Skocz do zawartości

Mariusz 70

Użytkownicy
  • Zawartość

    1,547
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Mariusz 70

  1. Wino

    Jako,ze zalozyciel tematu nawiazal w pierwszym poscie do winiarskich tradycji srodziemnomorskich to moze nieco na ten temat.A wino produkowali tysiace lat temu nie tylko Egipcjanie,Grecy czy Etruskowie,ale i Iberowie. W miejscowosci Caudete de las Fuentes(autostrada A-3,Madryt-Walencja,km 270)znajduje sie stanowisko archeologiczne Kelin.Sa to pozostalosci iberyjskiego osiedla datowanego na V w.pne.Mialo miec powierzchnie zajmujaca 10 hektarow i 4000 ludnosci,co w porownaniu z obecna poblacja Caudete liczaca ok.800 osob,wypada imponujaco.Takich osiedli w regionie Utiel-Requena jest kilka,ale Kelin jest otoczone szczegolna opieka walencjanskiego uniwersytetu z czym zwiazane sa ciekawe imprezy historyczne dziedzictwo propagujace. W miesiacu pazdzierniku odbywaja sie kilka dni trwajace Dni Otwarte.A jako,ze znaleziono tu pozostalosci instalacji do produkcji wina,mozna podziwiac rekonstrukcyjne przedstawienia takich czynnosci dotyczace.Filmik przedstawiajacy iberyjski proces tloczenia sprzed ponad 2000 lat: Sama impreza obejmuje wiecej jaselek w tym stylu.Degustacje tradycyjnych potraw i win,mozna samemu wybijac dawne monety,garnki lepic czy postrzelac z luku.Jestesmy tez swiadkami np.iberyjskiego wesela czy pogrzebu lokalnego wodza.A wszystko to dzieki staraniom wydzialow historii i archeologii uniwersytetu z Walencji. Cykl zdjec pokazujacy przebieg imprezy w ubieglym roku:
  2. Kryzys w rekonstrukcji historycznej?

    Z tego, co wiem od kolegi z grupy "Pomerania 1945" to deficyt jest spory.Dla chlopaka ze srodowiska robotniczego sa to koszty makabryczne,i chyle tu z szacunkiem glowe przed wielka pasja i taka zdolnoscia do ponoszenia ofiar. Zamiast jednak sobie tu ignorancko w temacie medrkowac,prosciej bedzie chyba zapytac zacnych kolegow-rekonstruktorow z tegoz forum: Andreasa,Vissengarda czy Harrego(przepraszam jesli kogos pominalem).
  3. Książka, którą właśnie czytam to...

    G.K.Chesterton "Czlowiek,ktory byl czwartkiem". Klasyk-klasykow.Ksiazka szczegolnie zastanawiajaca z powodu pewnej osobliwej ankiety przeprowadzonej w Wielkiej Brytanii.Zapytano mianowicie funkcjonariuszy sluzb specjalnych Krolestwa,jaki utwor literacki XX w.najlepiej oddaje charakter pracy sluzb tajnych, czy policji politycznej.O dziwo nie wygrala zadna powiesc panow Ludluma,Forsytha czy Fleminga.Spece wywiadu wybrali, o zgrozo,nowelke Chestertona. Wlasnie tego autora,ktory kreowal nie super-agentow,morderczych herosow o nadludzkiej inteligencji i fizycznej sile,ale wiejskich dedektywow safandulow,barowych gawedziarzy,poczciwych proboszczow czy pierdolowatych poetow-marzycieli.Moze dlatego byl wlasnie blizszy realiow. Powiesc polecam wszystkim pryszczatym komunistom,anarchistom,wojujacym ekologom i innym tzw.antysystemowcom,ktorzy zyja w uludzie ze z czyms tam sobie walcza,ze sa wyjatkowi,oryginalni,kontestujacy i w swych ideach jakoby odkrywczy.Bolesna bedzie wiedza,ze jestescie po prostu uzytecznymi i straszliwie latwymi w manipulacji matolkami w sieci cudzych interesow. I jest to zdanie nie moje,ale panow profesjonalnych agentow JKM.Ja im wierze.
  4. Wino

