Delwin
Użytkownicy-
Zawartość
300 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez Delwin
-
Skarbowość zaboru i dzielnicy pruskiej - fiskalizm
Delwin odpowiedział Delwin → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Będę szukał - niestety na pewno w wersji elektronicznej w bibliotece GUS ich nie ma (chyba, że nie umiem znaleźć). -
Widłobody - to jest komentarz co do zasady nie do naszego konkretnego przypadku. Rozumiem jednak, że zawodowo się tym nie zajmujesz i ta kwestia Ci umyka. Po pierwsze 70 lat to nadal może żyć małoletnia ówczesnie córka/syn. Po drugie tu chodzi o osoby nie utrzymujące kontaktów (mimo takiej możliwości) a nie dlatego, że dziadka załatwili w Katyniu. Krąg rodzinny ograniczony do dziadków-wnuków jest traktowany jako "standardowy" i cześć pamięci dziadka (np. bohatera wojennego i kawalera Virtuti Militari) prezentowany np. poprzez aktywny udział wnuka w opiece nad grobem jak najbardziej może prowadzić do ustalenia, że owa więź z osobą zmarłą jest autentyczna. To, że nie znamy orzecznictwa na temat o niczym tu nie świadczy.
-
Raczej SAP by się nie załapał. Vide komentarz Pawła Księżaka (za System Informacji Prawnej Lex): Oprócz opisanego elementu kult pamięci osoby zmarłej obejmuje również ochronę czci i prywatności tej osoby w zakresie, w jakim godzi to w uczucia osób najbliższych (wyrok SN z dnia 24 lutego 2004 r., III CK 329/02, OSNC 2005, nr 3, poz. 48; A. Szpunar, O ochronie pamięci osoby zmarłej, Palestra 1984, nr 7-8, s. 1 i n.). W tym wypadku konieczne jest wąskie zakreślenie granic przyznanej ochrony. Po pierwsze, legitymacja czynna może być przyznana jedynie osobom najbliższym zmarłego (małżonek, krewni w linii prostej bliskiego stopnia, rodzeństwo, konkubent) z wyłączeniem dalekich krewnych, przyjaciół, wielbicieli itd. Po drugie, podkreślenia wymaga, że chodzi tu o ochronę własnych dóbr osobistych osób najbliższych, a nie bezpośrednio czci zmarłego, więc nie może być automatyzmu w przyznaniu ochrony takim osobom w razie każdego stwierdzenia obrazy zmarłego. Przykładowo, osoba najbliższa, która nie utrzymywała ze zmarłym kontaktów lub sama zachowywała się wobec niego niewłaściwie, nie może domagać się ochrony. Po trzecie, ochrona taka nie jest nieograniczona w czasie. Po wielu latach od śmierci danej osoby odpada cel ochrony jej pamięci (A. Szpunar, O ochronie..., s. 10). Po czwarte, ochrona ta powinna ograniczać się raczej do wypadków rażących. Trafnie podkreślał A. Szpunar, że sala sądowa nie powinna być miejscem, gdzie kształtuje się ocena działalności twórczej, zawodowej lub publicznej osoby zmarłej (A. Szpunar, O ochronie..., s. 10). W tym kontekście jednak atak na ojca czy dziadka to jak najbardziej. Pochwalanie faktu zabójstwa danej osoby bo była "takim darmozjadem", że trzeba jej było w tył głowy... Oczywiście to, że można to nie znaczy, że trzeba. Ludzie z różnych powodów swoich uprawnień nie wykorzystują.
-
Skarbowość zaboru i dzielnicy pruskiej - fiskalizm
Delwin odpowiedział Delwin → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
No i poczytałem ale poziom rozbicia danych jest tylko do poziomu Prus jeśli dobrze rozumiem te wydawnictwo. Dostałem wczoraj "Polskę w liczbach" t.2 ale tam chyba też nic więcej nie ma... mam jednak pewien pomysł jak trochę te dane przybliżyć - choć w bardzo koślawy sposób. Mianowicie w Roczniku z 1917 wydanego w KP bodajże obliczono średnią "moc" podatkową dla Wielkopolski liczoną na głowę w porównaniu do reszty Prus. Być może pewne przybliżenie da się osiągnąć poprzez podzielenie ogólnych wpływów skarbowych dla całych Prus i wykorzystanie współczynnika dla samym podatków. Oczywiście słabością jest brak wiedzy jak wyglądąły wpływy do budżetu centralnego... -
Jakim skazaniem? Ochrony dób osobistych dochodzi się co do zasady w procesie cywilnym. A dobre imię przodka (część osoby zmarłej) i potencjalnie jego potomka (poprzez atak na osobę nieżyjącą jak najbardziej można zaatakować kogoś innego) jak najbardziej ochronie podlega.
