Skocz do zawartości

Mariusz 70

Użytkownicy
  • Zawartość

    1,547
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Mariusz 70

  1. Postaram sie zachecic do specyficznego rodzaju historycznej turystyki,a mianowicie do turystyki morskiej.Wprawdzie historyczna turystyka z pokladu statku kwitnie w Polsce w najlepsze ,bo wyprawy do Egiptu nie sa juz niczym osobliwym,ale co rzeka to nie morze.W latach 80-tych szacowny miesiecznik "Morze" propagowal taka forme wypoczynku wspierajac akcje budowy statku "Gwarek".Nie wiem czy ktos jeszcze ta inicjatywe pamieta,a i sam pomysl ekstrawaganckich wakacji w okresie pospolitego dziadostwa troche tracil SF.Zamysl jednak byl sam w sobie jak najbardziej szlachetny,a sama idea interesujaca.Mama mnie bezskutecznie zawsze motywowala do nauki kuszac taka wyprawa w zamian za zdana mature.Mature zdalem,ale nie bylo za bardzo na czym wtedy plywac.Po latach jednak do pomyslu wrocilem,a wiec wysilki "Morza" na marne nie poszly. W tym roku postanowilismy wybrac sie nad Baltyk.Wybralismy juz nam znana firme Pullmantour,ktora oferowala wycieczke na trasie:Helsinki-Petersburg-Tallin-Sztokholm-Rostok-Kopenchaga.Pullmantur ma tez te cenna zalete,ze w mysl zasady "wszystko wliczone",na pokladzie oferuje nie tylko pelne wyzywienie,ale i korzystanie z baru bez ograniczen.Po prostu placimy za wycieczke,a potem pij i wcinaj ile zdolasz bez doplaty.Sprawa na urlopie wrecz zasadnicza Trafil nam sie statek "Empress",jednostka o wymiarach imponujacych i wszelkie mozliwe wygody zapewniajaca: Zmieniono niestety w tym roku trase i zamiast zawitac do Gdyni i Klajpedy,mielismy odwiedzic Rostok i jeden dzien spedzic na morzu.Sadze,ze powodem byl ekonomiczny kryzys i wynikajace z niego oszczednosci. Pullmantur oferuje tez spore obnizki cen i rozmaite oferty siegajace nawet 35%. Dzien 1-szy.HELSINKI. Wyjechalismy rankiem z domu w kierunku Madrytu.Jako,ze firma doplaca do lotniskowego parkingu,zostawilismy nasze autko bezpieczne i spokojnie udalismy sie na terminal.Pullmantur posiada wlasne samoloty typu Jumbo Jet,ktore zawsze Cie wygodnie dostarczaja do miejsca postoju statku.Pogoda byla ladna,od Hiszpanii po Finlandie widocznosc doskonala,wiec mozna bylo dokladnie geografie Europy przestudiowac.Na dodatek personalny ekranik pokazuje ci aktualna pozycje samolotu.Przy odpowiedniej pogodzie,atrakcja sama w sobie. Wyladowalismy o czasie,bagaze zabrali bezposrednio na statek,a nas zapakowano do autobusow.Jako ze akurat trwala jakas kampania firmowa zachecajaca emerytow do takich wypraw,nasza wycieczka miala wyglad nieco geriatryczny.Ale w sumie bylo przyjemnie popatrzec na starszych ludzi co to sobie moga po latach pracy na dobry wypoczynek pozwolic,a nie tylko karmic golabki w parku, jak sie to ich rowniesnikom w innych krajach niestety zdarza.Smiesza tez ci dziadkowie-prowincjusze swymi fachowymi uwagami.Dowiadujemy sie m.in.ze Finowie to nie Europejczycy bo sa blondynami,czy tez pokazuja nam helsinska arene do walk bykow.Ja jednak widze zdecydowanie stadion pilkarski Licznie sa tez prezentowani niepelnosprawni w wieku rozmaitym,co tez sklania do pozytywnych refleksji. Pasazerami sa glownie Hiszpanie,pozniej Portugalczycy,Holendrzy,Brytyjczycy i kilku obywateli USA.No i my,jedyne dwie polskie sieroty. Musze niestety z zawodem przyznac,ze w Helsinkach nie widzialem w zasadzie nic.No prawie nic.Przejazd autobusem z lotniska przez niezbyt ciekawe miasto do portu.Taki to byl moj pobyt w tym miescie jak to ktos na tym filmiku pokazal http://www.youtube.com/watch?v=wzo1KUykbYw Okazalo sie,ze zaraz wyplywamy,pozostalo wiec tylko klac ile wlezie i udac sie na zwiedzanie "Empress".Jako,ze czasy sa ciezkie,ceny wysokie,a nikt nababem nie jest,wzielismy kabine najtansza czyli bez okna.Pomieszczenie niewielkie,ale wygodne.Mala lazienka z prysznicem i WC,kasa pancerna,tv-plazma,szafy,suszarka,duze kojo.Czego tu chciec wiecej.Idziemy wiec do bufetu i z dzbanem w reku tudziez pelnym talerzem obserwujemy wyplyniecie z Helsinek.Wlasnie mija mnie kolejny dziadek z lampka wina w reku i stwierdza z satysfakcja,ze w Hiszpani zyje sie lepiej,pokazujac male budki-przebieralnie przy brzegu. -Jak oni moga w takiej ciasnocie mieszkac.No chyba,ze to Eskimosi. Potakuje nie wyprowadzajac go z blogiego samozadowolenia.Ja jednak wole osodzac jakosc zycia Finow po licznych, wielgachnych autach marki Volvo jakie widzialem i dobrze utrzymanych drogach.Dzis jeszcze czeka nas elegancka kolacja i przygotowywania do jutrzejszej wizyty w Petersburgu.
  2. Nordland - czyli bałtyckie miasta.