    A ja wlasnie przez chwila jadlem obad ze hiszpanskimi znajomymi,ktorzy przez Madryt wracali do Walencji z wegierskich wakacji.Zachwyceni Balatonem i Budapesztem,a przy okazji posilku oczywiscie glownie o kulinariach sie rozmawialo.Gulasz nie zyskal specjalnego uznania(zgroza ),ale Hiszpanie to narod w tym temacie dosc trudny.Szowinisci w dziedzinie gastronomii zdecydowani,a nawet takie nowinki jak maslo czy sosy to dla nich wrecz herezja.Znioslem jakos te bluznierstwa tym bardziej,ze o winach wypowiadano sie w superlatywach.A byly to osoby, co urok win jak najbardziej docenic potrafia i w temacie nie sa bynajmniej ignorantami.Gorzej wypadla palinka,nie o smak jednak chodzi,a raczej o poranne skutki przesadnej degustacji.A wiec Tokaj moze jak najbardziej w oczach srodziemnomorskiego i to bardzo wybrednego konsumenta znalezc uznanie.I to bardzo duze. Aby zakonczyc w miare wyczerpujaco watek win regionu Utiel-Requena. Jacecie propaganda komercyjna,a rzeczywistosc to dwie rozne sprawy.Niestety rynek winiarski nie jest absolutnie od tego brzydkiego grzechu wolny.Region Tokaj nie jest wyjatkiem.Znam np.tutejsze fabryczki, z nazwy jakoby "ekologiczne" ,co to niby sie dla nich recznie frukta tylko zbiera,a kilka kombajnow tam na dziedzincu stoi.Ale to w sumie drobiazgi,ktore na szczescie na wysmienity smak wplywu nie maja.Po prostu kwestia glupiego snobizmu nabywcy,ktory musi miec na stole butelke "jedyna,unikalna,wyjatkowa".Ot takie male ludzkie slabosci. Regionalne wyroby jak najbardziej do Polski trafiaja,wiec pic mogles bez problemu.Czesto widze polskie tiry przed fabrykami,a nawet widzialem ostatnio lokalne winko na wroclawskim lotnisku. Duzo natomiast ciekawsze sa piekne historyczne tradycje winiarskie siegajace stuleci przed narodzeniem Chrystusa i to potwierdzone archeologicznymi odkryciami.Ale o tym w kolejnym poscie pozwole sobie obszerniej wspomniec,zwlaszcza,ze forum mamy historyczne(a wiec tematu mimo wszystko nie wyczerpuje). Tutaj pan po angielsku o tych winach sie wypowiadajacy. A tu film zachecajacy do szczegolnego rodzaju turystyki gastronomiczno-historycznej.Czyli tzw.Ruta de Vino-Droga Wina.Poetycki nastroj,piekna muzyka,perfekcyjnie zadbane winnice,gastronomia i ciekawe zabytki regionu.Produkcja w ktorej bral udzial moj najblizszy sasiad(dzentelmen z broda),a czesc zdjec krecono w poblizu mojego domu,wiec trudno doprawdy bylo sie powstrzymac i nie zamiescic Ruta del Vino to specjany program obejmujacy zwiedzanie lokalnych atrakcji historyczno-gastronomicznych.Obejmuje wizyty w fabrykach wina(bodegach),posilki w ciekawych restauracjach,degustacje,mini-kursy kipera i zwiedzanie miejscowych zabytkow.Tutaj chyba najbardziej wyczerpujaca z wielu stron jakie znalazlem i co wazne z angielska opcja jezykowa. http://www.rutavino.com/
  5. G.K.Chesterton a Polska

    Ostatni juz fragment wspomnien prof.Dyboskiego: "W lipcu r.1927,bedac w Londynie na jubileuszu uniwersytetu,otrzymuje zaproszenie na odczyt Chestertona o Polsce w Essex Hall przy ulicy Strand.Organizatorowie odczytu uprzedzaja mnie,ze kolega po piorze i przyjaciel Chestertona,Hilary Belloc,oraz ja-mamy po samym Chestertonie przemawiac,by w przyjety na takich angielskich zebraniach sposob postawic wniosek o wyrazenie prelegentowi uznania przez zgromadzonych(vote of thanks).Sala przepelniona wielbicielami i wielbicielkami pisarza,na estradzie nasz posel Skirmut(ktory zagaja i przewodniczy),katolicki prymas Anglji kardynal Bourne(rowniez niedawno przedtem nasz gosc w Polsce)i kilka innych znakomitosci.Powitany oklaskami,wstaje Chesterton i zaczyna swoj odczyt w nastepujacy,zaiste kapitalny sposob: -Mam mowic o Polsce.Wobec nieznajomosci tego tematu w Anglji,trzebaby zaczac od okreslenia:co to jest Polska.Na takie zapytanie nawet polski prelegent nie podjaby sie dac wyczerpujacej odpowiedzi,ale ja osmiele sie na wstepie sformulowac noja odpowiedz na nie w slowach,ze -Polska jest Polska.Takie powiedzenie,gdy pada z moich ust,oczywiscie nazywaja paradoksem;ja jednak chcialem tylko skonstatowac pewien fakt.Oto co mam na mysli.Jeszcze przed wojna Anglik,o ile cos wogole wiedzial o historji i geografji kontynetu europejskiego,slyszal o starem krolestwie Bohemji(ktore wedloh Shakespeara lezalo nad morzem):obecnie po wojnie slyszymy duzo o jakiejs Czechoslowacji,o ktorej nie wiedzielismy wczesniej.Dalej:podczas wojny nasi zolnierze wiedzieli,ze bija sie i gina miedzy innemi takze za wolnosc Serbji,co przetrwala tyle set lat niewoli tureckiej:po wojnie mowia nam wiele o Jugoslawji,ktorej nie znalismy dawniej.Tymczasem z Polska jest inaczej.Wiemy od ojcow i dziadow naszych o Polsce,ktorej walkom o wolnosc towarzyszyly ich sympatje,a teraz po wojnie mamy przed soba jako rzeczywistosc polityczna znowu te sama Polske,a nie co innego.A wiec powtarzam:Polska jest Polska,ktora byla zawsze,i Bog da bedzie trwalsza niz niejedno,co nasze burzliwe czasy stworzyly. Trudno chyba wyobrazic sobie exordium ,ktoreby w bardziej dobitny sposob stwierdzalo jednolitosc i ciaglosc naszej tradycji narodowej i kulturowej-wlasnie ten "pdostawowy fakt" ,o ktorym Anglikom tak czesto podoba sie zapominac,gdy nas traktuja jako jedno z "nowych panstw" powojennego autoramentu.Co nastapilo po tym wstepie u Chestertona,bylo nie wiecej jak mila i pelna humoru pogawedka o wrazeniach polskich.Ale sam ten wstep obudzil najzywsza wdziecznosc znajdujacych sie w jego audytorium Polakow,a mnie osobiscie znamienicie ulatwil zadanie nietylko o ile chodzilo o przemowienie(w ktorem za zgoda organizatorow odczytu uzupelnilem wywody Chestertona garscia wiadomosci o Polsce),ale takze wkrotce potem,gdy na zaproszenie redakcji chestertonowskiego tygodnika pisalem dlan dwa artykuly informacyjne o Polsce dawnej i nowej." Wypada tylko dodac,ze prof.Dyboski towarzyszyl G.K.Chestertonowi w maju 1927 roku podczas jego wizyty w Polsce.Przez trzy dni byl mu przewodnikiem po zabytkach Krakowa.
  6. Amerykanin w PRL

