-
Zawartość
577 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez fodele
-
Kadry z planu filmowego na Akropolu i w Knossos W piśmie (Uważam Rze?, Polityka?, Wprost? nie pamiętam…), które ostatnio wpadło mi w ręce był mały kąśliwy artykulik o tym jak to Grecy w kryzysie wyprzedają swoje dziedzictwo narodowe. Jako przykład podano, że tej jesieni po raz pierwszy święte wzgórze Akropolu służyć będzie jako plan filmowy. Mowa tu o filmie na podstawie książki „The Two Faces of January” Patrici Highsmith (30 jej dzieł doczekało się ekranizacji), który za tło będzie miał nie tylko Partenon, ale również Knossos. Rolę główną w thrillerze powierzono Kirsten Dunst, u jej boku zagra Viggo Mortensten i Oscar Isaac. Autor artykułu pomylił się. Nie jest to pierwszy zagraniczny film, jaki powstał na Akropolu. Nakręcono tam przecież także marne dziełko „Moja wielka grecka wycieczka” , że nie wspomnę o całej masie starszych i nowszych produkcji greckich. Osobiście nie widzę nic złego w tym, że jakiś film powstanie na tle autentycznych zabytków. Nie wiem jak wyglądała sprawa na Akropolu, ale miałam okazję przypatrywać się ekscytacji pracowników Knossos (od sprzątaczek, przez strażników, bileterów i przewodników) i ich rozmów o tym ile korzyści taka reklama przyniesie wymienionym miejscom. Dzień zdjęciowy w Knossos sprytnie wykorzystano w momencie, kiedy odbywał się strajk pracowników placówek muzealnych i archeologicznych. Teren archeologiczny był nieczynny dla zwiedzających, więc strat finansowych też nie odnotowano. Wręcz przeciwnie. Szkód fizycznych miało nie być i nie było. Stojaki pod sprzęt oświetleniowy niczego nie uszkodziły, ekipa filmowa zachowywała odpowiedni szacunek dla wielowiekowego obiektu. W role bohaterów filmu wcielili się znani aktorzy, więc rzeczywiście można liczyć na sukces, lub chociaż sukcesik, który przy okazji rozreklamuje greckie starożytności. Brawo! Niepokoi mnie natomiast coś zupełnie innego. Tego lata kreteńską wysepkę Spinalonga (powszechnie znaną jako wyspa trędowatych) zdobiły dzieła Kostisa Tsoklisa, współczesnego artysty greckiego. Jego instalacje były tam wszechobecne: wielki lustrzany krzyż przytwierdzony w okolicach bramy wejściowej do skał wyspy, metalowe konstrukcje, plastikowe elementy, monitory… W wielu przypadkach montaż dzieł sztuki powodował bezpośrednią ingerencję w elementy architektoniczne Spinalongi (forteca z okresu weneckiego, zabudowania mieszkalne z okresu zaboru tureckiego, budynki leprozorium z czasów państwa kreteńskiego). Abstrahuję od tego czy komuś twórczość p. Tsoklisa podoba się czy nie. Nie interesuje mnie również ile ów artysta wziął za to pieniędzy (różne plotki krążą). Zastanawia mnie tylko do jakiego stopnia uzasadnione jest wykorzystywanie zabytków i nieodwracalne ingerowanie w ich strukturę. Nawet jeśli robi się to dla „dobra dzieła sztuki”…? Jako argument „za” usłyszałam, że przecież dzięki wystawie Tsoklisa Spinalonga otrzymała WC, których wcześniej nie było. Zachodzi pytanie: co straciła? Wystawa K. Tsoklisa na Spinalondze
-
Przeczytałam książkę „Powstanie Greków w latach 1821-1829” Artura Bojarskiego i nasunęło mi się kilka wątpliwości (być może naiwnych ). A że nie potrafię ich rozwiać samodzielnie, chociażby z racji niespecjalnej znajomości epoki – proszę Was o pomoc. 1. Na stronie 223 podana jest informacja, iż: „Nawarino to założone w XVI w. warowne miasto (z fortecą na wysokiej skale) polożone na południowo-zachodnim wybrzeżu Morei. Miało dogodny port, który był w stanie pomieścić blisko 1000 XIX-wiecznych okrętów.” Niepokoi mnie ta liczba… „blisko 1000 okrętów”… Czy to możliwe? Rzeczywiście port w Nawarino jest tak ogromny, czy statki w XIX wieku były niewielkich rozmiarów? Jestem kompletnym laikiem w temacie, ale tysiąc wydaje mi się być bardzo dużą cyfrą… 2. Strona 263 traktuje o zajmowaniu twierdz peloponeskich przez wojska francuskie (już po wygranej aliantów pod Navarino). „Według konwencji aleksandryjskiej, podpisanej 9 sierpnia 1828 r. między paszą Egiptu a konsulami angielskim i francuskim dotyczącej miast peloponeskich, twierdze Patras, Nawarino, Modon i Koron miały przejąć międzynarodowe oddziały muzułmańskie pod komendą turecką (300 Albańczyków, 1500 moreockich Turków oraz 1500 Arabów). Wódz egipski pozostawił tam słabe garnizony, które, jak powszechnie sądzono (zgodnie z wcześniejszą deklaracją Ibrahima paszy), miały być bez większego oporu rozbrojone.” Dalej następuje opis „zdobywania” wymienionych twierdz przez Francuzów… Czemu taki zabieg w ogóle miał służyć? Przecież zgodnie ze wspomnianą umową Ibrahim pasza spokojnie wycofał swoje wojska z Peloponezu, po co więc te teatralne gesty? Wojska francuskie, które ustawiają się pod murami obronnymi po to, żeby najpierw usłyszeć od muzułmanów dumne „nie poddamy się”, a za kilka godzin, zgodnie z planem pertraktować warunki opuszczenia twierdzy. Dlaczego ukartowano tego typu udawaną obronę (bo nie wiem jak inaczej to nazwać)? Dyplomacja? Poprawa wizerunku? A jeśli tak to czyjego i w czyich oczach?
