Skocz do zawartości

Komar

Użytkownicy
  • Zawartość

    123
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Posty dodane przez Komar


  1. Z militarnego punktu widzenia operacja berlińska była prowadzona siłami 1. frontu białoruskiego i 1. frontu ukraińskiego. Wojska Żukowa i Koniewa miały wziąć Berlin w kleszcze, a Rokossowski ze swoim 2. frontem białoruskim miał je osłaniać od północy. Zatem zarówno 1. jak i 2. armia Wojska Polskiego brały udział w operacji berlińskiej. Pytanie, czy "medale berlińskie" otrzymywali tylko ci żołnierze, którzy wkroczyli do Berlina, czy też inni uczestnicy operacji berlińskiej? 


  2. W dniu 13.06.2020 o 7:48 PM, secesjonista napisał:

    Wydaje się, że Komar przeżył właśnie PRL w myśl zasady: nie trzeba tłumaczyć, przecież tak napisali.

    Napisałem, że treść podaję na odpowiedzialność autorów tekstu na stronie.

    Ale Secesjonista zmobilizował mnie do sprawdzenia.

    W dniu 13.06.2020 o 7:48 PM, secesjonista napisał:

    Председатель Совета народных комиссаров 
    В. Ульянов (Ленин)
    ".

     

    Gdzie tu: "Prezes"?

    Wziąłem z półki słownik rosyjsko - polski i polsko - rosyjski. Nieduży, kieszonkowy. 11500 słów, wydawnictwo "Russkij Jazyk", Moskwa 1979. I sprawdziłem:

    Председатель - przedstawiciel, reprezentant.

    Ale w drugą stronę:

    Przewodniczący - Председатель

    Prezes - Председатель

    No to w czym problem?


  3. W dniu 16.05.2020 o 9:13 AM, Komar napisał:

    na obszarze odłączonym w 1951 roku od Polski i przyłączonym do Ukraińskiej SRR Sowieci nie zbudowali ani jednej kopalni węgla.

    Przepraszam, muszę odwołać. Istnieje do dziś kopalnia na przedmieściach Czerwonogradu, przy ulicy Przemysłowej prowadzącej z miasta w kierunku północno - zachodnim. Pewnie było ich więcej, ale ta jedna obala moje twierdzenie.

    Natomiast budowa zapory w Solinie jest ważnym argumentem za odzyskaniem przez Polskę rejonu Ustrzyk Dolnych.


  4. 7 godzin temu, secesjonista napisał:

    No to proszę nam przypomnieć wielkość wydobycia w czasach PRL z tych złóż.

    Więcej niż zero. Każda tona ropy wydobyta ze złóż krajowych - to był zysk dla Polski. Zresztą w PRL krajowe wydobycie ropy naftowej pokrywało niewielką część zapotrzebowania - pod koniec lat sześćdziesiątych Płock miał zdolności przerobowe 6 milionów ton ropy rocznie (2 jednostki DRW). Ropa karpacka była wyższej jakości niż ta z rurociągu "Przyjaźń". Przerabiały ją rafinerie południowe - Jedlicze, Jasło i Gorlice. Zresztą ropa w Polskich Karpatach jest wydobywana do dziś. Złoża w Czarnej są także do dziś eksploatowane:

    https://www.mojebieszczady.com/gdzie-pojechac/regiony/czarna-i-okolice/

    7 godzin temu, secesjonista napisał:

    Skąd ta informacja?

    Ze zdjęć satelitarnych Google. Na mapach widać, że kopalnie są rozmieszczone na terenach, które należały do Ukraińskiej SRR przed rokiem 1951, niekiedy o paręset metrów od granicy. I osobiście uważam, że właśnie ta bliskość spowodowała przesunięcie linii granicznej - w latach pięćdziesiątych obowiązywały bardzo ostre rygory nawet odnośnie samego przebywania w strefie przygranicznej. To utrudniało normalną działalność gospodarczą.


  5. Godzinę temu, ciekawy napisał:

    15 lutego 1951 roku ZSRS dokonała "korekty" owej "nieodwracalnej linii Curzona",

    Ale czy ta korekta granicy była odejściem od "Linii Curzona"? 