    Aby pokazac,ze PRL jest krajem normalnym.Nie tylko jego zreszta fetowano w ten sposob.Francuski prezydent-general byl tez identycznie rozpieszczany.Co to kosztuje? Niewiele,a profit duzy,zwlaszcza jak sie ma moralnie na sumieniu sporo.Sadze,ze zachodnia tzw.postepowa lewica naprawde byla wzruszona i wypisywala peany,a szarzy ludzie,ktorzy nieopatrznie ulegli emocjom drogo zaplacili za chwilke nieprawomyslnej slabosci.No o tym juz oczywiscie postepowe media nie wspominaly,bo po cholere psuc sobie wyidealizowany obraz systemu.
  7. Euro 2012 w Polsce i na Ukrainie

    O tym pajacu warto wspomniec: Jako,ze ogladalem pierwszy mecz w towarzystwie polsko-hiszpanskim to wstydu sie przez durnia najadlem.Pokazywali go w studiu w tym idiotycznym stroju,a Hiszpanie lezeli ze smiechu na podlodze.BOBO to w jezyku Iberow glupek,cymbal czy po prostu idiota.Jako,ze sobie na odpustowej koronie taka ksywke umiescil to smiem powaznie watpic w to jego pilkarskie globtroterstwo.Ja rozumiem,ze istnieja na swiecie idioci,ale naprawde nie zawsze powinno sie ich w tv pokazywac,a juz zwlaszcza brac za autoorytety.No i wreszcie sa pewne stroje,ktore moze i nie dziwia na Murzynie w Rio,ale nad starym pryku nad Wisla... :fool:
  8. Amerykanin w PRL

    Jarpenie nie badz dzieckiem Co w mediach to w mediach.Wszak kraj byl socjalistyczny,demokratyczny i pokoj milujacy.Czyz nie?A pozniej po prostu konsekwencje wobec tych co to takie dyrdymaly na serio wzieli. Franciszek Fiszer opowiadal anegdote jak to bral udzial, jako przedstawiciel lomzynskiego ziemianstwa, w uroczystej audiencji u imperatora Mikolaja.Byl szmpan,byla wodka,kawior, lzy,toastow i wzruszen masa.Jednym slowem poufalila sie szlachta z monarcha jak za dobrych czasow nieodzalowanej Rzeczypospolitej. -A jak opuszczalismy zamek-ciagnal Franc-wypadla na nas sotnia Kozakow i dalej nas plazowac i lac nachajkami.A dlaczego? A zeby nam sie w glowach nie poprzewracalo! Anegdota typowo fiszerowska,czyli zmyslona,ale sens obu historyjek identyczny.
  9. Wino

    Chodzilo mi o teze,ze jakoby tylko Tokaj przetrwal plage filoksery.Niestety nie da sie jej utrzymac absolutnie,wystarczy ze zerkne przez okno A tak powaznie,to niektore regiony na tym kataklizmie calkiem dobrze wyszly.Takim przykladem jest wlasnie Utiel-Requena.Bobal okazal sie na filoksere zadziwiajaco odporny.Straty byly i owszem,ale za to plaga wytepila konkurencje.Doszly tez inne czynniki.Nowe polaczenie kolejowe z Walencja,zmniejszajacy sie popyt na naturalny jedwab(glowny produkt regionu),gwaltowny wzrost popytu na wino.No i poszlo gladko,prowincjonalny i dotychczas pogardzany gatunek winorosli stal sie podstawa gospodarki rejonu.Dzis jest to 40 000 hektarow winnic i 115 bodeg,czyli fabryk wina.Bobal stanowi 78% uprawianej winorosli w prowincji Walencja,a co jest tajemnica poliszynela skupuje go tez Rioja jak sezon nie dopisze.Nie mowimy wiec o jakims winogronowym zadupiu czy egzotycznej szczepce. Dla zainteresowanych winami regionu fachowa stronka z angielska opcja jezykowa: http://www.utielrequena.org/es/home.php Podalem przyklad najblizszy,a sadze ze takich w skali Europy znajda sie przynajmniej setki.
  10. Cudzoziemcy w Wojsku Polskim 1920