-
I kolejny przykład pozytywnych efektów ponownego przyjrzenia się starym artefaktom W roku 1920 w Gurob w Egipcie odkryto mały, niczym nie wyróżniający się model łodzi. Dzisiejszy naukowiec S. Wachsmann badając przedmiot stwierdził, iż ma przed sobą nie model łodzi egipskiej (czego się spodziewano), ale statku wiosłowego używanego przez Mykeńczyków na Morzu Egejskim. Statek został określony jako pentakontera, a detale jakie zawiera model oddają więcej szczegółów niż inne znaleziska tego typu odkryte do tej pory. Dziób łodzi zwyczajowo przyozdobiony jest głową ptaka, a wzdłuż burt widać dziury na wiosła. Znaleziono także cztery koła i inne elementy sugerujące istnienie wózka, co sprawia, iż mniema się, że był to przedmiot o znaczeniu kultowym, podobny do tych znajdowanych w Europie. Z tego samego okresu pochodzą inskrypcje mówiące o osiedleniu się w wymienionym rejonie Egiptu wojowniczych Sherden łączonych z jedną z grup Ludów Morza. Tak więc model statku być może wykonany został na wzór łodzi, jaką posługiwali się przedstawiciele tejże społeczności. Oznaczałoby to, iż przedmiot mimo że znaleziony na terenie państwa faraonów przedstawia statek znany i używany zarówno Mykeńczykom jak i Ludom Morza.
-
Początkiem XX wieku w Diradas (Argos) W. Vollgraff odkrył mykeńskie cmentarzysko. Z racji mało spektakularnych darów grobowych znalezisko przeszło bez echa, a wysiłek naukowca nie został odpowiednio doceniony. Ostatnio badacze życzliwszym okiem spojrzeli na artefakty z wykopalisk holenderskiego archeologa zgromadzone w Narodowym Muzeum Archeologicznym w Atenach. Wydobyte na światło dzienne przedmioty to głównie złota biżuteria oraz skromniejszy materiał z badań prowadzonych w późniejszym okresie. Ich analiza prowadzi do wniosków dotyczących datowania cmentarzyska, dóbr materialnych używanych w danym okresie, kontaktów populacji zamieszkującej okolice Argos z innymi regionami i stopniowego przyjmowania mykeńskich zwyczajów pogrzebowych przez miejscową ludność. Cmentarzysko w Diradas powstało w okresie 1600-1500 p.n.e. i do ok. 1400 r.p.n.e. pozostawało miejscem pochówku wybitnych grup społecznych, choć używane było aż do XI w.p.n.e. W tym samym okresie funkcjonowały w okolicy również inne miejsca grzebalne. Wnikliwsze spojrzenie dzisiejszych naukowców dało możliwość omówienia kwestii zróżnicowania społecznego społeczeństwa Argolidy. Przeprowadzenie badań porównawczych doprowadziło archeologów do wniosku, że między XVI a XIV w.p.n.e. mieszkańcy całej Argolidy posiadali wspólne (mykeńskie) tradycje związane z pochówkami. Podkreślono w nich zwłaszcza rytuały odbywające się przed wejściem do grobów, a dary towarzyszące zmarłym określały ich status społeczny. Współczesne badania skoncentrowały się również na innych aspektach życia ludzi późnej epoki brązu, np. umiejętności wytwarzania przedmiotów ze złota czy metodach leczenia. Czasami warto dać drugą szansę nawet z pozoru marnym prehistorycznym artefaktom
-
Mam pytanie z gatunku niespecjalnie mądrych... Przede wszystkim dlatego, że wynika ono jedynie z faktu, iż zaintrygowała mnie nazwa ulicy. W miejscowości, w której obecnie przebywam (Devon) jest ulica nazywająca się St. Efrides. Jednym z najważniejszych budynków przy niej stojących jest grecki kościół ortodoksyjny pod wezwaniem św. Andrzeja. Tak się jakoś składa, że gdzie się nie pojawię, wszędzie na ślady greckie wpadam Ponieważ słowo "Efrides" brzmi lekko z grecka, sądziłam, że to jakiś prawosławny święty. Myliłam się. Wśród świętych innych wyznań również Efridesa nie znajduję. Może to więc w ogóle nie święta postać...? Czyżby skrót "St." w tym przypadku oznaczał "street"?
