Skocz do zawartości

Glasisch

Użytkownicy
  • Zawartość

    278
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Glasisch

  1. Z Królewca i Piławy przez wąski odcinek dzielący tę ostatnią z czubkiem (Kosą = nm. Neutief) Mierzei Wiślanej, najczęściej tzw. "mułołazami" (nm. Schlickkriecher), czyli jednostkami płaskodennymi i małym zanurzeniu, jak barki desantowe (Pionierlandungsboot = PiLB 40, 41), motorówkami szturmowymi piechoty (Sturmboote) - zaznaczam, że były to wahadła i cała operacja była odpowiedni planowana i kierowana przez wyznaczone do tego celu placówki Kriegsmarine (KMD = Kriegsmarinedienststelle) m.in w Piławie. Z zachodniego brzegu Mierzei uchodźcy i ranni odbierani były przez inne jednostki ww. typów oraz promy transportowe Kriegsmarine, tzw MFP = Marinefährprähme i najczęściej dowożone do czekających na redzie dużych statków handlowych, mające zbyt duże zanurzenie, które nie pozwalały im na bliższe podejście do brzegu. o przyjęciu maksymalnej liczby "ludzkiego" frachtu odchodziły, nierzadko w konwojach do Gdańska i Gdyni, gdzie ludzi zdawali, a ładowano na nie amunicję, sprzęt, zaopatrzenie i wojsko przeznaczone dla walczącej w Kurlandii armii. Po wyładowaniu sprzętu, te jednostki znowu wracały pod Mierzeję Wiślaną. Taka sama sytuacja miała miejsce w Zatoce Gdańskiej, Gdańsk, Gdynia, reda Helu. Stamtąd konwoje odchodziły na zachód, głównie do Świnoujścia, na Rugię, czy Kopenhagi, nawet i portów zachodniego Bałtyku i na ile było jeszcze dostępne paliwo, którego zapasy gwałtownie się kurczyły - głównie węgiel - zaznaczam, że mówimy o okresie od stycznia do maja 1945 r., kiedy to na Bałtyku trwała tzw. operacja "Hannibal". Wspomniane konwoje były również eskortowane przez jednostki nawodne Kriegsmarine, od niszczycieli w dół, do torpedowców, trałowców, kutrów trałowych, patrolowców i innych mniejszych jednostek. Duże okręty natomiast, ciężkie krążowniki w asyście niszczycieli i torpedowców, zgrupowane w dwóch grupach bojowych, admirałów Thiele i Rogge bombardowało w tym czasie z morza podchodzące do portów i plaż oddziały radzieckie i to dosyć skutecznie, a szczególnie, kiedy ogień kierowany był przez wysuniętych obserwatorów Wehrmachtu, który trwał w zaciętych walkach obronnych i takie ogniowe napady, eliminujące zgrupowania żołnierzy i czołgów. pozwalało obrońcom na spokojne zaczerpnięcie powietrza, napicia się kawy i zapalenia papierosa marki "Juno", bo za chwile, znowu trzeba było chwycić za broń. To tak, w dużym skrócie, a chętnym polecam oprócz Thorwalda również i te pozycje, ale niestety nie są one jeszcze przetłumaczone na j. polski:
  2. Arthur Neville Chamberlain - ocena

    Tak mając za plecami Roosevelta, od którego pozwolił sobie wziął cała pomoc materialną, aby uzupełnić swoje straty, to jeszcze zszedł do piekła, aby się wstawić u diabła za Stalinem, więc mógł być nieugiętym politykiem. Północna Afryka, jak przybył Rommel, to im tak wesoło tam już nie było, Włosi, o dziwo potrafili nagle nawet walczyć, bo byli odpowiedni dowodzeni, ale Oś nie przewidziała, że Brytyjczycy czytają w ich myślach (Enigma, Ultra), więc brakowało wszystkiego, a szczególnie paliwa i amunicji. Churchill tego "sam" też nie dokonał, sam to najwyżej mógł wypić flaszkę whisky i wypalić pudełko cygar, jeżeli chodzi o ścisłość, gdyż przejął doradców Chamberlaina, m.in. Bomber-Harrisa.
  3. Wojna austriacko-pruska 1866

    odgrzewam stary temat, oczywiście o działania morskie: Wojna z Austrią w roku 1866, dzięki czemu także i marynarka mogłaby wykonać znaczący krok naprzód. Sama flota w owych zmaganiach odegrała tylko symboliczną rolę. Opanowanie hanowerskiego fortu nadbrzeżnego było jedyną operacją floty pruskiej, która po zakończenia wojny przyczyniła się do faktu, że Prusy (wraz ze swymi bardzo bliskimi sojusznikami Oldenburgiem i Meklemburgią) biorą odpowiedzialność za całe wybrzeże rozciągające się od Kłajpedy (Memel) do ujścia rzeki Ems. Teraz z kolei pokojowa propozycja rządu Bismarcka została wreszcie zaaprobowana przez opozycję parlamentarną, co otwierało drzwi do nowego planu rozbudowy floty.
  4. Wojna francusko-pruska 1870-71, przebieg i konsekwencje

