-
Zawartość
1,547 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez Mariusz 70
-
Czy w czasach PRL był lepiej?
Mariusz 70 odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Spaczony byl niewatpliwie,bo jak nazwac system ktory podobne sytuacje umozliwial ? Czy bylismy spaczeni? Pytanie ciekawe.Chyba jednak troche tak jezeli podobne zachowania niejako automatycznie akceptowalismy.Inna sprawa,ze pewne zachowania wynikaja z okreslonych sytuacji i ogolnego systemu zachowan.Gdy on zanikal i spoleczenstwo zaczelo zachowywac sie normalnie.Caly czas zreszta takie zmiany zachodza,zapewne pamietasz plage samochodowego zlodziejstwa i powszechna obecnosc pseudo-mafijnych zachowan w latach 90-tych.A inwazja polskich zlodziejaszkow na niemieckie sklepy w tym okresie?Z czasem to na szczescie zaniklo,ale wcale nie jestem pewien czy nie bylo spadkiem po anormalnym systemie.No i niestety pozostala o narodzie paskudna opinia,na ktora wielu rodakow w pocie czola pracowalo.Obecnie takie zachowania widze np.wsrod Rumunow,ktorzy nagle staja twarza w twarz z spolecznym materializmem i nie wszyscy moga sobie z tym poradzic,pakujac sie czesto w zwykly bandytyzm.Ale tez sie powoli cywilizuja. -
Najbardziej szczegolowy link walencjanskiego Sw.Grala dotyczacy jaki znalazlem: http://webs.ono.com/sepulcro2004/caliz.htm Szczegolowo omowiono jego historie,kolejne miejsca pobytu,podano wymiary i wyniki badan naukowych.Niestety po hiszpansku,ale chocby zdjecia warto zobaczyc. Faktycznie ralikwia nie zostala przywieziona przez krzyzowcow,ale juz w starozytnosci miala wg.tradycji znajdowac sie w Rzymie.Wg.naukowcow pochodzi jednak jak najbardziej z Ziemi Swietej,gdyz czarka jest wykonana z orientalnego onyksu.Wykazuje tez wszelkie podobienstwo do kielichow paschalnych uzywanych w judaizmie w I w.n.e.Zostala ewakuowana do Iberii w okresie przesladowan religijnych okresu panowania cesarza Waleriana.Znajdowala sie w roznych miejscach w Pirenejach,Saragossie,Barcelonie,a wreszcie w Walencji.Ukrywano ja tez przed zniszczeniem w latach 1809-1810,oraz 1936-39. Obecnie mozna ja zobaczyc w katedrze w Walencji w bocznej kaplicy. niewatpliwa ciekawostka jest fakt,ze wlasnie ten obiekt w okresie swego "pirenejskiego" wygnania zaispirowal von Eschenbacha do napisania "Parsifala".
-
Postać historyczna, którą najbardziej podziwiasz
Mariusz 70 odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Historia ogólnie
Franc okresowo mieszkal w Pniewie pod Lomza.Wiosce moich dziadkow w majatku swych przyjaciol,ktorzy widzac go w zyciowych opalach,przygarneli i uczynili rezydentem utracjusza-lekkoducha.Tam tez w okresie I WS mialo miejsce znane i komiczne spotkanie Franca-metafizyka z pruskim generalem-metafizykiem. -
Postać historyczna, którą najbardziej podziwiasz
Mariusz 70 odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Historia ogólnie
To ja z innej beczki. Franciszek Fiszer-metafizyk Jako ze postac nieslusznie niemal zapomniana podam link z ciekawymi i bardzo zabawnymi informacjami: http://niniwa2.cba.pl/fiszer.htm Ogolnie lubie wszelkiej masci historycznych wariatow i ekscentrtykow: Jan Karol ksiaze Radziwil "Panie Kochanku". Marsz.Jozef Antoni ksiaze Poniatowski "Pepi". Ernst Junger Sir Adrian Carton de Wiart Prof.Antoni Ferdynand Ossendowski Ezra Pound Gabriele DAnunzio Yukio Mishima -
Czasopismo marynistyczne "Okręty Wojenne" Tarnowskie Góry
Mariusz 70 odpowiedział Glasisch → temat → Przekrojowe i inne
Ja sie zgadzam.Mi wystarczy,nawet biorac pod uwage to ze jestem(bylem)motorzysta okretowym,ale jak rozumiem Gregski szuka z czysto zawodowego punktu widzenia czegos wiecej niz 1.5 strony.A publikacje AJ-Pressu juz z racji samej objetosci troche wiecej szczegolowych informacji oferuja. Co do edycji obcojezycznych to gwoli scislosci pozycje AJ-Pressu sa dwujezyczne,po diabla wiec wydawac je specjalnie po angielsku?.W zagranicznych ksiegarniach specjalistycznych spotykam je zreszta dosc czesto. -
Wycieczki szkolne - edukacja na wesoło czy szkoła przetrwania... opiekunów?