-
Podziękowania (i to serdeczne!) należą się Wam obydwu Byłam dzisiaj w lokalnej bibliotece miejskiej, ale na temat źródełka niczego nowego się nie dowiedziałam. W temacie kościoła tylko tyle, że stał się świątynią ortodoksyjną w roku 1911, a przynależny do niego cmentarz jest jednocześnie parkiem miejskim od 1947. I to, jak już wspominałam, bardzo zadbanym parkiem. A ze zwiedzaniem Devonu koniec. W piątek zaczynam długą podróż powrotną. Wracam na Wielką Wyspę, na której od dzisiaj... pada!!! I gdzie tu sprawiedliwość?
-
Atlantyda
fodele odpowiedział atrix → temat → Prehistoria (ok. 4,5 mln lat p.n.e. - ok. 3500 r. p.n.e.)
Do mnie osobiście tylko to przemawia. Przynajmniej jak na razie. Ale ktoś tu usiłuje przeforsować inny pomysł, używając do tego celu dziwnych argumentów i nie wiedzieć po co podpierając się moralnością. -
Czyli wiecznie płynące źródełko... A przez pomyłkę i święte Ot i cała zagadka! Dziękuję ogromnie
-
Wielkie dzięki Panowie Od jutra nazwa ulicy nie będzie już zajmowała mojego umysłu. Choć przyznam, że zawiedziona jestem, że nie stoi za tym udziwniona historia życia jakiegoś męczennika lub wielce szlachetnego człowieka. Źródełko wprawdzie też może być, ale już podsunięte przez secesjonistę imię (we wszelkich jego wersjach) brzmi odstraszająco. Ewentualnym zwiedzającym Torquay polecam wizytę na eleganckim cmentarzu wspomnianego kościoła ortodoksyjnego. Pochowanych jest tu sporo obywateli miasta zmarłych w okresie od późnego XVIII do początku XX wieku. W większości były to osoby o dużo banalniejszych imionach, głównie: Robert, William, John, Elizabeth i Mary.
-
Atlantyda
fodele odpowiedział atrix → temat → Prehistoria (ok. 4,5 mln lat p.n.e. - ok. 3500 r. p.n.e.)
Wysiadam. To NIE JEST o Atlantydzie! A szkoda, bo miałam nadzieję dowiedzieć się czegoś naprawdę ciekawego. -
Atlantyda
fodele odpowiedział atrix → temat → Prehistoria (ok. 4,5 mln lat p.n.e. - ok. 3500 r. p.n.e.)
Chyba się kompletnie pogubiłam... Czy to nadal jest dialog o Atlantydzie??? -
Archeolodzy pracujący w najstarszej stolicy starożytnej Macedonii - Ajgaj, zdając relację z ostatnich prac opisali kolejne odkryte groby macedońskie. Jest wśród nich jeden, który szczególnie przykuł ich uwagę. Jego zawartość okazała się być dość makabryczna. W walącym się wnętrzu grobu zamiast "prawowitego właściciela" znaleziono szczątki piętnastu koni, kilku psów, kilkunastu osób dorosłych oraz sporo szkieletów dzieci i niemowląt. Zrzucone zostały one do środka wraz ze znaczną ilością rozbitej ceramiki i połamanych marmurowych steli nagrobnych. Zarówno badania przeprowadzone na szkieletach ludzkich jak i na ceramice wskazują, iż nie było to efektem stopniowego rozłożonego w czasie wypełniania grobu, ale konkretnego tragicznego zdarzenia. Na podstawie ceramiki oraz znalezionej miedzianej monety, stwierdzono, że może chodzić o zniszczenie Ajgaj przez Rzymian po klęsce Perseusza pod Pydną w 168 r.p.n.e.
-
Błękit egipski Pierwszy syntetyczny barwnik na świecie stosowany w delcie Nilu już 5 tys. lat temu. Mimo że stosunkowo łatwy w produkcji, pozyskiwanie go trzymane było przez Egipcjan w tajemnicy, jako że był to produkt wielce podziwiany i pożądany, a jego popularność znacznie wykroczyła poza kraj faraonów. Żeby móc eksportować barwnik otrzymując zań wysoką cenę trzeba było utrzymać monopol Tajemnica egipskiego błękitu znowu stała się ważna kiedy dzisiejsi naukowcy odkryli, iż rozbity na mikroskopijne cząstki emituje promienie podczerwone i że ta cecha może się okazać bardzo przydatną we współczesnej medycynie i nanotechnologii.