    Tez mam plany z ta Grecja zwiazane,moze w nastepnym roku cos z tego wyjdzie,jak nam gospodarka calkiem nie padnie Jeszcze na koniec kilka slow podsumowania. Polnocne regiony okazuja sie nie mniej egzotyczne od krajow Morza Srodziemnego.Baltyk moze i zimny,ale nie mniej piekny,a zjawisko Bialych Nocy czyni go tu bardziej atrakcyjnym.Problemem moze byc jednak pogoda.Morze bylo spokojne,kolysalo akurat w sposob wystarczajacy,aby poklad pod stopami czuc,ale nie psulo absolutnie ludziom kulinarnych uciech.Inna sprawa,ze w Szwecji bylo zimno.Slonce za to swiecilo wszedzie,a wiec wybor maja nie byl zlym pomyslem.Powodem byly oczywiscie Biale Noce i przedsezonowe ceny. Ceny to kolejny problem tych regionow.Nie sa to niestety kraje tanie.Dla przykladu w Sztokholmie wymienilismy po 40 euro i wystarczylo na wejscie do 2 muzeow,drobna przekaske i bilet autobusowy .W Danii za 10 euro mozna zjesc hot-doga i wypic piwo.Jak na iberyjski portfel to duzo.Rosja tez bynajmniej nie rozpieszcza,zamawiajac dodatkowe piwo do obiadu musialem dac 7 euro,tez cena z jaka w Hiszpanii sie nigdy nie spotkamy .Naleza tez niestety rejsy po Baltyku do jednych z drozszych,cenowo przebijaja je tylko te po norweskich fiordach. Natomiast porownujac wydatki kolegow,ktorzy leza plackiem na hotelowej plazy w Benidormie czy na Ibizie,nie wypadaja morskie urlopy wcale drogo.Mamy juz wliczona kuchnie i napoje.Je sie nieporownywalnie lepiej,a i zobaczy duzo,duzo wiecej niz tylko panny toples na piasku.Dzienny koszt na osobe jest w zasadzie identyczny. Agencje oferuja rozmaite wycieczki.Od tych po Zoltej Rzece,Mekongu,Nilu,Renie,Sekwanie,Dunaju,az po portugalska Duero.Mozna tez sobie wynajac wlasny motorowy jachcik we Francji.Cenowo wychodzi to na osobe bardzo tanio,a siec kanalow pozwala na zwiedzenie praktycznie kazdego rejonu kraju.Nie potrzeba licencji,godzinny darmowy kurs w przystani zalatwie sprawe.Sprawa godna polecenia. Sa wreszcie rozmaite rejsy morskie.Karaiby i Morze Srodziemne tu oczywiscie dominuje.Ceny na kazda kieszen,bo kilkudniowe wypady na Kanary z wizyta w Maroku czy Portugalii to kwestia ok.300 euro.Ale i tygodniowe wypady z odwiedzeniem kilku krajow nie wychodza drozej.Np.trase Walencja-Barcelona-Korsyka-Sycylia-Malta-Tunez,mozemy przy odpowiednio wczesnej rezerwacji poznac za jakies 500 euro. Tak wiec polecam jak najbardziej. Zalet jest wiele.Nie tluczemy sie calymi dniami w autobusach,ale siedzac na pokladzie z dzbanem w reku przemieszczamy sie w sposob komfortowy.Codziennie praktycznie budzimy sie w innym kraju,nie musimy zmieniac hotelu,rozpakowywac tobolkow,martwic sie o posilki,ani stale zagladac do portfela.Mamy z gory wszystko oplacone,wiec niech sie o nasze tylki firma klopocze.Jak ktos z dziecmi,to na statku jest specjalny klub,gdzie sie maluchami zajmuja.Plywaja jak sie moglem teraz przekonac nawet osoby w latach mocno posuniete,czy inwalidzi o duzym stopniu uposledzenia fizycznego.Nie braklo im absolutnie odpowiedniej,fachowej opieki i wszelkich mozliwych udogodnien. No i wreszcie przekonalem sie,ze te wszystkie kraje choc w poblizu Polski lezace,sa bardzo ciekawe i w gruncie rzeczy malo mi znane.Ot taka Rosja dla przykladu,kraj niby niezwykle swojski w ktorym swietnie sie czulem,a bardzo egzotyczny zarazem.Po raz kolejny spotykajac sie z rozmaitymi ludzmi obalamy wiele kolejnych przesadow i stereotypow.Okazuje sie jak zwykle,ze dziela nas w zasadzie tylko jezykowe bariery,ktore latwo jest pokonac.A tak naprawde niewiele sie roznimy,identycznie spedzamy wolny czas,jezdzimy takimi samymi autami,podobnie jemy i takie same napoje nas rozweselaja.
  3. OORP "Orzeł" i Sęp

    Toz o tym caly czas wspominam.Flote rozbudowywano w oparciu o umowy sojusznicze.Gdyby Niemcy wystapili caloscia sil to sytuacja by byla identyczna.Trzon floty zgodnie z zalozeniami opuscil Baltyk przed wybuchem wojny. Jeszcze raz przypomne zakladany przez Kierownictwo PMW sklad eskadry Floty Baltyckiej,ktora mogla dzialac przeciw Polsce: -1 pancernik -1 krazownik -8 niszczycieli -8 okr.podwodnych Z tego tylko krazownik,2 niszczyciele i okr.podwodne byly jednostkami nowoczesnymi.Reszta okrety z I WS.
  4. OORP "Orzeł" i Sęp

