-
Zawartość
577 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez fodele
-
Euklidesie, chodzi Fajstos a nie o Fajum (jak już zdążył zauważyć Furiusz). Poza tym "możliwych wariantów" G. Owens przedstawia sporo. Wystarczy zapoznać się z jego publikacjami.
-
Żyje sobie na Krecie pewien mądry i ogólnie szanowany naukowiec. Nazywa się Gareth Alun Owens. Od bardzo wielu lat stara się rozszyfrować Dysk z Fajstos... Na pewno zależy mu na tym, żeby jego nazwisko zapisało się w historii, jako tego, który coś w tym temacie wniósł. Ale jest to człowiek, który nie dąży do tego za wszelką cenę i nie chce stać się pięciominutowym bohaterem na siłę i wbrew wszystkiemu forsując własną wizję. Bardzo często spotyka się na różnych seminariach z innymi naukowcami, jak również przedstawicielami zawodów zainteresowanych wynikami jego pracy. Przy takich spotkaniach zawsze pada pytanie "Panie Owens, co w końcu na tym dysku jest napisane?". I wtedy p. Owens odpowiada "Jako że jestem Walijczykiem, już lata temu mógłbym udowodnić, że jest to zapis w moim rodzinnym języku. Tylko po co, skoro to nieprawda...?" Uważam, że dobrze byłoby, żeby Irek18 wziął sobie do serca postawę walijskiego językoznawcy i okazał odrobinę pokory w stosunku do prawdziwej nauki.
-
Prehistoryczny pochówek w Diros
fodele odpowiedział fodele → temat → Prehistoria (ok. 4,5 mln lat p.n.e. - ok. 3500 r. p.n.e.)
Mniej więcej tam gdzie jest napisane "Pyrgos Dirou", to środkowy wypustek Peloponezu -
Villemannie!!! Słowo "πους" nie oznacza ani "wystarczający" ani "dostateczny", oznacza "stopy", "nogi". "Aρκέω" (dzisiaj przymiotnik "αρκετός") tłumaczy się jak "wystarczający" choć pasuje też "dostateczny" Twoja uwaga sprawiła, że wróciłam raz jeszcze do mojego tekstu i okazało się, że zrobiłam tam inny błąd! A mianowicie: zamiast napisać: "...od zlepku dwóch słów "πους" oraz "αρκέω", co dokładnie miało oznaczać "wystarczający" w "stopach"...", powinnam była napisać całkowicie odwrotnie, czyli: "...od zlepku dwóch słów "αρκέω" oraz "πους", co dokładnie miało oznaczać "wystarczający" w "stopach"..." Niby szczegół a robi różnicę Kajam się (po raz drugi już dzisiaj ). To ja się poddaję! Czytam i czytam i pojąć nie umiem. Trafia do mnie jedynie to, że Słowianie wiedziali, a Grecy sobie wymyślali.
-
Prehistoryczny pochówek w Diros
fodele odpowiedział fodele → temat → Prehistoria (ok. 4,5 mln lat p.n.e. - ok. 3500 r. p.n.e.)
Oczywiście nie, Villemannie Miałam na myśli symbiozę pomiędzy ludźmi zamieszkującymi jaskinię Alepotripa i osobnikami żyjącymi poza nią, w miejscu, które archeolodzy nazywają Ksagounaki. Jedno od drugiego stosunkowo niedaleko Mogłeś się jednak pogubić, gdyż we wczorajszym poście napisałam, że stanowisko Ksagounaki jest na zewnątrz jaskini Alepotripa, a powinnam napisać, iż znajduje się w jej okolicach. Mea culpa... Mogę być jeszcze konkretniejsza, gdyż właśnie doczytałam w innym artykule donoszącym o odkryciu, że wykopaliska prowadzone są "na północ od wejścia do Alepotripa". Tak sobie to właśnie wyobrażam, choć specjalistą nie jestem. Żyli w okolicach tejże jaskini (tym razem mowa o Glyfada, ale też w tej samej okolicy), więc może to co upolowali chowali w jej wnętrzu. A to był żarcik taki Doczytałam jeszcze, że bezpośrednio po odkryciu archeolodzy brali pod uwagę również, że nasza para pochowana w uścisku, to dwaj młodzi mężczyźni, a nie para mieszana. Czekamy więc na wyniki badań, które mają udowodnić: 1. jak stary jest pochówek 2. czy złożone w nim osoby były odmiennej płci 3. czy były ze sobą spokrewnione -
Jeśli dobrze rozumiem sugerujesz, że imię "Ποδάρκης" oznacza tyle co "PodareK" również w języku greckim na podstawie słowiańskiego brzmienia...? Etymologia mówi, że tak nie jest. Pierwotne imię peloponeskiego króla (Podarkis) oznacza tyle co "Szybkonogi" (od zlepku dwóch słów "πους" oraz "αρκέω", co dokładnie miało oznaczać "wystarczający" w "stopach"). Drugie imię Priama (Πρίαμος), nadane mu już po wykupieniu z niewoli oznacza tyle co "Zakupiony", a nie "Podarowany". Ponadto zwróć uwagę, że władca Pylos NAJPIERW miał na imię Podarkis, a POTEM dopiero Priam. Więc zgodnie z Twoją logiką najpierw był "Podarkiem", a potem został "Zakupiony". No i teraz to się już nie trzyma kupy. Wydaje mi się, że uparcie bronisz straconej pozycji.
