Bełkot

"Mieli wybór pomiędzy hańbą i wojną, wybrali hańbę, a wojnę będą mieli i tak.". Nie jestem pewien. Winston to był w końcu genialny ściemniacz. Z kiedy pochodzi ta wypowiedź?

Pisząc, że Samuel "źle ocenia przyczyny" nie zgadzasz się, rozumiem, z poglądem że za caratu Rosja była biednym, zacofanym i słabo uprzemysłowionym państwem?

Doprawdy? Co się konkretnie nie zgadza?

A jesteś zdania, że na takie samo podejście zasługuje np. Wasyl Parfienkou?

A to przepraszam. Nie wniknąłem. W takim ujęciu od strony prawnej jest to ok. Ale zdajesz sobie sprawę, że w procesach politycznych jest to jednak dość śliskie? Za co konkretnie go posadzono? Bo towarzysz, który odbiera burżujom krwawicę mas pracujących w walucie typu biżuteria, w celu przekazania jej na cele walki proletariatu - to sprawa prosta. Koleś zwinięty i skazany za rozmowę (czy wielokrotne rozmowy) z robotnikami o rewolucji światowej - to już śmierdzi.

O. Płynnie przeszliśmy do zapotrzebowania, by to X. udowadniał wszystkim że nie jest wielbłądem? Jeszcze kroczek i będzie można przybić legalistyczną piątkę z Andriejem Wyszyńskim.

Miałeś oczywiście na myśli opozycję nacjonalizm vs. internacjonalizm. Ja uważam tę diagnozę za błędną o tyle, że przed nacjonalizmem stoi zwyczajny czynnik ludzki, dla którego - upraszczając - równość i sprawiedliwość to w ogóle nie jest jakaś warta głębszego schylenia się dominanta. Nigdy nie była i raczej nigdy nie będzie.

Nie jestem biegły w prawodawstwie II RP - ale czy tego nie było czasem w kodeksie? Ja nie pytam kto kogo - ja pytam, czy stosowanie standardów prawnych ZSRR przez II RP można uznać za prześladowanie czy nie.

Osama był poszukiwany w oparciu o zebrane dowody (zdaje się lepszej jakości niż broń masowej zagłady w Iraku) oraz nakaz sądowy. Odpowiednikiem Osamy byłby Dzierżyński, który w tej dyskusji wypada poza kategorię "prześladowani". Skupmy się więc może na meritum - sekowanie pozaprocesowe jakichś ziutków za sam fakt bycia mahometanami, znaczy, komunistami. Nie rób z siebie takiej strasznej ABW. Jak zacznę głosić na forach, że ze względów światopoglądowych chcę zlikwidować wszystkich III oficerów na statkach (od czego jestem dalece daleki), to jednak - jak mi się wydaje - nie daje Ci prawa przyjścia do mnie do domu i zdzielenia mnie kluczem fi siedemdziesiąt. A przynajmniej nie bez wyroku niezawisłego sądu. Tym się właśnie Gregski różni od ZSRR, tak na początek.

Ja akurat uważam, że wybrał - ale Koniew nie był kompletnym kretynem i miał w nosie Kraków. Interesowało go dojście jak najdalej na Zachód, uzyskanie podstawy do kolejnej ofensywy. Do tego celu oskrzydlenie Krakowa (który potencjalną wartość jako węzeł kolejowy miał raczej niewielką, bo szanse że Niemcy go zostawią w stanie nadającym się do czegokolwiek były zerowe) nadawało się znacznie bardziej niż walki w wielkim mieście - kosztowne, zwykle przedłużające się i zdolne niwelować atuty Armii Czerwonej. I to zapewne właśnie Koniew wybrał.

A te, jak im tam, dowody, procesy, wyroki? Jak komuś prześladowanie bez dowodów, procesu i wyroku nie przeszkadza, to ależ oczywiście że nie.