Mariusz 70 odpowiedział Albinos → temat → Nauki historyczne
W latach 80-tych jezdzilismy z klasa co roku na kilkudniowe wypady.Mielismy troche szczescia bo zaradna wychowawczyni zorganizowala szkolny sklepik z paczkami i jogurtem(straszny hit kulinarny swego czasu),dziewczyny to sprzedawaly,chlopaki zjadali to co sie nie sprzedalo,czyli interes szedl dobrze.Dochod byl przeznaczony na coroczna wycieczke.Wyrwalismy sie wiec tym sposobem z pomorskich standardow w stylu:Malbork,Frombork,Kartuzy i Sztuhof i zaczelismy zwiedzac kraj.Zobaczylismy Warszawe,Poznan i Wroclaw z okolicami,a na dodatek nie obciazajac zbytnio skromnych finansow naszych rodzicow.Bardzo sympatyczne i pouczajace byly to wyjazdy,a obecnosc polonistki i historyczki zapewnialy im odpowiedni poziom edukacyjny. W pozniejszym troche okresie,bo juz w szkole sredniej mialem wycieczke na Wal Pomorski.Wiele tam nie zobaczylismy,fragment okopow,zdezelowany bunkier i kilka rdzewiejacych armat. Najbardziej pamietna wycieczke mialem w ramach praktyk w Pedagogicznym Studium Technicznym(1990 rok).Pojechalismy do Krakowa "opiekujac sie" chlopakami ze Szkoly Przysposobienia Zawodowego.Byly to szkoly o nizszym poziomie niz zawodowka,uczniowie bardzo fajni,ale dosc trudni,pochodzacy czesto z malych kaszubskich wiosek i srodowisk marginalnych.Pierwszy raz w zyciu przekonalem sie tez naocznie ze w Polsce istnieje realny analfabetyzm i pisze to bez cienia zlosliwosci.Po prostu byly przypadki uczniow ktorzy pomimo ukonczenia podstawowki autentycznie nie umieli czytac.Wycieczka byla dobrze zorganizowana,byly calkiem spore pieniazki zarobione przez uczniow na warsztatach,wagony sypialne w pociagu,posilki w restauracjach i noclegi w internacie zaprzyjaznionej szkoly.Krakow miasto ciekawe,a wiec zwiedzilsmy co nalezy, Wieliczki nie pomijajac. Klopoty zaczely sie jednak na noclegach.Popilo sie to towarzystwo szybko,oknami wylazlo na pobliska dyskoteke(sobota i peryferia miasta) i dawaj lac sie z tubylcami.Kaszubi narod twardy ,wiec nie tylko policja musiala interweniowac,ale i niestety sluzby medyczne.Co gorsza jeszcze z owego internatu rozmaite fanty i pamiatki sobie pozabierali w postaci pucharow sportowych itp.glupot.Jednym slowem wycieczka niezapomniana -
Czy w czasach PRL był lepiej?
Mariusz 70 odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
FSO:Polacy najbardziej zaradni w swiecie Odnosze wrecz przeciwne wrazenie,obserwujac rodakow ktorzy po kilku latach pobytu za granica nie potrafili nauczyc sie wiecej jak dziesieciu slow w obcym jezyku.Nie mowie ,ze wiekszosc,ale jest taki duzy ich procent,kto za granica byl ten standart dobrze zna.Kolorowe dresy,wasy,wyraz zagubienia na twarzy.Kolejny mit stworzony filmami w stylu "Jak rozpetalem II WS".Co wiecej system nie uczyl zaradnosci,ale degenerowal.Cale to tzw."zalatwianie" zmiejszalo szacunek do jakiejkolwiek wartosci i nie bylo niczym innym jak zlodziejstwem na skale wrecz narodowa.Pracowalem w okresie szkolnym w Student-servisie w stoczniach i pamietam jak nas robotnicy uczyli ze z pracy nie wychodzi sie z golymi rekami.Nie wazne,ze jest to kilka elektrod czy srubek.Podobnie bylo na wszelkiej masci warsztatach i praktykach.Chron nas dzis Boze od sasiedztwa ludzi podobnie "zaradnych". Turystyka wsrod ludzi mlodych faktycznie byla.Na wlasna reke na biwaki rozmaite jezdzilem,a ze szkola na wycieczki.Tyle tylko ze pytanie jest inne,a mianowicie :czy bylo lepiej? Porownujac moje osobiste doswiadczenia z mozliwosciami obecnego mlodego pokolenia to na szczescie musze stwierdzic ,ze jest zdecydowanie lepiej. Nawet na forum dowiaduje sie np.ze kol.Jarpen bywal ze szkolna wycieczka w Rzymie.Ja w latach 80-tych dotarlem najdalej do Warszawy,a pomysl takiej zagranicznej wyprawy nikomu nawet by w glowie nie powstal.Czesto spotykam tez w Hiszpanii polskich studentow.Maja do dyspozycji np.otwarte biley kolejowe przez cala Europe,tanie przeloty samolotowe,wreszcie mozliwosc nauki w ramach Erazmusa.Mozliwosci dla mojego pokolenia nieosiagalne. Ale nie tylko studenci.Mlodym z robotniczych srodowisk tez nie wiedzie sie gorzej.Moja siostra nie majac lat 20-stu zwiedzila Egipt i Turcje.Bratanice byly na koloniach w Grecji,a obecnie odwiedzaja mnie co roku ze swoimi przyjaciolmi za wlasne ciezko zarobione pieniazki.Stac je na wynajecie auta,posilki w barach,zwiedzanie