-
Khem - w realu w ultimatum (które było tak skontruowane aby przez przypadek go Polacy nie przyjęli) dopiero pojawiła się kwestia "zwrotu korytarza" i to całego. Sojusznikowi się tego (tak od "ręki") nie robi. A odmawianie przychodziło nam prosto. W realu decyzja "zamkowa" była taka, ze bedziemy się bić i bez sojuszników. No i biliśmy się.
-
Kolega czytał treść tej wypowiedzi jak mniemam. Materiał na pozew o ochronę dóbr osobistych by się znalazł. Na przykład za nazwanie czyjegoś zamordowanego ojca "darmozjadem" - tak na dobry początek.
-
Ależ to oczywiste, że Hitler by oszukiwał - pytanie czy próbując lawirować nie oszczędzilibyśmy sobie strat. Nie mówię, że to było łatwe - ale mam problem z przyjęciem tezy, że jedyną opcją było dać się wyrżnąć.
-
Skarbowość zaboru i dzielnicy pruskiej - fiskalizm
Delwin odpowiedział Delwin → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Nie - dzięki za źródło. Będzie biednie i wolno bo o ile niemiecki (jeszcze) trochę znam to gorzej z czytaniem gotyku... -
Po pierwsze: wskutek wstępnego sojuszu z Hitlerem nie ma kampanii wrześniowej. Hitler (tymczasowo rzecz jasne) ograniczy się do Gdańska i autostrady. Hitler może wtedy zaatakować Francję lub ZSRR. Wariant pierwszy: dobry. Trzymamy kciuki za Francję i siedzimy na tyłach. Francja może padnie (najprawdopodobniejsze) albo i nie. Wtedy krwawi kto inny, ZSRR może oczywiście (sojusz z Francją) nas zatakować - pytanie tylko kiedy i po co. Przecież jemu się nie spieszy - niech się biją kapitaliści! Wariant drugi: kiepski ale nie beznadziejny. ZSRR może zostać pobity bardziej niż w realu - z uwagi na logistykę. Przygotowując atak Niemcy moga (a raczej muszą) bowiem poszerzyć sobie bazę do ataku poprzez rozbudowę sieci kolejowej/drogowej na terenie Kresów. Jest to duży handicap w stosunku do realu (o "gołych" kilometrach nie wspomniawszy) - większy niż WP. RKKA w 1939 czy 1940 jest jeszcze słabsza niż w 1941. Rosja zostanie pewnie wstępnie pobita ale równocześnie na zachodzie zaatakuje Francja - wietrząc stosowną okazję. Niemcy będą musieli dość szybko zacząć przerzucać wojsko aby wojny nie przegrać nad Renem. Jeśli tam przegrają, to owszem jesteśmy w wojnie z ZSRR ale Niemcy już nam nie grożą. Zmiana frontu choć trudna to jednak jest możliwa. W każdym z tych wariantów zachowujemy jednak mniejszą czy większą niezależność i ograniczamy straty w ludności cywilnej: furda Białystok kiedy możemy ograniczyć liczbę zabitych i zamordowanych.
-
Nie wiadomo (taka Gruzja "nieżywym" dowodem) - Polska może i nie rzucała się z radością na propozycje bolszewików ale i nie zrywała rozmów ani też nie szykowała się do ataku (rozmowy z Petlurą - po ich zerwaniu w grudniu 1919 r. wznowiono dopiero w lutym [wojskowe] i w marcu [na szczeblu rządów]. Przyczyna? Zbyt dobry radiowywiad, który raportował o działaniach bolszewików. Polecam książki G. Nowika o radiowywiadzie (i uzyskanych przezeń informacjach) w czasie tej wojny - wprawdzie duże i ciężkie ale bez tego zrozumienie sytuacji 1919-20 roku nie jest możliwe.
