Skocz do zawartości

fodele

Użytkownicy
  • Zawartość

    577
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Posty dodane przez fodele


  1. ad. fodele: wszystko zależy co się szuka, ja byłbym bardziej zadowolonym mogąc poznać co pod pokładem przewoziła flota wenecka, niźli kolejnym opisem ogólnego tła polityczno-kulturowego.

    Też wolałabym tego rodzaju rewelacje, pod warunkiem, że nie chodziłoby o jedwab, imbir i inne zupełnie normalne (niemal banalne) towary, które w tym okresie regularnie przewożono do Europy ;) Ja z kolei oczekiwałam bardziej "ludzkiego" opisu osoby niebędącej ani politykiem ani nawet żołnierzem, która przypadkiem znalazła się pośrodku zamieszania i musiała w nim uczestniczyć. Pomyliłam się.

    Toteż teraz skupiam się na dużo bardziej wartościowej z mojego punktu widzenia pozycji - pierwszym tomie "Υπήρχε μια πόλη" (Było sobie miasto) Liany Starida. Piękne, bogate w treść acz albumowe wydanie historii Heraklionu. Przytupuję niecierpliwie wyczekując tomu drugiego, który wyjdzie w grudniu i już go sobie zaklepałam :rolleyes:


  2. Wrócę na chwilę do "Upadku Konstantynopola ("Η ΠΟΛΙΣ ΕΛΑΩ") Georgiosa Frantzisa i Nikolo Barbaro. Rozczarowana jestem :( Miałam cichutką nadzieję, że wspomnienia uczestników oblężenia miasta pozwolą mi zrozumieć co tak naprawdę się działo, wyrobić sobie własną opinię, być może nawet zainteresować się nielubianym okresem...

    Niestety sprawę zawaliło tłumaczenie. W założeniu wydawcy obydwa teksty miały zostać przetłumaczone na prosty język nowogrecki. I rzeczywiście tekst Frantzisa przełożono na nowogrecki bardzo zrozumiałym i wartkim językiem. Natomiast tłumaczka tekstu weneckiego, w moim przekonaniu, nie sprostała zadaniu. Faktem jest, że wenecki lekarz skupia się głównie na spisaniu listy wielmożów podpisujących się pod epistołami do władcy Konstantynopola tudzież zawartości towarów statków Republiki Weneckiej, co nie czyni jego wspomnień zajmującymi... Jednak nawet kiedy autor kieruje tok opowiadania na bardziej interesujące sprawy - zawiłości językowe powodują, że odechciewa się brnąć w lekturę.

    Przeczytałam, ale na siłę.


  3. Uparłam się i znalazłam! Ten chiński cesarz to Huang Di. Tajemnicze zwierzę nazywało się K'i-lin i posiadało prosty długi róg po środku czoła. Po raz pierwszy "objawiło się" legendarnemu władcy w roku 2697 p.n.e. (skąd taka dokładność? <_< ). Pojawiło się jeszcze raz na królewskim dworze - kiedy cesarz umierał. Tym razem uniosło na swoim grzbiecie szczątki Huang Di do krainy zmarłych...


  4. Z kulturą grecką jednorożec raczej mało się kojarzy. Choć czasami Grecy forsują mit o tym, jak to Zeus pozbawił swoją karmicielkę - kozę Amalteę - jednego rogu napełniając go dobrodziejstwem wszelkim i sprawiając, iż stał się symbolem obfitości. W tym momencie Amaltei pozostał tylko jeden róg i zwierzę stało się "jednorożcem". Naciągane wprawdzie, ale mitologia to do siebie ma.