    Godzinę temu, ciekawy napisał:

    zabierając nam złoża węgla kamiennego na Sokalszczyźnie,

    na obszarze odłączonym w 1951 roku od Polski i przyłączonym do Ukraińskiej SRR Sowieci nie zbudowali ani jednej kopalni węgla. Ani jednej!

    Godzinę temu, ciekawy napisał:

    dając w zamian trochę krzaków, lasów i wilków w Bieszczadach.

    Na tych terenach były złoża ropy naftowej, które Polska później eksploatowała. Wiem, bo w II połowie lat '60 wędrowałem po Bieszczadach i widziałem pracujące szyby naftowe w Czarnej.


  6. Oczywiście - moje przejęzyczenie. chodziło o ewentualne zyski na zachodzie. Szkoda, że reszta mojego wywodu nie została zrozumiana. Jest po  prostu przypomnieniem powszechnie znanych faktów, które - jak widać - ciężko przyjąć do wiadomości.

    9 godzin temu, secesjonista napisał:

    Gdybym był członkiem rządu emigracyjnego żądałbym przywrócenia naszej wschodniej granicy z 1939 roku,

    I co w ten sposób, Secesjonisto, zdołałbyś załatwić dla Polski, dla kraju leżącego między Tatrami i Bałtykiem, i dla parudziesięciu milionów jego mieszkańców?

    9 godzin temu, secesjonista napisał:

    w imię pewnych pryncypiów i zasad. Realpolitik nie powinna stać ponad pewnymi zasadami.

    Uznajesz wyższość tych samych zasad, które w roku 1918 nie pozwalały wyrzec się Węgrom władzy nad Słowacją, a Niemcom - nad Pomorzem Gdańskim i Wielkopolską. Węgrzy do dzisiaj twierdzą, że oderwanie Słowacji i Siedmiogrodu od Królestwa Węgier było nielegalne.


  7. 2 godziny temu, secesjonista napisał:

    Jest dla mnie czymś niepojętym i wstrętnym tłumaczenie, iż musieliśmy oddać Kresy w zamian za ziemie na zachodzie.

    Secesjonisto - nie ma i nie było takiego tłumaczenia. Nikt nie proponował nam handelku: "jeśli chcecie zyskać na zachodzie, to w zamian oddacie nam Kresy wschodnie". To tylko władze RP na uchodźstwie wyobrażały sobie, że jeśli nie będą żądać zbyt wiele ziem niemieckich, to zachowają Kresy. A to była nieprawda. Zrozum, Secesjonisto, że na mocy decyzji Wielkiej Trójki Polska miała nieodwołalnie oddać Kresy. Ewentualne zyski na wschodzie to była sprawa odrębna, nie powiązana z utratą Kresów żadną transakcją. Owszem, utrata Kresów była dodatkowym argumentem na rzecz uzyskania jak największych korzyści kosztem Niemiec. Komuniści to zrozumieli - i poszli na całość. Zresztą uzyskali w tym względzie poparcie części niekomunistycznych ugrupowań i polityków.


  8. 7 godzin temu, secesjonista napisał:

    To jednak pytanie do Komara, mógłby nam zacytować tę opinię Sikorskiego co do tych granic?

    Z relacji Lerskiego przepisałem wszystko, co Sikorski przekazywał Lerskiemu w sprawach granic. Oczywiście wspomnienia Lerskiego są bardzo ciekawe - polecam tę lekturę. Sam opis rozmów z Sikorskim przed lotem do okupowanej Polski jest znacznie bardziej obszerny i zawiera sporo smaczków. Na przykład ten fragment:

    "...Generał z dużą pewnością siebie precyzyjnie mnie informował, że na podstawie poufnych informacji jest przekonany, iż dłużąca się kampania pustynna w płn. Afryce zakończy się klęską Niemców i Włochów równo za trzy miesiące (rozmowa odbywała się 8 lutego 1943 roku - przyp. mój, Komar). Potem nastąpi anglosaski desant na Sycylię.

    - I oto w wypadku decydującego zwycięstwa na tym terenie w ciągu lata 1943r. oraz masowych bombardowań Włoch, przewiduję upadek Mussoliniego i jedyną szansę zakończenia wojny jeszcze jesienią tego roku.