-
Wprawdzie nie chodzi o książkę historyczną, ale zdarzył mi się taki wielki błąd przy tłumaczeniu. Dawno dawno temu, gdy byłam jeszcze młoda i... wiadomo, poproszono mnie o przetłumaczenie kilku tekstów na temat grobów macedońskich z greckich publikacji. Uparcie używałam określenia "grób Rzymianina" nie wiedząc skąd wzięła się ta dziwna nazwa skoro pochówek był 100% macedoński. Wytłumaczenie okazało się bardzo proste - odkrywcą tegoż grobu był archeolog grecki o nazwisku "Romeos" (Rzymianin właśnie) i grób zwyczajowo nazwano jego nazwiskiem. Na szczęście zleceniodawca był zorientowany w temacie i błąd został wychwycony. Ale co wstyd to wstyd...
-
J. Lesley Fitton, Minoans,The British Museum Press, 2002 - super rzetelna acz bardzo podstawowa pozycja. Czego się jednak spodziewać, gdy cała historia cywilizacji minojskiej zawiera się w 210 stronach... Mimo wszystko spokojnie i bez wyrzutów sumienia można polecić początkującym czytelnikom literatury dotyczącej tego okresu. Artur Bojarski, Powstanie Greków w latach 1821-1829, Książka i Wiedza, Warszawa 2011 - czytam z obowiązku, gdyż książka nie wciąga. Owszem, jest w niej kilka perełek "obyczajowych", ale mnogość suchych faktów lekko przytłacza. Cieszy, iż treść wzbogacona została o cytaty z artykułów z ówczesnej prasy polskojęzycznej (o czym autor informuje we wstępie), ale zastanawia mnie dlaczego p. Bojarskiego zainteresował tylko jeden (polski właśnie) punkt widzenia. Osobiście wolałabym mieć pełny wgląd w sprawę, czyli urywki artykułów czy not dyplomatycznych Wielkich Mocarstw, a przede wszystkim bezpośrednio zainteresowanych stron konfliktu: Turcji i Grecji. Dostępne są choćby bardzo obszerne wspomnienia jednego z przywódców powstania greckiego Giannisa Makrigiannisa, a i archiwa brytyjskie aż puchną od wiedzy z tego zakresu.
-
Trudno to nazwać książką, bo tylko 25-stronicowy folder z wystawy... Ale za to jakiej ciekawej! Po angielsku brzmi Water and Wastewater Technologies in Ancient Crete, Greece, wyd. International Water Association, Heraklion 2006
-
Gry i zabawy w starożytności
fodele odpowiedział Norton → temat → Starożytność (ok. 3500 r. p.n.e. - 476 r. n.e.)
Dobrze secesjonisto, fodele postara się rozwinąć Starożytni Grecy rzeczywiście często zabawiali się piłką grając między innymi w „episkyros” (επίσκυρος). Gra ta znana była również pod nazwą „faininda” (φαινίνδα). "Harpastum" to dokładnie ta sama gra, której nazwę zmienili Rzymianie. W „episkyros” grali oczywiście mężczyźni (nago!). Rozgrywane było przez dwie przeciwne drużyny o równej liczbie graczy. Pomiędzy zawodnikami obu drużyn rysowano na ziemi kreskę kamieniem zwanym „skyros”. Również za każdą z drużyn wyznaczano linię. Zabawa polegała na przerzucaniu piłki ponad głowami drużyny przeciwnej, w taki sposób, by zmusić do cofania się zawodników, którzy musieli chwycić piłkę w locie. Przegrywała ta grupa, której zawodnik jako pierwszy chcąc uchwycić piłkę, przekroczył linię końcową swojego „boiska”. Ufff... Jasne to wytłumaczenie Grą w piłkę była także „ourania” (ουρανία). W tym przypadku zawodnik wyrzucał piłkę do góry, podczas gdy pozostali mieli za zadanie złapać ją zanim spadnie na ziemię. Osoba, która nie zdołała chwycić piłki przegrywała i za karę nazywana była „osiołkiem”. Ilustracje obydwu zabaw przetrwały do naszych czasów dekorując starożytne naczynia. -
Zadajesz mi bardzo trudne pytania Furiuszu... :(/> A ja nie jestem archeologiem i mogę sobie tylko wyobrażać co to jest "antropologia fizyczna" i "osteologia". :blink:/> Odnośnie ostaniego znaleziska (9-ty wieniec) - nie ma jeszcze żadnych publikacji, ani nawet oficjalnego stanowiska naukowców. Nie jestem przekonana czy coś ukazało się w temacie wcześniejszych ośmiu "żeńskich" wieńców. Natomiast na pewno bardzo dużo napisano o hellenistycznych grobach macedońskich z Werginy (głównie Manolis Andronikos). Nie chciałabym się wymądrzać, bo to nie moja dziedzina i nie wiem, Furiuszu, czy moja odpowiedź Cię zadowoli... Ale tak na zdrowy rozum: na terenie Grecji jest mnóstwo pochowków z okresu hellenistycznego. W grobach składano zarówno zwłoki zmarłych jak i ich prochy. Prochy umieszczone w urnach często zawierały resztki szkieletu, który nie uległ spaleniu (pisałam o tym np. w poście nr 26 w temacie "Eksponaty snują opowieści"). Oczywiście przy określaniu płci zmarłego czasami wystarczy bazować na charakterystycznych darach grobowych (broń = mężczyzna, lusterko czy bizuteria = kobieta), wystroju grobu, czy dekoracji urny. Spodziewam się jednak, że skoro tak dokładnie określono wiek i budowę dziewczyny z Dimitriady (wspomniany wyżej post 26) - musiano przeprowadzić badania osteologiczne. I raczej nie był to odosobniony przypadek.
