-
Zawartość
9,065 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez FSO
-
Witam; Koreańczycy to byli traktowani jak niewolnicy, jako podbity naród, którego szczęście związane jest z Japonią, ale nie jak króliki doświadczalne. Arek II: Chińczycy wykorzystywani do testów byli jeńcami wojennymi, a nie ludźmi branymi z łapanki. Japończycy i Niemcy różnili się nieco filozofią jaką wyznawali i jaką chcieli stosować na terenach podbitych secesjonista: co innego plany snute bez jakichkolwiek podstaw realnych i prób ich realizacji [patrz betonowe lokomotywy autorstwa bodajże Goeringa, ale mogę się mylić, co innego plany które były w fazie realizacji - poziom makiet - czyli w zasadzie teoria, bo i silnika nie mieli [Maus i pochodne], a co innego konkretne, ukierunkowane badania. pozdr
-
Żołnierz niemiecki i japoński (Japończycy bardziej okrutni?)
FSO odpowiedział ArekII → temat → Ogólnie
Witam; Arek II: żołnierze niemieccy mieli lub nie mieli "prania mózgów". Formacje SS były bardziej ideowe niż WH. Poza tym żołnierze niemieccy zupełnie inaczej zachowywali się we Francji, inaczej w Polsce a jeszcze inaczej w ZSRR. Także różne formacje walczyły z różnym "zacietrzewieniem" na różnych frontach. Kompanie karne [nie wnikam tutaj jaką formalną nazwę nosiły, chodzi mi o jednostki spełniające taką rolę] biły się do końca i bez pardonu - bo wiedziały, po obu stronach frontu co im grozi w razie wpadnięcia w ręce przeciwnika. SS-mani także nie mieli łatwego życia. Inaczej wyglądała niewola w ZSRR inaczej na Zachodzie Europy... Japoński fanatyzm w czasie walk wiązał się z podstawą kulturową wpajaną już od samego początku życia. Zwróć uwagę jak bardzo różni się kultura japońska od europejskiej, jak krótki okres czasu dzieli epokę Meiji i to co ona zmieniła z klęską w II w.ś. Kodeksy jakimi posługiwali się żołnierze japońscy wywodziły się w prostej linii od kodeksów wojowników japońskich... Czym innym jest fanatyzm w walce bo taka jest kultura a czym innym jest fanatyzm w walce spowodowany tym, że w razie niewoli grozi niechybna śmierć. pozdr -
Witam; secesjonista: chodziło mi o tą gwiazdę bohatera a nie pracy. Ale zgadza się pomyliłem się. gregski: z orderami bowiem było tak, że o ile na wojnie, lub tuż po niej przypinano je za różne zasługi [wyimaginowane czy nie] na froncie, o tyle później, bywało tak, że ordery nadawano za bohaterstwo czyli osiągnięcie wieku, okrągłą rocznicę, czy urodziny. Zaś po Chruszczowie czasy Breżniewa to czasy władzy politruków... Kolejną sprawą podniesioną przypadkiem przez Suworowa jest to, że wagony orderów z czasów wojny leżą i kurzem się pokrywają, gdyż nikt nie wpadł na pomysł by je wydać, lub rozkazy nie doszły, albo obdarowany gdzieś zginął, przepadł w Gułagu a potem nie miał siły już upominać się o to co mu się jak psu buda za n.p. Berlin czy Budapeszt należało. pozdr
-
Jak wyceniać sprzedany majątek PRL-owski?