    Może coś o działaniach morskich, bo te nie są w ogóle znane, a jednak, coś się działo. Niemiecka flota w wojnie niemiecko-francuskiej 1870-1871 „König Wilhelm” jako okręt flagowy stał się niejako drugim domem właściwego dowódcy, wiceadm. Jachmanna i zarazem soczewką, która skupiała wszystkie niemieckie działania na morzu. Z uwagi na ograniczone miejsce ich opis jest możliwy tylko bardzo wybiórczo i ograniczają się wyłącznie do najważniejszych wydarzeń. Opis pojedynczych zawierają wizytówki biorących w nich udział; oprócz tego na str. 31 znajduje się tabelka, która pozwala się zorientować w O.d.B. Dyslokacja niemiecki okrętów w roku 1870 W służbie + stacjonowanie Morze Północne Nazwa Klasa/port Gdzie/data Zgodnie z planem mob. na 31.07.1870 König Wilhelm Fregata pancerna Kilonia/24.04.1870 Wilhelmshaven Wilhalmshaven Kronprinz Fregata pancerna Kilonia/30.04.1870 Wilhelmshaven Wilhelmshaven Friedrich Carl Fregata pancerna Kilonia/11.04.1870 Wilhelmshaven Wilhelmshaven Elisabeth Korweta opancerzona Kilonia/18.07.1870 Wilhelmshaven Kilonia Grille Jacht Stralsund/24.07.1870 Wilhelmshaven Fottillendivision, Stralsund Comet Kanonierka I. Klasy Geestemünde/20.04.1870 Wilhelmshaven Wilhelmshaven Jäger Kanonierka II. Klasy Stralsund/24.07.1870 Wilhelmshaven w marszu do Kanału Eider Pfeil Kanonierka II. Klasy Stralsund/03.05.1870 Wilhelmshaven Husum Natter Kanonierka II. Klasy Stralsund/24.07.1870 Wilhelmshaven w marszu do Kanału Eider Salamander Kanonierka II. Klasy Stralsund/24.07.1870 Wilhelmshaven Flottillendivision Stralsund Basilisk Kanonierka II. Klasy Geestemünde/17.07.1870 Wezera Wilhelmshaven Hay Kanonierka II. Klasy Kilonia/18.07.1870 Wezera Łaba Sperber Kanonierka II. Klasy Stralsund/19.07.1870 Łaba Wilhelmshaven Hyäne Kanonierka II. Klasy Stralsund/24.07.1870 Wezera w marszu do Kanału Eider Drache Kanonierka II. Klasa Stralsund/24.07.1870 Ems Flottillendivision Stralsund Wespe Kanonierka II. Klasy Stralsund/24.07.1870 Ems w marszu do Kanału Eider Prinz Adalbert Jednostka pancerna Geestemünde/01.06.1870 Łaba Łaba Arminius Jednostka pancerna Kilonia/18.07.1870 Łaba Łaba Wolf Kanonierka II. Klasy Geestemünde/01.06.1870 Łaba Wilhelmshaven Schwalbe Kanonierka II. Klasy Stralsund/24.07.1870 Łaba w marszu do Kanału Eider Tiger Kanonierka II. Klasy Stralsund/24.07.1870 Łaba Kilonia Falke Awizo Wilhelmshaven/04.10.1870 Bałtyk Renown Okręt szkolny Plymouth/15.05.1870 Kilonia Kilonia Preußischer Adler Awizo Kilonia/22.07.1870 Kilonia Kilonia Delphin Kanonierka I. Klasse w remoncie Kilonia Kilonia Camaeleon Kanonierka I. Klasy Kilonia/17.07.1870 Cyclop Kanonierka I. Klasy Stralsund/23.03.1869 Kilonia Łaba Habicht Kanonierka II. Klasy Kilonia/20.07.1870 Kilonia w marszu do Kanału Eider Scorpion Kanonierka II.Klasy Kilonia/22.07.1870 Kilonia Kilonia Blitz Kanonierka I. Klasy Stralsund/24.07.1870 Stralsund Flottillendivision Stralsund Fuchs Kanonierka II. Klasy Stralsund/24.07.1870 Stralsund w marszu do Kanału Eider Nymphe Korweta gładkopokładowa Gdańsk/21.07.1870 Gdańsk Gdańsk Okręty zamorskie Arcona Korweta gładkopokładowa Kilonia 24.09.1869 Zachodni Atlantyk Hertha Korweta gładkopokładowa Kilonia 17.07.1869 Azja Wschodnia Medusa Korweta gładkopokładowa Kilonia 20.08.1868 Azja Wschodnia Meteor Kanonierka I. Klasy Kilonia 06.09.1869 Indie Zachodnie Dla okrętów Morza Północnego wojna wybuchła za wcześnie. Opracowany dla niej plan rozbudowy z roku 1867 przewidywał stworzyć z niej tak silną flotę pancerników, aby mogła stawić czoła flocie francuskiej, lecz owe zamiary ledwo, co kiełkowały. Trzy pancerniki „König Wilhelm”, „Friedrich Carl” i „Kronprinz” nie wystarczały jeszcze, a występujące na nich wady techniczne umniejszały ich wartość bojową. Oba małe pancerniki, „Arminius” i „Prinz Adalbert” raczej nie stanowiły efektywnego wzmocnienia własnej floty, co sprawiało, że była ona słabsza od francuskiej. Nowe i jakościowo dobre fregaty śrubowe mogły z powodzeniem prowadzić wojnę krążowniczą, ale ilościowo ustępowały swoim francuskim odpowiednikom. Stąd też doktrynę wojny morskiej trzeba było ograniczyć do obrony własnego wybrzeża, jak to miało miejsce w wojnie niemiecko-duńskiej w roku 1864, a konkretnie przekładało się to na rozdzielenie posiadanych okrętów wzdłuż własnych, bardzo długich i rozciągniętych wybrzeży Morza Północnego i Bałtyku, wzmocnioną coraz bardziej efektywnym rodzajem broni, którą była mina do ochrony portów i baz oraz dokonywania wypadów z udziałem do dyspozycji będących pancerników na atakujące lub blokujące okręty wroga. Dwa dalsze zadania były do wykonania na własnych wodach; możliwie efektywną ochronę własnej żeglugi przybrzeżnej i psychologiczne grożenie duńskiej flocie, która jednak w tym czasie nie dysponowała dużymi pancernikami. Będzie jeszcze okazja, aby powrócić do tego ostatniego z argumentów. Ochrona własnego wybrzeża przed spodziewanymi atakami Duńczyków z Półwyspu Jutlandzkiego oraz l tylko z morza, tudzież desantami, musiała wziąć na swoje barki oddziały lądowe, co pruski sztab generalny był zmuszony wziąć pod uwagę w swoich planach i wywiązała się z tego dzięki powołaniu stanowiska gubernatora ds. wybrzeża (generał piechoty Kogel von Falckenstein) i utworzeniu mobilnego i silnego oddziału wojska pod komendą gen. Wielkiego Księcia Fryderyka Franciszka von Mecklenburg-Schwerin. Wojna na akwenach zamorskich musiałaby siłą rzeczy z uwagi na słabość własnych sił w porównaniu z absolutną przewagą Francuzów utknąć szybko w martwym punkcie. Kanclerz Rzeszy próbował wprawdzie, powołując się na postanowienia Deklaracji Paryskiej z roku 1856 zapobiec rozprzestrzenieniu się rozpoczętych już działań wojennych na akweny zamorskie, co miało uchronić żeglugę niemiecką przed ciężkimi stratami, lecz u swoich adwersarzy, co jest też rzeczą zrozumiała, nie spotkał się z uznaniem. Tylko pod można się zgodzić z dowódcą niemieckiej kanonierki I. klasy „Meteor”, ówczesnym kapitanem, późniejszym dowodzącym flotą admirałem von Knorrem, który sprzeciwił się uzbrojeniu statku handlowego w armaty pochodzące z kanonierki i prowadzenia przez