Delwin
Użytkownicy-
Zawartość
300 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez Delwin
-
Dlaczego mamy umierać za [proszę wpisać] skoro Polacy za to umierać nie chcą? A odnośnie ciekawostek: ponoć Francuzi (wojskowi) nam doradzali obronę na linii wielkich rzek ale tak trochę bez przekonania. Po naszej stronie była obawa następującego scenariusza: - my się wycofujemy; - Hitler bierze co swoje i ogłasza, że on żadnych więcej roszczeń nie ma; - Europa oddycha z ulgą: wojny nie będzie! - mocarstwa za połowę Polski kupują sobie kolejne lata spokoju: generalnie wiedzą, że równowagę w zbrojeniach osiągną najwcześniej w 1941 a Polska poprze w ewentualnej wojnie ich i tak - chcąc odzyskać swoje ziemie bo atak na WH w takiej sytuacji to samobójstwo lub Polska upada, stając się słabiutkim satelitą Rzeszy (ale wtedy to się może jakiś Sikorski znajdzie, któremu pomoże się w uzyskaniu władzy w Polsce nadal frankofilskiej - vide kazus Jugosławii AD 1941).
-
WH dysponował bardzo dobrymi wojskami pontonowo-mostowymi (w warunkach suchego lata np. Wartę przekraczano w bród!): przeprawić mógł się właściwie wszędzie a my wszędzie być nie mogliśmy (zdradzę "sekret": regulaminowy pas obrony wg OIW 1931 to 10-12 km a wg OIW 1938 [nasi wojskowi przyjrzeli się sile naszych i wrogich jednostek ponownie] to 7-8 km). W wariancie jaki opisujesz umożliwiasz Niemcom bezkarne zbudowanie mostu np. 50 km od naszych wojsk. Aby takie akcje kontrować (zakładam dozorowanie przynajmniej całej linii obrony) musisz mieć [i tu dotykamy sedna problemu] jednostki pancerno-motorowe zdolne do szybkiego manewru oraz dobre drogi rokadowe wzdłuż linii frontu pozwalające na łatwy manewr siłami. Nie masz ani jednego ani drugiego. DP może na dobę przejść 30 km... Przykład: dowiadujesz się o forsowaniu w miejscu X o 5 rano. Twoja jednostka w biały dzień ku uciesze Luftwaffe usiłuje tam dobiec 30 km - jeśli nawet dotrze to będzie zdziesiątkowana przez ataki powietrzne (vide los 8 i 20 DP z armii "Modlin") dopiero na wieczór - a budowa mostu pontonowego już dawno zakończona i przejeżdżają nim kolejne pułki czołgów... Kiedyś usiłowałem policzyć jaką armię i infrastrukturę wewnętrzną musielibyśmy mieć aby (w zadanych granicach) uzyskać następujące efekty: - zatrzymanie Niemiec nie dalej niż na linii Wisły przynajmniej do skutecznego ataku Francuzów; - umożliwienie skutecznego ataku Francuzom (gen. Kutrzeba - "do 6 tygodni trzeba się liczyć z walką w izolacji") - zniechęcenie w ten sposób Stalina do ataku: być może zostawiając nawet coś na wschodniej granicy... Jak myślicie - ile mogło wyjść?
-
Proponuję aby kolega RR narysował sobie ten plan obrony na mapie a następnie policzył jaka jest długość takiej linii obrony. Potem może wziąć OIW 1938 (projekt) lub OIW 1931, sprawdzić szerokość regulaminowego pasa obrony DP, pomnożyć przez 39 (zakładam cud pełnej mobilizacji) i zobaczymy na ile kordonu starczy mu wojska. @Ciekawy: Morane miało być 120. Na więcej chyba już brakło kasy (czytaj kredytu).
