter Rau”, „Wangoni”, "Winrich von Kniprode”, „Karlsruhe”, „Robert Möhring”, „Goya” i prom kolei niemieckich (Reichsbahn) „Preußen”. W dalszym przebiegu operacji, z potrzeby chwili, użyte zostaną wszystkie będące do dyspozycji statki handlowe i okręty. Bez tych przedsięwziętych kroków zaradczych, nigdy nie można by było udowodnić, że przetransportowanie w ciągu 115 dni 450.000 rannych było jednak możliwe. Ostatnio przeprowadzona kontrola wykazała, że na tej liście brak pewnej liczby jednostek, które zabrały w tych dniach pewną bliżej nieokreśloną liczbę rannych na swoje pokłady, więc liczba rzeczywista uratowanych zdecydowanie przekracza ta, którą sporządzono. do tej pory. W jaki sposób taki statek szpitalny, pomimo wszystkich podpisanych umów, uzgodnień not, narażony jednak jest i musi iść w sformowanych konwojach, co mu z kolei w majestacie przysługującego mu prawa jest zabronione świadczy zatopienie „Berlina” (15.286 BRT) 31.01.1945 r. na redzie Świnoujścia, niemalże na progu swojego celu podróży. Na szczęście okoliczności nie były tak wstrząsające, bo kosztowało tylko jedno życie ludzkie. „Berlin” miał dołączyć do żmudnie z uwagi na sytuację lodową formującego się konwoju, da którego nie przewidziano eskorty zdolnej do unieszkodliwienia min dennych (stawiane na niedużych głębokościach). Po południu ciężka detonacja wstrząsnęła statkiem. Woda zaczęła się wlewać do maszynowni i do tylnej kotłowni. Dopiero pod wieczór przybył lodołamacz i holownik ratowniczy, które próbowały osadzić parowiec Lloyda na płyciźnie, ale statek poderwał się na drugiej minie zatonął w mgnieniu oka o godz. 23.53 13 metrów pod wodą zatrzymując się na dnie. Część pomieszczeń i nadbudówek pozostała sucha, więc załoga nie musiała opuścić swój statek. Kiedy następnej nocy zaczął wiać bardzo silny wiatr z SW, w kadłubie powstały kolejne nieszczelności. Następnie na ląd zniesiono wyposażenie, kapitan z załogą zeszli z pokładu. Tłumaczenie własne książki "Unternehmen „Rettung” Fritza Brustata – Navala, Koehlers Verlagsges. mbH, Hamburg, 5. Auflage, 2001 - do szuflady w nadziei na znalezienie kiedyś w PL poważnego wydawcę, bo tematyka tutaj mało znana i z pogranicza śliskich, bo jak już nie wiadomo, jak się do tematu ustosunkować, bo aby tę operację zaliczyć do największej z gatunku ratunkowych w historii żeglugi, to najczęściej ucieka się do stwierdzenia o "sprawiedliwości dziejowej", a, tak a marginesie to jest to książka z gatunku pierwszego sortu.
  16. Wilhelm Gustloff

    URL=http://www.imagebam.com/image/96abef127606946][/url] http://www.google.pl/#q=Nacht+fiel+%C3%BCber+Gotenhafen&hl=pl&sa=X&prmd=ivns&source=univ&tbm=vid&tbo=u&ei=ujWkTfS8OsSUOpqV-PYJ&ved=0CCkQqwQ&fp=2c3e8d558f2a9513 - 8 części -
  17. Wilhelm Gustloff

    no to. coś na odgrzanie tematu, obiektywnie, bez histerii, nienawiści, czegoś na wzór "Kto sieje, ten zbiera", Marinesko na pewno nie zbrodniarz, "Gustloff" jako jednostka pomocnicza Kriegsmarine, ale pod jaką banderą (nie Kriegsmarine, handlowa, czy może służbowa, no i był uzbrojony. Na jednym zbliżeniu widać takie wanienki i tam zamontowano po jednej poczwórnej podstawie plot. kal. 20 mm (Vierling), a kto chciałby oglądną film, to proszę bardzo, ten z lat 50 a nie polecam tego najnowszego telewizyjnego, nawet pomimo "wspaniałego" komputerowo odtworzonego "Gustloffa" i cioci "Ju 52", bo tam maczała palce moja antypatia, czyli historyk = histeryk naczelny programu 2 TV nm. = ZDF, prof. Guido Knoop. Nie wiem, czemu te ostatnie strony ukrywają się za swoimi linkami, ale się otwierają, przynajmniej u mnie. muszę dzielić, bo nie chce "łyknąć"