-
Buczek i Czeszejko-Sochacki agentami Policji?
Delwin odpowiedział godfrydl → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Nie można. Co by nie mówić P. Wieczorkiewicz był poważnym historykiem (w odróżnieniu od chociażby niżej podpisanego), choć być może opierał się na takich czy innych poszlakach. -
W styczniu 1920 propozycje pokojowe bolszewików brzmiały tak: atak na Petryków (rozkazy wydane 15 stycznia 1920). Plan Szaposznikowa zaakceptowany do realizacji 27 stycznia 1920 (choć Polacy nie odrzucili propozycji bolszewików, ba była propozycja rozmów - tylko, że miejsce [skądinąd z premedytacją wyznaczone przez nas] to środek terenów gdzie to ataku szykowali się nasi "pokojowi" sąsiedzi]. Taka Gruzja: http://en.wikipedia.org/wiki/Treaty_of_Moscow_(1920). Nie minął rok i po Gruzji. Przykład Armenii i Azerbejdżanu też znaczący. Ciekawe jaka różnica wobec Estonii. Ciekawe też dlaczego państwami bałtyckimi rozprawiono się dopiero w 1940 a nie np. w 1938...
-
Są takie książki jak np. roczniki statystyczne wydawane w czasie PWS dla "ziem polskich". Sugeruję sprawdzić czego dotyczyły. Chodzi o te propozycje, do których "aneksem" był (skrupulatnie realizowany) plan wojny z Polską niejakiego Szaposznikowa czy jakieś inne?
-
Buczek i Czeszejko-Sochacki agentami Policji?
Delwin odpowiedział godfrydl → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Powiem tak: jak pierwszy raz ją przeczytałem tez mi sie, wydawała dziwna. Teraz (choc być może z nieco innych przesłanek) podzielam opinię, że swoisty sojusz z Hitlerem w 1939 był mniejszym złem niż to co się wydarzyło naprawdę czyli pozbawiona szans obrona przed dwoma najsilniejszymi chyba armiami ówczesnego świata.... -
A w jakiż to sposób Piłsudski tę wojnę sprowokował?
-
Ale jakiej reformacji? Kościół narodowy to z punktu widzenia Szwecji nadal innowiercy (czyli nie bardzo jest miejsce na jakąś wspólną płaszczyznę) a przyczyną konfliktu z Polską nie była religia bynajmniej tylko bardziej kwestie geopolityczne natury. Religia była tu zasadniczo wtórnym czynnikiem (jeśli jakimkolwiek).
-
Buczek i Czeszejko-Sochacki agentami Policji?
Delwin odpowiedział godfrydl → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Agenturalność ma różne oblicza i mogła mieć miejsce w różnych okresach. Wieczorkiewicza już nie spytamy siłą rzeczy, wątpię też aby coś ocalało w archiwach... -
Buczek i Czeszejko-Sochacki agentami Policji?
Delwin odpowiedział godfrydl → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Agentem mógł zostać w czasie odsiadki. -
Koszty- tworzenie jednostki motorowej od podstaw na stopie pokojowej oznacza wydatki wegetacyjne: budynki, ludzie i sprzęt. Zdecydowana motoryzacja części naszej kawalerii musiała trwać długo - nie można było bowiem szybko motoryzować wojska, gdy w kraju samochód należał niemal do rzadkości. Gdybyśmy zatem w przewidywaniu tworzenia jednostek zmotoryzowanych znieśli czy zredukowali znacznie kawalerię, zniszczylibyśmy jednostki, któreśmy już posiadali, by je potem odtworzyć, przy czym mogliśmy w ogóle nie zdążyć ze zorganizowaniem na ich miejsce nowych związków motorowych." To mogło mieć trochę sensu w końcowce lat 30-tych ale równie istotna była zwykła wojskowa inercja i konserwatyzm. Kształt modernizowanych BK był moim zdaniem nie do końca sensowny ale było 11 trzypułkowych brygad (zlośliwa trochę teza głosi, że był plan 8, za to czteropułkowych brygad ale uwaliło je grono generałów bojących się utraty etatu...). Dość ogólny esej o polityce tużprzedwojennej. Ciekawy: dane o motoryzacji oczywiste ale akurat dla Polski na 1 lipca 1939 chyba błędne. M. Jabłonowski ("Wobec zagrożenia...") podaje stan motoryzacji na 1 lipca 1939 r. na 46822 samochody, w tym 28154 osobowe (bez taksówek) oraz 7503 ciężarowych. Jako źródło powołuje AAN, Min. Skarbu -3. W liczbie ciężarówek przypuszczalnie jest literówka i ciężarówek było 9503 (ustalaliśmy to na forum DWS).
