-
Zawartość
550 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez Inga
-
Ja nie nazywam innej nacji. Ja nazywam tę część nacji, która z racji przypadku losowego jakim jest dostęp swobodny do mediów, usiłuje mieszać nas, Polaków z błotem. Nie pierwszy, i zapewne nie ostatni raz. Narodem wybranym.
-
Naprawdę nie jestem ani rasistką, ani nie kieruję się stereotypami. Nowe wytyczne dla rosyjskich nauczycieli Rosja: Katyń to sprawiedliwa zemsta Stalin nie był masowym mordercą, a wręcz przeciwnie - był efektywnym przywódcą. Zamordowanie polskich oficerów w Katyniu to natomiast sprawiedliwa zemsta - taką skandaliczną wersję historii będą wtłaczać do głów młodych Rosjan ich nauczyciele. Przed rozpoczęciem nowego roku szkolnego rosyjska instytucja o bardzo długiej nazwie - Akademia Podwyższania Kwalifikacji i Zawodowego Przekwalifikowania Pracowników Oświaty - przekazałą rosyjskim nauczycielom wytyczne, jak teraz powinni uczyć dzieci historii - pisze "Gazeta Wyborcza", która cytuje rosyjski dziennik "Wremja Nowostiej". Teraz w szkołach w Rosji uczniowie będą się dowiadywać, że rzeczywiście polscy oficerowie w Katyniu zostali zamordowani przez komunistyczne NKWD, ale - jak od nowego roku szkolnego mają uczyć nauczyciele - było to w pełni uzasadnione, bo "politycznie celowe". Poza tym nauczyciele mają wyjaśniać rosyjskim dzieciom, że zbrodnia na prawie 20 tysiącach polskich jeńców była "była odpowiedzią na zagładę wielu tysięcy czerwonoarmistów w niewoli polskiej po wojnie 1920 roku, inicjatorem której był nie ZSRR, lecz Polska". To jednak jeszcze nie wszystkie nowe wytyczne dla rosyjskich pedagogów. Czystki Stalina, podczas których komuniści wymordowali miliony ludzi to nic innego, jak tylko "efektywne działania" przywódcy szykującego kraj do wojny - głosi kolejne zalecenie dla nauczycieli historii. źródło: dziennik.pl Miło. Nieprawdaż?
-
w4w mnie nie obraża, ani ja jego [chyba]. Bo nie mam. Mam uprzedzenia tylko do jawnie ukazywanej głupoty, którą niektóre nacje wykorzystują jako wręcz sztandarową, narodową przypadłość. A Polacy szlachetni tacy...
-
Jezus Maria!!! Aż nie wiem co powiedzieć na takie "COŚ"! Kto Cię historii uczył?! Masakra intelektualna. Po raz kolejny ziszczony sen idioty! Coś niebywałego... ;)
-
Nie jestem naukowcem do do ch**ry i bardzo dobrze! Jakbyś był łaskaw przeczytać to, co napisałam bez zbędnych uprzedzeń, to by było cudnie. Wszyscy którzy bawią się we wzajemnie obrzucanie błotem są bandą przygłupów, a Ruscy w tym celują. Zamiast zewrzeć siły i wspólnie wypełnić białe plamy historii, wolą wyciągać jakieś 'asy z rękawa' i grozić ich upublicznieniem. Skoro tak, to dlaczego nie chcą pomóc polskim sybirakom czy innym rodzinom katyńskim w ustaleniu kto wydawał rozkazy mordów, i gdzie są pochowani ich bliscy? Dlaczego przez tyle lat nic nie można z tym zrobić? Dlaczego ruscy nie zakwalifikowali tych zbrodni ludobójstwa, a tylko jako pospolite przestępstwo? Czy to normalne? Tylko nienormalny powie, że tak.
-
Na bym powiedziała, że to nie tylko nasz "problem". Góralska teoria poznania mówi, że są trzy prawdy: Święta prowda, Tyż prowda i Gówno prowda. A Rosjanie zachowują się jak banda przygłupów.