  18. Czy Stalin planował atak na Hitlera w '41 r. ?

    z czystej próżności i samouwielbienia, jak na prawdziwego bandyty przystało, bo uważał się za najlepszego cwaniaka od wszystkich, łącznie z Churchillem. Stalin chyba nigdy nie dał się złapać, ani osaczyć. On był tak zadufany w sobie i przekonany, że sobie Adolfa owinął wokół palca, a w swoich najgorszych snach nie przypuszczał, ze ten Adolf mu wykręci taki numer, że mu da jako pierwszy po mordzie, przechytrzył go jednym słowem, bo Hitler też nie wierzył, że pakt z 23.08.1939 r. utrzyma się. Dlatego Stalin też zaszył się w swojej daczy i odciął się od całego świata, pomstował, gdyż idea światowej rewolucji runął jak domek z kart, a wszystko było przygotowane, bo mobilizacja trwała od roku 1939. Popatrz tylko na godło ZSRR, to nie jest wymysł chorego umysłu, ale ten świat wg. bolszewików tak miał właśnie wyglądać. Zamiast do brzegów francuskiego wybrzeża atlantyckiego, przez ten cios i "nieprzygotowanie" do do wojny obronnej stracił sporo czasu i w maju 1945 r. doszedł ledwo do Łaby pod Torgau. Gdyby nie było 2. frontu aliantów, to by z pewnością pognał dalej, ale to są teraz już dywagacje. Przecież Flota Czarnomorska wyszła ostrzelać wybrzeże Rumunii, bo taki miała rozkaz w kopertach, które należało otworzyć w dniu "W". To wojsko na granicy zachodniej, ściśnięte w lasach dostało rozkaz "atakować", bo na taki było przygotowane, na żaden inny. Może mi się jeszcze coś przypomni, bo książek Suworowa nie mam. Jest jeszcze sprawa plakatu, tego bardzo znanego (patrz niżej). Nie wierzę, że został wydrukowany dopiero po "agresji" niewiernego sojusznika, bo jakoś nie znalazłem konkretnej daty, kiedy go stworzono, a Suworow pisał, że Suworow pisał o wagonach stojących na bocznicach, blisko stacji granicznych po wrześniu 1939 r., w których te plakaty już były, na wypadek wojny "ojczyźnianej", bo Armia Czerwona była na tyle silna, by ze Stalinem na czele wyprzeć wroga z ojczystej ziemi, gdyby zaatakował (może nawet nie trzeba było się bawić w jakąś prowokację, jak w przypadku Finlandii), bo taki był pierwotnie scenariusz, ale siła nimieckiego uderzenia i w 3 kierunkach naraz była jeszcze silniejsza od całej skumulowanej na granicy siły Armii Czerwonej. No i jeszcze pieśń, którą lubię słuchać, bo ciarki przechodzą - Священная война, napisanej w roku 1941, fajnie, zgoda, ale bez podania miesiąca, bo by to już było zbyt niebezpieczne i nie wierzę, że się kiedyś dowiemy, kiedy odbyła się prapremiera w obecności 1. stratega. http://www.youtube.com/watch?v=mK2T2aPooy4