FSO odpowiedział Capricornus → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Witam; Tomasz N: do tego możesz dorzucić, że dwie strony transakcji owe jajko Kolumba widziały zupełnie gdzieś indziej. O ile inwestor zagraniczny patrzył na to co miał czyli ziemię, hale, dokumentację, kilku najważniejszych ludzi z załogi, o tyle sprzedawca jajko widział głównie w spokoju załogi przez kolejne 3 lata. Jajkiem dla niego była przeszłość zakładu, z rzadka ziemia na której został pobudowany. pozdr -
Witam; Bruno: niestety - kłopotem jest nie to że się kończy, tylko, że traktowano FSO [przez całe lata 90te] jak perłę w koronie, która nikomu innemu się nie należy. Związki zawodowe krzyczące daj-daj-daj. Troszkę na poważniej - zamiast podpisać taką umowę, która gwarantowałaby współpracę z jednym z wielkich producentów, na niwie know - how, techniki produkcji czy sieci sprzedaży, zastanawiano się nad bezpieczeństwem pracujących. Tak naprawdę FSO produkowało małego Chevroleta na licencji i tłukło części do tego by składać Lanosa gdzieś na Ukrainie. Tak naprawdę to jak sprywatyzowano FSO i to co się działo pokazuje chyba wszelkie możliwe błędy jakie popełniano w latach 90-tych w chwili sprzedaży danych zakładów. pozdr
-
Witam; biorę przykład tego co działo się w Krakowie. Ci co znają historię wiedzą, że w zasadzie spora część miasta to była jedna wielka twierdza, a dzisiejszy układ dróg to pokłosie tego co budowali Austriacy. Osoby zajmujące się fortami twierdzą, że do '89 r. w zasadzie nie działo się nic strasznego poza upływem czasu [kilka zasypano, zniszczono... etc]. Później - potrafiono wynieść wszystko co miało wartość - łącznie z drzwiami pancernymi. Tak na dobrą sprawę mało kto wie czemu tylko kilka z nich jest wykorzystywanych - zwykle wchodzą w grę powody prozaiczne czyli brak pieniędzy na rewaloryzację czy rewitalizację fortów [zabytek -czyli konserwator wie lepiej], brak sensownych pomysłów na to co można zrobić i jak bardzo ingerować w zabudowania i plan, brak nieraz zgody i między organami wydającymi bywa, że sprzeczne decyzje. O problemach własności ziemi nie wspomnę - to jest to kropla w morzu pozostałego bałaganu. Obecnie gros fortów jest w stanie, że bez dużej ekipy strach wejść, a to co jest na zewnątrz świadczy, że służą one za sypialnię dla bezdomnych. Część z nich jest oczywiście zabytkami i zbudowanymi że w ramki oprawić... Ale to mniejszość. pozdr
-
GRU - radziecki wywiad wojskowy '39 - '45
FSO odpowiedział FSO → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Witam; Golikow wskazał oba główne kierunki uderzenia. Problem jest jeden - z racji tego jakie siły zgromadził ZSRR a jakie Niemcy, z racji tego - jakie były cele Barbarossy - nie mogły być dwa główne kierunki uderzenia. Musiał być jeden, gdyż nie było siły na oba główne. Przejawiło się to nieco później wyborem - albo Moskwa albo Kijów. Hitler wybrał Kijów, jako "słuszniejszy". pozdr -
Witam; z orderem Bohatera Związku Radzieckiego dla Stalina jest dość ciekawa sprawa. Choć sam order z przyległościami nadano w bodajże '45 r., to informacje w gazetach partyjnych [Prawda i in.] mówiły że wielki zgodził się ów order przyjąć [zgodził się!] w 1949 roku... A retuszowano - bo po wojnie nadano mu i szumne tytuły [generalissimus] i ordery [ów Bohater...] a wielki Stalin nie chciał czy nie zgadzał się ich nosić, zaś order Bohatera Pracy - zawsze i na większości uroczystości. na marginesie: Breżniew w czasie wojny - to praca głownie na froncie ideologicznym a nie wojskowym. pozdr