-
No ale co w związku z tymi rewelacjami? Piszesz: oraz: .Dowody poproszę. Tytuły, odnośniki, cokolwiek. Twoja wiara jest piękną rzeczą, ale błagam, podajże jakikolwiek namiar na źródła swej wiedzy! (No chyba, że otrzymałeś ją w sposób nadprzyrodzony).
-
Bardzo. Są wspaniałe, są jak kropka nad "i" dla stroju. Szkoda, że w Polsce nie robi się takich arcydzieł jak na Wyspach.
-
Taaa... tez się dziwię, ze ona wciąż żyje po tych wszystkich operacjach. W tym przypadku podobieństwo obu pań jest niezaprzeczalne.
-
- Wyszukiwarkę ma? - Ma. - No jechane. }:>
-
Jako nieco średnie pokolenie przychylam się do stwierdzenia przedmówcy. Chłopaki zeszli na dzikie psy.
-
Dzisiejsze, dobre kredki do oczu nazywane są kohl kajal i swoją nazwę wzięły od egipskiego mazidła, chociaż... hinduski również tego używały, i używają do dzisiaj. Bollywoodzkie aktorki mają zajedwabiste oczy! Kolejną ciekawostką rodem z Egyptu którą ja zapodam jest to, że to Kosmici zbudowali piramidy!
-
Stereotypy Polaków o Polsce
Inga odpowiedział Minister → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
No trochę jest, niektórzy nawet zostali znaturalizowani. :] A bieda? Zalezy gdzie, turysta który chciałby tam pojechać i wydawać kasę, raczej umarłby z nudów. Ale już w dolinie Bugu sprawa ma się zgoła inaczej i wręcz przeciwnie. Tamtejsze wioski i zapadłe dziury onegdaj, dzisiaj są oazą i rajem dla stolicznych burżujów. Kaszeby to dusigrosze i ogólnie wredny naród. Prawda! -
Przecież napisałam jak wół, że film jest swobodną interpretacją reżysera czy tam scenarzysty. Mimo wszystko uważam, że film nie był kiczowaty do tego stopnia by żałować, że się go oglądało, mimo niespójności faktów historycznych. To tylko hollywoodzka produkcja, nie przejmuj się nią aż tak. PS. Jak dalej będziesz się czepiał tego filmu, to wrzucę 10 innych linków do innych filmów. I tak, to jest groźba!
-
Link działa. Jak nie umiesz go odpalić to trudno. Film nie pokrywa się w 100% z rzeczywistością, ale pisanie o zakłamaniu w związku z tym, to przegięcie pały. Film jest interpretacją artystyczną. Faktem zaś jest, że Sybilla była królową Jerozolimy, i że rudemu łeb ucięli, oraz paręnaście innych poruszonych w filmie wątków. No to sobie nie przeszkadzaj. Hanyś.
-
Po jaką chole*ę zadajesz sobie trud zadawania pytań, co masz zrobić z linkiem skoro film w/g Ciebie jest chłamem i nie pasuje do działu? Zbytek zainteresowania. Po kolejne, jeżeli nie pasuje, choć jest filmem historycznym bo mówi o prawdziwych wydarzeniach, to napisz donos do adm ina lub moda. Na pewno temu jakoś zaradzą. Pozdrawiam Lu, i niech Moc będzie z Tobą.
-
Tego 'chłamu' się nie ściąga, tylko ogląda online. Musisz poczekać aż uruchomi się megaupload/megavideo, szary odtwarzacz pod ekranem z reklamami. Na środku odtwarzacza pojawia się czerwone kółko ze strzałką, klikasz na nie, kółko robi się zielone, znowu klikasz i zaczyna się odtwarzać film. Na dole, na pasku odtwarzacza masz opcje pełnego ekranu jak chcesz - biały prostokącik ze strzałką w lewo.
-
Błysk w oku to była szeroko pojęta przenośnia dot. Twojego dowcipu, a nie puszczanie oka do adminków, żeby Cię nagrodzili jakim laurem złotym za te posty które produkujesz. Co do amerykańskiej kasy: jak widać na wielu załączonych obrazkach, nadmiar kasy także gnioty czyni. Polskie kino było wspaniałe i miejmy nadzieję, ze jeszcze takie będzie. Nie tracę nadziei na to mimo reklam zapowiadających kolejne prześmieszne komedie z największymi "gwiazdami" pożal się Boże. Jestem staroświecka, bo najbardziej cenię aktorów którzy nie żyją. Miejsca jakie po sobie zostawili, dotąd stoją puste.