    FSO:Kto mowil ,ze plan rozbudowy PMW odbywal sie o zalozenia samotnej walki.Nic bardziej blednego,opieral sie na umowach sojuszniczych i tak go wykonywano.Cytowalem chyba adm.Swirskiego.Prosze czytac uwaznie i wypowiedzi tego typu osob przyjmowac do wiadomosci,a nie tworzyc sobie wlasna fantastyczna wizje uzycia floty.Nie uwzgledniajac takich elementow uprawiasz tu po prostu polityczne chciejstwo A co o owej jakoby beznadziejnej walce PMW mowia nam zrodla encyklopedyczne ? Prosze bardzo,podam nawet te PRL-owskie,a nie jakies nostalgiczno-pilsudczykowskie okresu najnowszego "Encyklopedia II WS" Wyd.MON rok 1975.Red.naczelny plk.prof.dr.hab.K.Sobczak.W kolegium edycyjnym plownikow,generalow i profesorow mnogo. "Okrety PMW dzialajac w oparciu o bazy brytyjskie przebyly 1 213 000 mil morskich,przeprowadzily 1162 operacje morskie i patrole bojowe,braly udzial w 665 starciach i bitwach morskich,eskortowaly 787 konwojow,47 razy ratowaly zalogi okretow i statkow panstw sojuszniczych,wyratowaly 35 zalog straconych samolotow,zniszczyly 6 okretow nawodnych,2 podwodne,39 statkow transportowych,zestrzelily 17 samolotow,uszkodzily 7 samolotow i 21 okretow...PMW byla jedna z najaktywniejszych sposrod mniejszych marynarek panstw koalicji anty-niemieckiej i zdobyla sobie powszechne uznanie sojusznikow". Tak pisali historycy wojskowi w okresie pana Gierka. A jak to widziano w pelni epoki gen.Jaruzelskiego: "Wojsko Polskie 1939-45"Praca zbiorowa pod redakcja Zbigniewa Bieleckiego.Rok 1984: "W ciagu calej wojny okrety PMW przebyly 1213000 mil morskich,eskortowaly 787 konwojow,wykonaly 1162 patrole i operacje,odbyly 665 starc bojowych w tym 40 z okretami nawodnymi...Zniszczyly 7 okretow nawodnych,2 okrety podwodne,41 transportowcow,24 samoloty.Prawdopodobnie 2 okrety nawodne,3 okrety podwodne,2 transportowce,10 samolotow...Poleglo 404 polskich marynarzy...Za zaslugi bojowe otrzymali:51 orderow Krzyza VM,1051 Krzyzy Walecznych,68 Krzyzy Zaslugi z Mieczami,83 wysokie odznaczenia angielskie i 15 francuskich... ...Nalezaca do najmniejszych marynarek-PMW byla jedna z najaktywniejszych i zyskala sobie powszechne uznanie sojusznikow.PMW walczyla nieprzerwanie od pierwszego do ostatniego dnia wojny,mimo okupacji terytorium kraju,ani na chwile nie przestala istniec,a poklady jej okretow i statkow byly suwerennym terytorium Rzeczypospolitej,swiadczacym o ciaglosci istnienia Panstwa Polskiego". Tak to oceniano w czasach politycznego zamordyzmu.Tworzono te sily w oparciu o okrety i zalogi,ktore mogly taka role odegrac tylko dlatego,ze dysponowaly okretami z prawdziwego zdarzenia,a nie motorowkami jak kolega tu postuluje.W wypadku takiego rozwoju sil(istnego kuriozum w skali swiatowej,co bylo tu niejednowkrotnie zauwazane)PMW by przestala istniec juz we wrzesniu.A wiec owe "kosztowne zabawki" jednak nie byly marnowaniem funduszy.Walczyly przez lat kilka bardzo aktywnie,po wojnie stanowily trzon floty PRL,a zwiazany bezposrednio z tematem ORP "Sep" pobil nawet swoisty rekord.30 lat sluzby,co chyba swiadczy dobitnie,ze pieniedzy nie wyrzucono tu bynajmniej w bloto. Skutecznosc marynarki sowieckiej oceniano w tym temacie na podstawie jej sily,wyszkolenia zalog czy przede wszystkim jej niezwykle mizernej aktywnosci i praktycznie zerowych osiagnieciach w okresie II WS.Nic tu sierp i mlot na banderze nie maja do rzeczy.Nikt tu nie gdyba,po prostu sama sobie sowiecka marynarka taka ocene swa dzialalnoscia wystawila.Dotyczy to rowniez jej lotnictwa morskiego w ktorego sile tak kolega swiecie wierzy.Do 1945 efekty praktycznie zerowe.Biorac pod uwage mozliwosci techniczne desantu na polskie bazy wykonac nie mogla absolutnie.Mogla natomiast dzialac na liniach komunikacyjnych,a do ich obrony potrzebna byla flota.Jeszcze raz przypominam warunek wplyniecia sojuszniczej floty francuskiej na Baltyk:obecnosc polskich okretow podwodnych w ciesninach dunskich. Kolego Glasisch,czy kolega choc troche pojmuje sedno tematu?Stwierdzam,ze absolutnie nie.Jezeli kolega napisze nam jakas encyklopedie PMW bedziemy tu zawarte w niej rewelacje rozpatrywac.Tak wiec na razie prosze o swych rewizjonistycznych koncepcjach w odpowiednim temacie pisac.Jest taki,ale sie kolega tam oficjalnie obrazil i udokumentowania przedstawianych rewelacji odmowil.Tak wiec jestem zmuszony tymczasem poprzestac na oficjalnie przyjetych w nauce zrodlach ktore wymienilem
  5. Powstanczy "Kubus".Tez swoiste swiatowe kuriozum w temacie.
  6. Czego teraz słuchasz?

    Toy Dolls. Najlepsze lekarstwo na dolka.
  7. OORP "Orzeł" i Sęp

    Ja rozumiem,ze udzial PMW w II WS jest ogolnie koledze wstretny,ale to doprawdy nie moja wina.Nie ja tu widoczne jak na dloni bledy wychowawcze popelnialem . Prosze tez dac sobie spokoj z insynuacjami co do moich "wybujalych uczuc patriotycznych",bo jakos przerostu takowych u siebie absolutnie nie zauwazam. Co do zrodel to pozwole sobie na razie pozostac przy oficjalnej,encyklopedycznej wersji historii PMW.Przynajmniej do czasu gdy kolega,pan Michulec czy marynisci rosyjscy czegos nowego w tym temacie nie napiszecie.Historyczny rewizjonizm mamy w innych tematach,ale jakos kolega tam zbytnich sensacji przedstawic nie potrafil Dalej wiec podstawowym pytaniem jest: Czy wbrew temu co glosi FSO,PMW mogla w wypadku wojny z Niemcami dzialac skutecznie i efektywnie ? Bo historia nas poucza,ze mogla i dzialala jak najbardziej.
  8. Nordland - czyli bałtyckie miasta.

