-
Zawartość
278 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez Glasisch
-
FOW, pozwolę sobie na małe uzupełnienie; ekspert U-Bootfaffe, Unrug, czyli ten szkolący przyszłych podwodników cesarskich w I wś, to raczej nie mógł słyszeć o wilczych stadach w I wś, gdyż ich jeszcze nie było, a te "wymyślił" dopiero Dönitz, jego Waffenkamerad, trochę później. Kto wobec tego by miał ten sposób atakowania w Najjaśniejszej przyswoić? Osobiście, wilczego stada na Bałtyku nie wyobrażam sobie, nawet w liczbie 5 posiadanych w tym czasie jednostek tej klasy. Wiem, że to tutaj jest dyskusja z gatunku "wirtualnych", ale naszym podwodnikom nie można przypisywać cech innych dowódców, bo oni mentalnie nie byli na to przygotowani, bo trzeba ich wyszkolić do działania w zespole, to co w Kriegsmarine ćwiczono na okrągło i dotyczyło to zarówno jednostek nawodnych, tzw. Verbandsfahren, jak i podwodników.
-
1920. Wojna i miłość
Glasisch odpowiedział montezuma1985 → temat → Katalog filmów i seriali historycznych
Sparow, zanim mnie ktoś znowu wyśmieje, to wydaje mi się, że przejrzeli go, że jednak to "burżuj" o miękkim, nie rewolucyjnym sercu, a może to aluzja, że rewolucja zaczynał już pożerać własne dzieci? -
1920. Wojna i miłość
Glasisch odpowiedział montezuma1985 → temat → Katalog filmów i seriali historycznych
podpadł Czekistom, bo wstawił się za piekarzem, któremu zgwałcono zonę i w pewnym momencie przestało się bolszewikom podobać jego półpolskie pochodzenie, po matce oraz wykształcenie, a on sam, jak zobaczył martwego ojca to zrozumiał, ze ten miał rację w swoim osądzie rewolucjonistów. ja myślałem, że z tą Zosią mu coś wyjdzie, bo to była jedyna, osoba, który do niej coś czuł, no może za wyjątkiem pruskiego oficera, a Zosia, jak to Zosia dała mu skutecznie po łbie. Jak zobaczyłem jego wewnętrzny krwotok, krew mu się wylewała z ust, to zrozumiałem, że on też nie przeżyje, jak wszyscy szawrccharaktery, bez wyjątku, na casus Soplicy nie starczyło inwencji.I kto teraz będzie pociągi odprawiał w Dąbrówce? -
i nie mając żadnego pomnika, żaden gołąb m mu nie zanieczyszcza czoła - to w pozytywnym oczywiście sensie, a ile ludziom, którzy na niego nieustannie plują, dyżurny histeryk Niemiec, prof., G. Knoop na przykład, to nie wspomnę.
-
Czasopismo marynistyczne "Okręty Wojenne" Tarnowskie Góry
Glasisch odpowiedział Glasisch → temat → Przekrojowe i inne
"OW" nr 107 Anna Pastorek XVII-wieczne holenderskie bandery wojenne Aleksandr Aleksandrow, Siergiej Bałakin "Asama" i kuzyni, część II Siergiej J. Winogradow Niedoszłe 14-calowe rosyjskie monitory Roman Kochnowski Ostatnia walka komandora Langsdorffa Andrzej S. Bartelski Udział Polskiej Marynarki Wojennej w Wojnie Zimowej Arvo L. Vercamer Wczesnowojenny rajder, czyli jednostka specjalna Kriegsmarine SCHIFF 20/NERISSA Aleksandr Mitrofanow Rosyjskie lodołamacze, część III Stanisław Januszewski "Małe holendry" Wojciech Mazurek Siły desantowo-amfibijne ZSRR po II wojnie światowej, część II Jarosław Palasek Amerykańskie lotniskowce typu "Forrestal" część III Jan Radziemski Dramat na Biskajach. Zatonięcie K-8 w trakcie manewrów "Okiean-70" Jesús María Medel Soteras "Sangual" - nieznany kuter trałowy niemieckiej Kriegsmarine Nowości wydawnicze w sprzedaży od 2/3 czerwca -
Czasopismo marynistyczne "Okręty Wojenne" Tarnowskie Góry
Glasisch odpowiedział Glasisch → temat → Przekrojowe i inne
jak przetłumaczę Anglika Whitleya książki, które też ukazały się po niemiecku o pancernikach, krążownikach, niszczycielach i torpedowcach, a jeszcze musi się znaleźć jakiś wydawca w PL, więc za kilka lat przeczytasz z pewnością. Od czasu do czasu może coś w O.W. Technikiem wprawdzie nie jestem, ale mamy takich, co wyprostują moje tłumaczenia. -
daj sobie spokój, nie prowokuj, bo wojnę też nie wygrała ani Polska, ani Wielka Brytania (załamanie imperium), a zwycięsko wyszli tylko ZSRR (choć światowej rewolucji nie udało się im zrealizować)i USA.