-
Jeden z wieńców odkrytych w 2008 roku W ubiegły piątek, trakcie robót przy budowie metra w Salonikach, odsłonięto kolejny złoty wieniec! Znaleziono go wewnątrz dużego komorowego grobu macedońskiego. Wieniec ze złota zdobił głowę pochowanego w nim człowieka. Archeolodzy jeszcze nie skomentowali wartości i datowania znaleziska. Wiadomo jedynie, iż pochówek pochodzi z wczesnego okresu hellenistycznego (koniec IV – początek III w.p.n.e.). Jest to już dziewiąty złoty wieniec znaleziony podczas robót przy kolei podziemnej. Na początku czerwca 2008 r. w jednym z 840 grobów starożytnego cmentarzyska stolicy Macedonii, na wysokości Biblioteki Uniwersyteckiej wykopano osiem złotych koron (cztery z nich były podwójne związane ze sobą) z okresu hellenistycznego. Wszystkie umieszczone były bezprecedensowo w grobach przeznaczonych dla kobiet, co było sporym zaskoczeniem dla archeologów. Świeżo pozyskany wieniec został przeniesiony do laboratorium, gdzie będzie poddany oczyszczeniu i szczegółowym badaniom.
-
O Kimmerach wiem bardzo mało, ale na poważnej stronie.... greckiej oczywiście pod pokaźnym artykułem znalazłam dosyć bogatą bibliografię. Może Ci się Furiuszu przyda Bouzek J., Greece Anatolia and Europe. Cultural Interrelations during the Early Iron Age, Jonsered 1997, SIMA 122 Bunker, C. – Chatwin, C.B. – Farkas, A.R. (eds), “Animal Style Art” fr om East to West, New York 1970 Jettmar K., "Archäologie in Xinjiang und ihre Bedeutung für Südsibirien", AVA-Beitrage, 12, 1992, 139-154 Jettmar K., Kossack G., "Kulturverhältnisse in Xinjang und die Kontakte zur Mongolei, zum Altai und zu Kazachstan", Höllmann, Th., Maoqinggou: Ein eisenzeitliches Gräberfeld in der Ordos-Region (Innere Mongolei), 1992, AVA-Monographien 50, 85-96 Kossack G., "Tli Grab 85. Bemerkungen zum Beginn des skythenzeitlichen Formenkreises im Kaukasus.", AVA- Beiträge, 5, 1983, 89-186 Kossack G., "Von den Anfängen des skytho-iranischen Tierstils", Franke, H. (ed.), Skythika, München 1987, Abh. Bayer Akad. Munchen NF 98, 24-86 Kossack G., "Neufunde aus dem Novočerkask-For,menkreis und ihre Bedeutung für die Geschichte steppenbezogener Reitervölker der späten Bronzezeit", Il Mar Nero I, Roma, 19-54 Курочкин Г.Н., "Хронология переднеазиатских походов Скифов по письменным и археологическим данным", Росс.Арх., 1994/1, 117-122 Nicholls V.D., "Old Smyrna I", BSA, 53-54, 1958-1859, 1-150 Sulimirski T., "The Cimmerian problem", Bull. Inst. Arch., Th2, 1959, 45-62 Ünal V., "Zwei Gräber eurasischer Reiternomaden im nördlichen Zentralanatolien", AVA-Beiträge, 4, 1982, 65-81 Урушадзе Н., "Семантика прикладного искусства древнего Закавказья", Сов.Арх., 1, 1973, 54-70 Халиков А.Х., Волго-Камье в начале эпохи раннего железа (VII-VI вв. до н.э.), Москва 1977 Charachidzé G., Prométhée au Caucase, Paris 1986 Есаян С.А., Древняя культура племен Северо-Восточной Армении, Ереван 1976 Галанина Л.К., Келермеские курганы - Die Kurgane von Kelermes, Москва 1997 Godard A., Le trésor de Ziwiyé (Kurdistan), Haarlem 1950 Hammond N.G.L., A History of Macedonia I, Oxford 1972 Ivantchik A.I., Les Cimmériens au Proche Orient, Marburg 1993 Козенкова В.И., Кобанская культура Восточный вариант, Москва 1977 Höllmann, Th. (ed.), Maoqinggou: Ein eisenzeitliches Gräberfeld in der Ordos-Region (Innere Mongolei)., Mainz 1992, AVA-Monographien 50 Waldbaum J.C., Metalwork from Sardis. The finds through 1974, Cambridge 1983, Sardis 8 Бочкарьов В.