    Uszom wierzyć nie chciałem, ale Generał poparł swą optymistyczną argumentację nie byle jaką nowiną. Otóż do naszej wojskowej placówki w stolicy Turcji Ankarze, zgłosili się ponoć upełnomocnieni tajni przedstawiciele Węgier i Rumunii z propozycją przejścia tych związanych z Hitlerem krajów na stronę aliantów zachodnich, o ile ci ostatni skierują gros swych sił w niedługim czasie na inwazję Europy od południa, tzn. poprzez podminowaną partyzantami Jugosławię, zajmując Belgrad, Budapeszt i Bukareszt, a następnie Pragę i Warszawę grubo przed wejściem czerwonej Armii Sowieckiej. Gen. Sikorski natychmiast zakomunikował te propozycje Churchillowi i Rooseveltowi. Premierowi brytyjskiemu przypadła rzekomo do gustu ta koncepcja inwazji Europy od "miękkiego podbrzusza", natomiast prezydent Roosevelt powołał się na negatywne opinie szefostwa połączonych sztabów z generałem George Marshallem na czele, którzy myśleli w kategoriach łatwiejszego transportu ciężkiego ekwipunku przy wykorzystaniu dobrze rozbudowanej sieci kolejowej i drogowej w Europie Zachodniej. Naczelny Wódz był zupełnie przekonany, ,ze druga wojna światowa skończy się najdalej w roku 1944 w wyniku inwazji kontynentu od Zachodu." 

    7 godzin temu, secesjonista napisał:

    a Litwini i Ukraińcy nie chcieliby aby własnego państwa, gdyby się ich zapytać, czy tylko chcieli Lwów i Wilno?

    Już pisałem, że to są dwie odrębne sprawy: terytorium zawarte w określonych granicach - i niezależna państwowość. I Litwini i Ukraińcy niewątpliwie chcieliby własnych państw. Ale musimy zadać pytanie: jakie siły polityczne miały największe wpływy wśród Litwinów i Ukraińców w latach 1944 - 1945? I czy ludzie decydujący o powojennym kształcie Europy - mówiąc wprost: Wielka Trójka - zgodziliby się na to, aby na Ukrainie władzę objęła Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów z UPA jako siłami zbrojnymi? Komu odpowiadałoby przejęcie na Litwie władzy przez litewskich eks - hitlerowców, odpowiedzialnych za rzeź w Ponarach i za inne zbrodnie kwalifikujące się jako ludobójstwo? Natomiast spełnienie postulatów terytorialnych zarówno Litwinów jak i Ukraińców było w tym czasie jak najbardziej możliwe.


  9. 8 godzin temu, secesjonista napisał:

    Co to znaczy?

    To nie jest pytanie do mnie, tylko do Sikorskiego.

    8 godzin temu, secesjonista napisał:

    To przecież nie są pewne ustępstwa...

    To nie jest pytanie do mnie, tylko do Roosevelta, bo to są jego słowa.

    8 godzin temu, secesjonista napisał:

    dlaczego nie zadać tych pytań w końcu wojny tym samym nacjom ze strony aliantów i Stalina?

    Nie mam nic przeciwko temu. Ale - jak już wcześniej napisałem - wynik byłby znany, bo Ukraińcy chcieli Lwów (swoje stanowisko ujawnili w roku 1918), a Litwini chcieli Wilno (bo przypominali to przez całe międzywojenne dwudziestolecie). Więc dlaczego w roku 1944 (bo granicę polsko - radziecką według linii Curzona wytyczono w 1944 roku) czy 1945 mieliby mieć inne zdanie?


  10. 53 minuty temu, secesjonista napisał:

    No to proszę nam przypomnieć co dokładnie powiedział.

    Proszę bardzo: Jerzy Lerski opisuje w swojej książce spotkanie z "Grotem" Roweckim i podaje treść meldunku przekazanego Komendantowi Głównemu Armii Krajowej z polecenia Sikorskiego. Kwestii granic dotyczą następujące akapity:

    "Generał Grot słuchał uważnie. Pani Berg notowała skrupulatnie.

    - Naczelny Wódz - ciągnąłem dalej swój raport - odprawiał mnie wkrótce po swoim powrocie ze Stanów Zjednoczonych. Odbył szereg rozmów z prezydentem Rooseveltem i jego najbliższymi współpracownikami.