-
A z jakiej okazji Szwecja miałaby się bratać z innowiercami?
-
Powiedzmy, że (mimo, iż książka generalnie interesująca) to nie jest najlepsze źródło (dużo idiotycznych błędów - część ze zwyczajnego nie pilnowania kwestii korekty). A sam program modernizacji jest różnie oceniany - generalnie na plus bo bez niego by nas całkowicie rozjechano. Pojawia się opinia, że był za bardzo "rozsmarowany" zamiast skoncentrować się na wybranych dziedzinach - można jednak na ten temat dyskutować (może poza kwestią zbyt wolnego tworzenia BPM, które powinny być jednak priorytetem iw ogóle kwestii motoryzacji trochę jednak odkładanej na później). Mimo wszystko nie był to program całkowicie optymalny patrząc na jego pierwotne założenia np. utrzymanie 11 (i to słabych) BK - z wymieszaniem struktury konnej, motorowej i rowerowej w jednostkach bojowych (bataliony strzelców zmotoryzowanych, pułki kawalerii i dyony/szwadrony kolarzy). Sens inwestowania w kolejną porcję artylerii najcięższej dość wątpliwy a ta istniejąca nawet amunicji burzącej się nie dorobiła (pomijam detal, że była nam w sumie potrzebna jak dziura w moście). Generalnie jednak na plus.
-
Czy Piłsudski był analfabetą ekonomicznym?
Delwin odpowiedział Jasny Rycerz → temat → II Rzeczpospolita (1918 r. - 1939 r.)
Powiedzmy, że Piłsudski za bardzo się na ekonomii nie znał: u Landaua/Tomaszewskiego jest anegdota (chyba prawdziwa) z jakim rozkazem Marszałka (tuż po zamachu) w Banku Polskim pojawił się Składkowski. Nasze działania w czasie WK to była mimo wszystko duża sztuka: jak uzyskać prawie najgłębszy kryzys i najdłuższy. Niestety spora w tym zasługa ówczesnych rządów: gdy tzw. reszta świata z mocarstwami (począwszy od WB w 1931) na czele dewaluowała walutę aby bronić konkurencyjności swojego eksportu tak myśmy nie dość, że nie szliśmy tym samym tropem aby utrzymać sensowny dosyć parytet z drugiej połowy lat 20-tych tak jeszcze ograniczenia dewizowe (1936) wprowadziliśmy gdy te dewizy praktycznie już od nas wypłynęły... -
Wojna 1920 była o tyle specyficzna, że obie armie prezentowały bardzo niski poziom jakościowy - sukcesy kawalerii (zwłaszcza Konarmii) wynikały z tego, że żołnierze nie umieli strzelać (ani z broni ręcznej ani za bardzo z maszynowej)! W normalnych warunkach osadzona w jako takiej osłonie byle jakich zabudowań piechota rozstrzela kawalerię bez żadnego problemu. Żeligowski na to zwracał uwage w swoich wspomnieniach. Tylko, że nasza piechota strzelać nie umiała... Efekt: "renesans" kawalerii. Sensowne działanie przeciwkawaleryjski pozbawia ją wszelkiej zdolności zagonowej - wystarczy obsadzić jakieś skrzyżowanie bitych dróg - owszem, kawaleria przejedzie ale bez taborów albo i bez artylerii. Bo polami to można wierzchem zasuwać a nie wozami z amunicją. Kawaleria może się "żywić" eksploatacją terenu ale amunicji od chłopów nie "zarekwiruje". Z podobnych przyczyn + szerokich pasów działania obrona była generalnie łatwa do przełamania bo nie dało się zapewnić stosownej gęstości środków ogniowych a odwody nie były w stanie zdążyć w miejsce włamania. W tych "dziwnych" warunkach sukcesy tego czy innego dowódcy były mimo wszystko trochę "fałszujące" rzeczywiste