С., "Кіммерійські казани", Археологія, 5, 1972, 63-68 Bouzek J., "Les Cimmériens en Anatolie", Mode de contacts et processus de transformation dans les sociétés anciennes, Actes du colloque de Cortone 1981, Pisa-Rome 1983, 145-165 Bouzek J., Caucasus and Europe and the Cimmerian problem, Prague 1983, Sbornik NM Prague A, 37, fasc. 4. Chidašeli M., "Mythological motifs on the bronze articles of Caucasus and Luristan", ActaAnt Hung, 22, 1974, 353-362 Членова Н.Л., "О связях Северо-Западного Причерноморья и нижнего Дуная с востоком в киммерийскую епоху", Studia Thracica I, 1975 Debaine-Francfort C., "Archéologie du Xinjiang des origines aux Han II", Paléorient, 15/1, 1989, 183-212 Дьяконов И.М., "Киммерийцы и скифы на древнем Востоке", Росс.Арх., 1994/1, 108-116 Галанина Л.К., "К проблеме хронологии келермеских курганов", РА, 1, 1994, 92-107 Goldman B., "The Animal Style of Ziwieh", IPEK, 72, 1974-1977, 54-68 Гринтовский Э.А., "О хронологии пребывания киммерийцев и скифов в Передней Азии", Росс.Арх., 1994/3, 23-48 Hauptmann R., "Neue Funde eurasischer Steppennomaden in Kleinasien", R. Hauptmann, R. Boehner (eds.), Beiträge zur Altertumskunde Kleinasiens, Festschr. K. Bittel, Mainz 1983, 251-270 Kossack G., Höllmann Thomas, "Probleme-Ergebnisse-Perspektiven", Höllmann, Th., Maoqinggou: Ein eisenzeitliches Gräberfeld in der Ordos-Region (Innere Mongolei), 1992, AVA-Monographien 50, 107-109 Ivantchik A.I., "Das Problem der ethnischen Zuordnung der Kimmerier und die kimmerische archäologische Kultur", Präh. Zeitschrift, 72, 1997, 12-52 Иванчик А.И., "К вопросу об этнической принадлежности и археологической культуре киммерийцев. I. Киммерийские памятники Передней. Азии", ВДИ, I, 1994/3, 148-168
-
"Kreta-Egipt. Więzi kulturowe trzech tysiącleci", A. Karetsou, M. Andreadaki-Vlazaki, N. Papadakis, Heraklion 2000 (Κρήτη Αιγυπτος. Πολιτισμικοί δεσμοί τριών χιλιετιών) Bardzo szczegółowo opracowana pozycja zawierająca bardzo dużo ilustracji eksponatów Muzeum Archeologicznego w Heraklionie, Kairze i muzeach brytyjskich. Całość prowadzona chronologicznie i tematycznie (rozdziały poświęcone ceramice, skarabeuszom, numizmatyce, architekturze grobowej etc. w poszczególnych okresach). I tak przez 480 stron. Kapitalna sprawa! :)/>
-
Rzeczywiście, bardzo mało praktyczne... Chyba, że treścią było zwyczajowe zaproszenie widowni na kolejne widowisko (zawsze ta sama treść, tylko data inna). Doszukałam się tylko owej nieszczęsnej 3 linijki tekstu, z której usunięto imię cesarza. "Αγαθήι τύχηι Υπέρ υγείας και σωτηρίας και νείκης και αιωνίου διαμονής των μεγίστων και θειοτάτων κυρίων ημών αηττήτων αυτοκρατόρων…… (tu puste) ευσεβούς…"
-
Kuchnia za granicą - polecane potrawy i wskazówki
fodele odpowiedział Mariusz 70 → temat → Turystyka historyczna
Czyli buchty... ? :unsure:/> -
Dzisiejsze afisze informacyjne przyklejane do ścian, tablic i słupów ogłoszeniowych – jak się okazuje - mają swoich odległych w czasie prekursorów. A przynajmniej jednego! W Salonikach okresu rzymskiego reklamowano pojedynki gladiatorów i walki z dzikimi bestiami za pomocą… kamiennych płyt pokrytych wyrytym tekstem i barwionych jaskrawoczerwonym i czarnym kolorem. Końcem XX wieku na terenie starożytnego Odeonu rzymskiej Agory salonickiej odkryto jeden z tego rodzaju afiszy pochodzący z 259 r.n.e. Wtedy jednak nie zdawano sobie sprawy z charakteru znaleziska, gdyż płytę potraktowano jako zwykły materiał budowlany. Nic dziwnego, była jednym z wielu elementów kamiennych pokrywających podłogę starożytnego obiektu. Dopiero po kolejnych 14 latach podniesiono ją ujawniając tym samym pierwotne przeznaczenie tablicy. Dopóki kamienna płyta spełniała rolę informacyjną przybijana była w widocznych i często odwiedzanych miejscach miasta. Z czasem najwyraźniej wyryta