Skocz do zawartości

Szarak

Użytkownicy
  • Zawartość

    182
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Posty dodane przez Szarak


  1. Tak mi się przypomniała jedna dosyć zabawna legenda, którą opowiedział mi mój kuzyn, jak miałem jeszcze 16-17 lat i przyjeżdżałem do Torunia odwiedzić rodzinę ;)

    Otóż to było tak:

    W miejscu gdzie dzisiaj leży starówka Torunia stała sobie wieża, przy której płynęła Wisła. Po jakimś czasie wieża i Wisła zaprzyjaźniły się, Wisła opowiadała jej o wydarzeniach na świecie, o tym co widziała płynąc przez "Polskę". W pewnym momencie zazdrość wzięła górę, wieża przestała odzywać się do Wisły. Na to rzeka widząc, że nagabywania z jej strony nie przynoszą rezultatu, zaczęła podmywać wieżę, aby skłonić ją do rozmowy. Doszło do tego, że podmywana wieża krzyknęła:

    -Wisło przestań mnie podmywać bo runę!

    Na to Wisła:

    -To ruń! ;)


  2. W pewnym stopniu czuję się zobowiązany, aby udzielić odpowiedzi :P

    1655 rok - zdobycie Torunia przez Szwedów

    1656 rok - o ile można to uznać w ogóle za atak, raczej działanie to miało charakter psychologiczny, bądź wpłynięcia na stosunek mieszkańców Torunia do załogi szwedzkiej - szarża kawalerii pod wodzą Sobieskiego na przyczółek chroniący dostępu do mostu.

    1658 rok - oblężenie Torunia przez połączone siły polskie i cesarskie.

    1703 rok - to właśnie podczas tego oblężenia Zamek Dybowski, znajdujący się po drugiej stronie Wisły został niemalże całkowicie zniszczony. Zamek ów służył Szwedom jako reduta do ostrzeliwania umocnień miejskich, wojska polskie zaś ostrzeliwały zamek.

    To tak na szybko bez zasięgania do źródeł ;)

    Poniżej przerysy z miedziorytów obrazujące odpowiednio walki w 1655, 1658 i 1703 roku

    post-4312-1239134589_thumb.jpg

    post-4312-1239134599_thumb.jpg

    post-4312-1239134695_thumb.jpg


  3. Broń Orientu ze zbiorów Muzeum Okręgowego w Toruniu oraz Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie.

    Dom Eskenów, ul. Łazienna 16

    Wystawa czynna od 20 marca do 30 września 2009 r.

    kuratorzy: Bogna Łakomska, Aleksandra Mierzejewska

    za www.muzeum.torun.pl :

    Muzeum Okręgowe w Toruniu posiada w swych zbiorach znakomity zbiór broni i uzbrojenia bliskowschodniego, który w większości pochodzi z mienia podworskiego (p. Trojanowskiego - Mycielskiego), a częściowo z eksponatów nabytych drogą kupna i darów. Są to perskie, indyjskie i tureckie hełmy, tarcze, miecze, pałasze, szable, widły, topory etc. W sumie około 70 obiektów pochodzących od XVII do XIX wieku. Wiele z wystawionych egzemplarzy było niegdyś już eksponowanych na stałej wystawie w Kamienicy pod Gwiazdą. Jakkolwiek Muzeum w ciągu wielu lat wzbogacało kolekcję poddając ją także szczegółowym pracom konserwatorskim, dzięki czemu dzisiaj możemy pochwalić się wspaniałym zbiorem, który z pewnością zainteresuje dzieci oraz młodzież, przybliżając niezwykle bogaty okres historyczny naszego kraju. Obok ekspozycji broni ze zbiorów Muzeum Okręgowego w Toruniu prezentowane są również znakomite przykłady broni i uzbrojenia pochodzące z kolekcji Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie. Geograficzne położenie Polski na skrzyżowaniu głównych niegdyś dróg handlowych między Wschodem a Zachodem sprawiło, że teren naszego kraju stał się miejscem wzajemnego przenikania się różnych kultur. Od co najmniej XV w. docierały tu wschodnie karawany wiozące przeróżne wyroby, których egzotyka stawała się coraz bliższa upodobaniom Polaków. Największe wpływy płynęły w XVII i XVIII w. z Turcji i Persji. Był to okres, kiedy między Polską a Persją rozwijały się przyjazne stosunki dyplomatyczne wynikające z wspólnych planów zbrojnego wystąpienia przeciw Turcji. Te ożywione kontakty wpłynęły bardzo intensywnie na rozwój handlu polsko-perskiego, dzięki czemu w Polsce zaczęły pojawiać się m.in. perskie dywany, tkaniny oraz broń. Jednakże nie tylko handel przysparzał Rzeczypospolitej przedmiotów orientalnych o charakterze artystycznym, czy zbrojnym. Zdobywano je również jako zdobycz podczas coraz częstszych wojen z Turcją. Zwycięstwo Jana III Sobieskiego pod Chocimiem w 1673 r., a następnie pod Wiedniem w 1683 r. przyczyniło się m.in. do tego, że wiele wspaniałych trofeów, takich jak kobierce, namioty, kosztowności, a także broń i uzbrojenie trafiło na dwory polskich magnatów wzbogacając tym samym wystrój wnętrz pałacowych, jak również ubiór ich właścicieli. To z kolei powodowało rozwój na wpół orientalnej kultury określanej późnej mianem sarmatyzmu. Najwyraźniej jednak wpływ muzułmańskiego Wschodu zaznaczył się w ubiorze oraz broni białej, którą nie tylko importowano, ale również wyrabiano w rodzimych manufakturach – szczególnie lwowskich – nadając jej orientalny wygląd. Dziś są to w wielu wypadkach dzieła sztuki ukazujące kunszt dawnych mistrzów. I choć przestały one pełnić swą dawną rolę, to zyskały nowe – zabytkowe znaczenie.