-
Najlepiej jednak Francuzom wyszło zaśpiewanie, wręcz wykrzyczenie "Maryslianki" siedzącym w knajpie Niemcom, prosto w twarz, w filmie "Casablanca". Istne bohaterstwo, nie licząc lekkiego przetrzepania skóry zarozumiałym Brytyjczykom na Bliskim Wschodzie. Piękna postawa jednostek, zwłaszcza morskich, wiernych rządowi Vichy. Francuzi, niezależnie jakiej orientacji politycznej, czy ci "wolni" od de Gaulle`a, czy "kolaboranci" Pétain mieli jedno wspólne - nienawiść do perfidnego Albionu (N`oubliez pas Mers el Kebir et Oran!)
-
niemożliwe, że to kogoś może tutaj interesować, ale siurpryza. Pardon, coś mnie wtedy oderwało od pisania, ano może nie ja, bo rozpisywać się mam zamiaru, ale nimieckie oceaniczne VII tez były na Bałtyku w roku 1944 i nie za bardzo sobie radziły na tych płytkich wodach. Początkowo były to: U 679”, „475”, „479”, „370”, „242”, 250”, „348” typu VIIC. Patrz, Jürg Meister - Der Seekrieg in den osteuropäischen Gewässern 1941 -1945", München 19508; uzupełnienia, korekty, sprostowania Mirosław Morozow w roku 1995 oraz Grzegorz Bukała, "U-booty w Zatoce Fińskiej w latach 1944 - 1945", MSiO - wrzesień 2009. Dziwny system, jak ma za dużo uzupełnień, to nie łyka ich... tutaj nie na temat, trzeba było tam się ustosunkować. Ironię proszę sobie zachować dla siebie, bo widzę że nie trafia do Ciebie, co napisałem o bezprzykładnej walce "Pioruna", za co dowódca dostał oper. od przełożonego, Hryniewiecki pewnie, że miał go torpedami posłać na dno, bo wtedy by wrosła ranga "małej floty" w oczach aliantów. Więc może się doczekam, że ktoś do tego jednak dojdzie, bo Niemcy i Rosjanie przecież wszystko permanentnie fałszowali.
-
1920. Wojna i miłość
Glasisch odpowiedział montezuma1985 → temat → Katalog filmów i seriali historycznych
dobro zwyciężyło, zło zostało surowo ukarane ułańską szablą, z nieudanego związku bohatera wybawiła bohaterska śmierć, ale arcydzieło to nie było. -
jestem (ale daruj sobie ten jad) , ale nie o PMW, bo ona mnie mało interesuje, o tym inni piszą lepiej i mają rację, bo "Orzeł" też był atlantyckim okazem. Ja tym razem o Kriegsmarine
-
no to może tak, może nie niemieckim, ale raczej austriackim, a Austria to wcześniejsze jądro Świętego Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego a później, po pobiciu przez Prusy musiała opuścić Niemcy, ale to była i jest nadal jednak rodzina i mimo animozji typu Piefke albo Schluchtenscheisser to się dobrze rozumieją, Po tzw. "Anschlussie" i to nie wbrew woli narodu austriackiego, tylko Marchia Wschodnia (Ostmark), ale w granicach Niemiec, więc czego nie rozumiesz, choć prawdę mówiąc, nie powinno mnie to interesować Język prawie ten sam i może nieco inna mentalność.