niego wojny krążowniczej. W tym kompleksie mieści się również częściowo bardzo krytykowana „umowa o neutralności” na wodach Azji Wschodniej. Duży problem niemiecka marynarka miała do przezwyciężenia na płaszczyźnie dowodzenia, gdyż ubyły obie do tej pory będące na czelne osobistości: minister marynarki von Roon, jako obecny minister wojny miał innej pracy w huk, niż rozwiązywanie małych spraw małej marynarki, natomiast naczelny dowódca, książę Adlabert Pruski ze względów psychicznych (choroba i krótkowzroczność) nie był już w stanie aktywnie wypełniać swoje obowiązki, co „wszechwiedzący” już dawno wiedzieli. Stąd konieczne było stworzenie było zupełnie nowej konstrukcji dowodzenia. Wiceadm. Jachmann został wprawdzie formalnie dowódcą Sił Morza Północnego, ale rzeczywistości był naczelnym dowódcą i nie był to przypadek odosobniony, ponieważ na czele Urzędu ds. Administracji w Berlinie stał „stary piechur” z czasów bardzo wczesnej marynarki, a był to kadm. Kuhn (Hans). Siły na Bałtyku miały w osobie kadm. Helota nie specjalnie kwalifikującego się głównego oficera, a utworzona w ministerstwie marynarki nowe stanowisko dowodzenia miała za szefa kmdr Batscha, który był wprawdzie bardzo pilnym w swoim działaniu, ale miał opinię, że z uwagi na swój młody jeszcze wiek był jeszcze niedoświadczony i bez odpowiednich wpływów. Nie może wobec tego dziwić, że problem dowodzenia był bardo duży, a Jachmann dodatkowo odsunął się w niezrozumiały dla nikogo sposób i „okopał” się w odległym Wilhelmshaven, zamiast przynajmniej od tego momentu, kiedy było jasne, że francuskie jednostki na Morzu Północnym się nie pokażą już, co przy tej władzy, którą posiadał byłoby optymalne. Po francuskiej stronie ówczesny kadm. Bouët - Willaumez (Villaumez) opracował po tzw. „Kryzysie Luksemburskim” bardzo dokładny plan operacyjny skierowanym przeciwko „hanowerskim wybrzeżom”, czyli Niemcom, który ogólnie mówiąc, przewidywały początkowo operacje francuskiej „Floty Północnej” na wybrzeżu Morza Północnego, a następnie na Bałtyku. Nad Morze Północne miała następnie nadciągnąć „Flota Morza Śródziemnego”. Siła Francuzów opierała się na ogromnej flocie transportowej (27 starszych liniowców, 27 transportowców śrubowych, 22 parowce kołowe i 22 transportowce zwykłe), które do Danii miały przywieźć 30.000 żołnierzy. Przy pomocy tego korpusu ekspedycyjnego to małe państwo miało być zmuszone, dobrocią lub groźbą) samowolnie przystąpić do wojny z Niemcami i przy pomocy Duńczyków utworzyć drugi front na Półwyspie Jutlandzkim. Ten gigantyczny, oparty na desantach plan nie doszedł jednak do skutku. Wielkie zwycięstwa wywalczone w pierwszych tygodniach kampanii przez niemieckie armie zapobiegły połączeniu się sił wroga, gdyż korpus ekspedycyjny pilnie był potrzebny na foncie lądowym przez generałów Trochu`a i Bourbakiego. Sama eskadra, która się pojawiła u wrót Kopenhagi była zbyt słaba, aby przechylić szalę zwycięstwa na korzyść Francuzów . Nie była to zresztą jedyna sprawa, która Francuzom nie wypaliła na początku wojny. Po Wojnie Krymskiej utrzymywano wprawdzie przez cały czas silną flotę (była w zasadzie drugą, co do wielkości i liczebności flotą na świecie, po brytyjskiej Royal Navy), lecz zaniedbała przy tym jakość szczebli dowodzenia i szkolenia. Francuski minister marynarki, wiceadm. Rigault de Genouilly miał odwagę na początku działań wojennych z Niemcami, w odróżnieniu do swojego kolegi z ministerstwa wojny, gen. Le Boefa, zwrócić radzie ministrów uwagę, że Marine Nationale nie jest do wojny przygotowana i dużo czasu jeszcze minie, kiedy osiągnie swoją gotowość bojową. 24.07. z Cherbourga w morze wyszła pierwsza eskadra, która składała się pancerników tylko z 7 okrętów, zamiast pierwotnie przewidywanych 14, a były to: „Surveillante”, „Galouise”, Gueyenne”, „Flander”, „Océan” oraz korwety opancerzone „Thetis”, „Jeanne d`Arc” i awizo „Cassard”, które znajdowały się pod rozkazami Bouët – Willaumeza. Pompatyczne pożegnanie zorganizowane w dniu święta narodowego, które odbyło się w obecności cesarzowej Eugénie nie zdemaskowało okręty, które nie były kompletnie wykończone i wyposażone. Francuska służba wywiadowcza nie stanęła na wysokości zadania i całkowicie zawiodła, o czym już była mowa, gdyż francuski admirał nie wiedział, że niemiecka eskadra od 16.07. znajdowała się już na rzece Jade. Admirał francuski szukał ją najpierw na Kanale La Manche, potem ostrożnie przeszedł przez Morze Północne (odstraszająco działało tutaj i to na wielką skalę „straszydło” „König Wilhelm”!), ale przebywał poza zasięgiem wzroku niemieckich posterunków obserwacyjnych, 28.07. obszedł Przylądek Skagen i 30.08. zakotwiczył przy wyjściu z Sundu na Kattegat. Wysłana do Kopenhagi jako forpoczta korweta „Thetis” wróciła z rozczarowującą wiadomością, że Dania nie przystąpi do wojny. Przekazane informacje o wiecach solidarności i sympatii Duńczyków oraz zapewnienie, że francuska eskadra może liczyć na każde wsparcie, jak długo przebywać będzie na wodach duńskich, było bardzo nikłym pocieszeniem. Również wysyłane przez następne dni z Paryża rozkazy i ich anulowanie następnie (jeden z nich kazał Bouët – Willaumezowi podzielić i tak już jego małą eskadrę na dwie i jednemu dywizjonowi z jego zastępcą na czele ( admirał Dieudonné) udać się na rzekę Jade, którą miał sforsować) są dowodem na to, jaki chaos panował mieście nad Sekwaną. Dopiero 02.08. nadszedł jasny rozkaz, że eskadra ma wejść na Bałtyk. Na Morzu Północnym panował natomiast spokój. Wysłany 05.08. przez wiceadm. Jachmanna meldunek, że zauważono dwie francuskie jednostki idące kursem na Danię okazał się być nieprawdziwy, a wypad niemieckiego zespołu, który dotarł aż na wysokość Limfiordu na północy Półwyspu Jutlandzkiego okazał się być ciosem w próżnię i eskadra wróciła 07. na Jade. Sytuacja zmieniła się dopiero 11.08., kiedy, to uzbrojony niemiecki parowiec „Hamburg” zauważył koło Helgolandu drugą francuską flotę. Chodziło w tym przypadku o pierwotną „Escadre de la Méditerranée” (przemianowana doraźnie na „Escadre de la mer du nord”, którą dowodził