    Zawsze mi się wydawało, że jednorożec to wytwór fantazji Chińczyków... Że był królem zwierząt, symbolem pokoju i dobrobytu (tu akurat podobnie jak Amaltea!). W jego istnienie wierzono ponoć już bardzo dawno, za panowania jakiegoś legendarnego cesarza (mało wiem o historii Wschodu, więc z góry przepraszam, że nie przytoczę jego imienia). Jednorożec miał wyglądać mniej więcej tak: K'i-Lin

    W sumie ładnie :)


  5. Od dłuższego czasu grecki świat archeologiczny niecierpliwie oczekiwał na wyniki badań znalezisk wydobytych z dna morskiego przy wyspie Zakintos (okolice Alikanas). Na głębokości od 2 do 6 metrów i na powierzchni 30 tys. metrów kwadratowych odkryto tam materiały pochodzące z budynku użyteczności publicznej. Gołym okiem widać było wielkie bazy kolumn starożytnych (w ilości co najmniej 20) z otworami w środku. Nikt nie odważył się wprawdzie datować znaleziska, ale sugerowano okres mykeński. We wrześniu tego roku archeolodzy morscy wznowili badania w Alikanas. Tym razem odkrywcy byli jeszcze ostrożniejsi w ferowaniu wyroku co do okresu i pochodzenia znaleziska. I jak się okazuje słusznie! Poproszono o konsultacje geologiczne, które rzuciły zupełnie nowe światło na sprawę. Geolog Uniwersytetu Ateńskiego, Michalis Stamatakis uznał bowiem wstępnie, że rzekome bębny to rzadkie formy koralowców…

    Jest to spora niespodzianka dla geologów (i ogromne rozczarowanie dla archeologów!). Wprawdzie minerały są tu jak najbardziej pospolite, jednak zaskakujący jest ich kształt. Jedne przypominają starożytne bazy, inne kolumny… Jednak tak jest tylko wtedy, kiedy zanurzone są w morskiej wodzie. Po wyciągnięciu na powierzchnię widać, iż jest to twór natury, a nie rąk człowieka.

    Oficjalne dane zostaną podane po dokładniejszym zbadaniu próbek, które już na znajdują się w laboratoriach ateńskiej uczelni.

    Tak więc archeolodzy nie mają już powodu do wznawiania poszukiwań i snucia marzeń o zatopionym mieście, ale sympatycy nurkowania będą mieli atrakcję w postaci możliwości oglądania niezwykłej formy lokalnych koralowców.

    r7fx.jpg


  6. Można sporo znaleźć u Ostrogorskiego (Dzieje Bizancjum) - tak mniej więcej od rozdziału VII. Panowanie łacińskie w Bizancjum i restauracja Cesarstwa Bizantyjskiego (1204-1282)

    Ale dużo przejrzyściej przedstawiają Księstwo Aten panowie Bonarek, Czekalski, Sprawski i Turlej w Historii Grecji na stronach 372-377 (Okres bizantyński i turkokracja, Księstwo Aten).

    Zresztą, euklides już ładnie to zreferował :)


  7. Nieczęsto prześwietla się szczątki starożytne. Na ogół nie ma ku temu powodów… Ale dla wojownika greckiego z IV w.p.n.e. zrobiono wyjątek gdyż zanosiło się na niespodziankę. Za zgodą greckich służb archeologicznych szczątki starożytnego żołnierza przewieziono do Adelphi Uniwersity, żeby sprawdzić jakim cudem człowiek ten zdołał przeżyć mimo poważnego urazu ciała, którego doznał podczas walki.

    Grot z brązu przebił kość łokciową lewej ręki wojownika i utkwił w niej pozostając w jego ciele aż do śmierci. Zdaniem dzisiejszych radiologów starożytni lekarze nie zdecydowali się usunąć grotu, gdyż mogłoby to spowodować powiększenie szkód w ranie człowieka. Nie mogli widzieć gołym okiem tego, co widać na zdjęciach rentgenowskich, ale zdawali sobie sprawę z powagi sytuacji znając budowę tego typu broni. Określa się, iż wojownik żył z grotem w kości mniej więcej przez 4 lata – od wieku lat 58 do 62 roku życia, kiedy to zmarł. Prawdopodobnie przez cały ten okres odczuwał ból przypominający ten towarzyszący uszkodzeniu nadgarstka. O tym, że mimo wszystko przetrwał zadecydował fakt, iż zapewniono mu odpowiednią opiekę, a ranę utrzymywano w czystości.