na niej treść przestała być aktualna, ale praktyczni Rzymianie nie pozwolili na zmarnowanie się sporego kawałka marmuru. Tablicę odwrócono tekstem w dół i umieszczono jako płytę posadzkową Odeonu… Tekst inskrypcji zawierał 17 linijek. W trzecim rzędzie wyryto imiona cesarzy, które następnie celowo usunięto. Uderzające jest to, że zachowano przy tym imiona uczestników przedstawienia i wymienianych „z urzędu” polityków salonickich. Jedynie w stosunku do cesarza zastosowano damnatio memoriae, czyli "potępienie pamięci" starając się unieważnić wszelkie ślady życia znienawidzonego władcy imperium . Tyle informacji w jednym kawałku kamienia!
-
Rzekomo już w 539 n.e. Justynian Wielki jasno przedstawił zasady „avato”, czyli zakazu wstępu wszelkich przedstawicielek płci pięknej do zakonów Agios Oros. W 1046 zakaz ten został szczegółowo opisany przez Konstantyna IX Monomacha, który ustalił też prawo mnichów do posiadania ziem, handlu, etc. W czasach nowożytnych rząd grecki zatwierdził dekretem legislacyjnym z września 1926 roku Kartę Athos, na mocy której zakazuje się wchodzenia kobiet na teren państwa zakonnego. Legenda głosi, że Jezus podarował półwysep Athos swojej matce, dlatego też żadna niewiasta ziemska nie mogąc równać się z Matką Boską, nie mogła również przebywać w tym szczególnym miejscu. Przypowieść mówi, że córka Teodozjusza Wielkiego, Placydia, usłyszała ostrzegawcze słowa samej Bogurodzicy, kiedy nieopacznie zamierzała wejść na teren klasztorów. W monastyrach świętej góry „avato” obowiązywało od chwili ich założenia. Nawet żaden aga turecki, mimo niechęci do chrześcijan, nie zabierał ze sobą haremu przybywając na półwysep. Jednakże w przeciągu dwunastu wieków historii monastyrów zarejestrowano kilka przypadków złamania „avato” i przestąpienia progów któregoś z 20 klasztorów przez kobietę. Niektóre z nich odnotowane są oficjalnie, inne (zwłaszcza te z XX wieku) można przedstawić jedynie jako niepotwierdzone plotki. Wydaje się wręcz dziwne jak wiele na temat życia kobiet okresu Bizancjum można dowiedzieć się na podstawie archiwów klasztornych. Ówczesne niewiasty, żyjące w zaciszu domowym, nie miały szans zobaczyć klasztorów Athos. Jednak bogate przedstawicielki płci pięknej bardzo często wymieniane są w dokumentach poszczególnych monastyrów. Głównym powodem jest fakt, iż arystokratki często miały kontakt z monastyrami, gdyż sprzedawały wiano by ratować się przed biedą, lub obdarowywały je swoimi majątkami z racji swojej bogobojności. Właścicielki gruntów rolnych i winnic, młynów, warsztatów, domów, a nawet kopalni zawierały umowy z monastyrami góry Athos oddając swój posag w zarządzanie mnichom bądź sprzedając go za niewielką wartość. Na liście sprzedających znajdują się zakonnice i kobiety samodzielnie zarządzające swoimi włościami. Anna Kantakouzena posiadała ziemie długo zajmowane przez Serbów. Kiedy je odzyskała okazało się, że nie nadają się do uprawy. Odsprzedała grunt klasztorowi Dochiariu za kwotę dużo mniejszą niż rzeczywista wartość gruntów. Mnisi obiecali modlić się za nią i jej rodzinę… Kilka metrów papirusu zużyto by zapisać 110 zakupów dokonanych w przeciągu 5 miesięcy w okolicach Serres przez Teodorę Angelinę Paleologinę (matkę Jana VI Kantakouzena). Ogromne grunty nabyte w ten sposób Teodora darowała monastyrowi Watopedi. To jednak nie zapewniło jej spokojnego bytu. Trzy lata po tym znalazła się w więzieniu, gdzie też zakończyła życie. Kobiety przekazywały również swój majątek klasztorom, by zapewnić sobie po śmierci miejsce w raju. Mamy też udokumentowane dowody na to, że kobiety nie tylko handlowały z