    Dzien 8-my.KOPENHAGA. Ponownie w Skandynawii.Kopenhaga objawia sie nowoczesnym portem w ktorym zachowano elementy dawnych fortyfikacji.Stojace w wodzie wiatraki elektrycznosc produkujace swiadcza o pomyslowosci i inowatorstwie Dunczykow.Wykupilismy wycieczke,aby zostac pozniej spokojnie zawiezionym na lotnisko i nie blakac sie w panice na wlasna reke.Ma ona obejmowac zwiedzanie miasta i wizyte w rybackiej wiosce Dragor.Sniadanko,pozegnanie i podziekowania dla dziewczat porzadek w kajucie utrzymujacych,wsiadamy do autobusu.Kierowca okazuje sie byc pan Wojtek.Polak w Danii mieszkajacy. Zwiedzanie zaczynamy oczywiscie od slynnej syrenki. Siedzi na skale dziewcze gole.Tlum sie po kamieniach bezmyslnie do niej przepycha,aby sobie zdjecie zrobic.Trudno o lepszy przyklad masowej turystyki.100 metrow dalej lezy pieknie zachowana cytadela na ktora nawet nikt nie zerknie, bo gdzie jej tam do slynnej syrenki Kastellet jest pieknym przykladem europejskiej fortyfikacji.Co wiecej zabytkiem niezwykle zadbanym,kuratele nad ktorym trzyma dunska armia.Na walach wiekowe armaty,a powiewajaca wielka flaga dodaje fortecy autentyzmu: Kopenhaga jest miastem...eleganckim.Tak bym je po namysle okreslil.To naprawde bardzo piekna i bogata metropolia.Uroku dodaja jej liczne kanaly z stojacymi starymi jachtami,rowery w stylu retro czy niska zabudowa.Nie przekracza ona w zasadzie nigdzie 5-ciu kondygnacji,co powoduje,ze ulice sa jasne,a architektura ma zachowana jednolita forme. Kolejny palac krolewski i gwardzisci.Tym razem mundury w stylu epoki napoleonskiej.Niedzwiedzie bermyce,ladownice i tasaki robia nalezyte wrazenie.Chlopaki dobrani odpowiednim wzrostem prezentuja sie bez najmniejszego zarzutu. Nie mielismy tym razem szczescia do przewodnika.Mlody Hiszpan o historii pojecie ma niewielkie,bredzi za to o kulturze alternatywnej,ekologii,sprawiedliwych,wysokich podatkach i itp.androny.Mozemy uslyszec np.,ze dunska flaga jest jedyna w swiecie bez politycznego przekazu(a jaki to niby ma np.polska ),czy to,ze konny pomnik z brazu na placu palacowym kosztowal wiecej niz caly kompleks rezydencjalny Typowy przyklad poziomu dzisiejszej iberyjskiej edukacji.W zalem wspominam nasze rosyjskie przewodniczki.Buty im smarkacz czyscic powinien. Jako fan Gangu Olsena rozgladam sie za filmowymi plenerami.Jest wiec Opera Krolewska gdzie Egon dawal "wybuchowy" koncert,czy gigantyczna wieza ratuszowa,gdzie zmagal sie z zegarem. Opuszczamy miasto i kierujemy sie do Dragor.Bardzo urocza wioska z rybacko-jachtowym portem.Z wedzarni zapachy ,ze oszalec mozna.Wszedzie sieci,powyciagane na brzeg kutry,piekne zadbane domki.Mamy wliczony maly poczestunek w kawiarni z widokiem na morze.Kawa,herbata,lokalne smaczne ciasto. Doskonale widac most laczacy Danie ze Szwecja.Sluszny powod do dumy Skandynawow i najwieksza dotychczasowa inzynieryjna inwestycja UE: Z zalem wsiadamy do autobusu i jedziemy na lotnisko.najmniej przyjemna czesc urlopu.Przeprawy bagazowe,czekanie na samolot,nudny lot w towarzystwie rozpieszczonego i placzacego godzinami dziecka.Potem jeszcze ponowne oczekiwanie na walizki w Madrycie i kilka godzin nocnej jazdy do domu.
  9. OORP "Orzeł" i Sęp

    Jako,ze kolega FSO uporczywe lansuje teze o bezuzytecznosci PMW wobec wojny nie tylko z Niemcami,ale i odleglym ZSRR postaram sie odpowiedziec inaczej.Jak wbrew tym nelsonskim teoriom wygladala owa wojna w praktyce. Scenariusz byl najgorszy z mozliwych,bo oba wrogie mocarstwa zaatakowaly nas w sojuszu jednoczesnie.Pomimo tego PMW walke podjela.Podjela nastepujacymi silami(liczac okrety duze): -1 stawiacz min -4 niszczyciele -5 okr.podwodnych Armii ladowej,ani lotnictwu nie udalo sie ze sprzetu uratowac doslownie nic,co by bylo przydatne w dalszej walce.PMW wbrew gloszonym tutaj futurystycznym tezom uratowala nie tylko najcenniejsze okrety,ale i cenne kadry.Pozwolilo to wznowic dzialania bojowe juz 07.09 gdy ORP"Burza" i ORP"Blyskawica" atakowaly pierwszy w tej wojnie niemiecki okr.podwodny. W okresie II WS ta jakoby zupelnie nieprzydatna MW obsadzala: -2 krazowniki -11 niszczycieli -8 okr.podwodnych -2 duze patrolowce nie liczac mniejszych jednostek. Zupelna bezuzytecznosc w walce wobec Niemcow zakonczyla z kontem zadanych wrogowi strat: -2 niszczyciele -2 okr.podwodne + 2 prawdopodobnie -3 tralowce -59 statkow i innych okr. -ok.20 straconych samolotow Jej wklad mozna liczyc liczba eskortowanych konwojow.Np: ORP"Burza":39 ORP"Piorun":81 ORP"Garland":102 ORP"Krakowiak":206 ORP"Kujawiak":73 Miala wiec szanse na realna walke z Niemcami PMW czy nie ? Zdaje sie,ze kol.FSO z czystej politycznej awersji przeczy prostym historycznym faktom. Zakonczyla II WS PMW w skladzie: -1 krazownik -6 niszczycieli -6 okr.podwodnych A wiec nie tylko,ze nie ulegla szybkiej zagladzie,ale wrecz wlasne sily powiekszyla.
  10. OORP "Orzeł" i Sęp

