Skocz do zawartości

Lansjer

Użytkownicy
  • Zawartość

    58
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Lansjer

  1. Mitologia 11 listopada

    W II Rzeczpospolitej głównym świętem narodowym było oczywiście święto Konstytucji 3 maja obchodzone już [jako państwowe] od 1919 roku. Czy wyrażało ono wszystkie aspekty związane z odrodzeniem Polski po 123 latach zaborów? A co za tym idzie, czy wyrażało by ciągłość odrodzonego państwa [jeśli tego święta by nie reaktywowano?] już po upadku bloku wschodniego w 1989 roku? Wydaje mi się, że jednak nie. Najważniejszym jest oczywiście to, co wyraża świętowany dzień. Oczywiście nie dla tych co ustanawiali to święto [oni wiedzieli i być może chcieli by o tym pamiętano], bo dążąc do niepodległości zdołali ją nie tyle wywalczyć samodzielnie [na co oczywisty wpływ miał wynik I WŚ], lecz zdecydowanie samodzielnie zdołali tą niepodległość zachować. Więc to co zaczęło się 11 listopada 1918 roku, a miało niewątpliwy związek z Józefem Piłsudskim - zwycięskim Wodzem Naczelnym z wojny polsko-bolszewickiej - daje nam pełen wymiar symboliki tego święta. Czy bardziej odpowiedni byłby 7 października? Ależ skąd, wojna jeszcze trwała - czyli nie wszystkie państwa zaborcze zostały pokonane. Formalnie żadne deklaracje aliantów zachodnich odnośnie ziem polskich nie miały znaczenia, gdy wojska niemieckie [realna jeszcze siła] okupowały terytorium jeszcze "abstrakcyjnej" - bo niby jakiej - "niepodległej" Rzeczpospolitej(?). FSO, faktycznie uprościłem nieco. Lecz to kim stał się Piłsudski 22 listopada zaczęło się właśnie 11-go. I mimo wszystkich pozostałych okoliczności, ciągłość faktów sprawczych odrodzenia państwowości zapoczątkowanej w Warszawie i następujących po sobie [włącznie z Traktatem Ryskim], nie była przerwana przez żadne siły czy ośrodki polityczne [mogące taką władzę uzyskać - np. Komitet Narodowy Polski z Dmowskim], które mogłyby podważyć uzyskaną godność Naczelnika Państwa, odpowiedzialnego za tworzenie tej państwowości. Czyli siłą rzeczy: Święto 11 listopada = Naczelnik Państwa Józef Piłsudski. Dwa symbole odzyskanej niepodległości, które nierozerwalnie są ze sobą powiązane. Czy chcesz przez to powiedzieć, że 11 listopada jest świętem li tylko "piłsudczyków"? No tak, tyle że mówimy o "mitach" 11-go listopada, nie o rozważaniach alternatywnych. Możemy spierać się o wpływ Józefa Piłsudskiego na możliwość uzyskania niepodległości do "umownego" dnia 11-go listopada, co oczywiście odzwierciedlać będzie nasz osobisty stosunek do tej postaci historycznej. Taką samą miarę jednak możemy zastosować do innych postaci - wymienionych nawet z nazwiska w tym wątku. Żadna jednak zasługa tych osób [w mym odczuciu] nie okaże się godna miana "wskrzesiciela" niepodległości. Bo i też wymiar tych zasług nie mógł być czynnikiem sprawczym - jak sam zauważyłeś. Trudno zarazem brać pod uwagę zasługi tych osób [jako ważniejsze od pozostałych, choć nie mniej ważne - np. konferencja w Wersalu] po 11-tym listopada, gdy idzie o wskazanie głównej postaci odpowiedzialnej za Odrodzenie Polski [rzeczywiste, nie iluzoryczne], gdyż i wtedy na czynniki sprawcze odradzającej się państwowości [nie gdzie indziej jak właśnie w Warszawie - o czym wyżej], miały wpływ już decyzje najwyższego zwierzchnika państwa - Józefa Piłsudskiego.
  2. Mitologia 11 listopada

    Sam widzisz, do 10 listopada brygadier Piłsudski i więzień Magdeburga. Od 11 listopada Naczelnik Państwa odpowiedzialny za urzeczywistnienie odzyskanej niepodległości. Czyli patrząc realnie, człowiek o najwyższej władzy w państwie [uznanej przez naród i wszystkie siły polityczne], które należy zbudować od podstaw i przede wszystkim obronić. To że władzę brygadier Piłsudski otrzymał o urzędującej w Warszawie Rady Regencyjnej nie ma znaczenia z chwilą gdy wszystkie siły polityczne dążące do odbudowy Polski uznały dyktaturę Naczelnika Piłsudskiego. A władza Naczelnika Piłsudskiego sięgała w owym czasie tam, gdzie ludność polska chciała przyłączenia ziem zamieszkałych przez nią do Rzeczpospolitej. Proces ten zakończony został jak wiemy [mam taką nadzieję] dopiero po uznaniu przez Zachód granicy wschodniej z Traktatu Ryskiego. Do tego czasu nic nie było pewne, bo granice trzeba było wywalczyć, utrzymać i spowodować, by je uznano w Świecie. A dlaczego nie do Aleksandra Macedońskiego? Żartuję... Najważniejsze że wszyscy wykonywali jego polecenia w sprawach, o których sami nie byli kompetentni decydować. Dlatego świętowany jest [określony] dzień jako wysiłek całości - nie samej jednostki. A że społeczeństwo jest wdzięczne Naczelnikowi Piłsudskiemu za to że wywiązał się z pokładanych w nim nadziei, to już sprawa potomnych komu składają kwiaty pod pomnikiem. Jak sądzę nie tylko Piłsudskiemu...
  3. Mitologia 11 listopada