    Bogna Łakomska

    Zapraszam do Torunia :P

    post-4312-1238927351_thumb.jpg

    post-4312-1238927363_thumb.jpg

    post-4312-1238927369_thumb.jpg


  4. Przepraszam za opóźnienia, w natłoku nowych zajęć nie miałem zbytnio czasu, aby zastanowić się nad odpowiednim pytaniem.

    Po złożeniu przysięgi pewnemu władcy, Chmielnicki "ze wszystkimi pułkownikami, setnikami atamanami i całą starszyzną wojskową [...] wzięli wielkie wynagrodzenie w sobolach od ... Wysokości".

    Od kogo otrzymali takie dary i cóż to była za przysięga?


  5. Moja ulubiona, acz niebezpieczna, to ta opisana w 'Cienkiej Czerwonej Linii' Jonesa. Trzeba być tylko ostrożnym by nie skończyć jak porucznik Culp (to chyba jemu się stała krzywda podczas 'połowu') -_-

    Ojciec (oficer w stanie spoczynku) opowiadał mi kiedyś, jak w późnych czasach PRL (początek lat osiemdziesiątych) był na poligonie w Muszakach koło Nidzicy i zachciało im się ryb. Jakiś saper Porucznik zrobił siatkę z lontu wybuchowego, dał na to 4 kg trotylu i coś tam jeszcze. Było łubudu i masa ryb.

    Sam, oczywiście takiego sposobu nie popieram, w dzisiejszych realiach byłoby to zupełnie niemożliwe, ale cóż wtedy były takie czasy -_-


  6. Rdułtowski Bartosz, Zapomniana tajemnica Strefy 51, Kraków 2008 [wydawnictwo technol].

    Bardzo ciekawa praca analizująca powstawanie różnych ufologicznych pogłosek dotyczących poligonu Groom Lake w Newadzie, gdzie testowano samoloty "stealth" jak B-2 Spirit czy F-117A, które przez niektórych zostały posądzone o bycie UFO. Jestem gdzieś w 2/3 książki i bardzo mnie wciągnęło.

    Nagroda z IOH? :)

    Również dostałem taką książkę, ale do tej pory nie mogłem się jakoś przemóc i przeczytać, a i czasu brakowało, bo i trochę innych ciekawszych pozycji mam w zanadrzu.

    A tymczasem wziąłem się za "Biała Cerkiew 23-25 IX 1651", M.Domagały.


  7. Lektura pozycji B. Baranowskiego "Organizacja wojska polskiego w latach trzydziestych i czterdziestych XVII wieku" skończona bodajże w czwartek lub piątek. Ogólnie, dosyć przyjemnie się czytało, choć za wiele nowych rzeczy się z niej nie dowiedziałem, a przy tym, żeby w ogóle podejść do czytania i zrozumieć poruszone w książce aspekty trzeba mieć już legitymować się jakąś wiedzą w tych sprawach.

    Co więcej, widać, że praca pisana była we wczesnych latach komunizmu, bo momentami pewne zwroty i tok myślowy skutecznie to uwidaczniają, choć myślę, że raczej było to narzucone odgórnie, niż poglądy autora na sprawę.

    Ogólnie, pozycja warta tego, aby na nią zwrócić uwagę i przeczytać, chociażby dlatego, że jest ciężka do zdobycia porusza problemy dosyć mizernie przedstawione w polskiej historiografii, ale w żadnym razie jako vademecum nie należy jej traktować.

    Aktualnie jestem w trakcie czytania pracy Stanisława Grzybowskiego "Jan Zamoyski".


  8. Jak na autora który podjął się stworzenia monografii bitwy z początku XVII wieku, zadziwiająca wręcz nieznajomość ówczesnej „wojskowości” (różnica pomiędzy „lekką jazdą kozacką” a Kozakami) i taktyki (to kogo miał Z3W posłać na rozpoznanie? Artylerię???).

    Wydaje mi się, że autor po prostu nie potrafił odpowiednio ubrać myśli w słowa, zważmy, że był to początek XVII wieku i różnice między poszczególnymi chorągwiami, a nawet wśród nich musiały być znaczne. Nie każdego żołnierza jazdy kozackiej można było wtedy uznać za "pancernego" sensu stricto, choć tego określenia jazdy kozackiej powinniśmy używać dopiero od 1648 roku. Zatem nie każdy kozak miał uzbrojenie ochronne.

    Myślę, że właśnie to autor chciał wyrazić. Zresztą podobnie pisze D. Kupisz w "Połock 1579" i "Psków 1581-1582".

    A ja właśnie zacząłem B.Baranowskiego "Organizacja wojska polskiego w latach trzydziestych i czterdziestych XVII wieku".


  9. Chłopaki ja Swoich twierdzeń nie uważam za niezniszczalne, wręcz przeciwnie, choć ostrożnie je formułuje, ale każdy z Was który przybył tu z krytyką nie potrafi sensownie ich podważyć.

    Widzę Mariuszu, że się totalnie nie zrozumieliśmy. Ujmę to tak, Twoja postawa jest jak postawa boksera, do którego poza ringiem, jeszcze przed walką podchodzi sparingpartner chcąc zamienić słowo, porównać poglądy, a nawet wyrazić sympatię dla Twojej osoby, a Ty zamiast wysłuchać co on mówi tylko lutujesz mu prawy prosty na szczękę.

    Wskaż mi proszę zdanie, w którym poddaję Twoje poglądy krytyce? Tym bardziej, że mamy dosyć podobny pogląd na sprawę. Podkreślam, uważam, że wszelkie dobra kultury zrabowane przez Szwedów w XVII i XVIII wieku.

    Szaraku, pisząc "szczątki człowieka są dla Ciebie mniej ważne niż błyskotki", przyznałeś że nie czytałeś mojego pierwszego postu w tym temacie. Nie pisałem, że zależy mi na zwrocie błyskotek.

    Przyznaję, użyłem tutaj niewłaściwego skrótu myślowego (widzisz potrafię przyznać się do błędu, a Ty?). Chodziło mi o wszelkich dobrach kultury zrabowanych przez Szwedów, a niefortunnego słowa "błyskotki" użyłem dla określenia większości eksponatów muzealnych, bo właśnie to najbardziej przyciąga oczy turysty. Rzadko który spojrzy na starą księgę, która nie będzie miała dla niego (przeciętnego turysty) takiej wartości jak uzbrojenie, chorągwie, itp. Mi osobiście w równym stopniu zależy i na księgach i na innych zabytkach i z wielką chęcią poznałbym zawartość tych almanachów.

    Piszesz, że zależy Ci najbardziej na owych tomach ksiąg, tymczasem w poprzednim poście wymieniasz wśród zrabowanych dóbr rzeczy, które według mnie właśnie można uznać za "błyskotki".

    Szaraku, o co chodzi Wam z tymi szczątkami Warneńczyka ? Rozwiń proszę, gdzie one są i kto domaga się ich zwrotu, poza Tofikiem ? Tofik tak sobie palnął z tym Warneńczykiem, a Ty próbujesz kontynuować jego tezę

    Żadnej tezy nie kontynuuję, zadałem bardzo proste pytanie, na które nie udzieliłeś do tej pory odpowiedzi. Nie pisałem, że domagam się ich zwrotu, uważam, że powinny nadal spoczywać w miejscu gdzie się znajdują, zapytałem Cię tylko czy dla Ciebie błyskotki są ważniejsze od szczątków człowieka, o których dosyć niepochlebnie się wypowiadasz stawiając je w jednym szeregu z "tonami zardzewiałego żelastwa spod Grunwaldu".

    Okrutnie chybiłeś z porównaniem naszej sytuacji z łupami szwedzkimi, do tych tureckich spod Wiednia(choć nie tak okrutnie jak Tofik z grunwaldzkim złomem.)

    Po pierwsze, porównujesz namioty polowe Turków, do tego o czym pisałem w pierwszym poście?

    Po drugie, przypomnij kto w tamtej sytuacji był agresorem?