    Moze,po to zeby walczyc? Jak kolega sadzi? Gdynie opuscily 3 niszczycele i 5 okr.podwodnych.Walczyly przez lat kilka i odnosily sukcesy.Wrocily do kraju 2 niszczyciele i 4 okrety podwodne.Procentowe straty byly wiec jak najzupelniej akceptowalne.Zupelnie nie bierze kolega w ramach swych strategicznych kalkulacji roli sojuszy miedzynarodowych,a te w przyszlej dzialalnosci PMW mialy sie okazac decydujace.Co wiecej w przypadku owej "beznadziejnej" wojny z Niemcami PMW nie tylko nie ulegla zagladzie,ale wrecz rozrosla sie do rozmiarow w swej historii niespotykanych.Kolega zdaje sie wiec zupelnie negowac fakty historyczne,jak sadze tylko i wylacznie z racji politycznych awersji.A to juz wstyd i to duzy. Po co nam byla armia skoro szans na zwycieski konflikt z ZSRR czy III Rzesza nie miala ? Tego typu "logiczne" myslenie jak historia pokazala,z logika niewiele ma jednak wspolnego.
  11. Nordland - czyli bałtyckie miasta.

    Dzien 7-my.WARNEMUNDE-ROSTOCK. Wplywamy do Warnemunde.Nowoczesny port rozbudowany po utracie Szczecina przez Niemcy na rzecz Polski.NRD-owskie okno na swiat.Do Rostocku jest zaledwie kilka kilometrow.Spod portowej bramy kursuje co 20 minut autobus,pozniej przesiadka w tramwaj i w jakies pol godziny jestesmy w historycznym centrum.Bilety kupuje sie w automacie,ktory posiada kazdy pojazd i radze je miec,bo natrafilismy na oblawe kontrolerow.Mijamy osiedla z "wielkiej plyty", identyczne z polskimi.Niestety pewnych analogii znajdziemy wiecej. Samo miasto rozczarowuje.Spodziewalem sie czegos w stylu Lubeki,bo metropolia zawsze podkresla swoja hanzeatycka przeszlosc.Niestety Rostock nie zostal rownie pieczolowicie odbudowany.Starowka nie dochodzi do portu,otacza go trawnik,jakies koszmarne budynki majace przypominac kamieniczki,kilka obiektow pelniacych role zaplecza turystycznego.A wielka szkoda,bo stoi tam wiele ladnych statkow i jachtow.Mozna tez zafundowac sobie rejs do Warnemunde. Zwiedzamy rynek i przechodzimy Kropelinerstasse-najpopularniejszym deptakiem miasta.Przyjemne wrazenie robi tez Steintor-brama miejska,swoista wizytowka tej miejscowosci. Kto bywal w Niemczech Zachodnich tez z pewnoscia zauwazy pewne roznice.Zniknely oczywiscie z ulic wspaniale osiagniecia wschodnio-niemieckiej motoryzacji,ale krzywe chodniki,dziwne formy architektoniczne i ogolnie widoczny niedbaly plan zabudowy,mocno przypomina tzw.Ziemie Odzyskane.Na zdjeciach jeszcze znosnie to wyglada,ale z bliska troche rozczarowuje. Trafiamy przypadkowo na sklep firmowy legendarnej marki Harley Davidson.Wchodzimy i po raz kolejny pryska powszechny w Polsce stereotyp.Ten o niegoscinnosci Niemcow.Wlasciciel o wygladzie Wikinga pokazuje nam ze sluszna duma swoj interes.Dwa pietra,kilkadziesiat maszyn i setki gadzetow na sprzedaz,kolekcja muzealiow,warsztat niczym laboratorium,maly bar i klubowy kacik.Goske czestuje szampanem,ja popijam pyszne miejscowe piwo "Rostocker".Bardzo przyjemna wizyta. http://www.harley-davidson-rostock.de/ https://www.shop.harley-davidson-rostock.de/ Szukamy typowej piwiarni i serio mamy z tym duze problemy Czego jak czego,ale takich niespodzianek sie w Niemczech nie spodziewalem.Wreszcie jemy w lokalu bedacym polaczeniem piekarni z kawiarnia.Kielbaski,piwo,a w prezencie od firmy pyszny makowiec.Jako,ze duzo wiecej do zobaczenia nie ma,a np.do Lubeki daleko, wyruszamy na zakupy.Jakies ciuchy i inne duperele.Ceny przystepne. Wracamy autobusem na statek i ledwie umykamy przed ulewa. Firma Pullmantur oferowala oferowala z Warnemunde drogie wycieczki do Berlina.Jednak 3 godziny jazdy autobusem w jedna strone nie zapowiadalo sie bynajmniej atrakcyjnie.A sam Berlin...jak to Berlin Czeka nas jeszcze dzisiaj pakowanie walizek,regulowanie rachunkow w recepcji i tego typu malo przyjemne czynnosci.Ostatnia kolacja i pozegnanie z restauracyjnymi kelnerami.Jeszcze szybko do baru na "jednego" i spac.
  12. Nordland - czyli bałtyckie miasta.