republiką mnichów, ale też przekraczały jej progi. W VII wieku nieumyślnie, acz masowo panie łamały prawo mnichów do samotności i wodziły ich na pokuszenie. Kobiety te należały do wschodnich plemion koczowniczych kierowanych przez Aleksego Komnena na Peloponez; czasowo „stacjonowały” one na Athos. Około roku 1100 pasterze wypasali swoje stada w okolicach góry Athos, a ich córki zanosiły mleko, ser i wełnę do monastyrów, niektóre z nich również tam pracowały. W 1308, co najmniej dwie rodziny z Ierissos znalazły schronienie w monastyrze Watopedi z powodu panującego głodu i strachu przed atakiem ze strony Katalończyków. Przypadków, kiedy zakonnicy łamali zasadę dając schronienie kobietom i dzieciom np. podczas zaboru tureckiego czy II wojny światowej było więcej. Do wyjątkowych kobiet należy postać Jeleny, żony władcy Serbii Stefana Duszana, która zimą 1347-48 spędziła kilka miesięcy w serbskim monastyrze Chilandar ratując się przed zarazą. Jedna z wersji mówi, że Jelena nigdy nie weszła do żadnego z klasztorów, a tylko widziała je z daleka, inna zaś, że towarzyszyła swojemu mężowi podczas wizyt we wszystkich zakonach. W czasach nowożytnych oburzenie patriarchy Konstantynopola wywoływało nieposłuszeństwo uprzywilejowanych dam rosyjskiej elity, które pod pozorem pielgrzymki do klasztoru św. Pantelejmona przybywały do portów półwyspu Athos nocą na rosyjskich statkach. Mówiono, że pożar, który zniszczył skrzydło klasztoru w 1878 roku, związany był z obecnością jednej z rosyjskich księżnych. W 1850 roku po otrzymaniu w ramach wyjątku pozwolenia, odwiedziła Agios Oros żona angielskiego ambasadora w Stambule . Jednakże patriarcha wyraźnie dał do zrozumienia, iż nie życzy sobie więcej podobnych sytuacji. W 1929 pewna francuska dziennikarka przebrana za mężczyznę weszła na teren góry Athos i przebywała tam przez miesiąc. Swój pobyt opisała w książce „Miesiąc z mężczyznami Agios Oros”. Państwo zakonne odpowiedziało na to, iż wszystko jest jedynie fantazją dziennikarki, która nie miała szans wdarcia się w ich granice i mogła widzieć monastyry tylko z morza. W 1930 Miss Europy, Aliki Diplarakou, goszcząc na jachcie przy pomocy jednego z mnichów zawinęła do portu. Dalej jednak nie weszła… Jest jeszcze sprawa mieszkanki Salonik, Marii Poimenidou. Dwudziestodwuletnia Maria, 17 kwietnia 1953 roku, ubrana w męskie odzienie przedostała się w głąb państwa zakonnego i przebywała tam do dnia 19 kwietnia, czyli przez całe dwa dni! Rzekomo młoda Greczynka od dłuższego czasu planowała wdarcie się w obręb Athos wiedziona ciekawością jak też może wyglądać życie mnichów. Sprawa była o tyle ciekawa, iż w dwa miesiące po wybuchu skandalu, przegłosowano dekret ustawodawczy, na mocy którego przewiduje się karę jednego roku pozbawienia wolności za nieprzestrzeganie „avato”. Karta Athos nadal wzbudza kontrowersje wśród Greczynek (i nie tylko). W 2008 roku sześć posłanek radykalnie lewicowej partii "Syriza" w proteście naruszyło granice państwa klasztornego. Został im za to wytoczony proces. W 1997 roku na posiedzeniu Rady Ministrów Spraw Zagranicznych Unii Europejskiej minister Szwecji i Finlandii (w obydwu przypadkach kobiety) poruszyły sprawę zakazu wstępu płci żeńskiej na teren Athos, choć jest to przecież teren Unii Europejskiej! W roku 2003 parlament Europejski przegłosował jednak prawo republiki klasztornej do utrzymania „avato” (277 głosów za, 255 przeciw, 15 wstrzymujących się). Czy jeszcze jakieś klasztory (monastyry, zakony) posiadają tak stare prawo ograniczające wstęp danej płci na ich teren i czy rzeczywiście przestrzegają tego aż tak rygorystycznie???