    Szczątki greckiego wojownika zostały znalezione w grobowcu odkrytym w połowie lat 80-tych dwudziestego wieku w północnej Grecji. Jak uważają eksperci wojownik został ranny w czasie panowania Filipa II , ojca Aleksandra Wielkiego.

    Po zakończeniu badań szkielet powróci do Muzeum Archeologicznego w Kavala.

    Należy nadmienić, że pochodzący z Krety prof. Anagnostis Agelarakis zajmujący się omawianym szkieletem ma na swoim koncie już wiele podobnych badań, w tym identyfikację czaszki pochodzącej z VII w.p.n.e. O tyle szczególną, że wykazała pierwszą odkrytą na terenie Grecji operację chirurgiczną głowy zakończoną sukcesem (odkrycie z Abdery w Tracji). Obecnie współpracuje przy wykopaliskach starożytnej Eleutherny na Krecie analizując tamtejsze pochówki.

    Szkic twarzy wojownika:

    6qoq.jpg


  8. "Η ΠΟΛΙΣ ΕΛΑΩ" (Upadek Konstantynopola), Georgios Frantzis, Nikolo Barbaro, wydane przez Εκδοτικός Οργανισμός ΛΙΒΑΝΗ w 1993.

    Obydwaj autorzy byli naocznymi świadkami oblężenia i zdobycia Polis przez Turków. Pierwszy z nich to logoteta cesarski zwany przez nas Jerzym Sfrantzesem, a drugi to wenecki lekarz.

    Jestem na etapie czytania wspomnień Greka i zaskakuje mnie minimalizm opisów. Spodziewałam się rozdzierania szat nad nieszczęściem Bizantyjczyków i soczystych opisów okrucieństwa Osmanów. A Frantzis jest wyjątkowo oszczędny w słowach. Być może wynika to z tego, iż spisywał swoje wspomnienia ze sporej perspektywy czasu już pod koniec życia...


  9. Obecnie nie ma takiej książki na naszym rynku.

    Szkoda... Może ktoś kiedyś przetłumaczy.

    Jesień, mniej pracy = więcej czasu wolnego. Można usiąść na plaży i nadrabiać zaległości w lekturze :) Trochę się obkupiłam podczas ostatnich Dni Turystyki, które obfitowały w stragany z używanymi książkami.

    Wzięłam się za "Ο Αιώνας των Λαβυρίνθων" Ρέα Γαλανάκη, 2002 (Wiek Labiryntów, Rea Galanaki). Powieść, której akcja osadzona jest pomiędzy rokiem 1878 (pierwsze wykopaliska na terenie Knossos) a 1978 (już po zakończeniu dyktatury Czarnych Pułkowników) i rozgrywa się na Krecie oczywiście.

    Lekko napisana, sporo ciekawostek z życia najbogatszej (niefikcyjnej) rodziny stołecznego Heraklionu. Pierwsze wrażenie pozytywne :)


  10. Właściwie już przeczytałam. Siedziałam nad nią do trzeciej nad ranem nie mogąc oderwać się od lektury. Książka nosi grecki tytuł "Γεννήθηκα Ελληνίδα" (Urodziłam się Greczynką). Rozbrajająco szczera i pięknie napisana autobiografia Meliny Merkouri. Dała mi mnóstwo informacji na temat kręgów, w jakich się poruszała, jej przekonań politycznych, zmagań z zawodem... Ale też wiele radości z obcowania z jej wyjątkowo prostym i konkretnym językiem oddającym samo sedno sprawy (jakże trafne określenie Kazantzakisa: "Budda, Chrystus i Lenin w jednym"). Do tego klimat epoki... Grecja przedwojenna, czarno-białe filmy, kafenija, zempetiko, II wojna światowa, wojna domowa, junta... Zawsze ją uwielbiałam, teraz jest mi jeszcze bardziej bliska :)

    Żałuję, że zakończyła pisanie autobiografii na roku 1971, tyle ciekawych rzeczy w jej życiu jeszcze się przecież wydarzyło...

