Złomiarz
Użytkownicy-
Zawartość
107 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez Złomiarz
-
Dane o prowadzeniu przez katów "lumpeksów" z rzeczami po skazańcach są potwierdzone. Poza tym, w średniowieczu podchodzono do ubrań inaczej, niż dziś - większość tkanin była solidna i trwała, i ubrania nie niszczyły się tak łatwo. (nawet dzisiejsze stroje używane w RR, choć z dużo gorszych tkanin, są naprawdę "heavy duty"). Dbano o nie, by części garderoby mogły służyć nawet przez kilkanaście lat. Kiedy już jakaś część odzienia nie nadawała się do użytku, pruto ją i z tkaniny wycinano inne ubrania. Tak więc po pobycie w lochu ubranie mogło najwyżej cuchnąć, ale nie było łachmanem, w jakim na filmach pokazuje się skazańców. Ścięcie głowy było nie lada sztuką, i zdarzały się wypadki surowego karania katów, którzy podczas egzekucji nie popisali się precyzją. Pięknie jest to pokazane w filmie "Henryk VIII" (wprawdzie to nie średniowiecze, ale obyczaj podobny), w którym król dla swojej żony sprowadza najlepszego kata z bodajże Florencji, by oszczędzić jej cierpień, zaś znienawidzonego zdrajcę oddaje w "opiekę" niedoświadczonemu młodzikowi. [ Dodano: 2007-03-04, 09:36 ] Toporem zdaje się dopiero od XVIw. Ścięcie mieczem było zaiste karą dla szlachetnie urodzonych, innych wieszano. Ciekawe jest to, że w uznaniu odwagi skazańca można było ściąć go na klęcząco (aby mógł pokazać, że nie uchyli się od ciosu), zaś tchórzy przywiązywano do krzesła.
-
cóż przepraszam za długą nieobecność. To naprawdę jest proste - jak się nazywa człowiek, który walczy przez chorągwią? [ Dodano: 2007-03-19, 18:14 ] Dobra, widzę, że nikt nie odpowie - chodziło o przedchorągiewnego. Zadajcie pytanie - kto pierwszy, ten lepszy!
-
Znałam nazwisko Dypold von Koekerlitz, ale chodzi chyba o tę samą osobę. Zadawaj pytanie!
-
Jak nazywał się krzyżacki rycerz, który pod Grunwaldem oderwał się od chorągwi W.Mistrza i zaatakował Jagiełłę? (ten zabity przez Zbyszka Oleśnickiego)
-
Wiedźminem - mogłabym straszyć dzieci. Ew. Hanem Solo, ale wtedy przeszłabym na stronę Imperium i rozbroiła tę jak to określił Imperator w którejś z parodii "bandę p...ych nastolatków".
-
Kawa... Mam wszelkie syndromy uzależnienia - piję ją w każdej postaci, także zimną, niedobrą, rozpuszczalną, byle mocną - choć najbardziej lubię latte. Jacyś żli ludzie usiłują ściemniać, że herbata także zawiera kofeinę, a do tego teofilinę, która daje uczucie radości - ale jak dla mnie liczy się ilość. 200mg to optymalna dawka z rana...
-
Lucy? Imię pochodzi od piosenki Beatelsów "Lucy in the sky with diamonds", którą podobno grano całą noc, świętując odkrycie szkieletu.