    Generał Sikorski przedstawił polską koncepcję odnośnie ziem zachodnich. Sprawa likwidacji enklawy Prus Wschodnich na rzecz Polski znalazła pełne zrozumienie i obietnicę poparcia. Wydaje się, że powrót Śląska Opolskiego również da się przeprowadzić, aczkolwiek nie bez oporów. Podobnie generał Sikorski wierzy, iż uda się nam uzyskać pewną poprawkę graniczną na północnym zachodzie na korzyść Polski, skracając granicę ku morzu Bałtyckiemu w kierunku na Kołobrzeg.

    ...

    - Muszę jednak dodać od siebie - wtrąciłem - że zaniepokojony o los Ziem Wschodnich, z których pochodzę, zapytałem generała Sikorskiego, dlaczego wśród tylu słów i obietnic nie ma mowy o granicy ryskiej. Czy los Wilna i Lwowa jest przesądzony pozytywnie? Generał Sikorski odpowiedział, że Roosevelt uważa, iż ze względów prestiżowych pewne nieznaczne ustępstwa na wschodzie na rzecz Rosji mogą się okazać niezbędne. Nie ma on (generał Sikorski) jednak najmniejszych wątpliwości co do losu Lwowa i Wilna. Generał nie dopuszcza żadnej dyskusji na ten temat."

    Tyle Lerski.

    Godzinę temu, secesjonista napisał:

    Mnie się wydawało, że nawet przed 1939 istniało niepodległe państwo litewskie, to pytano się Litwinów czy chcą być częścią ZSRR czy nie?

    To są dwie różne sprawy. Co innego kształt terytorialny z granicami, a co innego przynależność państwowa. W momencie rozpadu ZSRR Litwa, Białoruś i Ukraina odrodziły się jako niepodległe państwa dokładnie w tych granicach, w jakich istniały w ramach ZSRR. I te granice były satysfakcjonujące dla elit politycznych tych państw (nie mówię o nacjonalistycznych ekstremach).

    Godzinę temu, secesjonista napisał:

    Wychodzi mi na to, że my powinniśmy wszystkie nacje zapytać (czyt. uwzględnić ich głos) ale inni to już nie, ich ta zasada nie obowiązuje.

    To fakt, że równość podmiotów prawa międzynarodowego jest tylko teoretyczna. Nie tylko Stalin, ale również Churchill i Roosevelt nie pytali Polaków, czy ewentualnie zgodziliby się na linię Curzona. Oni mogli sobie na to pozwolić, bo za nimi stała potęga mocarstw, którymi rządzili. Ale poza tym - czuli na sobie odpowiedzialność za losy powojennego świata. Podejmowali decyzje, które w ich przekonaniu były słuszne i pożyteczne, choć wiedzieli, że nie wszyscy się z tymi decyzjami pogodzą.


  11. 15 godzin temu, secesjonista napisał:

    Śmiem wątpić.

    Secesjonisto - to nie jest wiedza tajemna.

    15 godzin temu, secesjonista napisał:

    I Stalin, Politbiuro, alianccy zachodni dyplomaci, członkowie PKWN i TRJN - pytali się przedstawicieli tych nacji co o tym sądzą?

    Aspiracje terytorialne "tych nacji" były powszechnie znane. Już w okresie międzywojennym Litwini nie ukrywali swoich pretensji do Wilna. W październiku 1939 roku Stalin zrobił Litwinom prezent z Wilna i Wileńszczyzny. I od tego czasu - z przerwą na okupację hitlerowską - Wileńszczyzna wchodzi w skład Litwy - najpierw Litewskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej, a potem niepodległego państwa litewskiego. Podobnie znane były aspiracje Ukraińców. Gdy Churchill nagabywał Stalina o Lwów dla Polski - Stalin odpowiedział: "Nie mógłbym tego zrobić Ukraińcom". Pisze o tym Andrzej Kastory w biografii Churchilla.

    15 godzin temu, secesjonista napisał:

    Tylko która, ta z Lwowem czy ta - bez?

    Ta z Lwowem dla Ukrainy.

    15 godzin temu, secesjonista napisał:

    Postulowanych: kiedy i przez kogo?

