Skocz do zawartości

FSO

Użytkownicy
  • Zawartość

    9,065
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez FSO

  1. Witam; wiki podaj jedynie że Dowbor Muśnicki [secesjonista: ukłony] odmówił dwukrotnie przyjęcia stanowiska. Pytanie tylko czy odmówił bo wiedział, że nie podoła - oznacza to tylko tyle, że takich dowódców cenić należy, czy odmówił bo w grę wchodziły jeszcze inne względy Odmowa objęcia stanowiska jest czym innym niż dymisja w przeddzień najważniejszej bitwy w wojnie. To tak z boku. pozdr
  2. Witam; Piłsudski był analfabetą. Ekonomicznym także. Najważniejsze działania w gospodarce polskiej doby Międzywojnia były podejmowane nie za jego kadencji. Te pierwsze: czyli reforma walutowa - dzieło Grabskiego. Piłsudskiego u steru rządów nie było. Te drugie: działania Kwiatkowskiego były wynikiem cichej umowy, że on nie będzie się wtrącał do wyższej polityki sanacyjnej, za to będzie miał on swobodę decyzji. Piłsudskiego znów nie było. Ciekawymi sprawami jakie były podejmowane, był n.p. gwałtowny wzrost uposażeń urzędniczych, co na tle ówczesnej bryndzy ekonomicznej niemal na pewno kuło w oczy. Jak działania z lat '30 - '31 wpływały na polską gospodarkę można przeczytać n.p. w pamiętnikach bezrobotnych. pozdr
  3. Witam; przekładając z oficjalnego na nasze. Tusk organizował, dokładniej jego Kancelaria obchody rocznicy w Katyniu i tak dalej. Z racji, że początkowo miało nie być tak żadnego przedstawiciela oficjalnego ze strony Moskwy, a tylko sam premier to oznaczało to że Kaczyńskiemu ta wizyta nie pasuje. Bo po co ma tam jechać, kiedy tak czy inaczej to premier by ją organizował i wybił z głowy"bizancjum". Po przekonaniu Rosjan i tak dalej, wizyta Kaczyńskiego miała jeszcze mniejszy sens. Mimo bardzo ogólnikowych zapisów o roli prezydenta w konstytucji decydentem w polityce zagranicznej jest premier i w wypadku jednoczesnego pobytu obu panów - Kaczyński stał by sobie i robił głupią minę, bo Rosjanie by gadali nie z nim a z Tuskiem. Oddzielenie wizyty obu panów, organizacja jej przez kogoś innego [RPWiOM, sama Kancelaria, tym razem Prezydenta] można było nie troszczyć się o to czy Putin z Miedwiediewem tam będą czy nie, tylko zrobić sobie wycieczkę w taki sposób by odbiła się ona echem w kraju. Byłą to wizyta bardzo mocno nieoficjalna, nawet nie robocza, a to znaczy, że należy ją traktować jako prywatny wyjazd Prezydenta i sp. I tak też ją traktowali Rosjanie. pozdr
  4. Pojednanie polsko-rosyjskie