wiceadm. Fourichon, a składała się z: fregat pancernych „Magnanime”, „Provence”, „Héroine”, Courrone”, „Invincible”, „Valeureuse”, „Revanche”, korwety opancerzonej „Atalante”, korwet drewnianych „Chateau Rénaud”, ”Cosmao” oraz awizów „Renard” i „Décrès ». Wiceadm. Fourichon wysyłając po jednej eskadrze w kierunku ujścia Łaby i Wezery oraz Jade ogłosił 12.08. oficjalną blokadę niemieckiego wybrzeża Morza Północnego, mogąc się oprzeć na będącej wtedy jeszcze pod brytyjskim panowaniem wyspie Helgoland , o ile chodziło tylko o ochronę przed wiatrem, czy niepogodą oraz o bunkrowanie, czy uzupełnienie prowiantu. Na temat ewentualnych pryzów nie przedstawiono żadnych liczb, lecz ich liczna musiała być nie wysoka, gdyż nawet oficjalny francuski raprt « Moniteur universelle » nic na ten temat nie wspomina. Na Jade wiceadm. Jachmann po otrzymaniu meldunku o pojawieniu sięFrancuzów postawił swoje okręty w stan alarmu planując na 12.08. dokonanie wypadu, który jednak potem odwołał . Dotyczasowe walki miały charakter potyczek, które prowokował « König Wilhelm » i uzbrojone parowce i miały na celu niepokojenie wroga. Jakiego rozmiaru nabrała owa praktykowana wojna podjazdowa świadczy fakt, że wicadm. Fourichon nie wykonał wysłanego na jego ręce rozkazu z 25.08., którego treść brzmiała następująco » za wszelką cenę sforsować rzekę Jade i zniszczyć wszystko co tam jest ! » Ciężkie warunki powodowe na początku września mocno wdały się Francuzom we znaki, że 10.09. rozważył możliwość powrotu do Francji, aby wyremontować uszkodzone jednostki, co też uczynił. W drodze powrotnej doszło do spotkania z awizem « Hidronelle », która wręczyła mu akt mianowania admirała na ministra marynarki w nowym republikańskim rządzie. Stąd też natychmiast po zawinięciu do Cherbourga udał się do Paryża, a jego eskadra pod nową komendą kadm. księcia de Gueydona najpierw pozostała w Cherbourgu, aby odczekać kolej wydarzeń. Odejście Francuzów umknęło uwadze Niemców. Jachmann zamierzał dokonać wypadu 1.09., kiedy to nareszcie uspokoiła się pogoda, żywiąc nadzieję, że blokująca eskadra przez te dni niepogody uległa rozproszeniu. Kiedy wraz ze swoimi pancerniku znalazł się na wysokości Helgolandu nie spotkał tam nikogo, co jednak nie oznaczało, że nudna, otępiająca i nieefektywna służba wartownicza załóg stacjonujących na Jade pancerników się zakończyła, która trwała do września, kiedy z Baltyku nadszedł meldunek, że znajdująca się do tej pory francuska eskadra wiceadmirała Bouët – Willaumeza rozpoczęła odwrót, gdyż nowy republikański rząd miał zamiar użyć lwiej części załóg w walkach na lądzie. W dniach 25.-27.09. zespół francuski kotwiczył na redzie Helgolandu, czego admirał Jachmann nie wykorzystał do dokonania wypadu, co spotkało się z ogólną krytyką podczas oceny jego okresu urzędowania, tym bardziej, że ogólna sytuacja militarna znacznie się zmieniła. Krótkie spojrzenie na to, co się dzialo na Bałtyku, ukazuje, że francuska eskadra po wejściu 02.08. na ten akwen i po rozlokowaniu się w Zatoce Kjöge u południowego wyjścia z Sundu, koło Zelandii równie nie efektywnie działała, jak jej północny odpowiedniki u wejścia na rzekę Jade. Wynikiem blokady, ogłoszonej również od 12.08. było « jedno wielkie zero », jak to wynika oficjalnych francuskich dokumentów. Przeciwko słabych sił morskich Prus, która znajdowała się pod komendą kontradmirała Heldta , który podniósł swoją flagę na « Preußsischer Adler », które to składały się wyłączniez kanonierek ; w Gdańsku stacjonowała jeszcze korweta « Nymphe » ,a na akwenie koło Rugii operowało awizo « Grille », lecz były to wyjątki. Przeciwko tym siłom francuski admirał miał do wykonania bardzo niewdzięczną rolę, którą utrudniały dodatkowo sprzeczne rozkazy nadchodzące z Paryża, których treści były nie zdecydowane i pełne wątpliwości, raz nakazywano zachować ostrożność a z innym razem miały to być energiczne działania. Aby skutecznie blokować nieprzyjacielskie wybrzeże admirał miał za mało mniejszych i szybszych okrętów, a obiecywany korpus ekspedycyjny ostatecznie nie nadszedł, o czym już była mowa. Wewnętrzna « rada eskadry » postanowiła zbombardować niemieckie miasta bałtyckie Kołobrzeg i Gdańsk, co by mogło przynieść więcej szkody niż korzyści, z czego sobie Bouët – Willaumez doskonale zdawał sprawę, gdyż zajęte przez Niemców terytoria francuskie dałyby w tym przypadku doskonały powód do przeprowadzenia działań odwetowych, wzgl. do sięgnięcia do represji. Te rzeczowe przesłanki, a nie jak potem krzyczała prasa francuska o rzekomych « odruchach humanizmu » były powodem, że francuski admirał nie zdobył się na zbombardowanie miast. Działalność eskadry ograniczyła się do sporadycznych wypadów nad pruskie wybrzeże, ale nie dalej niż na bezpieczną odległość od niemieckich punktów obserwacyjnych. Działania bojowe ograniczyły się do kilku potyczek lekkich sił nawodnych obu stron ; najbardziej godny uwagi był napad ogniowy korwety gładkopokładowej « Nymphe » na francuską korwetę pancerną « Thetis » na wodach Zatoki Puckiej koło Gdańska. W takich okolicznościach Bouët – Willaumez był szczęśliwy, kiedy dotarł do niego 22.09. rozkaz wzywający go do powrotu do Francji. 25. przeszedł ze swoimi okrętami Duży Bełt, na czym się działania morskie na Bałtyku zakończyły. W większym lub mniejszym stopniu dotyczyło to także Morza Północnego. Nowy francuski minister marynarki, admirał Fourichon wycofał z floty wszystkich zbędnych ludzi i oddał do dyspozycji armii, około 30.000 ludzi, którzy stali się jądrem nowej armii republikańskiej. Jeden z admirałów, kontradm. Maurice Exelmans dostał się podczas kapitulacji Strasburga do niewoli. Będące jeszce w służbie okręty weszły w skład zreorganizowanej floty, która składała się z 2 eskadr pod komendą wiceadmirała de Gueydona i Boëut – Willaumez (później wiceadmirał Penhoat). Do jej zadań należało m.in. wsparcie armii lądowej na skrzydle podczas przedzierania się Niemców w głąb północnej Francji. Pojawiły się także problemy z portami, gdyż liczono się z wypadami pojedynczych niemieckich korwet pancernych. Zrezygnowano ostatecznie