    Przede wszystkim, rola Piłsudskiego u zarania odzyskania przez Polskę niepodległości nie jest mitem, a symbolem utrwalenia tej niepodległości. Święto w dniu 11 listopada nie jest przecież z założenia dniem Piłsudskiego, tyle że świętując ten dzień trudno nie uczcić Naczelnika Państwa. To jest mniej więcej taka sama zależność symboli, jak w przypadku Georga Washingtona i 4 lipca. Jedno i drugie jest synonimem tego samego. Druga sprawa, mówienie o Piłsudskim jako wskrzesicielu Niepodległej Ojczyzny jest, jak sądzę, próbą manipulacji symbolami w celu wykazania innym skłonności do mitologizowania roli Naczelnika Państwa. Działanie takie jest w mym przekonaniu złudne dla samych stawiających taką tezę. W państwie inaczej się chyba nie da? Co? Piłsudski był Naczelnikiem Państwa - czyli formalnym zwierzchnikiem tych "kadr ludzkich". I to jest dopiero "mit" jak się patrzy. Sam akt otrzymania niepodległości [czyli - jesteście wolni, róbta co chceta] nie oznacza utrwalenia i wprowadzenia tego aktu w życie. Jest to w końcu jakiś tam proces państwowotwórczy, który zależy od inwencji samych obdarowanych. Czyż nie?
  4. Międzywojenne lotnictwo polskie

    Akurat tą "wyobraźnię" zapożyczyłem od inż. Sołtyka, którego wątpliwości i spostrzeżenia wyczytałem jeszcze w latach dziewięćdziesiątych w miesięczniku "Lotnictwo". Mówił w nim także o "dywersji" pewnego mechanika z PZL na Okęciu, którego posądził o sabotaż przy silniku jednego z prototypów "Łosia" co opóźniło jego próby. Wzmiankowany mechanik został dyrektorem PZL na Okęciu podczas okupacji niemieckiej z protekcji tychże. Tak przynajmniej twierdził Sołtyk. Pozdrawiam.
  5. Międzywojenne lotnictwo polskie

    Wtrącę się w słowo Woju: Potrzebne są także talenty samych konstruktorów, którzy posiadają nie tylko wizję tego co chcą osiągnąć, ale i potrafią urzeczywistnić swoje pomysły w udane przedsięwzięcia. W II RP posiadaliśmy dwa, akurat z branży płatowcowej i silnikowej - inżynierów Puławskiego i Nowkuńskiego. Z całym szacunkiem dla pozostałych konstruktorów - Rudlickiego, Praussa, Dąbrowskiego czy Kubickiego, wyżej wymienieni mogli utrzymać nasze lotnictwo myśliwskie na poziomie światowym gdyby... No właśnie, gdyby! Obydwaj zginęli w tajemniczych okolicznościach. Nie da się mieć całkowitej pewności, że to tylko nieszczęśliwe wypadki. I to wtedy, gdy pokazali Europie na co ich stać.
  6. Józef Piłsudski - ocena

    A jakie efekty w Rosji były udziałem Dmowskiego przed "aktem 5 listopada" ogłoszonym przez państwa Centralne? Oraz przedstaw "dobrą pozycję" Polski uzyskaną pzrez lidera endecji wobec zagrożenia sowieckiego w kwestii granicy wschodniej, której w Wersalu nie był w stanie przecież wynegocjować. Nie rozumiem. Jakie wszystkie? Przecież wiadomo, że Piłsudski nie był w Wersalu, tak jak i Dmowski nie dowodził w wojnie polsko-bolszewickiej. To o jakiej [i czyjej?] "modzie" wspominasz? Pozdrawiam.
  7. Józef Piłsudski - ocena

    Witam. Jakoś przeoczyłem ten temat. Od siebie dorzucę taką ocenę Józefa Piłsudskiego, wystawioną właśnie przez Stanisława Cata-Mackiewicza: Nigdy nie był i nie chciał być dyktatorem, wyciągał ludzi w górę, przygotowywał grunt do demokracji, parlamentu, Rzeczpospolitej. Ale jednocześnie to, co chciał by broniło Polski, musiał mieć w ręku. Główna cecha jego charakteru to dziwna stałość i niezmienność poglądów. Główna cecha jego polityki to górowanie w niej zagadnień całości Polski, a więc zagadnień polityki zagranicznej nad wszystkimi innymi. Bał się Rosji i chciał ją rozbić. Jednej tylko rzeczy, jednej tajemnicy ani moja, ani żadna inna książka o Piłsudskim nie wyjaśni. Tajemnicy miłości, która do siebie wzbudzał. Rozmawiałem raz w życiu z Dmowskim, przeciwnikiem Piłsudskiego. Powiedział mi, że Piłsudski miał "duszę wodza". Miłość ludzi oplotła postać komendanta, brygadiera, Marszałka i ta miłość była wielkim kapitałem Polski za jego życia i jest, daj Boże, by pozostała kapitałem Polski po jego śmierci.
  8. Józef Beck - ocena

