Skocz do zawartości

Lansjer

Użytkownicy
  • Zawartość

    58
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Lansjer

  1. Sanacja bez Piłsudskiego - ocena

    Minister Beck i Polska polityka którą reprezentował, nie była gwarantem powersalskiego status quo. Tym samym polskie (czytaj Becka) zrozumienie dla anschlussu Austrii, było odzwierciedleniem wcześniejszej reakcji Zachodu (a w szczególności Francji) na remilitaryzację Nadrenii, gdzie propozycje przywołania Hitlera do porządku ze strony Becka trafiły po prostu w próżnię. Sytuacja w zasadzie powtórzyła się w czasie awantury Hitlera o Sudety, które i tak nie miały być ostatnim aktem rewizjonistycznym w Europie środkowo-wschodniej. Beck wykorzystał okazję do przyłączenia Zaolzia dopiero po kapitulacji państw mających w ocenie polskiego ministra, pierwszeństwo w określeniu kursu swej polityki wobec możliwości wybuchu wojny z III Rzeszą. Jak się okazało, nawet w takim gronie jak Francja, W.Brytania i ZSRR, państwo Czechosłowackie do obrony integralności swojej nie było chętne. A tym bardziej sojusznicy do czynnego wystąpienia po stronie ĆSR. Po Monachium stosunki Polski z ZSRR mimo wszystko nie uległy pogorszeniu. Już 28 listopada 1938 roku, we wspólnym komunikacie polsko-radzieckim ogłoszono kontynuację wzajemnych stosunków na gruncie układu o nieagresji z 1932 roku. 19 lutego 1939 roku podpisano polsko-radziecki układ handlowy. Tym samym pozornie "przyjacielskie" stosunki z Niemcami (w trakcie i po Monachium) zostały zrównoważone przez Becka ze wschodnim sąsiadem. Odzyskanie Zaolzia wcale nie zaważyło na celowości kontynuowania polityki równowagi. Po takich sygnałach, mogących stanowić platformę do szerokiej koalicji przeciw III Rzeszy, Hitler podjął natychmiastowe działania wobec Polski, by zabezpieczyć się przed ZSRR w wypadku porozumienia Stalina z Zachodem. Bez wątpienia była to jednak sowiecka gra na oczach Hitlera dla wyklarowania się sytuacji, w której system sojuszy nie zagrozi w pierwszej kolejności bezpieczeństwu ZSRR względem agresywnych Niemiec. Polityka Zachodu jako gwaranta pokoju opartego na Wersalu, była tak przejrzyście niegwarantująca natychmiastowego wystąpienia militarnego po stronie ZSRR, że Stalin bardziej był skłonny do pójścia na ugodę z Hitlerem, a ewentualny sojusz w koalicji przeciw Hitlerowi widział jako ostatnią deskę ratunku w sytuacji bez wyjścia. Dlatego niegniewanie się na Polskę za "koncentrację Wileńską" i Zaolzie było konieczne do prowadzenia polityki na dwóch kierunkach - Zachód i Niemcy, z których jeden, i wiadomo jaki, był marzeniem które inspirował umysły sowieckie od czasu marszu na Warszawę w 1920 roku.
  2. Sanacja bez Piłsudskiego - ocena

    Witam No chyba zgodzisz się jednak, że Rapallo pociągnęło za sobą kontakty wojskowe i militarno-przemysłwe charakterystyczne dla sojuszy militarnych. Nawet gdy Hitler zerwał taki układ, to odświeżenie znajomości na starym gruncie przyjaźni (doświadczenia współpracy) jest łatwiejsze. I było. Co do Locarno. Przecież Europa nie wiedziała czy wraz z porozumieniem czysto gospodarczym nie idą w parze tajne umowy militarne, sojusznicze itp. I jak się okazało dwa lata po Genui, Zachód zabezpieczył się przed tą ewentualnością paktem locarneńskim, który przynajmniej na polu rewizjonistycznym niwelował w znacznym stopniu zagrożenie ze strony przyjaźni sowiecko-niemieckiej. Celem agresywnej polityki Niemiec i Rosji Sowieckiej za zgodą Zachodu miała być Europa Środkowa. Wiadomo, oba państwa były antywersalskie. Takie są moje osobiste wnioski. Nie do końca tak to widzę. Biorąc pod uwagę Rapallo/Locarno w świetle jaki wyżej przedstawiłem, celem polskiej polityki zagranicznej było przesunięcie ekspansji Niemiec (po dojściu Hitlera do władzy) z kierunku wschodniego na południowo-wschodni. Polska też nie chciała być tą pierwszą. Benesz jako minister spraw zagranicznych ĆSR robił wszystko by uzyskać przychylność i przyjaźń Niemiec (dla niego celem Hitlera powinna być Polska), lecz po doświadczeniach z "wojną prewencyjną" Piłsudskiego, Hitler zapewne powziął decyzję rozprawienia się z mniej wojowniczym państwem jakim była uległa i nadskakująca Czechosłowacja. Po zawarciu deklaracji o niestosowaniu przemocy z Niemcami, Piłsudski mógł spodziewać się, że za konfliktem czechosłowacko-niemieckim może się kryć sprawa uruchomienia sojuszy militarnych z Zachodem. Tym samym nie będąc pierwszym celem Hitlera, Polska mogła wystąpić w dogodnym momencie do konfliktu. Lecz oczywiści gdy zacznie on działać w sensie działań militarnych. Czyli wpierw Czechosłowacja, później Francja i ewentualnie W.Brytania, i dopiero Polska spełniająca swoje zobowiązania sojusznicze. Tak trochę na przekór Locarno. Kapitulanctwo Czechosłowacji i Zachodu w Monachium spowodowało, że owa koncepcja była niemożliwa do zrealizowania. Więc udział Polski w całym zamieszaniu monachijskim wymagał zupełnej rewizji celów politycznych.
  3. Sanacja bez Piłsudskiego - ocena