    Spin: historia jest problemem historyków. Kupując towar w sklepie czy hurtowni mnie bardzo średnio interesuje co robił pradziad czy dziad właściciela. Tym bardziej, że od chwili kiedy on żył minęło min. 65 lat, albo i więcej. Jeżeli ktoś z moich znajomych chce się użerać z kimś ze znajomych tegoż pana, niech to robi, tylko na litość Boga, niech nie stanowi to warunku niezbędnego bym mógł u niego coś kupić.... pozdr
  5. Witam; Tomasz N: co nie zmienia faktu, że jest to jego prywatna wycieczka, nie związana z niczym, że nie musi spotykać się z oficjalnymi przedstawicielami drugiego kraju i tak dalej. Z szumnych nazw dyplomatycznych na nasze jest to prywatna wycieczka. pozdr
  6. Witam; w tej konkretnej kwestii [czyli Smoleńsk i Katyń] Spin ma rację. Nawet jeśli prezydent danego kraju leci sobie na wakacje zagranicę to nie jest obywatelem zwykłym. Jest on prezydentem, choćby poruszał się autem własnym. Jakby troszkę więcej policjantów i kilka borowików jest w pobliżu. Kaczyński leciał po to by być na mszy, palnąć mowę w temacie i ku czci, zaprezentować się jako gość za którym jest tabun innych "równie wiele mogących" i z tą czeredą ponownie przylecieć do kraju. Mimo tytułu "głowy państwa" tak naprawdę nie on miał głos decyzyjny. To premier tak naprawdę ustala co będzie i jak, to premier decyduje jaki jest kierunek polityki i tak dalej. Dokładnie z tego powodu spotkał się on z oficjalnymi przedstawicielami F.R. i dokładnie z tego powodu w czasie jego wizyty o ile pamiętam zaszczycił któryś z nich jego wizytę i jego uroczystości. Całą heca z wyjazdem Kaczyńskiego była skierowana w stronę polskiej polityki wewnętrznej. Z jednej strony "przydział" dla poszczególnych partii sprawiał, że jest to reprezentacja Sejmu, cała armada generalicji - przedstawiciele wojska, IPN - et co - instytucje naukowe. Oznacza to tylko tyle że owa wizyta miała pokazywać, że za Tuskiem był tylko rząd [i władza] a za prezydentem - cały kraj i ileś organizacji... pozdr
  7. Pojednanie polsko-rosyjskie

    Witam; Smardz: zawsze jak ktoś mówi o tym, że nasze interesy są skrajnie różne od rosyjskich przypomina mi się Alzacja z Lotaryngią. Francja z Niemcami biły się o te tereny długo i krwawo, by w końcu stwierdzić, że lepiej jest razem czerpać korzyści nie wchodząc głęboko co kto i komu kiedy zrobił. Mam nadzieję że w końcu do tego samego my dorośliśmy względem Rosji. Katyń owszem data i smutne wydarzenie, Tuchola - data i smutne wyjaśnienie, ale nie wokół tego powinny krążyć nasze relacje i nie wokół tego powinny jeździć wzajemne delegacje. Tym powinni zajmować się historycy - całą resztą ekonomiści, którzy rożne sprawy przeliczają twardo i niezmiennie na konkretny wymiar finansowy. pozdr
  8. Witam; Albinos: nie wiem czemu formalnie szefem Obszaru Warszawa "Łaszcz" był o cztery miesiące wcześniej niż realnie. Natomiast tutaj bym się dopatrywał przyczyn wcześniejszego pozbawienia realnej władzy niż formalnej [czyli dokładnie odwrotna droga niż nieco ponad dwa lata wcześniej] z powodów opinii o wybuchu. Przejęcie pełni władzy przez K.G. umożliwiało z procesu decyzyjnego wykluczenie niechętnej osoby, a reszta to wiemy jak wyglądała. Co ciekawe nie na wszystkich portalach podaje się informację o tym, że "Łaszczowi" odebrano zwierzchność nad Warszawą kilka dnie przed P.W. Mam małe pytanie: czy patrząc pod względem formalnym P.W. mogłoby wybuchnąć przy sprzeciwie "Łaszcza" [którego nie bal się pokazać] czy nie, przy założeniu że sprawy administracyjne Okręgu Warszawa do niego należą? I na marginesie: jak się wcześniej układała współpraca K.G. z Łaszczem w samej Warszawie? pozdr
  9. Najlepszy czołg II Wojny Światowej

    Witam; Shadow: wiem, że "na pewno" są silniki benzynowe elastyczniejsze od diesli, tylko tak naprawdę ówczesna technika była na poziomie, który sprawiał, że chcąc mieć większą moc można było iść dwoma drogami - czyli albo większa pojemność, albo większy stopień sprężania [wówczas norma chyba coś koło 7 do 8 dla benzyny], lub oboma naraz. Elektroniki tam nie było za grosz... W takiej zaś walce zwykle to diesel jest górą, zakładam oczywiście "porządną" skrzynię biegów. Wiem, przeniesienie napędu i in. miały swoją rolę. Moja wypowiedź zaś piła do czyjejś opinii że ilość zużytego paliwa była zaniżana... Przy okazji dużo zależy jeszcze od jego jakości, a z tą na wojnie różnie bywało. Zaś sami Rosjanie swoje silniki starali się przystosowywać do najgorszego... co sprawiało także że moc mogła być wyższa. N.b. jeszcze niedawno standardem dla paliwa dla wojska w ACz było paliwo 72 oktany... zabs82: patrząc na coś co można nazwać zabójcami czołgów - można się przekonać, że Niemcy mieli tego dość znaczną ilość: od typowych armat na podwoziu, samobieżnych, po typowych niszczycieli: niskich, ledwo wystających za gąsienice, zwykle mocno opancerzonych od Hetzerów po Jagdtigery / panthery... One także prawdopodobnie zbierały swoje żniwo, tym bardziej, że jakkolwiek nie mając ruchomej wieży, były bardziej odporne na ogień wroga.. a czasem dlań niewidoczne. pozdr
  10. Bf 109 czy Fw 190 - który lepszy?

    Witam; ucitiel: znów posługuję się Murawskim: twierdzi on, że FW miał odporną konstrukcję na uszkodzenia zaś silnik gwiazdowy BMW 801 był odporny na uszkodzenia. Piloci walczący ba Zachodzie do wysokości ok 7500 m. twierdzili że lepszy jest FW, powyżej Bf 109, co oznacza, że "190-tka" był samolotem bardzo dobrze sprawdzającym się na średnich wysokościach. Choć jak do tej pory informacje n.t. podwozia F.W. były raczej pozytywne, szeroko rozstawione koła, miały raczej ułatwiać lądowanie w ciężkich warunkach, zapewniając stabilność samolotu... pozdr
  11. Witam; tak troszkę na marginesie: jakoś niedawno opublikowano coś na kształt jak katolicy słuchają tego co mówi i nakazuje kościół [jako instytucja], oraz to co mów papież [jako jej zwierzchnik]. Tak naprawdę to znakomita większość katolików mówi: tak wierzę "ale". I to ale obejmuje całe sfery życia i społecznego i politycznego i kulturalnego. Od wiary w niepokalane poczęcie poprzez środki antykoncepcyjne po inne nakazy dotyczące życia codziennego. Oznacza to mniej więcej tyle że ludzie wybierają sobie ze słów jakie są publikowane to co im najwygodniejsze. Czy świadczy to o autorytecie Kościoła? A jakże. Świadczy gdyż jeśliby on istniał to by tak postępowali. Świadczy gdyż widzą w wielu sytuacjach, że jednym są kazania i nakazy dla maluczkich [pardon: wiernych] a czym innym to co może wojewoda [ups... hierarchia]. Z jednej strony słyszą o tym, że jako instytucja głosząca zasady biblijne [N.T., a tam jest dużo o nierządnicach, o celnikach, o policzku, o biednych i takie tam] miała okresy kiedy święciła żołnierzy idących na wojnę, głosiła że Żydzi są "be", że najlepsze frukta są u bogatych a praca z biednymi - margines. Czy to coś znaczy? Tak - że Kościół katolicki jako instytucja - nie ma autorytetu moralnego dla tych setek milionów [czy więcej] katolików, że nieśmiałe słowa - łączymy się w bólu z wykorzystywanymi, nie znaczą nic, tym bardziej, że takich księży albo się kryło do końca, albo robiło wszystko by sprawy nie wychodziły na światło dzienne, podobnie jak wszystkie czarne kwestie związane z papieżem - politykiem, nie papieżem - moralistą. Patrząc na Polskę, jako kraj religijny i stosunkowo mocno pokazujący swą wiarę, można przyjąć że tak naprawdę do co najwyżej co czwartego - co piątego katolika papież jest autorytetem moralnym, że jego wytyczne są wytycznymi dla jego życia i postępowania. Nie oznacza to, że w tej grupie są wszyscy funkcjonariusze kościoła katolickiego!, pozdr
  12. Witam; Przepraszam moja wina - źle napisałem, sprawdzałem coś innego. Zgadza się, w linku napisane jest Obszaru. Być może dokładnie z takiego samego powodu jak fakt, że formalnie był nim od stycznia '42 a realnie od kwietnia. Powody mogły być takie same. Przeglądam osoby będące w Komendzie Obszaru w okresie wybuchu P.W. I tak: szefem oddziału I - był ppłk St. Ciecierski, także ex. "wschodni" po armii rosyjskiej, szefem wywiadu i kontrwywiadu ppłk Czajkowski - "legionista", szefem podokręgu wschód - znów osoba związana z armią rosyjską - płk Suszczyński. Sprawdziłem tylko kilka osób. Dla mnie jedynym wyjaśnieniem realnego odwołania pod koniec lipca [lub odsunięcia od realnej władzy], zaś formalnego - później, było obawa o to co się stanie z oficerami kierującymi pracą Obszaru. Przecież na naradach nie było spokojnie, było burzliwie i nie zawsze kończyło się to dojściem do porozumienia. Być może - owe animozje sięgały głębiej niż nam się to dziś wydaje? pozdr
  13. Pojednanie polsko-rosyjskie

    Witam; Spin: uważam, że w sensie polityczno gospodarczym interesy mamy wspólne aż za bardzo. Z jednej strony Rosja jest tak dużym krajem z tak dużymi możliwościami że miło by było mieć z nią relacje na bardzo dobrym poziomie, i bardzo dobrej stopie. Z drugiej - umiejętne posługiwanie się faktem, że jesteśmy w Unii powinno także nam pomagać. Całą masę surowców musimy importować, Rosja zaś ma wszystko - całą tablicę Mendelejewa, wystarczy tylko umieć korzystać z tego. ma obywateli, którzy mogą korzystać z atrakcji naszego kraju i przyjeżdżać, tylko trzeba umieć to wykorzystać, nadal jest cała masa nieformalnych znajomości po obu stronach granicy. W końcu sama Moskwa jest niezłą drogą dojścia na rynki postradzieckie. tylko to co napisałem, oznacza, że mamy bardzo dużo punktów wspólnych i z racji samego handlu interesy nie są sprzeczne. pozdr
  14. Przyszłe emerytury

    Witam; gregski: tak naprawdę KRUS-y i dotychczasowa organizacja kwestii podatkowych przypomina sen pijanego wariata. Z jedne strony jojczą, że paliwo muszą kupić, że nawozy, i coś tam. Z drugiej nie płacą podatków w takim wymiarze jak normalne, lecz na informację że mieliby prowadzić książkę przychodów i rozchodów: sprzedał - kupił ogarnia ich biała gorączka. Kolejna sprawa - dotacje, ciekawe czy ktoś ich rozlicza ile dostają. pozdr
  15. Witam; w kwestii wyjazdów ludzi młodych: przyjmuję założenie dokładnie takie samo jak jest w Polsce, czyli że jeżeli uważam, że opłaca mi się wyjechać za pracą z powiedzmy grodu Kraka do Wa-wy to podejmuję decyzję na tak. Ludzie podejmują dokładnie takie same decyzje. Kwestia "że my wykształcamy" jest nazwijmy to dyskusyjna. Mówić można coś innego - że w wielu wypadkach młodzi Polacy chcą się uczyć. To zaś oznacza, że z jednej strony musimy zmienić gospodarkę zmniejszając obciążenia podatkowe, i obowiązki jakie musi ponosić ktoś chcący pracować na swoim, a co za tym idzie sprawić by ludzie byli odpowiedzialni za siebie. Z drugiej trzeba zreformować sam sposób nauki, w tym zwłaszcza szkolnictwo zawodowe i wyższe. Arbeit być może i była verboten ale czas leci i zmieniają się przepisy. Oznacza to, że to czy ja pojadę 40 km w stronę na wschód czy na zachód czy na południe jest mi to obojętne. Tak samo jak to czy kraj będzie taki czy inny. Z ostatniej chwili - jakim cudem ma być normalnie w kraju, w którym górnicy wywalczyli sobie utrzymanie chyba najbardziej deficytowych kopalń i podwyżki płac a zarząd się cieszy... A należałoby to sprzedać lub wydzierżawić temu kto da więcej. Lecz niestety u nas nadal socjalizm. Sam zaś wyjazd Prezydenta, mimo że jest najwyższym przedstawicielem i tak dalej był wyjazdem "wbrew mamie odmrożę sobie uszy". Jest on przedstawicielem który jest najwyższy bo jest i może niewiele więcej poza machaniem rączką w kwestiach polityki międzynarodowej. Taki a nie inny skład delegacji to chęć pokazania się, kampania wyborcza. Przecież w relacjach o tym jak wyglądało zapraszanie osób [parlamentarzystów] wyglądało to troszkę jak "jest darmowa wycieczka macie trzy miejsca, zgłoszenia są przyjmowane...". Generalicja - jeden - czemu nie, ale po cóż cała wierchuszka? Do tego przedstawiciele organizacji, związków wyznaniowych i kto tam jeszcze [iPN-u też...]. 100 osobowa niemal delegacja która tak naprawdę w znakomitej większości powinna pojechać za własne pieniądze. Takich tłumów to chyba nigdzie nie było. Przy okazji: każdy lot samolotu premiera czy prezydenta jest w ten sposób obsługiwany. A prywatna - bo o ile mnie pamięć nie myli rozmów żadnych nie planowano zaś sam wyjazd do złudzenia przypominał wyjazd znajomych do knajpy czy na grilla do kumpla do którego już jesteśmy spóźnieni. Trzeba szybko i po gazie mimo że warunków nie ma. Drogi: dotacje unijne, czy pieniądze z Unii oznaczają, że my jako inwestorzy dajemy pewien wkład własny, zaś reszta jest unijna czyli ze wspólnego worka do którego dorzucają się wszystkie kraje. Jak na razie więcej dostajemy niż wpłacamy czyli źle nie jest. pozdr
  16. Gdzie, co, za ile?

    Witam; Albinos: jak dla mnie sprawa jest dość prosta: bo nasze pozycje [nawet te stare] mówią o tym, że to było i tamto było nie bardzo, że Niemcy to czy tamto, że walki były krwawe. Davies zaś w książce o Powstaniu całkiem nieźle podbija narodowy i patriotyczny bębenek, i robi to nie jako Polak a obcokrajowiec. A to już jest miód na nasze serca. Do tego oczywiście reklama. pozdr
  17. Witam; Albinos: ciekawą sprawą byłaby znajomość tego jak Łaszcza zapatrywał się na ACz i ZSRR. Przecież widział jak wyglądał plan "Burza" na Kresach i widział jakie były reakcje rosyjskie [n.b. w jego wymyślaniu brał także Kirchmayer]. Na tej stronie: http://www.dws-xip.pl/PW/bio/s2a.html podana jest w autobiografii "Łaszcza" ciekawa informacja: komendant Okręgu Warszawskiego formalnie od stycznia, faktycznie od kwietnia '42 r. Być może to co działo się kilka dni przed powstaniem było odebraniem mu faktycznej władzy nad częścią lub całością okręgu, choć formalne odwołanie nastąpiło nieco później. Wiem, że w sprawie "legioniści" vs "wschodni" nie znajdzie się twardych dowodów, ale patrząc na to co działo się w wojsku przedwrześniowym można podejrzewać pewną rywalizację i mniej lub bardziej skrywaną niechęć, która w chwilach takich jak decyzja na tak lub nie o P.W. mogła się ujawnić. Poza tym o Roweckim Kirchmayer pisał jako o dowódcy i o tym jak ok '33 r. wyglądała jego znajomość praktyki i umiejętność przekładania teorii na praktykę. Dodając do tego informację o profilu W.S. Woj można rzeczywiście odnieść wrażenia że rys koncepcyjny był zrealizowany dobrze, tylko nikt nie odpowiedział na pytanie jak wykonać. Może właśnie rosyjskie szkoły wojenne na to kładły nacisk tym bardziej, że miały świeżo w pamięci rok 1905... pozdr
  18. Witam Spin: czym innym jest okupacja radziecka do '41 r. [do czerwca] a czym innym jest nie okupacja ale samo istnienie ZSRR jako pewnej formy prawnej na terenach należących wcześniej do Polski. Dokładnie na podobnej zasadzie co ZSRR w '44 r. zajęła Polska swe Ziemie Zachodnie i Odzyskane w '45 r. pozdr
  19. Witam; Spin: pytanie: jako instytucji, mającej swoją hierarchię? Czy jako pojedynczych księży pozujących na takich. Do instytucji stricte sformalizowanej, gdzie papież wyznacza ogólny kierunek i wypowiada się on w imieniu osoby która ustala zasady religii rzymsko - katolickiej - nie, podobnie jak do znacznej części hierarchii krajowych - czyli osób mówiących jaką wersje owej religii spełniającej to co mówi papież oni przyjmują. Zaś autorytet poszczególnych osób zależy od nich samych. Z racji zaś różnych znaczeń - każdy z tych poziomów jest kościołem katolickim, każdy z nich jest katolicki. pozdr
  20. Najlepszy myśliwiec II Wojny Światowej

    Witam; Shadow: czyli jak dobrze rozumiem to co napisałeś, silniki turboodrzutowe były w ciągu całego lotu bardzo podatne na gwałtowne zmiany ciągu, zaś sama zmiana musiała odbywać się spokojnie delikatnie i równomiernie, gdyż groziło to zniszczeniem silnika? Jeśli tak było to z jakiego powodu tak się działo? Nieznajomości do końca zasad? Materiałów czy jakichś wad w założeniach? pozdr
  21. Najlepszy czołg II Wojny Światowej

    Witam; przy okazji: zużycie paliwa w czołgach typu T-34 [oraz tych /85] było mniejsze niż w niemieckich. Z prostego powodu, były napędzane silnikami diesla, o czym już gdzieś to było pisane, mimo nieco mniejszej mocy, miały bardzo podobną siłę uciągu i śmiem twierdzić dużo większą elastyczność. A to jest bardzo istotna sprawa. To jedno. Kolejne: to dlaczego tak a nie inaczej następowały skoki w broni pancernej wynika z okresu kiedy konstruowano czołgi. Niemcy zaczęłi je produkować w mniej więcej połowie lat 30 tych, po czym przekonali się, że z czołgami piechoty mają one pod względem pancerza raczej mizerne szanse, zaś armaty są tak sobie skuteczne. Rosjanie z czołgami przygodę zaczęli wcześniej, stąd - T-34 to okres ok r. 40. I w tym momencie na tą chwilę jest najlepszy. Niemcy spotykają się z radziecką myślą technologiczną i przy okazji tam następuje rewolucja. Tygrysy i Panthery. Problemem są silniki diesla. A raczej ich brak. Amerykanie widząc co się dzieje w '41 r i '42 konstruują swoje wozy bojowe, nieco gorsze co prawda od Tygrysów czy Panther, ale nie na tyle by nie dać sobie rady. T-34/85 to tylko modyfikacja mająca zapewnić "dotrwanie do końca". Osobną działką jest skomplikowanie czołgów. Niemieckie - z usprawnieniami ale dużo wersji, co chwile zmienianych, ileś wersji wieży, z nowymi koncepcjami. I coraz większy brak materiałów wojennych. Rosyjskie - w zasadzie dwa typy wież, jedno działo, jedno kopyto... Amerykańskie - różni się silnikiem i kilkoma detalami. Także prostsza. Nie zmienia to faktu - że etap na jakim Niemcy byli w '44 zapewniał im skuteczną walkę do końca wojny. Tak samo jak bezdyskusyjny jest fakt - że skomplikowanie utrudniało im życie jak się dało. Czy owo skomplikowanie można brać pod uwagę w ocenie? Uważam, że nie. To trochę tak jak z pytaniem kierowcy jakie auto lubi. Ktoś wymienia takie, gdzie buzerów jest multum, ja - proste - bo mniej ma się co psuć, a diesel ma być wolnossący bo posłuży długo... pozdr
  22. Erich von Manstein