    Patrz: Jerzy Lerski "Emisariusz Jur". Generał Władysław Sikorski osobiście szczegółowo wyłożył Lerskiemu punkt widzenia władz RP na Uchodźstwie na kwestię granicy polsko - niemieckiej. To było w lutym 1943 roku. Lerski - jako kurier zrzucany do Polski - musiał dokładnie zapamiętać słowa Sikorskiego, aby w okupowanym kraju przekazać je precyzyjnie cywilnym i wojskowym władzom Polskiego Państwa Podziemnego. Stąd też jego relacja w książce jest raczej wiarygodna.


  12. W dniu 3.05.2020 o 2:58 PM, Marecki384 napisał:

    Komar machnij alternatywną mapkę III RP pokaż co potrafisz

    Dziękuję, ale nie skorzystam. Uważam, że kreślenie granic według własnej fantazji - to zajęcie jałowe.

    Przy okazji chciałbym przypomnieć, że to nie jest tak, że mamy granice Polski tak czy inaczej pomyślane - a dalej jest pustkowie. W Europie zazwyczaj granice są między kimś a kimś. Wschodnia granica Rzeczypospolitej jest granicą między Polską a Ukrainą, Białorusią i Litwą. Nawet jeśli te kraje w roku 1944 wchodziły w skład ZSRR. Dlatego wytyczając tę granicę zawsze trzeba zapytać: a co o tym sądzą Ukraińcy, Białorusini, Litwini? Zarówno przedwojenna granica na Zbruczu, jak i granice kreślone przez kolegę Mareckiego - to były granice konfliktogenne. Nawet w latach dziewięćdziesiątych mogłoby dojść do tego, że Polska stałaby się drugą Jugosławią. Tym bardziej, że w latach dziewięćdziesiątych niepodległa Ukraina przez krótki czas była mocarstwem atomowym. Również z tego punktu widzenia decyzje podjęte w Jałcie były korzystne dla Polski.


  13. 4 godziny temu, secesjonista napisał:

    A czemu jest ta linia "nieodwołalna"?

    Secesjonisto - ty tak na serio?

    Ja napisałem, że linia Curzona jako granica między Polską a ZSRR została ustalona "nieodwołalnie" - no bo do kogo władze polskie miałyby się odwołać? Podczas konferencji w Teheranie, Jałcie i Poczdamie przywódcy koalicji antyhitlerowskiej spierali się w wielu sprawach dotyczących powojennego ładu europejskiego - decyzję dotyczącą linii Curzona przyjęli zgodnie bez większych dyskusji. Roosevelt, Churchill i Stalin wspólnie uznali, że to jest najlepsze rozwiązanie.


  14. 12 godzin temu, ciekawy napisał:

    Dobrze dla kogo ? Dla Polski, która utraciła 75 tys. km2 własnego terytorium ?

    Bilans zmian terytorialnych mógłby być dla Polski znacznie gorszy, gdyby - przy ustalonej nieodwołalnie linii Curzona na wschodzie - nabytki Polski na zachodzie i północy ograniczyły się do terenów postulowanych przez rząd RP na uchodźstwie: Górny Śląsk wraz z Opolszczyzną oraz kawałek Pomorza, jednak nie dalej niż do Kołobrzegu. Zyskiem Polski jest to, że utraciliśmy tak mało.


  15. 12 godzin temu, jakober napisał:

    Ile spośród przypadków infekcji przypisywanych statystycznie Hubei  (ca.: 187,5 tyś km2; 57 mln mieszkańców, zagęszczenie 321 M/km2) ma miejsce w Wuhan (ca.: 1560 km2, 8,1 mln mieszkańców, zagęszczenie ca. 5200 M/km2)

    Ja zastanawiam się nad podobnym problemem, tylko znacznie bliższym: w Polsce przoduje województwo mazowieckie. Jaki jest podział zachorowań na samo miasto Warszawa i resztę województwa?