    Maly slad biograficzny kolejnego nietuzinkowego pilota-ochotnika. Koniec lat 20-tych,Konakry,stolica Gwinei.Wspomina prof.A.F.Ossendowski w swej ksiazce "Niewolnicy slonca": "Pewnego dnia poznalismy na werandzie naszego hotelu dziwnego czlowieka.Byl to pan Ozanne.Zaczal rozmawiac z nami lamana polszczyzna i wspominac nazwiska swoich znajomych z Warszawy.Okazalo sie,ze byl lotnikiem w polskiej armii w czasie wojny z bolszewikami,a nalezal do francuskiej misji generala Weyganda.Pan Ozanne opowiedzial nam,ze bral udzial w przebiegu automobilowym pana Tranina przez Afryke,obecnie zas pozostal tu z ramienia ogrodu zoologicznego w Paryzu i trudni sie chwytaniem dzikich zwierzat.W Konakry mial juz trzy lwy i lamparta,a pare tygodni pozniej spotkalem go w glebi kraju,gdzie organizowal polowania z siecia na hipopotamy". Niestety tylko tyle.
  11. Wino

    Tez nie calkiem sie zgodze z ciekawa teza Jaceta. Filoksera nie wszedzie miala przebieg tak tragiczny jak we Francji.Hiszpanie spustoszyla,ale nie calkowicie.Zachowalo sie wiele gatunkow pierwotnych,ktore do dzisiaj regionalnie sie uprawia.Przyklad z podworka,aby daleko nie szukac.W regionie Utiel-Requena(prow.Walencja)uprawiany jest nadal z wielkim powodzeniem gatunek zwany Bobal.Otrzymuje sie z niego wina czerwone,moze nie uznawane powszechnie za wielce szlachetne,ale z roku na rok coraz lepsze.Ze wzgledu na intensywny kolor swietnie sie nadaje tez do produkcji win rozowych,a ostatnio kosztowalem kilkakrotnie wysmienitych deserowych-Dulce de Bobal. Co wiecej wlasnie takich ciekawostek poszukuja amatorzy turystyki gastronomicznej,bo ile wreszcie mozna pic bez konca te Merloty i Cabernety
  12. Książka, którą właśnie czytam to...

    David Wragg "Wojna brytyjsko-francuska 1940" Wyd.Bellona W zasadzie ksiazka obejmuje okres calej IIWS,a nie tylko rok 1940.Co wiecej sama tytulowa wojna roku 40-go,czyli masakra francuskich marynarzy to zaledwiie kilka kartek.Opis ubogo skandaliczny,o ile to opisem mozna nazwac.No,ale ze autor przedstawia brytyjski punkt widzenia to i szczerze powiedziawszy chwalic sie tu czym zbytnio nie mial.Konkretnych informacji niewiele,nie pofatygowal sie nawet autor o podanie sil ladowych czy lotniczych uzytych w konkretnych kampaniach np.na Madagaskarze czy w Syrii.Zadziwiajaco duzo natomiast bledow,ktore cierpliwie i z mozolem tlumacz stale prostuje.Duze tutaj uznanie dla Jerzego Majszczyka, bo wykonal naprawde dobra robote.Nie tylko korygowal zadziwiajaca ignorancje pana Wragga,ale i uzupelnial razace braki.Natomiast panie z zespolu redakcyjnego zbytnio sie nie spisaly.Na okladce jakas dziwaczna foto-kompozycja przedstawiajaca niknacy w odmetach wspolczesny nam okret.Zdjec tez skapo i niewiele wnosza,najciekawszy jest niewatpliwie aneks dotyczacy francuskiej floty w okresie IIWS swiatowej.Omowiono i to ciekawie wszystkie typy okretow o drobiazgach nie zapominajac z podaniem danych technicznych.Szkoda tylko,ze nie zadano sobie trudu,aby ten aneks odpowiednio zilustrowac.I w zasadzie tylko ta czesc ksiazki mnie cieszy.
  13. Problem nie tylko w masie dziala,ale i w dlugosci zaprzegu Tomaszu.Choc zastanawiam sie jak wytrzymale mogly byc mosty w tej czesci Europy. 100 wolow zaprzegnijmy czworkami,bo szerszych szlakow na Balkanach raczej wtedy nie bylo,a otrzymamy kondukt liczacy bagatelka przynajmniej 100 metrow.Jak pokonywac wtenczas zakrety w gorskim terenie? Niemcy i Wlosi transportujacy szlakami drogowymi w okresie IIWS male jednostki morskie takich rzeczy dokonywali.Z trudem,ale dokonywali.A drogi byly lepsze,zaprzegi nie tak dlugasne,no i mosty znacznie wytrzymalsze. Co mowia fakty.Mahmed Zdobywca potrafil wiosna 1453 roku przeciagnac pod Konstantynopol swe rekordowe dzialo o kalibrze 850 mm.Strzelalo pociskami o wadze 0,5 tony,zaciagalo je na stanowisko ogniowe 700 chlopa,a transportowalo 60 wolow.Trase 180 km przebylo w dwa miesiace,200 ludzi pomagalo zwierzetom w ich wysilkach,a kolejnych 200 wzmacnialo drogi i mosty.Operacja koszmarnie kosztowna,a zwracam uwage,ze mowa o 60-ciu,a nie 100-tu wolach.Nic dziwnego,ze w latac pozniejszych Turcy woleli odlewac ciezkie dziala na miejscu,transportujac tylko material do tego potrzebny. Pozniejszy postep techniczny wymiary dzial zmiejszyl przy wzroscie ich skutecznosci,a wiec skad owe 100 wolow? Kroniki lubily przesadzac.Moze liczono zaprzeg samej armaty + pojazdy transportujace amunicje
  14. Galerja sztuki amatorskiej