    W notce wydawniczej napisano, iż książka przetłumaczona została na 28 języków. Czy ktoś z Was wie, czy ukazała się także na polskim rynku?


  11. Podczas wykopalisk w świątyni Hadriana w Erdek (północny-zachód prowincji Balikesir w Turcji) odkryto największy na świecie kapitel kolumny korynckiej. Datuje się go oczywiście na okres rzymski.

    Oprócz elementów architektonicznych, wykopaliska ujawniły uszkodzone części posągów, szpon olbrzymiego orła czy głowę byka pochodzących prawdopodobnie z fryzów świątyni.

    Świątynia Hadriana jest równa wielkością świątyni Apollina w Didyma i Artemidy w Efezie. Ma ona długość aż 116,2 m, pozostałe świątynie są prawie tej samej wielkości. O przepychu przybytku poświęconemu Hadrianowi niech świadczy, iż posiadał dekoracje w kolorach czerwonym i niebieskim, ale włosy kobiecych posągów zdobione były złotem.

    Sam rekordowych rozmiarów kapitel ma 1,9 m średnicy i 2,5 m wysokości i jest, zdaniem tureckich archeologów, najbardziej eleganckim i oczywiście największym kapitelem rytmu korynckiego jaki kiedykolwiek odkryto w granicach Imperium Rzymskiego. Jest bardziej okazały od tego, który zdobił świątynię Jowisza w Baalbek w Libanie, toteż odkrywcy spodziewają się napływu rzeszy turystów chcących zobaczyć kolejne „naj” cudo starożytności.

    bovb.jpg


  12. W Paleo Faliro (dzielnica Aten) odsłaniana jest spora starożytna nekropolia (3 tys. metrów kwadratowych). Okazuje się, że pomiędzy VII a V wiekiem p.n.e. chowane były na jej terenie również osoby skazane na śmierć. Archeolodzy nie mają żadnych wątpliwości, iż trafili na kwartał cmentarzyska przeznaczony dla złoczyńców. Znaleziono tam szczątki ludzkie pochowane z rękami związanymi na plecach, z poważnymi złamaniami kości, a czasami nawet ich brakiem. Oznacza to, że ludzie ci byli okrutnie karani za popełnione przestępstwa.

    Archeolodzy odkryli np. osobnika pochowanego łącznie z metalowymi kajdanami. Znaleziono szkielety złożone do grobu twarzą do ziemi, niektóre wyglądają jakby miały ręce i nogi spętane razem. Wiele z nich ma urazy zadawane w czasie życia, ale są też ślady takich, które powstały po śmierci. Liczne są przypadki wypadniętych obojczyków, połamanych kości klatki piersiowej, przesunięcia żuchwy, ingerencji chirurgicznej w układ kostny, czy nawet odcinania kończyn od połowy piszczeli w dół. Wymyślne tortury można mnożyć. Jak twierdzą pracujący przy nekropolii naukowcy – każdy przypadek jest inny. Są też dowody na stosowanie popularnej w starożytnej Grecji kary śmierci poprzez „apotympanismo” (αποτυμπανισμός) – rozpięcia nagiego człowieka na stojącej desce i chłostanie go aż do skutku. Na tym nie kończyło się znęcanie nad skazańcem: powielekroć po śmierci rozczłonkowywano jego ciało. Jest to makabryczny widok, ale wzbogaca nieliczne informacje dotyczące zachowań starożytnego społeczeństwa greckiego w stosunku do skazańców.