A to o nich pisał Samuel, że byli "prześladowani"? Bo jakoś mi się nie wydaje.

To na początek - co to są prześladowania? Czy to przypadkiem nie ma czegoś wspólnego z omijaniem prawa i sekowaniem osób lub grup w imię widzimisia? Bo jak Ty, lubo ktokolwiek kto nie jest sędzią na sali sądowej zaopatrzonym w dowody sprawy przez prokuratora, wskazujesz kolesia należącego do KPP jako wroga Polski i na tej podstawie molestujesz go w Berezie - to jest to właśnie modelowe prześladowanie.

Dobra, ale co to ma wspólnego z zasadami państwa prawa?

Jak były na to dowody, to spoko - sąd i wyrok. Ale jak nie było to co? My dzisiaj mamy dowody lub w wielu przypadkach możemy silnie domniemywać, że ci ludzie byli na usługach ZSRR i ich działalność była/mogła być szkodliwa dla II RP. Ale wyciągnięcie konsekwencji w państwie uważającym się za lepsze od ZSRR wymagałoby chyba jednak jakichś dowodów i procesu? Bo deklarowana intuicja śledczych to jednak trochę mało. Czyli - nieciekawe postacie, które spotkały się z bezpodstawnymi szykanami. W tym sensie postulowane "prześladowania komunistów" miały faktycznie miejsce.

Co jest nie tak ze starym dobrym zaskoczeniem? To jest jakaś pamiętnikarska kompresja czasoprzestrzeni. *Albo* ogrom sprzętu (który w trakcie kampanii 1941 Niemcy napotkali) *albo* na granicy. Chyba, że jako *na granicy* definiujemy jako pas wzdłuż granic szerokości 400 km. Ale co straty ilościowe? No to przy jakości radzieckiej sieci OPL jednostki 400 km od granicy miały na coś takiego jak najbardziej spokojną szansę. Zastanów się chwilę. Nawet biorąc pod uwagę plan skrytego uderzenia strategicznego na Niemcy takie umiejscowienie tak ważnej placówki tyłowej to jakiś idiotyzm. Można spokojnie przypuścić, że był to jakiś samorzutny radziecki idiotyzm organizacyjny. No ale właśnie nie były. Ok, ale może jednak najpierw te pierwszorzutowe postawmy sprzętowo i mobilizacyjnie na nogi. W sensie nie ilości czołgów, ale np. łączności, saperów, zwiadu, zaopatrzenia.

W Oslo, nie w Kopenhadze. Obie operacje przeprowadzone w stosunkowo niewielkiej odległości od baz własnych, przy przelocie głównie nad terenem nie kontrolowanym przez przeciwnika. Z bombardowaniem Auschwitz nie byłoby tak łatwo.

I ile ta piechota ma tam siedzieć? Od stycznia 1941? Od lutego? Kiedy Stalin powinien kazać się okopać tej piechocie? Sprawdź może od kiedy. Nie nad granicę. Jednostki nadgranicznych OW, podzielone na 3 eszelony, dyslokowano w odległościach do 50, do 100 i do 400 km od granicy. Sez hu? A RKKA swoich próbowała użyć do... czego? Zwłaszcza w kontekście zwiadu, transportu, łączności i zaopatrzenia to dochodzenie do stanów etatowych to musiało potrwać. Oj, musiało. Nie wspominając o tym, że te "stany etatowe" w większości były fikcją, bo gotowość techniczna nawet środków już posiadanych (nie wspominając o tych z dalszej mobilizacji) była wątpliwa. Tam, gdzie trzymali je w zimie '40/'41? Wg Ciebie pododdziały 6 KZmechu się zjawiły pod Białymstokiem wiosną 1941?