  16. Akurat Centrum Zdrowia Matki Polki nie jest pomnikiem - nie zostało dedykowane dla upamiętnienia czegokolwiek.

    W Polsce Ludowej stawianie praktycznych pomników w formie obiektów użyteczności publicznej wynikało z konkretnych rzeczywistych potrzeb. Obecnie sytuacja jest jakby inna. Wtedy był wyż demograficzny i budowa szkół była koniecznością. Obecnie jest inny problem: które szkoły zamknąć, bo dzieci jest zbyt mało, aby zapełnić istniejące budynki szkolne. Oczywiście można rzucić hasło zbudowania stu szpitali pediatrycznych, onkologicznych czy geriatrycznych, ale pojawia się pytanie: skąd wziąć lekarzy i pielęgniarki do tych szpitali? Zatem rzeczywiście pozostaje nam ściganie się w budowaniu obiektów nieprzydatnych: łuków czy obelisków. I są to obiekty nie tylko nieprzydatne, ale nawet przeszkadzające. Jak łuk triumfalny pośrodku nurtu Wisły.

     


  17. 4 godziny temu, Bruno Wątpliwy napisał:

    Są to wioski ("parafie" itp.) w Anglii i Walii, do których z pierwszej wojny światowej wrócili żywi wszyscy żołnierze z nich pochodzący. Co się oczywiście w odpowiedni sposób upamiętnia. Jak można się domyślić, lista nie jest przesadnie długa. Znane jest także pojęcie Doubly Thankful Villages (do których wszyscy wrócili żywi z obydwu wojen światowych).

    Warto pamiętać, że są kraje, gdzie z poszczególnych miejscowości ludzie idą na wojnę (i potem wracają lub nie) - i są kraje, gdzie ludzie z poszczególnych miejscowości nie muszą się tak fatygować - po prostu wojna sama do nich przychodzi.

    Wracając do tematu - warto przypomnieć akcję upamiętniającą tysiąclecie państwa polskiego - "Tysiąc szkół na tysiąclecie". To była inicjatywa publicznie ogłoszona przez I sekretarza KC PZPR, Władysława Gomułkę w roku 1958 i realizowana przez następne lata. Finansowana ze środków państwowych i społecznych. Jej owocem było ponad tysiąc szkół.

    Innym przykładem upamiętnienia jest Centrum Zdrowia Dziecka, pomnik dzieci - ofiar II wojny światowej. To z kolei była inicjatywa Ewy Szelburg - Zarembiny.

     


  18. 2 godziny temu, secesjonista napisał:

    W tłumaczeniu węgierskim tej książki nic nie ma o badaniu alkoholu etylowego:

    Wydaje się jednak, że oryginalny tekst zlecenia przekazanego do laboratorium wraz z próbką był w języku niemieckim, a nie węgierskim czy hiszpańskim.

    2 godziny temu, secesjonista napisał:

    drugą jaką podarował "poglavnik" - Ante Pavelić.

    No cóż, "Timeo Danaos et dona ferentes". Pavelić był darczyńcą, do którego należało mieć bardzo ograniczone zaufanie.


  19. W dniu 24.06.2019 o 11:26 AM, secesjonista napisał:

    rozkaz Hitlera ("Führerbefehl zur Untersuchung einer Slibovicz-Probe auf Methylalkohol und andere schädliche Stoffe") by zbadać próbkę śliwowicy pod kątem zawartości alkoholu etylowego i ew. substancji szkodliwych.

    Rozkaz Hitlera dotyczy zbadania zawartości "alkoholu metylowego i innych szkodliwych substancji" i nie ma tam mowy o badaniu zawartości alkoholu etylowego. Alkohol etylowy - to alkohol spożywczy. Alkohol metylowy jest trucizną ("pijmy szybciej, bo się ściemnia"). Alkohol metylowy jest w sposób naturalny zawarty w destylatach, zwłaszcza otrzymywanych z owoców (nie zawierają go wódki otrzymane przez rozcieńczenie spirytusu rektyfikowanego). Przypuszczam, że Hitlerowi nie chodziło o tę zawartość naturalnego alkoholu metylowego, tylko obawiał się, czy ktoś nie domieszał mu metanolu do śliwowicy celem jego otrucia.


  20. W dniu 19.01.2020 o 5:49 PM, saturn napisał:

    Z polskiego podwórka słynny cytat - "...jak nie wylądujemy, to mnie zabiją.." przedstawiony przez stację TVN24 jako rozszyfrowana fraza z czarnej skrzynki prezydenckiego TU-154.