-
Witam; Shadow: trwały próby, bo tak naprawdę czołgi mające ponad 40 ton - to dopiero okres roku '42 i kolejne lata, a przy takiej masie i obciążeniach silnik Diesla pokazuje swoje zalety. Poza tym Niemcy mieli już dość spore doświadczenia, co prawda w lotnictwie, ale jednak z projektowaniem silników Diesla. Były one bodajże stosowane w łodziach latających produkcji Dorniera. Bardzo długo utrzymywały one komunikację między wyspami Indonezji i okolicznych regionów. Rosjanie w r. 40 takie silniki mieli w produkcji, i w zasadzie do wagomiaru IS-ów wystarczały w zupełności, a i potem miały jeszcze one pewną możliwość modyfikacji, co oznaczało możliwość zyskania czasów, do chwili konstrukcji nowego typu silnika. Nie wiem niestety jak przedstawiały się różnice pomiędzy jakością paliwa stosowanego w Niemczech i w ZSRR [mówię oczywiście o froncie]. Niezdolność do produkcji odpowiedniej ilości paliwa do silnika diesla - to znów pokłosie niewielkich naturalnych zasobów ropy naftowej i bardzo dużych - węgla kamiennego. pozdr
-
Witam; secesjonista: w odnośnych ministerstwach myślano także o pociągach betonowych, kilkusettonowych czołgach i tak dalej... Myślano, to dobre określenie, gdyż Japończycy owe przemyślenia wcielili w czyn i zastanawiali się już nad typem bomb, oczywiście "wypróbowując w praktyce" wady i zalety poszczególnych rodzajów. W kwestii postaw samych Japończyków - dla nich osoby współpracujące z Europejczykami [odpowiedni USA / ZSRR] i walczące z nimi, czyli przeciwstawiające się temu co dobre dla Azji, tracili to co sprawiało, że są ludźmi. Gdzieś już Łyzio wyjaśniał tory ich myślenia. Bez ich zrozumienia zaś, nie będziemy mogli zrozumieć dlaczego postępowali tak a nie inaczej względem Chińczyków. Jak już wcześniej zaznaczyłem - w opisach eksperymentów [choćby i owego Duńczyka] można przeczytać "najprawdopodobniej", "co najmniej", zaś sam czasowy zakres badań wskazuje, że te słowa są właściwie użyte. Dla nas oznacza to jedno - nie mamy pełnej wiedzy o tym co robił i on i jemy podobni. Z drugiej strony wiadomo, że Hitler naciskał by ludność niemiecka przyrastała w odpowiednim momencie, bo przecież wojna potrzebuje żołnierzy [stąd owe medale za rozrodczość i tak dalej]. Jeżeli znajdowano wsparcie dla badań p.t. "jak sprawić by podludzie byli niepłodni", to przecież musiały być pomysły "jak sprawić by nadludzie byli płodniejsi". Być może nie mamy jedynie dokumentów. pozdr
-
Witam; Wolf: problemem nie było to czy Rosjanie czytali prasę anglosaską, ale czy Arciszewski and co. potrafili zrozumieć to co dzieje się w świecie rzeczywistym. Idea międzymorza, jakkolwiek ją zwać, nazywać - upadła już po I wojnie, kiedy okazało się z około 10 państw pomiędzy Polską i Morzem Czarnym czy Adriatykiem nie da się stworzyć niczego sensownego, z racji waśni sąsiedzkich. Litwini w '45 r. myśleli raczej jak zmyć się dalej na Zachód i uciec przez karzącą ręką Stalina który mógł żądać [słusznego nieraz] wydania tych co służyli Niemcom. Dla Litwinów zaś lepsze było dowolne więzienie na Zachodzie niż najlepsze areszty moskiewskie, a na pewno niż Gułag i jego odmiany. pozdr
-
Jak wyceniać sprzedany majątek PRL-owski?