  19. Dlaczego nazizm?

    a o porachunkach sąsiedzkich słyszałeś? W filmie, za którym nie przepadam "Do góry nogami" (bo pokazuje, coś, czego nie było a to pielęgnuje pewien mit, w którym ten zakompleksiony jednak naród się lubuje i jest jednym tylko z licznych tego rodzaju), ale podoba mi się to, że tam dużo o fusbalu i przedwojennym "Ruchu" Wielkie Hajduki z wszystkimi wielkimi tego okresu (aktor grający Ernsta [Etze, albo Eca]Wilimowskiego bardzo podobny , a to były trzy czwarte reprezentacji Polski. Kiedy bojówkarze już wyłapali swoich "sąsiadów" i po nie humanitarnym potraktowaniu ich, ściągali z samochodu, podszedł do nich pewien sierżant Wehrmachtu pochodzący z Rajchu, bo nie podobało mu się, że można tak traktować ludzi i zaprotestował. Szef grupy w brunatnych mundurach powiedział mu wprost: "nic to pana nie powinno obchodzić, bo załatwiamy nasze sąsiedzkie porachunki sprzed 20 lat i niech się dowiedzą, co my wtedy czuliśmy, jak oni nas tak traktowali i niech pan stąd odejdzie, bo zgłoszę, gdzie trzeba i podpadnie pan pod stosowne paragrafy." Zawiść i nietolerancja, jakakolwiek, była, jest i będzie do końca świata bezinteresowna i to na całym świecie. Nie trzeba być w tym przypadku Ślązakiem, czy Niemcem. A miałem się już tutaj nie odzywać, ale nie sposób przejść nad niektórymi osądami w sposób obojętny, bo niezależnie od tego, co mówisz, czy piszesz, zawsze się ktoś znajdzie, kto ciebie słucha, czy czyta i się z tobą nie zgodzi, bo takie są zasady wolnej dyskusji, a o tym czasami ludzie zapominają.
  20. Dlaczego nazizm?

    FSO, przy całej sympatii dla Ciebie, byli, w Prusach od czasów Wielkiego Elektora (1701; Stambuł był pierwszą stolica, która mu pogratulowała z okazji mianowania siebie królem w Prusach - od 1721 r. poselstwo pruskie w Stambule - Johannes Jorgowsky [1713-1740] oficerem łącznikowym, coś w charakterze konsula, a pierwszymi było 22 wziętych do niewoli muzułmanów w wojnie z Rosją, których włączył ich do swojej przybocznej gwardii, składających się wyłącznie z "długajów" tzw. "Lange Kerle". W roku 1917 przybyło do Berlina ponad 300 młodych Turków do przyuczenia zawodu (Turcja była chyba najlepszym sojusznikiem cesarstwa, co udowodnili niedowiarkom z Ententy, bo lekceważyli to państwo określając go mianem "chorego człowieka Europy", a jak wiadomo, pycha zawsze poprzedza upadek). Na przełomie 1914/1915 cesarz Wilhelm II polecił zbudować w Wünsdorfie koło Zossen meczet z drewna i minaretem wysokim na 23 metry na potrzeby wziętych do niewoli jeńców pochodzenia muzułmańskiego i była pierwszą świątynią na terenie Prus/Niemiec. W roku 1922 żyjący w Niemczech muzułmanie 41 narodowości połączyli się w tzw. "wyznaniowej gminie islamskiej" (Islamische Gemeinde e.V.). Z tego czasu pochodzi też meczet na ulicy Briennerstrasse w obecnej dzielnicy Berlina, Wilmersdorf. W roku 1930 wspomniana gmina otrzymała nazwę "Deutsch - Muslimische Gesellschaft", przyjmując w swoje szeregi również ludzi spoza innej wiary. Od roku 1933 w Turcji liczne reprezentowani byli naukowcy z Niemiec, pracujący na uniwersytetach, w przemyśle i magistratach miejskich, dając tamtejszej sztuce i życiu kulturalnemu liczne impulsy, a tureccy koledzy uczyli się przy nich