i ogolnie wesole spedzanie urlopu,co troche mnie szokuje,ale swiadczy ze Polska wraca do rodziny krajow normalnych.I bardzo dobrze. Z PRL-owskimi wczasami szkopol polegal na tym,ze za bieda pensje mialo sie niewielki ich wybor .A w zasadzie wybor sprowadzal sie do fabrycznego osrodka gdzies nad jeziorem.Jedzenie niczym w wojsku,co dadza musisz zjesc no i odgornie zorganizowany program zajec.Naogladalem sie dzialalnosci FWP sporo.Czlonkowie mojej rodziny byli pracownikamu Domu Wczasowego FWP "Widok" w Miedzygorzu,miejscu zreszta bardzo pieknym.Spedzalem tam czesto wakacje i widzialem jak FWP dziala od podszewki. Tyle tylko,ze w owym czasie tzw.zachodni robotnik odbieral wyplate o wartosci realnej,a nie soc-realnej i spedzal wakacje jak i gdzie chcial.Najchetniej w cieplych regionach Europy,a zamiast obowiazkowej mlecznej na sniadanie wcinal jajka na bekonie czy wedzonego lososia. -
"Zinwestowalem" decyzja...rzadowa
-
Czasopismo marynistyczne "Okręty Wojenne" Tarnowskie Góry
Mariusz 70 odpowiedział Glasisch → temat → Przekrojowe i inne
W monografi krazownika "Myoko" napedowi poswiecono jakies 1.5 strony.Uwzgledniono w informacjach poprawke na modernizacje w roku 1935 i latach 1939-41.Omowiono turbiny,kotly,generatory i zbiorniki paliwa.Jednym slowem duzo tego nie ma,jakies 2-3% objetosci publikacji. Duzo bardziej szczegolow w tym temacie zamieszczaja monografie AJ-Presu,ale i ich objetosc jest kilka razy wieksza. -
Witam Florku! Obawiam sie jednak,ze libijskie mysliwce juz nie istnieja,a znacznie wieksze zmartwienie maja Wlosi z powodu inwazji afrykanskich emigrantow.Ale ze jest bajzel i ewidentny brak koncepcji dzialania to fakt.Widac to tez w zachodnich mediach. W iberyjskiej TV oficjalne wojny nie ma,(tzn.pokazuja ze sie tubylcy leja ile wlezie,a wczoraj nawet jeden korespondent stracil obie nogi)ale jest to operacja pokojowa, czy jakos tak to pokretnie sie tlumaczy.Brak zupelnie sprawozdan z dzialalnosci wlasnego lotnictwa bojowego,pokazano raz tylko samolot transportowy z zarciem.A jak podatnik placi to chce widziec jak skuteczni sa nasi chlopcy za nasze duze pieniadze,a nie bande glodomorow na jego koszt sie objadajacych.Nikt tez nie potrafi nadal jasno wyjasnic kim w zasadzie sa owi opozycjonisci.Obie strony oskarzaja sie tez o wykorzystywanie radykalnych islamskich najemnikow. A juz najbardziej utwierdzila mnie w slusznosci pana Tuska decyzji taka sytuacja.Na video-konferencje w sprawie przyszlosci Libi,ani razu nie zaproszono strony hiszpanskiej,pomimo ze pan Obama i pani Merkel sa ich stalymi uczestnikami.Stad rosnie we mnie brzydki niepokoj,ze moje 100 euro w tym miesiacu na te wojne wydane poszlo za przeproszeniem w pizdu.
-
Wojciech Polak "O Kreml i Smolenszczyzne.Polityka Rzeczpospolitej wobec Moskwy w latach 1607-1612".Wyd.Finna.
-
Czy w czasach PRL był lepiej?
Mariusz 70 odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Ubawilem sie Co do PRL-owskich sklepow dla uprzywilejowanych.Jako,ze mieszkalem na stoczniowym osiedlu,ale w poblizu jednostki tzw.Niebieskich Beretow moglem funkcjonowanie takiego sklepu codziennie obserwowac.Aby nabyc kawalek kielbasy czy salcesonu zony stoczniowcow wstawaly w sobotni poranek o godz.05.00 i po kilku godzinach oczekiwania udalo im sie owe niebywale luksusowe produkty nabyc.Naprzeciwko za koszarowa brama znajdowal sie sklep dla "wojskowych" tzn,wojskowych zawodowych,a nie zwyklej zolnierskiej masy.Tam panie z klasy uprzywilejowanej w kolejkach nie staly,ale za to pracowicie targaly do domu pelne siatki o jakich pani z klasy robotniczej mogla tylko pomarzyc.Jakos masowe strajki wplywu na zaopatrzenie tego sklepu nie mialy.Nie maja tez o dziwo w krajach normalnych i w pelni cywilizowanych.Nie zastanawia tez jak widze kol.Sebisgl fakt,ze w roku kiedy idiotyczny system upadl sklepy napelnily sie towarem w kilka zaledwie miesiecy.Cud isty,ktorego PRL-owi nie udalo sie osiagnac przez dekady. Czy bylo lepiej? Nie,bylo gorzej i to na tyle,ze mlody czlowiek takie brednie wypisujacy nie jest sobie tego dzisiaj w stanie absolutnie jak widac wyobrazic.A opieram opinie nie na teoretycznych komunalach,ale na przykladzie swoim,wlasnej rodziny,znajomych i sasiadow. -zaopatrzenie: W czasie ostatnich swiat Bozego Narodzenia zrobilem zakupy nie w kilka tygodni,ale w 1,5 godziny.Jakosc i ilosc produktow