-
Cześć FOW, może o Krakowie coś z mojej strony. Autor, dobrze Tobie znany, jest do bólu szczery. Jego pamiętnik, z pewnością mocno okrojone przez cenzurę PRL-u, jeżeli chodzi o wojnę bolszewicką, bo nic o niej w jego wspomnieniach nie ma, to jednak taki kwiatek przegapili, bo chyba nie ma lepszego dowodu, że było uważane za niemieckie miasto, a ludzie z j. polskim do pewnego czasu nie radzili sobie za bardzo, no ale w końcu, baby im zamieszały w głowach i "słowiański żywioł" wziął górę. coś w tym temacie, o czym na lekcjach historii raczej nie uczą. Za Jerzym Kirchmayerem (napisał bardzo dobrą książkę o Powstaniu Warszawskim, taką inną, bez typowego "huraoptymizmu" w stylu nie mamy broni, ale jakoś to będzie), którego był uczestnikiem, przedwojenny oficer WP), "Pamiętniki", wydanie drugie, Książka i Wiedza, Warszawa, 1965. 1) Str. 13 - cytat: Były to szczyty potęgi Kirchmayerów (połowa XIX wieku)Trzęśli wówczas Krakowem, a zresztą potrząsali nimi już, kiedy Naczelnik(Kościuszko, żeby nie było wątpliwości!)przysięgał na rynku, a jedynym bezstronnym świadkiem wielkiej chwili był szwargocący po niemiecku tłum krakauerów. Gdy mnie rodzono 29.VIII.1895) nikt już nie szwargotał, bo mieszczanie krakowscy spolonizowali się bez reszty na początku XIX wieku. 2) Jeszcze jedna uwaga ze strony 15 - Kirchmayerowie z pokolenia mego ojca zatracili przecież z kretesem wszelkie zalety bojowe. Ongiś wśród niemieckich mieszczan mogli panoszyć się potomkowie germańskich ritterów ze Styrii, czy też Tyrolu, mogli nie pospolitować się nawet po własnej śmierci i zafundować sobie grób w Kościele Mariackim lub w rycerskich dobrach pleszowskich. Ale gdy w XIX wieku zaczęli łączyć się z polską szlachtą stali się słabi, beznadziejnie słabi, niepraktyczni, łatwowierni, nierządni w interesach, które prowadzili i w życiu domowym[/i] secesjonisto, jak tam Twoje nigdy, Nie wierzysz nawet echt Krakauerowi?
-
Robert Michulec, Ku wrześniowi 1939, zbrojne ramię sanacji, Armagedon, 2009. Zaraz się zacznie, ta, nikt mu nie chciał wydawać, to sobie założył sam wydawnictwo... - co to wnosi do dyskusji o "Gryfie" :fool: daj się zaszklić, tylko mi nie pisz na prywatną nie rozumiem, oni fachową literaturę sami pisali przecież i uczyli naszych tępych oficerów, ale ci szczepieni byli na wiedzę, bo mentalnie to byli na poziomie XVIII wieku.