    Mi sie podobaja prace nr:3,6,14,15,
  15. Książka, którą właśnie czytam to...

    Wilbur Smith "Bog Nilu". Egipt gnije moralnie,politycznie,ekonomicznie i kulturowo.Kraj jest rozbity,upada gospodarka,spoleczenstwo ogarnia marazm,a elity praktykuja modne seksualne perwersje.Do tego nadchodza Hyksosi i blyskawicznie zajmuja ogarniete gangrena panstwo.Paradoksalnie to nowe nieszczescie przeksztalca gnusnych Egipcjan w wojownikow.Wszystko to opowiada nam genialny kastrat-niewolnik stojacy u boku upadajacego tronu i majacy wielki wplyw na przebieg wydarzen. Najciekawszy jest niewatpliwie pierwszy szok starcia z Hyksosami.Pojawia sie kon,rydwan i luk refleksyjny,wobec ktorych to wynalazkow Egipcjanie zdaja sie byc bezbronni.Wojna rodem z "Wojny swiatow".Niestety ksiazka zawiera sporo bledow na granicy historycznego absurdu.Np.wygnani ze swej ojczyzny Egipcjanie przekraczaja pierwsza katarakte wkraczajac w kraje jakoby im zupelnie nieznane.Tymczasem wiemy,ze w owym czasie sam system twierdz siegal,az po trzecia katarakte,a Egipcjanie znali Kusz i Wawat,az po katarakte piata. Ale powiesc jest powiescia,a pan Smith pisze tak zajmujaco Trzeci dzien juz sie ta ksiazka grubasna (630 stron)fascynuje,a ze mamy wiatr z poludnia niosacy afrykanskie upaly,wiec nastroj jest odpowiedni.No i wreszcie lista powiesci o starozytnym Egipcie jest straszliwie uboga,a wiec cykl pana Smitha cztery tomy liczacy,bedzie z pewnoscia cennym jej uzupelnieniem.
  16. Stona fajna i owszem.Tylko jak to sie ma do XIX wieku?
  17. G.K.Chesterton a Polska

    Kolejne wspominki polskiego dyplomaty.Tym razem spotyka prof.Dyboski G.K.Chestertona w stolicy Szkocji-Edynburgu.Lipiec 1925 roku,miasto wydaje uroczyste sniadanie na 600 osob z okazji swiatowego kongresu nauczycieli.Chesterton ma odebrac przy okazji honorowy doktorat tutejszego uniwersytetu.Tak zapisal jego przemowienie obecny rowniez jako przedstawiciel polskich pedagogow prof.Dyboski: "Wstaje z pewnym zaklopotaniem,nietylko dlatego,iz jestem prawie ze jedynym Anglikiem wsrod calego morza Szkotow i innych delegatow kuli ziemskiej,ale i dlatego, ze w tem czcigodnym gronie ,zlozonym z samych pedagogow,ja jeden"-i tu w calej okazalosci prezentuje swoj olbrzymi tors-"jestem tym surowym materialem,tym niewyksztalconym czlowiekiem,nad ktorym wy nauczyciele, pracujecie.Otoz powiem wam jedno.Malo moze jest podobienstw miedzy historia takiego kraju jak Anglia,a takiego jak Polska"-az drgnelo we mnie ,gdy wsrod milczenia szesciuset ludzi padlo donosne slowo Poland!"Ale jedno podobienstwo jest",ciagnie dalej Chesterton."A tym podobienstwem jest gorace umilowanie wolnosci osobistej.Wolnosci,ktora kiedys istniala w Anglii,choc teraz malo jej sladow(wesolosc),a ktora zawsze w swych dziejach,az do nadmiaru kochal narod polski.Otoz jeden poeta polski,tym umilowaniem wolnosci natchniony,rozpamietujac krzywdy i nieszczescia swej ojczyzny w niewoli,uzyl slow,ktore sprofanuje prostym przykladem na proze angielska,a ktorych sens jest taki: Wielki Boze!Zetrzyj nas na proch, jesli taka wola Twoja,ale niech ten proch bedzie wolny! Z tymi wlasnie slowy" konczy pisarz z blyskiem dobrodusznej ironii w oku,"zwracam sie do was nauczyciele:scierajcie nas na proch najnowszymi,ulepszonymi metodami pedagogicznymi,ale zostawcie temu prochowi ludzkiemu odrobine wolnosci indywidualnej,o ktora jako o najwyzsze dobro czlowieka,w calej mej karierze pisarskiej nigdy walczyc nie przestane!" Choralny smiech pokryl tak zuchwala i zdumiewajaca pointe.Aplauzom ogolnym nie bylo konca,ale jeden ze sluchaczy Chestertona poczowal sie do obowiazku podejsc do niego osobno po bankiecie i uscisnac jego dlon ze slowami goracej podzieki nie za zart dobry,ale za pamiec o Polsce".
  18. Prof.Antoni Ferdynand Ossendowski