nieporownywalna absolutnie.Cytrusy je sie codziennie, a nie raz w roku,czekolada do luksusow nie nalezy,szynka tez nie jest na wage zlota. -warunki mieszkaniowe: Mieszkalismy w niedogrzanym betonowym bloku wypelnionym azbestem na powierzchni 42 metrow,dzis moja rodzina mieszka w wlasnym domku z ogrodkiem. -zarobki: Ojciec byl stoczniowcem,ciagle robil jakies nocki i nadgodziny,matka tzw.pracownik umyslowy.Samochodu nie mielismy,na komputer w koncu lat 80-tych tez nas stac nie bylo,na zakupy normalnych produktow w Pewexie tez nie.Duza pomoca byly paczki przez KK wsrod robotnikow rozprowadzane,a pochodzace z USA:olej,slone maslo,pomaranczowy ser,slodycze. -wyjazdy: Moi rodzice byli na wycieczce-pielgrzymce do Wloch w owym czasie tylko raz,oczywiscie organizowaly to parafie a nie jakies "ludowe" ministerstwa.Spanie w klasztorach,woda z fontanny do picia i plecak prowiantu zabranego z kraju.Ale determinacje w zwiedzaniu mieli,zobaczyli duzo i w pelni to dzis doceniam.Jako ze PRL-owskie zarobki wysokoscia nie przekraczaly rownikowo-afrykanskich(15-30 $) wiec przez dwa tygodnie we Wloszech raz zjedli lody i raz napili sie kawy(ale takiej prawdziwej w filizance i bez tzw.dolewki ). -wypoczynek: Dwa razy skorzystalismy z tzw.wczasow pracownicych.Stoczniowy osrodek w Czarlinie,cieknace i pelne karaluchow domki,zupa mleczna na sniadanie,pyzy i pomidorowa na obiad. W ostatnich latach moja rodzina spedzala urlopy w Egipcie,Turcji,Chorwacji,Grecji i Hiszpanii.Jedli tez nieporownywalnie lepiej,a i rozmaite atrakcje znacznie wykraczaly poza poziom wieczorku zapoznawczego z obowiazkowym KO-wcem. -wolnosc osobista: Biorac pod uwage to,ze za udzial w strajku ojciec spedzil kilkanascie miesiecy w wiezieniach i tzw.obozach internowania,to trudno tu raczej cos porownywac.Spacerowac sobie po ulicy tez mozna bez obaw pobicia przez jakiegos funkcjonariusza,a nawet otwarcie napisac np.na necie ze PIS czy PO to glupki,premier czy prezydent jest taki owaki,podpisac to nazwiskiem i spac spokojnie.Nikt w nocy nikogo z lozka nie wyciagnie,bic na komendzie nie bedzie i w jakichs polit-koncentracyjnych obozach bez sadu nie pozamyka.Nikt tez nikogo dzisiaj pod przymusem i grozbami na partyjne wiece i wyglupy nie zapedza,do takich czy innych organizacji sila nie zapisuje,a rozmaicie to dawniej bywalo co znam z autopsji. Co do osob zyjacych na tzw.Zachodzie. Kol.Sebisgl ja do takich naleze,czasami tesknie,wracac z rozmaitych powodow raczej nie chce,ale zapewniam ze mam do czego.Poza tym granice przekraczam swobodnie,bez nerw i stresow ze paszport mi ktos skonfiskuje.Nikt mi tez nie cenzuruje korespondencji i nie kradnie zawartosci przesylek pocztowych co w PRL-u bylo jak najbardziej norma. Moge wreszcie bywajac w Polsce kupic sobie butelke piwa o dowolnej godzinie,bez przeczesywania kilku miejskich dzielnic i do tego wybor cenowo-gatunkowy jest nieograniczony.Nie musze ,co wiecej martwic sie o banalne podtarcie pupy,umycie rak mydlem,ogolenie sie ostra zyletka czy zdobycie normalnych cywilizowanych kosmetykow. A zapewniam,ze bardzo sobie takie "luksusy" cenie. -
Powodow do odwiedzenia Walencji znajdzie sie kilka. Entuzjasci sportu maja do wyboru wyscigi F1,motorowe GP na podmiejskim torze w Cheste,roznorodne regaty z baza w swietnej marinie bedaca pozostaloscia po Cap America czy wreszcie pilkarski FC Valencia. Jak ktos lubi wczasy w stylu : w dzien plaza-noca dyskoteka tez sie z pewnoscia nie zawiedzie. Smakosze znajda kuchnie nie tylko regionalna,a pobliski region Utiel-Reqena oferuje kilkaset gatunkow wysmienitych win. Na milosnikow natury czeka pobliski park Albufera,bedacy tutejszym odpowiednikiem bagien nad Biebrza,tyle tylko ze oddzielonym od morza kilkuset metrami plazy,a egzotyki dodaja mu palmy i okoliczne pola ryzowe.Oceanografic w Walencji oferuje zapoznanie sie z podmorskim swiatem,a Bioparc(czyli ZOO bez deprymujacych krat)umozliwia ogladanie afrykanskiej fauny. Wielu tez z pewnoscia przyciagna gigantyczne budowle wspolczesnego mistrza Calatravy. Ja jednak szukalem motywacji do turystyki historycznej.W porownaniu z takim Toledo,Grenada czy Madrytem nie wyglada to moze zbyt budujaco,ale tez cos sie zawsze znajdzie.Nie tylko zreszta w samej Walencji.Kilkanascie minut samochodem i jestesmy w Saguncie,ktorego nie przegapi zaden szanujacy sie milosnik starozytnosci.A Chatiwa z