-
Wszystko wskazuje na to, że owszem, i że kawał s*** Skubańca z niego był. Renald de Chatillon do Ziemi Świętej przybył wraz z II krucjatą. Czy wiodła go idea, czy już tylko chęć zrobienia kariery? Trudno dziś jednoznacznie powiedzieć. Ale to nie ma większego znaczenia, gdyż reszta jego życia świadczy o tym, że tylko kariera była dla niego ważna. Renald był młodszym synem hrabiego Gien i jednocześnie seniora Chatillon-sur-Loing. Po fiasku II krucjaty nie wrócił wraz z resztą rycerstwa francuskiego do domu, gdzie zresztą nie miał większych perspektyw, i w wieku 25 lat, w roku 1151 wstąpił na służbę króla jerozolimskiego, Baldwina III. Jako członek świty monarchy w tym samym roku przybył do Antiochii, gdzie poznał Konstancję, wdowę po Rajmundzie de Poitiers. Tego samego, którego zabił kilka lat wcześniej saraceński wódz Nur-ad-Din. Konstancji spodobał się młody rycerz i dwa lata później poślubiła go. Renald stał się księciem-regentem Antiochii. Nagła kariera nic nie znaczącego rycerzyny, jak wówczas mówiono: parweniusza, była nie w smak baronom Królestwa Jerozolimskiego, w którym jakby nie patrzeć kariera wiązała się z zasługami, a nie urodzeniem. Nieprzychylny był jej także cesarz bizantyjski Manuel I Komnen, który jako formalny zwierzchnik władcy Antiochii liczył na to, że po śmierci Rajmunda z Poitiers przejmie bezpośrednią władzę nad księstwem. Małżeństwo Konstancji i Renalda popsuło mu plany. Pozycja księcia-regenta nie wystarczała jednak dumnemu Renaldowi. Był władcą Antiochii tylko przez małżeństwo z Konstancją. W razie jej śmierci tracił prawo do rządów w księstwie, nie miał też prawa przekazania korony Antiochii swoim przyszłym spadkobiercom. Musiał więc uzyskać pełne prawo władcy. Wtedy Konstancja nie byłaby już potrzebna. Zaczął więc prowadzić podstępną i agresywną politykę usiłując umocnić swoją pozycję kosztem wszystkich. Dość długo jednak pojęcie "wszyscy" nie obejmowało muzułmanów, którzy dla niego - świadka klęski pod Damaszkiem - byli zbyt silnym przeciwnikiem. Z poduszczenia cesarza Manuela Renald zadzierał więc z ormiańskim (chrześcijańskim) królem Torosem. W zamian cesarz miał uznać prawo księcia-regenta do pełnej władzy nad Antiochią. Renald odebrał Torosowi okolice Aleksandretty, które podarował zakonowi Templariuszy czyniąc z nich swoich stronników. Rycerze-zakonnicy nie pamiętali już o regule swego zgromadzenia i łatwo dawali się korumpować za dobra materialne stawiając je ponad prawdę, honor i powołanie. Kiedy Manuel nie dotrzymał słowa i nie uznał praw Renalda do Antiochii, ten zawarł sojusz z Torosem i razem ruszyli przeciw cesarzowi. Celem był Cypr. Pieniądze na wyprawę Renald wymusił nieludzkimi torturami od katolickiego biskupa Antiochii Emeryka. W 1159 roku, sześć lat po wstąpieniu na tron Antiochii, Renald złupił doszczętnie słabo broniony Cypr i wziął do niewoli wszystkich dostojników cesarskich na wyspie wraz z namiestnikiem. Jego oddziały wycofały się dopiero na wieść o zbliżaniu się floty bizantyjskiej wyposażonej w najstraszliwsze i najnowocześniejsze uzbrojenie swoich czasów, w tym tzw. "greckie ognie", czyli... coś na kształt artylerii. Cesarz postanowił ukarać niesfornego wasala i z silną armią ruszył na Antiochię. Renald nie próbował się bronić. Ruszył sam w worze pokutnym na spotkanie z cesarzem. Warunki pokoju podyktowane przez Manuela I były twarde: - zamek w Antiochii był tylko "wypożyczony" krzyżowcom i na każde żądanie miał wrócić pod władzę Bizancjum, - cesarz dostał do dyspozycji oddział wojska Antiochii, - biskupa łacińskiego w księstwie miał zastąpić podlegający cesarzowi biskup prawosławny. Kiedy do obozu cesarskiego dotarł Król Jerozolimski, cesarz odstąpił od ostatniego żądania i zgodził się pozostawić w Antiochii biskupa katolickiego. 