    Co do teorii Cata-Mackiewicza to oczywiście ciekawa definicja "konieczności". Odnosi się ona do państw powersalskich (nowych), których powstanie uwarunkowało konieczność szukania gwarancji swojego bytu - niepodległego już niekoniecznie. Bo jeśli nie samodzielnego zagwarantowania sobie bezpieczeństwa (przeciw któremuś z mocarstw), to już tylko jako satelity państw o charakterze mocarstwowym. Do 1932 roku porozumienie Czechosłowacji i Polski było uzależnione bardziej od stanowiska Pragi. Odpowiedzialność Becka możemy więc wykluczyć. Do momentu zawarcia deklaracji o niestosowaniu przemocy z Niemcami nic się nie zmieniło w mentalności polityków nad Wełtawą. Porozumienie Piłsudskiego z Hitlerem dopiero uświadomiło Beneszowi, że mają do czynienia z liczącym się partnerem politycznym, nie zaś z "bałkanem północy". Nawet wtedy nie myślano w Pradze o zbliżeniu z Polską. Obawiano się tajnego paktu Berlin-Warszawa? Nonsens. Kontakty polsko-czechosłowackie na płaszczyźnie wojskowej pogorszyły się dopiero w 1936 roku. Akces Czechosłowacji do sojuszu Francusko-Sowieckiego w 1935 roku przesądził o reorientacji polityki Warszawy względem Pragi. Beck nie musiał już „pukać” do drzwi (jak jego poprzednicy) z prośbą o sojusz, bo miał dwa układy o nieagresji – z ZSRR i III Rzeszą. Misja Vaclava Fiali w Polsce w 1938 roku unaoczniła Beneszowi skalę lekceważącej polityki Pragi wobec Warszawy w poprzednich latach. Stanowisko Becka względem Czechosłowacji odzwierciedlało więc szeroki, polski punkt widzenia. W Europie Środkowej logika Cata-Mackiewicza nie sprawdziła się. Dla Czechosłowacji porozumienie z Polską przeciw polityce ekspansjonizmu Niemiec było uwarunkowane stosunkiem ZSRR do Polski. Właściwie to Moskwa była barometrem emocjonalnego stosunku Czechosłowacji do Polski i jej spraw na linii Warszawa-Berlin i Warszawa-Praga. Tak też i pozostało czeskim politykom do roku 1948, czyli do przejęcia władzy w ich kraju przez komunistów. Wyleczeni chyba ostatecznie z rusofilstwa i panslawizmu w roku 1968.
  9. Józef Beck - ocena

    Jaki tam brak ... Przecież pisałem: A ileż to państw graniczyło z Niemcami i o jakim potencjale i które zaważyło by na przewadze Polski bardziej niż Francja. Więc uwzględniając potencjał Litwy - mniejszy niż Francji, nie było. Na obsadę nie miały, ale na opinię publiczną tak. Tym bardziej, że w samej sanacji takie głosy znalazły by zwolenników w celu usunięcia ministra. Jakieś animozje między Beckiem i Rydzem-Śmigłym jednak były. A rządzący OZN był Rydza... To oczywiście czyste spekulacje, więc nie rozwijam dalej tego wątku.
  10. Józef Beck - ocena

    A ileż to państw graniczyło z Niemcami i o jakim potencjale i które zaważyło by na przewadze Polski bardziej niż Francja? A przede wszystkim, które opowiadało się po naszej stronie tak od siebie - poza Francją?. Ja nie znam takiego. Przynajmniej w części zachodniej Europy. Czechosłowacja! Czechosłowacja! A cóż takiego przedsięwzięła Czechosłowacja by urzeczywistnić sojusz z Polską? I dlaczego nic? Bo nie czuła się zagrożona przez rozwijanie dobrosąsiedzkich stosunków z Niemcami, wpierw Weimarskimi. Ot co. Natomiast z Litwą to pan kolega nie trafił. Po tzw. koncentracji wileńskiej i nawiązaniu stosunków dyplomatycznych, rozwinęły się bliskie kontakty wojskowe obu krajów, a Litwini byli skłonni nawet przyłączyć się do koalicji polsko-francusko-angielskiej. Nawiasem mówiąc, jedyny kraj Europy który gotów był zbrojnie poprzeć Polskę w konfrontacji z III Rzeszą. Oczywiście nie za nic - chodziło o Kłajpedę. Gdyby Beck nic nie zrobił w sprawie Zaolzia we wrześniu i październiku 1938 roku, to po Monachium, dosłownie wszystkie ugrupowania przyczyniły by się do jego dymisji z urzędu ministra SZ. Wiosną 1938 roku gdy już sytuacja z Niemcami stawała się napięta, prezydent Czechosłowacji E.Benesz wysłał do Polski swojego przedstawiciela by ocenił stanowisko polskich grup i elit politycznych wobec swego kraju, tych opozycyjnych wobec sanacji przede wszystkim. Owy przedstawiciel zrelacjonował, że wszystkie ugrupowania i liderzy sił politycznych stawiali jeden podstawowy warunek do rozmów - zwrot Zaolzia! Polscy rozmówcy argumentowali, że żadne ugrupowanie nie utrzymało by się u władzy, gdyby zaniechało zadośćuczynienia w sprawie zagarniętej w 1919 roku części Śląska za Olzą.
  11. Józef Beck - ocena