    Pierwsze tego typu pochówki odkryto już w roku 1915. Szukano wtedy odzwierciedlenia w etnografii i w źródłach starożytnych. Bardzo dokładne opisy „śmierci na desce” znaleziono w „Thesmoforiach” Arystofanesa, czy „Peryklesie” Plutarcha.

    Naukowcy kopią w piachu na głębokości 50-120 cm, w miejscu znanym w starożytności jako „falerońskie solanki”. Poza skazańcami wydobyto do tej pory 264 pochówki. Badania szkieletów ujawniły, iż pochowane tam dzieci cierpiały z powodu przewlekłego niedoboru witamin i niedożywienia. To samo było powodem zaobserwowanych zmian patologicznych u dorosłych. Stwierdzono także wyjątkowo duże obciążenie układu mięśniowo-szkieletowego wynikające ze żmudnej codziennej pracy oraz wiele urazów kończyn górnych i dolnych.

    v2yr.jpg


  13. W Muzeum Archeologicznym w Nikopolis wyeksponowano fragment brązowego tarana pochodzącego ze statku, który brał udział w bitwie pod Akcjum.

    Taran zamontowany był pod dziobem rzymskich jednostek wojennych i używano go do niszczenia wrogich statków poprzez rozbicie burty. Tarany, które przetrwały do naszych czasów, udowadniają, że ten rodzaj „broni ofensywnej” zakończony był trójzębem. Typ tarana w formie „ostrogi” ułatwiał odłączenie się jednostki po zniszczeniu okrętu wroga. W tym celu bezpośrednio przed uderzeniem wiosłowano wstecz wyhamowując przy tym okręt, by taran nie wszedł zbyt głęboko gdyż groziło to unieruchomieniem statku atakującego.

    Po zwycięstwie pod Akcjum w 31 r.p.n.e. i wybudowaniu miasta Nikopolis, Oktawian postawił tzw. Pomnik Augusta. Na froncie murów oporowych kazał umieścić 36 brązowych taranów z okrętów Antoniusza i Kleopatry, jakie zdobyła jego flota.

    Wszystkie pamiątkowe tarany już dawno zniknęły, z wyjątkiem małego fragmentu, wystawianego dziś w Muzeum Archeologicznym w Nikopolis. Jednak w murze nadal widnieją szczeliny, w których osadzone były rostra. Można dostrzec 30 gniazd i baz podtrzymujących ciężkie tarany. Gniazda są różnej wielkości, co wyjaśniają różne rozmiary okrętów Marka Antoniusza.

    Wyobrażenia taranów pojawiały się zarówno na awersach monet Nikopolis jak i na fryzie ołtarza znajdującego się pośrodku omawianego pomnika. Fakt ten oznacza, iż Oktawian postanowił nadać bitwie morskiej pod Akcjum nadrzędne znaczenie historyczne, a rostra były symbolem zwycięstwa i narzędziem propagandy.

    Naukowcy University of Florida podjęli się przeprowadzenia badań i pomiarów lepiej zachowanych gniazd, w które osadzone były tarany specyficznego pomnika triumfalnego. Za pomocą trójwymiarowych modeli cyfrowych spodziewają się przedstawić przybliżony pierwotny wygląd taranów.

    jln8.jpgwj9c.jpg

    I filmik ilustrujący, którego oglądanie można spokojnie zacząć od 40 sekundy:


  14. Naukowcy poszukujący materiału z jakiego budowane były triery ateńskie wierzą, iż są na dobrym tropie. Szukają oni drzewa o lokalnej nazwie „liacha” (λιάχα), czyli macedońskiej jodły i sosny z Olimpu i Pierii, o której Teofrast (uczeń Arystotelesa) mówił, iż wykorzystywana była do budowy łodzi i wioseł. W trakcie wykopalisk archeologicznych w Methoni (Pieria), które rozpoczęły się w roku 2003, odkryto w ziemi odciski gatunku drewna nieposiadającego sęków i odszczepień, a jednocześnie wykazującego dużą odporność na wodę morską.