ze ścisłej blokady niemieckiego wybrzeża zadawalając się pojedynczymi wypadami na wody Zatoki Niemieckiej. Ostatni nastąpił krótko przed świętami Bożego Narodzenia w roku 1870. Do spotkania z jednostkami floty niemieckiej jednak nie doszło. Stosowana przez Francuzów metoda zmusiła jednak Niemców do czuwania na Jade swoich pancerników, co dla załóg było bardzo męczące. Walka z wrogiem przerodziła się wnet w walkę z żywiołami, szczególnie, kiedy złapał mróz. Pomimo nacisków wiceadmirała Jachmanna do szybszego ukończenia śluz i doków w Wilhelmshaven, które byłyby jedynymi, w których moglyby przebywać te duże pancerniki, to prace posuwały się jednak bardzo powoli, co sprawiło, że « Kronprinz » mógł wejść do suchego doku nr II celem oczyszczenia dna dopiero w połowie grudnia 1870 r. Kiedy przybył « König Wilhelm », który był następnym w kolei sprawa się skomplikowała, gdyż wielkość okrętu, głębokość śluzy wymagały « odchudzenia » okrętu, co zostało w końcu wykonane, ale przy rezygnacji z gotowości bojowej okrętu nie było łatwe do przeprowadzenia. W tym czasie pokazała się po raz ostatni w tej wojnie marynarka francuska. Kiedy 21.12., kiedy lodu na Jade przybyło i stał się on grubszy do śluzy natychmiast skierowano « Kronzprinza » , a « König Wilhelm » uczynił to dopiero 23.12. Po krótkiej « rozgrzewce » między molami, okręt wszedł do portu wewnętrznego, lecz do suchego doku wprowadzono go dopiero 31.12. Operacje wojenne pancerników były najpierw zakończone, ale załoga po męczącej i nużącej służbie wartowniczej musiała wykonywać następnie nie mniej ciężką pracę w stoczni, gdyż jej załoga z kolei i stoczniowa infrastruktura nie nadążała już za przeprowadzeniem koniecznych na pancernikach robót. 14.01.1871 wydokowano « König Wilhelma », a przejęta teraz służba dozorowa była o niebo lepsza niż jeszcze przed miesiącem. Anulowano jednak rozkazy wysyłające korwetę opancerzoną »Elisabeth » na rejs szkolny na wody zachodnich Indii i « Kronprinza » w celu zbombardowania Cherbourga. Kiedy 03.02. von Roon otrzymał z Wersalu telegram, który informował o wejście w życie zawieszenia broni, działalność marynarki niemieckiej była zakończona. Aby uzupełnić działalności bojową niemieckiej marynarki w wojnie lat 1870-1871 należy wspomnieć w sposób telegraficzny o: trzech desantach, które odbyły się przy wsparciu marynarzy, drugi raz miało to miejsce podczas oblężenia Strasburga, gdzie adiutant von Roona, kmdr ppor. von Reibintz na czele małego oddziału zwalczał na Renie francuskie kutry trałowe i rzeczne kanonierki wykonując również uderzenia odciążające. Podobne zadanie do wykonania miał również mały oddział broni minowo – torpedowej, który w grudniu 1870 i styczniu 1871 stacjonował w ujściu Sekwany. Trzecia operacja miała miejsce na Loarze w kampanii zimowej, kiedy działający tam 130 osobowy oddział pod dowództwem por. Jeschkego zajął 6 francuskich kanonierek . Na akwenach zaoorskich marynarka miała okazję do skrzyżowania broni dwa razy; pierwszy to pojedynek kanonierki I. klasy « Meteor » z francuskim awizem « Bouvet », do którego doszło 09.11. koło Hawany, który zakończył się remisem. Ponieważ zasady i warunki owego pojedynku uzgodnili między sobą ob a dowódcy (ze strony niemieckiej, kpt. von Knorr i francuskim kmdr por. Franquetem), to przeszedł on do historii jako „ostatni pojedynek dżentelmenów”. Działania korwety opancerzonej „Arcona” na początku roku 1871 prowadzone były bez przekonania i nie przyniosły spodziewanych efektów, a jej próba przedarcia się na szerokie wody, by prowadzić wojnę krążowniczą spełzła na niczym, a wspomniana działalność niebawem się zakończyła, kiedy ją zablokowano u ujścia rzeki Tajo. Kanclerz Bismarck chcąc uniknąć interwencji państw neutralnych (głównie USA i Wielkiej Brytanii) czynił wszystko, aby bardzo szybko zawrzeć pokój z Francją, nie dbając i nie angażując się w charakterystycznej dla siebie energii we wspomniany sposób prowadzenia działań wojennych. Ustosunkowanie się do odrzucenia przez Bismarcka wysuniętego pomysłu zagarnięcia większości pancernych okrętów floty francuskiej znajdujących się w metropolii i w koloniach po zwycięstwie Niemiec, wykroczyłoby poza ramy niniejszej książki. Jeżeli można się pokusić o ocenę działalności floty niemieckiej w ledwo, co zakończonej wojnie, to chyba bardziej dobitniej nie można by ją opisać, niż to uczynił tytuł pewnego artykułu, który ukazał się w periodyku „Marine-Rundschau” pod tytułem „W cieniu armii i wielkiej polityki” (Im Schatten der Armee und der großen Politik”). Pod względem militarnym flota niemiecka ustępowała francuskiej pod każdym względem i jej działalność musiała się ograniczyć do tzw. „ukłuć szpilką” (Nadelstiche) i jako „fleet in beeing” musiała wykazać się całym swoim kunsztem, aby przeciwdziałać francuskim próbom wylądowania na wybrzeżach Niemiec i nie dopuszczenia do zbyt bliskiej ich blokady. Wywiązała się jednak z obu zadań – przy wydanej pomocy armii walczącej na lądzie – wykonując swoją uciążliwą i żmudną służbę. Jak nisko oceniono potem w Niemczech jej służbę niech świadczy fakt (niezależnie od znikomej liczby Żelaznych Krzyży, którymi odznaczono ludzi marynarki), że dopiero po długotrwałych posiedzeniach parlamentu, niektórzy oficerowie i marynarze wyróżnieni zostali upamiętniającą wydarzenia monetą okolicznościową. Bardzo nieliczna delegacja floty niemieckiej, która wzięła udział w paradzie zwycięstwa, która miała zaszczyt przemaszerować przez Bramę Brandenburską była namacalnym dowodem, w jak mizernie oceniano udział marynarki wojennej w odniesionym zwycięstwie. na podstawie: - Hildebrand H.H – Röhr A.– Steinmetz H.-O. – Die Deutschen Kriegsschiffe, Biographien – ein Spiegel Marinegeschichte von 1815 bis zur Gegenwart, Mundus Verlag Ratingen b.d.w. - Kroschel G – Evers A.-L. – Die deutsche Flotte 1848-1945, Geschichte des deutschen Kriegsschiffbaus in 437 Bildern, Lohse – Eissing, Wilhelmshaven, Vierte, verbesserte Auflage 1996 (tłumaczenia z . niemieckiego własne) - Tirpitz A. von – Wspomnienia, Warszawa 1997
  5. Arthur Neville Chamberlain - ocena

