Skocz do zawartości

Kasiora

Użytkownicy
  • Zawartość

    61
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Posty dodane przez Kasiora


  1. Jak w Discoverym . Dobre były konstrukcje niemieckie, angielskie ale na końcu i tak amerykańskie musi być najlepsze. O uzbrojeniu RAF i PSP w Mustangi przesądziły możliwości produkcyjne amerykańskiego przemysłu lotniczego . Moim zdaniem jedyną przewagą Mustanga nad Spitfire był zasięg . Należy pamiętać o tym , że tylko Spitfire była w stanie nawiązać równorzędną walkę z konstrukcjami niemieckimi w latach 1939-1943.


  2. Sherman Jumbo jest dowodoem na to , że amerykańskie konstrukcje generealnie były liche , ale ponieważ pchali ten chłam do Europy alianci musieli go jakoś przystosować do walki i na nim walczyć. Dalej niech mi żaden Amerykanofil nie wmawia , żę w 1944 roku armia niemiecka była w swej szczytowej formie. Powtarzam jeszcze raz , że Armia amerykańska była słabiutko zmotywowana do walki, miała liche morale i średni (bardzo średni sprzęt), natomiast posiadała świetną logistykę. Jednak taktyka stosowana przez dowódców amerykańskich spowodowałaby , że wojna potrwałaby jeszcze ładnych parę miesięcy dłużej i tylko groźba zatknięcia czerwonej gwiazdy na dachu pałacu cesarza w Tokio zmusiła Amerykanów do użycia bomby atomowej , (skonstruowanej

    przypomnijmy przy współudziale naukowców europejskich, czyli znowu ,aby działała jakaś amerykancka zabawka to musiał ją poprawić Europejczyk).Historia 2 WW mówi jednoznacznie , że jeżeli naprzeciw US Army

    stanął dobrze wyposażony i dobrze zaopatrzony przeciwnik to armia ta zbierała cięgi.

    Co do poskramiania "Hindusów" to radzę poczytać jakie zadania miała przed sobą stawiane armia brytyjska przed 1939 rokiem.

    Czołgi brytyjskie zaś swą wysoką jakość pokazały na plażach Dieppe.

    I prosiłbym o przytoczenie jednej poważnej akcji US-Army na europejskim teatrze działań w 1941 i1942 roku.

    Jeżeli mówimy o Afryce północnej to Afrikakorps przegrał tam tylko dlatego , że Niemcy nie byli w stanie zapewnić odpowiednich dostaw.


  3. Ten super Mustang latał tylko dzięki silnikowi z odstającego od reszty Spitfire'a.

    Z silnikiem Alison (amerykanckim) dość niechętnie odrywał się od ziemi. Imponuje mi Twoja znajomość nazwisk.Ja takiej nie posiadam. Ale wiesz co?

    Dopóki nie wsiadłem do innego samochodu to kochałem Poloneza. Pozdrawiam i życzę wytrwałości w obronie amerykańskiej techniki wojskowej. Przypominam tylko , że konstruktorem silników odrzutowych użytych w pierwszych amerykański konstrukcjach z takim napędem był brytyjczyk.


  4. Co do Iwo Jimy to pod koniec tak Japończycy bronili się kamieniami i patykami przeciwko miotaczom ognia.

    Co do konstrukcji brytyjskich to były one stworzone do poskramiania Hindusów i innych koloni.Nie miały prawa być dobre. Wielka Brytania po prostu nie posiadała przed IIWW armii lądowej. Jej siłą miała być marynarka.

    Moje zdanie o nalotach dywanowych było wypowiedziane w kontekście złej taktyki operacji powietrznych , która przynosiła ogromne straty w ludziach. Jestem po prostu przeciwny Amerykanofilii . Należy pamiętać o tym ,że Stany Zjednoczone zaangażowały się w wojnę w Europie dopiero wtedy , gdy Wehrmacht [lub WH - F.] odbył drogę powrotną ze wschodu i powrócił w dość okrojonym skłądzie a wybrzeży Francji bronili starcy i dzieci . No może trochę przesadziłem ale nie była to już armia niemiecka w pełni sił.


  5. Sam fakt , że jakaś konstrukcja ewoluuje świadczy o tym ,że spełnia stawiane jej wymagania , w przeciwnym wypadku konstruuje się coś zupełnie nowego.

    Chylę głowę przed konstrukcjami zarówno niemieckimi jak brytyjskimi a także japońskimi.Jednak i tak kluczowa dla wywalczenia przewagi w powietrzu jest ilość (jakość wystarczy , że będzie średnia) a tu zdecydowana przewaga po stronie Rosjan i Amerykanów.


  6. Jaki to latające kilofy i pozostawały w służbie ze względów politycznych.

    Co do niemożliwości zastosowania Spitfire''a do zadań szturmowych to wystarczy poczytać o polskich dywizjonach

    w Anglii. Natomiast Mustang po zrzuceniu dodatkowych zbiorników , a musiał to zrobić by podjąć walkę , także nie był już takim długodystansowcem. Zresztą patrzę na "najlepszego myśliwca " w przekroju całego okresu IIWW , a nie tylko końcówki wojny.