    Kolejna tegoroczna nowosc.Co swiadczy,ze autor na regaly ksiegarn po okresie politycznych restrykcji wraca w tempie calkiem przyzwoitym. "Duch Gor"-wydawnictwa LTW,ktore juz kilkanascie ksiazek Ossendowskiego w ostatnich latach wypuscilo. http://www.multibook.pl/pl/p/Antoni-F.-Ossendowski-Postrach-gor/681 Edycja skromna,a i poziom literacki powiesci nijak sie ma niestety do np "Niewolnikow slonca".Ot taka sympatyczna powiastka dla mlodziezy,ciekawa jednak z paru wzgledow.Rzecz bowiem o Huculszczyznie,spolecznosci tam zyjacej,faunie,florze,obyczajach,jezyku.Powiesc byla poklosiem prac nad powazniejsza praca autora,jaka byla "Huculszczyzna" z serii Cuda Polski.Kontakty ze srodowiskiem oficerow WP tym regionem zafascynowanych,zaowocowaly pomyslem na edukacyjna powiastke dla poborowych.Publikowal to tygodnik WP "Wiarus" w 1937 roku,o prawidlowa edukacje mlodziezy z Kresow dbajacy.WP prowadzilo taka akcje na duza skale,dokladne dane przytacza np.Tymoteusz-Pawlowski,a jak to wygladalo ze strony samych organizatorow opisuje we wspomnieniach gen.Sosabowski. Sama fabula jest prosta.Lata 20-te,mlody polski gazda z Wierchowiny przybywa do Warszawy jako poborowy.Jako,ze wysmienicie sie zna na myslistwie pomaga w zorganizowaniu polowania dla zagranicznych oficerow w rodzinnym regionie.Same opisy sluzby w WP sa infantylne i nachalnie pozytywistyczne.Natomiast ciekawe sa opisy samej Huculszczyzny,polowan(tu Ossendowski jest mistrzem),problemow regiony.Organizuje sie dopiero system kontroli gospodarki lesnej i zaczyna wprowadzac powszechna edukacje.A tygiel narodow Huculszczyzny to cala masa problemow.Klusuja Huculi,Rumuni i Polacy,lechiccy gazdowie sie wynaradawiaja,Zydzi trzebia kosodrzewine,aby destylowac z niej olejki(pojecia nie mialem o takich praktykach) i wspolnie z Bojkami szmugluja komunistyczna propagande.Nie brak nawet takiego kuriozum jak pomyslowi osobnicy z Czechoslowacji,wabiacy jelenie za pomoca plyt gramofonowych. Zwlaszcza kol.Lucynie-Beacie z oczywistych wzgledow polecam.
  19. Egipcjanin Sinuhe-realia i fikcja