11 kwietnia 1159 roku cesarz wkroczył do Antiochii jako jej prawowity władca. Cesarskiego konia za uzdę prowadził książę-regent, Renald de Chatillon. Renald zaczął wreszcie to, po co przyjechał do Ziemi Świętej, czyli walkę z muzułmanami. Nadal jednak jego działalność sprowadzała się do napadów rabunkowych. W czasie jednej z takich wypraw, już w półtora roku po zawarciu pokoju z cesarzem, Renald trafił do niewoli muzułmańskiej. Ani Konstancja, ani król Baldwin, ani cesarz Manuel nie próbowali wykupić go z niewoli. Konstancja zmarła trzy lata później, a Antiochia przechodziła z rąk do rąk jej spadkobierców, stając się w końcu lennem Biznacjum, co zresztą uchroniło ją przed zdobyciem przez wojska Saladyna po upadku Jerozolimy. Przez piętnaście lat nikt nie interesował się losem Renalda. Saraceni wypuścili go dopiero w roku 1175 wraz z Joscelinem III de Courtenay. Do Antiochii nie miał po co wracać. Mógł wstąpić do Templariuszy, ale życie zakonne, a szczególnie konieczność mozolnego pięcia się po szczeblach kariery nie były tym, czego pożądał. Renald ponownie spróbował już raz zastosowanej taktyki: drogi "na skróty" przez małżeństwo. W tym samym 1175 roku ożenił się z wdową po władcy Zajordanii i zamku Kerak, Stefanią z Milly. To małżeństwo na powrót wprowadziło Renalda na salony Królestwa Jerozolimskiego, władanego obecnie przez piętnastoletniego króla Baldwina IV. Renald szybko odnowił sojusz z Templariuszami, dołączając do agresywnego stronnictwa Courtenay'ów, Lusignanów i Templariuszy. Lusignanowie wychodzili z założenia, że celem krzyżowców jest dążenie do wyzwolenia niegdyś chrześcijańskich ziem spod panowania islamu. Zwracali uwagę, że ugodowa polityka Baldwina IV daje wrogowi czas na pozbieranie sił i zjednoczenie się i że muzułmanie nigdy nie pogodzą się z utratą panowania nad Jerozolimą. Z punktu widzenia strategii i geopolityki mieli oni absolutnie rację. W średniowieczu jedynym sposobem utrzymania pozycji politycznej państwa była ekspansja terytorialna. Kto się nie rozwijał (terytorialnie), ten się cofał. Lusignanowie wiedzieli o tym, że Królestwo Jerozolimskie istnieje tylko dzięki wsparciu z Europy. Wiedzieli też, że w krajach nominalnie islamskich żyje wielu chrześcijan gotowych wesprzeć krzyżowców w razie podjęcia przez nich walki o wyzwolenie pozostałych ziem Cesarstwa Bizantyjskiego. W drugiej połowie XII wieku 80 procent armii Królestwa Jerozolimskiego stanowili "Turkmeni" - miejscowi chrześcijanie zgłaszający się ochotniczo do armii Królestwa pomimo śmierci grożącej im z rąk muzułmanów w razie dostania się do niewoli. I tu musimy się nieco cofnąć w czasie do roku 1163. Kiedy Renald przebywał w niewoli u władcy Aleppo, Nur-ad-Din (zwycięzca II krucjaty spod Damaszku) wszedł w konflikt z sułtanem Egiptu, Szawariem. Nur-ad-Din wysłał do Egiptu swego krewnego, Szirkuha, któremu towarzyszył młodociany syn władcy Damaszku, Sal-ad-Din (Saladyn). Szawar z kolei