FSO odpowiedział Capricornus → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Witam; jest cała masa metod wyceny, z których można wyodrębnić dwie. Pierwsza grupa to metody wyceny polegające na odtworzeniu majątku z niczego. Można się sprzeczać o to jakie metody budowy czy szacunku wartości, zużycia majątku szacować, ale zasadniczo polegają na tym, iż próbujemy ocenić ile by nas kosztowało w chwili obecnej zbudowanie takiego czy innego zakładu. Główny niuans polega na tym, że albo stosujemy metody z okresu kiedy budowano dany budynek albo stosujemy obecne metody budowy. Druga grupa to metody dochodowe - czyli szacujemy wartość czegoś na podstawie tego ile możemy zarobić produkując coś w danej nieruchomości [jak się to ładnie nazywa]. I znów - albo robimy to co jest teraz produkowane, albo coś zupełnie nowego. Modyfikacje dotyczą masy szczegółów - czyli n.p. tego jakie są długi, w jakiej wysokości, na kiedy przypada termin płatności i tak dalej. Przykład FSM Tychy [aktualnie Fiat]. Alternatywa idealna: Fiat buduje od nowa zakład dostosowany do obecnych warunków i metod planowania, obecnych ciągów komunikacyjnych. Z tego wszystkiego osiąga jakiś tam zysk. W Tychach istniał już zakład zbudowany gdzieś w latach 60 tych czy wcześniej, rozbudowany pod malucha, zgodnie z ówczesnymi trendami, który trzeba zmienić, rozbudować, a i tak nie będzie tym samym co nowoczesna fabryka, ludzi trzeba dostosować do nowych form pracy, zmienić nawyki, pogonić część związkow, pozbyć się zbędnego majątku i tak dalej. Wszystko są to koszty, które zmniejszają w oczach inwestora cenę jaką jest skłonny dać za dany zakład. Część firm miało ogromne długi. Zyskiem dla sprzedającego - jest ich spłata i pozbycie się deficytowego majątku. Oznacza, to że tak naprawdę cena 1 zł znaczy coś wiele więcej: 1. 1 zł + wszystkie spłacone długi 2. Brak narastania nowych długów 3. Płacenie podatków i tak dalej. Czasem jest to bardzo dużo. pozdr -
Witam; pisałem o tym, że eksperymenty były prowadzone na Chińczykach - jeńcach wojennych. Podobnie jak i na Rosjanach. Jeńcy wojenni, w kategoriach myślenia Japończyków byli czymś innym, niż ludzie którym chcieli nieść kaganek oświaty i wieść w nową lepszą przyszłość. Byli inni - gdyż walczyli z Japończykami. To jedno. Drugie: ów C.P. Jensen pracował dłuższy czas na ludziach - zaś duńska wersja wiki twierdzi, że byli wśród nich m.in. homoseksualiści. Trudno zaś uwierzyć, że prowadząc swoje badania, przez ponad rok [od '44 do początków '45] jego ofiarą padło jedynie 16 osób. Nie tylko wiki wspomina [http://www.ondamaris.de/?p=2489], że operował co najmniej [!] 17 mężczyzn w tym 10 homoseksualistów i 7 skazanych za "przestępstwa seksualne" [cokolwiek to znaczy i cokolwiek to określało]. Jego badania zaś były szersze, zaś owe eksperymenty były jedynie finis finalis owych badań. Jest coś takiego jak "sterylizacja hormonalna". Po prostu podanie pewnych hormonów sprawia, że odpowiednio kobieta lub mężczyzna przestaje odczuwać popęd płciowy, przestaje produkować plemniki / komórki jajowe etc. Wystarczy zobaczyć co m.in. stało się z niemieckimi [NRD-owskimi] sportowcami. Badania nad durem brzusznym, czy tyfusem - nie oznaczają planów wojny bakteriologicznej. Prozaiczne powodu i różnice między Chinami a Europą zaznaczyłem. Przy okazji - to Japończycy prowadzili badania "jak" czyli w jaki sposób sprawić by zakazić ludzi / zwierzęta / wodę etc. pozdr