-
Prehistoryczny pochówek w Diros
fodele odpowiedział fodele → temat → Prehistoria (ok. 4,5 mln lat p.n.e. - ok. 3500 r. p.n.e.)
Na dobrą sprawę jeszcze nie wiadomo czy aby na pewno była to "para mieszana" Niestety trzeba się uzbroić w cierpliwość i poczekać na wyniki badań... Zastanawiam się czy wtedy istniała instytucja małżeństwa... Też bym chciała! Jak tylko coś znajdę i uda mi się ponowić skomplikowaną, jak na mój móżdżek, procedurę wklejania fotek - zamieszczę Innej fotki naszej pary nie znalazłam, ale oto pięknie zachowany (bo nienaruszony!) podwójny pochówek niemowląt w naczyniu ceramicznym. Czas i miejsce te same. -
Prehistoryczny pochówek w Diros
fodele odpowiedział fodele → temat → Prehistoria (ok. 4,5 mln lat p.n.e. - ok. 3500 r. p.n.e.)
I to konkretne miejsce i jego najbliższe okolice są bardzo dobrze znane archeologom. Wykopaliska, o których pisałam toczą się na stanowisku "Ksagounaki" na zewnątrz jaskini Alepotripa w Diros. Sama jaskinia Alepotripa (czyli LIsia Dziura) badana jest przez naukowców od roku 1970. Twierdzą oni, że służyła człowiekowi od zamierzchłych czasów (od 6000 do 3000 p.n.e.). Wydobyto stamtąd tysiące znalezisk: ceramika, narzędzia z kamienia i z kości, biżuteria jak również szczątki ludzi i zwierząt. Istniały tu miejsca, gdzie podłoże wyłożone było kamykami i takie, które ewidentnie służyły jako paleniska czy też liczne nisze, w których magazynowano żywność. Wewnątrz znaleziono również przykryte warstwą kamieni szczątki ludzkie z okresu, kiedy jaskinia była zamieszkała. Tak więc jaskinia wykorzystywana była jako schronienie, miejsce stałego zamieszkania, pracownia, magazyn towarów, a także jako cmentarz i miejsce kultu. Alepotripa była też schronieniem przyjaznym ze względu na to, że w jej wnętrzu znajduje się spore jezioro z wodą pitną. Jednakże wraz z nadejściem roku 3000 p.n.e. (około oczywiście) znikają ślady używania jaskini. Prawdopodobnie doszło do trzęsienia ziemi, które zasypało jedyne wejście. Zostało ono odkryte przypadkiem dopiero w drugiej połowie XX wieku. Jak mówi lokalna tradycja pewien pasterz śledził lisa znikającego pomiędzy skałami, poszedł za nim i odkrył, że zwierzę chowało się w nikomu dotąd nieznanej jaskini przeciskając się do środka niewielką dziurą. Co się działo dalej - możecie się domyślić Ostatnimi laty bardzo dużo artefaktów przynosi właśnie stanowisko Ksagounaki. Odkryto tu spore zagęszczenie ceramiki i innych znalezisk. Badania metodą radiowęglową przeprowadzone przez naukowców Uniwersytetu w Oxfordzie wykazały, iż są to przedmioty z ok. 4200 p.n.e. W tym samym miejscu odkryto liczne pochówki (nienaruszone szczątki dziecka pochowanego w naczyniu, grób trojga osób dorosłych, pochówek niemowlęcia). Wielka ilość narzędzi i sporo "miejsc spoczynku" mogą sugerować, że ludzie żyli tu w sposób intensywny przez długi okres czasu. Przy tym żyli oni poniekąd w symbiozie z mieszkańcami jaskini Alepotripa. Stosunkowo niedaleko Diros jest też inna jaskinia od dłuższego czasu badana przez archeologów. Nazywa się Glyfada. Dla niej z kolei charakterystyczny jest fakt, iż we Wnętrzu znaleziono skamieniałe kości pantery, hieny, lwa, jelenia, kuny i największe ilości szczątków hipopotama w Europie. Tuż przy wejściu znajdowała się ceramika, więc działał tu również człowiek. A wracając jeszcze do ludzi złożonych w grobie w czułym uścisku, co robi na nas tak wielkie wrażenie... Grecy przyznają, że nie jest to sytuacja odosobniona, np. w roku 2008 w Mantui we Włoszech odkryto taki sam rodzaj pochówku (szkielety ludzkie tulące się do siebie) i również pochodzą one z neolitu, ale jest on młodszy gdyż datuje się go na około 3000 r.p.n.e. Także w Turcji odsłonięty został podwójny pochówek, tam jednak zmarli ułożeni byli obok siebie i niewykluczone, że nie pochowano ich jednocześnie. Czekają więc na wyniki drobiazgowych badań licząc na to, że para z DIros okaże się nie jedynym znanym przypadkiem, ale najstarszym -