zamkiem Borgiow i Peniscola templariuszy zainteresuja mediwalistow. Swietnym pretekstem do historycznej wycieczki jest wlasnie swieto Fallas odbywajace sie w polowie marca.Fakt,ze na kapiele morskie jest za wczesnie,ale za to nie meczymy sie w afrykanskich upalach co zdecydowanie zniecheca do wedrowki po miejskich asfaltach.Postaram sie podawac tu rozmaite informacje dotyczace nie tylko interesujacych zabytkow,ale tez dotyczace dojazdow,poruszania sie po miescie w tym specyficznym okresie,czy po prostu kulinariow,norm zachowania i wszystkiego tego co turyscie zycie ulatwia i wizyte uprzyjemnia.Wyjdzie tego sporo wiec bede musial material podzielic stosujac niestety drabinke,za co bardzo przepraszam. Czym jest wiec Fallas? Brutalnie upraszczajac jest to tutejszy odpowiednik palenia Marzanny czyli odchodzacej zimy.Bez watpienia jest Fallas nie tylko najbardziej interesujaca fiesta Hiszpanii,ale i jedna z ciekawszych imprez w skali kontynentu.Co wiecej impreza,ktora zachwyca plec piekna,a ta nie zawsze dzieli nasza pasje do krecenia sie po miescie i ogladania wszelakich staroci.Dzieci tez powinny byc zadowolone co zdecydowanie ulatwi wspolne spedzanie czasu. Na czym polega Fallas? Najprosciej mowiac na budowaniu tego typu konstrukcji z masy na bazie papieru.Konstrukcji siegajacych kilku pieter,wykonywanych przez wyspecjalizowanych artystow,a ktorych inspiracja jest basn,wydarzenia historyczne,erotyka,problemy spoleczne czy czesto krytyka polityczna.Oto kilka przykladow: http://www.keithv.com/blog/photo/cambridge/large/falla.jpg http://www.mafius.com/wp-content/uploads/sociedad/monumentos/falla_infantil_carteles.jpg http://perso.wanadoo.es/janthkm/fallas2006/1.JPG http://image.librodearena.com/b/3/1386453/falla-nou-campanar-2007.jpg Liczba tych kompozycji w samej Walencji wynosi ok.800 ,a w skali regionu siega 3000.Najwieksze tworzy sie niemal przez caly rok,a ich koszt siega nawet 1 mln.euro.Tydzien przed wyznaczonym terminem ustawia sie je na placach,ulicach i wszelkich mozliwych miejscach ku uciesze mieszkancow i turystow,ktorych liczba dochodzi nawet do 4 milionow.A w sobotnia noc przy dzwiekach muzyki robi sie z nimi po prostu to: http://www.hotelagir.com/es/files/2009/03/573171.jpg Moze to i malo zrozumiale,ale na tym wlasnie polega cala frajda i tradycja. Na czym wiec polega uczestniczenie w Fallas? Na kreceniu sie po ulicach,podziwianiu wysilku artystow,zwiedzaniu zabytkow,cieszeniu sie miejscowymi kulinariami w sposob zdecydowanie nieumiarkowany,ogladaniu walk bykow i uczestniczeniu w religijnych celebracjach.Wszystko to postaram sie ponizej w szczegolach opisac.
-
Godz.14-ta to tradycyjna pora obiadu,ale i masclety odbywajacej sie na placu Ayuntamiento.Aby znalezc sie odpowiednio blisko trzeba dotrzec tam z godzine wczesniej,pozniej nawet boczne ulice sa juz zapchane widzami.Warto tez wczesniej poszukac sobie jakiegos miejsca na obiad i zarezerwowac stolik.Mascleta w tym roku wygladala nastepujaco,w rogu ekranu TV zamieszcza wskaznik decybeli: Skoro o jedzeniu mowa niewatpliwie najbardziej typowa potrawa regionu bedzie paella.Potrawa na bazie ryzu podawana w conajmniej kilkunastu odmianach.Najbardziej popularna jest wersja z krolikiem.kurczakiem i warzywami,ale sa tez z owocami morza,zeberkami,a nawet wydzielina z kalamarnicy.Anglojezyczna Wiki dobrze zagadnienie opisuje: http://en.wikipedia.org/wiki/Paella Dobrym pomyslem na obiad jest tez jakas ryba.Np.stek z miecznika z rusztu.Popularna potrawa srodziemnomorska,ktora polskiego turyste powinna zaciekawic: http://www.arroceriavalencia.com/archivos_subidos/emperador_plancha.jpg Rownie popularny i smacznie podawany bedzie pstrag,dorada,losos czy rozmaite owoce morza.Jak ktos lubi zjesc solidnie to moim wzorem powinien sobie zaserwowac 400-sto gramowy stek wolowy,albo wysmienita baranine z rusztu. Mniej zasobni w gotowke moga zjesc za niespelna 5 euro menu w postaci duzej bulki w rozmaitych wariantach + np.piwo. Lokalnym regionem win jest Utiel-Reqena,specjalizujacy sie glownie w winach czerwonych,ale tez wytwarza hiszpanska wersje szampana zwana cava. Typowym napojem regionalnym bedzie aqua de valencia,mieszanka szampana,soku pomaranczowego,wodki i dzinu: http://es.wikipedia.org/wiki/Agua_de_Valencia Regionalna kawa jest bombon,z dodatkiem mleka skondensowanego i czesto brandy: http://www.esacademic.com/pictures/eswiki/67/Cafe_bombon2.jpg Jako ze Walencja jest najwiekszym europejskim regionem uprawy pomaranczy warto wiec tutejszych owocow skosztowac,chocby w postaci szklanki naturalnego soku,wyciskanego na miejscu niemal w kazdym barze. Po obiedzie mozna zaczac sie przemieszczac w okolice rozpoczynajacej sie ofrendy.Po zmroku miasto jest bardzo ladnie oswietlone,a liczne bary i puby oferuja mile spedzenie czasu w oczekiwaniu na pokaz sztucznych ogni.Widowisko rozpoczyna sie pozno bo o godz.01.30 i nalezy udac sie w poblize dawnego koryta rzeki Turii-obecnie parku.Radze wyjsc wczesniej,bo mozemy utknac w bocznej uliczce,pokazy oglada bowiem nieraz prawie 2 miliony ludzi. Wracamy metrem,pozniej jeszcze godzina w samochodzie i po 5-tej jestesmy nareszcie w domu. Kilka rad praktycznych: Bezpieczenstwo- Walencja jak i reszta kraju jest regionem zdecydowanie bezpiecznym,nalezy oczywiscie unikac marginalnych dzielnic,dziwnych znajomosci i uwazac na kieszonkowcow.Tlumy w metrze i na poszczegolnych spektaklach zdecydowanie ulatwiaja im prace.W razie zgubienia(skradzenia)dokumentow nalezy zglosic to natychmiast policji lub Gwardii Cywilnej.Funkcjonariusze moga wydawac sie troche malo sympatyczni,ale jest to wylacznie pewien sposob wymuszania szacunku.Chetnie sluza pomoca i sa kompetentni,ale w podobnym przypadku szansa na odzyskanie zguby jest niestety niewielka.W Walencji jest tez Konsulat RP.Opinie o jego profesjonalizmie sa niestety bardzo rozne. Noclegi- Sprawa w okresie Fallas bardzo skomplikowana.Rezerwacje hoteli nalezy przeprowadzac duzo,duzo wczesniej.ceny sa tez w czasie fiest troche wyzsze.Niezlym rozwiazaniem moze byc wynajecie pokoju w malym hostelu w jakiejs pobliskiej miejscowosci i dojazd pociagiem,autobusem czy wynajetym samochodem. Wynajecie samochodu- Dobry pomysl jezeli chcemy zwiedzic caly region.Na lotniskach w Walencji i Alicante jest cala gama firm wynajem auta oferujacych.Lepiej zrobic rezerwacje telefonicznie z miesiac wczesniej,aby nie bylo niespodzianek.Pracownicy znaja angielski,niezbedna jest karta kredytowa. Przebieg wszelkich imprez transmituje w tym okresie bezposrednio lokalna TV - Canal 9.Duzo informacji znajdziemy tez w lokalnej prasie,np.dzienniku "Las Provincias".
-
Pomysle i pogadamy na privie. Ciekawym uzupelnieniem fiesty powinno byc odwiedzenia specjalnego muzeum Fallas poswieconego.Co roku od spalenia ratuje sie tylko jedna niewielka figure,ktora trafia wlasnie do tego budynku.Tutaj stronka z podstawowymi informacjami,mapka ulatwiajaca lokalizacje i mozliwoscia wyboru opcji jezykowej: http://www.info-costablanca.com/museos.asp?lugar_id=262 Film z komentarzem w jez.angielskim: A ten dobrze pokazuje poszczegolne eksponaty z podaniem roku i miejsca ich wystawienia.Ladnym tlem jest regionalna muzyka ludowa: Jezeli mamy okazje spedzic w Walencji wiecej niz jeden dzien to warto zajrzec do kompleksu zwanego La Ciudad de las Artes y de las Siencias de Valencia(Miasto Sztuki i Nauki w Walencji).Jest on dzielem mistrza szkla i betonu pana Santiago Calatravy,jednego z najbardziej awangardowych artystow w tej dziedzinie.Nazywanego tez byc moze i nie bez powodu wspolczesnym Gaudim. Strona oficjalna kompleksu: http://www.cac.es/?languageId=4 Sklada sie na niego kilka zdumiewajacych rozmachem budynkow i instytucji takich jak: -Oceanografic,czyli najwieksze w Europie oceanarium -Muzeum Nauki ksiecia Filipa,ktorego ekspozycje sa w duzej mierze nastawione na dzieciecego odbiorce -Hemisferic,kino 3D,ale bezokularow,ekranem jest wielka kopula,wyswietla sie filmy dokumentalne geograficzno-przyrodnicze,otrzymujemy sluchawki z opcja kilku jezykow. Film dobrze kompleks opisujacy: Bilety mozna kupowac oddzielnie,tansze sa karnety obejmujace komplet wejsciowek.Dla mnie niewatpliwie najciekawszy jest Oceanografic,zwlaszcza jezeli porowna sie go do skromniutkiego gdynskiego Oceanarium.Zwiedzanie obejmuje m.in.pokazy tresury delfinow i spacery szklanymi tunelami w towarzystwie olbrzymich rekinow.Ciekawym pomyslem sa organizowane nocne wizyty z mozliwoscia noclegu w tunelach,podobno cos niezwykle relaksujacego. http://www.cac.es/oceanografic/ W poblizu znajduje sie centrum handlowe,a w nim m.in.bufet oferujacy kuchnie srodziemnomorska(glownie hiszpanska),mozna wiec za jedyne 10 euro zapoznac sie z cala gama potraw regionalnych.