    Odpowiedź na powyższe pytania właściwe już udzieliłeś: Z małą korektą. W dwudziestoleciu międzywojennym Polska nie była osią wokół której kręciły się wszelkie zagadnienia polityki międzynarodowej decydującej o losach wielkich i małych państw. Tą osią były Niemcy i związany z tym krajem system wersalski, którego Polska była beneficjentem Zadziwia mnie w tym kontekście wszechobecna dzisiejsza krytyka polityki mocarstwowej II RP z punktu widzenia jednak nieodpartej chęci, by mocarstwem decydującym o losach Europy była. W przeciwnym razie krytyka niemocy nie znalazła by uzasadnienia...
  12. Józef Beck - ocena

    Co ja takiego przekłamałem?? Ty piszesz: Ja wysunąłem tą hipotezę: Tylko że, jak wspomniał Gnome (post 97), jednoznaczne poparcie Zachodu uzyskaliśmy. I są to fakty. Domysłami natomiast była obawa o niewywiązanie się z owych deklaracji. Alternatywą zaś, jeśli nie zbrojny opór, to i tak klęska. Jeśli natomiast wydaje Ci się, że obywatele Polski uniknęli by eksterminacji - czy to sowieckiej, czy hitlerowskiej, to wydaje mi się, że starasz się świadomie tkwić w tym błędzie. Najpierw uświadom sobie czego chciał Hitler pół roku wcześniej: Październik 1938r. - Gdańsk do Niemiec, eksterytorialna autostrada i wielotorowa linia kolejowa przez polskie Pomorze. Grudzień 1938r. - przystapienie do paktu antykominternowskiego (formalny sojusz) w zamian za nienaruszalność reszty granic i dopiero przedłużenie deklaracji o nieagresji z 1934r. z 10 do 25 lat. Oznaczało to przystąpienie Polski do Osi i zerwanie sojuszu z Francją, a dla Hitlera odwet za Traktat Wersalski na Zachodzie i upragnione poszerzanie przestrzeni życiowej na Wschodzie. Czy teraz dociera do Ciebie, że w 1939 roku Hitler też chciał tego wszystkiego by zrealizować swoje dalekosiężne plany? Same ustępstwa w sprawie Gdańska były dla niego niewiele warte.
  13. Józef Beck - ocena

    Jest w tym trochę prawdy. Czyli co? Nie mobilizować wojska, a na koncentrację Wehrmachtu odpowiadać notami protestacyjnymi? Poza tym awantura o Gdańsk była potrzebna Hitlerowi w celu przeciągnięcia Polski na swoją stronę, lub jej likwidacja. O celach politycznych III Rzeszy na wschodzie Europy Beck był zorientowany w wyniku wcześniejszych rozmów z Ribbentropem. Więc wiedział - albo wasalizacja albo wojna. Stanowisko Polski w sprawie Gdańska było w rzeczywistości odmową zawarcia wątpliwego sojuszu w zamiam za wątpliwy status państwa polskiego w orbicie Niemiec. Niby Hitler czekał by razem z Beckiem, tak? A mówisz o naiwności polskiego ministra. Niby skąd przyszło Ci to do głowy? 11 kwietna 1939r. po zatwierdzeniu Fall Weiss, Hitler chciał Gdańska razem z Polską. Mieliśmy i bez tego. Oddział II Sztabu Głównego relacjonował wieści o koncentracji nad polską granicą. Raczej świadczy że jej chcieli uniknąć. Ewentualna inicjatywa Becka poddania się dyktatowi Hitlera i Stalina po zawarciu przez nich paktu z 23 sierpnia 1939 roku oznaczała wojnę na Zachodzie. Chamberlain nie był aż taki naiwny. Beck natomiast nie był głupcem, by dobrowolnie zgodzić sie na IV rozbiór licząc na wskrzeszenie Polski przez koalicję anglo-saską w zamian za porzucenie sojuszu z Francją.
  14. Józef Beck - ocena

    Artykuł, który zalinkowałem potwierdza moją opinią. Tyko że zalinkowany artykuł mówi o naiwności polityki Chamberlaina, nie Becka. W innym temacie pisałem, że negocjacje w tym czasie(po R-M) z III Rzeszą były już niemożliwe, no ale jak się nie ma argumentów na obronę Becka to powtarza się argumenty z którymi nikt nie polemizuje. W tym temacie (post 83) stwierdziłeś natomiast to: Więc w jaki sposób lawirować? Celem Becka było wciągnięcie Zachodu do mimo wszystko spodziewanej wojny polsko-niemieckiej. Czyli do konfliktu światowego, nie regionalnego. I zrobił to. Wielka Brytania i Francja prowadząc podwójną grę - oficjalną twardą (gwarancje dla Polski) i ustępliwą (jednoczesny nacisk na Polskę w sprawie Gdańska), znalazły się w sytuacji, w której jedynym wyjściem było wypowiedzenie wojny III Rzeszy. Mimo że trudno było im jeszcze uwierzyć w to, że II Wojna Światowa stała się faktem.
  15. Tajny pakt z Hitlerem