    Po trzecie, nie pamiętam aby Wiedeń był choćby przejściowo stolicą Turcji, więc dlaczego porównujesz tą sytuację do najechania naszej stolicy. Turcy podeszli bliżej Polski, a nie Polacy bliżej Turcji. Tu masz odpowiedź na pytanie kto był agresorem. Nawet gdyby ktoś z Turcji domagał się zwrotu, to Twoje myślenie nieodwracalnie kojarzy się z Eriką Stainbach.

    Tylko zwróć uwagę, że dla jakiegoś Turka te namioty i chorągwie mogą znaczyć tyle ile dla nas właśnie owe książki. Ciężko jest dyskutować, które zabytki są mniej ważne, a które bardziej - gdyż przybiera to postać awantury w piaskownicy wśród dzieciaków o wyższości grabek nad łopatką, bądź wiaderkiem.

    Idąc Twoim tokiem rozumowania wychodzi na to, że dobra zdobyte na wrogu/przeciwniku podczas obrony prawnie Ci się należą, tak? Tylko te zrabowane podczas napaści na terytorium wroga należy oddać? Od razu ma myśl nasuwa mi się taka sytuacja, napada Cię ktoś w celu zawłaszczenia telefonu komórkowego, obezwładniasz go, dajesz mu po pysku i jeszcze w nagrodę rabujesz na nim jego telefon. I co? słusznie Ci się on należy?

    Po drugie przypominam sobie, że Turcja była agresorem na Austrię, nie zaś Polskę.

    Łup nadal pozostaje łupem.

    Za ostatnie zdanie, w którym przyrównujesz mnie do Eriki Steinbach (a nie Stainbach jak napisałeś), gdybyś wypowiedział je prosto w twarz, niechybnie przyłożyłbym Ci, nie słowem, ale pięścią! Nie pozwolę sobie na takie porównania, to jest forum internetowe, zanim wyślesz wiadomość masz czas pomyśleć, czy przypadkiem nie krzywdzisz kogoś swoim porównaniem!

    Szaraku piszesz, że lubisz wycinać, czytać gazety i nigdy nie spotkałeś się żeby ktoś rzeczowo starał się o odzyskanie łupów. Muszę powiedzieć, że kilka lat temu słabo pracowałeś nożyczkami. Pamiętam, że gdy swego czasu decydowały się losy miliardowych rządowych kontraktów (chodziło o myśliwce, mieliśmy wziąć F-16 lub jakieś szwedzkie) z obu stron pojawiały się pomysły zwrotu łupów, w przypadku gdybyśmy skorzystali ze szwedzkiej oferty.

    Nie napisałem, że nigdy nie spotkałem się, aby ktoś tak pisał, tylko, że tego feralnego dnia, nie znalazłem artykułu, który właśnie opisywał starania o odzyskanie zrabowanych przedmiotów, a nie że nigdy się nie spotkałem z takim artykułem. Twoje zdanie o słabej pracy nożyczkami, to kolejna uszczypliwość.

    Zarzuciłeś mi, że nie przeczytałem Twojego pierwszego postu, tymczasem było zupełnie inaczej, nie atakowałem Cię i nie krytykowałem zadałem tylko dwa proste pytania, na które nie udzieliłeś odpowiedzi, miast tego wytoczyłeś przeciw mnie ciężkie działa i rozpocząłeś ostrzał, nie zastanawiając się czy oby na pewno jesteśmy w stanie wojny.

    Pozdrawiam i proszę o mniej argumentów ad personam.


  10. Pozwolę sobie zacytować fragment listu Żółkiewskiego do króla, napisanego 26 czerwca 1620 roku w Barze o dość wiele mówiącym tytule "Si vim testamenti" (zamiast testamentu):

    "Toż i prywata mię necesitowała obmowiskami, detrakcjami (do znoszenia, choć i wielkim umysłom, zawżdy przykrymi), passim [zewsząd] mnie i niewinnie urągano. A to i teraz, gdyby Wołochom proszącym nie dało się ratunku, wielka do obmowisk materia, i pewnie by mnie to nie chybiło. Już teraz do tego dochodzi, że albo, co panie Boże daj, zwyciężym nieprzyjaciela, albo nas zwycięży nieprzyjaciel, czego nas panie Boże uchowaj. Padnie li, czego panie Boże uchroń, co przeciwnego: nieszczęściu Rzeczypospolitej nie chcę być superstes [pozostały przy życiu]. Dawnom tego szukał, nie nad wolę swoją rad żywot położę dla wiary świętej, dla służby waszej królewskiej mości, dla Rzeczypospolitej, nie chcąc być superstes, choć to od niej za wiele prac, za trudy, odwagi, miasto wdzięczności wielkiem ponosił opprobria [obelgi] żale (...). Jeżeli też, jako mam nadzieję, pan Bóg raczy przeciwko nieprzyjacielowi pobłogosławić, aza wżdy zazdrościwe Petuliuszów języki ucichną."

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.