    Dzien 6-ty.ZACHODNI BALTYK. Caly dzien na pelnym morzu,wiec mozna sie wyspac.A co sie robi caly dzien na statku? Mialem do urlopu na morzu zachecac,a wiec zaczne od kuchni. Sniadanie: Sa do wyboru dwie opcje.Bufet z duzym wyborem wszelkich smakolykow,albo bardziej elegancka restauracja.W tej drugiej moze sie,az tyle nie opychasz,ale za to kolo ciebie skacza i jest codziennie w menu wedzony losos z kaparami. To ostatnie przesadza,stanowczo opcja druga. Bary sa otwarte od godz.09.00.wiec jak ktos w nocy zbytnio zaszumial moze sie juz od rana klinem leczyc. Obiady: Bufet oferuje kilkadziesiat dan.Jako,ze szef kuchni Niemiec,nie brak mies,sosow i rozmaitych kartofelkow.Co tez bardzo cieszy.Kuchnia generalnie srodziemnomorska,a wiec zdrowa i smaczna.Do popicia serwuje sie bez ograniczen wina biale,czerwone i rozowe,oraz piwo beczkowe i z puszek.Deserow i owocow tez nie brak w wyborze ogromniastym. Bufet jest otwarty od godz.12.00 do 19.30.,a wiec mozna sie opychac bez umiaru praktycznie caly dzien.Cala dobe sa do dyspozycji automaty serwujace kawe,herbaty,cacao,soki i rozne napoje chlodzace. Kolacja: Zawsze w restauracji.Kelner i kelnerka od win.Z karty do wyboru 6 dan na pierwsze i 10 na drugie plus desery.Wymagane sa pewne formy,np.dlugie spodnie,a nie szorty. Jest tez na pokladzie specjalna restauracja serwujaca kuchnie azjatycka.Trzeba tam jednak dodatkowo placic.Menu-sushi od 25 euro. Caly ten program zywienia(tuczenia)daje szybko znac o sobie.Ja np.przytylem w tydzien 4 kilo,a ruszalem sie sporo. W czasie rejsu zjedlismy m,in: -3500 kg.wolowiny -2500 kg.wieprzowiny -3500 kg.kurczakow -8000 jaj Sporo jak na 1850 pasazerow. Skakalo wkolo nas 650 osob zalogi 33 narodowosci(2 Polakow).Szczegolne wyroznienie nalezy sie tu brazylijskim dziewczetom sprzatajacym kajuty.Wykonywaly to niewdzieczne zajecie kilka razy dziennie,niejednokrotnie wprawiajac mnie w wielkie zaklopotanie,kiedy znajdowalem swoj garderobiany burdel poskladany ladnie w kostke. Kelnerzy w restauracji tez zasluguja na szczegolne brawa.Dowiedziawszy sie o urodzinach mojej Gosi,przygotowali nawet tort niespodzianke i nie obylo sie bez krepujacych spiewow i zyczen. Statek oferuje nam wszelkiej masci bary,dyskoteki,codzienne wystepy artystow,silownie,spa,baseny,sciane wspinaczkowa,pokazy kulinarne,lekcje tanca,sale kinowa itp.itd.W barach karta win zapewnia wliczony w koszta wybor ok.20 popularnych drinkow,plus kilkadziesiat innych rozweselaczy.Mozna to sobie saczyc np.przy muzyce na zywo,albo w ktorejs z galerii widokowych. Jest nawet biblioteka z wyborem ksiazek i albumow.A jak ktos ma pieniadze na zbyciu moze sie ich pozbyc w kasynie,ktore sie otwiera zawsze godzine po wyplynieciu z portu. Sklepy bezclowe oferuja rozmaite pamiatki,panie szperaja po stoiskach z kosmetykami,markowymi ciuchami i bizuteria.Panowie ogladaja zegarki,alkohole i dobry tyton. Tak to leci ten dzien na lenistwie,obzarstwie i popijaniu czegos smacznego.Mozna tez uciec do kajuty i po prostu ogladac TV.Oferuje sie codziennie 3 filmy w jez.hiszpanskim,portugalskim i angielskim.Sa kanaly informacyjne,a muzycznym jest polski kanal Viva Aby nic z oferowanych atrakcji nie przegapic dostarczana jest codziennie pokladowa gazetka o wszelakiej aktywnosci nas informujaca. Tak wiec pod bandera przeslawnych Kawalerow Maltanskich, powoli plyniemy w strone Niemiec.
  13. Inne alkohole

    Rosyjska wodke z miodkiem i plywajacymi czerwonymi papryczkami wczoraj pilem."Peczrowka" jej bylo,czy cos podobnie.Najgorsze,ze nikt nie wpadl na pomysl,aby tym wstrzasnac od czasu do czasu bo papryczki na dnie byly i pod koniec flaszki w gardle palila jak diabli.Moce przepisowe posiadala normalne - 35%.W smaku znosna bo miodek smak lagodzi,rano glowa boli,ale z zoladkiem za to wszystko w porzadku.
  14. Wegierski o ile dobrze pamietam.Nawet w kinie na tym bylem.
  15. "Nieustraszeni lowcy wampirow" Polanskiego. Dla mnie zdecydowanie nr.1 w temacie,zawsze chetnie do filmu powracam Ostatno moja pani zmuszala mnie do ogladania "Oraculo"(czy jakos tak),romansidlo dla nastolatek z eko-wampirami w roli glownej.Okrutny to byl spektakl,ktory wprawdzie meznie znioslem,ale powtorki z pewnoscia nie bedzie.
  16. Nordland - czyli bałtyckie miasta.

    Idac w strone starowki mijamy mase zacumowanych jachtow i statkow juz swoje lata majacych.Duza gratka dla milosnikow starych jednostek.Jako ze miasto lezy na 14-tu wyspach, wiec wody nie brak.Mozna je zwiedzac np.z pokladu specjalnego stateczku,ktory zatrzymuje sie przy wazniejszych zabytkach.Rejs trwa ok.godziny i kosztuje 8 euro.Ogolnie miasto jest bardzo czyste,a chodzace po ulicach kaczki dobrze swiadcza o jego mieszkancach. Mamy w planie zwiedzenia Palacu Krolewskiego.Na dziedzincu trafiamy na pokaz munsztry Gwardii Krolewskiej.Wszyscy w mundurach pruskiej mody,na glowie pikelhauby,gra liczna orkiestra,powiewa flaga,a w tle stuletnie armaty. Troche to bismarkowskie Niemcy przypomina.Fajnie,tylko sami gwardzisci z lekka psuja efekt.Ten sie zapomnial ogolic,tamten w kitku,a od czasu do czasu dziewcze dla okrasy.Wzrostem tez to towarzystwo niezbyt jest niedopasowane.A wsrod potomkow wikingow raczej dryblasow nie brakuje.Niemniej sam spektakl bardzo interesujacy. Starowka-Gamla Stan niezbyt wielka,ale ladna i bardzo zadbana.Klimatyczne waskie uliczki,sklepy z pamiatkami w nordyckim stylu.Maly spacerek,przekaska i idziemy zwiedzac palac. Palac Krolewski oferuje nam 5 oddzielnych muzeow.Najlepiej za 140 koron kupic karnet upowazniajacy do zwiedzenia calosci.Ogladamy wiec reprezentacyjne wnetrza,kolekcje starozytnosci,ekspozycje dziejom zamku poswiecona i skarbiec z regaliami.Najciekawsza moim zdaniem byla wystawa poswiecona monarchii szwedzkiej.Krolewskie zbroje,wypchany kon na ktorym zginal Gustaw Adolf pod Lutzen,ubranie monarchy jeszcze slady krwi noszace.W podziemiach zdumiewa kolekcja krolewskich zaprzegow i pojazdow wszelkiej masci.Nie brak koronacyjnych plaszczy,sukni z roznych wiekow,dzieciecych ubranek czy wspolczesnych garniturow i kapeluszy.Dzieci moga wsiasc do modelu karety,zalozyc na glowe replike korony czy powalczyc drewnianymi mieczami.Same wnetrza po tym co widzielismy w Petersburu wielkiego wrazenia nie robia.Wydaja sie tez z lekka zaniedbane.Inna sprawa,ze widac prace renowacyjne,a sama fasada budynku obstawiona jest rusztowaniami. Zmeczeni wracamy do portu autobusem.Jeszcze ponowne kilkadziesiat kilometrow rzeka i chwilowo zegnamy sie ze Skandynawia.
  17. Wołyń i Wisła