    Częstokroć w dyskusjach wszyscy krytycy Becka mówią o konieczności gry na zwłokę wobec III Rzeszy, naiwnie sądząc, że Hitler ten czas był gotów dawać. Bzdura! Tak samo jak naiwnością jest sądzenie, że Beck nie zdawał sobie sprawy z jedynej możliwości odsunięcia groźby wojny z III Rzeszą. Wystarczyło zgodzić się na przystąpienie do paktu antykominternowskiego oraz Osi Berlin-Rzym i mamy pokój. Tyle że na jakich warunkach wewnątrz i zewnątrz-politycznych. Polska realizowała by interesy III Rzeszy. To chyba nie ulega wątpliwości. Taką samą bzdurą jest lansowanie porozumienia militarnego polsko-sowieckiego w 1939 roku, niemożliwego do zrealizowania ze względu na beckowski antysowietyzm. Beck dobrze rozumiał, że porozumienie ze Stalinem jest niemożliwe ze względu na proniemieckość polityki Kremla. Zresztą rola Polski byłaby podobna do alternatywnego sojuszu z Niemcami. Podporządkowanie się interesom sowieckim. Wszelkie próby powstrzymania Hitlera poprzez inicjatywę powstania bloku: Wielka Brytania - Francja - ZSRR, były niemożliwe ze względu na porzucenie takiej możliwości przez Kreml od momentu, gdy za sterami sowieckiej polityki zagranicznej stanął Mołotow (maj 1939r.), orędownik nowego kursu proniemieckiego. Litwinow opowiadający się za zbliżeniem z Zachodem został przez Stalina zdymisjonowany. Zerwanie przez Kreml próby ocalenia pokoju w Europie poprzez czynne zaangażowanie się ZSRR w powstrzymanie kroków wojennych Hitlera stało się faktem. Po 23.sierpnia.1939 roku Beck mógł jedynie podjąć inicjatywę dobrowolnego przyłączenia się Polski do paktu, już wtedy "trójstronnego bezpieczeństwa" Ribbentrop-Mołotow, i mieć nadzieję uzyskania akceptacji Hitlera (być może tak) i Stalina (ten pewnie wpierw zażądał by realizacji tajnego protokołu, może w wersji zbliżonej do tej z 28.września.1939r.). Takiemu scenariuszowi oczywiście zapobiegła Wielka Brytania podpisując z Polską w Londynie 25.sierpnia.1939 roku układ o wzajemnej pomocy na wypadek wojny. Beck bardzo dobrze zdawał sobie sprawę że to oznacza wojnę, lecz wydaje się, że jednocześnie sądził, że układ ten jest wystarczającą alternatywą dla paktu niemiecko-sowieckiego i zneutralizowania groźby wojny z III Rzeszą. W rzeczywistości odsunięto termin ataku - jedynie o kilka dni...
  16. Tajny pakt z Hitlerem

    Co za bzdura. Szkoda się ustosunkowywać do takiego bzdetu. Pakt Ribbentrop-Mołotow i tak by zaistniał, bez względu na to, czy Beck przyjął by żądania Hitlera czy nie. Jego pierwszym celem był Traktat Wersalski - powalenie na kolana Francji i dogadanie się z Wielką Brytanią. Przy czym, drogą do realizacji tego celu było rozbicie sojuszów Francji. Czechosłowację załatwił w 1938 roku. Korytarz i Gdańsk były prowokacją w celu uczynienia z Polski swojego satelitę. Od czegoś trzeba było zacząć rozmowy. Sam Hitler wypowiadał się, że nie chodzi mu o Korytarz czy Gdańsk, bo jego celem jest cały wschód Europy. Samo przyjęcie warunków Hitlera nie przedłużyło by negocjacji i nie odwlekło by wojny z III Rzeszą. Wojna by się opóźniła - co za naiwność. Bez paktu i zerwania sojuszu z Francją samo przyjęcie przez Becka żądań Hitlera pomogło by tyle, co umarłemu kadzidło.
  17. Sanacja bez Piłsudskiego - ocena