kompetencje do toczenia wojny z lepszym przeciwnikiem - przedw wszystkim znacznie lepiej zorganizowanym niż Sowieci. Sam Śmigły jest postacią "skomplikowaną" - skadinąd dobrej, wyczerpującej biografii się nie doczekał: są dwie takie skromne de facto - i to pisane ładnych parę lat temu. Sam źródeł za dużo nie zostawił - zwłaszcza do okresu późniejszego. A czy był dobrym dowódcą operacyjnym? Mimo braku formalnego wykształcenia wojskowego oraz bardzo młodego wieku (kiedy zostal generałem miał 34 lata!) należy stwierdzić, że był - jednak w czasie wojny 1920 (jak i wczęsniej w 1919) radził sobie dobrze. Nie przeceniajmy tu roli Piłsudskiego - tam dowodzenie opierało sie bardzo na indywidualnej inicjatywie. Problem w tym, że on był dobrym wojskowym (kto wie czy nie najlepszym dowódcą operacyjnym jakiego nasza armia była w stanie "wystawić") ale nie można być jednocześnie i wybitnym dowódcą i przywódcą państwa. Śmigły wedle ocen z lat dwudziestych był wymieniany jako jeden z trzech inspektorów armii (pozostali to Sosnkowski i Romer), którzy prawidłowo realizowali swoje zadania jako IA. Problem w tym, że na pewnym etapie zaniechano szkolenia operacyjnego w naszej armii i w pewnym sensie Śmigły padł tego ofiarą- ona nadla powinien się kształcić w tym względzie a nie (jako IA) jedynie ćwiczyć innych! Być mozę też z tego powodu jego próby "ręcznego" steroweania: uważał, że da radę (co było nierealne w tak "szybkiej" wojnie - do niedoceniania operacyjnych możliwości broni pancernej przyznała się cała nasza wierchuszka niemalże - Stachiewicz, Kutrzeba i sam Śmigły) i że jest to niezbędne bo prawdopodobnie nisko oceniał swoich podwładnych. Niemniej jednak najsłabszym ogniwem Śmigłego była jego kariera polityczna- gdyby został w armii na 100% dało by znacznie lepsze efekty. Zamiast tego wchodzi w kwestii polityki zagranicznej, wewnętrznej, walka o władze w obozie sanacyjnym itd. Efekt: na czysto wojskową (operacyjną) pracę nie ma już czasu ani miejsca (Kopański o tym pisze w swoich wspomnieniach). Dekompozycja obozu sanacyjnego nie mogła przyjśc w gorszym momencie: Mościcki był zbyt nieudolny aby sprawować realną władzę ale dość silny aby blokować Rydza. Rydz zaczyna z nim wojować, tworzą się różne "ozony" itd. Efekt: nawet porządnej dyktatury się nie udało stworzyć... Piłsudski umarł zupełnie nie w porę - albo za szybko albo za późno. Za szybko, bo gdyby został prezydentem to Rydz by dostał od niego "parasol" i nie bujał się z polityką a za późno bo stan zdrowia mu poleciał już kilka lat wcześniej na tyle, że swą rolę już zbyt mocno ograniczał i doszło do pewnej inercji. Gdyby mu się zeszło np. w 1931 to czasu na "kompozycję" obozu sanacyjnego byłoby dość.
-
Wiem kto to jest ale bym jego odsunięcia nie porównywał do sytuacji Sikorskiego. Kto zatem był IA dla Polesia skoro był taki "odsunięty"? W planie "Zachód" co do zasady dowództwa armi dostali "najbliżsi" IA. Jedyny "wyjątek" to teoretycznie Biernacki. Na tej zasadzie to odsunięty był też Piskor czy Burchardt-Bukacki. A kiedyż to było? Bo chyba nie w okolicach 1935... Ponadto rekomendacja Piłsudskiego to niekoniecznie najlepsza poręka w ocenie przydatności generałów.