    wstawię coś, co się mało będzie podobało, zastąpił go Churchill, bo Chamberlain okazał się być z a miękki w oczach brytyjskich jastrzębi - stąd Winston po raz II, wprawdzie dyletant jeżeli chodzi o sposób prowadzenia wojny i zwolennik desantów skazanych wyłącznie na niepowodzenia, ale swoją chorobliwą nienawiścią w stosunku do Niemiec (wiem miał ciężkie dzieciństwo), to się koleżkom spodobał - gdyż sprzeciwił się bombardowaniom przez RAF ludności cywilnej po drugiej stronie English Channel, to za I. Davisem, jeszcze bardziej znienawidzonym ode mnie z książki o Dreźnie (czytam w oryginale), która tutaj nie cieszy się żadną popularnością, ale przez wielu uważaną jednak za wyśmienitą, no cóż gusta bywają różne.
  6. OORP "Orzeł" i Sęp

    Cześć Bruno,bardzo Tobie dziękuję. Pozdrawiam Michał
  7. Szkoła w PRL

    do szkoły podstawowej chodziłem za Gomułki, od września 1963 r i wczesnego Gierka do czerwca 1971 r. (Bytom, 8 lat) - wolnych sobót nie było, potem liceum 1971-1975 (Świętochłowice - 4 lata) - nie miałem wolnych sobót, choć Gierek je "dorosłym" wprowadził (1 w miesiącu i było Studio 2 przez cały dzień, z jakimiś normalnymi filmami i "Muppet Show"). Paliliśmy w ubikacji i na dworze (głównie Sporty a potem Popularne), kryjąc się za ścianami budynku szkolnego, jeden czatował, bo zdarzały się naloty. Czasy fajne.
  8. OORP "Orzeł" i Sęp

    Może inne pytanie. Czy ktoś z koleżeństwa wie, czy PMW w czasie swego istnienia, do września 1939 r., odbywała jakieś ćwiczenia, manewry w okresie letnim i to co roku, bo nie wierzę, że przez cały czas wykonywali jedynie rejsy kurtuazyjne, z rewizytami, do portów państw bałtyckich i gdzieś dalej. Jak było szkolone, bo wiadomo, że m.in. flota musi się szkolić, kiedy po temu jest czas, aby w czasie działań wojennych wiedziała, co ma robić i to dotyczy zarówno jednostek nawodnych, okrętów podwodnych oraz jednostek pomocniczych. Do tej pory nie spotkałem się z jakimś opisem. Kiedy zrobiło się w marcu 1939 r. zrobiło gorąco, to op. wychodziły na patrole i obserwowały, pewnie te transporty idące z zachodu do Prus Wschodnich, co mocno szarpało nerwy i chłopcy mieli z tego tytułu złe samopoczucie. Czy wykonywano jakieś poligony w strzelaniu artyleryjskim i torpedowym, bo w praktyce to sprawa tak różowo nie wyglądała, gdyż wystarczy przypomnieć, że "Orzeł" przed posłaniem na dno "Rio de Janeiro" wystrzelił kilka torped, z których te, nie to, że nie eksplodowały, ale nie trafiały i dopiero któraś z kolei okazała się być celna. Czy zdawano sobie sprawę z tego, co może oznaczać siedzienie w zamkniętej puszce i słyszeć eksplodujące nad głowami bomby głębinowe, bo kondycja psychiczna załóg trzech internowanych w Szwecji op. nie była najlepsza, co wynika ze wspomnień ich dowódców. Dönitz udawał się czasami na pokłady op. swoich podopiecznych (Blair), by razem z nimi tam posiedzieć, pogadać, posłuchać, co się dzieje na zewnątrz, za burtą, a czasami być świadkiem fingowanych ataków ZOP. To w warunkach bojowych potem procentowało. Czy odpowiedzialni w PMW, Mohuczy, Świrski również coś takiego praktykowali, czy raczej ograniczali się do stwierdzenia, "im więcej potu na ćwiczeniach, tym mniej krwi na wojnie", ale mało co konkretnego w tym kierunku czynili, bo tak też mogło być.
  9. OORP "Orzeł" i Sęp