    Polityka Czechosłowacji wobec Polski to modelowy przykład, jak państwo którego uprzedzenia biorą górę nad zdrowym rozsądkiem (poniekąd tak samo jest z częstym wytykaniem Polsce takiego podejścia), i to najlepiej przy omawianiu sanacji i Piłsudskiego. Masaryk i Benesz, główni kreatorzy wizerunku Czechosłowacji na Zachodzie, podkreślali demokratyczny charakter swego państwa i stabilność ich polityki. Czym zatem tłumaczyć brak zdroworozsądkowego podejścia do współpracy z Polską, chociażby do roku 1926? Jeśli zamachem majowym Piłsudskiego można tłumaczyć niechęć czeskich polityków do Polski, to politykę przedmajową ĆSR wobec II RP można przełożyć tylko na uzurpowanie sobie prawa do roli pierwszego (dominującego) państwa w tej części Europy. Granie "pierwszych skrzypiec" w Małej Entencie jest tego przykładem. Z Litwą natomiast stosunki byłyby takie same, bez względu na to czy Wilno włączono do Polski, czy też pozostało by częścią tego państwa. W pierwszym przypadku dominował oczywisty rewizjonizm litewski, w drugim obawa przed polskim rewizjonizmem. I tak źle, i tak niedobrze. Tak zwana "koncentracja wileńska" położyła kres patowi w stosunkach, i to podziałało - wbrew pozorom - na ożywienie kontaktów polityczno-wojskowych litewsko-polskich, które (gdyby Polska zechciała wykorzystać je w konfrontacji z III Rzeszą) oscylowały nawet wokół zawarcia sojuszu zbrojnego przeciw ekspansji Hitlera. Taka gwałtowna zmiana w sposobie odbierania Polski świadczy nie tylko o zrozumieniu konieczności odrzucenia dotychczasowego kursu, lecz wręcz dążenia (co światlejszych polityków) do takiego stanu rzeczy w stosunkach dwustronnych, zanim jeszcze zabito nieszczęsnego żołnierza KOP na granicy. Zastanawiam się, czy przypadkiem polskie ultimatum wobec Litwy nie było argumentem "na rękę" jej władzom by usprawiedliwić nawiązanie dobrosąsiedzkich kontaktów z Polską, nie musząc przy tym tłumaczyć się, dlaczego porzucono sprawę odzyskania Wilna na rzecz porozumienia. Te dwa przykłady polskiej polityki wobec sąsiadów (w założeniu podobnej inwencji) wskazują, że jednak można było ze sanacją rozmawiać i układać się, lecz do tego potrzebne było postawienie na wspólnotę interesów, nie na gierki do ostatniej chwili, jak w przypadku inicjatyw Benesza z września 1938 roku.
  18. I Wojna Polska

    Tczew, Gdańsk i Kołobrzeg. Jeśli podane przez Amilkara bitwy zadecydowały o usankcjonowaniu powstania Księstwa Warszawskiego, to podane przeze mnie, miały świetny wymiar polityczny. Jeśli Cesarz raczyłby zauważyć potrzebę zbudowania kosztem pobitych Prus - Rzeczpospolitej "piastowskiej". Na dłuższą perspektywę, byłby to dla Napoleona korzystniejszy układ (z wiernym polskim sojusznikiem), gdyby Królestwo Pruskie w swej polityce zechciał zastąpić Królestwem Polskim. Lecz sprawa polska w I Wojnie Polskiej była li tylko posunięciem taktycznym - "aż tyle" dla Polaków i "tylko tyle" dla monarchii zaborczych.
  19. Księstwo Warszawskie - ocena

    Właściwie, sprawa Polski i Polaków do momentu powstania Księstwa Warszawskiego nie była w kregu zainteresowań ówczesnej Europy. Inicjacja sprawy polskiej na "forum umysłów" europejskich wypłynęła wraz z ogólnoeuropejskimi "porządkami" Napoleona I, dzięki działaniom którego, nie było możliwości nie podejmować tematu minipaństwowości polskiej. Powstanie Królestwa Kongresowego stało się tego wyrazem. Czy ktoś wyobraża sobie historię Polaków pod zaborami bez istnienia Księstwa Warszawskiego, i dalej Kongresówki? Czy odzyskanie pełnej niepodległości w 1918 roku było możliwe bez przebłysków szczątkowej "państwowości", która jednak wywarła wielki wpływ na determinację Polaków do wywalczenia niezależności od zaborców? Myślę jednak, że w dużej mierze II Rzeczpospolitą zawdzięczamy właśnie nagrodzie za wierną służbę u boku Napoleona - Księstwu Warszawskiemu, które stało się inspiracją świadomości patriotycznej kolejnych pokoleń. "Dał nam przykład Bonaparte jak zwyciężać mamy"
  20. Sanacja bez Piłsudskiego - ocena

    Sytuacji by zapobiec (?) klęsce w 1939 roku było znacznie więcej, niż tylko stanowisko Polski reprezentowanej przez ministra Becka w okresie Monachium. Polska nie miała niestety wystarczającej siły przebicia ze swoimi postulatami, by głos jej mógł zaważyć na arenie międzynarodowej na bieg wypadków, których sternikami byli przedstawiciele krajów dzielących ówczesny Świat po Wielkiej Wojnie. Należało szukać rozwiązań, które zapobiegły by skutkom polityki ekspansjonizmu Niemiec i eksportu rewolucji ZSRR. Tyle że te państwa które w odpowiednim czasie rzeczywiście mogły przeciwstawić się hitlerowskiemu i sowieckiemu scenariuszowi, wolały doprowadzić do starcia tych dwóch wojowniczych ideologii ze sobą. A w tym wypadku Polska była (została) sprowadzona do roli jednej z figur na szachownicy. Nawet po 22 czerwca 1941 roku, gdy Stalin był przyparty do muru przez Hitlera, Zachód nie był w stanie ogarnąć rozumem problemów jakie czyhały po zakończeniu II WŚ ze strony ZSRR, oddając cenną pomoc gospodarczą komunistom praktycznie bez narzucenia minimum warunków (!). Źródła klęski II Rzeczpospolitej należy upatrywać w niedocenianiu jej roli jako podmiotu polityki światowej przez wielkie mocarstwa - sygnatariuszy Traktatu Wersalskiego, począwszy od zwycięskiej wojny Polski z Rosją Sowiecką po której chcąc nie chcąc staliśmy się jednym z kół globalnych problemów międzynarodowych. W tym kontekście, odzyskanie Zaolzia w taki sposób jaki spowodował Beck nie miało istotnego wpływu na globalny problem dążenia ku wojnie wielkich państw europejskich.
  21. Sanacja bez Piłsudskiego - ocena