    Opublikowanie wyników badań na konferencji naukowej jaka odbyła się w Salonikach w 2011 roku, zmobilizowało naukowców z różnych dziedzin, z Grecji, USA , Wielkiej Brytanii i Irlandii. Jeżeli dojdzie do kontynuacji wykopalisk przewidywanych na rok 2014 będą się oni starali wspólnie zidentyfikować drewno sosny i jodły rosnące tylko w dwóch regionach Grecji: w lasach Ritinis w Pierii i w niewielkiej ilości w okolicach Dramy. Datowanie radiowęglowe, analizy laboratoryjne i badania botaniczne mogłyby rzucić światło na to czy roślinność ta istniała w regionie Methoni w okresie od okresu neolitu aż do 354 pne, kiedy to Filip (ojciec Aleksandra Wielkiego) zniszczył miasto.

    Wiadomym jest, że starożytne miasto portowe Methoni było centrum handlu drewnem wykorzystywanym do budowy trier i innych starożytnych statków wojennych oraz handlowych. Dlatego też grupa naukowców odwiedziła właśnie Pierię, szukając określonych rodzajów drewna stosowanych 2500 lat temu. Methoni było kolonią Eretrii i członkiem Związku Morskiego. Eretrejczycy byli kupcami i armatorami specjalizującymi się w przemyśle stoczniowym i nawigacji. Doskonale znali oni zasoby naturalne regionu i potrafili docenić drewno odpowiednie dla rzemiosła jakim się zajmowali. Drewna tego dostarczały właśnie lasy Olimpu i Pierii. Jak się przy tym okazuje jodły i sosny z Parnasu i Eubei były niemal bezużyteczne, gdyż ich drewno było szorstkie i pełne sęków. Ponadto jak twierdzą specjaliści szybko gnije w morzu.

    Argumentem wskazującym na właściwy kierunek poszukiwań jest również napis na jednej z płyt kamiennych (obecnie w muzeum Akropolu w Atenach). Mówi on o sojuszu pomiędzy Methoni i Atenami. Archeolodzy podkreślają, że wszystkie traktaty zawarte przez Ateńczyków z Macedonią wynikały z zainteresowania drewnem pochodzącym z tego regionu. W starożytnych tekstach często podkreślana jest rola portu Methoni jako centrum tranzytowego na Morzu Egejskim. Ponadto orator Ajschines w jednym z tekstów, jakie przetrwały do naszych czasów oświadczył z dumą, że otrzymał od macedońskiego króla pozwolenie na transport drewna do Aten.

    Wykopaliska roku 2014 mogą rzucić światło na wiele innych kwestii. Archeolodzy spodziewają się informacji o dokładnym położeniu starożytnej agory (odkrytej w bardzo dobrym stanie), portu i okolicznego osiedla, struktury lokalnej społeczności... :)


  15. Wiem, że z powodu okresu i kraju zahaczam o OT, ale nie mogę się powstrzymać ;)

    Na terenie Bułgarii ostatnio znaleziono pierwszy "zabójczy" pierścień! Pochodzi z XIV wieku, a odkrycia tego dokonano na terenie przylądka Kaliakara (despotat Dobrudży).

    Ma to być dowód na to, iż zabójstwa o charakterze politycznym odbywały się tu za pomocą trucizny. W grę wchodzi lokalny konflikt pomiędzy Ivanko Terterem a jego ojcem Dobroticą, których wzajemna nienawiść dla nikogo nie była tajemnicą. Podkreśla się, że odkrycie tego pierścienia może wyjaśnić wiele zgonów wśród arystokratów feudała Dobroticy.

    Sam pierścień wykonano z brązu, jest niewielki i w swojej górnej części posiada zbiorniczek o okrągłym kształcie. W zbiorniczku znajduje się maleńki otworek za pomocą którego dozowano truciznę (ponoć arszenik, z racji częstych kontaktów z Wenecją, gdzie był "powszechnie" stosowany). Najprawdopodobniej właścicielem pierścienia był mężczyzna i nosił go na małym palcu.

    u3zu.jpg


  16. Przy pierwszym linku chodziło mi o stronę nr 19. Ale to już bez znaczenia, bo jak widać mówimy o tych samych przedmiotach.

    Co do przypadkowych krzywd na współtowarzyszach broni, to mi się to natrętnie nasuwa za każdym razem kiedy widzę filmy historyczne i pokazywane w nich sceny walki. I nie chodzi tylko o starożytność. Jeżeli żołnierze wrogich armii nie mieli mundurów o zdecydowanie innym kolorze i kroju, to - podejrzewam - zawsze mogło dojść do pomyłki. Przykładowo przy ataku na bagnety... Wystarczyło się potknąć, żeby zranić walczącego przed sobą czy obok kolegę, a o błąd w amoku walki też pewnie było łatwo.

    Ale to tylko takie tam kobiece dumanie ;)


  17. Zadam naiwne pytanie... Czy chodzi o te metalowe części na obrazkach?

    http://www.hellinon.net/AncientWeapons.htm (tu na str. 19)

    https://www.google.com/search?q=%CF%83%CE%B1%CF%85%CF%81%CF%89%CF%84%CE%AE%CF%81%CE%B1%CF%82&source=lnms&tbm=isch&sa=X&ei=R4gtUs2AC8XvswbUqYCACg&ved=0CAcQ_AUoAQ&biw=1440&bih=748#facrc=_&imgdii=_&imgrc=kXieZlNdcUcsBM%3A%3BMU_SwiKzG3zbQM%3Bhttp%253A%252F%252Finterreg.dodoni.gr%252Fgallery%252Fmain.php%253Fg2_view%253Dcore.DownloadItem%2526g2_itemId%253D556%2526g2_serialNumber%253D2%3Bhttp%253A%252F%252Finterreg.dodoni.gr%252Fgallery%252Fmain.php%253Fg2_itemId%253D554%3B640%3B640

    I to oznacza, że to jest "dolna" część włóczni i że w zasadzie istnieją wątpliwości czy służyła ona do unicestwiania wroga?!

    A ja niedouczona i naiwna myślałam, że to ostrze... Jednym słowem oglądając mnogość tego typu eksponatów zupełnie bezwiednie popierałam tezę Hansena sądząc, że tego rodzaju broń ma dwa groty (właściwy, czyli górny i taki na wszelki wypadek, czyli dolny).


  18. Genialne, ciekaw jestem publikacji - dostępna w językach kongresowych?

    Wygląda na to, ze kolejna odsłona sporu o datę wybuchu.

    Artykuł został opublikowany w najnowszym numerze "Naturwissenschaften" więc pewnie w języku niemieckim :rolleyes: Pewnie można to znaleźć w internecie.

    Liczę w tym temacie na secesjonistę ;)


  19. Jeszcze do niedawna wiedzieliśmy jedynie, iż wulkan na Santorini wybuchł pomiędzy 1627, a 1600 r.p.n.e. Dzisiaj możemy mieć pewność, iż stało się to latem!

    Eva Panagiotakopoulou, archeolog i ekspert badający skamieliny owadów, pracownik Uniwersytetu w Edynburgu, opublikowała wyniki nowych badań na temat szkodników, jakie znaleziono na terenie starożytnego miasta Akrotiri. Chrząszcze odkryte w pojemniku z nasionami grochu na terenie wykopalisk archeologicznych wskazują, że wielki wybuch wulkanu nastąpił wczesnym latem w okresie między czerwcem a początkiem lipca.

    Według naukowców, to jedyny miesiąc, w którym ten konkretny owad miał możliwość dostać się do zebranych ziarenek i tym samym znaleźć się w pojemnikach, które przetrwały do naszych czasów. Groch - ofiarę owadów - znaleziono w jednym z pokoi na parterze Domu Zachodniego, wielopiętrowego budynku w północno-zachodnim sektorze miasta, służącego jako magazyn. Chrząszcze znajdowały się w różnych cyklach rozwoju: w pojemniku były zarówno larwy, poczwarki jak i wydoskonalone owady. Jest to ważne, gdyż dowodzi, iż ​​śmierć owadów miała jeden konkretny powód i doszło do niej bezpośrednio po zebraniu i zmagazynowaniu ziaren grochu, czyli wczesnym latem.

    Po wybuchu wulkanu wyspa Santorini przykryta została warstwą popiołu i pumeksu, co pomogło zachować znalezisko w stanie nienaruszonym przez tysiące lat.

    Chociaż pojemnik z nasionami i owadami znaleziono około 50 lat temu, dopiero udoskonalenie technik badania uzmysłowiło naukowcom, że owady mogą pomóc w datowaniu erupcji, która zniszczyła wyspę.

    Wcześniejsze datowanie radiowęglowe owadów (ich białka, chityny), zaowocowały tym, że określono przedział czasowy erupcji wulkanu na lata 1744 - 1538 p.n.e. Jednak naukowcy zdali sobie sprawę, że owady mogą być także kluczem do ustalenia pory roku, w którym nastąpił wybuch.

    Jak często cofając się do czasów prehistorycznych możemy powiedzieć „działo się latem" ?! :thumbup:


  20. W dniu 1 sierpnia Muzeum Archeologiczne w Heraklionie zamknęło skromną ekspozycję czasową umiejscowioną w podziemiach budynku... Ale w zamian otworzono około 10 sal pierwszego piętra muzealnego! W końcu można więc oglądać pięknie wyeksponowane artefakty ułożone tematycznie. Są sale poświęcone życiu prywatnemu i publicznemu na przestrzeni wieków (okres geometryczny - epoka rzymska), świątyniom, pochówkom, środkom wymiany i późniejszym monetom, etc. Pokazano zwiedzającym niezwykle cenne eksponaty z kolekcji prywatnych Stylianosa Giamalakisa i Nikolaosa Metaxasa. Oczywiście skarby minojskie (dysk z Fajstos, pszczółki z Malia, bogini z wężami, czarka wodza, waza żeńców i wiele innych) też znalazły swoje miejsce w osobnej sali, aczkolwiek zamiarem dyrekcji muzeum jest stworzenie oddzielnej wielkiej ekspozycji dla eksponatów z tego okresu.

    Do końca wakacji bilet wstępu nie zmieni ceny (4 euro).

    Muzeum ma otworzyć swoje podwoje w całości - ponad 20 sal - z nowym rokiem :) I wygląda na to, iż tym razem faktycznie tak się stanie.


  21. 21 sierpnia w świetle księżyca można sobie zrobić niezwykłą przyjemność oglądania kreteńskich pałaców i innych miejsc archeologicznych. Przykładowo: po pałacu minojskim w Knossos, pałacu w Fajstos czy Gortynie będzie można się przechadzać aż do godziny 01.00!

    W niektórych miejscach (Tylissos, Rokka, Apodoulou, Malia) "nocne Marki" doświadczą jeszcze innych atrakcji typu oprawa muzyczna :)


  22. Upolowała samodzielnie.

    Zdecydowanie upolowała - mój całkiem spory pers też przynosi zające.

    No to jestem zaskoczona! Miałam nadzieję, że gdzieś znalazła to niewiniątko..., bo sama jest taka niewielka.

    Przytargała go do domu i ułożyła na dywaniku przed łóżkiem.

    Oby tylko nie zaczęła polować na króliki sąsiada :chytry:

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.