-
Witam; secesjonista: to nie Stalin nadawał ordery - on się tym nie zajmował. Robiły to odpowiednie komórki w strukturze ACz. Przecież to nie Stalin zajmował się podpisywaniem wszystkich dokumentów jakie szły przez Sztab Generalny ACz. Stalin wiedział o tym co działo się w jego armii, stąd - po przegranej Niemiec, chciał zaprowadzić porządek w armii, porządek czyniony bardzo twardą ręką. Niestety nie wyszło. Skończyło się na czymś innym. Po tym jak wyglądał szturm RKKA na Berlin, nie dziwię się że przyznano tylu Bohaterów Związku Radzieckiego. Z jednej strony kretyńska decyzja o tym by szturmować armiami pancernymi miasto, co oznaczało morze przelanej krwi żołnierskiej, z drugiej [oficjalnie] wielka wiktoria nad faszystami. Czymś trzeba było nagrodzić rzeczywistą ofiarność żołnierzy oraz jakoś zatrzeć wrażenie tego, że decyzja nie miała realnych podstaw militarnych a jedynie propagandowe. Andreas: Ponad milion medali "Za zdobycie Berlina", oznacza, że przynajmniej tylu żołnierzy ACz ocalało. Piszę przynajmniej, gdyż nadal w przepastnych magazynach i składach Ministerstwa Obrony ZSRR znajdują się ponoć wagony medali, których po prostu nie wydano z jakichś tam powodów... pozdr
-
Witam; Wolf: takiej postawie, czyli próby znalezienia każdego chętnego, który zadeklaruje chęć walki z komunizmem, dokładniej z ZSRR trudno się dziwić. Przecież część żołnierzy miała inne zmartwienia niż wojna, część wracała do domu [jakkolwiek to rozumieć], oznaczał, że trzeba było skądś wziąć ochotników. Tzw. Pribałtyka z racji swej historii należała do osób z urzędu nie tolerujących ZSRR, a próba służenia w w armii Andersa zawsze dawała jakieś szanse na przyszłość. To że nikt się tym nie chwali, nie jest niczym dziwnym - raz że pokazuje głupotę ówczesnych elit nie tylko politycznych, a da że wskazuje, na to że także u nas obowiązywała stara zasada: "wróg naszego wroga jest naszym przyjacielem"... pozdr
-
Witam; secesjonisto: o ile wiem, to nigdy nie było prawa zezwalającego pałować aresztowanych, bić osadzonych czy znęcać się nad kontrolowanymi. Nie było na to żadnego paragrafu, ba pewnie była całą masa przepisów mówiąca coś o tym że milicjant ówczesny ma się zachowywać z godnością, być odbiciem i w ogóle blasku systemu. Dziś także nie ma przepisów nakazujących wymuszanie zeznań, stosowanie aresztów wydobywczych i kilku innych wynalazków. Nie ma tego, ale jak się chce - zawsze można tak zinterpretować przepisy by było tak jak trzeba. Tak jak chce zwierzchność. pozdr
-
Witam; Bruno: zgadza się były to także inwestycje w środki trwałe, było to tworzenie majątku, który się chyba wtedy zwał narodowym. Przecież obecne kredyty także służą w pewnej części tworzeniem majątku, z jednym jednakże wyjątkiem - nie jest on własnością narodu, czyli wszystkich i nikogo. Jest on czyjąś konkretną własnością i tak naprawdę mało kogo interesuje po co i dlaczego robi to właściciel. Sprawa wychodzi do opinii i wiedzy publicznej, jedynie wtedy, kiedy związki zawodowe protestują bo coś tam się dzieje. To jedno. Osobną kwestią pozostaje, to, że w ciągu lat 50-tych i 60-tych powstało kilka naprawdę ogromnych inwestycji związanych z budową i oddaniem do użytku tzw. "sztandarowych budowli". Z drugiej strony - fakt, że gros tych miast / osiedli były związane aż za mocno z nimi sprawiło, że ludzie stali się automatami, które czekały aż ktoś podejmie za nich decyzję. Tomasz N ma rację - cena sprzedaży danego zakładu, firmy - jest uzależniona od tego ile ktoś zechce dać za coś takiego. Owa cena uzależniona jest odwrotnie proporcjonalnie od ilości związków zawodowych w danym zakładzie i wysokości żądań pracowniczych dot. zatrudnienia, świadczeń socjalnych i tak dalej. Niestety ciężko to było zrozumieć dla wielu naszych obecnych decydentów. Kolejnym problemem jest kłopot - jak liczyć długi - przecież własność państwowa oznacza, że państwo samo sobie jest winne jakieś tam pieniądze. To jedna sprawa. Druga - wynikająca niemal bezpośrednio - jest to "ile brakowało". Ile - łatwo jest znaleźć odpowiedź - są to dotacje, dopłaty, dodatki ukryte w budżecie. Były one tak duże, że nie nadążano z dodrukiem pieniędzy w taki sposób by uratować ową gospodarkę. Przecież obecnie dziś dotacje dla ZUS-u, KRUS-u i innych instytucji traktowane są jako dług i księgowane w odpowiednich rubrykach. Wówczas nikt go tak nie traktował. A jest to dług państwa wobec siebie [jakkolwiek to brzmi. Można przyrównać to jedynie do sprzedawania banknotu 100 zł. za zł 45 czy 65 i wpuszczaniem go do obiegu jako wartego 100...]. pozdr
-
Witam; secesjonista: polityka japońska w Azji miała na celu budowę nowego lepszego świata, pod panowaniem japońskim oczywiście, świata - który byłby alternatywą dla europejskiej kolonizacji. W takiej sytuacji, nie można było traktować podbitych terenów jako źródło niewolników. Jest to najprostsza droga do stworzenia sobie na każdej wyspie nowego frontu - partyzantki. Chiny jako komuniści [m.in], a przy okazji jako wróg Japonii stanowiły wyjątek. Stąd takie a nie inne traktowanie Chińczyków. Rosjanie to Europa... Zarówno broń bakteriologiczna jak i chemiczna jest podatna na wiele zmiennych na które ludzie nie mają wpływu [m.in warunki pogodowe]. Stąd zakażanie terenów gdzie toczą się walki, bardzo łatwo może dotknąć także stronę atakującą. W trwającej wojnie wojska walczące wykorzystywały zapasy strony podbitej, a tak - nie da się. Japończycy nie mieli szans zdobyć całych Chin, podobnie jak i całego ZSRR - stąd mieli możliwość "wypróbowywania" swoich pomysłów. Tak naprawdę pełnego przestrzału niemieckich eksperymentów nie znamy i nie poznamy. Ofiary bardzo często nie żyją, oprawcy - po wojnie zostawali szanowanymi lekarzami, lub wyjeżdżali do wuja Sama, albo wuja Joe'go. Wybaczano im to co zrobili, za wiedzę jaką przekazywali. Badania nad wpływem hormonów na życie człowieka dopiero się rozpoczynały. A do takich badań potrzebni byli ludzie - więźniowie. W założeniu wszystkie z nich miały ograniczyć płodność / powodować bezpłodność, lecz tego wszystkiego co się działo, do końca i dokładnie nie poznamy. Z prostego powodu: nie wszyscy przeżyli a my nie mamy pełnej dokumentacji co się działo. pozdr
-
Witam; Andreas: Żukow w dużej części te medale dostawał, bo lubił błyskotki. Zwróć uwagę na jego słynny powojenny portret - pozuje na wielkiego wodza, ba największego. Tak naprawdę - ani Stalingradu, ani Kurska i "ani innych" nie zdobywał. W Kursku był "koordynatorem" z ramienia Stavki, który zwiał zanim wiadomo było co i jak. To dla przykładu. Dla wielu swoich znajomych - ordery załatwiał jako gratyfikacje za wykonane usługi... pozdr