Witam Cieszę się, że Villemann poruszył temat kóz! Rzeczywiście te niewinnie wyglądające, wielce sympatyczne skądinąd, zwierzęta potrafią wyrządzić niewspółmierne do swych rozmiarów szkody w florze danego regionu. Przypisuje im się np. ogołocenie z roślinności wzgórz kreteńskich (obok innych powodów oczywiście). Jeśli chodzi o cyferki przytoczone z artykułu Kakarasa - nie dam głowy, że się nie pomyliłam, ale nie mogę już tego niestety sprawdzić Z cedrem jest ten problem, że Grecy pod hasłem "κέδρος" rozumieją roślinę zwaną w języku łacińskim "cedrus", którą my z kolei zwiemy "cedrem". Nie jestem w stanie powiedzieć jaki gatunek tego drzewa rósł na wyspie tysiące lat temu, ale dzisiaj są to dwa podstawowe rodzaje: 1. Juniperus phoenicea (jałowiec fenicki) i tu Villemannie możesz mieć rację! Problem polega na tym, że mieszkańcy Grecji jałowiec uparcie określają słowem "άρκευθος" 2. Juniperus macrocarpa. Natomiast cyprys był i jest nazywany "κυπαρίσσι", więc z cedrem nie ma raczej nic wspólnego. Zaznaczę jeszcze, że na Krecie nadal rośnie mnóstwo jałowca i cyprysów, ale swoją drogą mieszkańcy wyspy dumni są właśnie z owych "lasów cedrowych". Więc to chyba mimo wszystko nie to samo. Rzeczywiście tutejszy cedr nie przypomina dostojnych cedrów libańskich, ale i tak robi wrażenie. Spore lasy cedrowe na Krecie można spotkać dzisiaj na wysepce Gavdos, w okolicach Elafonisi, Falasarny, Paleochory... Porastają południowe plaże Krety i wiek niektórych określa się na ok. 300 lat. Można się spodziewać, że są to marne pozostałości tego, co rosło tutaj w czasach starożytnych. Villemannie, nie jestem ekspertką w żadnym zakresie, zaledwie amatorką, ale są na tym Forum osoby naprawdę bardzo kompetentne i im pozostawię sugerowany przez Ciebie temat. Wolę krótką formę, a jako że "gwiazdorzyłam" już w króciutkim poście o wzajemnym przenikaniu się handlu i archeologii (Starożytna Grecja, Ciekawostki ze starożytnej Grecji, post nr 39), w tej materii czuję się spełniona!
-
Owszem. Wczesne przedstawienie kariatyd (np. kory ze Skarbca Syfnijczyków w Delfach) trzymają w ręku symboliczne przedmioty. Najczęściej jest to owoc, ptak bądź pąk kwiatu będące darami dla starożytnych bóstw. Widać to głównie na wczesnych posągach, gdzie ludzka sylwetka jest jeszcze bardzo sztywna, pozbawiona ruchu i gdzie ręce w charakterystyczny sposób przylegają do ciała. Jest też sporo przykładów na to, że kontynuowano ten zwyczaj kiedy rzeźba starożytna rozwinęła się i zaczęto przedstawiać zarówno kory (dziewczęta) jak i kurosy (chłopców) w minimalnym ruchu (jedna noga wysunięta do przodu, ręce odsunięte od tułowia). Jednakże w tym przypadku bardzo często nie wiadomo co dana kora trzymała w ręce, gdyż ta część rzeźby była najbardziej narażona na uszkodzenie podczas upadku. Pierwszy wizerunek kory na poniższej stronie przedstawia dziewczynę trzymającą w ręku pąk kwiatu, ale poniżej widać też przykład kory, która już nie posiada wyciągniętej do przodu ręki więc ciężko stwierdzić co też w niej trzymała... http://educandus.forumotion.com/t1479-topic A wracając jeszcze do Kariatyd z Erechtejonu: tylko na pierwszy rzut oka mogą wydawać się jednakowe. Bardzo różnią się szczegółami, mają różnie ułożone fałdy szat, inaczej splecione warkocze etc.