niemieckiego. W III Rzeszy (dane za islamskim czasopismem uniwersyteckim) żyło prawie 3.000 muzułmanów, z których 260 - 300 było pochodzenia niemieckiego. W gminie działał tzw. "Ruch Sufi", zwany też "Misją Ahmadiyy`ego" (Quadian), czyli ds. Islamskiego Uwielbienia Boga", do którego przyłączyło się wiele grup studenckich reprezentujące arabskie ziomkostwa z Europy Wschodniej i Azji Centralnej oraz kilka arabskich partii, jak na przykład "Egipska Partia Narodowa". Do Niemeic ściągnęli również muzułmanie z Wielkiej Brytanii i z francuskich kolonii, którzy byli bardzo pozytywnie nastawieni do narodowego socjalizmu, gdyż widzieli w nim ewentualnego sojusznika w wyzwoleniu swoich narodów spod kolonialnego ucisku. Od 1941/42 wstępowało dobrowolnie do Waffen SS wielu muzułmanów z Europy Południowo - Wschodniej, Wschodniej i Azji Centralnej. Wypowiedzenie wojny przez Turcję Rzeszy Niemieckiej, 02.08.1944 r. na krótko przerwało dotychczas bardzo dobre stosunki dyplomatyczne, a stan wojny został zniesiony na mocy Wielkiego Zgromadzenia Narodowego Republiki Tureckiej w dniu 24.07.1951 r. Stosunki dyplomatyczne podjęto na nowo. Pierwszy cmentarz turecki w Niemczech znajduje się do dzisiaj na berlińskim Columbiadamm. Źródło: Deutsche Geschichte - Europa und die Welt - Nr 1/2001 (w moim posiadaniu od 25.02.2011 r. Artykuł - Wie hältst du`s mit dem Islam? Aktuelle und historische Antworten auf Sarrazins Fehdehandschuh - str. 27 - 34, liczne ilustracje. Nasz przedmówca ma więc rację, bo była też druga strona medalu, właśnie ów bandytyzm, który trwa do dzisiaj. pan k. ma rację i mu dziękuję za jego uwagę, co skierowało moje zainteresowanie na ww. artykuł, mogąc się nim z Wami podzielić, w przynajmniej tej okrojonej formie, bo dla mnie owe rzeczy też były nowe, no bo niby skąd człowiek by się miał o tym dowiedzieć?
  21. Radziecka Marynarka Wojenna w czasie II w.ś.

    Małe uzupełnienie, bo dokonując korekty do 2 część o "Schnellbootach" Sobańskiego (przewidywany termin ukazania się październik 2011) natknąłem się w dziele Jürgen Rohwera i Gerarda Hümmelchena „Chronik des Seekrieges 1939-1945”, Herrsching, Pawlak Verlag, (1968), w wersji elektronicznej prezentowanym na portalu Wirtemberskiej Biblioteki Krajowej w Sztutgarcie [WLB]). 23.12. 1943 - konwój RA.55A (22 statki, 1 zmuszony był zawrócić z powodu awarii), opuszcza Zatokę Kola. »Eastern Local Escort« w dniach 22.-24.12. wzmocniony radzieckimi niszczycielami Razumnyj, Razjariennyj, Kujbyszew oraz trałowce T-113, T-114 i T-116. Idąca na przedzie Escort Group (Capt. Campbell) z niszczycielami Milne (F), Ashanti, Athabaskan [kanad.], Beagle, Matchless, Meteor, Musketeer, Opportune, Virago, Westcott, Minensucher Seagull z korwetami Dianella, Poppy i Acanthus (norw.). Konwój jest ubezpieczany jeszcze przez grupę dalekiej osłony w skład której wchodziły krązowniki pod komenda wice - adm. Burnetta i dalekiej osłony adm Frasera. Konwój RA.55A wchodzi w dniu 1.1.1944 r., bez strat do bazy na Islandii. 31.12. z Zatoki Kola wychodzi konwój RA.55B (patrz styczeń 1944). Wspomniane radzieckie jednostki towarzyszyły konwojowi i eskadrom chyba tylko do pewnego punktu, by potem powrócić do bazy, bo aż po Islandię z pewnością z nim nie podążyli.
