Skocz do zawartości

fodele

Użytkownicy
  • Zawartość

    577
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Posty dodane przez fodele


  1. Kołatało mi się, że kiedyś pisałam o butach starożytnych... I faktycznie - post nr 29 !

    Buty (i to w dużej ilości i wielkim wyborze!) pojawiły się w twórczości niejakiego Herondasa specjalizującego się w mimach.

    Poniżej fragment mimu VII o tytule "Szewc" (Herondas, Mimy, tłum. J. Ławińska-Tyszkowska, Wrocław 1988):

    Przynieś wszystkie,

    Pistosie, pudła z sandałami. Trzeba,

    Byście wróciły z zakupem do domu.

    Pistos przynosi kilka pudeł.

    Popatrzcie, proszę, oto cały zestaw:

    Sykiońskie, chijskie, ambrakidy, „kurki",

    „Papużki", płaskie, sznurkowe, baukidy,

    Jońskie z guziczkiem i nocne pantofle,

    Z rzemyczkiem, „raczki", sandały argejskie,

    Chłopki, szkarłatki, na koturnie

    Nocne pantofle mogę sobie wyobrazić, ale wiele bym dała, żeby dowiedzieć się jak w III w.p.n.e. wyglądały "jońskie z guziczkiem" ;)


  2. Tak około "zegarowych" klimatów dawnej Grecji:

    "Za pomocą gnomona można było badać zarówno ruch dzienny Słońca, jak też jego zmiany w cyklu rocznym. W pierwszym przypadku, gnomon pełnił rolę zegara słonecznego (horologium). W drugim przypadku (gnomon jako heliotropion) gnomon służył do wyznaczania dni letniego i zimowego przesilenia, kiedy to cień południowy jest najdłuższy bądź najkrótszy (...)

    Odmianą gnomona była tzw. polos, w której rzucający cień pręt był promieniem ekranu mającego kształt czaszy kulistej. Na takim ekranie koniec cienia pręta porusza się w ruchu dziennym po łuku okręgu. W dni przesilenia jest to łuk zwrotników, w dni równonocy - równika. W ten sposób otrzymuje się, poprzez rzut sklepienia niebieskiego na ekran polos, ważny fragment sferycznego modelu Wszechświata. Jest to trudny do przecenienia krok pośredni między czysto ilościowym ujęciem ruchu ciał niebieskich, a jego opisem w abstrakcyjnych pojęciach geometrii".

    /J. Waszkiewicz "Wpływ astronomii greckiej na powstanie geometrii", Siedlce 1990, s. 36/

    Przytoczony przez Ciebie secesjonisto tekst jakby odpowiada (?) poniższemu, który opisuje hellenistyczno-rzymski zegar słoneczny odkryty w 2011:

    Zegar z Polychrono (półwysep Chalcydycki) jest tak skonstruowany, że może wskazać właściwy czas każdego dnia, zarówno w miejscu jego znalezienia jak i w Rzymie, we Francji czy w Chinach. Zegar z okresu późnego antyku składa się z półkulistej powierzchni, na której wyrytych jest jedenaście linii dzielących ją na dwanaście części, odpowiadających godzinom w ciągu dnia. Posiada też trzy linie prostopadłe do pozostałych odpowiadające przesileniu zimowemu, równonocy i przesileniu letniemu. W środku powierzchni półkuli zamontowany jest gnomon z brązu, który rzuca cień pokazujący godzinę.Cień zegarka ma taką samą długość o każdej porze dnia, jego długość zmienia się w zależności od pory roku. Najkrótszy cień obserwuje się przy przesileniu zimowym i stopniowo zwiększa się dochodząc do najdłuższego podczas letniego przesilenia.

    8dd068e68b16c0bfmed.jpg


  3. W Grecji czas płynie inaczej. Wyraźnie nie przekłada się na pieniądz, więc i mieszkańcy kraju mają doń inne podejście. Czas Hellenów ma jakby inną wartość, punktualność nie jest tu w cenie, a zwrot “avrio” (jutro) może być bardzo różnie interpretowany.

    Ciężko powiedzieć, czy taki sam pogląd na kwestię czasu mieli mieszkańcy starożytnych Aten. Być może nie liczyli każdej upływającej sekundy, a minuta też mijała niespostrzeżenie, jednak przynajmniej z grubsza chcieli wiedzieć która jest godzina. Polis posiadało zegar publiczny. Był to duży zegar słoneczny o stożkowym kształcie wykonany z marmuru. Zegar ten nadal stoi w pierwotnym miejscu – po południowej stronie Akropolu, poniżej Partenonu, a ponad teatrem Dionizosa. Niestety nikt się nim nie interesował, nikt o nim nie pisał, toteż tak naprawdę nikt nie wie z jakich konkretnie lat pochodzi. Każdy obywatel Aten mógł zerknąć na zegar, gdyż tamtędy właśnie wiodła brukowana droga “spacerowa” wokół Akropolu. Wprawdzie zegar nie zachował się w całości, ale miał około 1 m szerokości i prawdopodobnie taką samą wysokość. Dwa tysiące lat temu zegar pełnił ważną rolę dla mieszkańców polis, był istotnym punktem Aten, nic więc dziwnego, że był największy ze wszystkich, które do tej pory znaleziono w Attyce. Archeolodzy odkryli też wiele pomniejszych ocalałych zabytków określających czas. Z teatru Dionizosa pochodzi inny znacznie mniejszy (0,50 x 0,40 m) marmurowy zegar słoneczny. W dniu dzisiejszym można go podziwiać w niewielkim ogródeczku Narodowego Muzeum Archeologicznego w Atenach. Ma kształt siedziska o dwóch lwich nogach. W jego wklęsłej powierzchni wyryto dwanaście linii odpowiadających godzinom. W środku znajduje się otwór do zamocowania metalowej wskazówki rzucającej cień, za pomocą której odczytywano godzinę.