-
Nie będę oryginalna, jeśli polecę "Jesień Średniowiecza" J. Huizingi. Książka ta jest syntetycznym ujęciem przemian kulturowych i światopoglądowych jakie miały miejsce w tej epoce, pomaga zrozumieć trudny i złożony proces obumierania kultury rycerskiej i narodziny renesansu. Prócz swoich przemyśleń autor podaje wiele opisów zdarzeń z epoki i cytaty z tekstów. Należy jednak podchodzić do książki z pewną rezerwą. Autor żył na początku XXw, i był nieco uprzedzony do epoki, co można wyczuć w niektórych fragmentach, a nawet nasuwa się wniosek, że historyk nie rozumiał pewnych procesów, nie miał zdolności wczucia się w psychikę ludzi średniowiecza i dla tego pewne procesy interpretował mylnie. W ogólnym rozrachunku jest to ciekawa książka, pozwalająca poznać specyfikę epoki i dająca szerokie spekrtum przykładów. Polecam również "Europę w XIV i XVw." Denisa Haya, profesora uniwersytetu w Edunburgu. Wydawnictwo poleca książkę jako podręcznik uniwersytecki, co jest poniekąd słuszne, bo dzieło zawiera dogłębną analizę pewnych zjawisk, opisuje dokładnie wpływ pewnych zdarzeń historycznych na przemiany kulturowe i ekonomiczne. Odwołuje się przy tym do wiedzy, jaką powinien posiadać czytelnik, dla tego nie polecam jej osobom początkującym w zapoznawaniu się z historią i kulturą średniowiecza. Jak przystało na podręcznik, jest też nieco nużąca, ale warto zapoznać się z jej treścią. Dla znawców epoki jak i dla laików ciekawą lekturą może okazać się książka "Rycerze średniowiecznej Europy łacińskiej". profesora UW, Franciszka Kusiaka. Jest napisana lekkim, przejrzystym językiem i w ciekawy sposób omawia najważniejsze elementy kultury rycerskiej. Jest wręcz nasycona przykładami, anegdotami i opowieściami o życiu średniowiecznych rycerzy, co nie tylko pozwala lepiej zrozumieć, o czym pisze autor, ale także wyciągać własne wnioski.
-
Szczerze mówiąc nie o to mi chodziło. Schiltron to nazwa formacji w wojsku szkockim, czoła oddziału uzbrojonego w piki, mnie natomiast chodzi o funkcję jaką pełnili konkretni rycerze w danej bitwie. Podpowiem, że liczba pojedyncza tego rzeczownika oznacza jedną osobę, a nie jeden oddział.
-
Ja odradzam wszystkim trylogię Bunscha o Aleksandrze Wielkim - o ile sam początek "olimpias" mogłam jeszcze strawić, a nawet sprawiło mi to pewną przyjemność, to późniejsze rozdziały stają się wielkim morzem suchych faktów rodem z dziennika pokładowego albo spisu inwentarza, po którym pływają stateczki - łupinki scen opisanych jako tako fabularnie, przy czym bez najmniejszej iskry polotu. Stosunek opisów w stylu "Aleksander wszedł do namiotu i zobaczył ... " do "Wyprawa w ciągu n dni przemierzyła drogę od miejscowości a do b po drodze mijając rzekę X gdzie popasali przez m dni i wzgórze Y gdzie popasali przez p dni i stracili Z koni z powodu ataku wściekłych zajęcy" wynosi mniej więcej 1:300. Miałam też niestety styczność P. Coelho, i nie mogę oprzeć się wrażeniu, że zachwycają się nim osoby zafascynowane nowym okultyzmem, wróżkami, dobrą karmą, przebaczeniem, spełniającą marzenia wiarą we własne siły i całą resztą strasznej mikstury wszelakich religii, która ma pomagać sfrustrowanemu społeczeństwu udawać, że jest na świecie dobro - stąd może jego popularność. Wciąż są jeszcze ludzie, dla których robi się filmy o wiecznej szczęśliwej miłości, o pokonywaniu zła i własnej słabości, i wszelkie inne zakończone happy endem dziełka mające powodować katharsis, a powodujące najwyżej próchnicę - tak są przesłodzone. [ Dodano: 2007-01-08, 14:46 ] Oprócz wielu innych aspektów książka porusza też temat dorastania, a 30 lat to wiek, w którym ludzie naszego systemu społecznego przeważnie się ustatkowują i dorastają.