    Coś dalekowzroczne plany tu przedstawiłeś, tylko patrząc na fakty poprzez pryzmat skutków. A tak to najłatwiej o oceny. Zdaje się, że widmo sojuszu niemiecko-sowieckiego wisiało nad Polską praktycznie już od 1922 roku, i od wtedy należało szukać "ominięcia". Monachium byłoby może dobrym (?) krokiem do układów ze Stalinem, lecz czy on tego chciał? Szczerze wątpię. On wolał niekorzystny pokój z Niemcami, niż korzystną wojnę z nim. Nikt do wojny nie miał zamiaru przystąpić jako pierwszy, dlatego pakt Ribbentrop-Mołotow zaistniał, który był odpowiedzią na gwarancje Zachodu wobec Polski (i wiadomo kto na celowniku Hitlera jako pierwszy), nie na Monachium. Co do ocen polityki Polskiej zapewne nie będziemy mogli znaleźć wspólnego języka, no ale różnice ponoć kształcą. Kwiatkowski, że się tak wyrażę, miał swój świat i swoje klocki. Robił to na co nikt nie wyraził sprzeciwu, czy też nikt nie prosił o zmianę priorytetów. Trudno więc mieć do niego pretensje. Co do wojny polsko-niemieckiej, to oczywiście należało jej uniknąć. A jakże. Tyle że dla wszystkich naszych partnerów do rozmów Polska była tylko pomostem do realizacji celów politycznych, w których nasze interesy, czy to ze srony ZSRR (Kresy Wschodnie), czy Niemiec (Gdańsk, Pomorze, Śląsk), nie byłyby uwzględnione. Tym samym wybrano Zachód, który jednak gwarantował integralność terytorialną, i zapewne nikt nie przupuszczał (bo niby jak?), że skończy się to Jałtą.
  4. Polityka zagraniczna Piłsudskiego

    Planów wojny w sensie operacyjnym oczywiście nie ma. Czy były? Raczej też nie, poza studyjnymi wariantami operacji zaczepnych na Niemcy. Niekwiestionowane są jednak powzięte działania o znaczeniu militarnym, czy to na Westerplatte, Toruniu czy Krakowie. Stan alarmowy w 21 dywizjach piechoty czynnych na terene zachodniej Polski też wiele mówi o możliwości eskalacji konfliktu. Były to z pewnością działania dla poparcia gry dyplomatycznej, prowadzonej z Francją i Niemcami. O możliwości wojny narzuconej przez Polskę Niemcom gdyby dali się sprowokować był przekonany poseł niemiecki Moltke. Rozmawiał nawet w tej sprawie ze swoim odpowiednikiem w Warszawie na polecenie Berlina, by upewnić się jakie stanowisko reprezentuje Francja w Warszawie. Był wręcz przejęty sytuacją, i wyraźnie się uspokoił po zapewnieniu, że Francja nie ma zamiaru poprzeć ewentualnych działań militarnych ze strony Piłsudskiego. Zachowały się przecież raporty posła Moltke'go, stanowiące dowód, że w Berlinie agresję Polski brano serio pod uwagę. Ironią losu jest natomiast fakt, że termin wojny prewencyjnej został sformułowany w ZSRR w publikacji "Historia dyplomacji", w której opisano dyplomatyczne i wojskowe przygotowania Polski w 1933 roku wobec Niemiec. Podobno zawsze są trzy wyjścia. Fakt. Trzymanie się kurczowe polityki równego dystansu było bez sensu, podczas gdy dystans ten skracał się niezależnie od woli rodzimych polityków. Ciężko jest jednak dostrzec alternatywę, która mogłaby zapobiec klęsce Polski, nie mówiąc już o wyjściu obronną ręką z sytuacji jaka zaistniała w 1939 roku. Sojusz z jednym lub drugim napastnikiem też byłby klęską.
  5. Polityka zagraniczna Piłsudskiego