    Moj dziadek jako podoficer LWP bral udzial w dzialaniach w Bieszczadach przeciw UPA.Byl to w zasadzie jedyny okres jego kombatanckiej dzialalnosci o ktorym nigdy nie chcial rozmawiac.Sadze wiec,ze nie byly to wspomnienia zbyt przyjemne,ani tez nie byly powodem do zbytniej dumy.Do Ukraincow mial do konca zycia wyraznie duzy uraz i zawsze w najgorszy sposob sie o tym narodzie wyrazal.Raczej niezwykle traumatyczne musial miec doswiadczenia,bo np.specjalnej nienawisci do Niemcow u dziadka nie zauwazylem.
  18. OORP "Orzeł" i Sęp

    Zapewne kol.FSO bardzo to zdziwi,ale w okresie IIWS dzialaly MW na akwenach,gdzie przewaga nieprzyjaciela byla zarowno w lotnictwie jak i w jednostkach nawodnych.Dzialala tam tez i to odnoszac sukcesy PMW.Szly wiec konwoje na Malte i do Afryki,ponosily straty,ale szly.Bo istnialy okrety,a wiec spelnialy niezbedny warunek takiej dzialalnosci.ISTNIENIE. Ciekawy jest ogolny rozwoj PMW w XX w.Zarowno w PRL jak i obu RP o dziwo byl on oparty na podobnych zalozeniach.Dywizjon jednostek nawodnych sredniej wielkosci i silny dywizjon okr.podwodnych.Co ciekawe podstawy marynarki PRL tworzyli ci sami faceci co przed rokiem 1939 i co znamienne na tych samych okretach.No przynajmniej do czasu,az ich wladza ludowa nie raczyla usowac czy wrecz fizycznie eksterminowac. No i wreszcie obecnie po okresie upadku PMW w latach 80-tych ,ponownie mamy dywizjon jednostek sredniej wielkosci,dywizjon okretow rakietowych i jak przed IIWS 5 okretow podwodnych. Zadziwiajaca analogia
  19. O ile sie nie myle, pm Mors czy karabin inz.Maroszka to tez zbiory niemal unikalne.I jeden i drugi istnieja w zaledwie dwoch egzemplarzach na swiecie. Jak sie miewa obecnie szacowne MWP ? Co roku wakacje w W-wie spedzalem i obowiazkowo dziadek mnie tam prowadzal.Duzy sentyment mi wiec do tego miejsca pozostal.
  20. Książka, którą właśnie czytam to...

    "Japonska bron pancerna" Andrzeja Tomczyka. Po raz kolejny lece przez te 5 ladnie wydanych tomow.Wielkie brawa dla Gdanszczan,bo temat malo w Polsce znany.
  21. Julian Marchlewski

    Niemal milion ludzi w szeregach i ze 150 000 wolontariuszy jest wedlug Ciebie "poniekad mit". Mamy jakies problemy z interpretacja danych liczbowych ?.Czy moze obracamy sie kregu politycznej agitacji na granicy absurdu? Ja raczej wrecz widze nie zobojetnienie,ale reakcje spoleczna bez precedensu w historii kraju.przekazow zrodlowych nie brak,a wiec nie posadzam Cie o brak wiedzy w temacie. O postawie robotnikow pisalem wyzej,bez propagandowych koszalkow-lamancow wiec prosze. Tyle w sprawie manipulowania informacja
  22. OORP "Orzeł" i Sęp

    Kol.FSO nie tylko,ze nie udziela odpowiedzi na stawiane pytania,to zdaje sie tez nie przyjmowac do wiadomosci informacji tu podawanych.Co wiecej w kazdym poscie sam sobie ewidentnie przeczy,stawia tezy nie poparte elementarna wiedza i co wiecej na granicy filozoficzno-technicznych absurdow. Gdyby sie kolega troszke w zagadnieniu orientowal,to by np.wiedzial ze "kosztowna zabawke" czyli "Orla" zafundowalo krajowi,a nie admiralom spoleczenstwo.Rozwoj floty mial jak najbardziej spoleczne poparcie,bo ludzie dobrze sobie sprawe zdawali jak jest wazny.Doswiadczenia sprzed lat kilkunastu nie poszly absolutnie na marne.Nawiasem mowiac LWP spoleczenstwo okretow nie fundowalo,co zreszta biorac pod uwage prestiz tej formacji,nie dziwi absolutnie. Natomiast jak sadze kol.FSO nie widzi nic dziwnego w sprawianiu sobie "kosztownych zabawek" w okresie PRL-u.Czy byly kaprysem,czy moze identycznie konsekwentnym wprowadzaniem programu szkolenia.Programu,ktorego zlozonosci jak widac absolutnie kolega nie rozumie.
  23. Czy w czasach PRL był lepiej?

    A pamietacie rubryczke POCHODZENIE SPOLECZNE przy danych ucznia Mialem kolege,ktorego ojciec wydobywal kruszec w Australii.Zawsze wiec zgodnie z prawda wpisywal ROBOTNICZE,a przy zawodzie taty POSZUKIWACZ ZLOTA. Zapewnialo mu to regularne,doroczne wizyty u dyrektora celem zlozenia specjalnych wyjasnien
  24. Nordland - czyli bałtyckie miasta.