    przecież III Rzesza i sanacyjna Polska to były d roku 1934 do września 1939 kumple jak się patrzy, mający wspólne cele. Adolf nie mógł się nacieszyć widokiem tak zmobilizowanego i chętnego do bitki potencjalnego sojusznika, czyli wojska polskiego. Sytuacja zmieniła się diametralnie w marcu 1939 r., po zajęciu Kłajpedy, Polska zaczęła mobilizację, która trwała do 01.09. wtedy w Polsce zaczęły się "idy marcowe", tzn, chęć rozprawienia się ze wszystkimi mniejszościami, widząc w nich wyłącznie "dywersantów", co okazało się być tragiczne we Wrześniu 1939 r. ciekawy owe podane dane: Na taki taki SS "Lassel" załadowano : - 14 samolotów myśliwskich Hawker ""Hurricane" - 7 lekkich samolotów bombowych Fairey "Battle" - 500 ton bomb - 3.000.000 naboi 0,303 cala - części zapasowe i sprzęt pomocniczy. Statek ten wypłynął z Liverpool 28 sierpnia 1939 roku i został skierowany (na wskutek bardzo napiętej sytuacji międzynarodowej)zamiast do Gdyni, do portu Constanza, do którego miał dotrzeć 8 września 1939 r. Drugi statek, na którym znajdowało się : - 20 lekkich samolotów bombowych Fairey "Battle" - 1 samolot myśliwski Supermarine "Spitfire" - inny sprzęt i wyposażenie; ten sprzęt zasilił więc rumuńskie siły zbrojne. Czy znasz nazwę drugiego transportowca? 3.000.000 naboi 0,303 cala = 76,2 mm, to mi coś mówi, bo cale do mnie nie przemawiają.
  10. OORP "Orzeł" i Sęp

    bardzo dziękuje, jakby to Rosjanie powiedzieli "wot żałko", ale w tym okresie to chyba sprawa "najlepszego" sojusznika była już przegrana, bo znajdował się w stanie agonii, a ci którzy zamówili ten sprzęt akuratnie uciekali na przedmoście rumuńskie, a sprawa pierwszego, to może i by dotarł do Konstancy (nie mylić a niemiecką Konstancją nad jeziorem Bodeńskim, bo to poważnych publikacja marynistycznych już spotkałem) na 08.09., ale dalsza dystrybucja byłaby mocno utrudniona, zresztą dobre chęci się liczą i czasem muszą wystarczyć.
  11. OORP "Orzeł" i Sęp

    czemu te konwoje nie przyszły wobec tego we wrześniu 1939 r., w eskorcie zjednoczonych flot Royal Navy i Marine Nationale? Z tymi koalicjantami to byłbym ostrożniejszy. Oni jakoś nie garnęli się początkowo do przekazywania swoich jednostek, a jak już to chętnie skorzystaliby z jednostek PMW na "emigracji" - patrz artykuł w Okrętach Wojennych nr 107 (3/2011) - autorstwa Andrzeja Bartelskiego – Udział Polskiej Marynarki Wojennej w Wojnie Zimowej pardon, ale to mój przedmówca sam wykroczył poza ramy tego tematu, przypominając nam niemal całe uzupełnienie stanu floty emigracyjnej PMW do roku 1945 wraz z odniesionymi sukcesami, ale odmówił ich skonkretyzowania. Więc siłą rzeczy musiałem również popełnić kolejne "wykroczenie", mam nadzieję, że ujdzie mi to bezkarnie? A za uznanie dla mojej osoby serdecznie dziękuję.
  12. OORP "Orzeł" i Sęp

    Ja tylko zadałem proste pytanie, bo myślałem, że czegoś się mogę nowego dowiedzieć, a tutaj taki afront. To, czy kogoś, czy coś lubię, nie ma tutaj nic do rzeczy, ale wiedzę, że temat zaczyna być interesujący, bo szczególnie myślałem, że pojawi się tutaj "Leberecht Maaß", którego, co niektórzy fachowcy mają go na rozkładzie obrońców wybrzeża. Trudno, muszę wobec tego nadal dawać wiarę obcej propagandzie, a co di Michulca, to radzę poczytać, w końcu nie trzeba się z nim zgadzać, ale jak widzę, bardziej znani od niego są po prostu pomijani, tylko czyja to strata. Dziękuję za wyczerpującą odpowiedź, z której nic jednak nie wynika.
  13. OORP "Orzeł" i Sęp

    straty, jakie, czy tylko uszkodzone, czy może zatopione. Jakbyś tak mógł podać nazwy, daty. Mam na myśli okręty, szczególnie niszczyciele (ten niby "Narvik" pod Ouessant, to tak nie zupełnie, fakt mogli do niego strzelać, ale potem źle odczytali rozkaz i oddalili się z placu boju, czy na niego wrócili, nie sposób się jednak dowiedzieć). Te 59 statków i innych okrętów też by mnie interesowały. Tylko nie odsyłaj mnie do Pertka i Kosiarza, bo tych znam. Proszę o konkrety, bo to mi przypomina wersję radziecką, każda torpeda celna w transportowce pełne faszystów. Dzięki zaangażowaniu się marynistów rosyjskich oraz pojawiającej się coraz częściej literatury obalającej wesołą twórczość kombatantów, to pod kreska wychodzi o wiele mniej. Więc podaj te wiarygodne polskie źródła, bo nie spotkałem się z takimi, bo nikt się na coś takiego tutaj nie zdobył, bo byłoby to równoznaczne z ryzykowaniem, że może obrazić czyjeś wybujałe uczucia patriotyczne. U 606 - Burza współudział, czy zatopiony któryś "samodzielnie" bez pomocy innych? Sunk 22 Feb, 1943 in the North Atlantic, in position 47.44N, 33.43W, by depth charges from the US coastguard cutter USCGC Campbell and the Polish destroyer Burza. 36 dead and 11 survivors. http://www.uboat.net/boats/u606.htm
  14. OORP "Orzeł" i Sęp