-
[greski] dzisiaj 13.24 No w każdym razie wstydzić się nie ma czego. Ale mi nie wmówisz, że jest to powód do typowo polskiej dumy, bo w końcu coś się udało, może mało znaczącego, ale zawsze to coś. [greski] dzisiaj 13.14 A nie zwróciłeś uwagi na dysproporcję sił w tym drugim przypadku? To po co wymachiwali szabelkami i od marca 1939 r. (czyli od Kłajpedy) siedzieli głównie po lasach, bo tak wyglądał w tym kraju mobilizacja a kiedy minął termin wcześniej obiecany to zaczęły się bunty, morale spadło, bo chłopcy chcieli do swoich bab. [ciach] [greski] dzisiaj 13.14 kiedy i czym mieli go podnieść na oblężonym Helu? A ja myślałem, że Polak potrafi wszystko, bo to przecież powszechnie wiadomo. [ciach]
-
1920. Wojna i miłość
Glasisch odpowiedział montezuma1985 → temat → Katalog filmów i seriali historycznych
i to jest celne! Pamiętaj, abyś dzień święty święcił -
no klawo jak cholera (Banda Olsena). Poradzili sobie ze wszystkim, no i chwała, bo jest się czym zachwycać. Polak potrafi, jak to brzmi dumnie i łechcze próżność. W porządku dostał baty, ci na Oksywiu również, i co z tego wynikło, czy miało to jakieś decydujące znaczenie na przebieg obrony polskiego wybrzeża, czy całej kampanii. Tak się może tylko cieszyć ktoś zakompleksiony, a co do trałowca, to widocznie problem był, bo go podnieśli dopiero Niemcy i odstawili na morski poligon i tkwił tam do końca wojny, bo Grass w swoim "Kocie i myszy" wspominał o nim i wymienił nawet nazwę. O solidnej stracie mogli dopiero powiedzieć w przypadku 10 niszczycieli straconych w Narwiku, ale nie ma zwycięstw bez strat. [ciach]
-
Przeceniasz mnie, i nie odważę się odpowiedzieć w tej tak istotnej kwestii, ponieważ mentalnie nie potrafię się wczuć w role sanacyjnego oficera, realizującego wizje marsz. Piłsudskiego. Ich głupota, zacofanie i nieuctwo prezentowana przez tych nawiedzonych mnie przerasta. Może kto inny Ci pomoże.
-
Tyskie, Warka, Tatra, Carlsberg normalny woltaż, nie strongi. Harnaś nie, bo mi zalatuje, jakby ktoś wlał do niego przedtem 50 gram 40%. Kiedyś Górnośląskie z Zabrza, mała butelka (bączek), niepasteryzowane, ale jak się porobiły kompanie piwowarskie, to się straciło. Żywiec, więc już nie ten sam, co kiedyś, natomiast Tyskie zdecydowanie lepsze od tego sprzed 20 lat. Z ciężkiego kalibru, to raczej whisky, burbon - nie czysta, bo mi już nie smakuje, a swój kibel przydzielonej mi nażycie gorzały to już wypiłem.
-
1920. Wojna i miłość
Glasisch odpowiedział montezuma1985 → temat → Katalog filmów i seriali historycznych
ba, działają jak balsam na dusze skołowanego narodu. -
"Gryf" by zaczął, dzierżąc niechlubną palmę pierwszeństwa, nie jest to jednak wykluczone, bo w roku 1941 radzieckie okręty podwodne stawiały miny koło rumuńskiej Konstancy na 3 dni przed "niespodziewanym" atakiem na miłujący pokój naród radziecki. Jak stawiasz miny pod czyimś nosem to jest to tzw,. ofensywna zapora minowa.
-
no i w takiej sytuacji Kriegsmarine straciła podczas dwóch operacji minowania, w roku 1944 (sierpień i grudzień) - bo też nie było widać lądu, nie paliło się żadne światło pozycyjne, a pozycja zliczona nie za bardzo pewna i to jeszcze na takim upstrzoną tą groźną bronią akwenie - w sumie trzy niszczyciele i dwa torpedowce i to jeszcze na własnych minach, postawionych uprzednio. A jak by było z informacjami o radzieckich, estońskich, czy nawet fińskich zagrodach minowych. Może to też by się skończyło głośnym "bum" i wielkimi stratami w ludziach.
-
To, że "Wilkowi" udało się przejść przez Sund, wcale nie znaczy, że nie był on kontrolowany, bo patrolowiec przecież z nim "dyskutował", a w nocy wszystkie koty są czarne, więc się udało. Ten Sund był dobrze strzeżony, możesz mi wierzyć, o czym świadczy spora liczba pryzów, które przechwyciła Kriegsmarine na całym Bałtyku, choć nie spotkałem się jeszcze z jakimkolwiek opracowaniem tego tematu.
-
Porównaj sobie długość wybrzeża "sanacyjnej" Polski i Szwecji. W przypadku tych drugich taki duży okręt jest jak najbardziej uzasadniony,a w tym pierwszym bardzo wątpliwy.
-
Herr Oberlehrer und Besserwisser, erbarme sich unser!