-
To ja gwoli scislosci tylko dodam,ze w Hiszpanii ustawa partii socjal-robotniczej z tegoz roku pracowac bedziemy do 68-go roku zycia,skladki placic wieksze,a emerytury odbierac mniejsze.Jakos nie potrafie sobie wyobrazic budowlanca czy drogowca w tym wieku,zwlaszcza w goracym klimacie. Co do samego wprowadzenia euro w Polsce,to glos na NIE oczywiscie. W dniu wprowadzenia euro wszystko zdrozalo automatycznie o ok.10%.I nie bylo to wynikiem jakis masonsko-bankowych spiskow czy ekonomicznych misteriow.Po prostu zwykla ludzka tendencja do zaokraglania cen i ulatwiania sobie zycia.A ze tracic nikt nie lubi zaokragla sie w gore.Podam prosty przyklad,a nie tabele statystyczne. Butelka piwa w barze(0.33 l)kosztowala 150 peset,a skoro 1 euro wynosilo peset 166 cene momentalnie zaokraglono do 1 euro,czyli podwyzka wyniosla tylko w tym wypadku 16 peset(11%). Jeszcze wyrazniej te tendencje mozna bylo zaobserwowac we wszelkiej marki automatach.Kawe mozna bylo nabyc za monete o nominale 100 peset,a z dnia na dzien zamieniono ja na taka o wartosci 1 euro(66%).
-
Nieprawda. Potraca mi sie na ZUS kilkaset euro miesiecznie,nie mam do splacania kredytow wiec jestem w stanie odkladac z pensji do banku kolejne kilkaset.Daje to w miesiacu jakies 1200 euro.Teraz przeliczmy to na ilosc przepracowanych lat + procenty.Po trzydziestu latach pracy dysponuje wiec kapitalem,wysokosci prawie 500.000 euro,ktory zapewnia mi krolewska emeryture.Chetnie sie owej przymusowej "opieki socjalnej" zrzekne i zapewniam,ze na tym o wiele lepiej wyjde.
-
Jak sobie wyliczylem,wczorajsze zakupy w brytyjskim Amazonie(wszystkie pozycje nowe)wyniosly mnie ok.25% taniej niz bym zaplacil w normalnej ksiegarni.I to wliczajac duze koszty przesylki.No i kwestia zasadnicza ,jak Krzysztof stwierdzil trzeba te ksiegarnie najpierw miec,a do najblizszej dobrej mam jakies 280 km.Wiec gdybym doliczyl jeszcze koszta dojazdu,parkingu,obiadu itp. Mam pytanie,kupuje ktos ksiazki na Alegro?
-
Propozycje na spokojnie przemyslalem,ale raczej nie przeskocze problemow technicznych.Np.braku polskich znakow czy mozliwosci zamieszczania zdjec.To co ujdzie na forum,bedzie niestety na stronie internetowej wygladalo na straszna prowizorke. A wracajac do Walencji. Do katedry przylega stara dzielnica.Jeszcze do niedawna jej spora czesc byla straszliwie zaniedbana i tylko straszyla turystow uliczna prostytucja i tlumami narkomanow.O koszmarnym stanie technicznym budynkow nawet nie warto wspominac.Kilka lat temu rozpoczeto jednak ambitny program zagospodarowania dzielnicy.Obecnie wiekszosc budynkow to wielobarwne kamieniczki,albo domy bedace aktualnie w remoncie.Pojawily sie ladne sklepy i bary,waskie uliczki maja swoj nastroj,a liczne falle nie tylko umilaja spacer,ale tez swiadcza ze zmienil sie status tutejszych mieszkancow.Dba sie tez o zachowanie odpowiedniego stylu,obowiazkowe sa drewniane drzwi i okna,metalowe rynny,wlasciwe kraty i balkony.No i nareszcie mozna tam bez obaw spacerowac.Naprawde wielkie brawa dla wladz miejskich. Troszke dziwnie zaczynajacy sie filmik,ale dobrze pokazujacy styl tego miejsca: Szanujacy sie milosnik historii powinien odwiedzic tez pomnik Jaime I Zdobywcy.Krola Aragonii,Walencji i Majorki,ktorego zasluga bylo odzyskanie miasta z rak Arabow.Autorem pieknego monumentu jest Vallmitajana Agapito(1830-1905),a znajdziemy go na placu Parterr,bedacym swego rodzaju malym parkiem. Z okazji Fallas wladze miejskie i mieszkancy skladaja kwiaty przed pomnikiem wladcy,co mozna na tym filmie zobaczyc.Orkiestra wykonuje hymn Krolestwa Walencji. Wokol placu w tych dniach odbywa sie rynek sredniowieczny.Mozna na nim nabyc rozmaite wyroby rekodzielnictwa,a mniejsze dzieci powinny skorzystac z mozliwosci przejazdzki na osiolku.Zwierzeciu w Polsce niemal egzotycznym.Znajduje sie tu tez informacja turystyczna.Rownie