poprosił o pomoc Króla Jerozolimskiego, Almaryka. Szawar należał do rodu Fatymidów, był więc potomkiem pierwszej żony Mahometa i Arabem. Dziedzicem jednej z największych kultur starożytności. Był też świadom, że broni resztek po wielkiej cywilizacji Egiptu. Armie Saracenów pod wodzą Kurda, Nur-ad-Dina, były dla niego bandą barbarzyńców nie rozumiejących niuansów zawartych w Koranie i Hadisach i nie umiejących korzystać z dobrodziejstw cywilizacji. Mniejszym złem byli dla niego wyznający inną wiarę, ale bardziej cywilizowani krzyżowcy. Zbyt słabi, by go zniszczyć, wystarczająco silni, by pomóc mu w odparciu najazdu barbarzyńskich Turków. Korzystając z tego, że wojska krzyżowców wspierały sułtana Egiptu, Nur-ad-Din zaatakował Antiochię i zdobył ją wycinając obrońców, których skalpy wysłał wojskom walczącym w Egipcie. Efekt przekroczył jego rachuby. Z Egiptu wycofali się zarówno krzyżowcy, jak i wojska Szirkuha i Saladyna. Cztery lata później Szirkuh i Saladyn ponownie zaatakowali Egipt i ponownie Szawar wezwał na pomoc Króla Jerozolimskiego. Szirkuh i Saladyn zostali odparci. I tu nastąpił nieoczekiwany zwrot. Z niewyjaśnionych do dziś powodów Almaryk zwrócił się przeciw Szawarowi i obległ miasto Bilbeis. Szawar zawarł porozumienie z Szirkuhem i wspólnie wypędzili krzyżowców z Egiptu. Wkrótce Szawar został zamordowany, a władcą Egiptu został Szirkuh. W 1169 roku po ledwie kilku tygodniach rządów i on zmarł niespodziewanie, a władcą Egiptu został Saladyn. Od teraz Nur-ad-Din i jego syn panowali nad wszystkimi ziemiami okalającymi królestwo Jerozolimskie... Czy te wydarzenia były zbiegiem przypadków? Być może, ale biorąc pod uwagę to, co nastąpiło później, wydaje się, że nie. Zdrada Almaryka była ukartowaną grą przeprowadzoną z inspiracji Sal-ad-Dina lub nawet samego Nur-ad-Dina, który od oblężenia Damaszku dobrze wiedział, gdzie tkwi słabość krzyżowców. W 1174 roku umarł Nur-ad-Din. Władzę po nim nad wszystkimi ziemiami objął jego syn, Saladyn. Już w następnym roku z niewoli saraceńskiej wypuszczeni zostają Joscelin III de Courtenay i Renald de Chatillon. Pierwszy, nieprzejednany wróg muzułmanów, drugi znany awanturnik i chorobliwie ambitny watażka. Tylko idiota wypuszcza z niewoli takich ludzi, jeśli może ich mieć pod kluczem. Idiota lub... wytrawny gracz. W tym samym czasie umiera król Almaryk, a na tron Królestwa Jerozolimskiego wstępuje czternastoletni Baldwin IV. Młodzi władcy zawierają porozumienie pokojowe. Między Królestwem a dobrami Saladyna zaczyna kwitnąć handel. Na tę sytuację przybywają z niewoli Joscelin III de Courtenay i Renald de Chatillon. Z miejsca stają się przeciwnikami porozumienia. Opowiadając co widzieli i przeżyli w niewoli wzbudzają wojownicze nastroje w społeczeństwie. Ale Renald na tym nie poprzestaje. Jako pan Zajordania kontroluje szlaki handlowe, na których po staremu napada i łupi. Tym razem jednak pilnuje, by ofiarami byli muzułmanie. Mimo wielokrotnych upomnień ze strony króla, Renald nie rezygnuje z procederu kilkakrotnie prowokując zerwanie pokoju z Saladynem. Konflikty ograniczają się jednak do krótkich utarczek. Żadna ze stron nie jest gotowa do ostatecznej rozprawy. W 1183 roku Renald po zdobyciu portu Ajla w Zatoce Akaba zwodował flotę piracką i rozpoczął napady na okoliczne porty. W końcu zatopił statek wiozący pielgrzymów muzułmańskich do