    Jednakże najważniejszym zegarem starożytnych Aten była "Wieża Wiatrów" na Agorze rzymskiej w dzielnicy Plaka. Ośmiokątny marmurowy budynek postawiono tu w I w.p.n.e. Był dziełem greckiego astronoma Andronikosa z Kyrros. Budynek zdobią metopy, na których wyrzeźbiono osiem głównych wiatrów (stąd nazwa wieży). Poniżej personalizacji każdego z wiatrów wyryte są promienie służące jako zegary słoneczne. W dni pochmurne czas odliczał zegar hydrauliczny umieszczony w środku i również stworzony przez uczonego macedońskiego.

    W okresie bizantyjskim czas odgrywał wyraźnie mniejszą rolę w życiu publicznym Ateńczyków. Przynajmniej taki można wysnuć wniosek zważywszy jak mało zegarów funkcjonowało wtedy w mieście i w całej pozostałej Grecji. W pracy, "Zegary słoneczne w bizantyjskiej Grecji: podpora, czy przekleństwo?" M. L. Coulson pisze, że w Anglii doliczono się 285 średniowiecznych zegarów słonecznych mimo, iż kraj ten nie należy do zalanych słońcem regionów Europy. A w nasłonecznionej Grecji początkiem XX wieku takich zegarów było zaledwie siedem i tylko jeden z nich odkryto w Atenach.

    Przed wielkim powstaniem narodowowyzwoleńczym (1821) i w trakcie panowania króla Ottona, Ateńczycy zapoznawali się z porą dnia dzięki zegarowi, który podarował miastu Lord Elgin. Jak się mówi, był to dar w zamian za rzeźby zabrane Grekom z Partenonu. Zegar ten został umieszczony na wieży w okolicach Biblioteki Hadriana na Agorze. W roku 1821 czasomierz uległ zniszczeniu w wyniku działań powstańczych. Kiedy nastał pokój i Grecja odzyskała niepodległość król Ludwik Bawarski zafundował Ateńczykom (poddanym swojego syna) nowy zegar i kazał go umieścić w dokładnie tym samym miejscu.

    W 1916 roku Ateńczycy informowani byli o nadejściu południa w bardzo ciekawy sposób: kula przypominająca balon wznosiła się ku niebu z okolicy obserwatorium astronomicznego! Dowiadujemy się o tym dzięki spisanym skargom tych Ateńczyków, którzy nie mogli zobaczyć obserwatorium (a tym samym i “zegara”) z okien swojego domu, gdyż przeszkadzało im w tym... wzgórze Akropolu!!! Prosili oni władze miejskie, by z nadejściem południa wywieszać na świętej skale flagę o kolorze BIAŁYM i CZERWONYM.

    W Pireusie zaś do 28 października 1940 r. mieszkańcy dowiadywali się o nadejściu południa dzięki wystrzałowi z armaty z budynku zwanego Palataki

    .

    Sporo zegarów słonecznych, zwłaszcza z okresu panowania weneckiego (1204-1669) zachowało się na Krecie. Zainspirowane tradycją władze miasta Rethymno ustawiły też kilka współczesnych tego typu zegarów. Na drodze nadmorskiej stworzono jeden, niestety ma wyłamaną wskazówkę… :( Drugi od ubiegłego roku zdobi Plac Nieznanego Żołnierza. Jednak mieszkańcy miasta mijają go obojętnie, być może dlatego, że dziś mało kto potrafi odczytać godzinę na tak „skomplikowanym” urządzeniu…

    :)

    b1a6cc21916f2c23med.jpg

    Wieża Wiatrów - stan dzisiejszy

    d9c74196e0945102med.jpg

    Wieża Wiatrów - rycina z XIX wieku

    P.S. Temat sięga poza starożytność, ale nie wiedziałam gdzie go umieścić. Uprzejmie proszę Moderatorów o znalezienie odpowiedniego miejsca :)


  4. Nikogo nie trzeba przekonywać, że badania antropologiczne w służbie archeologii pozwalają dostrzec szczegóły życia codziennego i poznać zwyczaje naszych przodków. Nie tylko za pomocom źródeł pisanych, ale coraz częściej dzięki antropologom dowiadujemy się czym żywili się starożytni, na jakie cierpieli choroby, jak ciężko pracowali i z jakich przyczyn umierali.

    Nie zawsze informacje te zgodne są z naszym wyobrażeniem o danym społeczeństwie i o jego funkcjonowaniu. Taką "ciemną stronę" z życia Ateńczyków skrywała jedna z miejskich studni. Na terenie starożytnej Agory, w czeluściach studziennego szybu odkryto szkielety około 450 noworodków. Wszystkie datuje się na pierwszą połowę II w.n.e. Odkryto je wprawdzie dawno, bo przed ok. 80 laty, ale dopiero teraz, dzięki działającemu przy Amerykańskiej Szkole Archeologicznej w Atenach Laboratorium Wiener podjęto się prac nad zbadaniem dziecięcych szczątków.