ladne co sympatyczne dziewczeta znaja jezyk angielski,wreczaja darmowe mapki miasta i sluza wszelka pomoca. Skoro juz o jezykach mowa to angielski nie jest niestety zbyt popularny,cudow wiec nie oczekujmy.System szkolnictwa po reformach lat ostatnich siegnal dna i Hiszpania znajduje sie w koncowce UE jezeli chodzi o edukacje.Wystarczy tylko nadmienic,ze uczen moze oblac 5 przedmiotow i przejsc do klasy nastepnej Ogolnie wszyscy posluguja sie kastylijskim,ale dialekt(jezyk?)walencjanski tez mozna uslyszec.W wielu miejscowosciach regionu jest on dominujacy,naucza sie tez go obowiazkowo w szkolach.Jednak Walencja nalezy do prowincji najbardziej wiernych Koronie i o nacjonalizmach w katalonskim stylu absolutnie nie ma tu mowy.Dla znajacych kastylijski niestety utrudnieniem beda napisy po walencjansku na fallach umieszczone.Duzym natomiast ulatwieniem w zwiedzaniu sa specjalne publikacje-przewodniki Fallas dotyczace.Zawieraja mapy miasta,lokalizacje poszczegolnych figur jak i program imprez.Mozna je nabyc w kazdym kiosku za przystepna cene. Blisko placu znajduje sie rowniez oficjalny sklep FC Valencia,ktory z pewnoscia zainteresuje wielbicieli sportu,a wysokiej klasy domy towarowe Corte Ingles zachecaja do zakupow.Boczne uliczki to dzielnica ksiazkowych antykwariatow,a wiec warto troszke poszperac.
-
Katyń według komunistów
Mariusz 70 odpowiedział brumm → temat → II wojna światowa - Polska (1939 r. - 1945 r.)
FSO:Nie tak calkiem tylko dla "szaraczkow".Jeszcze w koncu lat 80-tych wersje o "niemieckiej zbrodni" wykladano np. w Wyzszej Szkole Marynarki Wojennej(od 1987 Akademia Marynarki Wojennej)w Gdyni,a za uwagi i sprostowania odnosnie tematu sluchaczy karano. -
Przy calej mojej sympati do Wlochow jednak ten glos na ich flote oddany troszke mnie dziwi No chyba,ze zapracowal na niego Junio Valerio ksiaze Borghese.
-
Chyba jednak sie przydalo Skorzystalem z rady i dzisiaj zlozylem zamowienie w brytyjskim Amazonie.Ceny podobne do tych z USA(a wiec duzo nizsze niz w europejskiej ksiegarni),przesylka za ksiazke ok.2-3 funty,zamowienie maja zrealizowac pomiedzy 9-tym,a 19-tym kwietnia.Zobaczymy.
-
Bez fabuly i z beznadziejna obsada :wall:
-
Obchodzac katedre i bazylike trafimy na plac La Almoina.Tutaj miesci sie Muzeum Historyczne La Almoina,tutaj tzn.dokladnie pod jego powierzchnia.Przez lat 20 trwaly prace nad powolnym odkrywaniem fragmentu rzymskiego forum.Prace trudne, bo przeprowadzane w pelnej zabytkow dzielnicy.Katedry oczywiscie przesunac nie mozna bylo,ale kilka budynkow o mniejszej wartosci historycznej usunieto.Pozniej wielometrowej glebokosci wykop przeslonieto sklepieniem i przykryto kamienna nawierzchnia.Mozna wiec zejsc pod ziemie na poziom ulic z II wieku p.n.e. i zwiedzic rzymski kompleks termalny z tego okresu.Tym bardziej cenny,ze bedacy tylko jednym z trzech zachowanych z tego stulecia.Wydobyto przy okazji sporo dziel sztuki i przedmiotow codziennego uzytku.Samych monet znaleziono ponad 1000,a przedmiotow ceramicznych ok.500.Muzeum otwarto w 2007 r.i zostalo wtedy wyroznione jako najlepsze europejskie muzeum roku.Jeszcze niedawno mozna bylo pozostalosci term ogladac przez oszklone sklepienie,teraz niestety utworzono na nim plytki basen z woda i nie ma nic za darmoche,trzeba wejsc i zaplacic Tutaj podstawowe informacje z mozliwoscia wyboru jezyka: http://www.info-costablanca.com/museos.asp?lugar_id=254 Tutaj ladna galeria fotograficzna: http://www.urbanity.es/foro/edificios-en-general-cva/13789-valencia-museo-de-almoina.html Filmik przedstawiajacy sam plac. Oraz przedstawienie koncepcji muzeum: Rowniez w obrebie historycznej dzielnicy znajduje sie Muzeum Prehistori,ktore tez warto odwiedzic: Tutaj strona oficjalna tego muzeum: http://www.museuprehistoriavalencia.es/
-
A to jeszcze ktos pamieta,bo obecnie takich filmow juz krecic nie wypada: