Skocz do zawartości

FSO

Użytkownicy
  • Zawartość

    9,065
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez FSO

  1. Witam; ja jako maturzysta jestem "starym Metodym" a nie "nowym Spektrum wiedzy". To co wymagano ode mnie jeszcze na początku lat 90 tych było dość konkretne, to co musiałem wiedzieć by zdać, także nie ograniczało się do kilku haseł z "iluś" bryków, co nie zmienia faktu, że "bryki" przy leniwym uczącym wystarczały na trzy na torach, potem na coś pośredniego między dwa a trzy. Dawny "tok" nauczania i traktowanie zawodówek jako normalnych szkół owocowało tym, że ludzie szli i tu i tam. Wychodząc z zawodówki może nie umieli świetnie pisać po polsku, ale po praktyce nikt nie obawiał się zostawić im auto by je naprawili. Idący do liceum liczyli się z faktem, że nikt nie będzie traktował ich jak "pierwszych naiwnych" a wiedza jaką mają mieć powinna być i konkretna i opanowana. To zaś czy zdadzą na studia w znakomitej większości zależy od nich. Owszem wady były i temu nie zamierzam zaprzeczać, jednakże wiedza i poziom zachowania jaki w pewnym sensie gwarantowało liceum [szerzej: szkoła średnia] gwarantował niemalże pewną kindersztubę. Z obrazków: 1. Jako, że miałem ogromny sentyment do mojej pani z historii z podstawówki, to odwiedzałem ją długie lata po wyjściu z tego poziomu nauki [bodajże do 3. roku studiów]. W pewnym momencie okazało się, że osoby w ostatnich klasach, mające w teorii mieć usystematyzowaną wiedzę i potrafić ją przekazać nie mają jej w ogóle, albo prawie... 2. Studia, polubiłem z różnych powodów [siedziałem tam niemal cały dzień; panie "obsługujące" komputery], po kilku latach od skończenia studiów tam zaglądnąłem. I nie wiedziałem gdzie się znajduję... poziom, zachowanie, słownictwo - nie wiem czy uchodziłby za właściwy pod budką z piwem... A tutaj kilka lat minie i będą tytuły i przyszłość narodu... pozdr
  2. Deklaracja niepodległości Litwy z 1918 r.

    Witam; marek: wyznacznikiem istnienia bądź nieistnienia zależności lub niepodległości danego kraju,. jest to czy społeczność międzynarodowa uznaje ów kraj / teren za samodzielny lub za część danego terytorium. Nie wnikam w to czy Litwa uważa unię z Polską [m.in. RON] za okres utraty niepodległości czy nie, lecz tak naprawdę o litewskości zaczęto mówić wyraźnie pod koniec XIX w. Wydarzenia okolic pierwszej spowodowały, że ileś krajów było uznawanych na arenie międzynarodowej. Wśród nich i Pribałtyka, i Polska, i Czechosłowacja, Rumunia, Węgry i ileś krajów naszej części Europy - też. Po kolejnej wojnie - te trzy państwa nie były przez nikogo uznawane jako niezależne, były częścią składową ZSRR, a ich interesy reprezentował na forum międzynarodowym po kolei: Stalin, Chruszczow, Breżniew i tak dalej. Polska, Czechosłowacja, Węgry - istniały i były uznawane, mimo tego, że system ówczesny wielu ludziom się nie podobał. Stąd w Polsce można mówić o zmianie systemu [podobnie jak w Czechosłowacji, Węgrzech itd], zaś w przypadku Litwy, Łotwy czy Estonii o odzyskaniu niepodległości. To że ileś osób mówi: niezależność niepodległość świadczy tylko o nich i o znajomości prawa przez nie. pozdr
  3. American Dream

    Witam; to ja jako robotny na swoim, powinien się turlikać i kwiczeć ze śmiechu przez kolejne kilka godzin. Fakt, że można otrzymać 40 tys. dofinansowania nie oznacza, że Twój pomysł wypali, że kupisz to co potrzeba, że będziesz miał pieniądz by dokładać do interesu, że Twój tata będzie mechanikiem by pomagać. Rozmawiałem akurat z osobą mającą takie dofinansowanie to wiem czym to pachnie, innej interes nie wypalił. Z papierologią zmaga się do dziś. Przy okazji: przepisy są nieraz tak bzdurne, że nie wiadomo czy śmiać się czy płakać. Wiedza jaką trzeba posiąść jest z gruntu podobna do jasnowidztwa. Poza jednym: organizowaniem szkoleń jak inwestować i reklamować swoje produkty, jak wykorzystywać środki unijne... pozdr
  4. Witam; Florek: kurs juana o ile wiem jest sztywny i wyznaczany urzędowo przez pana z gabinetu. Kraj który inwestuje masę pieniędzy, którego gospodarka się rozwija, który ma nadwyżkę eksportu, jeśli nie posiada waluty światowej, to jego waluta wzrasta w siłę, i to wzrasta bardzo mocno. O ile wiem skok w wartości juana nastąpił, bo chiński rząd tak zdecydował... marek: imperia opierające się na pieniądzu i ekonomii istnieją najdłużej. Z prostej przyczyny : mają bardzo zdrowe podstawy. pozdr
  5. Witam; te gospodarstwa kilkuhektarowe - to uprawiane są zwykle przez to starsze pokolenie. Gdzieś troszkę ziemniaków, jakąś marchewkę, troszkę buraków. Tak naprawdę nie powinny być one kwalifikowane jako gospodarstwa rolne, gdyż wszystko z nich idzie wyłącznie na spożycie a i na to brakuje. To są ogródki przydomowe nieco większe tylko. Czym innym są dotacje unijne by na wsiach była kanaliza, był wodociąg, chodnik, i coś tam jeszcze - a czym innym jest dotacja za sam fakt mania gospodarstwa powyżej jednego hektara czy jakoś tak. Czym innym jest aktywizacja rolników: masz 5,5 ha, to za mało na zboża, ale jeśli uderzysz w warzywa, kwiaty etc, to jest zupełnie coś innego... Ale nie na Boga, każdemu za manie po ileś Euro na przeliczeniowy hektar pomnożony przez statystyczny łeb... pozdr
  6. Witam; secesjonista: nie pisałem że popieram takie myślenie, dałem link gdzie jest opisane co PRL zrobił z ludźmi, co im dawał i co było ważne dla tych osób. gregski: różni wykonawcy, różni fachowcy, różne wykonanie. W każdym systemie. Poza tym, ludziom wadzi nie fakt, że PRL był taki czy śmaki, wadzi im jedna rzecz. W PRL-u auta były dla wybranych, ale wybrańcem mógł być może nie każdy ale niemal, poza tym przestrzał luksusu był raczej mizerny: Maluch - Duży Fiat - Polonez, badylarze mieli auta z importu. To wyjątki. Związkowcy dbali w czasie strajków by wszyscy mieli rózno - niezależnie od odpowiedzialności lub jej braku, od tego czy ktoś chodził, czy nie, jak pracował. Jednym z wielu postulatów było to, by płaca maksymalna [dyrektora] w danym przedsiębiorstwie nie przekraczała pięciokrotności płacy robotnika. W domyśle tej najniższej. Dziś jest inaczej - minimalna to minimalna ale maksymalnej już nie ma co oznacza, że i możliwości kłują w oczy. Kłuje w oczy bogactwo, auto inne niż nastoletni VW Golf III którym tylko dziadek jeździł, inny niż takież samo Audi czy VW. Przeszkadza praca w wymiarze innym niż 7 - 15 / 8 - 16. Z jednej strony są możliwości, których gros osób nie wykorzystuje, z drugiej owo gros osób piekli się jeśli ktoś ma więcej niż oni/ To jest przekleństwo i spadek po PRL-u, który dopiero w pełni wyszły w czasach kiedy można mieć coś więcej niż "tyle co wszyscy". pozdr
  7. Najlepszy czołg II Wojny Światowej

    Witam; czołgista: sowa ma rację, Guderian dostając te czołgi jako pierwsze szkolne wozy bojowe zrobione z czegoś innego niż dykta i tektura cieszył się że szkolna młódź nie robi mu przestrzelin cyrklem! Chwilę dalej wyraża opinię będącą ciężkim przerażeniem, że owe czołgi szkolne musiały stać się bojowymi, bo zwykłych nie starczało. Są to czołgi - szkolne. I tak też powinny być klasyfikowane. Pz II - to w zasadzie wozy szkolno bojowe. Piszę w zasadzie gdyż Ledwoch pisze, że z powodu opóźnienia w powstawaniu III ki, chciano dać armii coś co mogłoby walczyć, coś co miało zastąpić braki w trójce być jej namiastką. Została nim II-ka. Pz 38 [t] jest czołgiem, ale mniejszym i o innej konstrukcji niż Pz III, już prędzej klasy T-26 i jego nowszych wersji... pozdr
  8. American Dream

    Witam; żeby jeszcze nieco namotać. Wiki zapomniała powiedzieć, że American Dream, jest inny dla każdego. Dla jednego snem jest mieć własny mały domek, własne małe autko i kilka akrów wokół, choćby po nastu latach orki na ugorze, [dokładniej amerykańskiej ziemi], dla innych ów dream - to pracować i zarabiać tam, jakieś autko jakaś przyczepa. Być tam. Dla innego - miliony w kieszeni i na kontach, ze dwie wille jakiś domek na prerii... Ów dream zależy od biedy w jakiej się narodził... pozdr
  9. Witam; Florek: pytanie z matematyki: ile to jest 150 zł z 13500 zł. Podpowiem: jest to nieco ponad 1%. Pewnie secesjonista wyliczy, że tam jest po tej jedynce jeszcze jedna jedynka i jeszcze nieco ponad kolejna jedynka. Czyli tak na dobrą sprawę wzrost na granicy błędu szacunku. pozdr
  10. Okupacja Krajów Bałtyckich i piosenka

    Witam; suomeksi: mała prośba: czy mógłbyś jakoś przetłumaczyć tekst piosenki [nie każdy jest szpecem od tych języków], podobnie jak i owe propagandowe hasła [jak podejrzewam będzie coś o wielkiej szczęśliwej komunistycznej przyszłości....] Tomasz N: Tutaj jest nieco inna sytuacja: niepodległość Łotwy i Estonii to okres Międzywojnia, sama zaś Litwa jako niezależny kraj, bez związków z Polską to też wymysł końca XIX w. Dość przypomnieć wzajemne scysje polsko - litewskie... pozdr
  11. Rosja i Alaska

    Witam; ArekII: Alaska byłaby w zasadzie niezależna od Rosji, nawet jeśli byłaby w jej graniach. Z drugiej strony położenie i lokalizacja sprawiałoby, że samoistnie ciążyłaby do Kanady i USA, co oznaczałoby bardzo intensywne kontakty z tymi dwoma krajami. Najwyżej cena za jaką Alaska by się sprzedała czy to formalnie czy realnie byłaby dużo wyższa... pozdr
  12. Witam; Wolf: te sny o potędze nie były snami, były to rojenia pijanego wariata. Nie jest niczym nowym, że w każdym obozie rządzącym są tacy marzyciele chcący coś zrobić by od morza do morza... Gorzej, że tacy wariaci byli w ówczesnym Londynie normą, gorzej że wszyscy oni traktowali swoje rojenia za rzeczywistość a najgorzej że informowali o tym wszem i wobec każdego zainteresowanego w tym także Rosjan, gdyż nie wątpię że informacje o czymś takim dochodziły do wszystkich zainteresowanych. Przy okazji - może także z takich powodów rządu lubelski był traktowany jako spokojny, merytoryczny i poważny? pozdr
  13. Witam; Być może i musiał dawać w łapę, ale był taki nadmiar pieniądza na rynku, że miał co i za co dawać. Jego było stać na dawanie w łapę za zezwolenie. Za to żeby coś dostał. Od zakładu mu się jak psu micha należało. A jak nie to strajk! Też dostanie. Rzetelny jest - na marginesie to chyba Urbana określano jako wzór postępowania gdy w jednym czy dwóch artykułach znieważył eks ministra sprawiedliwości. Nazwiska nie pomnę. To jego działania wywołały szum we wszystkich mediach, to jego postępowanie uchodziło za wzór. Dla wielu było tak jakby nagle sam diabeł przyszedł do Watykanu i został okrzyknięty wzorem moralności... pozdr
  14. Witam; Smardz: ale to jest dokładnie ta sama zabawa co z rolnictwem i kilkoma innymi działami. Jeżeli za "płodzenie dzieci" dostaje się tyle, że można nie robić nic, ba dostaje się mieszkanie, zespół opiekunów i coś tam jeszcze - po co się starać? Po co pracować. Owszem - w pewnych wypadkach państwo powinno pomagać w wychowywaniu dzieci, w ich kształceniu ale rozsądnie, a nie każdemu po X funtów na łba za manie. gregski ma rację - poza jednym małym detalem. Mam dwa wyjścia jeśli urośnie obok mnie konkurent robiący to samo za niższą cenę. Albo ja obniżam swoją, albo w ramach mojej ceny oferuję coś co jest pożądane: n.p. dowóz na ustaloną przez klienta godzinę, rozładunek w cenie, dowóz w soboty czy niedziele, czyli jak się to ładnie nazywa usługi ponadstandardowe. Oznaczać to będzie tylko / aż tyle, że część klientów zatrzymam a innych zdobędę bo będą mogli się umówić: chłopie chcesz w sobotę mieć ten towar? Bądź - będziesz go mieć na 18... Ale za sam fakt, że nie robię nic - nikt mi nie płaci, a co najwyżej nalicza podatki: drogowy i kilka innych, za sam fakt że mam samochód pow. 3,5 t DMC... Socjal zje Unię, a zje ją gdyż nie myślała jak go rozdawała. Czasem pewne decyzje są konieczne, nawet te w formie pomocy państwowej, problem polega na tym - że jak wspominałem, trzeba umieć to zrobić i wiedzieć jak... pozdr
  15. Witam; 1. Szwecja: secesjonista: dzięki za dookreślenie, zaś sam fakt tzw. społeczeństwa Szwecjo i jej zasad, tak na dobrą sprawę odchodzi do lamusa. Akurat mam znajomego na miejscu. W jego przekonaniu Szwedzi coraz częściej nie chcą płacić za osoby które nie przejmują kultury kraju, nie przejmują jego zwyczajów, chcą zaś korzystać z wszystkiego tego co im daje państwo. N.b. jest to państwo bardzo bogate, które stać na popełnienie błędów, które stać na to by zmarnować ileś grosza na bzdury. Nas na to nie stać... 2. Jak to drzewiej bywało: obywatel zdobywał pewne dobra uznawane za luksusowe i nie były to tylko najszybsze traktory świata, magnetofony etc. Z drugiej strony pensja jaką dostawał za pracę pozwalała mu żyć na w miarę rozsądnym poziomie, kupić to co do życia niezbędne, wyjechać na wakacje i pokazać się nad morzem, dzieciaki posłać na kolonie, mieszkać bez obaw na eksmisję, mieć pracę [i to niezależnie od tego w zasadzie jak się pracowało i co się robiło]. Gdzieś był w NIE artykuł o tym jak komunizm wyglądał na przykładzie małego miasteczka, gdzie istniały zakłady które opiekowały się osobą niemal od szkoły podstawowej i przedszkola po grobową deskę łącznie ze zmianą stanu cywilnego i pomocą w rodzeniu dzieci: http://www.nie.com.pl/art21764.htm Ludzie oceniali ową pewność życia bardzo wysoko, tak wysoko, że tęsknią za nią bardzo mocno. Te zwykłe rzeczy i zero ważnych decyzji dawały tą pewność której już dziś nie ma 3. Dziś ludzie szermują hasłami sprawiedliwości społecznej, której nie ma i być nie może w kapitalizmie, telewizje pokazują ludzi którym się chce i tych którzy mają w nosie wszystko. Im za jedno z jakich powodów się ktoś znalazł w takiej sytuacji: bo sam chciał, czy mu pomogli. Państwo ma dać, najlepiej na wszystko. W byłym systemie państwo podejmując decyzję za nas, brało odpowiedzialność za nasze życie... Dziś jesteśmy jak ktoś napisał "jedną nogą w jednym systemie, drugą nogą w drugim, a "trzecia noga"... no właśnie.". Część systemu to czysty komunizm: czysta kasa, nieduża ale pewna zero odpowiedzialności a najwięcej może sprzątaczka. Niestety ludzie nie potrafią zmienić pozycji na obunożny kapitalizm. Ale to już zupełnie odrębna dyskusja. pozdr
  16. American Dream

    Witam; zgadza się "american dream" jest całkiem niezłym motorem by pracować, orać i wierzyć że my też kiedyś będziemy mieli wielkie mieszkanie, willę i tak dalej. Dla wielu ów "american dream" jest snem, w którym sny są lepsze niż w kraju skąd pochodzą. Sny są lepsze niż w Meksyku, niż w Ameryce Łacińskiej, niż w iluś krajach świata. Niestety bardzo rzadko ów american dream pozwala na osiągnięcie poziomu życia miejscowych. Osobną sprawą jest to, że ów sen pochodzi z czasów kiedy każdy mógł sobie wykroić kawałek podłogi, pogonić "czerwonych" i pracować stosując bardzo proste zasady sprawiedliwości, kiedy naprawdę wszystko zależało od pracy rąk własnych. W chwili obecnej dla mnie ów sen to taka bajka, to ideał, to garnek ze złotem na końcu tęczy, której początek widać, tylko sam koniec niknie gdzieś w oddali... pozdr PS. Polityka amerykańska w czasie obu wojen to troszkę wycieczka z boku....
  17. Witam; secesjonista: takie podejście p jakim pisał Komorowski i to co chciał widzieć - jedna z "czarnych owiec" emigracji londyńskiej w owych dniach zwała wishful thinking, przyrównując ją do nauk różnych magów indyjskich. Przedstawiany przez Mitkiewicza pogląd, że Powstanie Warszawskie należy uzgadniać z Rosjanami funkcjonował na Zachodzie już w '43 r., co oznacza że o tym powinny docierać informacje do Komorowskiego, choćby jako krótkie info o rozbieżnych zdaniach w obozie alianckim takim czy innym temacie. Zgadza się był w Warszawie okres w którym armia niemiecka wycofywała się pobita, może nie w panice ale w stosunkowo dużym bezładzie, kiedy urzędy miejsce zaczęły palić papiery i wywozić co cenniejsze rzeczy. Zapomniał on jednak wspomnieć że kilka dni później sytuacja się odwróciła. Ktoś krzyknął "Halt" i wydał inne rozkazy, zaś wojsko stało się wojskiem, zaprawionym w bojach, urzędy znów były decyzyjne i zorganizowane. Jest jeszcze jedna różnica: w '18 roku w niemieckiej armii wrzało. Wszelkie możliwe trendy i tendencje polityczne, gdzieś obok jeszcze komuniści. W '44 r. owszem byli malkontenci ale wrzenia i "stanów zapalnych" nie widział nikt. pozdr
  18. Poznański czerwiec 1956 r.

    Witam; Wolf: dzięki, że zwróciłeś uwagę na ten szczegół. Targi Poznańskie, pewnie wtedy też już Międzynarodowe, w czasie których nastąpiłaby pacyfikacja robotników odbiłyby się na prestiżu państwa. Każdego, nie tylko polskiego. Przemarsz, wykrzyczenie haseł - rozejście się do domów byłoby na plus każdej władzy - w tamtym wypadku ludowej, że tolerancyjna i spokojna. Nie podejrzewam, by robotnicy mieli w planach rozbicie więzienia, tak samo jak rabunek broni, co nie zmienia faktu, że tylko te dwa wydarzenia stwarzają zagrożenie dla ogółu społeczeństwa [bo pokojowa manifestacja, nawet z elementami w stylu "palenie gumy" czymś takim nie jest i zagrożenia nie stwarza]. To zaś usprawiedliwia działania władz, nawet te w których została użyta ostra amunicja. Małe pytanie nieco na marginesie: czy w ówczesnym czasie jakiś kraj miał jednostki ćwiczone w rozpraszaniu takich protestów w sposób inny niż sikawka i broń ostra i/lub użycie wojska czy nie? pozdr
  19. Witam; na wstępie mam małą prośbę - o spokojny dyskurs mimo sporej różnicy poglądów. Do "ad remu": Są dwie rzeczy niezmienne w ekonomi: aby mieć pieniądze na rozdawnictwo [nie wnikam na jakich zasadach] trzeba skądś je wziąć. W innym wypadku gospodarka po prostu się zawali. Pod wagą pieniędzy bez pokrycia. Każdy kraj, w którym jest socjal, szeroko pojęta pomoc państwa - w kwestiach finansowych - musi brać owe pieniądze. Jak już da - wymaga i kontroluje aby owe pieniądze były we właściwy sposób wydatkowane. Co więcej - z racji pewnych zasad obowiązujących w świecie, nie może powiedzieć że białych i to Szwedów plus Europejczyków - uznaje za ludzi którym pomoc się należy a "ciemnych" już nie. Owa polityka powoduje, że w wielu wypadkach ludziom nie chce się / nie opłaca się pracować lepiej - bo w efekcie ich dochody będą mniejsze, a państwo zabierze im więcej. Bo z czegoś musi ten cały "luksus" finansować. Bodajże to w Szwecji sławny był przypadek tej Astrid Lindgren, która w pewnym momencie musiała państwu zapłacić ponad 100% swoich dochodów. Co dało obywatelom obalenie komunizmu - dało jedną podstawową rzecz, która nie jest zauważana przez sporą grupę ludzi a wielu z nich nie chce wziąć jej na siebie. Odpowiedzialność: za siebie, za życie, za rodzinę i tak dalej. Gdyby gros z nas było odpowiedzialnymi, to podatki byłyby mniejsze, ludzie by nie uciekali za czasem złudnym poczuciem szczęścia [którą to możliwość dało obalenie komunizmu, łącznie z osobistą wersją owego szczęścia]. Fakt niemożności znalezienia normalnej pracy po jakiś tam studiach, jest w pewnych grupach zawodów wypadkową ich zamknięcia i niechęci wejścia do rzeki pod nazwą : odpowiedzialność finansowa, konkurencja... Bo wygodniej jak państwo daje, żywi i ubiera... pozdr
  20. American Dream

    Witam; Florek: American Dream w zasadzie był dla białych i bogatych. Są wyjątki - ale to tylko wyjątki. Biedni a zwłaszcza "niebiali" biedni zwykle zostawali "niebiałymi" biednymi i ubogimi. American dream to dla nich mieć kawałek pracy na kawałek chleba kawałek dolara. Wiesz to taki miraż: kraj nieograniczonych możliwości, kraj gdzie każdy może się wybić. Bajeczka. pozdr
  21. Poznański czerwiec 1956 r.

    Witam; Wolf: postępowanie jednostek rządowych [służb odpowiednich] było w zasadzie jednym z dwóch możliwych wyjść. Albo bierze się broń i od razu pacyfikuje, nie zważając na koszty - co w przypadku strajku robotników miałoby to bardzo nieprzyjemny wydźwięk, kiedy władza robotniczo - chłopska strzela do robotników, mówiących co im na duszy leży. Druga wersja to nie zaognianie sytuacji - czyli może się tłum uspokoi: ofiar wtedy nie ma a jeśli już - wiadomo kto jest winny. Zaś w ostatecznym rozrachunku władza może pokazać - zachowywaliśmy się spokojnie. Z tłumem nie da się rozmawiać. Wszelkie asy są po jej stronie. Tłum jednak wyciągnął dżokera z talii rozbijając więzienie i kilka posterunków, rozdając broń każdemu kto chciał, nie izolując tym którzy ją wnosili... W tym momencie robotnicy przestali panować nad wydarzeniami. Ciąg dalszy znany. Święci też. pozdr
  22. Najlepszy czołg II Wojny Światowej

    Witam; czolgista: i co ja mam tobie powiedzieć? Porównanie jest bzdurne. Bo jak porównywać pojazd na gąsienicach o masie 2,5 t i 6t? Nie da się. Poza tym Pz I był czołgiem, ale szkolnym Wystarczy rzucić okiem co pisze o nim Guderian, TKS - to typowa tankietka. Dalszy ciąg - II - to działko 20 mm, III ka najpierw bodajże 37 mm, 38 [t] - to także 37 mm, tylko jakby nie ta waga: Pz II i 38 [t] to masa w granicach 10 t, III-ka już ok 20 i odpowiednia moc silnika - coś chyba około 250 - 300 KM [w zależności od okresu produkcji]. Pz IV - to początkowo czołg wsparcia piechoty z działem mającym pomagać niszczyć linie obronne wroga. Masa także około ton 20... Porównywanie tych wszystkich konstrukcji to troszkę tak jak porównywanie w pierwszym wypadku ciężarówki o masie DMC 2,6 t i 6,0 t; w drugim wypadku: ciężarówek DMC 10 t, i 20 t, z tym że jedna z nich ma zupełnie inne przeznaczenie od trzech pierwszych. Żeby było ciekawiej, to to należy dołożyć informację że jedna z tych "10 tonówek" została wprowadzona, w momencie kiedy wiadomo było, że druga - jest przestarzała i produkuje się ją tylko z powodu braku cięższych pojazdów. Jak dla mnie porównanie owo nie trzyma się niczego gdyż: TKS - to tankietka a nie czołg szkolny, Pz 38 [t] to czołg lekki skonstruowany w okresie roku '37, czyli w chwili kiedy wiadomo było, że los Pz II zależy od tego kiedy zostaną wprowadzone lepsze [większe] czołgi, III-ka nie ta klasa bojowa, zaś czwórka - nie to przeznaczenie na dokładkę. Gdzieś pisałem: ale się powtórzę: czołg to współczesna kawaleria, mająca swoje określone cele. Należy je traktować tak jak kawalerię, a więc związki szybkie, mające na celu dezorganizację obrony przeciwnika. Antidotum przeciw nim są działa ppanc, lub w okresie wojny "niszczyciele" czołgów. Bitwy pancerne były, owszem, ale nie dlatego, że przeciwnik nie dysponował bronią przeznaczoną do niszczenia czołgów, ale dlatego, że adekwatnie do dawnych bitew szarża kawaleryjska miała złamać opór osłabionego wroga. Tutaj owe szarże zastępowane są atakami wojsk pancernych. Kiedy trzeba dobić przeciwnika. Czasem była to bitwa stoczona z powodu tego że wojska szybkie mogą dosięgnąć jedynie wojska szybkie... Ale to nie jest główne zadanie wojsk pancernych. Taniej i efektywniej jest rozwijać oddziały ppanc lub niszczyciele. pozdr
  23. Witam; Gnome: o ile mnie pamięć nie myli trzymaliśmy się złotego standardu cały czas. Upadł on dla większości krajów po II w.ś., a dla St. Zjedn. chyba w '72. Skoki kursu walutowego, w porównaniu do dolara amerykańskiego były mniej więcej takie: w '25 roku było to coś koło 5,60 ZŁ/USD by w rok później dojść [tzw. inflacja monetarna] do chyba i ponad 9, by w końcu ustabilizować się na poziomie około 8. Jest to okres przed kryzysem. W czasie kryzysu St. Zjedn zdewaluowały [skokowo] chyba jednorazowo swą walutę, w taki sposób, że jej kurs w okresie roku '36 znów wynosił około 5,30 bodajże... Widać przy okazji, jak bardzo skoczyły ceny polskich produktów eksportowych dla przeciętnego Amerykanina. Płynny kurs walutowy jest wymysłem okresu po kryzysie lat 70 tych, kiedy to waluty się są związane ze złotem, lub z walutami wymienialnymi na złoto. We wcześniejszych okresach, kurs takich walut była bardzo bardzo stabilny i rzadko wahał się o kilka groszy w roku, zaś w ciągu kilku lat wahanie to wynosiło kilkanaście groszy. Jedynym wyjątkiem była dewaluacja, która n.p. w tamtym okresie została przeprowadzona także przez W.M. Gdańsk pozdr
  24. Witam; Wolf: nie od dziś wiadomo, że informacja o tym jak wyglądała armia niemiecka w lecie '44 roku była błędna. Nie od dziś wiadomo że Warszawa jako węzeł kolejowo - drogowy dla WH był bardzo istotny, tak samo jak nie od dziś wiadomo, że Niemcy spodziewali się jakiejś ruchawki w mieście i poczynili wszelkie niezbędne kroki by się w miarę dobrze zabezpieczyć, a dalsze działania pokazały, że utrzymali najważniejsze obiekty w swoich rękach. Już tylko to powinno wskazywać różnicę pomiędzy stanem armii niemieckiej w '18 a stanem armii niemieckiej w '44. Poza tym lipiec '44 r. to zamach Stauffenberga którego skutkiem było to, że propaganda zaczęła mówić, że Hitler jest pod opieką boską bo przeżył... Nie ma żadnego porównania między rokiem '18 a '44. Stąd, nie można wyciągać żadnych wniosków i nauk. pozdr
  25. Handel w okupowanej Warszawie

    Witam; Don Pedrosso: i tutaj są schody. RM i "młynarka" to tak jak dawniej "zielony" i "złotówka". Relacja 2 zł - 1 RM była stosowana w oficjalnych przelicznikach, relacjach i transferach przez cały czas trwania młynarek. Od początku do końca. Osobną kwestią jest to ile owa marka była warta na czarnym rynku. A była warta prawie na pewno więcej. secesjonista: nie przytaczam jej wszędzie, tylko akurat "się tyczy" w temacie. Zaś relacja RM - "młynarka", RM - frank, z racji stosunków jest relacją między dwiema walutami, z których jedna pełni rolę twardej. A RM zachowywała się jak twarda waluta nie podlegająca niemal inflacji, zaś inflacja "młynarki" byłą tak duża, że obawiano się tego, że załamie markę. Podejrzewam, że kurs "młynarki" do RM [czarnorynkowy] leciał, w takiej skali w jakiej młynarka była dodrukowywana. pozdr
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.