-
W architekturze starożytnej Grecji (głownie styl joński) Kariatydy bardzo często zastępują zwykłe kolumny. W stylu doryckim natomiast dominowały postaci męskie - Atlasi. O ile Kariatydy podtrzymywały konstrukcję budynku bezpośrednio na głowie mając ręce opuszczone wzdłuż ciała przyodzianego w chiton lub peplos, to mocno zbudowani Atlasi dzierżyli elementy konstrukcyjne na barkach bądź naprężali w tym celu muskuły ramion. Rzeczywiście mówi się, że nazwa Kariatyd wzięła się od młodziutkich mieszkanek miejscowości Karyes z okolic Sparty. Zgodnie z tradycją odbywało się tam święto ku czci bogini Artemidy, w trakcie którego lokalne dziewice tańczyły z koszami pełnymi kwiatów na głowie. Przyodziane były w króciutkie sięgające przed kolana chitony, a ich gracja i piękna postawa ciała podziwiane były w całej Helladzie. Toteż już około od VI w.p.n.e. z wszystkich polis greckich sypały się zamówienia na posągi przedstawiające właśnie Karyjki. Najpopularniejsze oczywiście są Kariatydy z Erechtejonu! Mówi się, że twórca tegoż budynku nakazał zdobienie krużganka postaciami dziewcząt zainspirowany właśnie Karyjkami. Jednakże Kariatydy Erechtejonu w żadnym razie nie przedstawiają mieszkanek Lakonii (jakżeby!?), gdyż zamiast króciutkich chitonów mają na sobie, stworzone w tzw. stylu bogatym, długie doryckie peplosy pięknie oddające powagę i dostojność dziewic ateńskich. Zadaszenie ganku podtrzymywało pierwotnie 6 Kariatyd. W 1801 jedna z nich została wywieziona przez lorda Elgina do Wielkiej Brytanii i dziś zdobi British Muzeum... Wykute w kamieniu dziewczęta, które obecnie oglądamy na Akropolu też są jedynie kopiami. Oryginały ze względu na stopień zniszczenia i zagrożenie zanieczyszczeniami atmosfery zostały przeniesione do Muzeum Akropolu w Atenach. I wyglądają tam pięknie!!! Oprócz wspomnianych przez Furiusza Kariatyd w Delfach, można jeszcze wspomnieć o bardzo znanych kariatydach Eleuzyny czy tzw. "Magemenes" z Salonik.
-
Tak, o to właśnie chodziło Dziękuję secesjonisto! Ładniutko wycięłam fotkę i... nic. No trudno. Nauczyłam się wysyłać fotki z "żaby". W innej formie widocznie nie potrafię. Jeszcze nie potrafię!
-
Znaleziono maleńki bezgłowy i pozbawiony kończyn drewniany posążek! Zachował się dzięki temu, iż przebywał w warstwie błota w odkopanej przez archeologów przydomowej studni. Odkryto go na głębokości ponad 14 m podczas prac nad budową linii metra biegnącej do Pireusu. Pireus posiadał doskonały system zaopatrzenia w wodę, co udowadniają wykopaliska. Sieć składała się z szeregu zbiorników, które gromadziły deszczówkę albo wodę źródlaną i łączyły się ze zbiornikiem głównym. Przy posążku znaleziono fragmenty ceramiki datowanej na koniec okresu hellenistycznego (Iw.p.n.e.) jak również część marmurowej rzeźby Artemidy siedzącej na jeleniu. Sądzi się, że przedmioty pochodzą z domowej kapliczki. Ponadto w studni znaleziono naczynia, deski z otworami, które mogły być częściami mebli, drewnianym grzebyk do rzęs, duży metalowy zbiornik (prawdopodobnie wykorzystywany do transportu wody ze studni) i pozostałości po orzechach włoskich i laskowych, migdałach, oliwkach i winogronach. Posążek przedstawia postać męską. Drewniana rzeźba jest niekompletna – jej wysokość w stanie zachowanym to 0.47m, a szerokość 0,21m . Wprawdzie pozbawiona jest kończyn, nie posiada również głowy, ale i tak to jeden jedyny tego rodzaju przedmiot starożytny jakim może się pochwalić Grecja. Postać ukazana jest w pozycji stojącej, prawdopodobnie wykonuje krok, przyodziana jest w krótką tunikę. Na początku przyszłego roku, publiczność będzie mogła oglądać wyniki wykopalisk w muzealnych gablotach. Wśród nich będą również niepowtarzalne drewniane przedmioty. https://onedrive.live.com/?cid=FF322928A279C9B5&id=FF322928A279C9B5%216040&v=3
-
A zupełnie nie kojarzyłam tego z Sienkiewiczem Znam to wytłumaczenie z wersji greckiego kościoła prawosławnego, gdzie nie pozostawia ono żadnych wątpliwości i jest powszechnie stosowane: http://paterikakeimena.blogspot.gr/2010/08/zeitgeist_3833.html http://www.paterikoegolpio.gr/home.asp?article_id=9
-
Tak właśnie! A konkretnie Ιησούς Χριστός Θεοϋ Υιός Σωτήρ co w sumie daje ΙΧΘΥΣ, a słowo to oznacza w języku greckim tyle co RYBA.
-
Ciekawostki prehistoryczne
fodele dodał temat w Prehistoria (ok. 4,5 mln lat p.n.e. - ok. 3500 r. p.n.e.)