    Wcześniej archeolodzy zakładali, że dzieci były ofiarami wojny, bądź zarazy. Była to jednak nieoparta na dowodach teoria dotycząca pochodzenia makabrycznego „grobu”. Dziś, po przeprowadzeniu badań, naukowcy mówią, że około 1/3 z 450 niemowląt przyszła na świat przedwcześnie (w niektórych przypadkach mógł to być efekt poronienia, albo przerwania ciąży) i w tamtych czasach nie miała szans na przeżycie. Choroby, takie jak zapalenie opon mózgowych, będące dziś przyczyną śmierci noworodków w krajach Trzeciego Świata, były powodem zgonu około 150 ateńskich dzieci. Reszta noworodków prawdopodobnie została pozbawiona życia lub pozostawiona na niechybną śmierć, gdyż urodziły się z różnymi deformacjami (rozszczep wargi czy wodogłowie).

    Grzebanie zmarłych w granicach polis było zabronione. Jednakże o istnieniu studni musiało wiedzieć co najmniej kilka osób. Najprawdopodobniej były to położne, które w tamtych czasach pomagały zamożnym kobietom w trakcie porodu. Jeżeli noworodek zmarł przed upływem 7-12 dni, tzn. zanim nadano mu imię, nie był jeszcze członkiem społeczeństwa i władze polis nie domagały się informacji o stanie jego zdrowia. Być może w takiej sytuacji zwłok pozbywała się zaufana położna…

    W tej samej studni, wraz ze szczątkami niemowląt, znaleziono szkielety około 150 psów! Początkowo archeolodzy nie potrafili znaleźć uzasadnienia dla tego faktu, a nie mogło być mowy o przypadku, zwłaszcza że czworonogi straciły życie dokładnie w tym samym okresie historycznym. Z czasem nasunął się następujący wniosek: starożytni uważali, że psy zapobiegają infekcji, mogły więc być celowo - z powodów czysto profilaktycznych - wrzucane do studni, aby oczyścić ją przed zakażeniem. Ale być może chodziło także o swego rodzaju „oczyszczenie się” z grzechu zabójstwa...

    Nadal zbierane są próbki DNA z kości znalezionych w studni Agory. Być może ich badanie jeszcze bardziej przybliży nas do prawdy w tym przykrym temacie.

    Posty przeniosłem z tematu Nowinki z wykopalisk - Furiusz


  5. Rzekomo kamienna kula miała pomagać jej właścicielowi wygrać walkę (nie tylko z dziedziny sportu czy wojny) nawet jeśli był on na zupełnie straconej pozycji np. przeciwnik był zdecydowanie silniejszy. Ciężko dokładnie powiedzieć jak kula miała działać, ale na pewno pomocne były opisane przez Ciebie magiczne symbole.

    W okresie, z jakiego pochodzi kamienne cacko Grecy kierowali się przesądami w niemal każdej dziedzinie życia. Wróżby, czary, amulety przeżywały rozkwit!

    Nie tłumaczy to przeznaczenia przywołanego eksponatu z Muzeum Akropolu, ale pierwsza kryształowa kula pojawiła się w mitologii greckiej, kiedy kreteńska księżniczka Ida dała do zabawy tego rodzaju "piłkę" maleńkiemu Zeusowi gdyż podrzucana do góry błyszczała pięknie, co sprawiało radość małemu bóstwu.

    :)


  6. Starożytni Rzymianie pozostawili dzisiejszym archeologom i miłośnikom starożytności swoistą zagadkę. Jest nią tzw. "Rzymski dwunastościan". Jest to przedmiot o złożonej strukturze, wykonany ręcznie (i precyzyjnie!) z mosiądzu lub kamienia. Jego wielkość waha się od 5 do 10 cm. Swoją nazwę wziął od dwunastu pięciokątnych ścian, z których jest zbudowany. Wewnętrzne pole pięciokątów są puste, a charakterystyczne wypustki w kształcie kulek dopełniają całości.

    Mimo, że minęło już ponad 200 latach od odkrycia tajemniczych przedmiotów ich przeznaczenie nadal owiane jest tajemnicą. Pierwsze znane nam dwunastościany pochodzą z III w.p.n.e. Do tej pory znaleziono ich nie więcej niż sto. Odkryto je w takich krajach jak Wielka Brytania, Belgia, Niemcy, Francja, Luksemburg, Holandia, Austria, Szwajcaria i Węgry... Niestety żadnemu odkryciu nie towarzyszyły źródła pisane mogące wyjaśnić ich rolę.

    Bardzo wiele jest w tym temacie domysłów! Sądzi się, że mógł to być świecznik (wewnątrz jednego z dwunastościanów natknięto się na pozostałości wosku), istnieje wersja, iż jest to przyrząd regulujący ciśnienie wody w rurach. W grę wchodzi także część berła królewskiego lub po prostu ładnie wykonana figura geometryczna. Sugerowano też narzędzie tortur czy obiekt o właściwościach magicznych.

    Kiedy naukowcom zabrakło inwencji pozostawili zgadywanie pospolitym “zjadaczom historii”. Ci proponowali, żeby spojrzeć na dwunastościan jak na ewentualny prototyp granatu, inni widzieli w nim wymyślny dzwonek czy przycisk do papieru, ciężarek sieci rybackich. Ktoś powiedział, że dwunastościan używany był w celach leczniczych: wystarczyło go podgrzać, a następnie przyłożyć do obolałego miejsca lub je masować.

    Ci, których wyobraźnia zawiodła podejrzewali Rzymian o zwykłą złośliwość twierdząc, że celowo pozostawili po sobie bezsensowny przedmiot, żeby kolejne pokolenia musiały się nad nimi głowić. ;)

    Istnieją też poważniejsze pomysły. Wysoce prawdopodobne jest, że Rzymianie używali dwunastościanów jako przyrządów pomiarowych, żeby określić trajektorię lotu broni używanej podczas walk. Interpretuje się je również jako rodzaj poziomnicy określającej nachylenie podłoża.

    Innym możliwym rozwiązaniem jest wykorzystywanie obiektu jako instrumentu astronomicznego, który określał najlepszy dla rolnictwa czas na zasiew i zbiór zbóż (w jakiś sposób mierzono nim kąt padania światła słonecznego).

    Ciekawym wytłumaczeniem wydaje się być to mówiące, że była to prosta rozrywka legionistów rzymskich. Zwolennicy tej wersji twierdzą, że celem gry było trafienie kamykami w otwory dwunastościanu.

    Długo sądzono, że dwanaście ścian figury ma tu szczególne znaczenie (jak liczba 12 w starożytnym świecie), jednak oprócz dwunastościanów odkryto również jeden dwudziestościan! Zachodzi więc pytanie, czy Rzymianie używali także innych podobnych wielościanów?

    Zagadką pozostaje do czego służyły “kanciaste kulki”, wiadomym jest natomiast, że były to przedmioty cenne dla ich właścicieli, nawet rodzaj skarbu – zawsze znajdowane są wśród przedmiotów bardzo wartościowych czy monet.

    Macie jakiś pomysł? A może w międzyczasie dylemat został rozwiązany?

    :)

    39f63a5250dc3c94med.jpg1213be13dcb20c43med.jpg


  7. Dawno, dawno temu zanim wymyślono monety posługiwano się handlem wymiennym. Następnie w niektórych terenach starożytnej Hellady wymierną wartość uzyskała broń. A zwłaszcza groty! Na przełomie VII i VI w.p.n.e. groty-monety o zaokrąglonych krawędziach używane były w handlu. Owa gładkość świadczyła o tym, iż przedmioty te zatraciły charakter wojenny. Groty-monety powszechne były na terenie czarnomorskich kolonii Hellenów takich jak Olbia, Kerkinityda, Berezań. Trochę później w tychże rejonach kształt ostrza zastąpiony został wizerunkiem ryby albo nawet wdzięcznym delfinem. Dało to wyraz pozycji jaką w tamtejszym społeczeństwie i jego gospodarce odgrywało morze i pochodzące z niego produkty.

    :)

    38085fddc29e3098med.jpg


  8. Stanowisko archeologiczne Revenia (w Macedonii Środkowej, gmina Katerini) przyniosło bogate informacje czerpane z odkrytych tam pochówków ludzkich sprzed ok. 8500 lat. Przebadano łącznie 11 grobów, w których szczątki złożone zostały zgodnie z ówczesnym rytuałem oraz kilka miejsc, gdzie kości ludzkie rozrzucone były w nieładzie. Rozpoznano jeden szkielet należący do mężczyzny i cztery szkielety kobiece. W pozostałych przypadkach ustalenie płci okazało się niemożliwe. Jeśli chodzi o wiek zmarłych: pięć na jedenaście szkieletów należało do nieletnich, natomiast dorośli w chwili śmierci mieli ponad 30 lat. Stan szczątków pozwolił też n ustalenie chorób, na jakie cierpieli ludzie tej okolicy w okresie neolitu. Choroby dotyczyły układu mięśniowo-szkieletowego (zapalenie kości i stawów oraz częste zapalenie stawów kręgosłupa). Widoczne było bardzo wysokie wyczerpanie organizmu mające swoje źródła w codziennej intensywnej pracy fizycznej. Generalnie poziom zdrowia ludzi był zły: odnotowano wysoki wskaźnik anemii i niedorozwój szkliwa, będące prawdopodobnie wynikiem złego odżywiania czy wręcz niedożywienia w okresie dzieciństwa. Natomiast u jedynego rozpoznanego dorosłego mężczyzny stwierdzono wyleczenie urazu czaszki. Jak łatwo sobie wyobrazić również stan zębów pozostawiał sporo do życzenia – były one bardzo starte, niemal wszyscy zmarli za życia cierpieli z racji daleko posuniętej próchnicy, natomiast obecność kamienia nazębnego była umiarkowana.

    :)

    0a17fc3821bb1419med.jpg


  9. Jak wiele informacji z życia starożytnych przynoszą odkrycia cmentarne cały czas przekonują się greccy archeolodzy pracujący na stanowiskach w Ajgaj (Wergina). Badają oni splądrowane - ale zdarza się, że i zachowane w stanie nienaruszonym - groby nekropolii pochodzące z IV w.p.n.e. Ostatniego lata odsłonięto ich dwadzieścia, pięć z nich przetrwało w stanie nienaruszonym. W jednym z grobów (niestety obrabowanym) znaleziono szczątki mężczyzny w wieku około 50 lat. Pochówek bezsprzecznie pochodzi z czasów Aleksandra Wielkiego. Nie odkryto napisu udowodniającego tożsamość zmarłego, jednakże wszystko wskazuje na to, że wewnątrz mógł być pochowany kapłan Dionizosa. Omawiany grób usytuowany jest w niemal centralnym punkcie nekropolii. Jak zwykle w przypadku grobów macedońskich zmarły spoczywał na drewnianym kline (łożu grobowym) twarzą skierowany na zachód, jego czoło zdobił bogaty wieniec ze złoconego brązu kształtem naśladujący liście bluszczu. Razem ze zmarłym na łożu umieszczono wazę czerwonofigurową ze scenami przedstawiającymi sympozjon. Był też mały drewniany stolik na naczynia używane w trakcie uczt. Zmarłemu towarzyszyła również brązowa misa doskonałej jakości, służąca do mieszania wina z wodą. Szczególnie interesujące są liczne pozostałości materiałów organicznych jakże rzadko zachowanych w grobach starożytnych! W tym konkretnym przypadku mowa o tkaninach, którymi zasłane było kline, jak również odzieniu zmarłego, na którym zachowały się ślady purpury. Przetrwały także resztki skór, a zwłaszcza pozostałości drewna, z którego zbudowane było łoże. Przednia strona kline dekorowana była pozłacanymi motywami, co przynosi na myśl bardzo podobne bogate ozdoby z chryzoelefantyny z grobu Filipa II. Prawdopodobnie nigdy nie dowiemy się jak nazywał się zmarły pochowany pośrodku cmentarzyska, jako że archeolodzy nie odkryli napisu grobowego pozwalającego poznać jego tożsamość. Nie sądzi się, żeby należał do rodziny królewskiej. Sugestia, że zmarły mógł być kapłanem wynika z faktu, iż bez wątpienia był to człowiek zamożny (szaty barwione porfirą sugerują wysoki status społeczny). Rzadkością jest by dorosły mężczyzna nie otrzymał w ramach daru grobowego żadnego rodzaju broni – brak tu znajdowanego na ogół w pochówkach męskich oszczepu czy chociażby noża! Wszystko to w połączeniu ze znalezionym wieńcem bluszczu, pozwala domniemywać, że zmarły mógł być kapłanem Dionizosa (bluszcz był atrybutem tego właśnie bóstwa) lub wybitnym członkiem czcicieli szanowanej w Ajgaj tzw. Matki Bogów. Wszystko to uzasadniałoby użycie przy budowie grobu elementów architektonicznych pochodzących z budynku o charakterze religijnym.

    Odkryte latem 2014 roku pochówki należą do członków dwóch pokoleń tej samej sporej rodziny. Najbogatszy z odsłoniętych grobów zawierał drewniane łoże zdobione terakotowymi płytkami ukazującymi postać bogini Ateny przyglądającej się walkom Greków z barbarzyńcami (zdobywanie Wschodu?).

    Rzadkie znaleziska krył także grób młodej dziewczyny. W drogę w zaświaty wyposażono ją w złote ozdoby, kolczyki i koraliki. W jej grobie odkryto jedyne jak do tej pory lustro z brązu (wyjątkowo piękne!) Pokrywę zwierciadełka zdobi przedstawienie bożka miłości w postaci ślicznego uskrzydlonego chłopca lgnącego do Dionizosa siedzącego w towarzystwie pantery.

    a7c6169a9109d375med.jpg

    /wieczko lusterka z grobu dziewczyny/


  10. Bardzo ciekawa koncepcja. Wiadomo coś wiecej? Czy tylko na Krecie, czy w innych rejonach świata też? Jakie były rytuały obrzędowe? Przyznaję, że nigdy się nie zetknąłem z kultem stalaktytów/stalagmitów.

    Na Krecie jest mnóstwo jaskiń, a bardzo wiele z nich używanych było w różnych celach - służyły za schronienie ludziom i ich zwierzętom hodowlanym, ale miały też znaczenie kultowe. Odniosę się do wspomnianej wcześniej jaskini Ejlejtyi położonej na północnym wybrzeżu wyspy w okolicach miejscowości Amnisos, Jaskinia ta (stosunkowo niewielka) słuzyła jako miejsce, w którym czczono boginię porodów i połogów. Wyniki badań wskazują, że jaskinia Ejlejtyi była ważnym ośrodkiem kultu od neolitu aż po wczesny okres bizantyjski. Co więcej - ciężarne kobiety jeszcze początkiem XX wieku odwiedzały jej ciemne wnętrza, żeby zagwarantować sobie spokojny poród dotykając świetego kamienia brzuchem. Prawdopodobnie o istnieniu bogini już nawet nie słyszały, ale zwyczaj pozostał. We wnętrzu jaskini nie było żadnej rzeźby czy posągu. W jej centrum znajduje się za to betyl otoczony prostokątnym ołtarzem w postaci murka stworzonego z kamieni. Sam betyl to w zasadzie dwa cylindryczne stalagmity przypominające figury ludzkie (matkę i dziecko). Pierwszy zwrócił uwagę na to miejsce Joseph Chatzidakis (1885), a w latach 1929-38 systematyczne badania prowadził tu Spyridon Marinatos.

    Nie wiemy jak dokładnie wyglądały rytuały obrzędowe, natomiast w głównej sali znaleziono sporo posążków postaci kobiecych wykonanych z metalu lub ceramiki, jak również małe figurki przedstawiające zwierzęta z tych samych materiałów (z powodzeniem zastępujące żywe ofiary składane z prośbą lub w podzięce bóstwu).

    Poza tym ciekawym jest jaki był los kultu kamieni na Krecie, czy się rozwijał, czy przeszedł jakąś metamorfozę.

    Rozwijał się oczywiście :) Jak wspomniałam początkowo czczono kamienie znajdujące się w okręgach kultowych (przykładowo na wzgórzach) i te podziemne, w postaci nacieków jaskiniowych. Z czasem kamienie zastąpiono filarami będącymi najważniejszym miejscem kapliczek w małych i większych budowlach minojskich. Przykładowo filar ze świątyni pałacowej w Knossos oznaczony był symbolem labrysa co dawało mu charakter święty. Sporo później pojawiły się tzw. ksoana , czyli proste posągi kultowe wykonane z drewna. Bóstwa zawarte w kamieniu zostały "spersonifikowane" :)


  11. Warto jednak pójść dalej - czemu ewentualny kult kamieni ma być świadectwem druidyzmu a nie religii Wandali, Burgundów, Gotów, Alanów czy Franków? Czemu nie Basków? Czemu widziany gdzieś w Pirenejach w XIX wieku kult skały ma być dowodem na przetrwanie druidyzmu akurat?

    Nie wiem czy to ważne, ale kult kamienia istniał też w kulturze minojskiej. Niektóre pierścienie tejże epoki wyraźnie przedstawiają boginię (a czasami przy niej młodego mężczyznę) stojącą w sąsiedztwie drzewa i kamienia.

    Prawdopodobnie kult kamienia wziął się na Krecie z oddawania czci jaskiniowym stalaktytom i stalagmitom (jaskinia Zeusa Dikteo Andro, czy jaskinia Ejlejtyi). Istniały też kamienie okręgów czy wzgórz kultowych, których znaczenie z czasem przeniesiono bezpośrednio do osad ludzkich. W minojskim miasteczku Gournia na dziedzińcu centralnym znajduje się pozostałość kamienia, który interpretowany jest jako betyl. W kompleksie pałacowym Knossos również mamy pomieszczenie uważane za przypałacową zaciemnioną kapliczkę, której najważniejszym elementem jest tzw. święty filar (odzwierciedlenie naturalnego kamienia) mający uosabiać siły chtoniczne.

    :)


  12. Naturalnie niegodnym jestem by te warianty poznać. A tak nawiasem mówiąc to czasem mam wrażenie że jest to forum bibliotekarskie nie historyczne.

    Myślę, że Twoja uszczypliwość jest nie na miejscu, albo że przynajmniej sobie na nią nie zasłużyłam - JA nigdzie nie powiedziałam, że czegoś nie jesteś wart, a i Ty chyba tak o sobie nie myślisz :) Zauważyłam jedynie, iż zarzuciłeś, że Owens nie ma żadnych "wariantów" w temacie Dysku z Fajstos, mimo iż nie znasz jego prac.

    Mnie by wystarczyło gdyby ktoś mądry powiedział mi co jest w tych publikacjach.

    W skrócie wielkim: Owens (i nie tylko on) uważa, że Dysk z Fajstos może zawierać hymn do minojskiej Bogini Matki. Ale to nie dotyczy tematu, prawda?


  13. Po tym co tu przeczytałem to trudno mi uznać żeby ów naukowiec od dysku z Fajum był prawdziwym naukowcem. Gdyby takim był to albo by ten dysk rozszyfrował albo, korzystając ze swej wiedzy i doświadczenia, podał jakie możliwe warianty mogą wchodzić w grę. Skoro facet przyznaje że nie potrafi tego zrobić to o jakiej pokorze może tu być mowa.

    Euklidesie, chodzi Fajstos a nie o Fajum (jak już zdążył zauważyć Furiusz). Poza tym "możliwych wariantów" G. Owens przedstawia sporo. Wystarczy zapoznać się z jego publikacjami.


  14. Żyje sobie na Krecie pewien mądry i ogólnie szanowany naukowiec. Nazywa się Gareth Alun Owens. Od bardzo wielu lat stara się rozszyfrować Dysk z Fajstos... Na pewno zależy mu na tym, żeby jego nazwisko zapisało się w historii, jako tego, który coś w tym temacie wniósł. Ale jest to człowiek, który nie dąży do tego za wszelką cenę i nie chce stać się pięciominutowym bohaterem na siłę i wbrew wszystkiemu forsując własną wizję. Bardzo często spotyka się na różnych seminariach z innymi naukowcami, jak również przedstawicielami zawodów zainteresowanych wynikami jego pracy. Przy takich spotkaniach zawsze pada pytanie "Panie Owens, co w końcu na tym dysku jest napisane?". I wtedy p. Owens odpowiada "Jako że jestem Walijczykiem, już lata temu mógłbym udowodnić, że jest to zapis w moim rodzinnym języku. Tylko po co, skoro to nieprawda...?"

    Uważam, że dobrze byłoby, żeby Irek18 wziął sobie do serca postawę walijskiego językoznawcy i okazał odrobinę pokory w stosunku do prawdziwej nauki.


  15. 5. I jeszcze bardzo krytyczna uwaga do użytkowniczki fodele! Czy πους to na pewno znaczy "Wystarczający", czy może raczej "dostateczny"??

    Villemannie!!! Słowo "πους" nie oznacza ani "wystarczający" ani "dostateczny", oznacza "stopy", "nogi". "Aρκέω" (dzisiaj przymiotnik "αρκετός") tłumaczy się jak "wystarczający" choć pasuje też "dostateczny" ;)

    Twoja uwaga sprawiła, że wróciłam raz jeszcze do mojego tekstu i okazało się, że zrobiłam tam inny błąd! A mianowicie: zamiast napisać: "...od zlepku dwóch słów "πους" oraz "αρκέω", co dokładnie miało oznaczać "wystarczający" w "stopach"...", powinnam była napisać całkowicie odwrotnie, czyli: "...od zlepku dwóch słów "αρκέω" oraz "πους", co dokładnie miało oznaczać "wystarczający" w "stopach"..." Niby szczegół a robi różnicę ^_^ Kajam się (po raz drugi już dzisiaj :angry: ).