    Dzien 5-ty.SZTOKHOLM. Wstaje wyjatkowo wczesnie,aby zobaczyc jak bedziemy pokonywac te kilkadziesiat kilometrow rzeki w drodze do samego Sztokholmu.Troche sie spoznilem bo juz weszlismy w tor zeglugowy.Zimno jak diabli,na pokladzie tylko kilku rownie jak ja wytrwalych facetow.Wiatr i 8-mio stopniowa temperatura jednak zapedza nas szybko do bufetu.Teraz z kubkiem goracego cacao mozna sobie spokojnie widoczki podziwiac.Brzegi usiane sa weekendowymi domkami.Kazdy z mala przystania na zaglowke czy motorowke i obowiazkowym masztem z flaga narodowa w formie dlugiego proporca.A smiejemy sie czasem z amerykanskich patriotycznych przyzwyczajen.Jawi sie ta Szwecja jako kraj skalisty i porosniety lasem.Mial wiec pan Zagloba calkowicie racje.Zadnych poletek,tylko wczasowe domki,lasy i tysiace skalnych wysepek.Ladnie,nawet duzo bardziej niz ladnie Tak to wlasnie wyglada: Wplywamy do miasta i niestety stajemy w zupelnie innym miejscu niz to bylo planowane.Mamy wiec do centrum kilka kilometrow.Szwedzi narod pedantyczny.W porcie nie bladzimy bo namalowana na asfalcie niebieska linia prowadzi nas prosto do wyjscia.Zaskakujaco prosty pomysl ulatwiajacy zycie zablakanemu turyscie.Niestety nie mamy koron wiec nie mozemy skorzystac z autobusu.Czeka nas maly spacerek.Dobrze ze znajomosc angielskiego jest powszechna,wiec pytajac kilka razy o droge bez wiekszych problemow po 40 minutach docieramy do Muzeum "Vasy".Jest jeszcze zamkniete wiec udajemy sie na poszukiwanie jakiegos banku czy kantoru.I tu niespodziewane trudnosci.Banki waluty nie wymieniaja,ale przynajmniej uprzejmie nas informuja gdzie znajduje sie kantor.Zaopatrzeni wreszcie w korony ponownie stajemy przed muzeum. Sam budynek byl jak sadze awangardowy lat 40 temu.Dzis jest po prostu brzydkim betonowym monstrum.Wchodzimy do srodka i doslownie baraniejemy.W skapej w oswietlenie wielgachnej hali stoi niczym przeniesiony w czasie galeon.Spodziewalem sie,ze jako okret krolewski maly nie bedzie,ale rozmiary przeszly moje oczekiwania. Nawet moja Gosia,ktora historia nie interesuje sie absolutnie doznaje turystycznej goraczki.W zapale strzela taka ilosc zdjec,ze wyczerpuje w aparacie baterie.Zreszta wysilki nie na wiele sie zdaja bo wnetrze jest duze i przyciemnione,a wiec zdjecia wychodza slabo.Chyba,ze ktos ma naprawde silna lampe blyskowa. Muzeum na przykladzie wspaniale wykonanych modeli opisuje wszystkie etapy podnoszenia okretu z dna,poszczegolne fazy jego budowy czy przyczyne zatoniecia.Wspaniale wypada rekonstrukcja w skali 1:1 pokladu artyleryjskiego czy kajuty admiralskiej.Mozemy tez ogladac przedmioty z wraku wydobyte,a zadziwiajaco dobrze zachowane.Okret ogladamy od poziomu stepki,potem wchodzac na kolejne kondygnacje mozemy go obchodzic w kolo. Bardzo oryginalna ekspozycja i dajaca do myslenia jest Face to Face.Sa to rekonstrukcje twarzy ludzi,ktorych czaszki znaleziono we wraku.Glowy odtworzono niezwykle realistycznie,efekt jest wrecz niesamowity.I tak patrzac w oczy tym ludziom zdajemy sobie sprawe,ze absolutnie niczym sie od nich nie roznimy.Zyli tylko kilka wiekow wczesniej i pracowali w warunkach innej kultury technicznej.Tutaj na monitorze mozna przesledzic jak postepuje stopniowy proces takiej wirtualnej rekonstrukcji: Same glowy marynarzy wykonano z jakiegos tworzywa i ummieszczono w szklanych gablotach.Nigdy nie spotkalem podobnego realizmu. Musimy niestety uciekac bo czas nas goni.Zagladamy jeszcze do sklepiku gdzie mozna zakupic wszelkiej masci przedmioty z okretem zwiazane.Od pocztowek do dokladnych modeli.Sa tez dostepne wydawnictwa w jez.polskim. Podsumowujac:niewatpliwie jedno z najlepiej zorganizowanych i pomyslowych muzeow jakie w zyciu widzialem.Bezwzglednie obowiazkowy punkt do odwiedzenia w Sztokholmie. Teraz pedzimy zobaczyc starowke i palac krolewski.
  25. OORP "Orzeł" i Sęp

    No wiesz,aby chronic konwoje przed sowieckimi o.p.trzeba posiadac niszczyciele.Postulowane przez FSO kutry torpedowe tego nie zrobia.Kto poza tym powiedzial,ze flota polska bedzie dzialac samotnie?.Byl uklad z Francja i stosownie do niego plan rozbudowy dostosowywano. Kol.FSO.Moze przed zadawaniem kolejnych pytan odpowie kolega na pytania wczesniej przez innych zadawane.Nagminnym unikaniem odpowiedzi niczego tu nie osiagniemy.Postawil kolega wiele kontrowersyjnych tez i nie raczyl ich absolutnie pomimo powtarzanych pytan wyjasnic. Tak wiec po raz kolejny: Dlaczego postuluje kolega zablokowanie jedynego strategicznego portu przeladunkowego? Jak w kontekscie technicznych mozliwosci widzi kolega swoj pomysl zaopatrywania walczacego kraju z plaz? Jak zamierzal kolega owe dostawy chronic,skoro postuluje kolega rozbudowe floty w oparciu o motorowki?
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.