    FSO. A priori: Żądania Hitlera względem Czechosłowacji. Słowacja jak mniemam. Wiadomo, Francja i W.Brytania w roli mediatorów. Polityka Becka w trakcie Monachium. Reductio ad absurdum: A jeśli ten sąsiad był nieżyczliwy, cieszył się z zatargów z innymi sąsiadami, którzy posiadając swoje posesje, chcieli jeszcze pozbawić własności do naszej. Zawłaszczył przy tym studnię w wodą (Zaolzie), i kazał sobie płacić za podlewanie trawnika? Jak zjawił się ten "zły gość", to najpierw sugerował mu, że nasza posesja jest ciekawsza, a on dołoży ze swej strony studnię z wodą. Tyle że ten "zły gość" bardziej chciał nas lubić niż naszego sąsiada, i jeszcze nie miał nic przeciwko byśmy odzyskali studnię... Mimo wszystko votum separatum.
  22. Sanacja bez Piłsudskiego - ocena

    Beck patrząc na to co robią inni, zrealizował cel wynikający z polskiej racji stanu. Zastosowaliśmy te same wyrazy, a mówimy zupełnie o czym innym. Władze ĆSR zalegalizowały okrojenie własnego terytorium zamiast podjąć obronę integralności. To zaś "rozgrzesza" nacisk Becka na Czechosłowację w sprawie zaspokojenia roszczeń Polski w takim samym stopniu jak III Rzeszy. Zaanektowanie przy okazji Zaolzia paru skrawków na Słowacji nosi co prawda znamiona "wody sodowej w głowach" ministra SZ i Generalnego Inspektora SZ, no ale poszli chłopaki za ciosem w związku z polityką prowęgierską. Na dłuższą metę, dobre stosunki z Węgrami opłaciły się bardziej (wspólna akcja na Rusi Zakarpackiej = odmowa wykorzystania terytorium Węgier przez Wehrmacht), niż z marionetkowym rządem ks.Tiso, który niepodległość Słowacji otrzymał w darze od Hitlera po aneksji Czech. Prawdę mówiąc, trudno nie dostrzec błędów "kosmetycznych" polskiej polityki zagranicznej Becka. Lecz w szerokim pryzmacie geopolitycznym zaistniałym w całym dwudziestoleciu międzywojennym, nie ma to istotnego znaczenia na przebiegu wypadków doprowadzających do Monachium i dalej. Polityka prowęgierska natomiast, w kontekście spraw czeskich i słowackich nie była czymś negatywnym. Poza ważnymi sprawami wynikającymi z rosnącego zagrożenia ze strony Niemiec, minister SZ miał obowiązek nie zapominać też o polityce wschodniej, gdzie w dalszym ciągu obowiązywał sojusz polsko-rumuński przeciw ZSRR i związany z tym atrybut "polskiego" straszaka - węgierski rewizjonizm.
  23. Sanacja bez Piłsudskiego - ocena

    FSO Zasadniczo winniśmy oddzielić: politykę Becka odnośnie wielkich mocarstw w dobie Monachium, od polityki dwustronnych stosunków polsko-czechosłowackich, których elementem jest utrata Zaolzia na rzecz Czechosłowacji w 1919 roku i odzyskanie tego terytorium przez Polskę w 1938 roku. Polska i Czechosłowacja: Stosunek Czechów do odradzającego sie państwa polskiego zaważył w całym dwudziestoleciu międzywojennym na relacjach między naszymi państwami. Logiczną drogą do porozumienia jest dialog eliminujący spory. Czesi tego dialogu (a wiadomo co leżało Polsce na sercu) nie byli w stanie podjąć. Pismo prezydenta I Republiki do Mościckiego datowane na 22 września 1938 roku było li tylko łabędzim śpiewem możliwości porozumienia się, podczas gdy całą wcześniejszą politykę pana Benesza względem Polski można określić jako "kąsanie sąsiada po łydkach". Polska i Monachium: W tej kwestii, polskie życiowe argumenty przemawiające za korzyścią istnienia Czechosłowacji w granicach przedmonachijskich, rozbiły się o mur faktów (politycznych), których zainicjowanie i wynikający z nich problem geopolityczny w środkowej Europie, nie były dziełem Polski, ani też Polskie życiowe argumenty nie były brane pod uwagę przez jakiekolwiek mocarstwo europejskie. Tak było z "ideą wojny prewencyjnej", czy propozycjami Becka odnośnie reakcji na remilitaryzację Nadrenii. Tym samym bierne obserwowanie upadku południowego sąsiada (na czynne nie było co liczyć, nie łudźmy się) stało w sprzeczności z logicznym załamaniem się bezpieczeństwa południowej flanki przyszłego polsko-niemieckiego TDW. Beck zrealizował więc cele polityczne wynikające ze stosunków dwustronnych, nie europejskich. Contra facta non valent argumenta.
  24. Sanacja bez Piłsudskiego - ocena