    chyba nie myślisz, że biedne społeczeństwo biednego i zacofanego gospodarczo państwa, jakim była sanacyjna Polska dobrowolnie się zrzucało m.in. na Orła, czy niedozbrojone wojsko? Było to "mile" widziane, jak zresztą rozpisywane pożyczki, których raty były tak "spontanicznie" wykupywane. Ta ekipa miała już swoje metody, aby patriotycznie uaktywnić skołowane społeczeństwo, ale tego nie znajdziesz w publikacjach, które się dotychczas ukazały na rynku, co wcale nie znaczy, ze w archiwach nie ma na to potwierdzeń, lecz piewcy silnych, zwartych i gotowych udają, że je nie widzą.
  15. Czy w czasach PRL był lepiej?

    między innymi ten pomazaniec
  16. OORP "Orzeł" i Sęp

    FSO - i to był dobry uczynek z mojej strony, bo Mariusz urósł w swoich oczach i przybył nam nam tutaj wnikliwy arbiter, preferujący naszą jednorazową, zwartą i gotową PMW. Ku chwale ojczyzny. Prosiłbym jednak o merytoryczną wypowiedź odnoszącą się do tematu, a nie o ocenę innych userów. Następny tego typu post będzie zwieńczony ostrzeżeniem.//ciekawy.
  17. OORP "Orzeł" i Sęp

    coś chyba pominąłeś, albo nie zrozumiałeś "żaluzji" jak mawia geniusz styropianowców, więc pogrubię, to co już napisałem. Niemcy czuli przed nimi respekt (pol. op.), to się zgodzę, ale to, co mieli przerzucić do Prus Wschodnich, to uczynili przed 1 września, a potem "tylko" lądem, bo morzem nie było już potrzeby, gdyż nie zamierzali niepotrzebnie ryzykować. Heer "skasował" tzw. Korytarz Polski, oczyszczając go z polskiego wojska i zapewniając tym samym swobodne połączenie z Rzeszą. Tak bym to widział. Nie rozumiem, dlaczego to niby jest taka tajemnica? Gdzieś to wyczytał, u Pertka, czy Kosiarza, a tak samemu głową nie chcesz ruszyć?
  18. OORP "Orzeł" i Sęp

    a to nowość. Oni czuli przed nimi respekt, to się zgodzę, ale to, co mieli przerzucić do Prus Wschodnich, to uczynili przed 1 września, a potem "tylko" lądem, bo morzem nie było już potrzeby, gdyż nie zamierzali niepotrzebnie ryzykować.Heer "skasował" tzw. Korytarz Polski, oczyszczając go z polskiego wojska i zapewniając tym samym swobodne połączenie z Rzeszą. Tak bym to widział.
  19. "Boża Podszewka"

    nawet jeżeli pokazuje mocno wypaczony obraz pogranicza, ale tego się Ciebie absolutnie nie czepiam, tylko warto wiedzieć, że to jest bardzo przerysowana historia, pokazana, aby udowodnić hasło - byliśmy, jesteśmy, będziemy - a w miłość śląsko - zagłębiowską nie wierz na podstawie tego obrazu, bo to dwa inne światy i dwie zupełnie różniące się mentalności. A tematyka polskiej Litwy, to mnie w ogóle nie interesuje, Niemen jest mi bardzo obcy, w odróżnieniu od Odry i Nysy. Lektura Dąbrowskiej skutecznie mnie od prastarych polskich terenów odrzuciła, natomiast "Noce i Dnie", przekonały jak najbardziej - niezapomniany Binczycki i hrabina Cosel.
  20. OORP "Orzeł" i Sęp

    polecam artykuł w najnowszych OW autorstwa A. Bartelskiego, a postziukowcy na to jak na lato.
  21. Ulubione piwo

    gdyby nawet, to co z tego, znowu cieknie jad z Twoich ust. Ale żeby wszystko było "ol rajt" to spieszę poinformować, białej kiełbasy nie cierpię, musztarda, tylko sarepska, żadna słodka, swój kibel wódki wypiłem już życiu i nie smakuje mi, żadna berbelucha, czy siwucha (kiedyś piłem bardzo dobry "Winiak Klubowy", ale się stracił), bo wolę Prusaków od Bawarczyków a Ty sobie pij i jedz, co chcesz. Oprócz tego jeszcze pale papierosy. ale ja bym z Tobą się raczej nie chciał napić.
  22. OORP "Orzeł" i Sęp

    powołuję się na wypowiedzi innych kolegów z innych for tematycznych, mocniej siedzących w tematyce PMW Taki m.in. wysunięto pomysł, aby już tam zwalczać radzieckie konwoje, być może kierowane na Bałtyk, bo wejście do niego od strony Zatoki Fińskiej miało by być zablokowane i zaminowane przez PMW. Proszę się rozejrzeć, bo szukanie to sama przyjemność.
  23. OORP "Orzeł" i Sęp

    a najlepiej na Morzu Barentsa, u wejścia do Zatoki Kola, czemu nie?
  24. Czy w czasach PRL był lepiej?

    Dziwne stwierdzenie, ale masz do tego prawo, w końcu żyjesz w "nareszcie" wolnym (czyżby?), kraju.
  25. Najnowsze badania dowodzą jednoznacznie, że Rozwadowski, "Ziuk" je tylko asygnował, bo miał pojęcie o strategii raczej na poziomie XIX wieku, tzw. "napoleońskie", ale po reaktywacji Najjaśniejszej Sanacyjnej Nr 2, w roku 1989, to owe "mijanie się z prawdą" jest na porządku dziennym, przecież Naczelnik był geniuszem - samoukiem. Razem ze mną głosowało 36, a skomentowałem tylko ja, bardzo dziwne i kto opracował ten genialny plan, jednak "Ziuk"! Ludzie, dajcie spokój.
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.