  7. Czołówka sprzętu alianckiego to:

    1. nielot P-51 Mustang ( do chwili wstawienia silnika RR Merlin od Spitfira)

    2. Czołg M3 Grant oraz Sherman , które nie mogły sobie poradzić z Pzkw IV a co dopiero mówić o Tygrysach i Panterach

    Owszem rozwój floty lotniskowców mieli niezły , ale był on uwarunkowany konferencją waszyngtońską ograniczającą tonaż konkurencyjnych marynarek wojennych.

    Zaś elitarność wojsk amerykańskich na Pacyfiku zaczęła się wtedy , gdy Japsom zaczęło brakować paliwa i amunicji

    Naloty dywanowe zaś , cóż wystarczy poczytać o burzach ogniowych w Hamburgu czy Dreźnie. Oczywiście nie bronię Niemców , zaczęli wojnę więc musieli dostać w .... jednak te naloty to już chyba ludobójstwo. Owszem zwycięzców się nie osądza.


  8. Problem z konstrukcjami japońskimi polegał na zupełnie innej filozofii ich konstruowania. "Samuraj się nie broni, samuraj atakuje", tak więc samoloty konstrukcji japońskiej były na ogół mocno odciążone przez brak opancerzenia kabiny pilota i użycie tradycyjnych materiałów do ich wykonania (drewno, płótno).Prowadziło to do niepotrzebnych strat wśród japońskich pilotów. A jednocześnie obniżało wymagania co do broni i umiejętności walczących z nimi pilotów alianckich. Po prostu samoloty japońskie łatwiej się zapalały, łatwiej je było zestrzelić przy pomocy k-emu. Oczywiście nadrabiały zwrotnością i szybkością wznoszenia , jednak w późniejszej fazie wojny piloci amerykańscy nauczyli się sobie z tym radzić (m.in nie wdawali się w solowe pojedynki z lotnikami japońskimi). Najlepszy myśliwiec moim zdaniem to taki , który jest najbardziej wszechstronny i najłatwiej daje się go zaadoptować do specyfiki pola walki , a takimi niewątpliwie były Spitfire i Bf109 , świadczy o tym fakt ,że

    były one jeszcze ładnych parę lat po wojnie na uzbrojeniu sił powietrznych różnych państw.


  9. Oczywiście jest dużo racji w tym co mówisz FSO jednak nie do końca się z tym zgadzam. Oficerowie amerykańscy brali tak samo udział w I WW jak europejscy i znane są fakty szafowania przez nich życiem własnego wojska. Konstrukcje czołgów jak i samolotów US Army były mocno przestarzałe i ewoluowały głównie dzięki pomocy aliantów (patrz Sherman Jumbo, czy P51 Mustang).Także lotnictwo morskie jak i flota były mocno niedoinwestowane , a swą siłę czerpały z tego iż na mocy przeróżnych traktatów i konferencji po IWW ograniczono rozwój marynarek wojennych takich państw jak Japonia czy Niemcy (w tym przypadku wałściwie zlikwidowana została Kriegsmarine). Jedyną silną stroną armii amerykańskiej było zaplecze gospodarcze położone na terenach nieogarniętych wojną. Pamiętać także należy , o tym ,że Stany Zjednoczone przystąpiły do walki w 3 roku 2WW a mimo to nie potrafiły wykorzystać doświadczeń uczestników wcześniejszych walk do tego by odpowiednio się przygotować do wojny. Co do taktyki amerykańskiego dowództwa , to miało ono jedną strategię spalić co się da , a potem zdobywać zgliszcza. Nie bardzo bacząc przy tym na ludność cywilną. Często taktyka ta obracała się przeciwko nim (dzienne naloty dywanowe na okupowaną Europę), przynosząc ogromne straty w wyszkolonym personelu i sprzęcie. Inną sprawą jest oddawanie sporych depozytów przez państwa objęte umową L-L.

    Swoją drogą bardzo się cieszę ,że wreszcie mogę z kimś podyskutować na takie tematy


  10. Moim skromnym zdaniem Spitfire i Messerschmit 109 . Brały udział w walkach od początku do końca wojny. Służyły jako myśliwce przechwytujący, eskortowy, bombardujący. Ewoluowały adekwatnie do zadań jakie stawiano przed nim w poszczególnych okresach wojny.Spitfire był zarówno myśliwcem lądowym jak i pokładowym. Brał udział w walkach właściwie na każdym teatrze działań.


  11. Wartości armii nie można rozpatrywać jedynie w kontekście jej działań ofensywnych , chodzi mi tu oczywiście o armię Stanów Zjednoczonych. Jej działania ofensywne na Dalekim Wschodzie , to walka ze słabo uzbrojoną pod wzgl. technicznym armią japońską oraz japońską gospodarką trawioną brakami materiałowymi. Natomiast amerykańskie poczynania na europejskim teatrze działań to znów walka w ogromnej koalicji przeciwko walczącej na właściwie trzech frontach armii niemieckej . Przewaga liczebna i materiałowa aliantów bezsprzeczna. Natomiast

    US Army wykazała się kompletnym brakiem umiejętności obronnych w czasie ofensywy w Ardenach. W sumie to

    mieli szczęście , że Hitler nie miał kilku beczek ropy więcej. Podsumowując: kiepskie morale , mierni dowódcy,

    średniej jakości sprzęt . Ta armia postawiona w sytuacji podobnej do armii niemieckiej lub rosyjskiej rozpierzchłaby się i zatrzymała dopiero na Alasce.

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.