    Niepodpisanie deklaracji o niestosowaniu przemocy z Hitlerem w 1934 roku (co zainicjowało politykę równowagi), wcale nie powodowało sytuacji, w której wysiłek planowania militarnego Piłsudski mógł przesunąć przeciw III Rzeszy, gdyż jak sam wspomniałeś, nie ufał paktom, tym bardziej ze Stalinem. Czy unikał konfliktów? Sądzę jednak, że prowadził do ich wygaśnięcia zanim cokolwiek się wydarzyło. Jak w przypadku wojny prewencyjnej, czy rozmowy ze Smetoną o wojnie czy pokoju na konferencji Ligi Narodów. Za jego życia ZSRR przedstawiało większe zagrożenie. W zasadzie polityka zagraniczna w 1939 roku wzięła w łeb z powodów zaistniałych raczej nad Tamizą, Sekwaną i Wołgą, niż Wisłą. Zgadzam się natomiast, że plan "Z" winien być już szykowany od remilitaryzacji Nadrenii. Nie da się jednak założyć, że Marszałek Piłsudski "nie przestawił by się w pracach" z "W" na "Z". Chyba jednak dlatego się niepowiodła, bo zagrożenie ze strony ZSRR odbierano w innych państwach zbyt indywidualnie, nie zaś zbiorowo. Po II WŚ wszyscy to zrozumieli jak już było za późno. Ale wywarły pozytywny efekt na obawy Rumunii względem jej zaangażowania w Małej Entencie u boku Czechosłowacji wobec polityki rewindykacyjnej Węgier, z uwagi na ewentualny wpływ Polski na pohamowanie takich zakusów ze strony Madziarów.
  6. Sanacja bez Piłsudskiego - ocena

    A czemuż to? Autorytaryzm, rozumiem skończył się. Natomiast idea sanacji pozostała raczej niezmienna. Zmianom uległy raczej same koncepcje rządzenia, zastąpione przez tryumwirat Mościcki-Beck-Śmigły. Uwzględniając sytuację międzynarodową w 1939 roku? Pakt Ribbentrop-Mołotow był nie do przeskoczenia bez względu na taką czy inną opcję polityczną, która rządziła by w Polsce. Sytuacja wewnętrzna była całkiem do przyjęcia, choćby z powodów o których niżej: Ze swej strony dodam, że polityka zagraniczna II RP po Maju 1926 roku, to nie tylko konsekwencje 1-go i 17-go września 1939 roku.
  7. Od kogo większe zagrożenie w 1934

    Biorąc pod uwagę to, że Wehrmacht był dopiero w powijakach, to ZSRR zdecydowanie przedstawiał się groźniej ze swoją Armią Czerwoną. W Polsce na przełomie lat dwudziestych i trzydziestych nie znano gigantycznych planów rozbudowy sił ofensywnych ZSRR, uwieńczonych w "memorandum Tuchaczewskiego" z 11 stycznia 1930 roku, które zostało zatwierdzone przez Stalina na jesieni tego roku. Plan zakładał rozbudowę piechoty do 102 dywizji, kawalerii 12 dywizji i 7 brygad, lotnictwa - 1535 samolotów bojowych, czołgów i tankietek - 830 i 400. To wszystko planowano do końca 1931 roku. Samych czołgów do 1932 roku było już na wyposażeniu 2585. Rok 1934:Mimo małej wydajności radzieckiego przemysłu (lotniczego jak widać najbardziej), Armia Czerwona liczyła 1.033.000 żołnierzy, czołgów 7574, samolotów bojowych 1149. Wehrmacht przy ACz w tym czasie to Pikuś, no może Pan Pikuś.
  8. Przewrót majowy

    Wychodzi na to, że późniejszym pogwałceniem konstytucji odpowiedział na wcześniejszą postawę antykonstytucyjną. "Zbrodnia" zamachu przeciw "zbrodni" na majestacie Rzeczpospolitej. Witam i pozdrawiam. Lansjer
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.