Nie mieści się to w ramach "Ciekawostek starożytnych", więc musiałam założyć nowy temat... Jeden z naukowców kreteńskich jest przekonany, że wynalazcami kalendarza słonecznego są Minojczycy, a nie – jak do tej pory uważano – Babilończycy. Profesor dr informatyki Uniwersytetu Kreteńskiego - Minas Tsikritzis twierdzi, że prehistoryczni mieszkańcy Krety wynaleźli kalendarz słoneczny już w III tysiącleciu p.n.e. Przedmiotem, który naprowadził naukowca na ten pomysł jest pieczęć minojska z 2200 p.n.e. Dowodząc swoich racji szczegółowo opisuje on ów maleńki obiekt w wydanej w tym roku książce „Astronomia cywilizacji minojskiej”, w której oprócz wspomnianej rewelacji znajdują się też odniesienia do kalendarzy księżycowych i księżycowo-słonecznych, a także świąt minojskich związanych z porami roku. Niewielki przedmiocik z kości hipopotama o cylindrycznym kształcie znaleziony został 40 lat temu w miejscowości Archanes przez cenionego archeologa Sakellarakisa, który opisał go wówczas jako „nietypową pieczęć z nacięciami”. Dziś charakterystyczne nacięcia nabrały innego znaczenia i zostały odczytane przez prof. Tsikritzisa jako znaki księżyca powtarzające się 12 razy, czyli miesiące! Wyryte linie pionowe mają być odzwierciedleniem dni, a w samym środku pieczęci umieszczony jest symbol mający przedstawiać kształt wyspy Krety. Według obliczeń matematycznych dokonanych przez autora koncepcji, Minojczycy już w okresie Starych Pałaców posługiwali się kalendarzem, który miał 365,3 dni w roku. M. Tsikritzis jest zagorzałym zwolennikiem Pitagorasa i Euklidesa, od 20 lat systematycznie bada cywilizację minojską, a zwłaszcza jej aspekty astronomiczne. Jest również autorem książki pt. "Dysk z FajstosPhaistos: Przewodnik do odszyfrowania”. Cóż mogę dodać… Byłam na odczycie profesora Tsikritzisa… Jedna z moich koleżanek, wychodząc przed czasem, skomentowała całość jednym zdaniem: „Ja po dwóch szklaneczkach raki widzę na dysku z Fajstos nawet klawiaturę komputerową!” Może była mało delikatna, ale mnie wywód profesora również nie przekonał... Załączam link do fotografi z pieczęcią, a wnioski pozostawiam Wam: http://www.ethnos.gr...&imgid=41851558 -
Na ogół nie reaguję na tego typu rewelacje, dopóki nie zostaną potwierdzone. Myślę, że trzeba do tego podchodzić z dużym dystansem. Przecież nie tak dawno, bo w sierpniu ubiegłego roku, gruchnęła wieść, że grobowiec Macedończyka znajduje się być może w Amfipolis na północy Grecji Pożyjemy zobaczymy. Albo i nie... Tym razem z radością przeczytałam, bo zwyczajnie miło byłoby gdyby Aleksandra odkryli "nasi", nieprawdaż Dziwi mnie tylko, że mimo iż wiadomość została podana 2 maja przez poważną grecką gazetę Ethnos nie znalazłam jej potwierdzenia na oficjalnej stronie Polskiego Centrum Archeologii Śródziemnomorskiej.
-
Zgodnie z wyliczeniami Egipskiej Rady Starożytności było już 140 nieudanych prób lokalizacji grobu Aleksandra Wielkiego. Dziwi to, zwłaszcza że w antyku był on znanym miejscem pielgrzymek odwiedzanym nawet przez cesarzy. Jeszcze w IV w.n.e. lokalizacja grobu Aleksandra była znana... Rzekomo podczas zamieszek religijnych w Aleksandrii szczątki Macedończyka miały zaginąć, a miejsce jego pochówku przestało mieć dla chrześcijan znaczenie. Jest duża szansa, że grobowiec Aleksandra Wielkiego odkryli archeolodzy i historycy Polskiego Centrum Archeologii w Egipcie! Grupa odkrywająca starożytną kryptę kościoła chrześcijańskiego w obszarze Kom El Dikka, w samym środku Aleksandrii, dotarła do mauzoleum wykonanego z marmuru i złota. Znajduje się w nim uszkodzony sarkofag z kryształu i 37 kości. Zniszczony kryształowy sarkofag mógł stać się „ofiarą” grabieży podczas zawirowań politycznych, które dotknęły Aleksandrię za Aureliusza. 37 kości, które są w większości połamane lub poważnie uszkodzone należy najwyraźniej do tego samego dorosłego mężczyzny. Analiza radiowęglowa i szereg innych testów jeszcze trwa, to one pozwolą określić czy szczątki rzeczywiście należą do króla Macedonii. Pochówkowi towarzyszyła niewielka liczba zniszczonej ceramiki. Natomiast sama budowla jest arcydziełem architektury i sztuki. Jeżeli przypuszczenia polskich archeologów okażą się prawdziwe będzie to jedno z najważniejszych odkryć w historii. A grób Aleksandra Wielkiego był dokładnie tam, gdzie wskazywały go wszystkie źródła – w Aleksandrii w Egipcie.
-
Greckie źródła podają, że Konstanty Smoleński, który uratował honor Grecji podczas wojny z Turkami w bitwie pod Velestino (1897) pochodził z rodziny Dimou z miejscowości Fourka (jedna z najwyżej położonych wiosek greckich - Epir). Szlachecki tytuł "Smoleński" miała rodzina rzekomo pozyskać przez fakt posiadania wzgórz Smolikas wchodzących w skład gór Pindou, skąd Dimosowie zbierali podatki zanim udali się na ziemie Habsburgów. Ponoć już od 1770 zamieszkiwali na terenie Węgier... Rzekomo dopiero po wielkim greckim powstaniu narodowowyzwoleńczym, a konkretnie w 1825, ojciec Konstantego Λεωνίδας Σμόλεντς wrócił do Grecji. W książce Jacka Knopka "Polacy w Grecji. Historia i wspóóczesność" znalazłam informację, że wprawdzie T. Sinko podaje, iż Smoleński był pochodzenia węgierskiego, ale już Zygmunt Mineyko miał twierdzić, że był on synem polskiego emigranta. Również o. Marcin Czermiński wielokrotnie odwiedzający Grecję na przełomie XIX i XX wieku pisał, iż Smoleński miał polskie korzenie... Gdzie leży prawda? Jeśli rzeczywiście Smoleński był Polakiem, czemu zawdzięcza nazwisko?
-
Czytając książkę "Ταξίδια και έρευνες στην Κρήτη του 1850" (w oryginale "Travels and Researches in Crete"), której autorem jest Thomas Abel Spratt, natknęłam się na od dawna nurtującą mnie informację. Otóż Spratt, cytując zapiski Onorio Belli (przyrodnika włoskiego, który odwiedził Kretę końcem XVI wieku), przywołuje opis jednego z teatrów zbudowanych w starożytnym Ierapetra. Pisze: "Teatr miał co najmniej jeden rząd głośników wykonanych z brązu, na co wskazują miejsca ich usytuowania, należą one do najlepiej zachowanych. Mieszkańcy wyspy, którzy nie wiedzieli czym jest teatr, nazywali je piecami." Tego typu zapisków nie było już we wspomnieniach późniejszych podróżników jak Tournefort czy Pashley. Mimo to kapitan Spratt postanowił osobiście sprawdzić jak wygląda teren niegdysiejszego teatru w czasach sobie współczesnych, czyli w drugiej połowie XIX wieku. Okazało się, że nie było widać już nawet siedzisk teatralnych. Z jego zapisków wynika, że nie było też widać nisz, w których miały się znajdować owe "naczynia do przesyłania dźwięku". Nadmienia jednak, że zależnie od zasobności danej okolicy naczynia te wykonane były z ceramiki bądź metalu... Nie wiem na jakiej podstawie wysnuł ten wniosek. Sugerował również, że była to specyfika teatrów kreteńskich. Mylił się ponieważ nie jest to odosobnione odkrycie, słyszy się o tym również w przypadku innych teatrów antycznych. Architekt i archeolog, Georgios Karadedos, który początkiem XXI wieku badał teatr starożytny w Dion twierdzi, że takie same naczynia posiadał przybytek tego starożytnego miasta Pierii. Powołuje się przy tym na Arystoksenosa z Tarentu, który miał dokładnie wyjaśnić sens i położenie poszczególnych kotłów wzdłuż diazomata widowni teatralnej. I do tej pory wszystko pasuje, choć nie wiem, czy było to regułą. Bardziej jednak interesuje mnie co innego: nigdzie nie mogę się doszukać informacji jak konkretnie wyglądały te "kotły", jaka była ich wielkość i kształt. Jeżeli były metalowe, to na pewno stanowiły pokusę dla okolicznej ludności i logicznym jest, że nie przetrwały. Ale co stało się z tymi ceramicznymi? Dlaczego miałyby się nie zachować do naszych czasów? Czy ktoś z szanownych Forumowiczów ma pojęcie gdzie można znaleźć ilustrację takiego antycznego głośnika? Będę wdzięczna
-
Starożytny teatr grecki - głośniki (kotły) z brązu
fodele odpowiedział fodele → temat → Starożytna Grecja
Bardzo mocno Wam dziękuję!!! Pooglądam sobie to wszystko. Kościelne garnce dźwiękowe znam dobrze, są powszechnie stosowane w świątyniach prawosławnych. Muszę sobie jeszcze wyobrazić starożytne głośniki -
Ponoć rzeczywiście w Asklepionach greckich wykorzystywano psy, które lizały rany chorych. Jest o tym mowa w ateńskim Muzeum Akropolu. Istnieje mit mówiący o narodzinach Asklepiosa, który uzasadnia obecność psa u stóp tego półboga... Ojcem Asklepiosa był Apollo, który zakochał się w księżniczce tesalskiej o imieniu Koronis. Owocem tej nieszczęśliwej miłości (Koronis nie odwzajemniała uczucia boga sztuki) był mały Asklepios. Księżniczka obawiając się jednak gniewu swojego ojca, który nie wiedział o jej ciąży urodziłα maleństwo daleko od własnego królestwa w pewnej górskiej jaskini w okolicach Epidauros. Pozostawiła dzieciątko na pastwę losu i odeszła. Chłopiec miał jednak szczęście, gdyż codziennie do jaskini przychodziła koza, która karmiła go swoim mlekiem. A pewnego dnia pojawił się zwabiony płaczem dziecka pies pasterski, który zobaczywszy niemowlę sprowadził do jaskini pasterza. Od tej pory góra z pieczarą, która chronił małego Asklepiosa nazywa się Tithio (Τίθιο) od starożytnego słowa oznaczającego karmicielkę - ku czci kozy. A sąsiednie wzniesienie nosi nazwę Kynortion (Κυνόρτιον) ku chwale psa (w starożytnej Grece - κύων), który uratował życie przyszłego uzdrowiciela. Asklepios miał więc powody, by lubić psy Wydumała fodele uwielbiająca "zwierzątkowe" tematy
-