    Jeśli już mówimy o pomyłkach nie tylko mediów papierowych, ale mediów w ogóle, to pozwolę sobie nawiązać do TU-154.

    W sobotę 10 kwietnia 2010 roku rano jechaliśmy z żoną samochodem. W aucie było włączone radio - I program PR. Słychać było muzykę poważną - zaczynała się transmisja z uroczystości w Katyniu. W pewnym momencie sprawozdawca (obecny w Katyniu) przekazał informację, że samolot z prezydentem na pokładzie miał awarię podczas lądowania i na pokładzie wybuchł pożar. Po kilku minutach nowa informacja: że pożar już został ugaszony i teraz prawdopodobnie strażacy wyprowadzają pasażerów z samolotu. Sądząc po głosie, reporterem był Kraśko.


  21. W dniu 20.07.2015 o 8:08 PM, Estera92 napisał:

    Otóż ten temat dostałam od samego promotora.

    Skoro temat został odświeżony - chętnie poczytałbym jakieś opracowania na temat Wielkiego Terroru w ZSRR w latach 1956 - 1959 albo w latach 1985 - 1991.

    Myślę, że koledzy są w błędzie uważając, że temat pracy został tak sformułowany pomyłkowo. W końcu wymyślił go człowiek solidnie wykształcony, nauczyciel szkoły wyższej, niewątpliwie posiadający stopień naukowy.

    Uważam, że tu chodzi o pracę z dziedziny politologii, a nie historii. Zatem praca ma spełniać pewne założenia ideologiczne, niekoniecznie naukowe.


  22. To nie jest gdybanie, to są fakty. Szeroko pojęty "obóz londyński" (to znaczy władze RP na uchodźstwie i ich struktury w okupowanym kraju) udowodnił, że polscy politycy mogą ustawić się tak, aby dla Polski załatwić nie "trochę mniej czy trochę więcej", ale aby dla Polski nie załatwić dosłownie NIC. Polscy komuniści (z Bierutem w czołówce) uzyskali dla Polski maksimum tego, co w tamtych warunkach można było uzyskać.


  23. 2 godziny temu, Bruno Wątpliwy napisał:

    Mieliśmy status mrówki wobec słoni. Najlepsze argumenty polskich wysłanników do Poczdamu nikogo by nie przekonały, gdyby Stalin nie chciał nas przesunąć, a Zachód jakoś to (połowicznie) nie zaakceptował.

    To nieprawda, że Polacy nie mieli żadnego wpływu na kształt granicy zachodniej. Mieli władzę, żeby ta granica przebiegała inaczej. Mieli wpływ - w sensie negatywnym. Polacy mieli władzę, żeby to spartaczyć. Gdyby Bierut zaparł się wszystkimi czterema nogami, gdyby wraz z całą ekipą PKWN/RT/TRJN krzyczał na cały świat, powtarzając stanowisko władz RP na uchodźstwie - że oni nie chcą granicy na Odrze i Nysie, że oni zadowolą się Opolszczyzną i kawałkiem niemieckiego Pomorza - to Stalin zgodziłby się na takie rozwiązanie. Sprawa polskiej granicy zachodniej zakończyła się dla Polski sukcesem, ponieważ ekipa komunistyczna zdecydowała się współdziałać ze Stalinem, a nie działać wbrew Stalinowi czy - co gorsza - na złość Stalinowi.


  24. Przejrzałem ten temat i zapoznałem się z wypowiedziami dyskutantów. Pomijam spory ideologiczne. Ale wśród wymienionych faktów z życia Bieruta brakuje mi jednego, mającego duże znaczenie dla Polski. Otóż Bolesław Bierut miał istotny udział w ustaleniu zachodniej granicy Polski na Odrze i Nysie Łużyckiej. Bierut był członkiem delegacji polskiej zaproszonej na konferencję poczdamską. Oczywiście delegacja była liczniejsza, ale trzej delegaci mieli podczas tej konferencji swoje wystąpienia uzasadniające linię Odry i Nysy Łużyckiej jako granicę między Polską a Niemcami. Byli to: Bolesław Bierut, Stanisław Grabski i Stanisław Mikołajczyk.

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.