    Oczywiscie Twoja interpretacja nie trzyma się kupy. Po pierwsze w czasach kiedy spisywano podania trojańskie, nikt już nie wiedział jakie były przyczyny nadania tego czy innego imienia władcy Trojan. A więc wymyślono sobie coś co mniej więcej pasowało do przekazu. Ponieważ Grecy nie wiedzieli co znaczy słowo "Podarek" to zrobili z niego "Szybkonogi". Wiedzieli jednak jaki był życiorys tego władcy a wiec zinterpretowali Priamos jako "Zakupiony".

    To jest logicznie niekonsekwentne, ponieważ Priam dostał się do niewoli będąc jeszcze młodzieńcem. W tym wieku jego imię było tylko jego prywatną sprawą. W Iliadzie poznajemy Priama jako starca który już nie może brać osobistego udziału w walkach. Nikt o zdrowych zmysłach nie będzie takiego władcy nazywał "Zakupionym" ale odwoła się do jego aktualnych pozytywnych albo negatywnych cech, co spotykamy zawsze w historii w dodatkach do imienia typu "wielki", "groźny" itd. To znaczy że imię Priam nie mogło mieć nic wspólnego z jego dziecięcymi historiami ale musiało się odnosić do jego aktualnego statusu w społeczeństwie. Czyli Priam oznaczał Prawy, Prostolinijny i z całą pewnością nie oznaczał "Zakupiony".

    To ja się poddaję! Czytam i czytam i pojąć nie umiem. Trafia do mnie jedynie to, że Słowianie wiedziali, a Grecy sobie wymyślali. :wacko:


  16. Ja to jakoś dziwnie rozumiem. Kto z kim żył w symbiozie? Ludzie z ... narzędziami?? :)

    Oczywiście nie, Villemannie :) Miałam na myśli symbiozę pomiędzy ludźmi zamieszkującymi jaskinię Alepotripa i osobnikami żyjącymi poza nią, w miejscu, które archeolodzy nazywają Ksagounaki. Jedno od drugiego stosunkowo niedaleko :) Mogłeś się jednak pogubić, gdyż we wczorajszym poście napisałam, że stanowisko Ksagounaki jest na zewnątrz jaskini Alepotripa, a powinnam napisać, iż znajduje się w jej okolicach. Mea culpa... Mogę być jeszcze konkretniejsza, gdyż właśnie doczytałam w innym artykule donoszącym o odkryciu, że wykopaliska prowadzone są "na północ od wejścia do Alepotripa".

    No chyba,że to ludzie polowali na niego.

    Tak sobie to właśnie wyobrażam, choć specjalistą nie jestem. Żyli w okolicach tejże jaskini (tym razem mowa o Glyfada, ale też w tej samej okolicy), więc może to co upolowali chowali w jej wnętrzu.

    Zastanawiam się czy wtedy istniała instytucja małżeństwa...

    A to był żarcik taki ;)

    Doczytałam jeszcze, że bezpośrednio po odkryciu archeolodzy brali pod uwagę również, że nasza para pochowana w uścisku, to dwaj młodzi mężczyźni, a nie para mieszana. Czekamy więc na wyniki badań, które mają udowodnić:

    1. jak stary jest pochówek

    2. czy złożone w nim osoby były odmiennej płci

    3. czy były ze sobą spokrewnione


  17. Jeśli dobrze rozumiem sugerujesz, że imię "Ποδάρκης" oznacza tyle co "PodareK" również w języku greckim na podstawie słowiańskiego brzmienia...? Etymologia mówi, że tak nie jest. Pierwotne imię peloponeskiego króla (Podarkis) oznacza tyle co "Szybkonogi" (od zlepku dwóch słów "πους" oraz "αρκέω", co dokładnie miało oznaczać "wystarczający" w "stopach").

    Drugie imię Priama (Πρίαμος), nadane mu już po wykupieniu z niewoli oznacza tyle co "Zakupiony", a nie "Podarowany". Ponadto zwróć uwagę, że władca Pylos NAJPIERW miał na imię Podarkis, a POTEM dopiero Priam. Więc zgodnie z Twoją logiką najpierw był "Podarkiem", a potem został "Zakupiony". No i teraz to się już nie trzyma kupy.

    Wydaje mi się, że uparcie bronisz straconej pozycji.


  18. Witam :)

    Przyszła mi do głowy trochę makabryczna myśl. Czy aby to nie była kara? Znane są jakieś potwierdzone przypadki "pogrzebania niedozwolonego związku"?

    Ewentualnie obrzędowy pochówkek żony(może zakochanej , a niekoniecznie tego chcącej)z mężem. Wiadomo coś z tamtego okresu/ rejonu? Aaa, a wiadomo może z grubsza jak zmarli?

    Na dobrą sprawę jeszcze nie wiadomo czy aby na pewno była to "para mieszana" ;) Niestety trzeba się uzbroić w cierpliwość i poczekać na wyniki badań...

    Zastanawiam się czy wtedy istniała instytucja małżeństwa... :unsure:

    Pomarudzę na koniec: Przydałoby się zdjęcie w lepszym kontraście i bardziej z góry.