  22. Czy Stalin planował atak na Hitlera w '41 r. ?

    Poczytajcie, co widział naoczny świadek tamtych przygotowań, bo na to nie zwrócił uwagi nawet Suworow, a mianowicie, że w tym roku rok szkolny został skrócony i uczniowie mieli mieć dłuższe wakacje. Jest to jedyna mi znana wypowiedź, powiedzmy postronnej osoby i pewnie nie za bardzo zdawała sobie sprawy w tym momencie, że te wakacje potrwają do 1 września 1945 r. Mam nadzieję, że jest tutaj poważne grono dyskutantów i nie zlekceważy wypowiedzi małego chłopca w stylu, "ech, co tam dziecko, może wiedzieć", bo z tym się też spotkałem na innych forach i w ten sposób mnie z kolei zlekceważono i dyskutowano dalej, co by było, gdyby było, ale się nie wydarzyło, bo według mnie, jeden z bandytów wyciągnął prędzej pistolet i wystrzelił, ale go tylko ranił, bo drugi się dobierał do jego grdyki i to jest jasne jak czerwcowe słonce na zachodzie Rosji. Proszę o jedno, poważne wypowiedzi a anie wymądrzanie się i pamiętajcie o jednym, za najmądrzejszego uważał się zawsze Stalin, który w obecności Ribbentroppa pozwolił sobie na uwagę po rosyjsku, bo minister III Rzeszy chyba rosyjskiego nie znal, za to Mołotow niemiecki z pewnością. Stalin stwierdził coś takiego (zakreślone na niebiesko na dole wypowiedzi admirała): Mnie osobiście (admirał Kuzniecow) wydaje się całkowicie bezzasadne twierdzenie, że Stalin przecenił moc podpisanego z Niemcami traktatu, bo trudno w to uwierzyć, pamiętając, że Stalin widział w faszyzmie Hitlera nieprzejednanego wroga, a doszedł do takiego wniosku po wojnie domowej w Hiszpanii. Jako doświadczony polityk i człowiek niezwykle przebiegły, nie mógł mieć zbyt dużego zaufania i przykładać jakiejkolwiek wagi do żadnego z podpisanych przez ZSRR porozumień, nie mówiąc już o porozumienia z Hitlerem. Potwierdza to zachowanie się Stalina w czasie podpisania układu 23 sierpnia 1939 r. oraz później. Po przyjęciu Ribbentropa w Wielkiej Sali Jekateryńskiej Wielkiego Pałacu Kremlowskieg. Stalin, który zajął miejsce na lewo od niemieckiego ministra spraw zagranicznych - a według świadków, szczególnie należy wymienić tutaj W. P Pronina, siedzącego z kolei naprzeciwko Ribbentropa), wódz ZSRR wyraźnie stwierdził, że "Wydaje mi się, że udało się mi oszukać Niemców i nie dam się już nikomu zwieść." tłumaczenie własne z j. rosyjskiego za: Начало войны не было "громом с ясного неба": (Из записок Адмирала Флота Советского Союза Н.Г.Кузнецова) // Правда. 1991. 20 июля (публ. Р.В. Кузнецовой). To z pamiętników opublikowanych przez rodzinę admirała Kuzniecowa,a kto nim był, to wtajemniczeni wiedzą.
  23. Czy ci, którzy krzyczeli "Wodzu, prowadź na Kowno!" (a nie na Wilno - no tutaj to się kolega pomylił, bo na Kowno krzyczał Kobiela w "Zezowatym szczęściu") w interesie PL, za którą byli odpowiedzialni, ba oni sami się uważali za pomazańców bożych, co to nie chcieli oddać nawet guzika, w dramatycznej chwili wzięli po prostu swoje tyłki w troki i na Zaleszczyki, a swoją wojenkę prowadzili potem dalej, w iście szlacheckim, przypominający typowo warcholski styl, gdzie się tylko dostali, w Paryżu i w Londynie. a tak na marginesie, czy Ludwik Waryński to też taki paskudny "komuch", bo ja bym się wzbraniał, aby tak szlachetnego człowieka wyzywać w ten sposób?
  24. Dlaczego nazizm?

    Columbia Bar - muszę sprawdzić, bo taki bystry, jak Ty nie jestem, a w Twoich myślach nie chcę nawet grzebać. "Gau", "Kreis" - pomyłka, no i co? Ty się nie mylisz? Źle spojrzałem w słownik, a jeżeli tylko tyle masz do powiedzenia, toś cienki gość, a jad się tylko przelewa z Twoich ust, tylko po co? Nie dążę do żadnej eskalacji tej "dyskusji", boś nie reformowalny, ale z tym Ci akuratnie do twarzy, jak patrzę na Twój awatar, tylko mi nie wmawiaj, że to wyraz twarzy myśliciela...
  25. gregski, to ciekawe, nie słyszałem o tym. Możesz podać jakieś źródło?
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.