Dżiddy. Kiedy Renald rozpoczął swe pirackie wyprawy, w Jerozolimie rozegrała się seria dziwnych zdarzeń: w 1185 roku król Baldwin IV zmarł na trąd zostawiając tron pięcioletniemu synowi, Baldwinowi V. W imieniu dziecka regentem był rozsądny Rajmund III z Trypolisu. Jednak już roku później Baldwin V zmarł, a władzę objęła jego matka, Sybilla Jerozolimska wraz ze swym drugim mężem... Gwidonem de Lusignan. Ród Lusignanów był jednym z filarów frakcji wojennej. W 1187 roku piracka flota Renalda de Chatillon zatopiła statek z pielgrzymami. Mimo potępienia, z jakim ten czyn spotkał się w społeczności chrześcijańskiej, było za późno. Muzułmanie ogłosili dżihad i - jak nigdy - wspólnie wystąpili przeciw krzyżowcom. Nie uderzyli jednak na Jerozolimę, tylko w roku 1187 zaatakowali Tyberiadę, gdzie oblegli żonę Rajmunda III z Trypolisu. Figury na szachownicy zostały rozstawione:br> - władcą Królestwa Jerozolimskiego jest przywódca stronnictwa wojny, - watażka ze strony krzyżowców dostarczył pretekstu do wojny i argumentu jednoczącego skłócone państewka muzułmańskie, - przywódca stronnictwa pokojowego aby pozostać wiernym swoim ideałom musi poświęcić żonę, - miejsce przyszłej bitwy jest oddalone o kilka dni marszu przez pustynię, a pora to pełnia lata. Sytuacja wymarzona. Mimo oporu Rajmunda III z Trypolisu, który odradzał wyprawę, król, za namową Wielkiego Mistrza Templariuszy, Gerarda de Ridefort, postanowił wyruszyć do Tyberiady. W pobliżu wioski Hittin (lub Hattin) armia krzyżowców, której 80% stanowili Turkopole (ochotnicy spośród miejscowych chrześcijan) wpadła w zasadzkę. I tu znowu zdarzyło się coś dziwnego. Dotąd niezwyciężona ciężka jazda krzyżowców, rozbijająca dziesięciokrotnie liczniejsze armie Saracenów została... wyprowadzona w pole. Zawodowa jazda muzułmańska (Mamelucy) rozstąpiła się przed szarżującymi rycerzami, przepuszczając ich na swoje tyły i na powrót zamykając okrążenie wokół piechoty i jazdy lekkiej. Mimo kontrataków, rycerzom nie udało się już rozbić szyków Saracenów. Armia krzyżowców została rozbita. Ocalało ledwie 3000 ludzi. Reszta wraz z królem i najwyższymi dostojnikami poległa lub dostała się do niewoli. Templariuszom w uznaniu ich męstwa Saladyn zaproponował przejście na islam. Gdy odmówili, zostali co do jednego wybici. Ocalał tylko... Wielki Mistrz Gerard de Ridefort! Do niewoli dostał się także Renald de Chatillon. Kiedy przyprowadzono go przed Saladyna, muzułmański władca natychmiast ściął go mieczem. Muzułmanie wkrótce zdobyli Jerozolimę i większość miast Królestwa Jerozolimskiego. W niecałe sto lat po pierwszej krucjacie efekty poświęcenia jej uczestników zostały zaprzepaszczone... *** Czy Renald de Chatillon był szpiegiem Saladyna? Czy został wypuszczony z niewoli wraz z Joscelinem de Courtenay'em po to, aby przez niego uzyskać wpływ na politykę Królestwa Jerozolimskiego? Czy Wielki Mistrz Templariuszy, Gerard de Ridefort zdradził? Czy nakłonił go do tego Renald de Chatillon? Jeśli Renald był tak znienawidzony przez muzułmanów, to po pobycie w ich niewoli powinnen walczyć do upadłego. On jednak poddał się. Czemu? Czyżby był przekonany, że Saladyn daruje mu życie? Ale w takim razie, dlaczego? Jeśli Renald był tak znienawidzonym przez muzułmanów wrogiem, jak Wilhelm Wallace przez Anglików, to czemu nie postąpili z nim tak, jak robiono powszechnie w tym czasie? Czemu nie obwożono go tryumfalnie i nie stracono uroczyście choćby w Dżiddzie? Co wiedział Renald, że Saladyn natychmiast go uciszył? Czy napady były prowadzone za zgodą Saladyna, a tylko zatopienie pielgrzymów było "przesadą"? Tak naprawdę nigdy się tego nie dowiemy, choć życiorys Renalda, to klasyczny przykład życia zdrajcy i prowokatora. Współczesny kontrwywiad natychmiast wziąłby takiego człowieka "pod lupę". Jego i jego sojuszników. Templariusze po tej katastrofie wprowadzili podczas inicjacji żądanie, by kandydat plunął na krzyż. Używali przy tym argumentów stosowanych nieraz przez muzułmanów: że to tylko kawałek drewna, a prawdziwy Bóg jest niebie. Jeśli nowicjusz uległ namowom, był odrzucany. Próbę przechodził tylko ten, który zrezygnował z bycia templariuszem w imię wierności Bogu. Zwyczaj ten dwieście lat później posłużył jako argument przeciw zakonowi. Zresztą zdrada ich Wielkiego Mistrza legła cieniem na opinii Zakonu, o którym coraz głośniej mówiło się, że sprzedał Saladynowi Ziemię Świętą za niezmierzone bogactwa. Już w roku bitwy pod Hittin z Europy ruszyła misja ratunkowa, III krucjata, w czasie której odznaczył się młody angielski król, potomek krzyżowców, Ryszard Lwie Serce. Starcie Ryszarda z Saladynem było prawdziwą bitwą gigantów tych czasów. ------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- Templariusze bywali czasem dziwkami, ale bardzo drogimi. Aaaa fo pa. tekst ze strony: www.kościol.pl, autorstwa niejakiego Maćka. Dobrze piszesz. Przyjemnie się czyta.
-
A może by tak koleżanka więcej info zapodała. Na ten przykład gdzie, i w jakich okolicznościach zdobyłaś ów przedmiot. Co powiedziała babcia o jego pochodzeniu (bo nie wierzę że nie pytałaś). Na broń mi to nie wygląda. Na kosę ani włócznię też, bo miejsce na osadzenie drzewca jest inne no i kształt. Stawiam na narzędzie rolnicze bliżej niesprecyzowanego przeznaczenia.
-
Gregu, wnoszę o jakieś odznaczenie dla ciebie za ten "błysk w oku" do adminka (ów) Mi się polskie kino nie podoba, gdyż scenariusze są słabe, dialogi z im więcej przekleństwami tym więcej mają wyrażać, z aktorstwem miernym i nijakim. Tutaj moim faworytem (wśród wielu innych) jest Boguś Linda oraz polskie wcielenie Adonisa, czyli Paweł Deląg we własnej osobie. Najkoszmarniejsza aktorka to słynna Niania czyli Agnieszka Dygant, ale ją na głowę bije Foremniak - totalne beztalencie. :pomidor: I to by było w skrócie na tyle. :splash:
-
Obcy z cytrynowymi głowami czy tajemnicze światła nad cmentarzem są wśród 800 przypadków obserwacji UFO zarchiwizowanych w brytyjskich Narodowych Archiwach z lat 1981-1996. To jest autentyk! Rysunek sporządzony przez świadka przechowywany w Narodowych Archiwach To niesamowite, że te rzeczy ktoś zebrał razem, a do tego jeszcze dał im klauzulę tajności! Najbardziej intrygujący jest jednak gwałtowny wzrost obserwacji UFO związany z premierą "Dnia niepodległości" w 1996 roku i emisją przez brytyjską telewizję serialu "Z archiwum X". Pośród najciekawszych raportów sporządzonych przez Ministerstwo Obrony jest ten o dwóch chłopcach, którzy utrzymywali, że zostali zaczepieni przez obcego o głowie w kształcie cytryny 4 maja 1995 roku. Dla pilotów UFO to chleb powszedni - Chcemy was, chodźcie z nami - miał powiedzieć obcy według raportu sporządzonego przez policjanta, który opisywał tych chłopców jako "wyraźnie zaniepokojonych i podekscytowanych". Ten rysunek też miał klauzulę "top secret"... "Twierdzili, że obiekt miał wysokość mniej więcej czterech pięter i stał w odległości około 40 stóp od nich" - napisano w raporcie. Gdy oficerowie policji udali się we wskazane przez nich miejsce, znaleźli tylko rolnika, który spryskiwał swoje pole środkami ochrony roślin. W innym ufologicznym "donosie" były szef bazy wojskowej prosi o to, żeby raz jeszcze przyjrzeć się sprawie obserwacji UFO przez Amerykanów z bazy lotniczej we wschodniej Anglii. Trzech członków załogi samolotu należącego do Amerykańskich Sił Powietrznych widziało tam "dziwnie świecący obiekt w lesie" wczesnym porankiem 27 grudnia 1980 roku. - "Cały las iluminował białym światłem. Sam obiekt pulsował czerwonym światłem u góry i niebieskim od spodu. Pełzał lub szedł. Gdy podeszliśmy bliżej, zniknął" - czytamy w raporcie. Innym ciekawym doniesieniem jest opis tego, jak między listopadem 1989 roku a kwietniem roku 1990 belgijscy piloci wojskowi "przechwytywali " UFO na radarach! W ich F-16 pojawiały się na obiekty, których nikt nie potrafił zidentyfikować. - "Tajemnica pozostała nierozwiązana" - napisał generał Wilfried de Brouwer, szef operacji z ramienia Belgijskich Sił Powietrznych, dodając, że choć pozostaje sceptyczny wobec tych rewelacji, to "dowody były naprawdę godne uwagi". Oczywiście chodzi o rewelacje, że te UFO były efektem działań istot pozaziemskich. Bo dla pilotów UFO jest wszystkim, czego nie uda im się zidentyfikować. Obserwacje wskazujące na spożycie A tak wygląda dzisiaj Dana Scully. Cały czas utrzymuje, że jest amerykańską aktorką Gillian Anderson Jeden z najbardziej zakręconych incydentów miał miejsce wczesnym rakiem 15 lipca 1996 roku, kiedy dostrzeżono UFO krążące nad cmentarzem w Widnes (północno-zachodnia Anglia), które później miało strzelać laserem w cele naziemne. Niedowiarkowie zauważą, że człowiek, na podstawie zeznań którego sporządzono raport wracał z nocnej imprezy do domu i był prawdopodobnie w podobnym stanie mentalnym jak dwóch uczestników szampańskiej zabawy, którzy utrzymywali, że widzieli UFO nad jazzowym namiotem Festiwalu w Glastonbury w 1994 roku. Zresztą większość obserwacji UFO odnotowuje się wczesnym rankiem... Sceptycy spostrzegą też inną zależność. W 1995 roku armia brytyjska sporządziła 117 raportów o UFO, w 1996 - aż 609! - To oczywiste, że istnieje powiązanie między ramówką telewizji i programem kinowym a obserwacjami UFO - twierdzi David Clarke, znawca problematyki ufologicznej i dziennikarz. - Taki boom na raporty o UFO w roku, gdy największym przebojem kinowym był "Dzień niepodległości" wcale mnie nie dziwi. Wcześniej porównywalny skok w liczbie obserwacji mieliśmy w 1978 roku, gdy do kin wchodziły "Bliskie spotkania trzeciego stopnia" - dodaje. Akurat! A Fox Mulder i Dana Scully to postacie fikcyjne! AFP, ML źródło informacji: INTERIA.PL
-
Żeś mi smaka narobił...
-
To ostatnie pytanie dotyczące ulubionego zapachu, wydaje mi się jakieś co najmniej podejrzane.
-
Kozłem, który pewnie za dużo wiedział. Dlatego go sprzątnęli... Nie wiem czego chcemy się domyślić lub co odkryć w tym temacie. O niebo (lub piekło) lepsi od nas miesiącami lub latami zacierali ślady na tyle skutecznie, że dzisiaj, jedyne co możemy zrobić, to czekać cierpliwie na odtajnienie tych dokumentów w 2000 którymś roku.