    A wrażenie rzeczywiście robi!

    Też bym chciała! Jak tylko coś znajdę i uda mi się ponowić skomplikowaną, jak na mój móżdżek, procedurę wklejania fotek - zamieszczę :)

    cccae57a7fa1a77bmed.jpg

    Innej fotki naszej pary nie znalazłam, ale oto pięknie zachowany (bo nienaruszony!) podwójny pochówek niemowląt w naczyniu ceramicznym. Czas i miejsce te same.


  19. Wrażenie robi.

    Kto właściwie w tamtym czasie zamieszkiwał te tereny. Wiemy coś o tych ludziach?

    I to konkretne miejsce i jego najbliższe okolice są bardzo dobrze znane archeologom. Wykopaliska, o których pisałam toczą się na stanowisku "Ksagounaki" na zewnątrz jaskini Alepotripa w Diros. Sama jaskinia Alepotripa (czyli LIsia Dziura) badana jest przez naukowców od roku 1970. Twierdzą oni, że służyła człowiekowi od zamierzchłych czasów (od 6000 do 3000 p.n.e.). Wydobyto stamtąd tysiące znalezisk: ceramika, narzędzia z kamienia i z kości, biżuteria jak również szczątki ludzi i zwierząt. Istniały tu miejsca, gdzie podłoże wyłożone było kamykami i takie, które ewidentnie służyły jako paleniska czy też liczne nisze, w których magazynowano żywność. Wewnątrz znaleziono również przykryte warstwą kamieni szczątki ludzkie z okresu, kiedy jaskinia była zamieszkała. Tak więc jaskinia wykorzystywana była jako schronienie, miejsce stałego zamieszkania, pracownia, magazyn towarów, a także jako cmentarz i miejsce kultu. Alepotripa była też schronieniem przyjaznym ze względu na to, że w jej wnętrzu znajduje się spore jezioro z wodą pitną. Jednakże wraz z nadejściem roku 3000 p.n.e. (około oczywiście) znikają ślady używania jaskini. Prawdopodobnie doszło do trzęsienia ziemi, które zasypało jedyne wejście. Zostało ono odkryte przypadkiem dopiero w drugiej połowie XX wieku. Jak mówi lokalna tradycja pewien pasterz śledził lisa znikającego pomiędzy skałami, poszedł za nim i odkrył, że zwierzę chowało się w nikomu dotąd nieznanej jaskini przeciskając się do środka niewielką dziurą. Co się działo dalej - możecie się domyślić ;)

    Ostatnimi laty bardzo dużo artefaktów przynosi właśnie stanowisko Ksagounaki. Odkryto tu spore zagęszczenie ceramiki i innych znalezisk. Badania metodą radiowęglową przeprowadzone przez naukowców Uniwersytetu w Oxfordzie wykazały, iż są to przedmioty z ok. 4200 p.n.e. W tym samym miejscu odkryto liczne pochówki (nienaruszone szczątki dziecka pochowanego w naczyniu, grób trojga osób dorosłych, pochówek niemowlęcia). Wielka ilość narzędzi i sporo "miejsc spoczynku" mogą sugerować, że ludzie żyli tu w sposób intensywny przez długi okres czasu. Przy tym żyli oni poniekąd w symbiozie z mieszkańcami jaskini Alepotripa.

    Stosunkowo niedaleko Diros jest też inna jaskinia od dłuższego czasu badana przez archeologów. Nazywa się Glyfada. Dla niej z kolei charakterystyczny jest fakt, iż we Wnętrzu znaleziono skamieniałe kości pantery, hieny, lwa, jelenia, kuny i największe ilości szczątków hipopotama w Europie. Tuż przy wejściu znajdowała się ceramika, więc działał tu również człowiek.

    A wracając jeszcze do ludzi złożonych w grobie w czułym uścisku, co robi na nas tak wielkie wrażenie... Grecy przyznają, że nie jest to sytuacja odosobniona, np. w roku 2008 w Mantui we Włoszech odkryto taki sam rodzaj pochówku (szkielety ludzkie tulące się do siebie) i również pochodzą one z neolitu, ale jest on młodszy gdyż datuje się go na około 3000 r.p.n.e. Także w Turcji odsłonięty został podwójny pochówek, tam jednak zmarli ułożeni byli obok siebie i niewykluczone, że nie pochowano ich jednocześnie. Czekają więc na wyniki drobiazgowych badań licząc na to, że para z DIros okaże się nie jedynym znanym przypadkiem, ale najstarszym :)


  20. 05fdf64ffd4e67aamed.jpg

    W Diros, na południu Peloponezu, odkryto wyjątkowo wzruszający pochówek. Sam fakt, że w jednym grobie pochowano jednocześnie dwie osoby stanowi o jego niezwykłości. Ale bezsprzecznie najważniejsze jest to, że ciała zmarłych zostały ułożone w nieczęsto spotykanej pozycji: tulą się czule w pośmiertnym uścisku! Prawdopodobnie szczątki należą do młodego mężczyzny i młodej kobiety, jednakże żeby potwierdzić ich płeć i wiek przeprowadzone zostaną jeszcze badania DNA. Badania te mają ustalić również ewentualne pokrewieństwo osób pochowanych przed prawie 6 tys. lat. Właśnie to odległe datowanie (ok. 3800 p.n.e.) sprawia, że odkrycie z Diros może się okazać jednym z najstarszych tego typu pochówków na świecie.

    :)

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.