Otóż właśnie. To nie bezpośrednie militarne zagrożenie ze strony WB przekonało Hitlera do interwencji, ale dalsze perspektywy (zwłaszcza w obliczu startującej Operacji Barbarossa) oraz ryzyko polityczne. Gdyby WB utrzymała przyczółek w Grecji - nawet bierny, to IMO wolta Rumunii, Bułgarii i Węgier na stronę Aliantów w 1943 roku wydaje się dość pewna.

Za DWS: Miasto Stary Most w północno-zachodniej Czechosłowacji, ewakuowane i następnie wyburzone w związku z budową kopalni węgla brunatnego. W latach 70. bardzo popularne wśród reżyserów całego "obozu" jako swoisty dar z nieba, bo do kilku czy nawet kilkunastu filmów można było nakręcić sceny batalistyczne. Trochę szczegółów tu: http://pl.wikipedia.org/wiki/Most_(miasto_w_Czechach). Osoby o mocniejszych nerwach mogą natomiast obejrzeć sześciominutowy film na youtube. Uwaga: boli!

Andreas, o czym wg Ciebie jest ta książka i dlaczego brak wspomnień o LL miałby być jej poważną wadą?

Jakoś nie zauważyłem. Możesz podać jakieś cytaty na poparcie? I tu też, bo mi wygląda, że coś pokręciłeś. Cytat i numer strony, jeśli byłbyś tak miły. Książka Merridale jest przekrojowa, oparta często na opisach pojedynczych zdarzeń. Nie zauważyłem, żeby Merridale gdziekolwiek jawnie generalizowała w oparciu o nie. Mogła napisać że *zdarzały się* sytuacje, że polityczni/NKWD podsłuchiwali żołnierzy w okopach oraz że *zdarzały się* sytuacje że idących do bitwy czerwonoarmistów rewidowano. Ale sugerowanie, że robiła z tego *standardowe* postępowanie w ACz to pomyłka.

Pytanie nie która ma, ale która musi mieć. PO nie mieni się partią zmiany - w sensie jakichś modyfikacji paradygmatu politycznego. Robi co musi, coś tam obiecuje, ale generalnie nie ma planów zmian politycznych III RP. Tymczasem SLD ma gębę pełną rozmaitych (acz często cichaczem szeptanych po kątach) haseł - a to sekularyzacja, a to podatki, a to jakieś prawa pracownicze. W tym sensie zmiana III RP teoretycznie jest wpisana w ich istnienie. Tymczasem w jawnie planowanych, omawianych czy, hehehe, realizowanych przez SLD koncepcjach śladu nie ma po jakiejkolwiek zmianie tego co jest. To Miller z kolegami przybili III RP katolickimi gwoździami do ściany, otworzyli drogę religii w szkołach i bezkarnej dewastacji zabytków o charakterze sakralnym. Zadziwiające osiągnięcia jak na partię podobno lewicową. I wydawałoby się, że dojdą do jakiegoś opamiętania, poczynią jakieś kroki żeby tę swoją lewicowość zrehabilitować. Gdy tymczasem... zbyt zajęci są zwijaniem swojej mumii w bandaże, żeby przypadkiem od jakiegoś drastycznego posunięcia się nie rozsypała do końca. Zmiana? Jaka zmiana? A wiadomo jakie jest przeznaczenie mumii. Trafia do grobowca, nie na stolec władzy. Odnośnie mordy chadecji - jaką to wyraziście lewicową linię zaprezentowało SLD przez ostatnie 10 lat?

Och, jeśli chodzi o politykę to Palikot jest jedną z mniej ważnych rzeczy, za które Lubelszczyzna może się wstydzić. To, co piszesz, jest z gruntu przygnębiające. Ta partia nie ma przede wszystkim polityki. Konia z rzędem temu, kto pokaże do czego SLD dąży, poza - oczywiście - utrzymaniem się przy, bądź jak najbliżej, władzy. Dość trudna do przełknięcia jest też morda chadecji, którą SLD nosi na twarzy od prawie dekady.

O nie, tylko znowu nie to!