    Ciekawostka jest rodezyjska wersja "Egipcjanina Sinuhe"-"Bog Nilu" autorstwa Wilbuma Smitha.Polska edycja dostepna dzieki Wydawnictwu Albatros A.Kurylowicz.Jest tego caly cykl cztery tomiska obejmujacy.Czytam czesc pierwsza i juz widze spore podobienstwa z finskim klasykiem,a do siegniecia po sama powiesc oczywiscie zachecam. Autor tez przyjal forme wspomnien glownego bohatera.Nasz narrator to tez egipski intelektualista z Teb,co wiecej osobnik interesujaco nietypowy.Niewolnik-kastrat,wynalazca-naukowiec,literat,medyk,a nawet swoiste medium.Jednym slowem spiewa,tanczy,gotuje niczym jakis Leonardo z epoki renesansu.Tez jak Sinuhe zajmuje sie trepanacjami czaszek,tez ma stale wewnetrzene i milosne rozterki.Tyle tylko,ze z racji swego kalectwa te ostatnie z przyczyn oczywistych niemozliwe do realizacji.Ociera sie o swiat ludzi wielkich:jest prawa reka wezyra,medykiem faraona,przyjacielem wodzow.Dokladnie jak Sinuhe. Inna jest tylko epoka.Ciekawa.Akcja rozgrywa sie ok.roku 1800 p.n.e.,a wiec okres wstrzasow i podzialu egipskiego panstwa.Postepuje nie tylko degeneracja systemu politycznego.Rozklada sie co gorsza moralnie egipska spolecznosc.Plaga sa bandy rabusiow gnebiace ludnosc,arystokracja i kaplanstwo tonie w korupcji i oddaje sie modzie na pederastie.Faraon natomiast mysli glownie o wspanialosci wlasnego grobowca,rujnujac ta fanaberia skarb panstwowy. Bardzo ciekawe moim zdaniem sa rozmyslania naszego bohatera na temat niewolnictwa,pozycji spolecznej kobiet czy medycyny.Np.po jaka cholere jest taka kleista,szara "owsianka" w ludzkiej glowie i do czego ma sluzyc. Acha...taka smiesznostka ze strony redakcji: "Wilbur Smith-swiatowej slawy pisarz afrykanski piszacy po angielsku" Facet z Rodezji,Smith ma na nazwisko to niby po jakiemu ma pisac? Murzyskim niby narzeczem? Proponuje w takim razie specjalnie zaznaczac,ze europejski literat,niejaki Lew Tolstoj pisal po rosyjsku.Czasy mamy doprawdy ciekawe,coraz ciekawsze
  20. Książka, którą właśnie czytam to...

    Kolejny klasyk wziety po latach do reki. Pierre Barret,Jean-Noel Gurgand "Templariusz z Jeruzalem". Oczywiscie pierwszy tom trylogii "Turnieje Boze".Pamietam jak trzeba bylo w szkolnej bibliotece robic zapisy i cierpliwie na te ksiazke czekac.Obecnie dzieki Wydawnictwu Literackiemu mamy kolejne wydanie(pierwsze polskie ukazalo sie w 1986 roku).Edycja dosc przyzwoita,choc papier kiepski i okladka miekka.Za to ta ostatnia ze skrzydelkami i niezwyklej urody grafika Filipa Kuzniarza + tloczony blyszczacy tytul.Mozna wiec tanio,a estetycznie.Pierwszy tom przeczytalem dzisiaj w nocy i naprawde nie sposob sie bylo oden oderwac,zwlaszcza ze afrykanskie upaly spac nie daja.Kolejne,czyli "Grosz ubogich" oraz "I my dojdziemy na kraniec swiata" trzeba niestety dopiero zamowic.
  21. Prof.Antoni Ferdynand Ossendowski

    Kolejna niespodzianka ze strony wydawnictwa ZYSK-KA.Jedna z najbardziej znanych ksiazek Ossendowskiego "Niewolnicy slonca". http://www.gandalf.com.pl/b/niewolnicy-slonca/ To juz trzecia pozycja tegoz autora w serii Podroze Retro.Po "Polesiu" i "Gasnacych ogniach" oczywiscie.Ten sam wysoki poziom edycyjny,a wiec twarda okladka,dobry papier i duzo,duzo wspanialych zdjec z epoki.Powiesc powstala na bazie doswiadczen afrykanskiej wyprawy malzenstwa Ossendowskich i panow Gizyckich.Przebytych tysiace kilometrow,etnograficzne opisy,fauna,flora i spoleczno-polityczne obserwacje profesora-globtrotera byly podstawa zawartych w niej tresci. Pozycja niewatpliwie dosc klopotliwa dla wszelkiej masci polit-poprawnych "orientalistow".Trudno bowiem temu autorowi jakis szczegolny rasizm przypiac.Ba nawet niezbyt wypada ,bo to Tatar spod Witebska i samemu latwo mozna w brzydkie podejrzenia popasc.No i wreszcie taki postepowy guru jak sam Bernard Shaw strasznie sie ta praca fascynowal,a trudno opinie takowej swietosci bagatelizowac. Autor poswieca ksiazke pamieci Doroty Tennant lady Stanley,swej przyjaciolce i wdowie po wielkim podrozniku i odkrywcy.Tez ma to swoista wymowe. Jak napisal recenzent: "Dzis takiej Afryki juz nie ma.Ani takich podroznikow jak Antonii Ferdynand Ossendowski..." Niestety
  22. Mariusz Kozik