„Nowinka” ta ujrzała światło dzienne stosunkowo dawno. Już 100 lat temu naukowcy odkryli starożytne miasto egipskie Tebtynis, a w nim liczne papirusy. Wtedy nie zajęli się jednak tłumaczeniem znalezisk pisanych, toteż dopiero w naszych czasach zainteresowano się ich treścią. Jeden z dokumentów to list sprzed ok. 1800 lat napisany w języku greckim. Epistoła jest „dziełem” żołnierza (prawdopodobnie ochotnika), który nazywał się Aureliusz Polion. Młody żołnierz Legionu II Adiutrix stacjonował gdzieś w Panonii (obecne tereny Węgier). Gdybyśmy nie wiedzieli, iż list powstał w pierwszych wiekach naszej ery, spokojnie można by powiedzieć, że napisany został przez jakiegokolwiek współczesnego młodego chłopca odbywającego służbę wojskową z dala od rodzinnego domu. Z listu Aureliusza wyziera ogromny niepokój spowodowany faktem, iż jego pozostawiona w Egipcie rodzina nie koresponduje z nim, mimo iż on systematycznie wysyła listy. On sam napisał już 6 listów i na żaden nie otrzymał odpowiedzi… A przecież nad Nilem pozostawił matkę, siostrę i brata! Nic dziwnego, że młodzieniec czuje się rozżalony, ale przede wszystkim zaniepokojony. Do tego stopnia, że zamierza poprosić zwierzchników o możliwość przerwania służby w celu odwiedzenia bliskich. A przecież podróż z Panonii do Egiptu w tamtych czasach zajęła by mu ponad miesiąc! List Aureliusza miał być dostarczony rodzinie dzięki pośrednictwu weterana, który właśnie kończył służbę w legionie. Nie wiadomo jednak czy kiedykolwiek trafił do rąk adresatów, znaleziono go bowiem poza terenem jednej ze świątyń w Tebtynis… Sam list znajduje się w bibliotece Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley. Natomiast jego tłumaczenie wykonane przez Granta Adamsona z Uniwersytetu Rice dostępne jest w Biuletynie Amerykańskiego Towarzystwa Papiroligicznego.
-
Też jestem ciekawa Na razie informacje są bardzo skromne, niestety, pewnie dlatego, że znalezisko świeżutkie. Podano jedynie ilość grobów i ich datowanie na od VII do IX wieku.
-
Wbrew pozorom mamy niemało źródeł wiedzy na temat drewna stosowanego przez Greków w okresie antycznym! Pochodzi ona głównie z epigrafów, oraz pism Teofrasta („Badania nad roślinami”), Pliniusza i Witruwiusza, z dzieł pisarzy starożytnych (Sofokles, Arystofanes, Pindar, Platon) i papirusów egipskich. Grecy używali różnych gatunków drewna, które stosowali głównie do celów budowlanych i w przemyśle stoczniowym. Znali się na jego twardości, trwałości, odporności na próchnienie, działanie wilgoci i słońca. Ważne było też pochodzenie danych gatunków. Drewno było bardzo często używanym produktem, toteż pod słowem „materiał” (ύλη) Hellenowie rozumieli przede wszystkim drewno. Najczęściej stosowanym przez starożytnych drewnem były: - dąb (wiele gatunków). Zdaniem Teofrasta był bardzo ciężki w obróbce. Używano go do tworzenia słupów, progów, nadproży, konstrukcji podziemnych i w przemyśle stoczniowym. Z tych „wielu gatunków” najczęściej stosowany był dąb skalny i dąb bezszypułkowy; ten ostatni był najcięższym rodzajem drewna stosowanego w Grecji i używano go do tworzenia zawiasów ekskluzywnych drzwi, osi kół, klinów, uchwytów narzędzi. - dereń stosowano do stabilizowania konstrukcji budowlanej (drewniane bolce – czopy łączące bębny kolumn np. w świątyni Posejdona w Sounion) - drewno figowe było silne i wytrzymałe, ale nigdy nie stosowano go w ustawieniu horyzontalnym, a wyłącznie w pionie. Używane do budowy rusztowań. - morwa była wytrzymała, łatwa w obróbce i, co ważne, nie butwiała szybko - lipa dawała długie deski na drzwi i sufity - tuja wymieniana już przez Homera też stosowana była do tworzenia drzwi i podłóg - cedr libański, afrykański i kreteński był ceniony z racji długiej „żywotności” i sporych rozmiarów. Robiono z niego belki podłogowe i sufitowe, schody i drzwi. Z niego powstały też kolumny północnej strony Erechtejonu Akropolu ateńskiego. - sosna stosowana w budownictwie i przemyśle stoczniowym - jodła uważana była za sprężystą, ale podatną na próchnienie i działanie korników. Używano jej na belki dachowe i drzwi. - cyprys był cenionym materiałem z racji trwałości, odporności na wilgoć i gnicie. Dawał długie belki i deski toteż używano go do tworzenia słupów, kolumn, sufitów. - wiąż odporny na zmiany pogody, dawał belki proste i trwałe. Robiono z niego, drzwi i okna, luksusowe balustrady, sufity kasetonowe, koła pojazdów. - orzech stosowano do konstrukcji