    Witam; tak troszkę na marginesie tematu: każde chyba niemal wspomnienia mają dwie ważne cechy: pierwsza to fakt, że piszący w kwestiach błędów nieco się wybiela, zaś osiągnięć wywyższa. Taki już urok pisaniny o sobie samym. Drugą równie ważną cechą jest przemilczanie pewnych spraw, zwłaszcza tych pozawojskowych dotyczących n.p. zachowywania się podwładnych na terenie npla. To nic nowego pod słońcem. Smardz: podejrzewałbym raczej błąd w druku, gdyż takich pierdół nie pisała nawet niemiecka propaganda z okresu tuż po zwycięstwie nad Polską. Tym bardziej, że tak na dobrą sprawę, przy takim a nie innym tłumaczenie [niestety nie każdy włada językami sąsiadów] można podejrzewać, że i korekta była podobna. Smardz: bo relacje SS i WH, oraz tego jak było to podporządkowane Hitlerowi, to już temat na bardzo długą dyskusję i rozważania. Wiadomo, że część oficerów i generalicji była takim działaniom niechętna, wiadomo też, że cześć a i owszem. Poza tym część jednostek WH byłą używana do walk z partyzantami, a elity SS - walczyły na froncie. Po wojnie zaś SS uznano za zbrodniczą. Co oznacza konieczność udowadniania czym się jedno od drugiego różniło i to nie tylko w kwestiach podległości.... pozdr
  23. Witam; delikatna prośba o mniej złośliwości i mniej uszczypliwości. Bo takich nie toleruję... Spin: kościół autorytetem moralnym czyli kto? Papież? - nie, za dużo polityki, kalkulacji i próby wchodzenia tam gdzie jest on zbędny. Kościół - czyli ogół wiernych - czyli sąsiadka z drugiego piętra słuchająca jedynie Ojca R.? Gotować gotuje świetne, jej placki to place lizać, ale poglądy ma takie że Bohu pomyłuj... Ona też jest kościołem. W końcu kościołem jest biskup irlandzki, co to iluś chłopców, siostra zakonna co biła po głowie niepełnosprawnych, brat co pracuje z chorymi narkomanami i pomaga im tam gdzie nikt zaglądnąć nie chce, kościół to proboszcz na wiejskiej parafii, który integruje wieś, nie odtrąca innych, piętnuje złą postawę wiernych, pomaga potrzebującym, to w końcu także Tischner, który wielkim był. Papież autorytetem nie jest, biskup, kardynal, siostra czy ksiądz, ale ów brat - tak, jest wzorem poświęcenia, ów zwykły wikary - też, Tischner - też. Najpierw trzeba odpowiedzieć, co już pisałem - czym jest kościół katolicki. Czy jest to papież - zwierzchnik najwyższy, czy jest to kardynał kraju czy biskup, a może i wikary? pozdr
  24. Witam; Tomasz N: stety lub nie w Polsce jest tak, że od dłuższego już czasu realną władzę decydowania o polityce zagranicznej, spotykania się z kimś decydującym w obcym państwie ma premier. Prezydent w zasadzie jest kimś kto powinien ładnie wyglądać, ładnie mówić i stwierdzać :decyduje premier nie ja. Kaczyński cały czas żył wspomnieniem kiedy jego brat był premierem kiedy to om mógł decydować, robił to co jego brat kazał mu robić, bo innego dojścia nie miał. Choćby Prezydent uchwalił z Rosjanami "nie wiadomo co" to i tak było to warte tyle co papier zapisany tymi ustaleniami. Ani mniej ani więcej. Zaś sama wycieczka - ok , tylko po co cały tabun generałów, i osób związanych z PiS em na różnych stołkach. Przecież oni tam na grzyba? pozdr
  25. Witam; o ile mnie pamięć nie myli podobny temat gdzieś się już "pałętał" na forum. Główna dyskusja była w nim o tym czy groziła czy nie groziła zagłada narodowi polskiemu. Ja uważam, że lepsza była okupacja radziecka [nie sowiecka, jak to obecna moda twierdzi]. Z prostego powodu - Stalin nie miał na celu likwidacji narodu jako całości. pozdr
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.