    Mariusza Kozika znaja bez watpienia kolekcjonerzy publikacji Ospreya.Jest obecnie najlepszym ilustratorem wspolpracujacym z tym wydawnictwem i godnym nastepca nieodzalowanego s.p.Angusa McBrida.Czy natomiast mamy do czynienia z nastepca Kossakow? Moim zdaniem tak,choc trudno zarowno epoki jak i sama tworczosc tych panow porownywac. Wydawnictwo War Book wypuscilo pieknie wydany album z pracami pana Mariusza,wiec moga sie rodacy z jego tworczoscia zapoznac.A mam niestety wrazenie,ze Mariusz Kozik wlasnie we wlasnym kraju najmniej jest znany. Na poczatek wiec prace z albumu "Chwala bohaterom".Filmik z ladna oprawa muzyczna pokazuje nam kolejno: -Szarza Celtow -Legion X Gemina -Bitwa pod Gregowia -Sierzanci na koniu(moj faworyt ) -Krzyzowcy.IV wyprawa krzyzowa. -Rycerze -Rycerze zakonu krzyzackiego -Bitwa pod Montgisard -Bitwa pod Kircholmem -Husaria -Szarza kirasjerow -Francuscy kirasjerzy atakujacy brytyjski czworobok -Soma 1916 -Dowodca.Wielka Wojna. -D-Day -Korpus pancerny. -Pustynna Grupa Dalekiego Zasiegu -Most Pegaza -Ostatnia grupa desantowa -Rajd na Entebbe 1976 -Rebelia -Hoplita
  23. Mariusz Kozik

    Mozna i tak,choc ilustracje niezbyt wlasciwie dobrane
  24. Euro 2012 w Polsce i na Ukrainie

    Jarpenie w Gdansku pod stadion mozna dojechac kolejka miejska i owszem.Ale np.z dworca PKP,czyli centrum miasta,a nie z lotniska.Tego typu wygodne polaczenie o ile sie nie myle, zafundowala sobie natomiast Warszawa.Brawo. Sprawa gdanskiej ul.Slowackiego(przy ktorej zreszta cale zycie mieszkalem)to sprawa niezwykle bolesna i ciagnaca sie od dekad.Wreszcie zdecydowano sie na odwazne rozwiazanie w zwiazku z Euro,ale coz...brak funduszow jakoby i prace wstrzymano na niespelna miesiac przed zawodami.Troszke to dziwne,ale miejmy nadzieje,ze kiedys te trase ojcowie miasta wreszcie dokoncza. Co do odplatnosci toalet dworcowych.Jest to najzwyklejsze w swiecie dziadostwo.Tzn.nie takie najzwyklejsze, bo raczej cywilizowane instytucje podobnych dziwactw nie stosuja.Nie widze zreszta absolutnie powodu ,dla ktorego ja mam ponosic koszty ploszenia lumperii z szaletow.
  25. Euro 2012 w Polsce i na Ukrainie

    Jaka krajowa? Jedna wielka budowa na dlugosci 350 km.Jeden pas skonczony,drugi to jeszcze wykopana gleboka fosa.Za iles lat pewnie skoncza.Tez dobrze,bo te drogi to hanba w obecnym stuleciu. Co do pociagow to jechalem o dziwo zamiast przez Ciechanow i Malbork(najprostsza trasa),przez Torun i Bydgoszcz.Innego polaczenia na dany dzien nie bylo.Brak rezerwacji miejsc w 2 klasie,brak Varsu,brak klimatyzacji,brud straszliwy. Mialem dodatkowo okazje zobaczyc warszawski Dworzec Wschodni.Nie powiem jakis postep jest,bo byl totalnie rozkopany,a wiec cos sie we wstydliwym temacie tego obiektu robi.Np.WC jak w hotelu przyzwoitej klasy,tylko dlaczego musze za to placic? Tym bardziej,ze korzystam odplatnie z PKP? Idiotyczne prl-owskie obyczaje. Aby bylo ciekawiej w tym temacie PKP zaoferowalo mi polaczenie na trasie Gdansk-Wroclaw za cene rowna polaczeniom lotniczym.Przy czym owa odysea kolejowa miala trwac 12 godzin z trzema przesiadkami.Jakies koszmarne nieporozumienie.Stanowczo polecam krajowe linie lotnicze.Nawet symboliczne sniadanko daja,o rozmaitych napojach nie wspominajac.Same lotniska na najwyzszym poziomie. W Gdansku nie ma polaczenia kolejowego lotnisko-centrum.Sa dopiero takie plany.Do Wrzeszcza(a wiec na stadion) mozna sie dostac jednynie waska ulica Slowackiego,ktorej stan jest w standarcie suwalszczyzny(z calym szacunkiem dla obecnych Kresow).Zaczeto robic dojazd na naprawde duza skale,ale zabraklo pieniedzy i mamy nieskonczony wiadukt. Podstawiono kibicom darmowe autobusy,dlaczego darmowe nie rozumiem bo mozna bylo spokojnie pobierac chocby po 1 euro od osoby.Widocznie miasto stac na tego typu fanaberie. Pisza i mowia Iberowie o "polskim cudzie gospodarczym".Moje obserwacje tez generalnie tutaj sa pozytywne.Np.przez dwa tygodnie nie spotkalem w Polsce bezrobotnego,co o czyms swiadczy dobitnie.Banki daja kredyty,wszedzie cos sie buduje,roznica w porownaniu z Hiszpania niesamowita i bardzo,ale to bardzo wyrazna.Ludzie wprawdzie biadola jak zwykle,ale taka juz narodowa mentalnosc.
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.