-
Sowiety wkroczyły. Nieprawda? Nakazuję ogólne wycofanie na Rumunię i Węgry najkrótszymi drogami. A co mają zrobić - wojna jest przegrana, trzeba ratować z wojska co się da. Z bolszewikami nie walczyć, chyba w razie natarcia z ich strony lub próby rozbrojenia oddziałów. Czytaj - jak dadzą przejść to ich nie atakować (bo i po co???) Dla czczego sukcesu? Celem w obecnej sytuacji jest uratowanie jak największej ilości wojska. Zadanie Warszawy i miast, które miały się bronić przed Niemcami – bez zmian. Coś złego? Miasta do których podejdą bolszewicy, powinny z nimi pertraktować w sprawie wyjścia garnizonów do Węgier lub Rumunii.” Pozostawiam domysłom co się dzieje jak pertraktacje nie wyjdą - nasze wojsko siedzi w mieście, Sowieci pod miastem i pat. Chyba, że zdanie trzecie rozkazu Rydza... Czy to znaczy, że przed tymi zdarzeniami walczyliśmy z Niemcami nielegalnie? Podstawa dla takiej tezy? ZSRR by się przejęło takim drobiazgiem jak wypowiedzenie przez nas wojny i nagle by zawiesili stosowanie swojego prawa wobec naszych obywateli? Wolne żarty - nie ten, to inny pretekst do represji by się znalazł...
-
Brak wypowiedzenia wojny nie ma tu żadnego znaczenia formalno prawnego, co najwyżej polityczne. Stan wojny istniał i tak. Jeniec jest jeńcem. Czy takim Niemcom wojnę wypowiedzieliśmy? A może oni nam? Odnośnie zaś mobilizacji: tutaj akurat można zarzut stawiać. Mobilizacja alarmowa powinna była być ogłoszona wcześniej - zresztą gdyby nie pakt RM to i jej by w szerszym zakresie nie ogłoszono. Przez jej opóźnienie, ogłaszanie i odwoływanie mp było już tylko błędem o ograniczonych skutkach - tych wojsk nie dało się wsadzić do transportów wcześniej niż na początku września bo transporty koncentracyjne były zajęte jednostkami z mobilizacji alarmowej (bodajże kończyły kursy 2 września). Nasi wodzowie mieli za silne nerwy... A za podpisem kolegi z DWS (KWidzu): "Mobilizacja to wojna i innego znaczenia dla niej wymyślić nie można - marszałek ZSRR Borys Szaposznikow". Ogłosisz - sprzedadzą Cię jako agresora a "sojusznicy" się wypną.
-
Jedna uwaga do tekstu, który wyleciał w postach. Francja nie przewidywała ataku na LM. Główny atak był spodziewany na kierunku belgijskim ale nieco wyżej niż w rzeczywistości (nie przez Ardeny). W pewnym sensie LM kanalizowała atak WH. Gdyby Francuzi i Brytyjczycy siedzieli na d... na granicy z Belgią (ew. wkroczyli tylko kawałek a nie pchali się na linię rzeki Dyle) to Stalingrad wydarzył by się nieco szybciej. A tak poznaliśmy nowe miasto: Dunkierka...
-
Musiało się z tym wiązać - pierwotna koncepcja Bortnowskiego zakładała zasadnicze trzymanie się przedmościa Bydgoszcz: bez KI nikt by nie wysunął PBK i 9DP bo Bortnowski idiota nie był (w końcu był przypuszczalnym kandydatem na GISZ po Rydzu). Co do braków w obsadzaniu wojsk to Kirchmayer ma rację - konieczność rozciągnięcia w korytarz zmusiła Bortnowskiego do sztukowania na wszystkich kierunkach niemalże. Toruń to chyba jakimiś oddziałami zmontowanymi z PW obsadzali...
-
Cóż - porównując do stanu z 1935 (kiedy obejmował GISZ) to trochę zmieniła się polska armia: - powstał b. dobry plan mobilizacyjny - poprzedni był, najdelikatniej rzecz ujmując, słaby; - rozpoczęto odbudowę Sztabu Głównego i roli sztabów (oficerów dyplomowanych) w ogóle; - zaplanowano i wdrożono (w miarę skromnych środków - wyszarpywanych w żenujących na tym szczeblu kłótniach pomiędzy Śmigłym a Kwiatkowskim) program modernizacji i rozbudowy armii: w 1935 nie mieliśmy działek ppanc ani plot (poza gratami z PWS), żadnej jednostki zmotoryzowanej, żadnej broni ppanc piechoty na szczeblu plutonu (dzięki UR-om byliśmy jedyną armią świata z takim uzbrojeniem w 1939 - nawet Niemcy jeszcze nie wdrożyli takowej) itd. - powstał plan obronny "Wschód" i wcale nienajgorsze umocnienia na kierunku wschodnim: akurat tak wyszło, że to ZSRR był tradycyjnie (słusznie) uważany za głównego wroga; - Rydz dzięki osobistym staraniom odnowił sojusz Francją i dostaliśmy 2600 mln franków pożyczki na zbrojenia; - rozwinięto szkolenie w broniach technicznych - stąd mieliśmy zapas pilotów czy mechaników lotniczych. Koniec końców armia w sumie przez Rydza przez 4 lata kierowana stawiła opór chyba najlepiej ze wszystkich krajów zaatakowanych - nie pękła i nie rozsypała się jak jugosłowiańska czy holenderska. Stawiła opór lepiej niż norweska, grecka czy belgijska. Moim (nieco subiektywnym zdaniem - bo niektóry na równi stawiają opór nasz i francuski) biła się lepiej (uwzględniając posiadane środki) niż francuska czy sowiecka w pierwszych tygodniach czy nawet miesiącach "Barbarossy". To co można przypisać błędom Rydza (skądinąd jego biograf twierdzi, że zasadniczo jego rozkazodawstwo wojenne nie było jakieś specjalnie złe - choć też nie wybitne) to kwestie głównie przedwojenne (paradoks). Ponadto pozostaje pytanie: jeśli nie Rydz to kto? Rydz miał zasłużoną opinię jednego z najlepszych dowódców armii w wojnie 1920 (jeśli nie najlepszego) - jedynego sumie poważnego testu dla naszych oficerów, którzy potem w 1939 dowodzili. Być może Sosnkowski byłby lepszy ale jego hamletyzująca postawa w czasie Maja odebrała mu szansę na bycie następcą Piłsudskiego. Sikorski był już bardziej politykiem niż wojskowym, zresztą jego frankofilstwo wyszło nam bokiem kiedy w bezsensowny sposób zmarnował SBSP (wysyłając ją do Francji zamiast do WB - 14 czerwca 1940!!!) a z tekstów w jego generalnie niegłupiej książce "Przyszła wojna" o samolotach, które w chmury wlatywać nie powinny bo im skrzydła zamokną to można się pośmiać i dziś. Polecam poczytać trochę tekstów Rydza z okresu przedwojnia - to naprawdę nie był głupi facet a ludzie którzy z nim pracowali (Stachiewicz, Wiatr, Kasprzycki itd.) naprawdę zrobili bardzo dużo. Pewnych rzeczy jednak nie przeskoczysz: - potencjału gospodarczego: braku przemysłu zbrojeniowego czy w ogóle biedy, - położenia geograficznego; - nędznej infrastruktury: kolejowej, drogowej i telekomunikacyjnej: mobilizacja zależy w olbrzymi stopniu od sieci transportowej a dowodzenie od posiadanej i możliwej do wykorzystania sieci łączności; - kadrowego: odsetek wrogich mniejszości powodował niesamowite kombinacje z mobilizacją w kilku okręgach korpusu i koniecznością pilnowania Kresów; - braku ustabilizowanej i ukształtowanej armii - mającej pewne nawyki i umiejętności organizacyjne wypracowane przez lata, z "pakietem" doświadczonych sztabowców i dowódców wysokiego szczebla którzy mogliby uczyć następców: przed PWS kariera na tak wysokim szczeblu w armiach zaborczych była dla Polaków właściwie niedostępna (Polak w SG Niemiec?). Rzeczy, które Niemcy robili od pstryknięcia palcami - bo robili to już "enty" raz (np. mobilizacja czy szczegółowe plany koncentracji albo transportowe) my musieliśmy wypracowywać od podstaw przez (dosłownie) całe lata.
-
Cóż - Kirchamayer generalnie się tu wybiela (siłą rzeczy). K. Ciechanowski (autor monografii armii "Pomorze"), mimo uznania dla działalności gen. Bortnowskiego to kwestię opóźnienia wyjścia z korytarza traktuje jako tragiczny błąd, ba nawet niesubordynację. Ad remiza jednak: 27 DP mogła i powinna zasuwać per pedes - gdzie ona miała tymi pociągami jechać skoro zostawała w składzie armii "Pomorze"? Teza o osłonie 13 DP przez 27 DP kupy się nie trzyma: sprawdź gdzie była 13 DP i kto ją (a i 27 DP - która była bardziej wysunięta w korytarz) w praktyce osłaniał - jednostki armii "Pomorze": wysunięta makabrycznie PBK i nieco lepiej stojąca 9 DP a od wschodu 209 pp. Gdyby rozkaz został przekazany natychmiast to te ok. 50-60 km do pozycji koronowskiej 27 DP zrobiłaby by do rana 1 września (byliby zmordowani niemiłosiernie ale to w końcu jeszcze nie wojna i można maszerować nieco sprawniej). PBK odeszła by w nocy i też by dała radę - analogicznie 9 DP zostałaby zahaczona tylko fragmentarycznie - a mając całą armię w okolicy Bydgoszczy Bortnowski mógłby się pokusić nawet o sprzedanie kuksańca w bok Guderianowi... W najgorszym razie 9 DP by się poświęciła aby osłonić odwrót PBK i 27 DP - czyli jesteśmy o dwie WJ do przodu w stosunku do realnego przebiegu wypadków minus ewentualne straty w taborach PBK i 27 DP. Jego ataki na Kutrzebę i jego koncepcję zostały przerobione na konserwy przez Godlewskiego. Nie bardzo chce mi się przepisywać tu książki ale generalnie teza o tym, że trzeba było czekać aż armia Pomorze ściągnie czyli do 12 września najmarniej oznaczałoby, że na 100 % Niemcy zorientowaliby się gdzie nasze wojska są (a do 9 IX byli przekonani, że "Poznań" już jest za Wisłą) a wtedy nici nawet z tego skromnego sukcesu (pobita 30 DP). Wtedy XVI wraca spod Warszawy i to my musimy się bronić...
-
Owszem - odpowiada na zasadzie tzw. ryzyka (to takie prawnicze pojęcie): jesteś wodzem to bierzesz na "klatę" obie wersje - nieważne czy sukcesowi się przysłużyłeś czy też zawiniłeś przy klęsce. Niemniej jednak błędy Rydza nie spowodowały porażki - co najwyżej można powiedzieć, że można było powalczyć lepiej gdyby ich nie popełnił. Tak samo jak gorzej - gdyby pewnych rzeczy nie zrobił. Weź wszystkie kampanie lądowe WH do 1941 i sprawdź która armia dokonała tego niemożliwego - wiedząc już co to jest Blitzkrieg i z czym to się je. Ja widzę jedną - pewnie dlatego, że mieli genialnego wodza... Guderian mógł sobie traktować- we wszystkich armiach właściwie aż do 1943 czołgi lekkie były istotnym komponentem wojsk pancernych. Ile Polska miała czołgów średnich? Brak czołgów czy innego ekwiwalentu w postaci dział pancernych/niszczycieli czołgów oznacza niemożliwość walki z bronią pancerną włamująca się w Twoje ugrupowanie - czym je skontrujesz: kawalerią? http://www.dws.org.pl/viewtopic.php?f=95&t=125627. Tutaj trochę o strukturze naszych zasobów - jedna uwaga: nie 40 + 5, tylko 42 DP były w naszym zasięgu kadrowym. Generalnie mieliśmy dużo kadry dla piechoty, kawalerii, zasadniczo artylerii ale była straszna bieda z formacjami technicznymi. Rydz już nie zdołał tu wiele poprawić - porobiono dodatkowe szkoły pod-i oficerskie ale pewne zaległości ciężko odrobić np. tego, że spora część rezerwistów była szkolona na starszym sprzęcie (np. radiotelegrafiści dostali nowe radiostacje w dużej mierze dopiero tuż przed wojną). O produkcji oficerów sztabowych pisał Stachiewicz (polecam poczytać) - za Piłsudskiego ich generalnie sekowano a potem już nie zdołano odrobić zaległości: przede wszystkim WSWoj miała za małą wydajność (braki w kadrze szkoleniowej). Te można było jedynie naprawić poprzez przeszkolenie kolejnych roczników i zaproponowanie najlepszym wykładania i zabrać ich z "regularnej" armii... To już generalnie trochę prywata... Wybacz ale nie masz za dużo pojęcia jaka różnica dzieliła WH od WP właściwie we wszystkich aspektach tego co decyduje o sile armii. Ponadto jaki "średnio znany teren"? Pod Pszczyną "lokalsi" którzy nawiali do Rejchu przeprowadzili bocznymi ścieżkami czołgi. Cała zachodnia Polska była kiedyś niemiecka - mieli tego nie znać? Na reszcie terenu prowadzili wojnę przez 4 lata lub go zajmowali - map i wiedzy mieli dość. Doprawdy? Francuzi mieli w okolicach 1939 r. zupełnie inną doktrynę wojenną niż Polska. Złośliwi powiedzą, że dlatego, że my nie mieliśmy żadnej ale chyba jednak te nasze zręby były odmienne. Powyżej pisałem dlaczego koncepcja ma średni sens - powtarzać się jest niecelowe.
-
Cóż - współautorowi katastrofy w Borach Tucholskich wypada wierzyć kiedy przerzuca winę na wszystkich dookoła (taka cecha wspomnień - niewielu jest od niej wolna jak np. gen. Kutrzeba): ale o tym innym razem. A czemu współautor? Otóż o 31 VIII 1939 o 8.50 rano sztab armii Pomorze dostaje telegram od NW ogłaszający rezygnację z koncepcji KI i przekazującą 27 DP (skoncentrowaną w korytarzu - co wymuszało osłonową pozycję PBK i 9 DP rozciągniętych w głąb korytarza) do dyspozycji dowódcy armii: reszta KI się wynosi do odwodu NW. Dywizja odmarsz z "kotła" zaczęła o 7 rano 1 września już pod bombami LW. Wskutek tej dość niejasnej sytuacji z ciekawą w kontekście mobilizacji powszechnej powolnością działania sztabu (witamy majorze Kirchmayer) armii Pomorze 9, 27 i PBK zostały rozjechane przez jednostki Guderiana - bo komuś nie spieszyło się z przekazaniem rozkazu odmarszu tej WJ w kontekście jej krytycznego położenia w "korytarzu"...
-
Nie obrażając Kirchmayera ale nie jest to najlepsze źródło jako podstawa do ferowania wyroków. Trzeba pamiętać kiedy on to pisał, z jakim nastawieniem (szybko odnalazł się w nowej rzeczywistości...) i do jakich źródeł miał dostęp. Ponadto cały czas myślisz ahistorycznie - tylko Guderian z kolegami wiedzieli jaką skuteczność może mieć rajd broni pancernej w skali operacyjnej. Może to teraz (kiedy mamy bagaż z wiedzy z DWS) wydać się naiwne ale uważano, że czołgi z uwagi na potrzeby logistyki i ograniczenia co do walki w nocy nie są zdolne do przetrwania takiego rajdu. U nas nie było kasy na eksperyment - zróbmy sobie dywizję pancerną (aby ją wystawić trzeba by wydać coś pomiędzy 100 a 200 mln zł - w zależności od jej siły: sprawdź proszę ile wynosił ówczesny cały budżet tzw. rezerwy zaopatrzenia czyli tego co można wydać na sprzęt i wyposażenie) i puśćmy ją kilka razy na manewry zobaczyć do czego będzie zdolna...
-
Jerzy Romuald Godlewski "Bitwa nad Bzurą" - z argumentacji Kirchmayera dużo nie zostało... Moment ataku (jeśli to nie był już znacznie lepszy termin 6 września i atak na korzyść armii Łódź) był w zadanych okolicznościach chyba optymalny - i do tego ataku ściągnąć do tego WJ z "Pomorza" się nie dało, chyba, że Kirchmayer znał się na teleportacji...
-
Jagiełło to nie jest najprecyzyjniejsze źródło . Do Twojej listy dla niemieckiej DP (I fali) należy doliczyć 20 lekkich dział piechoty (75mm). W przypadku naszej DP w 10 pal-ach zamiast 12 haubic były 24 a armat 75mm było w nim tylko 12. Musiałbym sprawdzić czy któraś z atakujących nad Bzurą dywizji należała do tego grona. Moździerze w obu przypadkach to 81mm (tylko Sowieci mieli 82mm).
-
Dlaczego 54 armaty i haubice? Która część artylerii wypadła? Etatowo I fala miała 74 armaty i haubice. U nas powinno chyba być też trochę więcej: etatowo wypadałoby po 48 dział na jednostkę. Ponadto Niemcy już 10 IX ściągnęli sporo posiłków. Nasz przewaga to właściwie było tylko popołudnie 9 września - mieliśmy tak naprawdę tylko jedną szansę aby pobić 30 DP. Błędów popełnionych raz (wojsko w końcu dopiero walczyło pierwszy raz) poprawić się nie dało - bo Niemcy nie dali nam szansy na poprawkę. Jeśli zaś chodzi o 10 DP, to owszem ona nie była atakowana (mea culpa). Tylko, że jej 20pp atakował w rejonie Głowna naszą WBK. Analogicznie z GOKaw Skotnickiego walczył OR 221 DP.
-
Ja bym z tą słabiutką nie przesadzał (dywizja I fali skądinąd - ogniowo silniejsza dwa razy od naszej). Po drugie atak wyszedł nie tylko na 30 DP ale bodajże też na część 10 DP. Niemcy od razu też rzucili dotację zmotoryzowanej ac ze szczebla korpusu (dwa dyony) a nasz konny 7 pac pierwszego dnia ofensywy (9 września) nie strzelał...
-
To nie do końca tak prosto - była obawa (silna), że jak zaczniemy mobilizację za szybko to reszta świata (włącznie z naszymi sojusznikami) uzna nas za agresora i mamy przekichane (Hitler ma swoją izolowaną wojenkę). Pamiętajmy też, że układ z Anglią to dopiero 25 sierpnia. Ponadto nie da się trzymać armii zmobilizowanej w gotowości w nieskończoność. Teraz wiemy, że WH to 1 września ale wcześniej obawiano się scenariusza, że Hitler nas sprowokuje do mobilizacji a potem nic. My ponosimy koszty (samo wyżywienie ponad miliona ludzi czy koni), wydarliśmy gospodarce tysiące koni (prace polowe i transport leżą) itp. i spokojnie sobie bankrutujemy bo mija miesiąc jeden czy drugi bez efektu. Nasze władzy wierzyły, ze tylko gra nerwów, że Hitler chce abyśmy "pękli". Licząc tylko na siebie nie byliśmy się w stanie obronić... Armia Poznań w czasie kiedy Niemcy lali jej sąsiadów nic nie robiła - Niemcy wdrożyli zasadę bicia częściami. A tak Armia Łódź miałaby czym zatkać lukę częstochowską lub z przedmościa Koło uderzyć np. dwudywizyjną GO... Piłsudski się cofał pod naporem wroga a nie bez walki - ponadto jednak oddawał tę drugą, mniej wartościową z punktu prowadzenia wojny część Polski... Czy mógłbyś narysować na jakiejś mapie o jakiej linii obrony myślisz? Nie ma takiego planu - nie w zadanych warunkach geograficzno- wojskowych. W wersji "Cud na Wisłą II" my się zażarcie bronimy (tak jak w scenariuszu opisanym - czyli nawet te dwa miesiące), Stalin nam darowuje, a Francuzi atakują skutecznie na Zachodzie. W najlepszym razie wtedy polskie wojska zepchnięte gdzieś pod Rumunię czy na Polesie są blokowane przez niemiecką piechotę bo wojska szybkie poszły lać Francuzów, którzy właśnie się włamali przez LZ (na cud współpracy z Belgią nie liczę) i może dotrwamy do zimy - jak Rumuni przepuszczą nam broń i amunicję a może i ZSRR coś sprzeda?
-
Jeśli nie mamy dodatkowej kasy czy innych bonusów to możliwości za wiele nie było. Przede wszystkim inna organizacja dowodzenia - szczebel frontów aby ograniczyć skutki opóźnień w reakcji na rzeczywistość i problemy z koordynacją (zwłaszcza na północy). Tu jednak trzeba coś za coś: pewnie nie obyło by się bez kasacji np. jakiejś DP aby wydobyć dodatkowe środki łączności. Wcześniejsze ogłoszenie mobilizacji alarmowej bo ogłaszanie powszechnej nam sojusznicy blokowali (do tej pory skądinąd na Axis są userzy, którzy twierdzą że Polacy sprowokowali wojnę z premedytacją licząc na "gwarancje"). Przed DWS ogłoszenie mobilizacji powszechnej było traktowane jak wypowiedzenie wojny - tylko, że takie państwa jak Niemcy czy ZSRR ich ogłaszać nie musiały. Najwcześniejszy możliwy moment to RM albo incydenty z 26 sierpnia (pierwszy termin ataku). Podzielić armię Poznań na dwie GO - jedna do "Pomorza" druga do "Łodzi": taki był pomysł Jaklicza post factum (autor się chyba zna). Wycofać szybciej Korpus Interwencyjny (niestety był potrzebny - bo choć się o tym nie mówi ale była "mała" wersja Fall Weiss: zajęcie naszych terytoriów zachodnich - rozważana jeszcze przez AH 2 września !!!). Przesunąć co się da z frontu północnego na południe aby wzmocnić armie Łódź i Kraków i zatkać "lukę". Jeżeli dodać jeszcze naszym wodzom magiczną wiedzę co to jest Blitzkrieg w praktyce i jak sobie z nim radzić (magiczną bo cała Europa, włącznie z generałami niemieckimi jakoś tak przekonana do skuteczności koncepcji Guderiana nie była - aby to przewidzieć w polskich warunkach trzeba by mieć zdolność przewidywania na 6 w nowej skali ocen) to bez ciosu w plecy opór by trwał być może do końca października, może do połowy listopada (amunicja by nam się skończyła i tak bo raczej Rumuni by jej za dużo nie przepuścili), ponieślibyśmy większe straty ale straty niemieckie też byłyby pokaźniejsze... Zrezygnować z "rozciągnięcia" (rzekomego kordonu) nie można było z powodów następujących (w kolejności ważności): - polityka: obawa, że Hitler wejdzie, weźmie bez walki i powie, że mu starczy a reszta Europy zrobi nam drugie Monachium; - osłona mobilizacji i zasobów materiałowych: mimo, że pracowano nad tym to większość składów i zasadniczy przemysł był po lewej stronie Wisły; - zasoby żywności i lepsze kadrowe (lepiej wykształceni i pewniejsi po Polacy) rekruci to głównie Polska zachodnia; - wojsko chciało się bić o swoją ziemię - Kutrzeba miała problem z wycofaniem się z Wlkp. już w czasie wojny bo żołnierze tego nie chcieli. Chcieli się bić o swoją ojczystą ziemię - zwłaszcza oddziały ON, które musiały dosłownie zostawiać swoje domy na pastwę wroga... - morale społeczeństwa też nie bez znaczenia... Polecam lekturę Studium Kutrzeby i Mossora - tam jest sporo tych czynników obiektywnych ładnie wyłożona.
-
Głosowanie w wyborach od 16 lat
Delwin odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Zdecydowanie przeciw - co to miałoby dać? Prędzej podnieść. Skądinąd odpowiedzialność karna i tak jest złagodzona w stosunku do dorosłych zatem argument nie do końca adekwatny. -
Może oskarżyciele Rydza-Śmigłego (czy też odwrotnie) ustalą jakie mu stawiają zarzuty bo trochę mętlik się z tego robi: - wyjście do Rumunii? Pewnie można było machnąć szabelką i zyskać pośmiertną sławę, tylko po co? Teraz by było jaki to z niego był kabotyn i efekciarz zamiast przebijać się do Francji i zakładać polską armię... - przedwojenna tromtadracja? A co mieliśmy społeczeństwu przed spodziewaną wojną powiedzieć - słaby jesteśmy? To powiedzmy otwarcie - trzeba się było od razu poddać a nie bawić w jakieś wojowanie... - konkretne zarzuty odnośnie dowodzenia we wrześniu: jakie? - inne zarzuty za przedwojnie: jakie?
-
Ależ było romantycznie - w końcu ucieczka z kraju po nieudanym powstaniu to dla naszych wodzów tradycja. Ponadto zupełnie inaczej by oceniano Rydza gdyby jednak do Francji się przedostał i na czele armii stanął. Jakoś tak się stało, że ktoś mu w tym trochę przeszkodził...
-
osłabienie ducha naszego wojska wyczerpuje znamiona czynu jaki popełnił Rydz. Naczelny Wódz - mial obowiązek być naczelnym dowódcą wojsk polskich, miał obowiązek koordynować, dowodzić i wszystko to co przewidywała ustawa o obowiązkach Naczelnego Wodza. Wyjeżdżając nad granicę rumuńską, szerzej - Przedmoście - uniemożliwiał spełnianie swych obowiązków wynikających z mocy ustawy, sprawial wrażenie że nie ma Wodza, a uchodząc do Rumunii na pewno osłabiał morale armii [czyli osłabiał jej ducha] Hola, hola - a gdzie umyślne naruszenie obowiązku służbowego na początek? Tak bez powodu wyjechał z Polski? Skąd miał dowodzić 18 września w warunkach ataku ZSRR? Ponadto nie wiem jaki wywarł by wpływ na duch naszych wojsk fakt wzięcia go do niewoli czy informacja, że go gdzieś tam ubili... Tak łatwo to nie będzie z tym skazywaniem. Myślę, że jakby co bym przed zarzutem karnym (za wyjazd z Polski) go wybronił - a przynajmniej nie byłbym bez szans. Choć za opuszczenie Warszawy to już byłoby łatwiej o jakąś sankcję...
-
Teraz pozostaje wykazać jedynie zajście wyboldowanych przesłanek w odniesieniu do marsz. Rydza-Śmigłego...