-
Jak nazywali się rycerze (funkcja) którzy podczas bitwy zajmowali miejsca z przodu formacji (np na czele klinu w szyku klinowo-kolumnowym) i mieli za zadanie osłaniać chorągiew przed zdobyciem jej przez przeciwnika?
-
W średniowiecznej Polsce podatek od majątku ziemskiego, zależny od jego wielkości - przez Kazimierza Wielkiego ustalony na 12 groszy od łana w majątkach rycerskich i 24 grosze od łana w majątkach kościelnych. Nazwa zaczerpnięta od "radła" czyli narzędzia rolniczego - bardzo często nazwa daniny wskazywała na to, od czego zależała jej wysokość i z czym danina była związana (podobnie "podymne" naliczano od "dymu" czyli gospodarstwa domowego.)
-
Bardzo dobrze
-
Juhu! W takim razie, jaki święty był opiekunem "artystów estradowych", kuglarzy i chorych na padaczkę?
-
Mendog? Wielki książę Litwy, zjednoczył księstwa plemienne, przyjął chrzest w 1251 po to, by uzyskać zgodę na koronację na króla, po czym powrócił do pogaństwa.
-
Europejczykom ta metoda również nie była obca, z tym, że nie patyczkowali się z duszeniem. Całego delikwenta owijano rzemieniem. Mnie osobiście przerażają, ale i napawają podziwem dla pomysłowości tortury inkwizytorskie. Po pierwsze dla tego, że były tak starannie usystematyzowane i obwarowane wieloma przepisami, a po drugie, że w torturach pierwszego stopnia (najłagodniejszych) wykorzystywano metody naprawdę banalne, a mogące po pierwsze przysporzyć wielkich cierpień, a po drugie niezbyt szkodzące zdrowiu. Hitem na czarnej liście jest według mnie widelec, którym unieruchamiano głowę odchyloną maksymalnie do tyłu. Więzień oczywiście mógł się wyprostować, ale wtedy...
-
Z historycznych filmów głosuję na Troję - nie było w tym ani pół Homera, nie mówiąc o dekoracjach rodem z "czarodziejki z księżyca". Podobało mi się parę pobocznych motywów, ale generalnie wypada na minus. Z filmów niehistorycznych polecam "Żołnierzy kosmosu". "Musimy postawić na szali swoje wartosci, swoją krew, a nawet swoje życie, aby to ludzie, a nie insekty, panowali w galaktyce". Przy tym X-meni to naprawdę ambitne kino konesera.
-
Ja również, jak Virtualbob, preferuję lekkie sztuki, bo chociaż wiem, że czasami należałoby się odchamić, współczesne podejście do sztuki w ogóle raczej mnie odrzuca. Na Mayday'u byłam dwa razy, za pierwszym pdobno tak ryczałam ze śmiechu, że koleżanka na drugim końcu balkonu poznała, że to ja.
-
Coś ten temat umarł - ciekawe, dlaczego? Myślę, że warto też spojrzeć na ekonomiczne konsekwencje epidemii w 1348r., która, mówiąc najprościej, zmieniła stosunek popytu i podaży na rynku pracy. Nagle ziemia przestała mieć wartość, ponieważ nie miał na niej kto pracować (kroniki wspominają, że majątki sprzedawano w Anglii nawet za 1/3 tego, co warte były przed wybuchem epidemii), tym samym posiadacze tej ziemi - panowie feudalni - stracili na znaczeniu. Brakowało nie tylko chłopów, ale rzemieślników w miastach, co powodowało wzrost cen ich wyrobów (wiele miast nakładało specjalne ograniczenia - i to kilkukrotnie, co dowodzi, że zakazy nie były specjalnie pilnie przestrzegane). W konsekwencji dżuma miała wpłynąć na upadek feudalizmu. I jeszcze takie pytanie - odniosłam wrażenie, że określenie "czarna śmierć" stosuje się dla epidemii dżumy z połowy XIVw. a nie dla samej choroby. Tak? Nie?