podziemnych. Starożytni zauważyli, że pęknięcie belki orzechowej poprzedzał charakterystyczny dźwięk - oliwka nie poddawała się robakom, dawała długie belki idealne na belki poziome konstrukcji budowlanych. - cedr z gór Ida na Krecie stosowany był jako licówka - winorośl używana była do budowy schodów - heban, sprowadzany głównie z Libanu i Etiopii był gruby, solidny i używano go tylko w bardzo ekskluzywnych budowlach czy rzeźbach (np. posąg Zeusa Fidiasza) - lotos małe drzewo libijskie dawało ciemne drewno stosowane w celach dekoracyjnych Naczynia drewniane tworzono głównie z cyprysu,, drzewa arachidowego i oliwki. Bywało, że od realizacji przedsięwzięć publicznych na szeroko zakrojoną skalę dostarczano drewna z bardzo odległych regionów. Teofrast pisze, że drewnem doskonale sprawdzającym się w tektonice (i w szkutnictwie) było drewno macedońskie, gdyż było gładkie i pozbawione sęków. Cenione było też drewno pontyjskie oraz z zachodnich wybrzeży Azji Mniejszej. Dobre gatunkowo miało też być drewno z Ftiotydy. Najgorsze zaś było drewno pochodzące ze wzgórz Parnasu i z Eubei, było ono chropowate, miało sporo sęków i szybko próchniało. Dużo drewna (głownie budowlanego) wywożono też z Koryntu, Sykionu, Arkadii, Zakynthos, Krety, Karpathos, Miletu, Cypru, Syrii, Sycylii, a nawet z Korsyki. To ostatnie było wyjątkowo pożądane ze względu na długość belek czy desek. W rozumieniu Greków długie drewno to tzw. δωδεκάπηχη, czyli materiał mający ponad 5,8 m. Często uzyskiwano go z akacji egipskiej. Inskrypcja z Dilos donosi o drewnie świerkowym o długości 68,82 m. Inny napis, tym razem z Erechtejonu, głosi o używanych przy jego budowie belkach długości 7,84 m. Najczęściej stosowane drewno miało długość 12 łokci i było świerkowe, cedrowe lub dębowe. Jeden z epigrafów pochodzący z 346 r.p.n.e. przytacza magazyn w Pireusie należący do niejakiego Filona z Eleuzyny, architekta parającego się zadaszaniem budynków publicznych, który posiadał stosunkowo długi budulec drewniany. Ceny drewna również znamy z epigrafów. Ten z Eleuzyny z IV w.p.n.e. mówi, że drewno cedrowe o długości 3,9 m, szerokości 0,12 m i grubości 0,06 m kosztowało 70 drachm, czyli 2330 drachm za kubik. Była to sześciokrotna wartość drewna wiązowego tych samych gabarytów. Powodem różnicy w cenie była oczywiście odległość z jakiej sprowadzano ten ekskluzywny towar. Na wyspie Delos w tym czasie płacono 70 drachm za sztukę drewna o długości 7,80 m. W Epidauros wóz wypełniony drewnem o długości 22 stóp kosztował 40 drachm. Krótko mówiąc im krótsze były deski czy belki tym tańsze (nie dotyczy materiału sprowadzanego z odległych krain). Drewno konserwowano za pomocą smoły, a wcześniej przecierano je piachem. Witruwiusz pisze, że ochronie przeciw gniciu służyło wstrzykiwanie oleju cedrowego, tzw. κεδρία, często wymienianego w papirusach. Stosowano też inne sposoby konserwacji. Używano w tym celu olei, żywicy, tłuszczy wszelkich, wosku, solanki i wody morskiej. Praca cieśli budowlanego w V w.p.n.e. była wyceniana na 1 drachmę dziennie. Taką samą płacę otrzymywał architekt. Tyle otrzymywali budowniczy Erechtejonu… No i jeszcze kwestia braku lasów we współczesnej Helladzie. Grecy (i wszyscy okupanci tego kraju) długo i skutecznie pracowali nad tym by wyplewić lasy na terenie swojego kraju! Kreta była pozbawiana lasów już w czasach minojskich. Lud Keftiu sukcesywnie eksportował drewno cyprysowe do Egiptu (wiemy o tym z papirusów). Czary złego powoli dopełnili Wenecjanie panujący na wyspie ok. 450 lat i traktujący ją jak przynależną im własność, z której eksploatacji nigdy nie będą rozliczni. Wyczytałam, że szacuje się, iż starożytny ośrodek hutniczy potrzebował 4 000 000 ha lasów do właściwego działania. To też musiało pozostawić ślad... Sporą część lasów na Peloponezie i na Krecie na przełomie XIX i XX wieku wycięto pod produkcję skrzynek na sułtanki. Brzmi to może zabawnie, ale w tym okresie był to główny towar eksportowy Grecji i należało go do kraju przeznaczenia (głównie Francji) dowieźć w ładnych drewnianych skrzyneczkach Bazowałam głównie na pracy dr Joannisa Kakarasa "Zastosowanie drewna w Grecji od starożytności do dziś".