    Przede wszystkim, gdyby Czechosłowacja i Francja mimo wszystko wierzyły w pokonanie Wehrmachtu, gdy ten zaangażował by swe główne siły w walkach na terenie naszego południowego sąsiada, to wtenczas Wojsko Polskie miało by wszelkie atuty wyboru miejsca i czasu ataku na Niemcy - Dolny Śląsk i Prusy Wschodnie, lub nawet bezpośrednio Berlin. Beck nie wykluczał takiego obrotu sprawy, gdyż podjął się bilateralnego rozwiązania kwestii Zaolzia bezpośrednio z Czechosłowacją, które to posunięcie nie przekreślało ewentualnego wystąpienia zbrojnego Polski po stronie sojuszniczej Francji. Jak właściwie oceniłeś, czas polskiego wystąpienia byłby uzależniony od postawy Francji, a raczej jej determinacji w pokonaniu Hitlera. To byłby ten scenariusz jak podejrzewam, na który zwracał uwagę Marszałek Piłsudski. W tym układzie, nie pozostało by nic innego, tylko pokonanie Czechosłowacji zanim Francja przejdzie do działań nad Renem. Sądzę, że Wojsko Polskie byłoby w stanie szybciej zmobilizować się do działań niż jednostki francuskie, tym samym poczynania Śmigłego-Rydza mogły by być hamowane opieszałością naszego sojusznika i narażone na akcję Wehrmachtu. Jak widać, nie mam zaufania do armii francuskiej. Jeśli powyższe uwarunkowania zostałyby spełnione, i Polska mogła być pewna, że nie zostanie wykiwana przez ten nieskonsolidowany układ sojuszy antyniemieckich, to i owszem. To znaczy zgadzam się, że warto było(by). Ale zgodzisz się chyba, że nie przyklepał nowego status quo Czechosłowacji przed wielkimi mocarstwami - Francją i W.Brytanią. A to stawia w innym świetle udział Polski w odzyskaniu Zaolzia, zupełnie innym niż malowała to np. peerelowska historiografia: wbicie Czechosłowacji kozikiem ultimatum w zaolziańskie plecy. To jak nazwać niedotrzymanie sojuszów przez Francję i ZSRR? Zbrodnią?
  25. Sanacja bez Piłsudskiego - ocena

    Dla sojuszu z Francją nie było niestety innej alternatywy. Natomiast droga do realnego udziału Paryża w działaniach militarnych przeciwko III Rzeszy wiodła przez W.Brytanię. Z tego Beck zdawał sobie sprawę jak najbardziej. Innego układu korzystnego dla Polski poza wątpliwymi "sojuszami" z Niemcami przeciw Zachodowi i ZSRR, oraz z ZSRR przeciw Niemcom nie było. Sprawa pozyskania Czechosłowacji (do 1938r.) jako sojusznika przeciw Niemcom jest na tyle znana, że nie wymaga chyba komentarzy odnośnie niemożności zaistnienia takiego sojuszu. Czechosłowacja miała stary sojusz z Francją, oraz zawarte w 1935 roku przymierze z Sowietami, po tym, jak w tym samym roku Francja i ZSRR zawarły układ polityczny o wzajemnej pomocy na wypadek agresji niemieckiej. Dlatego też, porozumienie z Polską nie leżało w interesie Pragi, liczącej mimo wszystko na skierowanie agresji Hitlera właśnie na Polskę. To jest kwestia bezdyskusyjna. Czy zatem Beck swą polityką mógł samodzielnie powstrzymać bieg wypadków od 1936 roku, wiedząc, że Wehrmacht staje się coraz groźniejszy, i że Wojsko Polskie w konfrontacji sam na sam nie sprosta tej potędze? Zalecenia Piłsudskiego, że Polska do wojny europejskiej nie może przystąpić jako pierwsza z uwagi na to, że wobec postawy Zachodu będzie narażona na walkę w pojedynkę, zostały zrealizowane praktycznie do konferencji w Monachium. Czy winą Becka było to, że konflikt powodujący wpierw zaangażowanie głównych mocarstw europejskich przeciw III Rzeszy przed włączeniem się Polski nie doszedł do skutku? Czy zatem protesty i groźby Becka skierowane przeciw Hitlerowi w 1938 roku w ramach kryzysu sudeckiego przyniosłyby jakiś konkrety polskiemu bezpieczeństwu? Ilu zatem Hitler miałby przeciwników w Europie poza jedną jedyną Polską poświęcającą się dla zapewnienia bezpieczeństwa ĆSR, i dalej Francji, W.Brytanii i ZSRR? To już nie byłoby "szykowanie sobie szubienicy", tylko założenie jej sobie na szyję, podczas gdy państwa występujące jako adwersarze Niemiec postarały by się wyciągnąć nam jeszcze stołek spod nóg, na który Polska weszłaby na oczach zdziwionej Europy. Z polskim potencjałem militarno-przemysłowym, oraz pomiędzy Niemcami i ZSRR? Francja i W.Brytania były w lepszym położeniu geopolitycznym i co? Belgia, Holandia, Dania, Norwegia, Bałkany... No chyba że z potencjałem dorównującym Stanom Zjednoczonym Ameryki, i to tym posiadanym w 1945 roku.
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.