-
Obawiam się, że tak. Zawisza zginął pod Golubaczem czy jakkolwiek się to pisze, w 1428r. Legenda głosi, że Turcy wzięli go za niemieckiego księcia, i dwaj rycerze, nie mogąc zdecydować, któremu z nich Zawisza ma przypaść jako jeniec, zabili go podczas kłótni.
-
Średniowiecze to epoka zacofania czy nie?
Złomiarz odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Nauka, kultura i sztuka
Myślę, że nie należy porównywać średniowiecza z antykiem, ale koniec średniowiecza z jego początkiem. Cywilizacja w Europie nie zmarnowała tego 1000 lat, postęp był ogromny. Ponadto średniowiecze (mam na myśli już pełne) było w pewnym sensie "cofnięte" względem antycznej Grecji i Rzymu tylko w pewnych dziedzinach, w innych tak diametralnie różne, że nie ma mowy o jakimkolwiek porównaniu (chociażby filozofia), a w jeszcze innych kontynuowało rózwój osiągając znacznie wyższy poziom (głównie jeśli chodzi o technikę). -
To jedna z wersji legendy o tarciach Saladyn|Asasyni. Ta bardziej softcore'owa. Inna mówi, że przybysz w namiocie Saladyna dobył noża i zbliżył się do wodza, chcąc go zabić. Ten wezwał natychmiast straż. Przybysz powiedział do strażników: "W imię Allacha, nakazuję wam go zabić" - i rzeczywiście strażnicy zamiast bronić swego pana zaczęli go atakować, jednak przybysz odwołał rozkaz, w tej wersji również uznając, że sama demonstracja siły wystarczy. Podobno rano Saladyn był już daleko od miejsca zdarzenia.
-
W VIII wieku żył jakiś dziwny człowiek, który kazał włodarzom i "królom" rozsypującej się w oczach Brytanii wziąć pośladki w garść i zjednoczyć się w walce z najeźdźcami. (tylko kto to był? normanowie??? chyba za wcześnie na to...piktowie? jakieś inne psubraty??). Zjednoczenie nie trwało długo i tak naprawdę o państwie fajwokloków można mówić dopiero od kiedy wzięli się za nich porządni i rzeczowi normanowie. "Rycerze" okrągłego stołu tak naprawdę byli królami tych maciupeńkich pseudopaństewek, ktorych jakiś energiczny człowiek, nazwany Artusem, czyli niedźwiedziem, zebrał u siebie, posadził w kółeczku i kazał im się zachowywać jako dorośli ludzie. Ta tradycja przetrwała jeszcze do XV wieku, kiedy to rycerzo okrągłego stołu wciąż przedstawiano w koronach.
-
Tak, słowo assasin, assasinate wzięło się wlaśnie od asasynów. Byli odłamem muzłumanów wyznających prawo Alego zamiast prawa Mahometa. "Starzec z gór" czyli przywódca asasynów miał wmawiać swoim podwładnym, że wizje cudownego szczęścia po zażyciu haszyszu są odzwierciedleniem rajskich rozkoszy, do których będą dopuszczeni, jeśli zginą w walce na jego polecenie. Przywódca sekty przynajmniej w XIII w zajmował się politykowaniem na równi z dowódcami państw (Czyny Ludwika Świętego Króla Francji opisują próbę podpisania układu z krzyżowcami). Swoje odważne żądania motywował możliwością pozbycia się niechcianego króla w razie, gdyby ten odmówił, lub też pomocą w usunięciu władców stojących na drodze kryżowcom. W końcu jednak nikt nie zginął, więc widocznie asasyni nie byli aż tak potężni. Podobno jeszcze w czasie I WŚ sekta ta miała być pomocna przy sabotażach i innych militarno-politycznych szachermacherach.
-
A wierzysz, że miala wizje,a nie zwidy? Pod Paryżem chyba inni dowódcy za bardzo w nią uwierzyli, a przecież to była dziewczynka ze wsi. Póki byla maskotką wojska, było dobrze, ale kiedy zaczynała działać sama, sypało się.