-
Witam; chciałbym dodać kilka drobnych uwag: 1. Lata 50 te, czy początek 60-tych to nie lata 70-te i 80-te gdzie wrzenie było od dołu po samą górę. 2. Zgadza się "robienie po trawnikach" jest zakazane, ale o ileż łatwiej i przyjemniej jest przyczepić się do właściciela małego kundelka niż "dresa" z "brytanem", a już w ogóle do demonstracji z górniczymi utensyliami. Ani dziś ani wczoraj - nie zmieniło się nic. A ilość mandatów wyrobić trzeba i władzę pokazać. 3. W każdej partii w każdym czasie są dwa typu ludzi, z czego jeden typ - ucieka pierwszy, a drugi wierzy w nią do końca. Ci pierwsi to karierowicze różnej maści, ci drudzy - ideowcy. Osobiście wolę tych drugich, bo zwykle wierzą w to co mówią. pozdr
-
Witam; dla mnie porównywanie PKB z przełomu lat 70 i 80 tych, do obecnego ma się nijak. Z racji tego jak wyglądała ówczesna gospodarka, jak wyglądało liczenie tego "co się zrobiło" i "jak się robiło. Nie mówię, że każdy produkt był zły, że każdy miał pierwszą jakość, ale... To jedno. Drugie - tak naprawdę państwo zaciągało długi u społeczeństwa, i co ciekawe wszyscy o nich wiedzą. Nazywało się to przedpłaty - czyli obywatele płacili pieniążki a towar mieli otrzymać potem. Z jednej strony miało to na celu ściągnięcie nadmiaru pieniądza z rynku z drugiej - wykorzystanie go jeszcze raz w zupełnie innych celach. Kolejną kwestią jest to jak należy wyceniać wartość ówczesnych produktów i jak rzeczywiście wycenić pracę, w polityce tzw. pełnego zatrudnienia, pracę którą zamiast jednej osoby wykonywały trzy... Podobnych problemów będzie co najmniej jeszcze kilka. Rachunkowość zaś sama z siebie jest na tyle cudowna, że pozwala dowolny zakład wyceniać w przestrzale od - 1,0 mln do + 1,0 mln złotych z dość dowolną liczbą w środku. pozdr
-
Witam; Wielka Brytania, Churchill inne same glośne nazwiska [Eden] kojarzą nam się z niezlomną wolą walki z przeciwnikiem. Stosunkowo malo znany fakt to taki, że kilka malych wysepek na Kanale zajęci w '40 r. Niemcy. Na ich terenie "funkcjonowały lokalne samorządy, zarządy tzw. rady i parlamenty oraz policja brytyjska"; a dodatkowo jeszcze wg "Cata" Mackiewicza, sam Churchill zakazal podejmowania jakichkolwiek dzialań zbrojnych przeciw okupantom, a pelną wspolpracę z nimi: "Nie prowokować". Co ciekawe ich wyzwolenie nastąpilo nie w "okolicy" lądowania w Normandii a dopiero w momencie kapitualcji Niemiec. Czemu Churchill z jednej strony nawolywal do bezwzględnej walki z N, a owych kilku wysepek nie wyzwolil "przy" okazji lądowania? Tylko czekal aż N. padną same i okupanci będący na nich sami ręce do góry podniosą i się oddadzą do niewoli? pozdr
-
Witam; co ciekawe ów sympatyczny Gruzin nie nosił drugiego orderu Bohatera Związku Radzieckiego, a pierwszy - bywało. O wiele bardziej cenił odznaczenie sprzed wojny niż te wojenne. Żukow dorobił się znacznie większej ilości orderów [za wiki]: Medal "Złota Gwiazda" Bohatera Związku Radzieckiego – czterokrotnie (29 sierpnia 1939, 29 lipca 1944, 1 czerwca 1945, 1 grudnia 1956) Order Zwycięstwa – dwukrotnie (10 kwietnia 1944 – № 1, 30 marca 1945 – № 5) Order Lenina – sześciokrotnie (1936, 1939, 1945, 1956, 1966, 1971) Order Czerwonego Sztandaru – trzykrotnie (1922, 1944, 1949) Order Suworowa I klasy – dwukrotnie (1943, 1943) Order św. Jerzego – dwukrotnie Medal "Za obronę Moskwy" Medal "Za obronę Leningradu" Medal "Za obronę Stalingradu" Medal "Za obronę Kaukazu" Medal "Za wyzwolenie Warszawy" Medal "Za zdobycie Berlina" Medal "Za zwycięstwo nad Japonią" Medal "Za zwycięstwo nad Niemcami w Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej 1941–1945" Patrząc na daty przyznania owych orderów, można wnioskować, że tak naprawdę część z nich dostał "za to że był wielkim Żukowem", lub za to, że był gdzieś na samej górze. Jego zasługi w walkach są raczej mizerne. Ilość orderów sprawia, że patrząc na nie był znacznie większym bohaterem niż Stalin... pozdr
-
GRU - radziecki wywiad wojskowy '39 - '45
FSO odpowiedział FSO → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Witam; Wolf: delikatna sprawa: sądząc z tempa postępów wojsk niemieckich, czegoś takiego dokonali wszyscy dowódcy radzieccy, nie tylko Pawłow. Poza tym, sądząc po tyle ile "dobra" było nad granicą, ile i jak rozlokowane były wojska [pierwszy rzut - w zasadzie skompletowany, bywa, że ponad stan. Braki jak już dotyczyły uzbrojenia wybitnie obronnego - typu działa ppanc], o żadnej obronie nie było mowy, tym bardziej, że z głębi kraju napływały kolejne jednostki. Kolejna sprawa: kto o tej dyrektywie wspomina? Żukow, Stalin i wszyscy inni wspominają, że przez niemal cały maj i cały czerwiec sztaby, biura ministerstwa pracowały w zasadzie na okrągły zegar. Sam Stalin pracował do 4-5 nad ranem, zaczynając przed 12 następnego dnia. Niektórzy mówią nawet o niemal 20 godzinnym dniu roboczym. Czyli gdzie "tumiwisizm"? Dane wywiadowcze Golikowa były dokładne - świadczy to o tym, że nie stracił głowy, po 22-gim. Zaś niemieckie wojska nie miały szans na złapanie dwóch srok za ogon: albo Kijów - albo Moskwa. Nie dało się i tu i tu... pozdr -
Witam; tak na marginesie: Stalin naprawdę nie miał obaw i nie "szczypał" się w rozstrzeliwaniu tych co byli wbrew. Czołg T-26 spełnił swoją rolę na Froncie Dalekowschodnim, gdzie z racji innej charakterystyki stanowił do końca wojny bardzo wartościowy czołg, choćby z racji tego, że 45 mm armata stanowiła zagrożenie dla przeciwnika, zaś ze wsparciem piechoty był groźną bronią. Finowie zdobycznych "dwudziestek szóstek" używali do końca wojny. Przeciw T-34 i innym radzieckim wynalazkom z późniejszego etapu wojny. Na marginesie: Stalin obawiał się, że po '41 roku [po ataku niemieckim] zostanie pociągnięty do odpowiedzialności, lecz tak się nie stało. Został wręcz poproszony by stanął na czele państwa, by dalej prowadził wojnę, o której wiedział, że nie przyniesie niczego dobrego... To z powodu tego jakie miał plany, które nie zostały zrealizowane, tak bardzo w kość dostała ACz. Nawet nie zajęcie Finlandii, tylko podpisanie układu rozejmowego i pokojowego stworzyło dla Niemiec ciężkie warunki. Dokładniej chodziło bodajże o złoża niklu, nad którym kontrolę sprawowali teraz do spółki z Finami - Rosjanie, zaś niedaleko kopalń stacjonowały oddziały radzieckie w każdej chwili zdolne przeszkodzić w eksporcie tego surowca. Dla Niemiec o wiele groźniejsza była możliwość zablokowania Morza Bałtyckiego oraz cieśnin duńskich poprzez silną RKKF... pozdr